IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
2

 

 2

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
the odds
Game over
Game over
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

2   Empty
PisanieTemat: 2    2   EmptySro Wrz 10, 2014 8:37 pm



Męczący dzień na arenie? Perspektywa chwili spokojnego (a może przeciwnie) snu z pewnością zacznie Ci się wydawać kusząca, kiedy tylko przekroczysz próg tego pomieszczenia. Znajdujące się w nim łóżko wygląda na co najmniej wygodne i aż szkoda byłoby nie odpocząć na nim choć przez kilka minut.



Ostatnio zmieniony przez Game over dnia Sro Paź 08, 2014 8:28 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
the civilian
Maya Griffin
Maya Griffin
https://panem.forumpl.net/t2379-maya-griffin
https://panem.forumpl.net/t2405-maya
https://panem.forumpl.net/f140-skrzynki-kontaktowe
https://panem.forumpl.net/t2429-maya#34760
Wiek : 19 lat
Przy sobie :
Znaki szczególne : krótsze włosy (tak do ramion), ciemnobrązowe soczewki kontaktowe

2   Empty
PisanieTemat: Re: 2    2   EmptySro Paź 01, 2014 8:09 pm

|korytarzoniewiadomoco-teoretycznie
Od kilku minut Maya zadawała sobie pytanie, czy naprawdę minął już pierwszy dzień. Niemalże nie zauważyła upływu czasu, odkrywając tajniki jednej części Areny, zabijając dwie osoby, zdobywając broń i ekwipunek, walcząc z opętaną glono-kałamarnicą zamieszkującą dno basenu i obserwując, jak szklany żyrandol atakuje trybuta, którego ona musiała dobić. Szczerze mówiąc cały ten dzień wydał się zupełnie nudny i przeciętny, bo przecież w codziennym życiu zdarzało jej się robić o wiele więcej.
Zaczynała popadać w dziwny nastrój. Może dlatego, że po prostu nie spała, albo w końcu dotarło do niej, że prawdopodobieństwo tego, iż to ona wkrótce znajdzie się na miejscu dwóch zabitych trybutów wbrew pozorom zwiększa się z każdą chwilą. Oczywiście, nie zamierzała wchodzić na krzyżyk dobrowolnie, ani poddawać się przedwcześnie. Gdy dotarła do niej świadomość, iż przeżyła pierwszy z niewiadomo ilu dni na Arenie zyskała nowy zastrzyk adrenaliny. Może nie objawiał się w jej działaniu (w końcu przesiedziała sporo czasu zastanawiając się, który z dwóch pokoi ma wybrać), ale gdyby nagle wyskoczył na nią pies wielkości konia na pewno żwawo poderwałaby się na obolałe nogi.
Kiedy w końcu zdecydowała (jako trzecie poszły drzwi numer dwa) wstała i chwyciła za klamkę (miała porządne deja vu, robiąc tą samą czynność po raz trzeci). Drzwi ustąpiły podobnie łatwo jak wcześniej, najwyraźniej zostały zaprojektowane tak, aby nie utrudniały trybutom wejścia w zupełnie inny świat i przeżycia przygody, która może zakończyć się stratą kończyny bądź innej niezbędnej do przeżycia rzeczy, a nawet śmiercią. Tak, Maya rzeczywiście miała dziwny nastrój, bo nagle zaczęła żartować z całej sytuacji, jakby utrata życia wcale nie była prawdziwą opcją końca tych Igrzysk. Jasne, wiedziała aż za bardzo, że jest to prawdziwe, w końcu sama dwa życia odebrała, jednak skoro nie chciała płakać, pozostało jej śmiać się w duchu i liczyć, że nie ucierpi na tym w żaden sposób.
Ujrzawszy przed sobą wnętrze miała ochotę naprawdę się roześmiać. Ostatnią rzeczą, której w tamtej chwili potrzebowała, był pokój z wielkim i na pewno wygodnym łóżkiem, do którego miała ochotę wskoczyć nabierając wcześniej rozbiegu, zanurzyć się w miękkiej pościeli, zamknąć oczy i po prostu stać. Niestety, żadnej z tych rzeczy zrobić nie mogła. Nawet nie chciała myśleć, co mogłoby stać się z łóżkiem, gdyby tylko na nim usiadła. I choć schemat działania brzmiał naprawdę nudnie, nie miała innego wyjścia jak postąpić tak samo, jak w przypadku dwóch pozostałych pokoi. Przekroczyła powoli próg, badając wzrokiem każdy skrawek pokoju. Cóż niebezpiecznego mogło się kryć w zakamarkach tak uroczej sypialni?
Odeszła kawałek od drzwi, starając się jednak nie wysuwać na sam środek pomieszczenia. Jednocześnie wyjęła z futerału jeden z noży, woląc ubezpieczyć się na wypadek, gdyby nagle musiała z czymś walczyć. Byłoby gorzej, gdyby nie mogła sobie z tym poradzić za pomocą noża.
Po chwili obserwacji postanowiła w końcu zrobić coś odważniejszego (w końcu do odważnych świat należy) i przejść się dookoła pomieszczenia, mając ciągle oczy dookoła głowy jaki wyostrzone wszystkie pozostałe zmysły.
Powrót do góry Go down
the odds
Game over
Game over
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

