Temat: Beauregard Mansfield Wto Mar 03, 2015 3:40 am
Beauregard Mansfield
ft. Charlie Hunnam
data i miejsce urodzenia
24 marca 2250 rok, Dystrykt Pierwszy
miejsce zamieszkania
Dzielnica Wolnych Obywateli
zatrudnienie
Uliczny sprzedawca hot-dogów i waty cukrowej/domowy mechanik
Rodzina
Beaurgard nie posiada jako takiej rodziny. Jedyną, bardzo bliską mu osobą była mentorka Jessica Mayers, która została zamordowana kilka lat temu. Od tego momentu nie posiada przy swoim boku nikogo dostatecznie długo, żeby mógł nazwać go rodziną.
Historia
Ojciec i matka – te dwa słowa były mu od początku obce. Nigdy nie poznał dwójki ludzi, za sprawą których pojawił się na tym świecie. Wszystko dlatego, że został oddany do „rodziny zastępczej” zanim mógł w ogóle cokolwiek zapamiętać. Okazało się jednak, że nie był to normalny dom. W końcu Głodowe Igrzyska cieszyły się niemałą popularnością w tamtych czasach i każdy z dystryktów chciał mieć swojego zwycięzcę. Nie inaczej było z jedynką, która posiadała nawet specjalny ośrodek, w którym szkolono małe dzieci na przyszłych zabójców. Szkraby, które dopiero nauczyły się chodzić, mówić i pisać, już wkrótce miały zostać przerobione na małe maszynki do zabijania innych dzieci, ale o wiele skuteczniej, lepiej i efektowniej. Wśród nich był również mały Ashby, który nie rozumiał wszystkiego co działo się dookoła niego. Z tego czasu zachował się nawet jeden z jego pamiętniczków, który leży teraz schowany gdzieś głęboko w szafie, aby nie przypominał mężczyźnie o przeszłości. Zacznijmy jednak od tego, że do pewnego wydarzenia Beauregard nazywał się kompletnie inaczej – Ashby Colins.
„18 grudnia 2253 rok. Dzisiaj znowu wstaliśmy tak wcześnie! Jessica budzi nas już od tygodnia przed wschodem słońca i każe nam biegać na dworze przez całą godzinę, John nie dał rady! Sam nie wiem co tutaj robi ten grubas. Poza tym, że jest silny i może kogoś zgnieść nie nadaje się do niczego. No… Może można go tylko postawić w bramce, kiedy gramy w piłkę, ale i tak nic nie umie złapać, a wszystko wybija. Za to ja naprawdę lubię biegać. Dzisiaj nawet udało mi się wygrać z Jacobem. Trzeba było widzieć jego zazdrosną minę. Wyglądał jak kot srający na pustyni! Oho! Na dzisiaj kończę, bo już wołają nas na trening. Nie wiem czemu nazywają to w taki sposób, ale lubię się bić z innymi chłopakami. Ten, który przegra stawia reszcie chipsy. Coś czuję, że dzisiaj się najem!” Całe szkolenie utrzymywane było w formie zabawy. Dzieciom takim jak Colins nie pozwalano uczęszczać do normalnej szkoły czy też bawić się z rówieśnikami, którzy nie należeli do ich małej „rodziny”. Tak naprawdę to wszystko było jedynie niewielkim, wojskowym obozem szkoleniowym dla dzieciaków, ale te postrzegały to jako coś normalnego. Śmiały się, bawiły się i ćwiczyły tak, jakby właśnie znajdowały się w szkole. To wszystko za sprawą Jessici i reszty wychowawców, którzy skutecznie mieszali im w głowach i sprawiali, że cała ta szopka faktycznie wyglądała na zdrową, szczęśliwą i kochającą się rodzinę.
