|
| Apartament na czwartym piętrze | |
| Autor | Wiadomość |
---|
Wiek : 19 Zawód : Kelner w 'Well-born' i student Przy sobie : medalik z ampułką cyjanku, zapalniczka, broń palna, zezwolenie na posiadanie broni, paczka papierosów, nóż ceramiczny Znaki szczególne : piegipiegipiegi Obrażenia : Złamane serce i nadszarpnięte zaufanie
| | | |
| Temat: Re: Apartament na czwartym piętrze Czw Cze 20, 2013 2:14 pm | |
| / Dach.
Po chwili odpoczynku na dachu, udało mu się odnaleźć apartament na czwartym piętrze. Gdzieś w trakcie jazdy podsłuchał, że go tam przydzielili z dziewczyną której imienia nie pamiętał. Teraz jednak kiedy wszedł do pokoju, szybko okiem przeleciał całe pomieszczenie szukając kogokolwiek, ale nikogo nie było. W pełnym przepychu i kosztowności apartamencie był tylko on sam. - No super, ciekawe gdzie się podziewa nasz mentor. Bo ja nic nie mówię, ale fajnie by było jakkolwiek zacząć działać, chciałbym mieć jakiekolwiek szanse przetrwania - powiedział w sumie sam do siebie, bo skoro nikogo innego nie było w pomieszczeniu to do kogo mogło się to tyczyć. Nie chcąc tracić czasu odszukał prysznice w gorącej wodzie i wziął coś do jedzenia. Siedział przy stole znajdującym się na wprost wejścia i czytał jakąś książkę o pierwszej pomocy, od czasu do czasu pogryzając coś znajdującego się przed półmiskiem obok niego. W sumie czytanie pozwalało przypomnieć sobie to wszystko czego się nauczył o pierwszej pomocy dawno temu i choć nie było tam, żadnych nowości o których nie wiedział, to jakoś musiał zająć czas, czekając na swojego mentora.
Proszę, dodawaj lokację. Skąd przychodzi i dokąd udaje się postać. Regulamin, 3.3. C: ~ Charles |
| | |
| Temat: Re: Apartament na czwartym piętrze Pią Cze 21, 2013 12:31 pm | |
| *Wybacz zapomniałem ^^ jak będę się przenosił to napiszę ^^*
Lee siedział już tu chyba całą wieczność, a jego mentor się nie pojawiał. Zastanawiał się z jakim człowiekiem przyjdzie mu się spotkać. Czy będzie to ktoś podporządkowany dyktaturze nowego władcy, czy osobnik uważający, że to co teraz się dzieje to kara za wszystko co przez te niezliczone ilości igrzysk w czasie których zginęło tak wielu. To go zastanawiało, bo chciałby wiedzieć komu powierzy swoje życie. Bo właśnie to będzie musiał zrobić. Od dzisiejszego dnia to jego mentor Sam Quillin będzie dla niego wszystkim i jedyną szansą aby wyjść z tego cało, jedyną nie licząc jego własnych umiejętności. Choć chłopak wiedział, że nawet one nie wystarczą jeśli nie spodoba się sponsorom lub jeśli nie znajdzie, żadnego sojusznika. Pierwszym zaś powinien być właśnie jego mentor. Plus całej sytuacji był taki, że tak jak przy poprzednich igrzyskach mentorami zostają uczestnicy wcześniejszych zmagań. Więc o każdym z nich jest dość sporo informacji i niemal każdy przeżył w jakiś sposób to co się wydarzyło i może dla tego uda się dojść do jakiś dobrych stosunków. Jeśli nie to chłopak będzie musiał poradzić sobie sam, choć nie miał nic przeciwko temu, to jeśli miał by wybór to z miłą chęcią przyjął by każdą pomoc. Ręka chłopaka musnęła delikatnie jego włosy które podały mu na oczy kiedy się pochylił aby odłożyć książkę. Jednym ruchem poprawił niesforny kosmyk włosów zaczesując go palcami za ucho. Nie było widać po nim zdenerwowania, raczej dziwny spokój i pewność w oczach. Jak gdyby od dawna wiedział, że będzie właśnie w tym miejscu i w tej sytuacji. Ten stan emocjonalny nie był jednak podyktowany brakiem uczuć lecz chłodnym i ustabilizowaniem tokiem myślenia. Od czasu śmierci rodziców miał tak za każdym razem kiedy wymagała od niego tego sytuacja. Było to bardzo przydatne ale i sprawiało, że chłopak stawał się samotnikiem, nie z własnego wyboru. Świetnie bowiem rozumiał emocje innych, idealnie odgadywał ich reakcje i zachowania, ale był w tym samym czasie jak oni. Na chwilę stawał się osobą której tok myślenia przybierał. Czasem trudno było odnaleźć w tym wszystkim drogę powrotną do samego siebie i nie zatracić wszelkich uczuć. To odstraszało innych od niego i wcale się temu nie dziwił.Teraz jednak zaczął myśleć o swoim mentorze w identyczny sposób, niż jeszcze przed chwilą. Zamknął niebieskie oczy i zaczął sobie wyobrażać, że jest na arenie i dokonuje takich samych wyborów rozumiejąc, że nie ma możliwości na zrobienie czegokolwiek innego. Pojawia się walka, chęć przetrwania i wyrzuty sumienia odnośnie tego co się zrobiło. Ale nie było innego wyjścia. Tak czyn za czynem aż do wygranej która nie satysfakcjonuje, do zwycięstwa które tak naprawdę nie jest żadną nagrodą. Daje życie, ale zabiera dwadzieścia trzy inne oraz to poczucie, że nie zasłużyło się na wygraną, po tym co się zrobiło powinno się skończyć na arenie. Trzeba jednak z tym żyć tak jak to tylko możliwe. Tak to odczuwał Lee, tak to widział jak by