2   Empty
PisanieTemat: Re: 2    2   EmptySro Paź 01, 2014 8:31 pm

Czas płynie, a wciąż nic się nie dzieje... czyżby pomieszczenie nie kryło w sobie żadnych niespodzianek? Tego Maya nie może być pewna.
Dziewczynie powoli zaczyna burczeć w brzuchu, a zmęczenie stopniowo daje o sobie znać - powieki trybutki robią się coraz cięższe.
Powrót do góry Go down
the civilian
Maya Griffin
Maya Griffin
https://panem.forumpl.net/t2379-maya-griffin
https://panem.forumpl.net/t2405-maya
https://panem.forumpl.net/f140-skrzynki-kontaktowe
https://panem.forumpl.net/t2429-maya#34760
Wiek : 19 lat
Przy sobie :
Znaki szczególne : krótsze włosy (tak do ramion), ciemnobrązowe soczewki kontaktowe

2   Empty
PisanieTemat: Re: 2    2   EmptySro Paź 01, 2014 9:33 pm

Była głupia. Naprawdę głupia i właśnie zaczynała tego żałować. Skutki wcześniejszego zachowania zaczynały się właśnie objawiać i nie było to najprzyjemniejsze uczucie. Ale czego się właściwie spodziewała? Że jest niezniszczalna? Że ludzkie potrzeby, jak głód czy sen nie zaczną jej wkrótce dopadać? Bo to się właśnie działo. Z każdą kolejną sekundą burczenie w brzuchu zaczynało robić się coraz głośniejsze. A pokój jak był pusty, to takim wciąż pozostawał. Nic się na nią nie rzuciło, nic nie próbowało wciągnąć ją pod łóżko. Powieki robiły się coraz cięższe, swoją moc zaczęła ujawniać nieprzespana noc. Wiedziała, że nie może spać, ale wiedziała też, że nie będzie w stanie walczyć z tym zbyt długo.
W końcu musiała przerwać swój spacer. Całe pomieszczenie obeszła już dookoła, zaglądając w niemalże każdy jego kąt. Ssanie w żołądku było nie do wytrzymania, a ją samą ogarniała frustracja. Nie chciała przegrać, nie przez taką głupotę. Przykucnęła na ziemi, otwierając plecak i wyjmując z niego kiść winogron. Dzięki zapasom zabitego trybuta jak i zawartości własnego plecaka miała trochę przydatnych rzeczy, jednak nie zamierzała zużyć wszystkiego na raz. Słodycz owocu rozpływała się przyjemnie w jej ustach, sprawiając jej niemalże prawdziwą ucztę. Upiła mały łyk z butelki i choć głodu w całości nie zaspokoiła, na jakiś czas miała spokój. Kolejnym problemem pozostała senność. Czuła, jak głowa opada jej na pierś, jak oczy zamykają się samoistnie a całe ciało aż błaga, aby położyła się w tej wygodniej pościeli… Nie mogła. Miała wrażenie, że na jej ramieniu znajdują się teraz dwie postaci. Jedna, zdrowy rozsądek, podpowiadał jej, iż nie powinna tego robić. Druga zaś przekonywała do ulgi, jaka spotka ją, gdy przymknie oczy chociażby na chwilę.
Nie zasypiaj, Maya. Nie teraz. Nie miała siły podnieść się z ziemi. Oparła się plecami o ramę łóżka, zaciskając dłoń na nożu. Tylko nie zamykaj oczu. Bądź silna… Czuła, jak odpływa. Każda sekunda przybliżała ją zapadnięcia w słodki sen. Odchyliła głowę, czuła za sobą miękkość materaca. U góry na pewno byłoby jej wygodniej… Nie możesz, Griffin. Pamiętaj, o co walczysz. Pamiętaj, o kogo… Pamiętała, pamiętała aż za dobrze. Ale to było silniejsze. I do tego powracające burczenie brzucha. Przynajmniej nie leży na łóżku. Ale co, jeśli to nie ono jest problemem?
- Więc kto dzisiaj umarł – zaczęła, chcąc za wszelką cenę utrzymać świadomość – Myśl Maya, po prostu myśl. I trzymaj oczy otwarte. Mortimer… A więc tak miał na imię? – zaczynała mówić do siebie. Może w wielu przypadkach była to oznaka obłąkania, jednak dziewczyna ze wszystkich sił starała się utrzymać jasne myślenie (choć oczy miała już przymknięte i z trudem podrywała powieki w górę) – Yves… Oh, no tak. Zabiłaś go – roześmiała się gorzko, zaciskając dłoń mocniej na zabrudzonym nożu – Kto jeszcze… Ah, Selvyn. No tak. W sumie, nawet go nie znałam. W sumie 9… Dziewięć – kończyły jej się pomysły. Analiza zakończenia dnia zwieńczonego hymnem i twarzami poległych dobiegła końca. Musiała coś mówić. Musiała… Ziewnęła przeciągle, marząc o tym, aby zasnąć – Jeśli zaśniesz, to na dobre, dziewczyno – powiedziała, uśmiechając się i uchylając oczy, aby spojrzeć przed siebie. Było zdecydowanie za cicho. Za spokojnie. Jakby to pomieszczenie chciało zmusić ją do zapadnięcia w sen.
Powrót do góry Go down
the odds
Game over
Game over
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

