IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
even irving

 

 even irving

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
the victim
Even Irving
Even Irving
https://panem.forumpl.net/t2375-even-irving
https://panem.forumpl.net/t2403-irving#34171
https://panem.forumpl.net/t2401-even-irving#34151
https://panem.forumpl.net/t2402-wiwisekcja-przeszlosci#34152
Wiek : skończona osiemnastka.
Zawód : rzeźnik, zajmuje się też szmuglowaniem.
Przy sobie : kurs pierwszej pomocy, zwiększenie szansy na powodzenie podczas walki wręcz oraz zwiększenie szansy na skuteczną obronę.
Obrażenia : psychiczne? Za mało miejsca.

even irving  Empty
PisanieTemat: even irving    even irving  EmptySob Lip 26, 2014 11:42 pm


even finnill irving
ft. ezra miller
data i miejsce urodzenia
13.11. w Kapitolu
miejsce zamieszkania
Kwartał Ochrony Ludności Cywilnej
zatrudnienie
zajmuje się szmuglowaniem; jest też rzeźnikiem
Rodzina

Zabiłem moją matkę, pragnąc, by zaznała w końcu spokoju. Oddałem jej tym samym należny hołd, bowiem z ciała mej rodzicielki stworzyłem dzieło sztuki, o którym długo mówiło się w Kapitolu. W morderstwo wrobiłem swego ojca, uznając, iż za to wszystko, co nam zrobił, nie zasłużył na wieczny odpoczynek i podzielenie losu matki. W jednej chwili gwiazda Panem zamieniła się w czarną dziurę; ma teraz całe życie za kratkami, by błagać o wybaczenie swego boga. Na nasze przebaczenie już za późno.

Historia

Chodź, pokażę Ci coś. Zobacz, druga półka od góry... Widzisz te cztery pary szkieł laboratoryjnych, ułożonych tuż obok siebie, pomiędzy mózgiem kosogłosa a płucami kota? Długo szukałem odpowiednich okazów do skompletowania cyklu życiowego motyla... Łuskoskrzydłe, spokrewnione z chruścikami, należą do najbardziej zaawansowanych ewolucyjnie owadów, dlatego też zasłużyły sobie na małą wystawę w moim pokoju. Lubię ten gatunek. Z malutkiego jajka wykluwa się niepozorna gąsienica, która w odpowiednim momencie przepoczwarza się w cud natury. Holometabolia, czyli przeobrażenie zupełnie, ma cztery cykle.

Zaczyna się od złożenia jajka, najczęściej w złożach po kilkaset sztuk, ale zdarzają się również pojedyncze. Kolor i kształt jest zależny od gatunku.