to był jego nadal nie pojawiający się mentor. Choć były to tylko jego przypuszczenia, dodawanie informacji i niektórych elementów do siebie tak aby zrozumieć to nie miał całkowitej pewności, że tak odczuwał to Sam Quillin. Tak jak nie miał jej odnośnie tego co sam zrobi kiedy znajdzie się na arenie. Wiedział tylko, że spróbuje przeżyć i nie rozpocznie pierwszy walki. Będzie się bronił jeśli będzie trzeba, przerwanie jest bowiem czymś ważnym, nawet bezrozumne zwierzę będzie walczyć kiedy się je zepchnie do rogu. Tu była jednak różnica, że chłopak był człowiekiem i nie miał zamiaru zabijać innych jeśli będzie miał jakąkolwiek inną opcje. Wziął głęboki oddech, przesunął palcami po włosach po raz kolejny i otworzył oczy po woli wracając do swojego normalnego stanu bycia. Zawszę trochę to trwało ale po chwili można było poczuć się znowu sobą i rozważyć to wszystko. „ Nikt nie powinien musieć tak walczyć o swoje życie i zabijać innych. Jednak mój mentor to zrobił, został przymuszony. Ja zaś sam się zgłosiłem. Nie ważne, że uratowałem z tego samego losu tamtego chłopca, ale miałem wybór. Ciekawe co to o mnie mówi, czy jestem pozbawionym uczuć szaleńcem, czy może po prostu aż tak nie zależy mi na życiu, że chciałem tu być.- myślał kłócąc się sam ze sobą w monologu myśli.- Nie, gdybym chciał umrzeć to bym po prostu już dawno to zrobił. Więc czemu tak naprawę się zgłosiłem?” Nie potrafi sobie na to odpowiedzieć, na razie jeszcze nie, ale wiedział, że nim rozpoczną się prawdziwe igrzyska śmierci, nim zginie pierwszy z nich będzie wstanie być pewnym czemu. Oby tylko nie okazało się, że jest już za późno.
(przenoszę się na dach ośrodka ;)) |
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Apartament na czwartym piętrze Sro Lip 03, 2013 12:00 pm | |
| Głośniki, rozmieszczone na terenie całego Ośrodka Szkoleniowego wydają z siebie ciche trzeszczenie, a po chwili rozlega się komunikat: - Wszyscy trybuci proszeni są o natychmiastowe udanie się do Centrum Odnowy, gdzie ich zadaniem będzie przygotować się do dorocznej Ceremonii Otwarcia Głodowych Igrzysk. Tym razem jednak, zasady ulegają lekkim zmianom. Ponieważ wychowując się w Kapitolu, mieli wystarczająco dużo czasu na poznanie kanonów tutejszej mody, do oficjalnej parady muszą przygotować się sami, korzystając z artykułów i ubrań przygotowanych wcześniej przez Organizatorów. Numery sal w Centrum Odnowy odpowiadają numerom apartamentów. W każdej sali stacjonuje dwóch stylistów, którzy w razie potrzeby pomogą w przygotowaniach i doradzą, ale całość stroju musi zostać zaprojektowana przez samego trybuta. Wesołych Głodowych Igrzysk i niech los zawsze wam sprzyja! Zt dla wszystkich. Trybuci udają się do Centrum Odnowy, gdzie ich zadaniem jest opisanie zaprojektowanego przez siebie stroju. W razie problemów mogą zwracać się do stacjonujących tam stylistów, będą oni sterowani przez Mistrza Gry. Macie na to dokładnie 24 godziny rzeczywiste. Jutro w południe rozpocznie się Ceremonia Otwarcia. Za najlepszej jakości projekty, zostaną przyznane pierwsze punkty, które przydadzą się Wam na arenie. Mentorzy na chwilę obecną są wolni. Jeśli mentor nie zjawił się w apartamencie, nie zjawił się tam także fabularnie i z tego zostaną wyciągnięte konsekwencje - również fabularne.
|
| | |
| Temat: Re: Apartament na czwartym piętrze Wto Lip 09, 2013 8:32 am | |
| "Ha ha ha"- wrzeszczało jego serce kiedy został odprowadzony na swojego apartamentu. Nie mogli przecież zrobić nic innego, po jego wybryku stał się jednym z wielu trybutów do odstrzału. Z tą różnicą, że w przeciwieństwie do pozostałych on widział, że do czasu areny nic nie mogą mu zrobić. Gdyby zabili go teraz albo choć torturowali, nie było by z niego żadnego pożytku w czasie igrzysk. Cóż by to była za strata dla ich cudownego planu pozbawić się kolejnego pionka który umrze w makabryczny sposób. Drzwi do pokoju zamknęły się i został sam. Powoli podszedł do telewizora i włączył go oglądając resztę parady i zastanawiając się nad tym drugim chłopakiem który został wyprowadzony. Trzeba było mu przyznać, że po za głupotą zrobił ciekawe przedstawienie. Popsuli plany prezydent poprzez swój sprzeciw, Lee Gekon na swój sposób a tamten chłopak na własny. Teraz można poczuć się tak jak by naprawdę żyło się całkowicie bez żadnych strażników. -Ciekawe jak pójdzie Amandzie. Mam nadzieje, że będzie się choć w małym stopniu bawiła tak dobrze jak ja.- uśmiechnął się sam do siebie oglądając kolejne przejazdy rydwanów. Ciekawił się czy ktoś jeszcze się wyłamie, czy może będą udawać grzeczne dzieci, tak jak to mieli w zwyczaju przez całe swoje życie. |
| | |
| Temat: Re: Apartament na czwartym piętrze | |
| |
| | | | Apartament na czwartym piętrze | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|