IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Zrównane z ziemią osiedle

 

 Zrównane z ziemią osiedle

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : 1, 2, 3  Next
AutorWiadomość
the prophet
Ashe Cradlewood
Ashe Cradlewood
https://panem.forumpl.net/t1888-ashe-cradlewood
https://panem.forumpl.net/t267-ashe
https://panem.forumpl.net/t1278-ashe-cradlewood
https://panem.forumpl.net/t718-the-ashes-of-memories
https://panem.forumpl.net/t3226-ashe-cradlewood
Wiek : 21
Przy sobie : czarna, skórzana torba, a w niej: fałszywy dowód tożsamości, mapa podziemnych tuneli, wytrych, medalik z kapsułką cyjanku, nóż ceramiczny, zapalniczka, paczka papierosów, leki przeciwbólowe, latarka z wytrzymałą baterią
Obrażenia : złamane serce

Zrównane z ziemią osiedle Empty
PisanieTemat: Zrównane z ziemią osiedle   Zrównane z ziemią osiedle EmptyPią Maj 03, 2013 12:53 am



Jedno z miejsc na Ziemiach Niczyich, które w trakcie rebelii ucierpiało najbardziej. Dosłownie zrównane z ziemią przez bomby zapalające zrzucone z poduszkowców Trzynastego Dystryktu, jednym bokiem przylega bezpośrednio do granicy z obecnym Kapitolem. Żaden budynek nie ostał się tu w całości - z ziemi wystają jedynie niskie mury, pojedyncze ściany, odkryte piwnice.


Ostatnio zmieniony przez Ashe Cradlewood dnia Wto Lis 04, 2014 3:25 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
the victim
Connor Henderson
Connor Henderson
Wiek : 14 lat
Zawód : Złodziej, trybut.

Zrównane z ziemią osiedle Empty
PisanieTemat: Re: Zrównane z ziemią osiedle   Zrównane z ziemią osiedle EmptyPią Maj 31, 2013 8:22 pm

//Start.

Gdy zapadł zmrok, Connor uważnie rozglądając się dookoła wyślizgnął się z na wpół zdemolowanego budynku i pędem rzucił się w stronę pobliskiej dziury w murze, który na dobrą sprawę raczej powinno się nazywać stertą cegieł. Podciągnął się na rękach do otworu i wydostał poza teren KOLC-a, po czym przemykając najciemniejszymi uliczkami, które poznał jeszcze za życia swego brata, dotarł do zrujnowanego osiedla. Nie zważając na ryzyko, że dach zaraz może zawalić mu się na głowę, wślizgnął się do jednego z domów w poszukiwaniu jakichkolwiek cennych przedmiotów. Wiedział, że może liczyć jeszcze na jakieś znaleziska, bo większość osób, nawet tych żyjących obecnie na zniszczonych obrzeżach panicznie bała się obecnych tu szczurów. Dla chłopaka natomiast w pewien pokręcony sposób stanowiły one przyjaciół. Connor pośpiesznie przejrzał dość ubogie wyposażenie domu, zabrał z niego wszystkie drobiazgi, które jeszcze nadawały się do czegokolwiek i poupychał je po kieszeniach zniszczonej kurtki. Musiał działać szybko i w miarę możliwości pozostać niezauważonym, dlatego z niezadowoleniem ograniczał ilość zabranych rzeczy. Przed wyjściem jeszcze raz rozejrzał się dookoła, chociaż w te okolice strażnicy zapuszczali się dosyć rzadko. Cóż, przezorny zawsze ubezpieczony, nie wiadomo, czy tym razem na kogoś się nie trafi. Gdy upewnił się, że przynajmniej na razie jest na ulicy sam, puścił się biegiem. Skręcając w jedną z uliczek, z impetem wpadł na kogoś i chyba tylko wyćwiczony refleks sprawił, że zdołał zamortyzować upadek. Z wściekłością spojrzał na potrąconą przez niego brunetkę i mimo że zdawał sobie sprawę ze swojej winy, nie miał najmniejszego zamiaru przeprosić. Zamiast tego standardowo próbował wszystko zrzucić na dziewczynę.
- Patrz, jak chodzisz, idiotko. - powiedział prostacko do nieznajomej.
Powrót do góry Go down
the victim
Charlie Black
Charlie Black
Wiek : 25
Zawód : haker/ researcherka

Zrównane z ziemią osiedle Empty
PisanieTemat: Re: Zrównane z ziemią osiedle   Zrównane z ziemią osiedle EmptyNie Cze 02, 2013 4:56 pm

// let's play a game!

Tak.. Charlie wybrała się na krótki spacer. Powiedzmy spacer. Ktoś kręcił się w jej kryjówce, nie miała zamiaru niepotrzebnie ryzykować, że ją znajdzie. Zaprowadzi do ojca. Brr, dreszcz aż przeszedł po jej plecach. To ciągłe ukrywanie się i ucieczki nie było czymś, co jej się podobało. Cóż jednak innego miała zrobić? Oddać się w łapy tatusia, o nie. Wolała żyć od meliny, do meliny niż dać się złapać temu tyranowi. Do tego wszędzie byli ludzie, którzy potrzebowali jej pomocy. Wychodząc wzięła tylko plecak, który był spakowany. Najważniejsze rzeczy, zawsze gotowe do ucieczki. Wszystko w jednym miejscu, by mogła po prostu to złapać i pójść. Dom.. nie miała domu, coś nie czuła, żeby prędko go znalazła. Kto w tych czasach posiadał coś takiego jak dom? Chyba nikt.
Zaczęło się ściemniać. To dobrze. Lubiła mrok. Nie rzucała się wtedy w oczy. Była niczym cień. Bez najmniejszego problemu znikała w ciemności, gdy tylko miała taką ochotę. Ubrana była jak zawsze, na czarno.. ginęła w mroku. Miała nadzieję, że nie wpadnie na nieproszonych gości. Co bowiem, po jej sztylecie? Tak, czas najwyższy zaopatrzyć się w broń. Gdzie ona miała głowę.. Będzie musiała coś znaleźć, nie mogła biegać wokół ze sztyletem, nie mogła aż tak ryzykować. No i wtedy ktoś na nią wpadł, znienacka, zupełnie się tego nie spodziewała. Cofnęła się o krok, by zobaczyć kto to, odruchowo złapała kieszeń kurtki, by wyciągnąć sztylet. No i zobaczyła dzieciaka.
- Pff..- Zaśmiała się słysząc słowa chłopaczka. Naprawdę ją rozbawił. Nie będzie marnowała swojego głosu na byle gówniarza, chociaż..
- Zgubiłeś się?- Popatrzyła na niego tymi swoimi zimnymi oczami. Co taki gówniarz robi sam o tej porze? Może próbuje przetrwać? Co ją to tak w zasadzie obchodziło.
Powrót do góry Go down
the victim
Connor Henderson
Connor Henderson
Wiek : 14 lat
Zawód : Złodziej, trybut.

Zrównane z ziemią osiedle Empty
PisanieTemat: Re: Zrównane z ziemią osiedle   Zrównane z ziemią osiedle EmptyPon Cze 03, 2013 3:14 am

Nie wnikajcie, co robię na forum o tak podejrzanej politycznie porze :D
W Twoim wykonaniu już nic mnie nie zdziwi. <3
Pfff, odezwała się ta co zawsze idzie spać o 21. <3


Wait, czy ona właśnie na m n i e prychnęła? Zaśmiała się ze m n i e? Brawo, dziewczyno, lekceważ gówniarza, wkrótce zobaczymy jak na tym wyjdziesz.
- Zgubiłeś się? - pyta dziewczyna, jednak jej oczy spoglądają zimno, a w głosie bynajmniej nie słychać troski - raczej dziwną ciekawość. W pewnym sensie to zaintrygowało Connora i zamiast zbyć dziewczynę milczeniem, zdecydował się odpowiedzieć.
- Tak, i potrzebuję kogoś, kto odprowadzi mnie do domku. Zostaniesz moją mamusią? - pyta z ustami ułożonymi w podkówkę, jednak później z irytacją wywraca oczami. - Mógłbym Ci powiedzieć, że to nie Twój interes, ale to byłoby zbyt nudne, nie sądzisz? Właściwie wszystko zależy od tego, kim jesteś. - przerwał na chwilę, przyglądając jej się uważnie. - Rebeliantka? Chociaż nie, wyglądasz na bardziej rozgarniętą od całej tej bandy oszołomów. Zresztą, nawet jeśli z nimi trzymasz i zaraz zaczniesz piszczeć z przerażenia, zanim ktokolwiek tu dotrze będę kilkanaście ulic dalej. A więc, dla Twojej informacji, zrobiłem sobie małą wycieczkę krajoznawczą. Wiesz, monotonia KOLC-a trochę mnie znudziła. Ale wkrótce i tak tam wrócę, o to nie musisz się martwić.
Zwrócił uwagę na jej rękę zlokalizowaną w okolicach kieszeni. Rozparł się wygodnie na ziemi, opierając się o mur i spojrzał przeciągle na dziewczynę.
- Co tam masz?
Powrót do góry Go down
the civilian
Cypriane Sean
Cypriane Sean
https://panem.forumpl.net/t188-cypriane-sean
https://panem.forumpl.net/t272-cypriane
https://panem.forumpl.net/t1316-cypriane-sean
https://panem.forumpl.net/t573-cypri
Wiek : 18
Zawód : sprzedaję w Sunflower
Przy sobie : kapsułka z wyciągiem z łykołaków, leki przeciwbólowe, telefon komórkowy, dowód tożsamości
Znaki szczególne : zaawansowane sieroctwo
Obrażenia : częste bóle brzucha

Zrównane z ziemią osiedle Empty
PisanieTemat: Re: Zrównane z ziemią osiedle   Zrównane z ziemią osiedle EmptyPią Sty 03, 2014 8:52 pm

// lewy brzeg rzeki.

Kapitol chyba nigdy nie był tak pusty i cichy jak dzisiaj.
Wędrując jego wyludnionymi ulicami w niemal zupełnej ciszy, którą przerywa od czasu do czasu wiatr porywający z ziemi ostatnie zbłąkane liście, zastanawiam się, czy wraz z początkiem każdej wiosny stolica na moment będzie pogrążała się w zadumie. Jakby sama również rozpamiętywała tę przeszłość, o której nikt nigdy nie zdoła zapomnieć, a której ślad nosi każde wgłębienie po kulach w ścianach budynków czy leżąca gdzieś na chodniku stara i pomięta gazeta sprzed kilku miesięcy. Lecz prawda jest taka, że wszystkie te elementy prędzej czy później znikną, pochłonięte przez lepszą przyszłość, jaką zasłania się rząd Coin, chcąc ukryć plamy przeszłości.
Jej echo wciąż jednak niesie się - i będzie niosło - po ulicach Kapitolu.
Odarte z ekscentrycznych i kolorowych napisów szyldy, wszystkie ślady wysiedlonych stąd kapitolińczyków aż krzyczą, że to nigdy nie będzie nasze miejsce. Nikt nie nazwie Kapitolu swoim nowym domem, nawet ślepo wierząc w słuszność decyzji Coin, jeżeli jego poprzedni mieszkańcy wciąż będą cierpieli w Kwartale, oczekując sprawiedliwości, jaką tylko my możemy wywalczyć. Może i Dzień Nowego Początku jest tytułem tego kolejnego rozdziału, kolejną próbą, na jaką wystawia nas życie, ale bynajmniej nie jest to dzień, który znów ma się skończyć tak samo. W ciemnym i pustym mieszkaniu, przy oknie wychodzącym na ciche, choć wypełnione głosem minionych miesięcy ulice. To szansa na to, żeby w końcu naprawdę coś zmienić, wyciągając wnioski z przeszłości i w końcu zadbać, by dla każdego stała się ona tylko i wyłącznie ciemnym punktem w życiu.
Chociaż dobrze wiem, że pewne rzeczy po prostu są już takie, jakie się stały, poniekąd chciałabym, żeby Kapitol przestał być miejscem, w którym chociażby dzień niesie ze sobą strach o to, co może się stać. Zabawne, że kiedyś traktowałam stolicę jak czekający na mnie dom, niemal magiczną krainę, gdzie marzenia nie są tylko marzeniami, a rzeczywistością, jaką żyje każdy. Lecz teraz, gdy spoglądam przed siebie, jedynym towarzyszącym mi uczuciem jest tkwiący gdzieś w głębi mnie strach i zagubienie. Mijając kolejne ulice z nadzieją, że uda mi się rozpoznać właściwą, prowadzącą do mieszkania Johanny, zastanawiam się, czy kiedyś mogłabym przestać nienawidzić to miejsce. Czy zmiany, na które czekają wszyscy - nawet ja - zmieniłyby Kapitol na tyle, bym zdążyła go zaakceptować. W głębi ducha pragnę uwolnić się od wspomnień tygodni, jakie spędziłam w nim rok temu lub sprawić chociaż, żeby przestały być tak bolesne, ale dobrze wiem, że każdy, kto brał udział w Igrzyskach, tak naprawdę robi to już przez całe życie. Żadna decyzja, którą wówczas podjął, nigdy go nie opuszcza, niosąc się głośnym echem przez kolejne. I mimo iż sama czasem chciałabym cofnąć czas i wrócić do dnia Dożynek, dobrze wiem, że po prostu muszę się z tym pogodzić.
Nikt nie zwróci mi tamtego dnia, a tym bardziej nie pozwoli go naprawić.
Powrót do góry Go down
Leah Bennett
Leah Bennett
https://panem.forumpl.net/t1561-leah-bennett
https://panem.forumpl.net/t1563-leah
https://panem.forumpl.net/t1562-leah-bennett
Wiek : 18
Zawód : szukam

Zrównane z ziemią osiedle Empty
PisanieTemat: Re: Zrównane z ziemią osiedle   Zrównane z ziemią osiedle EmptySob Sty 04, 2014 1:13 pm

    | Start!