„12 marca 2257 rok. Ostatnio zacząłem się zastanawiać gdzie znikają te wszystkie dzieciaki, które mają średnią mniejszą niż 4,3. Ale poważnie, drogi pamiętniczku! Już kiedyś Ci pisałem, że za każde zajęcia dają nam ocenę. Najbardziej nie lubiłem strzelania z kuszy, bo zbyt długo się ją przeładowuje. Osobiście wolę zajęcia z walki wręcz, bo Jeff to dopiero facet! Jak dorosnę chcę być taki jak on. Wielki jak góra, rzuca nami jak szmacianymi lalkami, a jeszcze potrafi robić pompki na trzech palcach. Mi na razie udaje się zrobić kilka na jednej ręce, więc jeszcze trochę pracy przede mną. W ogóle rozmawiałem z Jess! Zdradziła mi, że przygotowują nas do jakiejś olimpiady… A może to były zawody? Igrzyska? Coś takiego! Podobno jestem jednym z kandydatów, ale muszę się jeszcze bardziej postarać. Dzisiaj przede mną jeszcze zajęcia z anatomii, a później mamy czas wolny. Wreszcie będę mógł nakopać Michaelowi za to, co napisał na drzwiach łazienki. Trzymaj za mnie kciuki!” I tak mijały kolejne miesiące, aż wreszcie nadszedł czas sprawdzianu dla małego blondyna. 55 igrzyska miały być szczególnym wydarzeniem, bowiem Dystrykt Pierwszy po raz kolejny miał się pokazać całemu światu jako miejsce, w którym da się wychować zwycięzców. Przewidywania Jessici potwierdziły się. To właśnie Ashby miał być przedstawicielem dystryktu i jednocześnie dwunastolatkiem, który wreszcie przyniesie mu sławę. Pośrednio miała skorzystać na tym również sama szkoła, do której zaczną napływać kolejne fundusze i przede wszystkim następne dzieciaki! Niestety Colins nie był jednak ulubieńcem tłumów i nie miał zbyt wielu sponsorów. Może to przez jego nikłą posturę, a może to przez dystrykt, z którego pochodził. W każdym razie zbieg okoliczności sprawił, że dzieciak na arenie miał w ręku jedynie pięciokilogramowy młotek i nic więcej!
To jednak nie przeszkadzało mu w żadnym stopniu. Miał szczęście, że teren igrzysk był w tym roku całkiem prosty. Nic, tylko same lasy. Gdzie się nie obejrzysz tam liście, drzewa, krzaki i trawy sięgające dorosłemu dzieciakowi do pasa. To oczywiste, że w takiej sytuacji praktycznie nieuzbrojony, bez żadnego sprzętu i nieznający terenu Ashby nie zrobiłby nic konkretnego. Za to wpadł na pomysł, po którym ludzie nazywali go oszustem, a całe igrzyska najbardziej nudnymi w historii. Dwunastolatek zwyczajnie zaszywał się w krzakach, drzewach i innych miejscach jak najdalej od zagrożeń, żeby wyjść wtedy, kiedy będzie miał już pewność, że do pokonania zostanie mu jeden przeciwnik. Tak też się stało i potwornie wygłodniały oraz lekko odwodniony Colins stanął twarzą w twarz z dzieciakiem uzbrojonym jedynie w łuk. Wydawałoby się, że nadal nie miał przewagi, ale jeśli wziąć pod uwagę fakt, że prawa ręka jego przeciwnika była złamana, to samo zakończenie walki było formalnością. Ashby uniósł kilka razy swój młot i rozpłatał głowę przeciwnika tak, jakby była zwykłym arbuzem. Wtedy jeszcze nie zastanawiał się nad swoimi czynami. W ośrodku szkoleniowym zawsze mówiono mu, że to coś normalnego, że tak właśnie zachowują się wszyscy ludzie, a dzieciaki tak naprawdę i tak są chore i jeśli nikt ich nie zabije, to umrą w męczarniach po Igrzyskach. Tak właśnie zabijano w młodych wychowankach empatię, prano im mózgi i sprawiano, że nie przejmowali się konsekwencjami swoich czynów. Wychodzili na arenę tak, jakby za chwilę mieli zacząć grać w piłkę nożną – z uśmiechem, podekscytowaniem i pragnieniem dobrej zabawy.
