|
| Agencja Detektywistyczna Bookera | |
| Autor | Wiadomość |
---|
Wiek : 17 Zawód : Szpan, detektywienie Przy sobie : scyzoryk, zapałki, papierosy, karty do gry, alkohol Obrażenia : litery ALT wyryte na dłoni (obrażenie trwałe)
| Temat: Agencja Detektywistyczna Bookera Pon Lip 28, 2014 7:58 pm | |
|
Ostatnio zmieniony przez Booker Rodwell dnia Sro Lip 30, 2014 7:57 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Wiek : 17 Zawód : Szpan, detektywienie Przy sobie : scyzoryk, zapałki, papierosy, karty do gry, alkohol Obrażenia : litery ALT wyryte na dłoni (obrażenie trwałe)
| Temat: Re: Agencja Detektywistyczna Bookera Sro Lip 30, 2014 7:57 pm | |
| Evelyn Noel Młoda fryzjerka, o niespotykanym talencie piłkarskim. Piękna, dzika, nieprzewidywalna. Gdzie ta baba znowu się podziewa. Kiedy kota nie ma, myszy balują - pomyślałem, otwierając drewniane, zdobione pudełko z kubańskimi cygarami i chwytając z biurka kolejne wydanie gazety, starsze od tych, które spoczywają tuż obok na niechlujnej kupie. To gazeta Capitol's Voice sprzed paru miesięcy. Archiwalne wydruki są bardzo istotne w tym biznesie, no wiecie. To było jednak moje ulubione wydanie. W końcu do niego dotarłem. Używam zapałek, zakładam nogi na stół i zanurzam się w lekturze. Gazeta opowiada o ówczesnej najnowszej sensacji w mieście, która wywołała z pewnością niemały grymas na twarzy Almy Coin. A przynajmniej zaszczepiła w niej trochę niepokoju. Tak, było to ogłoszenie zwycięzców 75. Igrzysk Śmierci. Coś jednak nie pasuje w tych Zwycięzcach. Hope Flickerman, mała piromanka, uzależniona od starszych mężczyzn, między innymi: Theo Madden, Caesar Flickerman. Lubi zabawy z gazem pieprzowym, starsze koleżanki oraz ryzyko. Bywa szalona. Straciła siostrę bliźniaczkę na samym początku Igrzysk Głodowych, gdy ta zginęła w tragicznej eksplozji. Cieszy się jednym z najsławniejszych nazwisk w Panem. Żyje z dnia na dzień, ciesząc się, że przeżyła. Cordelia Snow, młoda oszustka. Potrafi zakręcić mężczyznami, a zwłaszcza pewnym menadżerem prosperującego lokalu w Kwartale Ochrony Ludności Cywilnej. Przyjaźni się z Hope Flickerman. Dzięki nazwisku niegdyś była niezłą szychą w Kapitolu. Po krótkiej chwili uwięzienia w Kwartale Ochrony Ludności Cywilnej i walki na igrzyskowej Arenie, znowu powróciła na estrady, a dzisiaj cieszy się jeszcze większą sławą niż kiedykolwiek. Katy le Brun, jedna z wielu patologicznych więźniów Kwartału. Siostra dilera narkotyków Mathiasa, współwłaściciela znanej agencji towarzyskiej Violator. Niebywała szczęściara; mimo że podczas treningów nie pokazała wiele, wystarczył trafny wybór, a już była ustawiona do końca tej edycji zawodów. Zyskała sławę, ponieważ potrafiła zabijać bez zahamowań, co pokazała na kontrowersyjnej Trybutce Lorin. A kto to taki? Booker Rodwell, skąd on się w ogóle wziął? Wielka zagadka dla akt Panem. Jakby zniknął z powierzchni ziemi na kilkanaście lat, a potem wrócił z hukiem do gry. Do gry na śmierć i życie, którą prowadził już wcześniej w Kwartale Ochrony Ludności Cywilnej. Jedyny dokument mówiący o tym człowieku coś to dokument o pobycie w szpitalu. Podczas treningów miał słabość do kobiet, a może nawet mężczyzn, ale dzisiaj pozostaje wierny swojej fryzjerce. Prowadzi biuro detektywistyczne. To on tutaj nie pasuje. Wnuczka prezydenta, siostrzenica znanego prezentera oraz cicha zabójczyni. A on to kto? Wyrósł spod ziemi, a odwrócił Panem do góry nogami, wraz z trójką pozostałych zwycięzców. Czy kwestią czasu jest, aż ktoś zauważy, że Booker Rodwell, mały detektywik, który wprowadza zamieszanie w Kapitolu, poszukuje haka na Almę Coin, swojego dotychczas największego przeciwnika, w starych wydaniach gazet, aktach personalnych osób trzecich oraz wielu innych dokumentach? Takie zamiary mógłby odkryć tylko najlepszy detektyw. Taki jak Booker. |
| | | Wiek : siedemnaście Zawód : studentka, celebrytka, mścicielka Przy sobie : zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, odtwarzacz mp3, gaz pieprzowy, para kastetów, dokumenty, klucze i telefon. Znaki szczególne : i'm cordelia fucking snow, who the fuck are you? Obrażenia : wypadają mi włosy, ale od czego są peruki?