Aż trudno uwierzyć, jak wiele może odsłonić topniejący śnieg.
Przystanęłam w cieniu, jaki na przylegającą ulicę rzucała fasada domu. Parterowy budynek, zapewne niegdyś stanowiący azyl dla jakiejś szczęśliwej rodziny, dzisiaj składał się jedynie z poszczerbionej, pojedynczej ściany, którą już chyba tylko głuchy upór tworzących ją cegieł trzymał w pionie. W dziurach po drzwiach i oknach także nie brakowało ubytków, przez co całość przypominała wykrzywioną twarz, ale dla mnie była idealnym punktem obserwacyjnym. Mogłam przycupnąć za konstrukcją, pozostając niewidzialna dla kogokolwiek, kto przechodziłby ulicą, a jednocześnie widząc wszystko, co działo się dookoła. Nie żebym tego dzisiaj potrzebowała.
Odruchowo poruszając się na palcach, przecięłam uliczkę i zagłębiłam się w szkielecie kolejnego budynku. Choć Ziemie Niczyje nigdy nie były specjalnie zatłoczone, tego dnia było tam wyjątkowo cicho, co oznaczało, że Kapitol z całą pewnością coś świętuje. Coś na tyle ważnego, że odwołano też standardowe patrole Strażników Pokoju, a ponieważ w powietrzu czuć było zapach nadchodzącej wiosny, miałam tylko jedną pozycję do obstawienia. Dzień Nowego Początku.
Uśmiechnęłam się pod nosem, czy to na wspomnienie echa przeszłości, czy na widok kwadratowej klapy w podłodze, do tej pory zasłoniętej grubą warstwą śniegu, teraz - doskonale widocznej. Rozejrzałam się dookoła, bardziej z przyzwyczajenia, niż spodziewając się, że ktoś może mnie obserwować, po czym dotruchtałam do środka pomieszczenia, przysiadłam na gnijących deskach i obiema dłońmi złapałam za uchwyt. Choć miałam na sobie proste rękawiczki z obciętymi palcami, chłód metalowej klamki i tak przebił się przez cienki materiał. Szarpnęłam z całej siły, jak się jednak okazało - niepotrzebnie, bo zawiasy tylko zaskrzypiały głośno i przeciągle, po czym puściły, odsłaniając zawartość schowka.
Poderwałam głowę natychmiast, sprawdzając, czy hałas nie zaalarmował patroli, zanim przypomniałam sobie, że żadnego dzisiaj nie widziałam. Nie oznaczało to oczywiście, że mogłam porzucić zasady bezpieczeństwa, bo choć Strażnicy mi nie zagrażali, to na Ziemiach Niczyich wciąż czaiło się wielu innych mieszkańców, gotowych na wszystko, byle zdobyć trochę żywności i potrzebnego ekwipunku. Dosłownie - na wszystko.
Westchnęłam cicho, uspokajając szybko bijące serce i mimowolnie odgarniając z czoła luźne kosmyki włosów. Nachyliłam się nad otworem, ostrożnie wkładając do niego ręce i wyciągając wszystko, na co natrafiły. Oprócz wystraszonego szczura, który uciekł do sąsiedniego pomieszczenia, dziko popiskując, znalazłam dwa słoiki z zakonserwowaną żywnością. Uśmiechnęłam się, jeden z nich szybko upychając do kieszeni bluzy, a drugi - który się tam nie zmieścił - obejmując dłońmi. Powoli podniosłam się z podłogi, decydując jak najszybciej wrócić do którejś z moich kryjówek i zostawić tam znalezisko. Podbiegłam z powrotem do drzwi wejściowych i nie rozglądając się zbytnio, wyszłam na ulicę.
Błąd.
Pisnęłam cicho, zauważając sylwetkę dziewczyny, znajdującą się dokładnie na wprost wejścia do budynku, z którego właśnie się wyłoniłam. I jeśli ten dźwięk jej nie zaalarmował, to na pewno zrobił to hałas rozbijającego się szkła, kiedy trzymany w rękach słoik wyśliznął mi się z uścisku, upadając na kamienne podłoże i rozpryskując się razem z zawartością. Zamarłam w miejscu, bojąc się ruszyć chociażby o milimetr w którąkolwiek stronę, w dodatku gnana dziwnym przeczuciem, że blondynka jest mi skądś znana. Przez myśl przemknęła mi ucieczka, ale nie mogłam założyć, że dziewczyna nie ma broni i że nie zacznie nagle strzelać. Pozostałam więc w bezruchu, czekając na jakąkolwiek reakcję z jej strony, gotowa w każdej chwili do zrobienia uniku.
Powrót do góry Go down
the civilian
Cypriane Sean
Cypriane Sean
https://panem.forumpl.net/t188-cypriane-sean
https://panem.forumpl.net/t272-cypriane
https://panem.forumpl.net/t1316-cypriane-sean
https://panem.forumpl.net/t573-cypri
Wiek : 18
Zawód : sprzedaję w Sunflower
Przy sobie : kapsułka z wyciągiem z łykołaków, leki przeciwbólowe, telefon komórkowy, dowód tożsamości
Znaki szczególne : zaawansowane sieroctwo
Obrażenia : częste bóle brzucha

Zrównane z ziemią osiedle Empty
PisanieTemat: Re: Zrównane z ziemią osiedle   Zrównane z ziemią osiedle EmptySob Sty 04, 2014 2:44 pm

Kiedy kilka minut, które dzielą mnie od ostatniej znanej mi ulicy, zaczyna niebezpiecznie przeciągać się w kwadranse, uświadamiam sobie, że coś jest nie tak. Zdecydowanie nie tak. Choć wcześniej było zupełnie cicho, teraz ciszę zdają się raz po raz przerywać moje głośne kroki, które z rosnącym uczuciem niepokoju stawiam na chrzęszczącym i zalegającym wszędzie żwirze. Krzywię się, gdy nieświadomie następuję na zgniecioną puszkę po jakimś napoju i mimo że wciąż tak naprawdę jest cicho, każdy mój ruch zdaje się być niemożliwie głośny. Chociaż staram się myśleć jasno i klarownie, powoli czuję, że ogarnia mnie strach, przez który co chwila zerkam za siebie. Nie sądzę jednak, by ktokolwiek mnie śledził, jednak chyba po raz pierwszy doświadczenie nabyte na arenie mówi mi, że nie mogę czuć się tutaj bezpieczna. Zaciskam z determinacją dłonie w kieszeniach płaszcza, żałując jednak, że jedyną moją bronią są fotografie, które w najlepszym wypadku mogłabym wepchnąć komuś do gardła, licząc na to, że się nimi udławi. Rozglądając się po niezbyt przyjaznej okolicy, zauważam, że rzędy budynków powoli przestają być rzędami, a pojedynczymi, osmalonymi skupiskami cegieł, które rzucają głęboki cień na drogę, jaką podążam. Albo inaczej - wmawiam sobie, że podążam, w rzeczywistości powoli nabierając wrażenia, iż się zgubiłam. Chociaż coś mówi mi, bym zawróciła i spróbowała znaleźć główną ulicę, na sztywnych nogach idę dalej, modląc się, aby następny zakręt zaprowadził mnie w bardziej znajome miejsce. Zagłębiając się jednak coraz bardziej w gąszcz ruin, z czasem uświadamiam sobie, w której części Kapitolu się znalazłam. Na Ziemiach Niczyich.
Świetnie.
Po skórze przebiega mi nieprzyjemny dreszcz, gdy pomyślę co - lub bardziej kto - może czaić się wśród zbombardowanych domów i opuszczonych miejsc, w jakie zapuszczają się głównie Strażnicy Pokoju lub niespecjalnie inteligentne blondynki, które myślą, że dobrze znają tak duże miasto. Z bijącym szybko sercem przyspieszam kroku, lecz po chwili jednak znów zwalniam, przerażona tym, że mogę poruszać się zbyt głośno i zwrócić na siebie czyjąś uwagę. Odkąd Igrzyska dobiegły końca, nigdy nie podejrzewałam się o to, iż jeszcze kiedyś rozpaczliwie będę przeszukiwała pamięć w poszukiwaniu jakichkolwiek wskazówek, które pomogłyby mi przetrwać ewentualne starcie lub pozwolić uciec. Faktem jest jednak to, że moja kondycja pozostawia wiele do życzenia, a umiejętności walki zdążyłam zgubić gdzieś po drodze. Przeklinam w myślach fakt, iż przez ostatnie miesiące jedynym ćwiczeniem, na jakie się zdobyłam, było bieganie, a ono i tak na wiele może mi się nie zdać, gdy natrafię na kogoś, kto zdążył już nauczyć się reguł tutejszej gry o nazwie "przetrwanie". Chyba najlepsze, co mogę teraz zrobić, to starać się nie panikować.
Gdy mijam kolejny zakręt, tym razem też nie napotykając za nim żadnej przeszkody oprócz leżących na ziemi cegieł, powoli zaczynam dopuszczać do siebie myśl, że być może uda mi się bez problemu wydostać z Ziemi Niczyich. Okazuje się jednak, że moja nadzieja jest zbyt wczesna.
Zupełnie niespodziewanie rozlega się ledwo słyszalny pisk, który bynajmniej nie należy do zwierzęcia, a człowieka. Nim udaje mi się zareagować, kolejnym dźwiękiem, jaki słyszę, jest rozbijające się o twarde podłoże szkło, co sprawia, że bez wahania odwracam się w stronę źródła dźwięku, przygotowując się na najgorsze.
Dostrzegam drobną i wyglądającą niegroźnie dziewczynę o długich rudych włosach, która zdaje się być chyba bardziej przerażona ode mnie. Nie oznacza to jednak, że mogę odetchnąć z ulgą, bo im dłużej przyglądam się nieznajomej, tym bardziej narasta we mnie niezbyt miłe uczucie, że znam ją. A ona mnie.
- Nic ci nie zrobię - odzywam się, chcąc zapobiec ewentualnemu atakowi ze strony dziewczyny, choć wygląda ona raczej krucho i prędzej ja mogłabym coś jej zrobić. Lecz gdy myśl ta przebiega mi przez głowę, orientuję się, jak wyjątkowo nietrafnie dobrałam słowa. Moje serce przyspiesza nagle, gdy jeszcze raz spoglądam na twarz dziewczyny. Znam tylko dwoje takich rudzielców - jeden już nie żyje, a drugi... jak się okazuje, przeciwnie. - Cholera.
Trudno mi zdefiniować to inaczej.
Powrót do góry Go down
Leah Bennett
Leah Bennett
https://panem.forumpl.net/t1561-leah-bennett
https://panem.forumpl.net/t1563-leah
https://panem.forumpl.net/t1562-leah-bennett
Wiek : 18
Zawód : szukam

Zrównane z ziemią osiedle Empty
PisanieTemat: Re: Zrównane z ziemią osiedle   Zrównane z ziemią osiedle EmptySob Sty 04, 2014 10:21 pm