2   Empty
PisanieTemat: Re: 2    2   EmptyCzw Paź 02, 2014 1:00 am

Podejrzenia Mayi, że pomieszczenie próbuje zmusić ją do zapadnięcia w sen, być może nie są bezpodstawne. Rzeczywiście z każdą chwilą dziewczynie coraz trudniej jest myśleć jasno i nawet rama łóżka robi się dziwnie wygodna - choć oczywiście nie w takim stopniu, co samo łóżko.
A może trybutka powinna pozwolić sobie na chwilę odpoczynku?
Powrót do góry Go down
the civilian
Maya Griffin
Maya Griffin
https://panem.forumpl.net/t2379-maya-griffin
https://panem.forumpl.net/t2405-maya
https://panem.forumpl.net/f140-skrzynki-kontaktowe
https://panem.forumpl.net/t2429-maya#34760
Wiek : 19 lat
Przy sobie :
Znaki szczególne : krótsze włosy (tak do ramion), ciemnobrązowe soczewki kontaktowe

2   Empty
PisanieTemat: Re: 2    2   EmptyCzw Paź 02, 2014 6:13 pm

Senność, niestety, z każdą chwilą stawała się coraz bardziej nie do wytrzymania. Głowa odchylała się dziewczynie coraz bardziej do tyłu, a zdrowy rozsądek ucichł, dopuszczając do głosu pragnienie snu i spokoju. Nie potrafiła z tym walczyć. Było to przykre, że potrafiła z zimną krwią zabić człowieka i uwolnić się z uchwytu silnej i groźnej rośliny, a nie dawała sobie rady sama ze sobą. Zaczynała podejrzewać, że w Igrzyskach tak naprawdę nie chodzi o walkę z niespodziankami przygotowanymi przez organizatorów, a o pokonywanie własnych słabości i robienie rzeczy, których nigdy w życiu by się nie uczyniło. Choć chciała być silna, bo przecież właśnie to sobie obiecała, powieki stawały się coraz cięższe, ziewanie coraz dłuższe i częstsze a oparcie zadziwiająco wygodne. Wystarczyło się odprężyć, wyregulować oddech i pozwolić sobie na chwilę odpoczynku…
Jeszcze przez chwilę mamrotała sama do siebie, starając się za wszelką cenę nie zasnąć, jednak tą walkę przegrała. Nie wiedziała jeszcze, czy na dobre (miała nadzieję, że nie, bo naprawdę zależało jej na wygranej). Zasnęła, może nie specjalnie głęboko (pewnie gdyby coś wyjątkowo głośnego zaczęłoby się dziać dookoła obudziłaby się z łatwością, ale jednak. W prawej dłoni wciąż ściskała nóż, podświadomie wmawiając sobie, że od tego zależy jej życie bądź śmierć. Plecak opierał się o nią spoczywając obok, zamknięty i spakowany. Początkowo przyspieszony oddech wyrównał się po kilku sekundach i w ciszy panującej w pokoju można było dosłyszeć cichy świst wydychanego powietrza. Klatka piersiowa brunetki unosiła się regularnie, choć czasami zdarzały jej się jeszcze szybsze podrygi, którym towarzyszył nerwowy oddech. Po chwili jednak wszystko znów wracało do normy. W pewien sposób jej umysł był świadomy tego, gdzie się znajduje i że to, co robi, nie jest najodpowiedniejsze. Niestety, nie mogła nic na to poradzić. Nie umiała obudzić się z własnej woli, a sen był zbyt przyjemny, aby go przerywać.
Choć jej oddech i bicie serca uspokoiły się na chwilę, tego snu nie można było nazwać spokojnym. Wewnętrznie potwornie się bała; tego, że już się nie obudzi, że nie wróci do domu. To był pierwszy raz w jej życiu, kiedy tak naprawdę była przerażona i chociaż spała, jej podświadomość to czuła. W tamtym momencie jedynym, czego pragnęła bardziej od powrotu, było ponowne otwarcie oczu.
Powrót do góry Go down
the odds
Game over
Game over
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