| Temat: Re: Agencja Detektywistyczna Bookera Czw Lip 31, 2014 4:09 pm | |
| | Burdelia time! (po grze z Cat) Pierwszym krokiem panny Snow, tuż po dowiedzeni się, że czekają ją kolejne Igrzyska, podczas których miała wystąpić w zupełnie nowej roli, było odnowienie starych znajomości. Nie mogła tracić czasu na siedzenie w domu, konspirację we własnym zakresie - jeśli chciała cokolwiek zmienić, jakkolwiek zajść Almie za skórę, musiała działać. Od razu pomyślała o pozostałych Zwycięzcach, a najłatwiej było jej skontaktować się z Bookerem; był w końcu tylko trochę starszy, wiedział o niej całkiem sporo i to właśnie on mógł być najbardziej skory do przystania na jej plan. Skoro udało im się zawrzeć sojusz (przypieczętowany mazaniem po lustrze w Ośrodku Szkoleniowym, ach piękne wspomnienia) jako trybutom, dlaczego jako mentorzy mieliby zawiesić te współpracę? Po dwóch poprzednich edycjach Igrzysk chyba nikt nie wierzył, że w trzeciej Zwycięzca okaże się być naprawdę tylko jeden. Coś musiało się wydarzyć, ciemne chmury zbierały się powoli nad Almą Coin, a Cordelia bardzo chciała być jedną z błyskawic, które trafią panią prezydent. Z powodu braku telefonu nie umawiała się wcześniej z Rodwellem, ale wiedziała, gdzie może go zastać. Jego agencja detektywistyczna była małą sensacją, ale Cord od samego początku miała dziwne wrażenie, że chłopak nie powiedział jeszcze ostatniego słowa, kto wie, może zaskoczy czymś szybciej, niż Kaptiol się spodziewał. Tuż po spotkaniu z Catrice udała się więc do niewielkiego biura, w którym faktycznie odnalazła Bookera. Wchodząc do pomieszczenia, od razu rozejrzała się dokładnie i dopiero po szybkiej ocenie otoczenia spojrzała na swojego kolegę. - Wesołych Głodowych Igrzysk! - przywitała się z nim w podobnym, ironicznym stylu, zupełnie jak z panną Tudor. Miała jednak nadzieję, że jemu nikt nie umarł i nie będzie musiała go zaraz pocieszać. Tym razem nie miała już ze sobą muffinek. Podeszła do biurka, przy którym siedział chłopak i od razu rzuciło jej się w oczy archiwalne wydanie Capitol's Voice. Uśmiechnęła się pod nosem i podniosła wzrok na Bookera. - Sentymentalna podróż? - zapytała, unosząc wymownie jedną brew do góry - Czy może zaczynałeś knuć beze mnie?Darowała sobie wszelkie przyjacielskie formułki, wiedziała, że nie będzie w stanie podejść go z tej strony. W przeciwieństwie do tego, co on sądził o sobie samym, panna Snow uważała Rodwella za naprawdę wartościowego chłopaka, który ma światu jeszcze dużo do zaprezentowania. A skoro Cordelia mogła mu w tym pomóc, czemu by nie podjąć się współpracy? |
| | | Wiek : 17 Zawód : Szpan, detektywienie Przy sobie : scyzoryk, zapałki, papierosy, karty do gry, alkohol Obrażenia : litery ALT wyryte na dłoni (obrażenie trwałe)
| Temat: Re: Agencja Detektywistyczna Bookera Czw Lip 31, 2014 6:58 pm | |