Miałam wrażenie, że czas się zatrzymał; stanął, utknąwszy w tej jednej sekundzie, w której nasze spojrzenia się spotkały, sprawiając, że wszystko dookoła znieruchomiało, czekając na rozwój wypadków. Wstrzymałam oddech, balansując na czubkach palców i mając wrażenie, że jeśli choćby mrugnę powieką, stanie się coś złego. Zamiast tego uparcie wpatrywałam się w dziewczynę, desperacko próbując uświadomić sobie, dlaczego właściwie budziła mój niepokój. Nie wyglądała na groźną, raczej na przygnębioną i byłam prawie pewna, że gdybym rzuciła się do ucieczki, nie próbowałaby mnie dogonić. Coś w jej osobie wywoływało we mnie jednak nieokreślony strach, potęgowany dziwnym błyskiem w jej oczach, mówiącym mi jasno, że ona także w pewnym stopniu mnie rozpoznała.
Drgnęłam nerwowo na dźwięk jej głosu, ostrożnie pozwalając sobie zamrugać, bo pod powiekami powoli zaczynały gromadzić mi się łzy. Czas, jakby ośmielony przerwaniem ciszy, także postanowił wrócić do normalności. Wypuściłam wstrzymywane w płucach powietrze, jednocześnie opadając na całe stopy. Zdobyte przez ostatnie miesiące doświadczenie uparcie mi przypominało, że nie powinnam tak łatwo wierzyć w jej zapewnienia, ale i tak poczułam się spokojniej. Przynajmniej dopóki z jej ust nie wyrwało się kolejne ciche słowo, powodując, że i w mojej głowie coś kliknęło, a pamięć połączyła przeszłość z teraźniejszością, sprawiając, że przez moment nie widziałam za nią obdrapanych budynków, a błyszczącą halę treningową.
Trybutka.
Otworzyłam usta, jakbym chciała krzyknąć, ale koniec końców nie wydobył się z nich żaden dźwięk. Zamknęłam je z powrotem, jeszcze raz krytycznie przyglądając się dziewczynie. Serce odruchowo zaczęło mi łomotać, zupełnie jakbym spodziewała się, że za moment wyjmie zza pleców zestaw noży do rzucania albo błyszczący trójząb i zechce mnie zaatakować, wyglądało jednak na to, że Głodowe Igrzyska nie tylko dla mnie zostały daleko w tyle. Blondynka (wciąż nie mogłam przypomnieć sobie jej imienia, chociaż byłam pewna, że słyszałam je co najmniej raz), wtedy pewna siebie, wyprostowana i dumna, dzisiaj sprawiała wrażenie kilka lat młodszej, ale za to bardziej przygniecionej życiem.
Przygryzłam dolną wargę, czekając, aż mój organizm także zareaguje na wyniki obserwacji, uspokajając tętno i obniżając poziom adrenaliny do normalnej wartości, po czym powoli pokiwałam głową na znak, że zrozumiałam, co miała mi do powiedzenia. Rozejrzałam się dookoła, prawie spodziewając się zobaczyć innych zawodników, przyczajonych w cieniach budynków, dopiero później przypomniawszy sobie, że większość z nich już nie żyła. Niezbyt pewnie czułam się na odsłoniętej przestrzeni, jaką była uliczka; miałam wrażenie, że czujne, nieprzyjazne oczy śledzą mnie zza każdej szpary między poszczerbionymi cegłami. Aż dziwne, że stojąca przede mną dziewczyna nie szła w moje ślady i nie rozglądała się dziko na boki. Najprawdopodobniej rzadko zapuszczała się na tereny Ziem Niczyich.
Westchnęłam cicho. Nie życzyłam nikomu bycia zmuszonym do przebywania tutaj dłużej, niż to konieczne. Zakołysałam się nieznacznie na stopach, jakby coś rozważając, po czym wyprostowałam się lekko, wciąż jednak powstrzymując się przed zrobieniem choćby kroku do przodu. Wyciągnęłam rękę do przodu, pokazując najpierw na nią, a następnie na otaczające nas budynki, milcząco pytając: co tu robisz? Wątpiłam, żeby jej wyprawie towarzyszyły jakieś zamierzone interesy, bardziej byłabym skłonna założyć, że po prostu się zgubiła. Nie było tu nic, czego mieszkańcy Dzielnicy Rebeliantów mogliby potrzebować, chyba że któryś z nich miałby specjalne życzenie zostać napadniętym przez wciąż pałętających się po okolicy szabrowników. W zimie kręciło się ich tu pełno, a podejrzewałam że teraz, kiedy topniejący śnieg odsłonił więcej skarbów, ich obecność będzie jeszcze bardziej odczuwalna. I chociaż nie byłam absolutnie nic winna napotkanej blondynce, nie chciałam mieć jej na sumieniu.
Ponownie skierowałam na nią wzrok, rzucając jej pytające spojrzenie. Moje dłonie odruchowo powędrowały do kieszeni bluzy, gdzie oprócz znalezionego przed chwilą słoika, spoczywał mały, czarny notes oraz długopis - moje koło ratunkowe, w razie gdyby nie zrozumiała, o co mi chodziło. Tłumaczenie, dlaczego milczę, uznałam za zbędne - skoro rozpoznała we mnie asystującą w Ośrodku Szkoleniowym awoksę, z całą pewnością dodała już dwa do dwóch i raczej nie spodziewała się z mojej strony zbytniej gadatliwości.
Powrót do góry Go down
the civilian
Cypriane Sean
Cypriane Sean
https://panem.forumpl.net/t188-cypriane-sean
https://panem.forumpl.net/t272-cypriane
https://panem.forumpl.net/t1316-cypriane-sean
https://panem.forumpl.net/t573-cypri
Wiek : 18
Zawód : sprzedaję w Sunflower
Przy sobie : kapsułka z wyciągiem z łykołaków, leki przeciwbólowe, telefon komórkowy, dowód tożsamości
Znaki szczególne : zaawansowane sieroctwo
Obrażenia : częste bóle brzucha

Zrównane z ziemią osiedle Empty
PisanieTemat: Re: Zrównane z ziemią osiedle   Zrównane z ziemią osiedle EmptyNie Sty 05, 2014 12:20 pm

Nie znam nawet jej imienia.
Nigdy nawet nie obchodziło mnie to, czy awoksy w ogóle mają jakieś imiona. Pozostawiłam błąkające się gdzieś na obrzeżach mojej świadomości pytanie w Ośrodku Szkoleniowym, nie mogąc przewidzieć tego, że za ponad pół roku zostanie ono pogrzebane w jego gruzach podczas przygotowań do 75. Głodowych Igrzysk. Być może łudziłam się wówczas, że to moja szansa na to, by zapomnieć. Przechodzić obok niczego nie przypominających już ruin ośrodka i utożsamiać je tylko z bezkształtną górą cegieł. Jednak cokolwiek usiłowałam sobie wówczas wmówić, teraz powoli przestaje mieć to jakikolwiek sens, gdy w szarozielonych oczach dziewczyny zaczyna narastać przerażenie.
Na dobrą sprawę w Ośrodku Szkoleniowym zostało coś więcej. Wspomnienia, które czyhały na mnie w każdym ciemnym kącie, gdy w lutym podążałam na spotkanie organizacyjne, będące tylko jednym krokiem dzielącym dwadzieścia cztery osoby od rychłej śmierci. Czy widząc z daleka majaczące w mroku korytarza drzwi do hali treningowej, mogłam na chwilę z powrotem przenieść się kilka miesięcy wstecz do tygodni poprzedzających moje Igrzyska? Czy miałam szansę wyobrazić sobie kręcących się przy stanowiskach trybutów, w większości tych, którzy już od dawna gryzą piach? Aż wreszcie - czy zdołałabym wówczas przywołać w pamięci stojące w milczeniu pod ścianami postacie, wśród nich rudowłosą dziewczynę, którą właśnie napotkałam?
Oczywiście, że mogłam. Miałam możliwość przywołać wszystko to, co boleśnie zakotwiczyło się w moim umyśle. Nie zrobiłam tego jednak, bojąc się ciężaru wspomnień, z jakimi musiałabym się wtedy zmagać. Z jakimi cały czas walczę, obawiając się, że pewnego dnia przytłoczą mnie one na tyle, iż znów się załamię. Mam jednak pewność, że pozostali przy życiu byli trybuci czują to samo, lecz oddałabym wszystko, aby maskować swoje uczucia skuteczniej - tak jak oni.
Nie inaczej jest również w tym momencie. Patrząc na rudowłosą, która otwiera usta, jakby miała krzyknąć, mogę jedynie wyobrazić sobie jej krzyk, co sprawia, że nerwowo przygryzam dolną wargę niemal do krwi. Z łatwością przywołuję w myślach wspomnienie dziewczyny przed miesiącami, w hali treningowej. Czy będąc usługującą tam awoksą, zdarzały się momenty, w których chciała krzyknąć, choć z jej ust nie wydostawał się żaden dźwięk? Nie wątpię. Świadomość ta pozbawia mnie resztek nadziei, że to, co chciałam pozostawić w gruzach Ośrodka Szkoleniowego, na zawsze tam zostanie. I choć stojąca przede mną dziewczyna była dotąd tylko niezbyt wyraźnym punktem w mojej pamięci, teraz samo patrzenie na nią powoduje we mnie uczucie żalu.
Zaskoczeniem jest dla mnie to, że rudowłosa nie ucieka. Chociaż wszystko wskazuje na to, iż dobrze wie, kim jestem, nadal stoi tam, gdzie stała, widocznie się nad czymś zastanawiając. Gdybym była na jej miejscu, pewnie już dawno bym uciekła, jednak w głębi ducha jestem pewna, że to i tak nic by nie dało. Obie wiedziałybyśmy, że przez zrządzenie losu znów możemy na siebie wpaść, a to byłoby równoznaczne z dźganiem palcem w oko śpiącą przeszłość. Teraz również jest.
Kiedy dziewczyna wyciąga w końcu rękę, wskazując na mnie, a potem na otaczające nas budynki, na początku nie rozumiem, co ma na myśli. Moje serce powoli przestaje dziko galopować i wyrównuje tempo, jednak nie oznacza to, że mogę spokojnie rozmawiać z osobą, która - bardzo możliwe - szczerze mnie nienawidzi. Próbując jednak uspokoić się, po chwili wpadam na to, o co chciała zapytać.
- Wracam do domu - odpowiadam, lecz momentalnie krzywię się, mając wrażenie, że mój głos brzmi zbyt głośno. W myślach parskam śmiechem na to, co powiedziałam, dostrzegając ironię w słowie dom. Nie pytam jednak, dlaczego rudowłosa błąka się po Ziemiach Niczyich - wydaje mi się oczywiste, gdy spoglądam na rozbity słój, że po prostu się tutaj ukrywa. - Przepraszam za to - dodaję po chwili, wskazując ręką ostre kawałki szkła leżące na ziemi.
Patrząc na nie przez moment, stwierdzam, że dziewczyna w ostateczności będzie mogła wykorzystać je jako broń. Jednocześnie czuję nieokreślony rodzaj smutku, gdy dochodzę do wniosku, że chociaż Igrzyska oficjalnie dobiegły już końca, tak naprawdę od miesięcy trwają tutaj, na Ziemiach Niczyich.
- Jak się nazywasz? - pytam nagle, zupełnie zapominając, że dziewczyna najprawdopodobniej będzie miała problem z odpowiedzią. Dochodzę jednak do wniosku, iż powinnam przynajmniej znać jej imię.
Powrót do góry Go down
Leah Bennett
Leah Bennett
https://panem.forumpl.net/t1561-leah-bennett
https://panem.forumpl.net/t1563-leah
https://panem.forumpl.net/t1562-leah-bennett
Wiek : 18
Zawód : szukam

Zrównane z ziemią osiedle Empty
PisanieTemat: Re: Zrównane z ziemią osiedle   Zrównane z ziemią osiedle EmptyNie Sty 05, 2014 9:16 pm