2   Empty
PisanieTemat: Re: 2    2   EmptyPią Paź 03, 2014 10:55 am

Sen na dobre zmorzył Mayę, dając jej kilka godzin niczym nieprzerwanego, bezcennego odpoczynku. Cóż... do czasu. Pierwszym bodźcem, który dotarł do niej rankiem i jednocześnie delikatnie wybudził z przyjemnego otępienia było syczenie. Początkowo ciche i jakby oderwane od rzeczywistości, z każdą sekundą stawało się coraz głośniejsze, coraz bardziej liczne, przerywane jedynie dziwnymi szelestami i odgłosami przesuwania. Dźwięki zdawały się wypełniać szczelnie całe pomieszczenie, a kiedy trybutka otworzyła oczy, mogła zauważyć, dlaczego.

Każdy centymetr kwadratowy podłogi - za wyjątkiem niewielkiego półokręgu wolnej przestrzeni, w którym siedziała Maya - pokryty był wijącymi się, lśniącymi w blasku lamp wężami. Gady były niezbyt duże, ich wiotkie ciała mogły mieć co najwyżej osiemdziesiąt centymetrów długości, ale w takiej ilości robiły naprawdę przerażające wrażenie. Żółto - czarne, pokryte łuskowatą skórą, o płaskich głowach i lśniących w czaszkach oczach, póki co wydawały się nie zauważać Mayi; po prostu przemieszczały się chaotycznie, sycząc głośno i niestety całkowicie odcinając drogę do drzwi.

Powrót do góry Go down
the civilian
Maya Griffin
Maya Griffin
https://panem.forumpl.net/t2379-maya-griffin
https://panem.forumpl.net/t2405-maya
https://panem.forumpl.net/f140-skrzynki-kontaktowe
https://panem.forumpl.net/t2429-maya#34760
Wiek : 19 lat
Przy sobie :
Znaki szczególne : krótsze włosy (tak do ramion), ciemnobrązowe soczewki kontaktowe