| Tylko jednej osobie można wybaczyć wchodzenie bez pukania. Właśnie zjawiła się w gabinecie, wprowadzając pewien dreszczyk emocji do pomieszczenia, jak to zwykle robiła. Czy to było preludium kolejnej wielkiej afery w Kapitolu, czy po prostu spotkanie pod tytułem: "Co słychać? Kopę lat!". - Wesołych Głodowych Igrzysk! - Aha, to o tym będziemy gadać. Szczerze mówiąc, kolejne Igrzyska Szczęścia (bo tak powinno się je nazywać, odkąd Katy le Brun bez treningu ani przygotowania została jednym ze Zwycięzców) były tak podejrzaną sprawą, że nawet ja postanowiłem dać sobie z nią spokój. To trafiło w Panem jak piorun, i rozniosło trwożący grom. Pani Coin należy się aplaus za tak świetnie zorganizowaną ochronę, bo z pewnością wielu już próbowało dobrać się do tak apetycznego kąska, który grał na nosie całemu Kapitolowi przez długi czas. Ale czemu ludzie z Dzielnicy Rebeliantów? Czy to nie sprowadza się do połączenia Kwartału z naszą strefą? Czy ludzie z Trzynastki nie są zasłużonymi żołnierzami? Czy Dystrykty mają zostać odcięte, a my mamy stać się darmową siłą roboczą? Kto wie, ale przyszłość nie rysuje się różowo. Nim zdążyłem się jeszcze przywitać, tylko obdarzyłem ją pewnym zaskoczonym spojrzeniem, a Pani Snow swoim zgrabnym, kocim krokiem już podeszła do biurka i przyjrzała się kilku nazwom ze strony tytułowej. Ciekawska, jakby nadal była małą dziewczynką. Przychyliłem jej tę stronę, by mogła dokładniej zobaczyć to sentymentalne wydanie. Kąciki ust wspięły się do góry delikatnie, a Cordelia rzekła: - Sentymentalna podróż? - zapytała z jakimś uczuciem w głosie. Przybrała zabawny wyraz twarzy. Tego wzroku jeszcze u niej nie widziałem. Pytający i pogodny, pełen nostalgii. Nie wydaje mi się, żeby kiedykolwiek przed Igrzyskami uśmiechała się w ten sposób. Może za mało ją znałem. A może po prostu księżniczka się zmieniła. Już chciałem coś powiedzieć, a ta rześko wtrąciła. - Czy może zaczynałeś knuć beze mnie? - Powiedzmy, że jedno i drugie. - powiedziałem szybko, a jednak konkretnie, zanim Cordelia znowu zdążyłaby cokolwiek powiedzieć. Kręciło mi się po głowie wiele "A pamiętasz jak..." "Szkoda, że..." "Fajnie, że...". Igrzyska mimo wszystko to ciekawe wspomnienie. Jednak trzeba na to patrzeć również z perspektywy politycznej, Trybuta i trupa, nie samego Zwycięzcy. Inaczej prawie uwierzyłbym, że to coś dobrego. - Gdzie się podziewałaś? Masz rodzinę? Dzieci? Ożeniłaś się w ogóle? - zacząłem stawiać ją w groteskowym, krzyżowym ogniu pytań - A może właśnie chowasz się przed policją, bo razem z Hope wysadziłyście pewien Ośrodek Szkoleniowy, który Alma będzie potrzebować lada chwila - rzekłem na pół poważnie. Po niej można się spodziewać wielu rzeczy. A po tej mniejszej jeszcze więcej. Po małym popijanku w Apartamencie, akcji z lustrami i sojuszem na Arenie, niemal mogliśmy czytać swoje myśli jak dwie otwarte księgi. Na jej czole było niemal wypisane 'coś od ciebie chcę, bądź gotów'. Starałem się żeby wyczytała z mojego 'jestem gotów od miesięcy', lub coś w ten deseń. Kwestią czasu było jednak, aż w Kapitolu nastanie burza. |
| | | Wiek : siedemnaście Zawód : studentka, celebrytka, mścicielka Przy sobie : zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, odtwarzacz mp3, gaz pieprzowy, para kastetów, dokumenty, klucze i telefon. Znaki szczególne : i'm cordelia fucking snow, who the fuck are you? Obrażenia : wypadają mi włosy, ale od czego są peruki?