Zawsze mi się wydawało, że moim jedynym, skutecznym sposobem na przetrwanie, jest ucieczka przed przeszłością. Że jeśli uda mi się wystarczająco długo unikać wszystkiego, co wywołuje spod ziemi pogrzebane tam stare demony, jakimś cudem ruszę dalej ze swoim życiem. Szczerze mówiąc, niczego bardziej nie chciałam. Rebelia wybuchła i została zakończona, ale pozostawiła po sobie zbyt wiele nierozwiązanych spraw, żeby pozwolić nam pokojowo istnieć. Bo choć słowo 'zdrajca' nie figurowało już w mojej kartotece, a w świetle prawa byłam wolnym człowiekiem, tak naprawdę nigdy nie czułam się bardziej zniewolona. Tym, co mnie ograniczało, nie była jednak przymusowa praca w Ośrodku Szkoleniowym - sam Ośrodek zresztą od pewnego czasu już nie istniał - a zwyczajny strach.
Przeniosłam uważne spojrzenie z powrotem na dziewczynę, przywołana jej wyraźnym głosem. Może byłam w błędzie. Powodem, dla którego od zakończenia rebelii ukrywałam się na Ziemiach Niczyich był fakt, że od każdego napotkanego rebelianta wyczuwałam bulgoczącą nienawiść. Wiedziałam, że zawsze pozostanę dla nich obca. Nawet jeśli oficjalnie zostałam ułaskawiona, nic nie mogło zmienić mojego miejsca urodzenia, na zawsze miałam pozostać Kapitolinką. Byłam pewna, że większość z nich z radością zobaczyłoby mnie w Kwartale. Czułam podskórnie, że nie chcieli mnie w pobliżu. Dlatego wycofałam się sama. Wybrałam życie wygnańca, usuwając się z drogi, zanim ktokolwiek z nich zrobiłby to za mnie. Ale co, jeśli cała ta nienawiść powstała jedynie w mojej głowie? Nie wyczuwałam jej teraz. Czy blondynka stanowiła wyjątek od reguły, czy może całe moje przekonanie było budowane na wadliwych fundamentach?
Przytaknęłam ze zrozumieniem, kolejny raz pokazując jej, że ją rozumiem. Był to odruch, do którego przywykłam wiele lat temu. Nie mam pojęcia dlaczego, ale spora część ludzi uznawała, że skoro nie mogę mówić, to nie słyszę również, co mówią inni, i niecierpliwił ich mój brak reakcji. Więc przytakiwałam. Kiwałam głową jak robocik, odbierając od nich polecenia, co było - przynajmniej w moim mniemaniu - absolutnie głupie. Ale z czasem weszło w nawyk do tego stopnia, że nie potrafiłam tego powstrzymać.
Kiedy z jej ust padły słowa przeprosin, zmarszczyłam brwi, w pierwszym momencie nie wiedząc, o co jej chodzi. Podążyłam wzrokiem w miejsce, które wskazała, napotykając tam szczątki szklanego naczynia, o którym zdążyłam już zapomnieć. Wzruszyłam ramionami, bagatelizując sprawę. Kilka tygodni temu rozbicie słoika oznaczałoby zapewne niepowetowaną stratę, ale teraz, kiedy zima miała się ku końcowi, zdobycie czegoś do zjedzenia nie powinno przysparzać mi takich problemów.
Westchnęłam cicho, robiąc niepewny krok do tyłu i decydując się wycofać, ale pytanie dziewczyny zatrzymało mnie w miejscu. Spojrzałam na nią zaskoczona, próbując sobie przypomnieć, kiedy ostatni raz ktoś poprosił mnie o podanie imienia, ale nie potrafiłam umiejscowić tego w czasie. Zamrugałam kilka razy, rozważając jeszcze możliwość, że się przesłyszałam, ale żadne podobne stwierdzenie nie przychodziło mi do głowy. Tak samo jak nie byłam w stanie odnaleźć w tym krótkim, z pozoru niewinnym pytaniu, drugiego dna.
A może po prostu go nie było? Może po prostu było to coś, o co wypadało zagadnąć napotkaną osobę, bez względu na to, kim dla nas była? Zawiesiłam wzrok na blondynce, próbując odnaleźć w sobie jakieś pokłady złości, które byłyby skierowane w jej stronę, ale jeśli miałabym być szczera sama ze sobą - niczego takiego nie posiadałam. Może było to spowodowane faktem, że patrząc z perspektywy czasu, tak naprawdę wiele nas nie różniło. Obie robiłyśmy wszystko, żeby przeżyć; ona wtedy, ja - dzisiaj.
Podciągnęłam w górę kąciki ust, posyłając jej coś, co w domyśle miało być uśmiechem, jednocześnie mając wrażenie, że moje mięśnie twarzy protestują, zapomniawszy, jak wykonywało się ten gest i co najważniejsze - po co. Ostrożnie obeszłam rozbite kawałki szkła, zbliżając się do dziewczyny i po drodze wyciągając z kieszeni mały, czarny notes, razem z króciutkim ołówkiem. Otworzyłam go na pierwszej stronie, po czym nieco koślawymi, ale chyba w miarę wyraźnymi literami napisałam swoje imię, następnie wyciągając wiadomość w stronę blondynki. Leah. Zerknęłam na nią, upewniając się, że przeczytała i tknięta jeszcze jedną myślą, przyciągnęłam kartkę do siebie, umieszczając na niej kolejną linijkę tekstu. Zgubiłaś się?
Powrót do góry Go down
the civilian
Cypriane Sean
Cypriane Sean
https://panem.forumpl.net/t188-cypriane-sean
https://panem.forumpl.net/t272-cypriane
https://panem.forumpl.net/t1316-cypriane-sean
https://panem.forumpl.net/t573-cypri
Wiek : 18
Zawód : sprzedaję w Sunflower
Przy sobie : kapsułka z wyciągiem z łykołaków, leki przeciwbólowe, telefon komórkowy, dowód tożsamości
Znaki szczególne : zaawansowane sieroctwo
Obrażenia : częste bóle brzucha

Zrównane z ziemią osiedle Empty
PisanieTemat: Re: Zrównane z ziemią osiedle   Zrównane z ziemią osiedle EmptyPon Sty 06, 2014 5:31 pm

Zastanawia mnie, dlaczego tak się dzieje.
Dlaczego zawsze, gdy łudzę się, że zamknęłam już pewien rozdział w życiu, los zaczyna wertować nagle strony, nie pozwalając mi odwrócić wzroku. A tym bardziej uciec, zanim moje spojrzenie natrafi na coś, co strząśnie kurz z tysięcy myśli, uczuć i słów, z których składają się wspomnienia. Mogę tylko czekać, aż przyjdzie moment, kiedy to się stanie, a sama w żaden sposób nie stawię oporu obijającemu się o ściany mojego umysłu echu przeszłości.
Być może dlatego zawsze boję się w nią spoglądać, z wahaniem wypowiadając każde słowo, które jej dotyczy. Tak jakby nawet jedno mogło okazać się niewłaściwie i naruszyć mury, jakimi się otaczam, wciąż pragnąc znaleźć sobie kryjówkę, w której nikt ani nic nigdy mnie nie znajdzie. I chociaż wiem, że równie dobrze takie miejsce może wcale nie istnieć, będąc jedynie kolejnym pustym marzeniem, nie chcę zrezygnować. Żyję więc nieustannie w strachu, mając pewność, że na wielu zakrętach przeszłości czeka coś, czego wcale nie zostawiłam za sobą. Że jeśli sięgnę myślą wstecz, prędzej czy później natknę się na to wszystko, że wystarczy kilka minut, podjęta zbyt pospiesznie decyzja, zły czas, złe miejsce, a każdy fragment mojego muru legnie w gruzach. Może to jest właśnie powód, przez który nadzieja, że w pewnym momencie ukryte głęboko w moim umyśle wspomnienia same umrą, powoli zaczyna rozpadać się na kawałki. Natomiast ja bezskutecznie staram się złapać którykolwiek z nich, zanim wszystkie na zawsze przepadną.
Myliłam, podświadomie wierząc, iż ślad po osobach, które odegrały chociażby krótki a wyraźny epizod w moim życiu, z czasem po prostu zniknie. Prawda jest taka, że nic ot tak nie usuwa się w cień, już zawsze w nim pozostając. Los nigdy na to nie pozwoli, wciąż grając z nami i pozwalając łudzić się zgubnymi nadziejami - w rzeczywistości prowadzącymi donikąd. Podobnie jak Lophia, rudowłosa utkwiła gdzieś w mojej pamięci, a nasze niespodziewane spotkanie tylko zdmuchnęło kurz ze wspomnień o tygodniach, jakie spędziłam w Ośrodku Szkoleniowym. Akurat w Dzień Nowego Początku, jakby los uznał, że chociaż nie spaliłam fotografii, i tak zostało mi coś jeszcze do załatwienia. Niedokończona sprawa, niedopowiedziane słowo, dla którego zabrakło miejsca w nowym rozdziale.
Widząc, jak rudowłosa z wahaniem robi krok do tyłu, nie próbuję jej zatrzymać. Zastanawiam się, czy może nie lepiej byłoby, gdybyśmy jednak skręciły w inną przyszłość, unikając tego spotkania, lecz zadane przeze mnie pytanie zatrzymuje dziewczynę w miejscu. Spoglądam na nią, dostrzegając malujące się na jej twarzy zaskoczenie, co utwierdza mnie w przekonaniu, że raczej rzadko ktoś pyta ją o imię. Gdy rudowłosa po chwili posyła mi coś na kształt uśmiechu, nie kryję zdziwienia, jednak biorę to za dobry omen i niepewnie unoszę kąciki ust ku górze. Dziewczyna podchodzi do mnie, wyciągając z kieszeni ołówek i niewielki notes, w którym kreśli szybko swoje imię. Leah.
- Cypriane - odzywam się. Nie wykluczam możliwości, że Leah zna moje imię dzięki Igrzyskom, jednak chyba dla nas obu nie jest to najprzyjemniejszy temat do rozpamiętywania. Poniekąd lepiej mi też z myślą, że przynajmniej dla mnie przestała być bezimienną awoksą, tak jakby jej imię w pewnym sensie przekreśliło przeszłość, w której była tylko cieniem, kimś, kto równie dobrze mógłby nie istnieć.
Po chwili dziewczyna pisze w notatniku coś jeszcze, po czym wyciąga go w moją stronę. Na jej pytanie, czy zgubiłam się, posyłam Leah nieco zrezygnowany uśmiech, który - o dziwo - przychodzi mi łatwiej, niż sądziłam.
- Zdecydowanie - odpowiadam, dochodząc nagle do wniosku, że być może będę potrzebowała pomocy dziewczyny, by przedostać się do Dzielnicy Rebeliantów. Z każdą chwilą na Ziemiach Niczyich robi się coraz ciemniej, a mnie zaczyna dręczyć uczucie, że ktoś nas obserwuje. Tym bardziej nie uśmiecha mi się wędrówka donikąd pośród ruin, w którym może się ukrywać wszystko.
Powrót do góry Go down
Leah Bennett
Leah Bennett
https://panem.forumpl.net/t1561-leah-bennett
https://panem.forumpl.net/t1563-leah
https://panem.forumpl.net/t1562-leah-bennett
Wiek : 18
Zawód : szukam

Zrównane z ziemią osiedle Empty
PisanieTemat: Re: Zrównane z ziemią osiedle   Zrównane z ziemią osiedle EmptyNie Sty 12, 2014 3:38 pm

Strasznie przepraszam za tempo, ale sesja u drzwi. :c

Wszyscy żyliśmy w bajce, która okazała się być dobrze zamaskowanym horrorem.
Przytaknęłam z lekkim uśmiechem, słysząc, jak dziewczyna mi się przedstawia. Kiedyś, dawno temu, lubiłam wyobrażać sobie, że jestem zaklętą dziewczynką, na którą zły czarownik rzucił klątwę odbierającą zdolność mówienia. Wiedziałam, że to bzdura - pamiętałam aż za dobrze chwilę, w której straciłam bezpowrotnie możliwość wydobywania z siebie głosu, ale jak większości dwunastolatek, uciekanie w świat nierealnych marzeń i niemożliwych historii, przychodziło mi z łatwością. Tworzyłam więc niestworzone scenariusze o magicznych wróżkach, dobrych elfach i lepszej przyszłości, która kiedyś na pewno nadejdzie. Siedząc zamknięta w kolorowych, bogatych apartamentach prezydenta, niezauważana przez nikogo, czekałam. Na niespodziewany zwrot akcji, który zawsze w pewnym momencie nadchodził. Na pojawienie się superbohatera, utalentowanej czarodziejki albo armii małych skrzatów. Na księcia, który pocałunkiem zdejmie ze mnie urok.
Cóż, na którymś etapie swojego życia wszyscy padamy ofiarą bajek, uświadamiając sobie, że życie niestety to takowych nie należy.
Zerknęłam z ukosa na Cypriane, zastanawiając się, czy ona także została brutalnie wyrwana ze swojej idealnie ułożonej historii. Mimo, że należała do zwycięzców i raczej nie musiała zamartwiać się o dach nad głową, wątpiłam, żeby należała do najszczęśliwszych osób świata. I nie musiałam nawet znać realiów stolicy, żeby zdawać sobie z tego sprawę - smutek, nawet skrywany, i tak zawsze znajdował sposób, żeby oznajmić innym o swoim istnieniu. Wychylał się zza jasnych tęczówek, migotał mgliście w delikatnych załamaniach skóry, powstałych od marszczenia czoła, zamiast od śmiechu, jaśniał w bladości zaciśniętych ust. W tych wszystkich drobnych symptomach, które sprawiały, że choćbym chciała, nie potrafiłam tak po prostu jej nienawidzić. Obie stanowiłyśmy tylko oszukane przez system jednostki i obie zostałyśmy zmuszone do szukania własnych ścieżek ku przetrwaniu w czasie, w którym to inni powinni wciąż jeszcze troszczyć się o nas.
Kiwnęłam głową, słysząc jej odpowiedź, której chyba i tak się spodziewałam, choć do momentu, w której padła, nie byłam jej pewna. Fakt, że Cypriane nie znalazła się na Ziemiach Niczyich celowo wydawał mi się oczywisty, ale to, że zdecyduje się przyjąć pomoc od nieznajomej - już mniej. Schowałam notatnik z powrotem do kieszeni, bo niedługo i tak miał stać się bezużyteczny. Słońce zaczęło powoli chować się między szkieletami budynków, a dookoła nie było żadnego innego, wystarczająco jasnego źródła światła. Co zresztą samo w sobie stanowiło kolejny argument za tym, by jak najszybciej znaleźć schronienie. Znajdowałyśmy się w miejscu, które po zmroku zamieniało się w śmiertelną pułapkę, pełną niewidocznych dziur, w które łatwo było wpaść, i dzikich, wygłodniałych zwierząt, czających się w pozostałościach po niegdyś bogatych i eleganckich domach.
Moje palce zacisnęły się delikatnie na rękawie blondynki, kiedy spróbowałam zwrócić na siebie jej uwagę, by następnie wskazać głową odpowiedni kierunek. Zrobiłam kilka kroków do przodu, próbując dać jej do zrozumienia, że chcę, by poszła za mną. Może nie byłoby to z jej strony najmądrzejsze - w końcu mogłabym z łatwością wyprowadzić ją w pole, wykorzystując fakt, że nie miała pojęcia, gdzie jesteśmy - ale miałam nadzieję, że jednak postanowi mi zaufać. Z jakiegoś niewyjaśnionego powodu nie życzyłam jej źle, nie chciałam też mieć jej na sumieniu.
Starałam się nie przyglądać jej się zbyt natrętnie, ale nie mogłam powstrzymać się od rzucania ukradkowych spojrzeń od czasu do czasu. Rzadko spotykałam innego człowieka i pewnym sensie chyba po prostu tęskniłam za towarzystwem.
Znów wskazałam na nią, by następnie pokazać uniesiony do góry kciuk i unieść brwi w pytającym geście, milcząco pytając ją, czy wszystko w porządku. Nie byłam pewna, czy zrozumiała, dlatego po chwili ponownie wyciągnęłam rękę w jej stronę, wskazałam palcami na swoje oczy, a na końcu na usta, jednocześnie wyginając je w zwróconą do dołu podkówkę, chcąc dać jej do zrozumienia, że wyglądała na smutną.
Powrót do góry Go down
the civilian
Cypriane Sean
Cypriane Sean
https://panem.forumpl.net/t188-cypriane-sean
https://panem.forumpl.net/t272-cypriane
https://panem.forumpl.net/t1316-cypriane-sean
https://panem.forumpl.net/t573-cypri
Wiek : 18
Zawód : sprzedaję w Sunflower
Przy sobie : kapsułka z wyciągiem z łykołaków, leki przeciwbólowe, telefon komórkowy, dowód tożsamości
Znaki szczególne : zaawansowane sieroctwo
Obrażenia : częste bóle brzucha

