|
| Autor | Wiadomość |
---|
| Temat: Theo Madden Sro Lip 24, 2013 4:20 pm | |
| /Teoretycznie apartament, praktycznie hala.
Milczał przez całą drogę do sali, choć parę razy natknął się na jakiegoś trybuta bądź kogoś z ekipy sprzątającej, która doprowadzała piętra do porządku po wczorajszym wybuchu. Wzrok wbił w podłogę i szedł równym krokiem, by wreszcie znaleźć się w pomieszczeniu, w którym miał zaprezentować się z jak najlepszej strony. To dziwne, ale wcale nie odczuwał żadnej tremy ani choćby odrobiny adrenaliny. Prawdę mówiąc, od wczorajszego popołudnia był pozbawiony wszelkich emocji, miał już wszystkiego po dziurki w nosie. Blue, Hope, Amanda... imiona te przewijały się często w jego myślach, ale w końcu i one zniknęły. Znalazł się na środku pomieszczenia i spojrzał na Organizatorów. Pomyślał o swojej matce. Czy ona też była spokojna przed swoim pokazem? Co robiła teraz? Czy jeszcze żyła? -Theo Madden - przywitał się półgłosem, nie miał więc pewności, że usłyszano go tam na górze - Jestem w parze z Blue Flickerman, niewidomą dwunastolatką. Jej bliźniaczka, Hope Flickerman, także bierze udział w Igrzyskach. Spojrzał po ich twarzach, fałszywych, złowrogich. -Gdy wybuchła rebelia, chciałem się do was przyłączyć, wesprzeć was słowem, siłą, jakkolwiek... moja rodzina dość wycierpiała z rąk Snowa. Jednak nie daliście mi szansy, wtargnęliście do mojego miasta, stworzyliście getto i urządziliście kolejne Igrzyska. Przerwał dosłownie na chwilę, by zaczerpnąć powietrza, był bowiem świadomy tego, że mogą mu nie dać dokończyć. -Przemawiam teraz do was, rebeliantów, którzy na pewno wiedzą, czym jest poświęcenie. Nie zamierzam walczyć na arenie o swoje życie, zamierzam pomóc swoim przyjaciołom, ludziom, na których losie mi zależy, a którzy zostali przez was skazani na śmierć. Zrobię wszystko, by choć jedno z nich wyszło z tego cało. Poruszył się niespokojnie, jakby chciał jednak podejść do jakiegoś stanowiska, a w ostatniej chwili zmienił zdanie. Było mu już bowiem wszystko jedno. -Mógłbym wam więc pokazać, jak opatrzyć czyjąś ranę za pomocą samych liści - wskazał dłonią na stoisko z roślinami - Mógłbym zaprezentować reanimacje na manekinie, zapleść kilka rodzajów węzłów lub sieć, odróżnić grzyby jadalne od niejadalnych. Mógłbym, ale tego nie zrobię. Westchnął cicho i podniósł głowę, spoglądając prosto na podwyższenie. -Nie będzie żadnego pokazu, napatrzycie się na to na arenie, gdy będę dawał z siebie wszystko, by ratować najbliższych. Dziękuję za uwagę. Nie skinął nawet głową, obojętny wzrok przeniósł na najbliższe stanowisko i czekał, jak zareagują ludzie, którzy mieli ponoć w tym kraju jakąś władzę. |
| | | Zawód : studia nad uprzykrzaniem życia postaciom Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Theo Madden Sro Lip 24, 2013 5:55 pm | |
| Podczas pseudo pokazu Theo Organizatorzy wpatrywali się w niego ze skupieniem, nikt nie oderwał wzroku od chłopaka, dopóki nie nie skończył mówić. Wtedy po sali rozległ się szept na przemian ze wzdychaniem lub komentarzami wypowiedzianymi w irytacji oraz złości. Nagle ktoś zerwał się z siedzenia machając wściekle pięścią: -Toż... - starszy i pulchny mężczyzna urwał krztusząc się - to... Toż to skandal! Wyprowadzić go stąd! Natychmiast! Nie mam zamiaru przyglądać się tej błazenadzie! Wśród siedzących znaleźli się i tacy, którzy próbowali uciszyć rozgniewanego urzędnika i ten mimo wrogich zamiarów uległ oporowi