| Temat: Re: Agencja Detektywistyczna Bookera Czw Lip 31, 2014 7:37 pm | |
| Może faktycznie powinna zapukać, na wypadek gdyby pan detektyw spędzał właśnie czas ze swoją dziewczyną, którą już jakiś czas temu uwolnił z Kwartału. Cordelia nie wiedziała nawet, czy para mieszkała ze sobą, więc zanotowała w myślach aby dodać to do listy rzeczy, o które chciała go dziś zapytać. Nie była interesowna, przynajmniej nie tak bardzo, jak sądził. Oczywiście, że chciała się dowiedzieć, co u niego słychać, jak mu się żyje w Dzielnicy, czy interes dobrze idzie... Nie widzieli się zbyt długo, by darować sobie uroczą wymianę ploteczek. Może szkoda, że Cordelia nic ze sobą nie przyniosła, przy szklaneczce dobrego alkoholu dwójce siedemnastolatków na pewno pracowałoby się lepiej. Jego gradobicie pytań wywołało kolejny wesoły uśmiech, ale zanim panna Snow raczyła odpowiedzieć, usadowiła się wygodnie na krześle po drugiej stronie biurka. - Leżałam na jedwabnej pościeli i pachniałam, a potem zesłano na mnie dodatkowy obowiązek - postanowiła zagrać w jego grę, bo przecież detektyw Rodwell musiał wiedzieć, że na fałszywych dokumentach pracowała ostatnio w sklepie spożywczym, by odłożyć trochę pieniędzy na własne potrzeby. Być może zakładające zastosowanie terroryzmu, ale przecież Cordelia Snow nigdy nie była święta, ona po prostu doskonale taką udawała. - A jak u Ciebie? Zamierzasz powiększyć rodzinę, będę ciocią? Dlaczego nie słyszałam jeszcze weselnych dzwonów, skoro uwolniłeś swoją dziewczynę kilka miesięcy temu? Temat Ośrodka Szkoleniowego przemilczała zgrabnie, chociaż na jej ustach zatańczył złośliwy uśmieszek, gdy przypominała sobie okoliczności wysadzenia tamtego przybytku. Być może ta ziemia była przeklęta, skoro na powstałym tam Placu Wyzwolenia doszło do kolejnego zamachu. Ale to już zagadka dla detektywa. - Czy poza cygarem ukrywasz w tym biurze jakieś dobrodziejstwa? - zapytała, może trochę bezczelnie, oczekując, że może zostać poczęstowana czymś smacznym lub wysokoprocentowym. Jedynym, czego teraz tak naprawdę chciała, było potwierdzenie, że ich sojusz z areny przetrwał, a Booker nie dał się przekabacić pani prezydent. Nadchodzące tygodnie miały wystawić na próbę wszystkie relacje, choć co do tej z Rodwellem mała dobre przeczucia.
|
| | | Wiek : 17 Zawód : Szpan, detektywienie Przy sobie : scyzoryk, zapałki, papierosy, karty do gry, alkohol Obrażenia : litery ALT wyryte na dłoni (obrażenie trwałe)
| Temat: Re: Agencja Detektywistyczna Bookera Czw Lip 31, 2014 8:41 pm | |
| W jednym momencie Cordelia z rozbawieniem niczym królowa delikatnie opadła na antyczne krzesło bez jednej nogi. Zrobiła to w tak szlachetny sposób, że tamto wydawało się niemal jak prawdziwy, złoty tron. Ten lokal był może przeceniony, ale jakże klimatyczny! - Leżałam na jedwabnej pościeli i pachniałam, a potem zesłano na mnie dodatkowy obowiązek - Cordelia odpowiedziała, dominując formą nad treścią. Nie musiała przecież być taka skromna, i tak gdybym chciał cokolwiek o niej wiedzieć, mógłbym. W końcu nie każdy ma dostęp do pewnych dokumentów. Nawet nie wiecie, jak łatwa i przyjemna może być ta praca. Polecam gorąco. Nim zdążyłem dobrze pomyśleć, Cordelia odezwała się ponownie. - A jak u Ciebie? Zamierzasz powiększyć rodzinę, będę ciocią? Dlaczego nie słyszałam jeszcze weselnych dzwonów, skoro uwolniłeś swoją dziewczynę kilka miesięcy temu? Powiększyć rodzinę. Odbiło mi się to echem. Roześmiałem się na samą myśl o tym. Dlaczego? Tego na szczęście Cordelia nie musi wiedzieć. Ostatnimi czasy nie układało się najlepiej. To było prawie jak omijanie siebie nawzajem. Dzieliliśmy mieszkanie, ale po Igrzyskach zrobiło się inaczej. Może przyzwyczaiła się do tego, że jestem martwy. Może widziała, na kogo nieraz spojrzałem na Igrzyskach. nie chodzi tutaj o Amandę, hehe A może z naszej dwójki to ona jest lepszym detektywem, i po prostu odkryła, że to wszystko jest bez sensu. Chwila zamyślenia wybiła mnie z rytmu, ale zamknąłem oczy, potrząsnąłem głową i wyzbyłem się tego zamroczenia. - A skąd Ty w ogóle wiesz, czy ja mam dziewczynę, Księżniczko? - po raz pierwszy zwróciłem się do niej w ten sposób. Może dlatego, że chciałem ominąć ten temat szerokim łukiem. Cordelia też nie chciała mówić o pewnych sprawach, ale było to zrozumiałe. Jesteśmy tylko ludźmi. - Czy poza cygarem ukrywasz w tym biurze jakieś dobrodziejstwa? - zapytała, ni to