/Nie wiem skąd - mam prośbę - jak ktoś przerzuca moją postać bez moje wiedzy to proszę o info na PW Rei. Gdyby Aś mi nie powiedziała o poście w pokoju Rory nigdy bym nie napisała Ateną, bo byłam przekonana, że jest nadal w fabryce. Mam wrażenie, że Atenę prowadzą wszyscy inni tylko nie ja. :( Z góry dziękuję.
Obudziła się. Była przerażona, nie wiedziała gdzie jest. Nie czuła nóg. Dosłownie. Musiała stracić zbyt wiele krwi, ciało nie było właściwie ukrwione i zaczęło się psuć. Czy na stałe? Rozejrzała się po pomieszczeniu nie ruszając głowy z poduszki. Poduszka... sufit, zapach środków dezynfekujących, pikanie aparatur. Kolejno rejestrowała to co ją otacza. Wiedziała gdzie jest.... szpital.
Świadomość tego co to oznacza uderzyła w nią tak mocno, jak najmocniejszy cios. Zaczęła krzyczeć. Krzyczała głośno, przerażona, wściekła, zdezorientowana.
Jej krzyk przywołał do sali pracowników szpitala. Znaczek na fartuchach oznaczał, że jest w Ośrodku Szkoleniowym. Jeden z lekarzy chwycił ją za ręce, ale wyrwała mu się.
- Zostaw mnie! Zostaw! Gdzie Connor? Co mu zrobiliście? - krzyczała, biła rękami na oślep, żeby tylko nie mogli jej złapać. Gdy znów poczuła uścisk na nadgarstku, pochyliła się i ugryzła pielęgniarza.
- Zostaw! Wypuście mnie stąd! Nie chcę! Nie chcę umrzeć na Arenie! Chcę do taty i do Connora! Błagam! Wypuście mnie stąd! Nie macie serca? Przecież nie mam szans. - w oczach zaszkliły się jej łzy. Zaczęła chrypieć od zdartego gardła. - Mam tylko dwanaście lat. Nie możecie zmuszać mnie i innych do walki, do śmierci za winy dorosłych. Jesteśmy dziećmi. Błagam pozwólcie mi wrócić do domu. Będę pracować, będę grzeczna, tylko pozwólcie mi wrócić do domu. Mi i Connorowi. To mój brat. Przeniósł mnie w kanałach... tam były ludzkie ciała... - zwinęła się w kłębek. Nie miała już siły walczyć. Była taka słaba. Szwy na głowie puściły i poczuła jak krew spływa po jej policzku. Ktoś zaraz zajął się tamowaniem rany. Ktoś inny dał jej środki uspokajające. - Błagam... Pozwólcie mi wrócić do taty i Connora...