Even Irving przeszedł świat prawie dziewiętnaście lat temu w postaci dość niewinnie wyglądającej maszyny do spania i wrzeszczenia, jak to już u homo sapiens bywa. Miał to szczęście (bądź nieszczęście – patrząc z obecnej perspektywy), że mógł dorastać w Kapitolu, przez szereg najmłodszych lat rozwijając w sobie wygodnictwo, zamiłowanie do pieniędzy i pociąg do ekstrawagancji. Zupełnie niczym jego ojciec – znany szerzej jako Laurent, po prostu Laurent, bez żadnego nazwiska – ikona stylu i naczelny kreator mody minionej dekady. Przekraczał przyjęte dotąd normy, tworząc ze swych modeli i modelek ludzi skrzyżowanych ze zwierzętami, co szybko stało się 'in' w stolicy. W skromnym mieszkaniu Irvingów o wielkości pałacu, a jednocześnie sferze sacrum ojca Evena, projektant tworzył swe dzieła, zachowując się niczym bóg designu. Każdą część ubrania wykonywał osobiście. Sam też zdobywał kluczowe materiały, udając się w tym celu w różne zakątki dystryktów. Proces powstawania niektórych rzeczy trwał czasem kilka miesięcy; nie trudno się więc dziwić, że życzył sobie bajońskie sumy za dopieszczone do perfekcji, misternie przyozdobione pióropusze, czy też kamizelki, stworzone z idealnie dopasowanych do siebie, wypolerowanych na błysk zębów zmiechów. Ojciec Evena był bożyszczem tłumów, kochanym i nienawidzonym przez tysiące. Otaczał się pięknymi rzeczami; choć to akurat pojęcie względne, zważając na jego wysublimowany gust. Ale z całą pewnością traktował swe dziecko dość protekcjonalnie i bezosobowo, nie poświęcając zbyt wiele swego cennego czasu na wychowanie Evena w pierwszych latach jego życia. Natomiast matka Irvinga, Friam, była tylko pustym, ozdobnym pionkiem, który ojciec chłopaka zapragnął kiedyś mieć w swej kolekcji. Sama nie znaczyła absolutnie nic, co też zresztą Laurent często jej przypominał, szydząc z kobiety i nie szczędząc jej bólu fizycznego. Nie, nie pił. Torturował ją na trzeźwo dla czystej przyjemności, starając się jedynie nie zostawiać zbyt wielu śladów w widocznych miejscach. Friam wciąż musiała przecież wyglądać pięknie u jego boku na zdjęciach z pokazów, oświetlona przez setki fleszy i lampy stroboskopowe, gdy snuli się z przylepionymi do twarzy sztucznymi uśmiechami wśród feerii barw oraz kolorów, otoczeni przez oszałamiający świat ludzi sukcesu. A kiedy światła reflektorów gasły, pięcioletni Even zaciskał kurczowo małe piąstki, zgniatając gazetę, z której okładki przeszywał go wzrokiem ojciec i pozbawionym emocji spojrzeniem obserwował przez lekko uchylone drzwi, jak genialny wizjoner rozcina krawieckimi nożycami skórę na plecach przywiązanej do łóżka żony.

Kolejny etap to gąsienica, gdy owad przestaje już być bezbronny. Wiedziałeś, że niektóre gatunki w swych włoskach wytwarzają białko o właściwościach parzących, powodujących stany zapalne albo owrzodzenie? Albo dysponują substancją fibrynolityczną, wywołującą nawet czterotygodniowe krwawienie?

Mały Irving przekroczył magiczny wiek. W metryczce pojawiła się szóstka, a on stał się na tyle duży, by zostać w końcu dostrzeżony przez ojca. Do naczelnych przywilejów, poza rozpieszczaniem syna, należało teraz zabieranie Evena na osławione wyjazdy do różnych dystryktów. Również kosztem zajęć w szkole, na co nauczyciele musieli przymykać oko – wszyscy są przecież równi wobec prawa, a niektórzy nawet "równiejsi".
Chłopiec czuł ekscytację możliwością spędzenia czasu z ojcem, który na ich wspólnych wyprawach zachowywał się dziwnie normalnie, tak jakby całą swą złość zostawiał w murach domu. Być może za sprawą uspokajającego wpływu wszechobecnej zieleni.
Laurent pokazał dziecku, jak przetrwać na łonie natury, przyczyniając się do fascynacji syna żyjącymi stworzeniami i odwiecznym prawem przyrody. Zabierał go nawet na polowania, zaskakująco cierpliwie tłumacząc podstawowe zasady wabienia i zabijania zwierzyny - jak chociażby to, że powinno się trzymać lufę broni skierowaną nieco niżej celu. Chłopiec oswajał się z widokiem krwi zwierząt i ich agonalnym spojrzeniem, pragnąc kiedyś nauczyć się łapać upatrzone przez siebie okazy. Mógłby chować je w swym pokoju, by pomagały mu przenosić się w czasie do chwil w dystryktach - jedynych chwil, kiedy czuł się choć trochę szczęśliwy.
Przytłoczony monumentalnymi budynkami Kapitolu z dziwnym rozrzewnieniem wracał myślami do momentów spędzonych na bieganiu po zdających się nie mieć kresu polach w Jedenastce, wspinaniu się na szczyty gór w pobliżu Dwójki, nauce jazdy konnej w Dziewiątce, uczeniu się pływać nad morzem w Czwórce, czy też chociażby na przemierzaniu lasów Siódemki...
Uciekanie w świat wykreowany przez wspomnienia i wyobraźnię pomogło Evenowi przetrwać napady agresji ojca, gdy wracali do domu, a Laurent zaczynał swój odwieczny rytuał poniżania żony oraz – już przecież stosunkowo dużego – syna. Początkowo wyłączał się, zupełnie jak Friam i zachowywał się jak marionetka, starając się jedynie zacisnąć zęby, byleby tylko nie okazywać żadnej słabości. Z czasem jednak nauczył się bronić albo przynajmniej walczyć – czy to wijąc się jak piskorz w objęciach ojca, czy też wbijając w dłonie rodziciela zęby, by chwilę potem kopnąć go w piszczel i rzucić się do ucieczki. Zupełnie jak zwierzyna, na którą wspólnie polowali na wyjazdach. Obraz ojca był tak antagonistyczny, że Even często gubił się w swych uczuciach. Miał ogromny mętlik w głowie, gdy wspominał ich duet poza Kapitolem, a chwilę później walczył ze wszystkich sił o swą godność, nie mogąc znieść zmowy milczenia i cichego przyzwolenia matki na maltretowanie rodziny przez Laurenta.