Zrównane z ziemią osiedle Empty
PisanieTemat: Re: Zrównane z ziemią osiedle   Zrównane z ziemią osiedle EmptySob Lut 01, 2014 2:24 pm

Teraz to ja przepraszam. ;___;

Wraz z zapadającym powoli zmierzchem na nasze twarze padają głębokie cienie otaczających nas z każdej strony ruin, co tylko nasila mój niepokój. Wiatr gwiżdże gdzieś ponad nami, od czasu do czasu trzaskając pojedynczą okiennicą. Echo niknie szybko, jakby samo obawiało się, że nawet najcichszy szmer sprowadzi na dotąd spokojną ulicę niepowołanych gości. Mimo to panująca cisza nawet sama w sobie wydaje się być głośna i przesycona niemym pytaniem krążącym gdzieś na obrzeżach mojej świadomości. Czy ktoś tu jest? Myśl, jak obszerne są ruiny dawnych kapitolińskich posiadłości, sprawia, że po skórze przebiega mi zimny dreszcz. Zagłębiam dłonie w kieszeniach płaszcza, żałując, że jego cienki i niezbyt praktyczny materiał bardziej ziębi mi ręce, niż je ogrzewa. Dałabym wiele, by znaleźć się już z powrotem w domu i nie być narażona na zimne i puste spojrzenia okien o powybijanych szybach oraz ograbionych z ubrań manekinów w pojedynczych sklepowych wystawach. W tej chwili naprawdę jest mi żal Leah, której każdy dzień przypomina wręcz zmagania na arenie, niekończącą się walkę o życie w miejscu, w którym więcej jest bolesnych wspomnień niż nadziei, że pewnego dnia przybędą rebelianci, rozbiją tę arenę i uratują stąd wszystkich. Wbrew pozorom, ta sama historia wciąż gdzieś się przeplata - i tutaj, i w KOLCu - czeka na urzeczywistnienie, które może wcale nie nadjeść. Więc chyba jedyne, co pozostaje rudowłosej, to być silną i starać się przetrwać.
Chociaż równie dobrze mogę uznać to za przejaw ogarniającej mnie powoli paniki, odnoszę wrażenie, że co chwila pada na mnie oskarżycielski wzrok ruin, niegdyś stanowiących dumne i piękne budynki majętnych kapitolińczyków, którzy nawet w koszmarach nie spodziewali się tego, co spotkało ich ze strony wojsk Trzynastki. Z łatwością wyobrażam sobie przerażenie na twarzach dzieci wyciąganych w środku nocy ze swoich łóżek i pędzonych wraz z rodziną przez te same ulice. Prosto do Kwartału. Mogę usłyszeć głośny huk wystrzałów rozlegających w dosłownie każdym miejscu i krzyk umierających pod zawalonymi budynkami żołnierzy. Patrząc na te ruiny, aż trudno mi wierzyć, że kiedyś toczyło się tu dostatnie i spokojne życie. Że ludzie mieszkali tutaj latami, oglądali kolejne i kolejne Igrzyska, aż spotkały one ich samych, choć w nieco innej formie. Niewykluczone, że w którymś z tych domów mógł nawet mieszkać Will. Może nawet w tym, pod którym właśnie stoimy.
Kiedy palce Leah zaciskają się niespodziewanie na rękawie mojego płaszcza, wzdrygam się gwałtownie, uświadamiając sobie, jak bardzo pogrążyłam się w myślach. Dziewczyna wskazuje głową biegnącą nieco w dół ulicę, po czym robi w jej stronę kilka kroków. Dochodzę do wniosku, że widocznie postanowiła wskazać mi drogę, lecz jednocześnie ogarnia mnie lekka obawa, czy podążanie za nią nie okaże się przypadkiem zgubne. Nie mam jednak innego wyboru; nie uśmiecha mi się spędzić tutaj noc, a potem zostać znalezioną po kilku dniach przez odbywających patrol Strażników Pokoju. I to niekoniecznie żywą.
Z cichym westchnieniem ruszam więc za Leah, jednak dziewczyna widocznie znów chce mi coś pokazać. Obserwuję, jak unosi do góry kciuk i patrzy na mnie pytająco. Następnie wskazuje na swoje oczy i usta, po czym wygina je w podkówkę. Teraz wygląda tak, jak wyglądałby człowiek, którego spotkało nawet zbyt wiele przykrych rzeczy w stosunkowo krótkim czasie... czyli prawdopodobnie tak jak ja.
Posyłam rudowłosej coś na kształt gorzkiego uśmiechu i wbijam chwilę później wzrok w asfalt pokryty odłamkami szkła i cegieł. Chociaż już dawno złapałam się na tym, że nie potrafię maskować swoich uczuć, mówienie o nich wcale nie przychodzi mi tak łatwo.
Nie chcę, by ludzie myśleli, że jestem słaba.
- Po prostu... jest za dużo spraw, które nie dają mi spokoju - odzywam się po chwili milczenia. Jak na przykład Noah. Coin, która może skinieniem palca zniszczyć wszystko, co staram się wybudować. I Will. Przede wszystkim Will. - Czasami pytam samą siebie, czy kiedykolwiek na którąś z nich znajdzie się rozwiązanie, ale chyba powoli zaczynam w to wątpić.
Kopię od niechcenia jakiś kamyk leżący na drodze i patrzę jak podskakuje kilkakrotnie na wyboistej nawierzchni. Mam wrażenie, że ostatnio podobnie dzieje się z moim życiem.
Powrót do góry Go down
Sophie Palin
Sophie Palin
https://panem.forumpl.net/t1717-sophie-palin#21683
https://panem.forumpl.net/t1725-siadzcie-na-sofie
https://panem.forumpl.net/t1724-sophie-palin#21699
https://panem.forumpl.net/t1726-zapiski-nieistniejace#21701
Wiek : 19

Zrównane z ziemią osiedle Empty
PisanieTemat: Re: Zrównane z ziemią osiedle   Zrównane z ziemią osiedle EmptyPon Lut 10, 2014 11:41 pm

/początek/

Jabłka nie były tak soczyste jak kiedyś. Ani słodkie. Teraz wydawały się cierpkie i twarde. Ale były i to najważniejsze. Jedno z nich zostało potraktowane właśnie małym nożykiem. Wycięty kawałek trafił do ust Sophie, która chwilę delektowała się smakiem. Nie miała nic w gębie od wczorajszego ranka. Jak zwykle podczas jedzenia tego, co akurat udało jej się od kogoś wydębić za parę groszy, wspominała swoje ulubione dania z czasów Jej Kapitolu.
Stukała rytmicznie butem o murek, na którym siedziała i co chwila wkładała do ust kolejny kawałek jabłka, by w końcu zjeść je całe z ogryzką, wypluwając jedynie najtwardszą część. Rozglądała się dookoła, wypatrując, czy ktoś nie nadchodzi. Z resztą, zawsze była czujna siedząc na zewnątrz domu, kiedy jej rzeczy leżały w środku. Ostatnio ból pleców spowodowany spaniem na podłodze dawał się we znaki. Sophie nie dawała rady z codziennym noszeniem plecaka z całym swoim dobytkiem.
Westchnęła cicho i przerzuciła trochę tłuste włosy na jedną stronę. Ten dziwny stan trwał już tak długo, że prawie się do niego przyzwyczaiła. Prawie czuła, jakby to było jej życie. Żałowała, że nie spędziła więcej czasu w Trójce. Tutaj nigdzie nie było prądu, a tak... Może coś by wymyśliła? Pełno tu resztek drutów, metalowych części... A energię mogłaby wziąć z paralizatora.
Niestety. Nawet jeśli wiedziała, że coś mogłaby zrobić, o nie wiedziała nawet, co to mogłoby być. W brzuchu zaburczało jej głośno, gdy żołądek zaczął domagać się więcej jedzenia. Sophie objęła się rękoma, pocierając ramiona dłońmi. Musiała gdzieś zdobyć więcej żarcia. A gdyby tak... Nie, nie mogła zbliżyć się do KOLCa. Nie mogła ryzykować swoją cenną wolnością. A Nowy Kapitol...?
Bała się przyznać, że się po prostu bała.

zapraszam kogokolwiek do popisania!
Powrót do góry Go down
the civilian
Sonea Hastings
Sonea Hastings
https://panem.forumpl.net/t1975-sonea-hastings
https://panem.forumpl.net/t3571-heart-breaker-dream-maker
https://panem.forumpl.net/t3573-sonea-hastings#56065
https://panem.forumpl.net/t1166-she-will-be-loved
https://panem.forumpl.net/t3574-sonea#56066
Wiek : 21 lat
Zawód : trenuje rekrutów na żołnierzy
Przy sobie : paczka papierosów, zapalniczka, para kastetów
Znaki szczególne : tatuaż (kluczyk) na karku, złoty medalion na szyi, wojskowy chód
Obrażenia : częste bóle brzucha

Zrównane z ziemią osiedle Empty
PisanieTemat: Re: Zrównane z ziemią osiedle   Zrównane z ziemią osiedle EmptySro Lut 12, 2014 8:55 pm