2   Empty
PisanieTemat: Re: 2    2   EmptyPią Paź 03, 2014 5:42 pm

Sen wydawał się być naprawdę przyjemny. Przez kilka dobrych godzin, kiedy noc przetaczała się powoli po Arenie, wkrótce ustępując miejsca dniu, klatka piersiowa dziewczyny unosiła się rytmicznie. Pokój przeszywał świst wydychanego ustami powietrza, głowa i plecy opierały się o ramę łóżka. Maya zapewne spałaby dłużej, gdyby w pewnym momencie do jej uszu doszedł dość niecodzienny dźwięk. Początkowo jej umysł go zignorował. Był chyba za cichy, więc dziewczyna wciąż spała. Po chwili jednak odgłos zaczął się powtarzać, a na swoich udach poczuła dotyk czegoś oślizgłego. A gdy syczenie, bo tym właśnie był owy dźwięk, nasiliło się, trybutka gwałtownie otworzyła oczy, ledwo powstrzymując się od poderwania z podłogi. Widok, który ujrzała, sprawił, że serce jej na chwilę stanęło, aby zaraz potem zacząć wybijać jeszcze szybszy rytm. Oczy rozszerzyły się jej z przerażenia, gdy wodziła wzrokiem po pomieszczeniu pokrytym, jak szybko udało jej się przekonać, dziesiątkami węży. Była to naprawdę przerażająca rzecz, która sprawiła, że dłonie Mayi zaczęły się trząść, gdy siedziała sztywno otoczona gadami.
Pierwszą rzeczą, która przyszła jej na myśl było pytanie, czy węże są jadowite. Wtedy jednak przypomniała sobie, gdzie się znajduje i wydało jej się to bezsensowne. To, że były jadowite było dla niej niemal tak oczywiste jak fakt, iż zabiła dwie osoby. To była Arena. Organizatorzy nie nasyłaliby na nią stada węży, gdyby te nie mogły wyrządzić jej krzywdy.
Nie wiedziała, czy ma się z tego cieszyć, czy też nie, ale wszystko wyglądało tak, jakby zwierzęta w ogóle nie zauważyły jej obecności. Zwyczajnie wiły się wokół siebie po podłodze, otaczając ją i odgradzając od wyjścia. Teraz naprawdę była spanikowana i jedyną opcją, która wyglądała na w miarę bezpieczną było spokojne wejście na łóżko, zanim zwierzęta zdążą zauważyć jej nieobecność. Problem polegał na tym, że dziewczyna była zbyt podejrzliwa. Bała się, że skoro przedmiot ten znajduje się w centrum pokoju i jest, jak mogło się zdawać, jedynym bezpiecznym schronieniem przed pożarciem żywcem przez obrzydliwe gady coś musiało być z nim nie tak. Może doszukiwała się zbyt wielu pułapek, jednak miała wrażenie, że zwierzęta mają ją jedynie tam zagonić. Dlatego, kiedy oślizgły dotyk stał się nie do wytrzymania, dziewczyna poderwała się na nogi i, chcąc nie chcąc podpierając się o miękki materac łóżka, wskoczyła na szafkę nocną, w ostatniej sekundzie łapiąc ze sobą plecak. Może i była szczupła, jednak przez dużą lampkę było tam dość mało miejsca. Nie zastanawiając się dłużej chwyciła przedmiot i silnym pociągnięciem wyrwała ją z kontaktu i rzuciła na łóżko. Wciąż jednak nie było ta najwygodniej, jednak stojąc miała wgląd na całe pomieszczenie, które z tej perspektywy wyglądało jeszcze mniej ciekawie. Musiała się więc teraz zastanowić, jak pozbyć się ich z pokoju albo, chociażby, oczyścić sobie drogę do drzwi. Chwiejąc się lekko założyła plecak na plecy aby mieć wolne dłonie. Noże bezpiecznie spoczywały na biodrach - na razie i tak nie mogły jej się do niczego przydać.

Wielkie dzięki, bo ja wcale przeraźliwie nie boję się węży :c
Powrót do góry Go down
the odds
Game over
Game over
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

2   Empty
PisanieTemat: Re: 2    2   EmptyPią Paź 03, 2014 6:49 pm

Wskoczenie na szafkę byłoby z pewnością całkiem dobrym pomysłem, gdyby nie fakt, że nigdy nie była ona specjalnie stabilna, a gdy nagle znalazła się na niej Maya, to dodatkowo obciążyło wykrzywione nóżki. Jedna z nich złamała się, meblem szarpnęło, po czym przechylił się niebezpiecznie do przodu. Dziewczynie udało się co prawda utrzymać równowagę, ale powierzchnia, na której nie stała, zamieniła się w równie pochyłą, przez co znajdowanie się na meblu wymaga stałego balansowania i jest najzwyczajniej w świecie niewygodne. Trybutce uda się tam pozostać jeszcze maksymalnie około pięciu minut, po czym nogi odmówią jej posłuszeństwa.

Lampka wylądowała miękko na łóżku, nie wywołując żadnego łańcucha zdarzeń.
Powrót do góry Go down
the civilian
Maya Griffin
Maya Griffin
https://panem.forumpl.net/t2379-maya-griffin
https://panem.forumpl.net/t2405-maya
https://panem.forumpl.net/f140-skrzynki-kontaktowe
https://panem.forumpl.net/t2429-maya#34760
Wiek : 19 lat
Przy sobie :
Znaki szczególne : krótsze włosy (tak do ramion), ciemnobrązowe soczewki kontaktowe

