IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Lucy Crow

 

 Lucy Crow

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Lucy Crow
Lucy Crow
Wiek : 17 lat
Zawód : prostytutka/kwiaciarka
Przy sobie : W plecaku: proca, latarka, zwój liny, zapałki, pusta butelka, nóż, widelec, latarka, kompas, paczka z jedzeniem; w ręku: pistolet
Obrażenia : lekko obite plecy, rana na łydce po ugryzieniu szczura

Lucy Crow Empty
PisanieTemat: Lucy Crow   Lucy Crow EmptySro Cze 12, 2013 9:31 pm

Lucy Crow
Chloe Norgaard


Lucy Crow Daneos

IMIĘ: Lucy [Lucia]
NAZWISKO: Crow
DATA URODZENIA: 13.06.
MIEJSCE ZAMIESZKANIA: KOLeC
ZAJĘCIE: handluje kwiatami



Lucy Crow Rodzina


Jeremy (Jeremias) Crow (45 lat) – spracowany, zmęczony mężczyzna, który po śmierci żony stara się postawić dom na nogi. Sam jednak nie może sobie poradzić i często pija alkohol (może zbyt często), dawniej chirurg plastyczny oraz sponsor.
Daphne Crow (zmarła w wieku 40 lat) – niegdyś, przez pewien czas – modelka i bliska współpracownica prezydenta Snowa, powiernica niektórych jego sekretów oraz organizatorka spisków. Po rebelii i zamieszkaniu w KOLCu popełniła samobójstwo.