z uśmiechem, ni to speszona. Haha. Lada moment a to pomieszczenie zamieni się w piwniczkę, w której dojrzewają wina. - To pytanie? - otworzyłem szafeczkę w której było na oko pięć butelek czegoś, co Bookerki lubią najbardziej. Wyjąłem pierwszą lepszą, po czym postawiłem ją na biurku, na którym już od dawna czekały kieliszki. Wystarczyło nalać. Cordelia albo nie chciała mówić, albo chciała abym to ja mówił. Czyżby wystawiała mnie na jakąś próbę? Nie zamierzam mówić jej o tym, nad czym pracuję. Kto wie, czy nie ma przyczepionego jakiegoś małego nadajnika, pluskwy, wideokamery. Mimo że ufam bezgranicznie starej Cordelii, nie widzieliśmy się te parę miesięcy. - Domyślasz się, dlaczego ten lokal jest taki skromny, nie? - nalewając wskazałem na wino, unosząc kąciki ust diabolicznie. W końcu odłożyłem gazetę dalej niż wcześniej, nie wybaczyłbym sobie, gdyby to cudo się ubebrało. Jeden z niewielu dowodów naszego zwycięstwa. Brakuje tutaj jeszcze tylko jednej osoby. Chyba tylko my wiemy, kogo. |
| | | Wiek : 12 Zawód : przegrzebywacz brudów, stalker, detektyw, piromanka Przy sobie : gaz pieprzowy, zapalniczka
| Temat: Re: Agencja Detektywistyczna Bookera Pią Sie 01, 2014 2:35 am | |
| | Wyciągamy się z czasoprzestrzeni. Dziękuję. <3 Ostanie miesiące miały we względnym spokoju, o ile można było tak nazwać toczenie batalii ze szkołą podstawą (oraz jej ciekawskimi uczniami, ciągle wypytującymi o arenę), którą raczej za każdym razem wygrywała Hope, a nie państwowa placówka edukacji. Ostatnimi czasy zyskała więcej nieobecności niż kiedykolwiek wcześniej. Co niosło ze sobą pewne decyzje - już po letniej przerwie prawdopodobnie nie miała w palach do niej wgrać, tylko rozpocząć domową naukę dostosowaną do jej indywidualnych potrzeb. W sumie, zerkając z dystansu, trochę bawiło ją to wszystko. Cały łańcuszek, mechanizm serwowany przez Kapitol. „Wywrócimy twoje życie do góry nogami w momencie wylosowania Twojego nazwiska, zabijemy Ci kilku bliskich, a jeśli jakimś cudem pozostaniesz żywy - gratulacje. Dwudziestu trupów za tobą, wrócisz do absolutnej normalność po wakacjach na arenie, kilku chwilach przerwy!” No jasne, kto by tego nie pragnął. Najlepsze dwa tygodnie w życiu.Jak się szybko okazało, wyjście z całych Igrzysk Głodowych nie należało do najprostszych. Pannie Flickerman często powracały nocne koszmary o własnym skoku przed zakończeniem odliczania, twarzy przyjaciela przygniecionego przez chatkę na mokradłach, rękach całych ubrudzonych krwią… Codzienność przeplatała wiele takich sytuacji. Chociaż miała też dobre poranki, popołudnia, wieczory, dni, pomimo tej całej popranej sytuacji. Po prostu, wstawała z łóżka, fotela i zapominała o wszystkim, po omacku robiła dwie mięty, czekając aż siostra wyjdzie z łazienki. Do tej pory nie zrobiła tego jeszcze ani razu. Wtedy nie miała ochoty ani czasu nad tym rozmyślać. Musiała jak najszybciej dotrzeć do pewnego miejsca w centrum. Współpracę z Rodwellem rozpoczęła jakiś czas temu… Na początku wcale nie wglądało to tak kolorowo. Szanowny zwycięzca Głodowych Igrzysk nie chciał w żaden sposób pomocy swojej dobrej przyjaciółki. Tak, na przełomie ostatnich kilku miesięcy relacja miedzy dwójką nieco się zacieśniła. Nie była to relacja taka sama jak z Cordelią, najbliższą jej osobą po tym wszystkim, jednakże on także rozumiał to wszystko. Sam przeszedł identyczne piekło, więc nie zadawał idiotycznych pytań. Rozumiał. Aczkolwiek wracając do namów. Hope kilkukrotnie pokazała mu, że przy odpowiednim zasobie czasu, chęci, cierpliwości można było odnaleźć kluczowe rzeczy. Internet zdawał się być jedną wielką skarbnicą, pod jednym warunkiem - musiałeś wiedzieć gdzie szukać. Po krótkim spacerze ulicami stolicy, pojawiła się w środku agencji detektywistycznej jak grom z jasnego nieba, zdejmując jednocześnie plecaczek z ramion. Nie zaważała absolutnie na nic, ani nikogo. - Booker, mam to! Zalazłam! - Wszyscy wiedzieli, że przywitania były obecne w modzie jakieś dwa stulecia temu. Prywatność, pukanie czy używanie dzwonka, to zupełny wynalazek starożytności. - Ta kobieta, której ostatnio szukałeś. Camilla. Zagłębiłam się w jej wszystkie portale, społecznościowe życie. Jest tego… bardzo dużo, delikatnie mówiąc. Oprócz milionów zdjęć z wypadów do restauracji, nudnych wspomnień o rozkwitających pąkach na wiosnę lub cytując: „słoneczku wstającym zza horyzonciku, by dawać