Trzecie szkiełko i poczwarka zamknięta, z łaciny pupa obtecta. Tylko na pozór pozostaje w uśpieniu. Wewnątrz niej zachodzi niesamowita przemiana – gąsienica ulega stopniowemu rozpuszczeniu, czekając na odpowiedni moment.

Kolejne lata życia Evena przeciekały mu przez palce. Popadł w otępienie, a inercja przyćmiła jego pragnienie wyzwolenia się z tego przeklętego błędnego koła, w którym się znalazł. Czas jakby stanął w miejscu, choć przecież paradoksalnie konsekwencje jego upływu były niemal namacalne. Friam postarzała się – jej twarz pokrył zarys pajęczyny zmarszczek, a spojrzenie kobiety zionęło pustką absolutną, jakby już dawno temu przestała żyć. Even urósł, stając się siedemnastolatkiem o dość chudej, lecz niepozbawionej masy mięśniowej posturze. Ale najbardziej zmieniła się jego psychika. Wyzbył się resztek ciepłych uczuć, skupiając się na nienawidzeniu swojego rodziciela z całego serca. Już nawet krótkie wypady na łono natury przestały sprawiać mu taką radość i satysfakcję jak kiedyś. Nie mógł uwolnić się od wszędobylskiej obecności człowieka, który przez te wszystkie lata nie zawahał się nawet raz, gdy miał okazję uderzyć syna lub żonę. Even wyobrażał sobie za każdym razem, gdy polowali, że zwierzę, które ma na celowniku, to jego ojciec. Lubił pudłować za pierwszym razem, jedynie muskając ciało stworzenia kulą lub strzałą, a potem obserwować jego paniczną ucieczkę. W powietrzu unosił się wtedy zapach strachu, który działał na Irvinga jak płachta na byka. Za drugim razem rzadko kiedy nie udawało mu się trafić; dobijał zwierzę i zbliżał się niespiesznie, jednocześnie obserwując jego wicie się w konwulsjach. Niektóre narządy przywoził do domu jak najnormalniejszą pamiątkę z podróży; czasem przemycał też jakieś mniejsze zwierzęta, by później w tajemnicy przed wszystkimi dokonywać ich wiwisekcji. Jedną z pierwszych istot, które rozkroił, była żaba – ot, taka zwyczajna, bez żadnych super mocy. Nie zaczął jednak od standardowego uderzenia jej rdzeniem kręgowym o kant stołu, by nie czuła bólu w trakcie "operacji", bowiem uznał, iż to wrażenie zmysłowe jest integralną częścią każdego stworzenia.  Zresztą odgrywanie się za ojca na tych niewinnych stworzeniach sprawiało mu niemałą satysfakcję.
Lubił czytać opasłe tomiszcza, zagłębiając się w tajemnice anatomii, przyrody i ludzkiego umysłu. Zaczął też wtedy szkicować układy wewnętrzne, co umożliwiło mu sprawne rozcinanie zwierzątek skalpelem i utrzymywało matkę z dala od jego pokoju. Na stałe. Czasem miał wrażenie, że rodzicielka patrzy się na niego tak, jakby widziała w synu odbicie swego męża.