2   Empty
PisanieTemat: Re: 2    2   EmptyPią Paź 03, 2014 9:23 pm

Dziewczyna zyskała, jak jej się wydawało, trochę czasu na przemyślenie sytuacji. Sekundy mijały, a ona wciąż nie miała pomysłu na to, jak utorować sobie drogę do wyjścia. Nie widziała nawet szansy na zabicie wszystkich gadów. W pomieszczeniu było ich za dużo, nawet na jej 5 noży i dwie ręce. Przynajmniej miała w miarę bezpieczne schronienie licząc na to, że węże nie potrafią się wspinać czy latać. Niestety, do czasu.
Po chwili do jej uszu dotarł trzask, mebel szarpną w przód, a dziewczyna, ledwo łapiąc równowagę, uniknęła przewrócenia się w przód. Zaklęła pod nosem. starając się przytrzymać niezbyt pomocnej kolumny z tyłu mając wrażenie, że zaraz sama rzuci się na podłogę. Była nieźle wkurzona, nie wiedziała jednak na kogo. Wszystko dawało jej wyraźny sygnał, aby weszła na łóżko, a to skutkowało tym, że Maya jeszcze mniej chciała stawiać stopę na bez wątpienia miękkim materacu. Czy miała inne wyjście? Nie za bardzo. W którąkolwiek stronę by się nie ruszyła, może czekać ją niebezpieczeństwo. Oczywiście, ze strony zwierząt było ono aż zbyt jasne, jednak łóżko wciąż pozostawało wielką niewiadomą. Niewiadomą, której odkrycie mogło decydować o jej życiu. Wciąż jednak czuła, jak szafka przechyla się niebezpiecznie mocno i runięcie na ziemię pozostawało jedynie kwestią czasu. Umysł jej wciąż był pozbawiony pomysłu na to, jak przedrzeć się przez morze napawających ją strachem i odrazą gadów.
Musiała przyznać, że nigdy wcześniej nie miała z nimi bliższego do czynienia, jednak w tamtej chwili naprawdę ją przerażały. Ich długie języki, oślizgłe, pokryte łuskami grzbiety i giętkie ciało sprawiały, że dostawała gęsiej skórki.
Westchnęła cicho, patrząc niepewnie na łoże, po czym zamknęła oczy i zrobiła ostrożny krok w przód. Czuła, jak pod wpływem jej ruchów mebel chwieje się jeszcze mocniej niż uprzednio. Przytrzymywała się ściany, choć dobrze wiedziała, że ona nie zapewni jej stałego i bezpiecznego oparcia. Serce podchodziło jej do gardła, a żołądek ściskał się w ciasny supeł. Nie miała pojęcia, jaką reakcję wywoła jej obecność. Miała nadzieję, że skoro lampa nic nie zdziałała, w jej przypadku będzie tak samo. Niestety była to jedynie nadzieja, a jej obawy przed tym, co może się wydarzyć były zbyt realne. Najzwyczajniej nie ufała temu przedmiotowi. Dobrze wiedziała, co za pomocą techniki mogą zrobić Organizatorzy i jeśli chcieli, żeby lampa nie sprawiła większego problemu, to tak właśnie się stało. A jeśli chcieli, aby łóżko próbowało zabić trybutkę, mogli to pewnie uczynić z zamkniętymi oczami i szerokim uśmiechem na twarzach. Mimo wszystko naprawdę nie miała wyjścia i tym właśnie starała się tłumaczyć, sama przed sobą. Wreszcie postawiła krok na niesamowicie miękkim materacu. Później kolejny, przesuwając się trochę dalej w stronę jego krańca. Zastanawiała się, czy dałaby radę doskoczyć do drzwi... Stając kawałek przed krawędzią łóżka przymknęła oczy, nabierając powietrza i wypuszczając je powoli. Następnie uniosła powieki i z walącym sercem (miała wrażenie, że jest to jedyny dźwięk wypełniający to pomieszczenie) czekała na to, czy coś się wydarzy. Miała nadzieję, że nie, a nawet jeśli... to przynajmniej była w miarę wyspana.
Powrót do góry Go down
the odds
Game over
Game over
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

2   Empty
PisanieTemat: Re: 2    2   EmptySob Paź 04, 2014 3:19 am

Początkowo nic się nie stało. Łóżko nie zapadło się pod podłogę, prześcieradła nie oplotły kostek Mayi, z materaca nie wyciekła żrąca trucizna. Węże nadal wiły się po podłodze, sycząc wściekle... wścieklej niż przed sekundą? Coś śliskiego i gładkiego musnęło odkrytą skórę na kostce dziewczyny, chwilę później łydkę; wyglądało na to, że stworzeniom znudził się parkiet, bo do pojedynczych sztuk szybko dołączały kolejne, owijając się wokół ramy, obnażając kły, zmierzając prosto w stronę trybutki. W ciągu pół minuty otoczyły ją szczelnym kręgiem, jakby szykując się do ataku. Plus był taki, że zwolniło się nieco pustej przestrzeni przy drzwiach, po drugiej stronie pokoju... ale czy Maya zaryzykuje skok?