nam wszystkim energię i życie, buziaczki”… znalazłem dość ciekawy epizod. Obsesję, pasję. Otóż, jeśli nadal żyje, a oboje wiemy, że nie ma jej w Kwartale, to na pewno zajdziemy ją za kilka dni. Obiecuję ci jej powrót nawet z najbardziej odległego zakątka spalonej Dwunastki… - Uśmiechnęła się wyciągając szarą teczkę z całego swojego ekwipunku. Obróciła ją raz, może dwa w dłoniach. - Zagnij, gdzie! Dla podpowiedzi powiem, że jest ogromną fanką Cinny. Ma z nim jakieś osiem albumów zdjęć na jednej stronie.Dopiero teraz rozejrzała się dokładnie po wnętrzu. Chyba popełniła mały faux pas (prawie) wbiegając tutaj z entuzjazmem i krzycząc coś o poszukiwanej kobiecie… Myślała tak dopóki nie zorientowała się, kim naprawdę była hipotetyczna klientka. - Cordelia! Co ty tutaj robisz? Świetnie cię widzieć - z szerokim uśmiechem rzuciła się, by uściskać swoją najlepszą przyjaciółkę. |
| | | Wiek : siedemnaście Zawód : studentka, celebrytka, mścicielka Przy sobie : zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, odtwarzacz mp3, gaz pieprzowy, para kastetów, dokumenty, klucze i telefon. Znaki szczególne : i'm cordelia fucking snow, who the fuck are you? Obrażenia : wypadają mi włosy, ale od czego są peruki?
| Temat: Re: Agencja Detektywistyczna Bookera Sob Sie 02, 2014 4:54 pm | |
| Spojrzała na niego z politowaniem pomieszanym z rozbawieniem. Być może on miał zawód detektywa wpisany w papierach, ale Cordelia Snow przecież nie mogła być gorsza. Gromadzenie informacji by potem wykorzystać je dla swojego interesu było częścią jej życiowej strategii. - Napisałeś jej imię na zaparowanej łazienkowej szybie, takich rzeczy się nie zapomina – skwitowała szybko, nie analizując niepotrzebnie nagłego zamyślenia chłopaka. Jeśli miał jakieś problemy, zawsze mógł się jej zwierzyć, ale przecież nie będzie specjalnie ciągnąć go za język. Po Igrzyskach zawirowania w życiu prywatnym to norma, zaczynając od nowego miejsca zamieszkania, na związkach (lub ich braku) kończąc. To ciekawe, że oboje upodobali sobie celowanie w osoby starsze od siebie, może rzeczywiście byli bardziej podobni, niż podejrzewali? Dziewczyna obserwowała, jak młody detektyw podchodzi do jednej z szafek, by po chwili wyciągnąć z niej szklaneczkę całkiem porządnego trunku. Spodziewała się, że będzie umiał zadbać o gości, więc nic już nie powiedziała i z delikatnym uśmiechem na twarzy sięgnęła wkrótce po pełny kieliszek. - Jest skromnie, bo nie zatrudnia cię Coin. A skoro nie działasz dla niej, może będziesz bardziej skoro do zadziałania przeciwko. Mina niewiniątka zniknęła, a zamiast tego po Cordelii było już widać, że rozpoczyna się proces niecnego knucia, mogący dać oczekiwane rezultaty nawet wcześniej, niż myślała. Zanim zdążyła jeszcze cokolwiek powiedzieć, drzwi do biura otworzyły się (widocznie przyjaciele Bookera nie nauczyli się pukać) i do środka wpadła jak burza Hope, idealnie dopełniając towarzystwo. Snow milczała, dając się przyjaciółce wygadać, przy okazji oczywiście wsłuchała się w jej słowa, ale nie zwróciła na nie większej uwagi. Gdyby był to jakiś skomplikowany plan, pan Rodwell i panna Flickerman na pewno już by ją w to wciągnęli. Prawda? Uściskała Hope na przywitanie, autentycznie szczęśliwa na jej widok, w końcu nie widziały się już jakiś czas. Młoda przyjaciółka wyglądała na podekscytowaną i znacznie radośniejszą, niż przy poprzednim spotkaniu, więc Snow stwierdziła, że współpraca z Bookerem musiała jej służyć. - Przybyłam uczcić kolejne Igrzyska – oznajmiła wesoło, choć temat ten nie mógł być przecież dobrze wspominany przez obecne w biurze osoby – A skoro jesteśmy już we trójkę, możemy to zrobić obmyślając kolejny wybuchowy plan. Ktoś taki jak Rodwell na pewno zadbałby o podsłuchy we własnym gabinecie, dlatego nie musiała obawiać się, że ktoś niepowołany mógłby wykorzystać potem własne słowa przeciwko niej samej. Spojrzała po twarzach zebranych i ze zdumieniem doszła do wniosku, że oto stoi przed nią połowa ludzi, na których naprawdę jej zależy. Pozostałe części składowe tej fantastycznej czwórki znajdowały się teraz w łóżku (czy to możliwe, że Dejzi spałaby do tej pory?) lub w sławnym klubie muzycznym w Kwartale. - No i nie pogardziłabym jakimś toastem – dodała jeszcze, unosząc lekko swój kieliszek i spoglądając wyczekująco na Bookera, który jako gospodarz miał teraz szansę popisać się kolejnym błyskotliwym tekstem.