Często fantazjował, wyobrażając sobie pozbycie się rodziców na milion możliwych sposobów. Proza życia przekreśliła jednak jego genialne pomysły i musiał zadowolić się marną wersją tego, co początkowo zaplanował. Gdy pewnego dnia czara goryczy się przelała, po prostu nafaszerował ojca sporą ilością morfaliny, sprawiając, iż Laurent odpłynął na jawie. W specjalnych rękawiczkach zasztyletował swą matkę nożem, po czym włożył narzędzie zbrodni w dłoń rodziciela. Nie zapomniał też o naniesieniu na jego ubranie krwi kobiety i odwzorowaniu rozbryzgu cieczy, uwzględniając siłę ciosu i posturę mężczyzny. Najwięcej problemów miał z przeniesieniem ciała matki i nabiciem go na pal, by stworzyć z niej żywy manekin w pracowni ojca. Even odział ją w wymyślny outfit, który miał zamknąć najnowszą kolekcję Laurenta. Nie musiał się martwić o odciski palców, ojciec zostawił je niemal na każdym skrawku tej przestrzeni. Za pomocą sznurków, które nastolatek przyczepił do sufitu, ułożył kończyny matki tak, by wydawało się, że jest marionetką, którą ktoś porusza. Całe życie była kukiełką w teatrzyku ojca chłopaka, więc Irving uznał, że tak właśnie powinna również wyglądać po śmierci. Informacja o zabójstwie żony przez znanego projektanta obiegła Kapitol z prędkością światła. Proces był równie szybki. Chyba nawet  nikt nie rozważał na poważnie tego, że siedemnastolatek mógłby zabić swoją matkę i okazać się na tyle wyrachowany, by wrobić w to wszystko ojca.

No i na samym końcu najbardziej zjawiskowy etap, postać dojrzała motyla. Imago jest już gotowe, by rozwinąć skrzydła i ukazać swe prawdziwe oblicze, wyzwalając się z wcześniejszej formy.

Gdy jego największy koszmar się skończył, a ojciec wylądował za kratkami, gdzie przyjdzie mu gnić przez resztę życia, Even poczuł się, jakby zrzucił ciążące mu od dawna kajdany i nareszcie był wolny. Zbiegło się to w czasie z rebelią. A Irving robił wszystko, by jego kościsty tyłek nie ucierpiał w czasie trwania konfliktu. Daleko mu było do nadstawiającego kark bohatera. Miał naprawdę gdzieś jakieś wyższe idee i wartości rzekomo przyświecające walczącym. Skończył wraz z resztą mieszkańców Kapitolu w KOLC-u, zdany tylko i wyłącznie na siebie, swój spryt i inteligencję. Nawet w tym mało przyjaznym miejscu czuł się tysiąc razy lepiej niż w złotej klatce, w której przyszło mu żyć przez osiemnaście lat. Choć trochę brakuje mu wygód, do których zdążył przywyknąć. Mieszka bowiem w jakiejś małej, częściowo zburzonej klitce, na którą stać go tylko i wyłącznie dlatego, że szybko zrozumiał reguły życia w Kwartale. Zdobył kontakty, również po drugiej stronie, i zajmuje się szmuglerką wszystkiego, co tylko da się sprzedać. Po jakimś czasie otworzył też malutki biznes, dorabiając sobie jako rzeźnik. Nigdy nie przeszkadzało mu przecież brudzenie sobie rąk krwią, a jedzenie jest w KOLC-u towarem deficytowym i szybko schodzi.  Even ma też sporo czasu na swoje pasje; nie zaprzestał zbierania eksponatów oraz zwierzątek w formalinie. Ale przede wszystkim robi dokładnie to, co przed rebelią – stara się przeżyć, kurczowo trzymając się życia i walcząc o swoje.  