W razie decyzji o skoku, następuje rzut kostką (opcja 'Cztery oczka') i w zależności od wyniku:
1, 2 - udaje Ci się doskoczyć do drzwi i uciec na korytarz zanim dopadną Cię węże,
3 - skaczesz, ale źle wymierzasz odległość i lądujesz kilkanaście centymetrów przed wolną przestrzenią, prosto na wijących się cielskach; nie tracisz równowagi, ale zanim udaje Ci się wyplątać z wijących się gadów, kilka par zębów wbija Ci się w łydki, pozostawiając krwawiące ranki - póki co nie wiadomo, czy jadowite,
4 - skaczesz, źle wymierzasz odległość, a ponadto tracisz równowagę i lądujesz na czworakach pośród węży; zanim udaje Ci się od nich uwolnić i uciec na korytarz, stworzenia kąsają Cię kilkakrotnie w łydki, uda, przedramiona, a jeden z gadów gryzie Cię nawet w szyję; z ranek sączy się krew, nie wiadomo, czy są jadowite.
Powrót do góry Go down
the civilian
Maya Griffin
Maya Griffin
https://panem.forumpl.net/t2379-maya-griffin
https://panem.forumpl.net/t2405-maya
https://panem.forumpl.net/f140-skrzynki-kontaktowe
https://panem.forumpl.net/t2429-maya#34760
Wiek : 19 lat
Przy sobie :
Znaki szczególne : krótsze włosy (tak do ramion), ciemnobrązowe soczewki kontaktowe

2   Empty
PisanieTemat: Re: 2    2   EmptySob Paź 04, 2014 11:58 am

To losujmy...
Powrót do góry Go down
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

2   Empty
PisanieTemat: Re: 2    2   EmptySob Paź 04, 2014 11:58 am

The member 'Maya Griffin' has done the following action : Rzuć kostkami

'Cztery oczka' : 1
Powrót do góry Go down
the civilian
Maya Griffin
Maya Griffin
https://panem.forumpl.net/t2379-maya-griffin
https://panem.forumpl.net/t2405-maya
https://panem.forumpl.net/f140-skrzynki-kontaktowe
https://panem.forumpl.net/t2429-maya#34760
Wiek : 19 lat
Przy sobie :
Znaki szczególne : krótsze włosy (tak do ramion), ciemnobrązowe soczewki kontaktowe