// czasoprzestrzeń

Objęłam się ciaśniej rękoma, przechodząc przez doszczętnie zniszczone uliczki. Nie mogłam powstrzymać natrętnej myśli, że te ruiny mogły być kiedyś moim domem. Że nadpalone, porzucone krzesłem mogło być kiedyś jednym z wielu mebli stojących w moim domu, że odpryski szkła kiedyś mogły stanowić moją szybę, a porozrzucane bezwładnie dachówki kiedyś mogły przykrywać mój dach. Skręciłam w lewo, i wtedy potrąciłam coś stopą. Drobne, niepozorne, osmalone puzderko potoczyło się bezwładnie i zatrzymało kawałek dalej z cichym trzaśnięciem. Przestąpiłam nad nim, zagryzając wargę, ale wtem zatrzymał mnie dźwięk. Cichszy od szeptu, niemalże całkowicie stłumiony poprzez warstwy zalegającego wszędzie gruzu, ale i tak słyszalny. Właściwie nie dźwięk, raczej- melodia. Słodka, a jednocześnie posępna melodia pozytywki.
Przystanęłam na chwilę, zmuszona do tego przez jakąś przemożną, nieznaną siłę, wsłuchując się w powolną, delikatną melodyjkę, wygrywaną ostatkiem sił przez sponiewieraną pozytywkę. Wydobywała z siebie dźwięk za dźwiękiem, jakby z trudem walczyła o każdy z nich. Opuściłam głowę i zacisnęłam wargi tak mocno, że aż zabolało. Dziecięca pozytywka, kolejna porzucona zabawka, wygrywająca melodię, chociaż już dawno nie było tu nikogo, kto mógłby jej wysłuchać. Jej właściciel przy odrobinie szczęścia uciekł daleko stąd, a jeśli mu go zabrakło, pewnie walczył o przetrwanie w Kwartale. Pozytywka wydała z siebie ostatni, słodki dźwięk, a potem znowu zapadła cisza i już nic nie rozjaśniało posępnego mroku.
Pokręciłam głową, kajając się za własną głupotę i rozpaczliwie próbując wyrzucić z głowy obraz kulących się w Kwartale dzieci z błyszczącymi pośród brudnych, wynędzniałych twarzyczek oczami pełnymi błagania. Rozpacz w ich spojrzeniach natychmiast przypomniała mi ostatni raz, kiedy widziałam Mathiasa- całe wieki temu, wtedy, na moście, kiedy czarne oczy patrzyły na mnie jednocześnie z niedowierzaniem, złością, i żalem, który tak ciężko było mi znieść.
Zdążyłam ostatni raz wypowiedzieć jego imię, a potem most runął.
Ze złością otarłam zdradzieckie łzy i marszowym krokiem ruszyłam przed siebie. Wszystko przez tą przeklętą pozytywkę. Było za późno, żeby coś rozpamiętywać, a w szczególności coś, czego wcale nie chciałam pamiętać. Musiałam zapomnieć o Mathiasie, chociażby na chwilkę.
Ktoś inny mnie potrzebował i musiałam mu pomóc.
Po kilku minutach marszu dotarłam w końcu do celu. Jeden z wielu niepozornych, zniszczonych domów. Wiedziałam, że Sophie w odruchu obronnym mogłaby zrobić coś dosyć nieprzemyślanego, więc najpierw zapukałam kilkakrotnie, chcąc się zapowiedzieć, a dopiero potem otworzyłam drzwi i wsunęłam się do środka, ledwo mieszcząc się we framudze z pakunkiem, który dla niej niosłam.
-Sophie.- Rzuciłam w geście przywitania, uśmiechając się do dziewczyny, żeby zaraz dodać.- Stęskniłaś się już za mną?
Roześmiałam się cicho, a potem, nie czekając na odpowiedź, z uśmiechem wyczekiwania wyciągnęłam w jej stronę rękę z trzymanym pakunkiem, do którego zapakowałam tyle prowiantu i niezbędnych drobiazgów, ile tylko byłam w stanie w nim zmieścić.
Powrót do góry Go down
Sophie Palin
Sophie Palin
https://panem.forumpl.net/t1717-sophie-palin#21683
https://panem.forumpl.net/t1725-siadzcie-na-sofie
https://panem.forumpl.net/t1724-sophie-palin#21699
https://panem.forumpl.net/t1726-zapiski-nieistniejace#21701
Wiek : 19

Zrównane z ziemią osiedle Empty
PisanieTemat: Re: Zrównane z ziemią osiedle   Zrównane z ziemią osiedle EmptySro Lut 12, 2014 9:14 pm

Sophie, trzymając w dłoni blachę ze świeżo upieczonym ciastem podbiegła do drzwi i otworzyła je z uśmiechem. Kraciasty, czerwony fartuszek zarzucony na ubrania kontrastował z jasnymi włosami. Przywitała gościa, którego twarzy nie widziała dokładnie, dwoma pocałunkami w policzki. Muah, muah, cmok, cmok!
I wtedy się ocknęła. Musiała przysnąć na siedząco, opierając się o ścianę przy oknie, przez które obserwowała okolicę. Serce szarpnęło się w niepokoju, lecz w osobie, która weszła do pomieszczenia, rozpoznała Soneę. Palce przestały zaciskać się na paralizatorze, a sama Soph podniosła siedzenie z podłogi. Brud zebrał się na materiale znoszonych spodni, jednak dziewczynie najwyraźniej to nie przeszkadzało. Kto by się przejmował tym, że na dupsku ma okrągły ślad z tynku pomieszanego z kurzem?
- Bardzo. - Mruknęła podchodząc leniwym krokiem do gościa. Na nic żywszego nie miała siły. Chwyciła pakunek, unosząc kącik pełnych ust w czymś na kształt uśmiechu. A że w zwyczaju dziękować nie miała, otworzyła szybko paczkę i zaczęła grzebać. Żołądek aż się jej skręcił na widok bułki, którą pospiesznie zaczęła wciskać do ust, nie zawracając sobie głowy jakimikolwiek manierami. Jadła trochę jak dzikie zwierze, które upolowało łanię. Wgryzała się w kolejne kawałki, nie nadążając z przełykaniem.
- Jeszt mydo? - Zapytała, unosząc wzrok. Musiała się umyć.
Powrót do góry Go down
the civilian
Sonea Hastings
Sonea Hastings
https://panem.forumpl.net/t1975-sonea-hastings
https://panem.forumpl.net/t3571-heart-breaker-dream-maker
https://panem.forumpl.net/t3573-sonea-hastings#56065
https://panem.forumpl.net/t1166-she-will-be-loved
https://panem.forumpl.net/t3574-sonea#56066
Wiek : 21 lat
Zawód : trenuje rekrutów na żołnierzy
Przy sobie : paczka papierosów, zapalniczka, para kastetów
Znaki szczególne : tatuaż (kluczyk) na karku, złoty medalion na szyi, wojskowy chód
Obrażenia : częste bóle brzucha

Zrównane z ziemią osiedle Empty
PisanieTemat: Re: Zrównane z ziemią osiedle   Zrównane z ziemią osiedle EmptyCzw Lut 13, 2014 7:45 pm

Obserwowałam ruchy dziewczyny z pewnego rodzaju zaciekawieniem, którego może nie powinnam była okazywać. Patrzyłam na jej ciemne włosy, falujące lekko w rytm jej kroków, na niepewnie uniesiony ku górze kącik ust, a potem na pewną dzikość, z którą rzuciła się na trzymaną w mojej dłoni paczkę. Odsunęłam się o krok i zawiesiłam wzrok w okolicach podłogi, nie chcąc deprymować jej podczas rozkoszowania się dostawą żywności. Nie miałam prawa zakłócać jej chwil czegoś, o czym myślałam, że mogło być szczęściem; przecież nie mogła mieć ich zbyt wiele, nie w takich czasach i nie w takim miejscu. Uśmiechnęłam się tylko pod nosem na jej niezbyt entuzjastyczną odpowiedź.
-Ja za Tobą też- odparłam z rozbawieniem. Może innych ludzi dawno zraziłby brak wylewności, albo chociaż najzwyklejszych słów podziękowania ze strony Sophie, ale mi to nie przeszkadzało. Kiedyś, dawno, dawno temu, byłam do niej bardzo podobna. Mogłam dopatrzeć się swojej młodszej wersji w jej dumnym uniesieniu podbródka i nieco wyzywającym, chociaż zmęczonym spojrzeniu. Walczyła o swoje, tylko tyle, tak, jak kiedyś walczyłam ja. I mi się udało- wygrałam mieszkanie w Dzielnicy Rebeliantów, pokrywające się cienką warstwą kurzu i startych na proch obietnic, wygrałam posadę szkoleniowca młodych żołnierzy, którzy w większości przypadków byli zmuszani do służby przez apodyktycznych ojców lub przez samą Coin, wygrałam uśmieszek zadowolenia, który pojawiał się na ustach prezydent Coin, kiedy podczas przyjęcia zdołała dojrzeć mnie w tłumie... Ale na co mi się to zdało? Odrzuciłam Dzielnicę, zamieszkując Kwartał, większość czasu pracowałam jako sekretarka w Violatorze i nie znosiłam Coin z całego serca. Może wygrałam to, czego chciałam, ale przegrałam to, czego tak naprawdę było mi potrzeba.
Z zamyślenia wyrwał mnie odgłos przeżuwania, a potem pytanie Sophie. Podniosłam wzrok, napotykając spojrzenie dziewczyny. Uśmiechnęłam się delikatnie, zanim rzuciłam.
-Jest. Mydło, szampon, zapas żywności na conajmniej tydzień, termos z kawą i trochę drobiazgów, sama zobaczysz.- Odparłam, zanim dodałam jeszcze.- I... smacznego, Sophie.
Przeszłam kilka kroków, rozglądając się dyskretnie po pomieszczeniu. Nie było tu zbyt wiele, chociaż dziewczyna i tak nieźle sobie poradziła, biorąc pod uwagę wygląd kilku opuszczonych mieszkań, które minęłam po drodze.
-Dawno tu nie byłam. Już prawie zgubiłam się po drodze- mruknęłam niezbyt świadomie, okrążając pokój, żeby po chwili zatrzymać się niedaleko Sophie.- Działo się coś ciekawego tu albo... u Ciebie?
Dodałam łagodnie na sam koniec, przewidując, że dziewczyna raczej nie będzie zbyt skłonna do zwierzeń, ale przecież zawsze mogłam spróbować. Raczej nie miała zbyt wielu znajomych w okolicy, którym mogłaby się zwierzyć w razie potrzeby, więc liczyłam na to, że któregoś razu zamiast odmówić mi, mogłaby chociaż spróbować mi zaufać. Nie dziwiłam się jednak, że nie było jej łatwo. Mimo wszystkich pozorów wciąż toczyliśmy wojnę, a zaufanie komuś mogło szybko odwrócić się zarówno na korzyść, jak i odwrotnie.
Powrót do góry Go down
Sophie Palin
Sophie Palin
https://panem.forumpl.net/t1717-sophie-palin#21683
https://panem.forumpl.net/t1725-siadzcie-na-sofie
https://panem.forumpl.net/t1724-sophie-palin#21699
https://panem.forumpl.net/t1726-zapiski-nieistniejace#21701
Wiek : 19

Zrównane z ziemią osiedle Empty
PisanieTemat: Re: Zrównane z ziemią osiedle   Zrównane z ziemią osiedle EmptyNie Lut 16, 2014 3:47 pm

Otarła dłonią usta, by pozbyć się zalegających na nich okruszków pieczywa. Kiedy już skończyła z bułką, mogła wziąć się za resztę prezentów. Wyciągnęła z paczki termos z kawą, o którym właśnie mówiła Sonea, nalała jej trochę do zakrętki i uniosła w geście toastu i swoistego podziękowania. Musiała się napić, bo bułka wciśnięta na szybko stanęła jej w przełyku. Musiała naprawdę się postarać, by nie rzucić się na tygodniowy zapas jedzenia i nie wciągnąć go na raz jedną dziurką od zadartego nosa. Przerzuciła za to zawartość paczki i wyciągnęła mydło i szampon. Powąchała i jedno i drugie, czując nagły przypływ pozytywnych uczuć. I ona będzie tak niedługo pachniała. Niby człowiekowi nie przeszkadza jego własny zapach, ale Sophie nosiła na sobie też zapachy innych mężczyzn. Udało pozbyć się jej uczucia ohydy, które wcześniej ją dręczyło, ale właśnie... Zapach.
Sophie przeniosła wzrok z mydła na Soneę, kiedy ta się odezwała. Prawie się zgubiła? Dobrze, że prawie. To by była tragedia, gdyby paczka nie dotarła.
No, i gdyby Sonei coś się stało, jednak o tym już Soph nie pomyślała w tej sytuacji.
- Mmm... - Nie, nie miała ochoty odpowiadać. Nie czuła się również zobowiązana, by to robić. Jednak myśl, że mogłaby odepchnąć Son jeszcze bardziej, zrazić ją do siebie i tym samym odciąć od tych wszystkich wspaniałych rzeczy, które przynosiła, odciąć się od jej towarzystwa... Towarzystwa? Prawda, nie mogła powiedzieć, że za nim nie przepadała. Sonea była jak sporadyczny powiew świeżości w tych smutnych jak pizda ruinach.
Dlatego po ciężkim westchnięciu Sophie odpowiedziała na pytanie.
- Ostatnio było trochę nieciekawie. - A kiedy było? - Widziałam, jak zgarnęli stąd ze trzy osoby. Trochę brutalnie. - Podniosła się z ziemi, trzymając w ręce szampon. Od kostek po kolana szły po spodniach smugi brudu, kolejne do kolekcji. - Niby coś z ich dokumentami. Zabrali ich do KOLCa. - Dodała ponuro, wsadzając głowę do wiadra z wodą. Jej ciałem wstrząsnął dreszcz. Właśnie zapewniła sobie mini-szok termiczny. Podniosła się, pochylając się wciąż do przodu i zaczęła myć włosy. O sobie i tych innych nie zamierzała opowiadać.
- Myślisz... Myślisz, że... - Zaczęła dwa razy, szorując głowę. Na chwilę zamilkła, po czym machnęła ręką i wzięła się za płukanie piany. Chciała się zapytać, czy Sonea wie.
Wie, gzie zostałaby wysłana Sophie ze swoimi dokumentami. Urodzona w Trójce, ale adoptowana przez Kapitol. Gdyby ktoś zaczął pytać, miałaby oczywiście gotową historię. Nie była jedną z nich, to na pewno. Spotkało ją tam tyle złego. Mogłaby opowiedzieć wszystkie historie, parę stworzyć... Ale czy to by wystarczyło? Tchórzyła i nie potrafiła się zebrać na pokazanie dokumentów.
- Fajnie pachnie. - Mruknęła tylko po chwili, najwyraźniej nie zamierzając mówić, o co tak właściwie jej chodziło.
Powrót do góry Go down
the civilian
Sonea Hastings
Sonea Hastings
https://panem.forumpl.net/t1975-sonea-hastings
https://panem.forumpl.net/t3571-heart-breaker-dream-maker
https://panem.forumpl.net/t3573-sonea-hastings#56065
https://panem.forumpl.net/t1166-she-will-be-loved
https://panem.forumpl.net/t3574-sonea#56066
Wiek : 21 lat
Zawód : trenuje rekrutów na żołnierzy
Przy sobie : paczka papierosów, zapalniczka, para kastetów
Znaki szczególne : tatuaż (kluczyk) na karku, złoty medalion na szyi, wojskowy chód
Obrażenia : częste bóle brzucha