Nie masz wrażenia, że każda z tych form odpowiada poszczególnym etapom adolescencji człowieka? A przynajmniej, że w jakiś dziwny sposób pokrywa się z różnymi okresami mojego dotychczasowego życia?
Motyle mają swój niepowtarzalny czar, niektórym zapierający nawet dech w piersiach. Chciałbym potrafić mamić tak, jak najgroźniejszy gatunek tego owada. Trudno sobie wyobrazić, by mogły kogoś skrzywdzić, prawda? Bo niby czym? Bezgłośnym trzepotem skrzydeł?
A jednak - bywają groźne. Przerażające. Do tego stopnia, że zapierają dech w piersiach, tym razem dosłownie. I definitywnie. Motyle jadowite wydzielają truciznę, która krystalizuje się, tworząc na ich ciele maleńkie igiełki - coś jakby watę szklaną. Kiedy ten owad czuje się zagrożony, gwałtownym ruchem strzepuje skrzydła. Wtedy kruche drobinki jadu odłamują się i zaczynają unosić w powietrzu, wytwarzając prawie niewidoczny obłoczek śmierci. Skrzy się lekko... Migocze... Potem migocze serce, i to już. Koniec. Zapada wieczna ciemność.


Charakter


I've always found the idea of death comforting. The thought that my life could end at any moment frees me to fully appreciate the beauty and art and horror of everything this world has to offer.

Jestem oazą spokoju. Pierdolonym kwiatem lotosu na zajebiście spokojnej tafli jebanego jeziora. Chodź bliżej, podejdź do mnie, przekrocz bezpieczną granicę, zignoruj instynkt samozachowawczy i pozwól mi złowić Cię w moje sidła. To akurat coś, co najlepiej mi wychodzi. Lubię urządzać sobie polowania na ludzi, mamiąc ich fałszem – obnażać słabości, przyciągając urokiem osobistym - rozkładać na czynniki pierwsze psychikę co ciekawszych okazów. Gestaltyzm pociąga mnie mocno. Niemal tak jak moja religia – wyznaję behawioryzm, bawiąc się w boga i sprawdzając reakcje przypadkowych osób na bodźce, których im dostarczam. A pomysłów mi nie brakuje - moja fantazja to bezkres niczym nieograniczony. Mózg to zdecydowanie najseksowniejsza część ludzkiego ciała, najbardziej śmiercionośna broń.
Nie szukam dobra i zła, nie rozpatruję niczego  w tych kategoriach; dychotomia myślenia jest mi obca. Nie jestem przecież ograniczonym człowieczkiem, którego IQ znajduje się mniej więcej na poziomie średniej krajowej. Całym swym jestestwem zaprzeczam przeciętności. Być może cierpię na zaawansowany egocentryzm, co ciężko mi zanegować. Wolę jednak być postrzegany jako zarozumiały socjopata niż skromny nudziarz. Zresztą opinie osób przypadkowych nie zaprzątają mych myśli. Lubię tylko widzieć w ich oczach fascynację swoją osobą, zmieszaną ze sporą dozą strachu i obrzydzenia, gdy już pozwolę im zobaczyć choć skrawek swojej prawdziwej twarzy.
Wyznaję jednak zasadę, iż na co dzień lepiej nie wychylać się z tłumu i nie przyciągać zbędnej uwagi. Albowiem jestem kreatorem. To moje dzieła powinny przemawiać za mnie. Czyny obrazują me wnętrze i wizję świata. Jedno jest pewne - brak mi jakiegokolwiek zahamowania. Cóż, nie będę przepraszał za to, kim jestem. Z bezczelnością mi do twarzy, a szaleństwo podkreśla koloryt mych oczu.
Fascynuje mnie śmierć jako sam proces biologiczny, ale też ciąg zachodzących zmian w psychice. Obserwowanie ostatnich chwil istnienia zwierząt, na które polowałem, przyprawiało mnie o dreszcz emocji i ekscytację. Wystarczył jeden strzał, by przeciąć nić życia i pożerać wzrokiem zapierającą dech w piersiach symfonię śmierci. Malowniczy rozbryzg krwi, której sam zapach, nie mówiąc już o smaku, doprowadza mnie do ekstazy… Połączony z wydaniem ostatniego tchnienia przez Twoją ofiarę… To tryumf odwiecznego porządku świata. Uhonorowanie siły predatora.
To nie prawda, że nie posiadam uczuć. Skromna paleta emocji  to nie to samo, co jej brak. Gniew oddziałuje na mnie silnie, nie potrafi jednak przejąć kontroli nad mym ciałem. Zemstę serwuję na zimno, rozkoszując się nią powoli. Zazdrość popycha mnie do działania. Nienawiść i niechęć skrywam za chłodnym opanowaniem. Radość i ekscytacja rozpierają całe me wnętrze, malując na mym obliczu pożądanie i chciwość. Zawsze pragnę więcej, pozostając w błędnym kole ludzkości. Wyznaczam sobie cele, do których dążę po trupach. Mierzę wysoko, wprost do gwiazd, czasem gubiąc się w niebieskim firmamencie i swych własnych marzeniach.
Łatwo połechtać me ego tanimi komplementami, które zbieram w pałacu mego umysłu. Kolekcjonuję trofea. Począwszy od słów na mój temat, poprzez kolekcję wypchanych zwierząt, skończywszy na przedmiotach upamiętniających moje sukcesy. Jestem z nich kurewsko dumny.
Myślę, że można spokojnie nazwać mnie mianem upartego i dobrze zorganizowanego perfekcjonisty. Poza tym lubię luksus i komfort. Życie do którego się przyzwyczaiłem znacznie odbiega od standardów w KOLC-u. Marzę o tym, by znów mieć armię awoksów na skinienie palcem, którzy będą mi przynosili posiłki do łóżka, uzupełniali zapasy Cantuccini i wielbili na zawołanie.  
Zakończę mój wywód tym, iż uważam, że to świat powinien dopasować się do mnie, a nie na odwrót. Nie jestem tylko pewien, czy ludzie są na to gotowi. Spróbuj przykuć moją uwagę, chętnie porozmawiam z Tobą na ten temat.