2   Empty
PisanieTemat: Re: 2    2   EmptySob Paź 04, 2014 12:38 pm

Po chwili stania na łóżku dziewczyna może nie zyskała pewności i nie uspokoiła się za bardzo, ale przynajmniej odżyła w niej nadzieja. Nic się nie wydarzyło. Łóżko dalej stało w miejscu, a ona na nim, rozglądając się po sali i szacując odległość do drzwi. Na razie nie zamierzała skakać, póki wszystko było w porządku postanowiła przyglądać się wszystkiemu z góry i poczekać na rozwój wypadków.
Niestety, ta chwila spokoju znowu nie trwała za długo. Do uszu dziewczyny zaczął docierać głośniejszy niż wcześniej i bardziej niepokojący syk, a węże wydawały się być bardziej poruszone. W następnej sekundzie poczuła, jak coś śliskiego ociera się o jej kostki, później łydkę... Maya odskoczyła przerażona widząc, jak węże oplatają ramy łóżka zmierzając w jej kierunku w towarzystwie syczenia i obnażania kłów. Miała ochotę zwymiotować czując, jak ich gibkie ciała plączą się przy jej nogach, a z każdej strony napływa ich coraz więcej. Miała mało czasu, a musiała podjąć ważną decyzję, która miała zadecydować o jej życiu. Znowu - naprawdę przejadło jej się myślenie o sobie w kategoriach życia czy śmierci. Nie potrafiła jednak odpuścić, choć była już zmęczona ciągłym wytężaniem umysłu i robieniu rzeczy, o których powodzeniu tak naprawdę nie mogła zadecydować. Gdyby nie to prawdopodobnie już dawno by odpuściła, na samym początku kładąc się na łóżku i licząc, że nawet nic nie poczuje. Niestety, chciała wygrać i to wszystko było jej ceną. Za wszystko należy się zapłata, a jeśli zamierzała wrócić do domu musiała myśleć i robić wszystko, żeby nie dać się pokonać. Pierwszy raz sytuację pogarszał fakt, że była sama. W tamtym momencie chciała być tu z kimś, może nie dlatego, żeby podnieść się na duchu, ale żeby mieć świadomość, iż nie tylko ona zmaga się ze strachem i wycieńczeniem. Poza tym przemieszczając się po Arenie w towarzystwie innego, zaufanego trybuta, istniałby cień szansy na to, że w razie pomyłki ktoś będzie mógł spróbować jej pomóc. Była jednak zdana na siebie, a prowadzone w myślach zagorzałe dyskusje nie polepszały sytuacji, w której się znalazła.
Odnosiła wrażenie, że weszła do samego legowiska węży. Być może tak właśnie było. Gadów przybywało, były już coraz bliżej, jeszcze bardziej naciskając na nią swoimi ciałami. Czuła, jakby po nich deptała i chyba wolała nie wiedzieć, czy to uczucie jest prawdziwe. Czytała kiedyś pewną książkę, znalezioną gdzieś w otchłani kapitolińskiej biblioteki, w której pewien mężczyzna hodował węże. Z tego co pamiętała znaleziono go martwego z mnóstwem dziurek w ciele spowodowanych kłami tych zwierząt. Nie, w ogóle jej to nie pomogło, gdy wyobraziła sobie własne ciało zakrwawione i pogryzione. Znów się wzdrygnęła, rzucając spanikowane spojrzenie na drzwi. Z wielkim zaskoczeniem odkryła, iż w wyniku zgromadzenia się gadów na łóżku przestrzeń przy wyjściu odrobinę się zwolniła.
Czyżby to właśnie była jej szansa? Wszystko zależało od skoku - mogło jej się udać, mogła się wywrócić, mogła skoczyć wprost w stado węży narażając się na ugryzienia. Ale zostać też nie mogła.
- Teraz albo nigdy - rzuciła sama do siebie, sprawdzając, czy plecak i noże wciąż spoczywają przy niej. Przygotowała się do skoku, nabrała w płuca powietrza i odbiła się od ramy łóżka. Nic nie liczyło się bardziej niż ta sekunda, w której leciała nad podłogą, ponad gadami, w stronę drzwi. Z ulgą wylądowała na wolnej przestrzeni, jak najszybciej otwierając drzwi. Nie oglądała się za siebie, wypadła na korytarz, dysząc z przerażenia i zatrzaskując je za sobą jak najszybciej, gdyby któremuś ze zwierząt (albo całej gromadzie) zachciało się podążyć za nią. Tam osunęła się na podłogę, starając się złapać oddech i uspokoić. A to dopiero drugi dzień.
|zt - jeszcze nie wiem gdzie
Powrót do góry Go down
the odds
Game over
Game over
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

2   Empty
PisanieTemat: Re: 2    2   EmptySob Paź 04, 2014 1:45 pm

Nagle w całym północnym skrzydle rozbrzmiał potężny głos:
- Trybuci! Wiele już przeszliście i wielu straciliście. Na pewno jesteście też głodni, spragnieni i zmęczeni. Mamy jednak dla Was dobrą nowinę - w Sali Głównej czeka Uczta. Przychodźcie więc tłumnie, ponieważ nie wiadomo, kiedy znów będziecie mieli okazję coś zjeść. Wesołych Głodowych Igrzysk i niech Los zawsze Wam sprzyja!
W tym samym momencie dało się słyszeć głośny trzask. Wszystkie znajdujące się na korytarzu drzwi zamknęły się na dobre z wyjątkiem tych, które prowadziły do Sali Głównej.


Ucztę rozpocznie post Game overa.
Póki co nie możecie wrócić do pomieszczeń. Natomiast tybuci, którzy jeszcze się w nich znajdują, niech napiszą posty z uwzględnieniem, że wyszli na korytarz, a drzwi od razu się zamknęły.
Powrót do góry Go down
Sponsored content

2   Empty
PisanieTemat: Re: 2    2   Empty

Powrót do góry Go down
 

2

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Panem et circenses :: Po godzinach :: Archiwum :: Lokacje :: 2. arena :: Skrzydło północne-