Zrównane z ziemią osiedle Empty
PisanieTemat: Re: Zrównane z ziemią osiedle   Zrównane z ziemią osiedle EmptySro Lut 19, 2014 6:37 pm

Kiedy Sophie zasalutowała mi kubkiem z kawą, uśmiechnęłam się tylko lekko pod nosem, żeby potem obserwować, jak pije. Zawsze zadziwiało mnie to, że taka drobna, krucha i niepozorna osóbka potrafiła sobie radzić w tak niesprzyjających warunkach. Przecież była taka... delikatna, właściwie jeszcze dziecko z zaledwie dziewiętnastką na karku. Byłam od niej niewiele starsza, ale i tak w pewien sposób czułam się za nią odpowiedzialna, odpowiedzialna na tyle, żeby przychodzić raz na jakiś czas z prowiantem i upewniać się, że wszystko z nią w porządku i że jakoś daje sobie radę. Zadanie nieco utrudniała mi jej małomówność, ale i do tego zdołałam się po czasie przyzwyczaić. Ba, przestałam nawet naciskać na to, żeby mi się zwierzała- mówiła tylko tyle, ile chciała, czyli zwykle bardzo niewiele, strzępki informacji, które jednak potrafiły być czasem potrzebne. Moje życie i wieczne balansowanie pomiędzy Dzielnicą a Kwartałem nigdy nie należało do najbezpieczniejszych, więc wszystkie informacje o działaniu władz mogły mi się przydać w najmniej spodziewanym momencie. Spoglądałam w milczeniu na przeglądającą zawartość pakunku Sophie i zastanawiałam się, czy wie, albo czy chociaż domyśla się, kim jestem. A nawet jeśli nie, to jak zareagowałaby, wiedząc? Uznałaby mnie za pełną brawury idiotkę, czy raczej oszustkę i szczęściarę w jednym?
-Trzy osoby, to całkiem sporo- mruknęłam z zastanowieniem, obserwując, jak dziewczyna zabiera się za mycie włosów.- I to za dokumenty. Zaczynają węszyć, co?
Przez chwilę milczałam, cicho analizując pytanie, które chciałam jej zadać, zanim dodałam:
-A co z Twoimi dokumentami? Masz fałszywki? Może ich potrzebujesz? Nie chwaląc się, mam trochę znajomych, pewnie mogłabym poszperać i znaleźć jakiegoś fałszera. Jeśli tego potrzebujesz, oczywiście.
Dorzuciłam na koniec łagodnym głosem. Wiedziałam, że dziewczyna nie przepadała za długami wdzięczności, a tym bardziej za okazywaniem jakiejkolwiek litości, chociażby jej najmniejszych przejawów. Dlatego zawsze, kiedy jej coś oferowałam, starałam się mówić z obojętnym spokojem, który raczej pasował do naszej relacji. Obojętny spokój. Nie byłyśmy przyjaciółkami, nie znałyśmy się przed rebelią, łączyła nas współpraca i w pewien sposób obupólne korzyści. Prowiant za informacje. A nawet, jeśli zdążyłam polubić Sophie, postanowiłam zachować to dla siebie, bo wątpiłam w to, że odwzajemniała to uczucie.
-Myślę, że co?- Zapytałam szybko, nawet szybciej, niż bym tego chciała, natychmiast zaintrygowana słowami dziewczyny. Niezbyt często mówiła cokolwiek o sobie albo od siebie, więc jeśli nadchodziła okazja, to bardzo chciałam ją wykorzystać.
Uśmiechnęłam się lekko na słowa o przyjemnym zapachu.
-Dziękuję, sama wybierałam- rzuciłam tylko pogodnym głosem.
Powrót do góry Go down
Sophie Palin
Sophie Palin
https://panem.forumpl.net/t1717-sophie-palin#21683
https://panem.forumpl.net/t1725-siadzcie-na-sofie
https://panem.forumpl.net/t1724-sophie-palin#21699
https://panem.forumpl.net/t1726-zapiski-nieistniejace#21701
Wiek : 19

Zrównane z ziemią osiedle Empty
PisanieTemat: Re: Zrównane z ziemią osiedle   Zrównane z ziemią osiedle EmptySro Lut 19, 2014 7:38 pm

Nie, nie miała pojęcia, kim jest Sonea. Gdyby chciała, pewnie istniałby sposób, by się dowiedzieć. Pytanie tylko, którą osobowość Sophie odkryłaby jako pierwszą? Gdyby Sonea okazała się być mieszkanką KOLCa, która wychodziła regularnie, tylko po to by dokarmiać takie sieroty jak ona, Soph zapewne pomyślałaby, że podczas rebelii dostała w głowę. Mocno. Bardzo mocno. Parę razy.
A gdyby okazała się być rebeliantką? Podobnie. Z tym, że tym razem zwaliłaby to na niepoprawnie dobre serce, a nie wstrząśnienie mózgu.
Na razie jednak o tym nie myślała i myśleć zapewne nie miała zamiaru. Ta wiedza była jej do szczęścia niepotrzebna - a przynajmniej tak twierdziła sama zainteresowana.
- Chodziło o broń i... Coś tam. Niby szukali ich od miesiąca za szmuglowanie między KOLCem a tymi terenami, ale... - Sophie pokręciła głową. - Można powiedzieć, że ich znałam. A to, co im zarzucili jest nieprawdą. - Zacisnęła na chwilę pełne usta w złości. Nie była empatyczną osobą, ale mierziło ją, gdy widziała taką niesprawiedliwość. Przecież w każdej chwili mogła ona ją dosięgnąć.
- Nie, nie mam... - Powiedziała dziwnie wolno, unosząc mokrą głowę. Po chwili zaczęła wyciskać włosy, by w końcu zawinąć je w jakiś poszarpany ręcznik. - To znaczy... Mam. - Dodała po chwili. Przyglądała się Sonei z uwagą, bardzo ostrożnie, jakby bała się, że to, co powie, mogłoby doprowadzić do nieszczęścia. I to sprowadzało Sophie do poprzedniego pytania. Przestąpiła nerwowo z nogi na nogę i otworzyła na chwilę usta, by za chwilę je zamknąć. Dokumenty ukryte w wewnętrznej kieszeni bluzy, którą własnoręcznie tam doszyła, paliły w pierś. Pokazać je? W końcu mieszkając tu Sophie musiała być uciekinierem z KOLCa, albo szurniętym rebeliantem. A co jeśli Sonea będzie mogła jej pomóc... Butelka szamponu obracała się w dłoniach Sophie, a jej zawartość chlupotała radośnie.
Nie, nie. To głupie. Nic takiego się nie stanie. Na pewno zgarną ją do KOLCa. Wolała zdychać tu, niż siedzieć w jakimś śmierdzącym gettcie, gdzie odbierało się ludziom wszystko, od pieniędzy po godność. Nie, żeby Ziemie Niczyje w nie obfitowały.
Powrót do góry Go down
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Zrównane z ziemią osiedle Empty
PisanieTemat: Re: Zrównane z ziemią osiedle   Zrównane z ziemią osiedle EmptyCzw Lut 20, 2014 12:14 am

Zapowiadał się kolejny prozaiczny dzień, jednak nie dla wszystkich. Oddział Strażników Pokoju, w skład których wchodziło pięciu rosłych mężczyzn i jedna kobieta, przemierzał właśnie Ziemie Niczyje w poszukiwaniu uciekinierów i niebezpiecznych dla środowiska Almy Coin. Zapewne przeszliby przez to zrujnowane osiedle dość szybko, byleby tylko odbębnić rutynowy patrol, gdyby nie głosy Sonei i Sophie, niosące się lekkim echem.
Obie przedstawicielki płci pięknej zostały otoczone, a z pięć egzemplarzy świeżo naoliwionej i wyczyszczonej naładowanej amunicją broni palnej celowało w ich stronę.
- Proszę, proszę… Randka w ciemno w ruinach luksusowych chałupek – zakpił nieco żartobliwym tonem wysoki blondyn, mierząc wzrokiem Soneę, a po niej Sophie. – Chyba jaśnie panienki pragną wpaść w tarapaty, szwendając się tutaj. Dokumenty do kontroli, już! – rozkazał.



    Sonea, Sophie - mądrze było spotykać się właśnie tutaj i mówić o pół oktawy za głośno? Nieładnie, dziewczęta, nieładnie. Stójcie grzecznie, to tylko rutynowa kontrola, i jeśli dostosujecie się do moich zaleceń, patrol sprawdzi Was, przepyta i puści... Ale gdyby jakieś dzikie ekscesy i chęci ucieczki wpadły do Waszych urodziwych główek, pamiętajcie - sześcioro Strażników to jednocześnie sześć pięknych pistoletów, w każdej chwili gotowych do wystrzału. Pif paf... I może polać się krew. Lub, co gorsze - a może i lepsze? - zawsze możecie trafić do romantycznych cel na posterunku Strażników w Kwartale... Decyzja należy do Was, pistolecik strzela, MG kule nosi. Enjoy!
Powrót do góry Go down
the civilian
Sonea Hastings
Sonea Hastings
https://panem.forumpl.net/t1975-sonea-hastings
https://panem.forumpl.net/t3571-heart-breaker-dream-maker
https://panem.forumpl.net/t3573-sonea-hastings#56065
https://panem.forumpl.net/t1166-she-will-be-loved
https://panem.forumpl.net/t3574-sonea#56066
Wiek : 21 lat
Zawód : trenuje rekrutów na żołnierzy
Przy sobie : paczka papierosów, zapalniczka, para kastetów
Znaki szczególne : tatuaż (kluczyk) na karku, złoty medalion na szyi, wojskowy chód
Obrażenia : częste bóle brzucha

Zrównane z ziemią osiedle Empty
PisanieTemat: Re: Zrównane z ziemią osiedle   Zrównane z ziemią osiedle EmptyCzw Lut 20, 2014 8:24 pm