obecnych i opadł ciężko na swoje miejsce łypiąc na współpracowników spode łba. Wówczas siedzący w pierwszym rzędzie mężczyzna skończył delektować się winogronem, uniósł ku górze prawą dłoń wciąż oblizując palce lewej i powiedział: -Dziękujemy! Dziękujemy! - zawołał uroczyście chwytając za jeden z kieliszków podnosząc go do góry, jakby chciał wznieść toast. Skierował naczynie w stronę chłopaka uśmiechając się przy tym najmilej jak tylko potrafił - Serdecznie pozdrawiamy i nie możemy się doczekać, powodzenia! - zaśmiał się i wypił duszkiem płyn wzdychając ciężko. W tym samym momencie Theo usłyszał krzyk, ni to zdumienia, ni to strachu, na początku o niezdefiniowanej brawie oraz wydźwięku, ale chwilę potem było wiadomo, do kogo należy. -Theo, błagam...! -Proszę...! Wrzask, płacz i skomlenie dochodzące z jednego, ale nieskonkretyzowanego miejsca rozchodziło się po sali. Chłopak mógł rozróżnić na przemian Blue oraz Hope. |
| | |
| Temat: Re: Theo Madden Sro Lip 24, 2013 8:06 pm | |
| W normalnych okolicznościach zdenerwowanie urzędnika na pewno sprawiłoby mu satysfakcje, możliwe też, że pod jego nosem pojawiłby się kpiący uśmieszek. Teraz jednak Theo jedynie stał i wpatrywał się w bliżej nieokreślony punkt na podwyższeniu. Co ma być, to będzie. Zaniepokoił go jednak mężczyzna, który zabrał głos. Jego gest, ten swoisty toast, wydawał się być za bardzo podejrzany. Jego śmiech też nie zwiastował nic dobrego. I rzeczywiście. -Theo, błagam...! -Proszę...! Głosy bliźniaczek poniosły się po sali,a Madden natychmiast rozejrzał się dookoła, przestraszony. W zależności od tego, gdzie skierował głowę, wrzaski zdawały się dochodzić z najbliższego kąta. Zdezorientowany chłopak zacisnął pięści i przymknął powieki. Spokojnie, oni chcą cię tylko wyprowadzić z równowagi, nic im nie zrobili, nie mogli. Przypomniał sobie jednak, że Hope nie była zeszłej nocy najgrzeczniejsza, może rzeczywiście wymierzyli jej jakąś karę? -Przestańcie! - wykrzyknął w stronę organizatorów - Naprawdę czerpiecie przyjemność z cierpienia innych? Co z was za ludzie?! Płacz bliźniaczek nie ustawał, Theo zatkał uszy i skulił się nieznacznie. Miał teraz wielką ochotę sięgnąć po broń i wymierzyć sprawiedliwość na własną rękę. Jednak resztki zdrowego rozsądku podpowiadały mu, że organizatorzy właśnie na to czekają. Nie zamierzał więc być marionetką w ich rękach. |
| | | Zawód : studia nad uprzykrzaniem życia postaciom Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Theo Madden Sro Lip 24, 2013 11:15 pm | |
| Płacz powoli cichł i nagle zastąpił go śmiech, radosny ale niepokojący, nienależący już do Blue czy Hope, to były ich głosy, ale przeraźliwie obce oraz... histeryczne. -Theo, pobaw się ze mną! -Theo! Zabawa wciąż trwa, prawda? Śmiech unosił się w powietrzu, coraz to głośniej i głośniej. -Jesteś dobry Theo, jesteś dobry! I nagle odgłosy umilkły. Nastała przeszywająca cisza, podczas której Organizatorzy milczeli wpatrując się w chłopca, niektórzy ze współczuciem, inni z tępą irytacją, jednak nikt nie śmiał się odezwać ani słowem, dopóki mężczyzna wznoszący wcześniej toast ponownie nie odwrócił się do trybuta. Uśmiechnął się, ponownie, bezpośrednio do niego i powiedział oschle: -Dziękujemy, na tym kończymy Pański pokaz - ukłonił się lekko i ponownie zwrócił się ku swoim współpracownikom. To rzeczywiście był koniec. |
| | |
| Temat: Re: Theo Madden | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|