Ciekawostki

- ma niezdrowego pierdolca na punkcie biologii (zawężając: anatomii),
- co można samemu wydedukować, gdy wejdzie się do jego pokoju, obklejonego szkicami narządów wewnętrznych ludzi i zwierząt,
- ponadto znaleźć tam można sporo wciąż jeszcze żywych eksponatów i tych mniej żywych zresztą też, dryfujących sobie w formalinie,
- możliwe, że z którejś klatki/terrarium coś uciekło, postarajcie się tego nie zabić, bo tylko Even ma do tego prawo,
- co w sumie zdarza mu się nawet często; wiwisekcja to naprawdę fascynujące hobby,
- czytuje różnych psychologów, starając się zrozumieć złożoną naturę swej osoby i co ciekawszych osobników,
- pół życia w okresie adolescencji spędził wraz z ojcem w różnych dystryktach, w warunkach survivalowych, bowiem jego rodziciel potrzebował inspiracji do swych kolekcji i ciekawych okazów zwierząt, z których można by było zrobić fajne ubrania,
- potrafi strzelać z łuku, ale preferuje broń palną,
- zgrabnie wychodzi mu też patroszenie zwierzaczków,
- stąd też pomysł na zarabianie na życie w KOLC-u,
- bowiem pomijając szmugiel absolutnie wszystkim, jest też rzeźnikiem,
- ceni sobie estetykę i harmonię, co chyba odziedziczył w schedzie po ojcu,
- dlatego też, gdy zabił swą matkę, przyozdobił jej ciało w wymyślny sposób,
- po czym wrobił w to swego ojca, dodając mu sporej dawki morfaliny do posiłku,
- nigdy nie walczył po żadnej ze stron; zawsze chodziło tylko o przeżycie,
- od najmłodszych lat z zafascynowaniem śledził kolejne Igrzyska,
- lubi błąkać się po ciemnych zaułkach w godzinach mocno wieczornych, prosząc się o dostanie po mordzie,
- ma tatuaż wokół kostki – Uroborosa pożerającego swój ogon,
- nie przepada za papierosami ani alkoholem, ale lubi odurzać się psychotropami,
- szczególnie naparem z grzybków, po którym ma najciekawsze odjazdy,
- chcesz spróbować którejś z jego roślinek?
- w każdym razie, daj mu chwilę, załatwi Cię intelektem i mało wyszukaną paletą inwektyw, których nie zawaha się użyć!


Powrót do góry Go down
the victim
Even Irving
Even Irving
https://panem.forumpl.net/t2375-even-irving
https://panem.forumpl.net/t2403-irving#34171
https://panem.forumpl.net/t2401-even-irving#34151
https://panem.forumpl.net/t2402-wiwisekcja-przeszlosci#34152
Wiek : skończona osiemnastka.
Zawód : rzeźnik, zajmuje się też szmuglowaniem.
Przy sobie : kurs pierwszej pomocy, zwiększenie szansy na powodzenie podczas walki wręcz oraz zwiększenie szansy na skuteczną obronę.
Obrażenia : psychiczne? Za mało miejsca.

even irving  Empty
PisanieTemat: Re: even irving    even irving  EmptyWto Lip 29, 2014 12:18 am

chyba skończyłam. even irving  108288635
Powrót do góry Go down
the civilian
Charles Lowell
Charles Lowell
https://panem.forumpl.net/t307-charles-lowell
https://panem.forumpl.net/t371-charles
https://panem.forumpl.net/t1302-charles-lowell
https://panem.forumpl.net/t562-chaz
Wiek : 31
Zawód : redaktor naczelny CV
Przy sobie : paczka papierosów, zapalniczka, prezerwatywa
Obrażenia : tylko psychiczne

even irving  Empty
PisanieTemat: Re: even irving    even irving  EmptyWto Lip 29, 2014 1:47 am

Karta zaakceptowana!

Witaj na forum! Mamy nadzieję, że będziesz czuć się tutaj jak u siebie, i że zostaniesz z nami długo. Załóż jeszcze tylko skrzynkę kontaktową i możesz śmigać do fabuły. Nie zapomnij też zaopatrzyć się w naszym sklepiku. Na start otrzymujesz nóż ceramiczny, fałszywy dowód tożsamości i leki przeciwbólowe. W razie jakichkolwiek pytań pisz śmiało. Zapraszamy też do zapoznania się z naszym vademecum.

Uwagi: Jestem absolutnie zachwycony. Uwielbiam biologię... to samo tyczy się mody, która w karcie także się przewija. Nie zauważyłem większych błędów. Jeśli coś będzie dla Ciebie niejasnego, pytaj. Życzę udanej gry! <3

Powrót do góry Go down
Sponsored content

even irving  Empty
PisanieTemat: Re: even irving    even irving  Empty

Powrót do góry Go down
 

even irving

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

 Similar topics

-
» Even Irving
» Margaritka Butterfield & Even Irving

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Panem et circenses :: Po godzinach :: Archiwum :: Karty Postaci-