Westchnęłam cicho, widząc wywołaną samym wspomnieniem złość na twarzy Sophie. W tych czasach nie istniało już coś takiego jak sprawiedliwość. Jeśli ktoś był podejrzany, nikt nie dociekał, czy faktycznie popełnił jakieś wykroczenie, natychmiast zamykając go za kratkami. W każdym momencie można było zostać podejrzanym o wichrzycielstwo albo próbę obalenia nowych władz, zupełnie tak, jakby prezydent Coin zaczęła się bać zamachu ze strony pięcioletniego dziecka głodującego w KOLCu. Mimo pozorów i wszystkich gładkich słówek na temat pojednania i pokoju, który miał zapanować już raz na zawsze, wszyscy wiedzieli, że powietrze jest ciężkie od niedopowiedzeń, a z oddali nadlatuje słaba woń nadchodzącej wojny. Nikt nikomu nie ufał, nikt nie był w stanie zdobyć się na najdrobniejszy chociażby gest życzliwości w stronę drugiego człowieka. Dłuższe zaprzeczanie oczywistemu faktowi nie miało sensu- Panem, a w szczególności Kapitol zamienił się w jedną, wielką arenę, jeszcze dymiącą lekko po ostatnich rzeczywistych Igrzyskach. Żadnych sojuszników. Oczy szeroko otwarte. Broń na podorędziu. Tylko to dawało nikły cień szansy na przetrwanie.
-W tych czasach nikt już nie przejmuje się prawdą, Sophie- odparłam cichym głosem.- I myślę, że wiesz to równie dobrze jak ja. Właśnie dlatego powinnaś uważać.
Uniosłam lekko jedną brew, widząc jej niezdecydowanie i coś jakby... walkę z samą sobą? Otworzyłam usta, chcąc jej odpowiedzieć, ale zanim zdążyłam rzucić chociaż jedno słowo, przerwały mi kroki. Odwróciłam się z przestraszoną miną dokładnie wtedy, kiedy przemówił jeden ze Strażników Pokoju.
-Proszę, proszę… Randka w ciemno w ruinach luksusowych chałupek. Chyba jaśnie panienki pragną wpaść w tarapaty, szwendając się tutaj. Dokumenty do kontroli, już!
Przygryzłam lekko dolną wargę, oceniając nasze szanse. Pięciu mężczyzn i jedna kobieta, czyli razem szóstka. Wyglądali na grupę osób, która miała wprawę w takich inspekcjach. Serce zaczęło mi walić tak głośno, że byłam pewna, że je słyszeli. Mogłam powalić jednego, dwóch albo trzech, ale to wciąż było zbyt mało, a miałam wątpliwości co do tego, że Sophie dałaby sobie radę z resztą. I to o nią się martwiłam. Co, jeśli skłamała i nie miała dokumentów? Mieli wrzucić ją do Kwartału, po prostu, ot tak?
Błagając w duchu, żeby nie robiła niczego głupiego, powoli sięgnęłam ręką do kieszeni w poszukiwaniu własnych dokumentów. Sama też byłam na niezbyt dobrej pozycji. Po poznaniu mojego nazwiska przez Strażników musiałam uważać na to, co robię, żeby nie trafić do więzienia albo nie zostać ściganą od Kwartału aż po Dzielnicę.
Niechętnie położyłam swoje dokumenty na dłoni wysokiego blondyna, który kazał nam je pokazać.
-Nie rozumiem, po co ta szopka- rzuciłam nieco władczym tonem, nie kryjąc niezadowolenia. Miałam nadzieję, że może raz albo dwa uczestniczyli w moich treningach i że przez odrobinę jakiegokolwiek szacunku czy też sympatii dadzą nam spokój. Zerknęłam z niepokojem na Sophie, błagając w duchu, żeby jakoś jej się udało.
Powrót do góry Go down
Sophie Palin
Sophie Palin
https://panem.forumpl.net/t1717-sophie-palin#21683
https://panem.forumpl.net/t1725-siadzcie-na-sofie
https://panem.forumpl.net/t1724-sophie-palin#21699
https://panem.forumpl.net/t1726-zapiski-nieistniejace#21701
Wiek : 19

Zrównane z ziemią osiedle Empty
PisanieTemat: Re: Zrównane z ziemią osiedle   Zrównane z ziemią osiedle EmptyCzw Lut 20, 2014 10:00 pm

Żadnych sojuszników. Bo ten, kto dzisiaj ci pomagał, jutro mógł sprzedać się za własne bezpieczeństwo. Oczy szeroko otwarte. Inaczej można się było wpakować w gówno po pas. Broń na podorędziu. To gdzie Sophie w końcu trzymała swój paralizator?
Słysząc kroki wielu osób, które zbliżały się do czegoś, co nazywała swoim domem, serce zamarło jej w piersi, a potem opadło jak Titanic na dno oceanu. Chciała przełknąć ślinę ale w ustach miała sucho. W głowie miała pusto. Ogarnęła ją przez chwilę panika: co robić, co robić? Uciekać. Tak, przez okno, skakać, uciekać. Kulka w plecach... Nie, musiała wymyślić coś innego. Schować się! Tak, schować się w dziurze w ścianie i modlić się, by strażnicy byli ślepi.
Rzuciła się w jedną stronę, ale stał tam już jeden ze strażników. Odwróciła się i jej wzrok padł na kobietę z bronią w dłoni. Od gwałtownych ruchów ręcznik spadł jej gdzieś pod nogi, powodując, że się potknęła. Mokre włosy rozsypały się wokół jej dziecięcej buzi. Siedem nieszczęść. Siedemset wręcz.
Stała, wbijając od dawna nieobcinane paznokcie w wewnętrzną stronę dłoni. Może jeśli się nie będzie ruszać, przestaną zauważać jej obecność? Odejdą, dadzą jej spokój? Ha, marzenia ściętej głowy! Głowy, w której zaczęła się kolejna gonitwa myśli. Czym bardziej się wkopie - brakiem dokumentów, czy ich okazaniem?
Oddech jej przyspieszył, gdy powiodła wzrokiem za Soneą, która pewnym krokiem podeszła do jednego ze strażników. Pewność z jaką dała im swoje dokumenty... Tak, Sophie też chciałaby móć tak zrobić. Z tym, że w jej stało jak byk Pochodzenie: Dystrykt 3. ADOPTOWANA PRZEZ KAPITOL. Wolałaby nie zaznać nigdy życia w tym śmierdzącym przepychem Kapitolu. Wolałaby siedzieć po dziesięć godzin i spawać kable, niż nauczyć się zabawy dla bogaczy. Wolałaby należeć gdzieś naprawdę.
A najlepiej gdzieś poza Starym Kapitolem.
Dokumenty pozostawały w jej kieszeni. Nie czuła się zdolna do poruszenia, nie czuła się zdolna do ich pokazania. I skazania siebie na areszt i KOLC. - Krzyczały jej myśli.
Powrót do góry Go down
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Zrównane z ziemią osiedle Empty
PisanieTemat: Re: Zrównane z ziemią osiedle   Zrównane z ziemią osiedle EmptyCzw Lut 20, 2014 11:54 pm

Strażnicy nie spuszczali wzroku z obu dziewcząt, a wycelowana w nie broń nie drgnęła o milimetr. Wyglądało na to, że Sophie i Sonea nie mogły liczyć na żadną litość czy też żarty, które mogłyby rozluźnić tę jakże napiętą sytuację. Blondyn, który wyciągnął dłoń po dokumenty, zmierzył Soneę po raz kolejny, a jego brwi zmarszczyły się nieco.
- Panna… Hastings, no proszę… - zerknął w stronę Strażniczki, która skinęła głową. – No, nie wiem, czy powinna pani przebywać w takim miejscu… Z tym nazwiskiem. Na pani miejscu raczej skierowałbym się w stronę bardziej bezpiecznej dzielnicy.
Machnął dłonią, pozwalając Sonei na odsunięcie się i zrobienie miejsca Sophie. Reszta oddziały również patrzyła na dziecięcą twarzyczkę bezbronnej Palin; gdzieś z boku rozległ się gwizd.
- Spokój!
Blondyn, zniecierpliwiony powolnymi ruchami Sophie, wyrwał jej z rąk dokumenty i już miał przejrzeć je pobieżnie, gdy jego wzrok zatrzymał się na pewnym dość niefortunnym fragmencie.
- Adoptowana przez Kapitol…? Reece, przeszukaj natychmiast jej rzeczy!
Strażniczka podeszła do rzeczy Sophie i zaczęła dokładnie je oglądać i sprawdzać, czy aby przypadkiem dziewczyna nie posiada w swoim dobytku czegoś, co byłoby wyjątkowo niebezpieczne.
- Adoptowana przez Kapitol, no proszę. Panno Palin, zapewne wielu mieszkańców Kapitolu zastanawia się, gdzie się pani podziewa… Reece?
- Nic! Wygląda na to, że jest czysta.
Dowodzący oddziałem westchnął i znów zerknął na adnotację w dokumentach Sopie. Po jego twarzy widać było, że się waha. Wreszcie oddał je i skinął na jednego z uzbrojonych mężczyzn, który podał dziewczynie ciepły płaszcz, zdjąwszy go uprzednio z siebie.
- Panienka się ubierze – rzucił chłodno. – I w najbliższym czasie stawi na posterunku Strażników w Kwartale Ochrony Ludności Cywilnej, niekoniecznie z panną Hastings. Bez obaw – dodał szybko, widząc minę Sophie – nic panience nie grozi, doprawdy.
Szczęknęła zabezpieczana broń, a Strażnicy cofnęli się o krok. Zasalutowali Sonei i jej towarzyszce, po czym wycofali się z osiedla i ruszyli na dalsze tereny Ziem Niczyich.



    Drogie panie, rewizja Waszych dokumentów była nadzwyczaj łagodna… Ale może to tylko pozory? Kto wie, może Reece naprawdę znalazła coś w rzeczach Sophie? Uważajcie na siebie i pamiętajcie o tym, że Sophie czeka upojna randka ze Strażnikami w Kwartale. Sophie, przy bramie głównej podasz swoje nazwisko, a Strażnicy wpuszczą Cię i chętnie odprowadzą na miejsce przesłuchania. Buzi.
Powrót do góry Go down
the civilian
Sonea Hastings
Sonea Hastings
https://panem.forumpl.net/t1975-sonea-hastings
https://panem.forumpl.net/t3571-heart-breaker-dream-maker
https://panem.forumpl.net/t3573-sonea-hastings#56065
https://panem.forumpl.net/t1166-she-will-be-loved
https://panem.forumpl.net/t3574-sonea#56066
Wiek : 21 lat
Zawód : trenuje rekrutów na żołnierzy
Przy sobie : paczka papierosów, zapalniczka, para kastetów
Znaki szczególne : tatuaż (kluczyk) na karku, złoty medalion na szyi, wojskowy chód
Obrażenia : częste bóle brzucha

Zrównane z ziemią osiedle Empty
PisanieTemat: Re: Zrównane z ziemią osiedle   Zrównane z ziemią osiedle EmptySob Lut 22, 2014 3:16 pm

Serce kołatało mi w piersi jak ptak w klatce, który rozpaczliwie próbuje wyrwać się na wolność. Krew pulsowała mi w żyłach gwałtownym, pełnym paniki rytmem, a w głowie jedna myśl goniła drugą. Próbowałam jak najszybciej przeanalizować sytuację i znaleźć jakieś wyjście, w końcu dawno temu miałam też zajęcia ze strategii, ale im bardziej starałam się wpaść na jakiś w miarę logiczny pomysł, tym bardziej nie mogłam się skupić. Starałam się też zachować kamienną twarz i udawaną irytację tym nagłym wtargnięciem, chociaż przecież wiedziałam, że to był ich obowiązek i wmawianie im, że to niepotrzebna szopka, na dłuższą metę nie miało najmniejszego sensu.
Jeden z nich, ten, któremu wręczyłam dokumenty, otworzył je i szybko znalazł moje nazwisko. Ze strachu trzęsły mi się dłonie, więc splotłam je luźno i skarciłam się w myślach. Moje dokumenty były przecież nieskazitelne, nie było w nich niczego, do czego mogliby się przyczepić.
-Panna… Hastings, no proszę… No, nie wiem, czy powinna pani przebywać w takim miejscu… Z tym nazwiskiem. Na pani miejscu raczej skierowałbym się w stronę bardziej bezpiecznej dzielnicy.
Czyli wiedział, kim jestem, zapewna wiedziała też Strażniczka, która kiwnęła głową. Z wysiłkiem spróbowałam przywołać na usta sztywny, niezbyt szczery uśmiech.
-Wezmę to pod uwagę- odparłam krótko, odbierając dokumenty i zgodnie z jego poleceniem usuwając się w bok. Mimo tego, że nie zwrócił mi na nic uwagi, bałam się możliwie jeszcze bardziej. Sophie. Sophie, która być może wcale nie miała dokumentów, przez co obie mogłyśmy skończyć na posterunku. Po chwili jednak Strażnik wyszarpnął jej coś z rąk, więc jednak musiała je mieć.
-Adoptowana przez Kapitol…? Reece, przeszukaj natychmiast jej rzeczy!
Drgnęłam lekko, zaskoczona. A więc to była ta tajemnica? Nie była Kapitolinką, a jedynie jego adoptowaną mieszkanką? Analizowałam to pospiesznie, jednocześnie obserwując, jak Strażnicy przeszukują jej rzeczy. Na szczęście nic w nich nie znaleźli i nie zabrali jej na posterunek, jedynie zostawiając jej płaszcz i polecenie stawienia się na przesłuchanie. Kiedy byłam już pewna, że odeszli, odetchnęłam z ulgą i przycisnęłam dłonie do twarzy.
-Mało brakowało, co?- Rzuciłam nieco urywanym głosem po uprzednim odsunięciu rąk od ust.- Adoptowana przez Kapitol... Czemu nic mi nie powiedziałaś, Sophie? Chociaż to już teraz nieważne, musisz się z tego jakoś wytłumaczyć, widzieli Twoje dokumenty i na pewno to zapamiętali, więc nawet, jeśli załatwiłabym Ci fałszywki, to już nic by nie dało.
Odczekałam krótką chwilę, a potem dodałam cicho.
-Chociaż i tak poszło nie najgorzej, prawda?
Spróbowałam się uśmiechnąć, ale powstały na mojej twarzy grymas był raczej znakiem ciągłego niepokoju, niż czegokolwiek innego.
Powrót do góry Go down
Sponsored content

Zrównane z ziemią osiedle Empty
PisanieTemat: Re: Zrównane z ziemią osiedle   Zrównane z ziemią osiedle Empty

Powrót do góry Go down
 

Zrównane z ziemią osiedle

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 3Idź do strony : 1, 2, 3  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Panem et circenses :: Po godzinach :: Archiwum :: Lokacje :: Ziemie Niczyje-