Z ojcem - Liam Grandwood - chłopak miał bardzo dobry kontakt, choć sprzeczali się w sprawach prywatnych zawsze odnajdywali siebie w pracowni. To właśnie on zaszczepił w młodzieńcu ten pociąg do samolotów i wszystkiego co tylko może unieść się w powietrze. Wszelakiego rodzaju projekty, które mężczyzna robił w domu i w pracy Roland mógłby recytować w środku nocy. Do dziś pamięta każdą możliwą kombinację skrzydeł jakie jeszcze dziesięć lat temu planowano połączyć ze starymi sternikami.
Matka - Ophelia Grandwood - była kobietą wielce życzliwą, a za razem surową, była ze względu na to, że chłopak został osierocony wraz ze swoją młodszą siostrą w trakcie wielkiego wybuchu. Łączyły ich relacje nadzwyczaj szczególne, bowiem mieli dużo wspólnych tematów, oczywiście niedotyczących tej dzisiejszej mody.
Młodsza siostra, w prawdzie młodsza tylko o dwa lata, ale dla starszego brata nawet miesiąc byłby wystarczającym czasem, żeby uważać się za tego dobrze wiedzącego co młodsza siostrzyczka ma zrobić, opiekunem.