W każdym razie pomimo zostania zwycięzcą pięćdziesiątych piątych Igrzysk Głodowych Ashby nie cieszył się wielkim powodzeniem wśród elit. Wszystko dlatego, że prawie nikt nie uważał go za prawdziwego zwycięzcę. Jego potyczkę nazywano kupioną, sprzedaną, ustawioną, marną czy też zwyczajnie nudną. Okazało się, że zimne, mechaniczne myślenie wpajane mu od małego nie sprawdzało się zbyt dobrze przy takich widowiskach, które przecież miały sprawiać ludziom radość, były programami rozrywkowymi, odpowiednikami reality show. A sam Colins, jako gwiazda tego reality show, szybko zniknął ze świateł jupiterów. Jego „zawrotna” kariera i luksusy trwały jedynie do momentu wyłonienia zwycięzcy kolejnych igrzysk, a sam trzynastolatek musiał zająć się poważniejszą robotą. Z jego umiejętnościami nie było to jednak trudne i już niedługo stał się zabójcą na zlecenie, chociaż to może powiedziane trochę na wyrost. Nie eliminował czołowych polityków czy wojskowych panem, ale zajmował się pijaczkami czy mniej znaczącymi osobami, na których mógł szkolić się jeszcze bardziej i stopniowo wspinać w hierarchii. Co ciekawe, przez ten cały okres jego życia stała przy nim Jessica, która w tym momencie zastąpiła mu już matkę. Wspierała go, opiekowała się nim, a nawet chroniła. Również dzięki niej zrozumiał czym tak naprawdę jest ludzkie życie. Do tej pory nie miał bowiem dla niego szczególnego szacunku. Ot, przychodził, zabierał ostatnie tchnienie umierających ludzi i wracał po wypłatę. Wszystko to robił automatycznie i nie wpadał w większe refleksje nad tym czy aby na pewno czyni dobrze. Jednakże pewnego dnia kwietnia 2272 roku Ashby zasiadł po drugiej stronie i tym razem to on doświadczył uczucia straty. Oto jedyna osoba, która do tej pory go wspierała, która była z nim od małego i którą traktował jak matkę lub też siostrę, została zamordowana. Oficjalna wersja twierdziła, że ta popełniła samobójstwo, ale nic z tych rzeczy nie mogło mieć miejsca. To była zbyt silna kobieta, żeby po prostu się powiesiła. Dodatkowo Colins wiedział, że od paru tygodni są na celowniku konkurencji. Każdy, kto będzie się za bardzo wybijał zostanie ukrócony i tak samo było w przypadku Jessici. Jej ciało przywołało mu jednak na myśl wszystkie te osoby, które do tej pory zabił. Sznur zaciśnięty na jej szyi sprawił, że zrobiło mu się duszno. Czuł jak odpowiedzialność powoli zaczyna go dopadać i zaciskać swoje smukłe palce na jego gardle. A może było to sumienie? Żal? Niestety w tamtej chwili jedynym, co zdołał zrobić było upadnięcie na kolana i bezradne wpatrywanie się w zwłoki swojej patronki. Jedna chwila i jedno wydarzenie wystarczyło, żeby jego spojrzenie na świat zmieniło się diametralnie. Zdał sobie sprawę co wyrządzał do tej pory najbliższej rodzinie ofiar, jak bardzo ich krzywdził i ile płomyków nadziei zgasił własnymi rękoma. To był ten moment, kiedy Ashby wywiesił flagę i zdecydował, ze wycofa się z biznesu. Być może w ten sposób jednocześnie przegrał, ale wmówił sobie, że tak będzie lepiej dla wszystkich.