Lucy Crow Historia


Lucia „chyba Snow”.
O takim imieniu i nazwisku przynajmniej się urodziła. Ale chyba los chciał tak, aby od razu wyrwana z rąk matki została przekazana całkowicie obcym jej ludziom. A wszystko zaczęło się od kobiety, córki zaborczego prezydenta pragnącej uchronić jedną z córek.
Ale Isis nie chciała się z nią rozstawać, kochała swoje dzieci po równo i obiecała sobie, że zawsze będzie czuwać nad „tą drugą”. Dlatego Lucy została potajemnie wysłana do bezdzietnego małżeństwa Kapitolińskich miliarderów, którzy utrzymywali dobre kontakty z prezydentem Snowem i jego rodziną. W ten sposób dziewczynka mogła być blisko matki. Co nie oznacza, że po drodze nic nie uległo komplikacji?
Lucy mimo wszystko była dzieckiem Crow’ów, którzy, choć strzegli wielkie tajemnicy i starali się pomóc Isis, tak naprawdę czerpali ze współpracy. Nie mogli mieć dzieci, żadnych prawdziwych… i obecność panny Snow ich irytowała, fakt, że próbowała ingerować w życie córki. Próbowała nawet organizować wspólne spotkania Jasmine i Lucy, ale wszelkie próby spełzły na niczym, kiedy państwo Crow zerwało kontakt z kobietą i po prostu zaczęło żyć własnym torem. Od tamtego momentu Lucy nie miała nawet szans dowiedzieć się, kim naprawdę jest.
Wychowywała się w z zewnątrz chłodnej i Kapitolińskiej rodzinie, ale w rzeczywistości ciepłej i pełnej miłości. Od zawsze wszyscy starali się jej dogodzić, miała wesoły i szczery uśmiech, duże pełne oczy – zawsze żywe i promienne. Oczko w głowie rodziców, które co roku otrzymywało najpiękniejsze lalki ze wszystkich, nosiło najbardziej kolorowe suknie i przede wszystkim – wychowywało się tak, jak przystało w Kapitolu. Już jako różowo włosa lubująca się w księżniczkach z bajek pojawiała się na salonach i wielu balach stanowiąc istną ozdobę rodziny. Z czasem, kiedy powoli dorastała i przestały ją bawić róż i słodkość, zaczęła interesować się zajęciami oraz pracą ojca, co za tym idzie – Igrzyskami. Na początku po prostu wpatrywała się w ogromny telewizor w pokoju podziwiając odwagę trybutów, wierząc, że są prawdziwymi bohaterami. Bawiło ją to po części i zastanawiało – na czym polega zabawa? Przecież miała wtedy dopiero siedem lat i nie do końca znała system rządzący całym Panem. Ale niedługo miała zostać wtajemniczona.
Z czasem jej ojciec, widząc zainteresowanie córki, zabrał ją na pierwszą w życiu Lucy paradę. Tak, to było niesamowite! Tyle kolorów, tyle zawodników, każdy inny! Do wyboru, do koloru! Wiwatujący ludzie! Ta atmosfera!
Od samego początku Igrzyska ją zachwyciły i w końcu stały się nieodłącznym elementem jej życia. Z każdym rokiem czekała na ten moment, aby w końcu wejść na widownię, usiąść na jednym z najwyższych i najbardziej lubianych przez nią miejsc z miseczką cukierków w ręce i przyglądać się kolejnym bohaterom. Od samego początku nie traktowała tego jako jatki, jaki bestialstwa na dzieciach w jej wieku. Często nawet wyobrażała sobie, że sama znajduje się na arenie, ale potem… potem robiło jej się smutno na wspomnienie o faworytach, którzy ginęli. Często płakała, to z radości, to z rozpaczy, jak każdy Kapitoliński obywatel. To właśnie były emocje Głodowych Igrzysk.
Chyba nigdy niczego jej nie brakowało, często uśmiechnięta, dobrze wyedukowana i urocza – taka była. Po prostu Lucy Crow, królowa swoich rodziców, dziecko, które przyniosło do ich ponurego życia iskierkę nadziei i szczęścia. Wszystko jednak zmieniło się pewnego popołudnia, kiedy szesnastoletnia dziewczyna znajdowała się na własnym lodowisku. Oczywiście wcześniej słyszała o rebelii, ale wciąż znajdując się błogim śnie, nie wierzyła, że mogłaby wedrzeć się do centrum Kapitolu – a zwłaszcza do jej domu. W tamtym właśnie momencie usłyszała krzyki i strzały, szybko zdjęła łyżwy i wyszła zobaczyć co się stało. Pamiętała tamten moment doskonale, była ubrana w niebieską sukienkę ze złotą nitką, a jasno-złociste włosy miała splecione w dwa bardzo długie warkocze. Nie krzyczała, choć byli brutalni, nie wyrywała się, tylko słuchała ojca i wciąż wierzyła, że wszystko będzie dobrze.
A była tylko dziewczyną, która zamarła w pewnym miejscu, utknęła wtedy, kiedy miała dojrzeć i stać się odpowiedzialną nastolatką. Wiecznie żyła w świecie Kapitolińskiego snu, wiecznie wśród kolorów i świateł – nagle rzucona w ciemny kąt, ponury i mały.
Ale nie załamała się. To było coś okropnego, ale nowego, coś, czego wcześniej nie spotkała. Masa różnych ludzi, jednych takich samych jak ona, innych bardziej wrednych i wyrafinowanych uważających się za lepszych. Lucy w centrum wszystkiego, w centrum KOLCa, często popychana, wyzywana o laleczek i sztucznych dziwek. Ale się nie załamała, nigdy. Nawet wtedy, kiedy jej matka popełniła samobójstwo, a ojciec począł pić i załamywać się, bo nie potrafił wyżywić córki.
Pewnego razu spotkała strażnika, który przyłapał ją bez karty identyfikacyjnej. Nie płakała, uśmiechnęła się jak zwykle i oświadczyła, że może przecież pójść z nim do domu, pokaże mu, że ją ma, że nic się nie stało. Chyba jej niewyobrażalna pewność w to, że dobro zawsze zwycięża wzruszyła młodego pana, który zapytał się czy czegoś jej przypadkiem nie potrzeba.
„Skoro pytasz, mógłbyś przynieść mi trochę kwiatów! Tutaj nie rosną, a w moim pokoju znajdował się stolik, stał na samym środku. Na nim zawsze był bukiet i wiele… wiele kwiatów w nim!”
Wtedy właśnie przyniósł jej olbrzymi bukiet, a ona mu podziękowała i odeszła. Kiedy jednak zwiędły, strasznie się zasmuciła, naprawdę. Postanowiła zatem znaleźć ów pana i zapytać go, skąd je wziął! A wiadomo, że jeśli Lucy sobie coś obieca, to będzie brnęła przed siebie dopóki w końcu nie osiągnie tego, czego chce. I spotkała go, i jako, że od zawsze była pozbawiona wszelkiego wstydu i ogłady, po prostu go zagadała. Trochę się oboje pośmiali, porozmawiali, naprawdę, było miło, a potem… potem zabrał ją poza KOLeC, pokazał, jak się stamtąd wydostać i gdzie rosną, ale kazał obiecać, że nigdy sama nie będzie tego robić. Oczywiście przysięgła.
Ale ów pan więcej się nie pojawił.
A kwiaty zwiędły.
Zaczęła chodzić w to miejsce, uczyć się skradać i unikać podejrzanego wzroku strażników, choć i tak zawsze zwracała na siebie uwagę krzykliwym kolorem włosów. Z czasem, gdy zaczęło brakować pieniędzy na jedzenie, sprzedawała kwiaty.
A Pan Strażnik gdzieś zniknął i już więcej go nie zobaczyła.