Po tym wydarzeniu Colins postanowił przede wszystkim zmienić swoje nazwisko. Dzięki kilku znajomościom Ashby zniknął z powierzchni ziemi, a pojawił się Beauregard Mansfield, który urodził się również w Piątce, jednak nie miał aż tak burzliwej przeszłości. Zdał szkołę, wyjechał do Kapitolu i tam od kilku lat prowadzi swój mały biznes. Nieważne było to, że nikt go do tej pory nie widział na ulicach, a budka z hot-dogami wyrosła jakby spod ziemi. Najważniejsze było to, że Mansfield dzięki takiemu zabiegowi znalazł spokój i nie zagrażał już żadnemu człowiekowi. Zamiast tego zaczął rozwijać własne zainteresowania i znacznie spokorniał. Wyszło na to, ze życie dało mu na tyle dobrą lekcję, żeby wreszcie wyszedł na normalnych ludzi.
Ciekawostki
- potrafi obsługiwać broń palną, - nie ma również najmniejszych problemów z walką wręcz czy bronią białą, - uwielbia czytać kryminały, - do czytania zawsze zakłada okulary, które niezbyt pasują do jego dobrze zbudowanej sylwetki, - uwielbia jeździć na motocyklu, - stroni od alkoholu, - ma obawy przed użyciem siły i często zwyczajnie odpuszcza w sytuacjach konfliktowych, - nigdy, ale to nigdy nie rozmawia o prawdziwej przeszłości, - uwielbia muzykę klasyczną i potrafi grać na fortepianie.
Ostatnio zmieniony przez Beauregard Mansfield dnia Pią Mar 06, 2015 3:20 am, w całości zmieniany 1 raz
Nicole Kendith
Wiek : 24 lata Zawód : Uciekinierka Przy sobie : pistolet, naboje, butelka alkoholu, kapsułka z wyciągiem z łykołaków, telefon komórkowy, laptop, pieniądze upchane po kieszeniach, przetarty plecak, aparat, leki przeciwbólowe Znaki szczególne : nieufne spojrzenie, utyka na lewą nogę Obrażenia : złamane serce, martwica nerwów w lewej nodze (nie wszystkich, prawda?)
Temat: Re: Beauregard Mansfield Czw Mar 05, 2015 8:09 pm
Karta nie jest zła, ale pojawia się tutaj fundamentalny błąd: poza 1, 2 i 4 Dystryktem nie było nigdzie indziej zawodowców, Beauregard nie miał więc szansy na szkolenie w ośrodku w Piątce. Rozważ opcję z brakiem przygotowania, ew. pochodzeniem z innego Dystryktu.
Beauregard Mansfield
Temat: Re: Beauregard Mansfield Pią Mar 06, 2015 3:20 am
Zmienione.
Nicole Kendith
Wiek : 24 lata Zawód : Uciekinierka Przy sobie : pistolet, naboje, butelka alkoholu, kapsułka z wyciągiem z łykołaków, telefon komórkowy, laptop, pieniądze upchane po kieszeniach, przetarty plecak, aparat, leki przeciwbólowe Znaki szczególne : nieufne spojrzenie, utyka na lewą nogę Obrażenia : złamane serce, martwica nerwów w lewej nodze (nie wszystkich, prawda?)
Temat: Re: Beauregard Mansfield Sob Mar 07, 2015 3:44 pm
Karta zaakceptowana!
Witaj na forum! Mamy nadzieję, że będziesz czuć się tutaj jak u siebie, i że zostaniesz z nami długo. Załóż jeszcze tylko skrzynkę kontaktową i możesz śmigać do fabuły. Nie zapomnij też zaopatrzyć się w naszym sklepiku. Na start otrzymujesz laptop, alarm mieszkaniowy i leki przeciwbólowe (6 tabletek). W razie jakichkolwiek pytań pisz śmiało. Zapraszamy też do zapoznania się z naszym vademecum.
Uwagi: Mimo początkowych problemów teraz jest wszystko ok. :) Pamiętaj jednak, że takowe ośrodki szkoleniowe, jeżeli istniały, były jak najbardziej nieoficjalne. ;) Śmigaj do gry, panie Tryumfatorze! :D