Lucy Crow Charakter


Lucy chyba jest po prostu Kapitolińską dziewczyną. Wychowała się w rodzinie, gdzie niczego jej nie brakowało, a wręcz przeciwnie – otrzymywała w nadmiarze rzeczy, które wydawały się niezbędne w jej książęcej egzystencji. To wyryło w jej małym i bolącym serduszku pewne złudne poczucie, że świat jest piękny i kolorowy, że świat to Kapitol. A tak nie jest… jednak ze starciem z rzeczywistością nie okazała żadnych słabości i nie załamała, po prostu wzięła w garść i dostosowała. W tym przypadku można zaobserwować jej wewnętrzną siłę, niezauważalną z zewnątrz, ukrytą gdzieś głęboko w jej wnętrzu. Dlatego podczas jakichkolwiek sytuacji, podczas których większości podskoczyłoby tętno, ona zachowuje stoicki spokój. Przecież wszystko można logicznie wytłumaczyć, prawda? Tak, jest rozsądna, mimo wszystko, mimo nielogicznego postępowania świata, wobec niesprawiedliwości, której już wiele razy doświadczyła.
Często przypomina ćpunkę, z głową w chmurach, bywa na przemian spokojna lub wręcz żywiołowa, często się uśmiecha, klaszcze entuzjastycznie w dłonie i stara się być sobą, nie dostosować do KOLCa, bo wciąż wie, że nie jest jego częścią. W ogóle… powoli dociera do niej to, że żyje wśród ludzi, nie sama, w pustej czasoprzestrzeni, z matką u boku i ojcem w pogotowiu. Bo teraz będzie musiała radzić sobie całkiem sama i podołać wielu przeciwnościom.
Lucy to po prostu chaotyczne, wciąż niewinne dziecko. Często porównywana do zwiędłego kwiatu, który przy delikatnym powiewie wiatru – rozpada się. Jednak jest to złudne wrażenie, bo w głębi jest silna i potrafi przeciwstawić się swoim słabościom, a co najważniejsze, dostrzec je.



- Wiecznie żyjąca w świecie bez skazy, wciąż wierzy.
- Chyba trudno ją spotkać, nie dostać klapsa w tyłek i nie usłyszeć jej perlistego śmiechu.
- Kocha swojego ojca nad wszystko inne i zrzuca na siebie całą winę.
- Jedyny zwyczaj z Kapitolu – farbuje włosy na przeróżne kolory.
- Nie nosi już sukienek, a wręcz ich unika.
- Wciąż ma nadzieję, że spotka Pana Strażnika i codziennie przechodzi koło miejsca, w którym miał na nią czekać.
- Ma uczulenie na pszczoły i osy.
- Posiada charakterystyczny Kapitoliński akcent.



Powrót do góry Go down
the civilian
Dominic Terrain
Dominic Terrain
https://panem.forumpl.net/t3297-dominic-terrain#51606
https://panem.forumpl.net/t3302-nick#51611
https://panem.forumpl.net/t3301-dominic-terrain#51610
https://panem.forumpl.net/t3303-dominic#51612
https://panem.forumpl.net/t3306-dominic-terrain#51641
Wiek : 26
Zawód : pisarz, pomoc medyczna | nieszkodliwy wariat
Przy sobie : paczka papierosów, zapałki, prawo jazdy, scyzoryk, medalik z małą ampułką cyjanku
Znaki szczególne : puste oczy, perfekcyjna fryzura
Obrażenia : tylko zniszczona psychika

Lucy Crow Empty
PisanieTemat: Re: Lucy Crow   Lucy Crow EmptySro Cze 12, 2013 9:50 pm

Akcept, of course. <3
Powrót do góry Go down
 

Lucy Crow

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

 Similar topics

-
» Bartholomew Crow
» Lucy Crow
» Lucy Crow
» Lucy Crow & Yves Redditch
» Lucy

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Panem et circenses :: Po godzinach :: Archiwum :: Karty Postaci-