|
| | | Wiek : 17 Zawód : Szpan, detektywienie Przy sobie : scyzoryk, zapałki, papierosy, karty do gry, alkohol Obrażenia : litery ALT wyryte na dłoni (obrażenie trwałe)
| Temat: Re: Agencja Detektywistyczna Bookera Sob Sie 02, 2014 8:24 pm | |
| Łapcie kupę. - Napisałeś jej imię na zaparowanej łazienkowej szybie, takich rzeczy się nie zapomina. A wiec tak to było - pamięć zaczynała wracać. Jednak się zapomina. To było jeszcze wtedy, gdy myśleliśmy, że faktycznie 'Zwycięzca może być tylko jeden'. Parsknąłem śmiechem w myślach, ponieważ wiadomo, że w Panem zasady zawsze się zmieniają. Cordelia najwyraźniej była bardziej przywiązana do Igrzyskowych wydarzeń niż ja. Nie chciałem pamiętać tego wszystkiego co działo się przed Igrzyskami i w ich trakcie, jednak nie da się wymazać wszystkiego, nie da się zamieść wszystkiego pod dywan. Nadajnik Floriana. Trzęsienie ziemi w Centrum Handlowym. Pistolet Katy. I spalona chatka, o której mówiła mi Hope. Pamiętam. - Jest skromnie, bo nie zatrudnia cię Coin. A skoro nie działasz dla niej, może będziesz bardziej skory do zadziałania przeciwko. Cordelia mówiła zupełnie jak jej zakochana we wszystkim co się rusza kuzyneczka. Zawsze się jej bałem, ale Cordelia była jakaś taka... bardziej dojrzała? Zawsze umiała mnie przejrzeć, była inteligentna. Czyżby wiedziała, że szukam tam, gdzie nikt nie patrzy? Nawet nie wiem, czy Hope słuchała, jak jej szepnąłem o tym słówko. Wydawała się być zajęta swoim światem, grzebała w swoim plecaczku. Może znamy się z Księżniczką lepiej niż nam się wydaje, i już wie, że coś kombinuję? - Coś w tym jest, moja droga - odparłem, nie potwierdzając, a dając do myślenia. Cordelia przecież wie, że nie śmiałbym odwrócić się od niej i Hope plecami. I wie, że Booker, któremu zabrano już troje przyjaciół, rozdzielono z Evelyn i narażono na śmierć, nie spocznie na laurach. A poza tym, relacja pozytywna nigdy nie mogłaby łączyć Bookera z panią prezydent. Zbyt wielka różnica charakterów. I wieku. Nie lubię, kiedy ktoś nie puka. A wiecie, jest tylko jedna osoba której można to wybaczyć. - Booker, mam to! Znalazłam! Hope weszła niemal niezauważenie, jakby była tutaj od zawsze. W jednym momencie była w drzwiach, a w drugim przeteleportowała się pod biurko ze swoim małym tornistrem i teczuszką. Ominęła Cordelię jak niewidzialną przeszkodę. Wiedziałem, że jej wstępny okrzyk to nie koniec, i gdybym powiedział cokolwiek, byłoby mi to przerwane, więc postanowiłem przeczekać, aż Hope skończy... raport? *** - Super, Hope. Powtórzysz mi to później. - odparłem, dając jej do zrozumienia, że praktycznie jej nie słuchałem. Dziewczynka postanowiła zauważyć starą przyjaciółkę. Stała z teczuszką prawie nieruchomo, jakby wszystkie wspomnienia wróciły w jednym momencie. Pomyśleć, co by było, gdyby jakiś losowy klient był w biurze. - Cordelia! Co ty tutaj robisz? Świetnie cię widzieć - podbiegła do Cordelii niczym córka do matki na małe uściskanie. - Przybyłam uczcić kolejne Igrzyska. A skoro jesteśmy już we trójkę, możemy to zrobić obmyślając kolejny wybuchowy plan - szybciej niż się spodziewałem, ta kwestia ostatecznie padła. Ogarnęło mnie zdziwienie, ponieważ Cordelia chyba nie zaakcentowała słowa 'wybuchowy'. I nagle wydawało się, że jesteśmy znowu w Ośrodku Szkoleniowym. Jednocześnie w Apartamencie na jedenastym piętrze, w zaparowanej łazience, na sali szkoleniowej, w windzie, na korytarzu. Byliśmy w tylu miejscach na raz, wszędzie, gdzie mogliśmy knuć. Gdzie mogliśmy uwolnić swoje myśli, bo czekała na nas już tylko śmierć. Zabawne. Wtedy byliśmy tego niemal pewni. - No i nie pogardziłabym jakimś toastem. Boże. Czy ona jest nienormalna? Nie będę przecież upijał Hope. Nawet nie dlatego że jest małoletnia, tylko dlatego, że jesteśmy... wspólnikami. Ciężko przechodziło mi to przez gardło. Nigdy nie miewałem mieć wspólników. Od urodzenia działałem solo, od momentu gdy rodzina się mną nie interesowała, przez bycie porwanym i więzionym, aż po Kwartał. Dopiero od Igrzysk byłem zmuszony stać się zwierzęciem stadnym. W wielkim sojuszu z Cordelią, Arturem, Florianem, Amandą, Lorin. Nie byłem do tego przyzwyczajony, ale w pewnym stopniu czułem się odpowiedzialny za Hope. Mimo, że wiedziałem, że cokolwiek by się nie stało, mała sobie poradzi. Ale nie chciałem jej widzieć z kieliszkiem w dłoni. Szkoda, że tutaj nie ma innych naczyń ani napojów. - Hope, nie obrazisz się? - odwróciłem wzrok w jej kierunku, trzymając kielich. Nie mogłem jej pomijać, ponieważ była dorosła jak na dziewczynkę, i gdyby to zależało ode mnie... Ale no wiecie. Za to się idzie do więzienia. A Booker bardzo nie lubi więzienia. |
| | | Wiek : 12 Zawód : przegrzebywacz brudów, stalker, detektyw, piromanka Przy sobie : gaz pieprzowy, zapalniczka
| Temat: Re: Agencja Detektywistyczna Bookera Nie Sie 03, 2014 10:21 pm | |
| Dialogi z dedykacją dla Adasia. <3
W jakiś pokrętny sposób podobało jej się, że bliscy ludzie za sprawą magicznego przypadku zaleźli się w tym samym pomieszczeniu, w niemalże identycznym czasie. Cordelia Snow, którą darzyła ogromną, szczerą, siostrzaną miłością… Często zastanawiała się, czy na tak daleko idące określenia nie było nieco za wcześniej, ale zawsze wtedy sięgała pamięcią o te kilka miesięcy wstecz. Rozumiała, że ciężko się nie przywiązać do osoby przez którą w współudziale zginęło ponad dwadzieścia osób oraz rozebrano Ośrodek Szkoleniowy, a po tygodniu wspólnie stało się na arenie, kiedy głos obwieścił koniec 75. Igrzysk Głowowych. Co z panem Bookerem Rodwellem? Najświeższą detektywistyczną krwią? Zdążyła go poznać i polubić dopiero po całym tym piekle. Współpracowali razem ze sobą, Hope za każdym razem zdawała się być bardziej radosna. Trochę jakby ją rozbawiał, w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Uwielbiała w nim także to, że nie zadawał ogromu zbędnych, wpędzających ją w rozsypkę pytań. Dziewczyna pomyślała, że jego rozczochrane włosy, styl życia polegający na samotnym siedzeniu w tym podejrzanym biurze lub sposób formowania wypowiedzi składały się na jedną rzecz. Jej przyjaciel był całkiem przystojny. I właśnie może to przepadek sterował wszystkim, co w rzeczywistości nie przeszkadzałoby jej tak bardzo. Ostatnio nie spotykało jej aż tak wiele przykrych przypadków. Los przynosił ze sobą więcej pozytywów. Chociaż faktycznie, ostatnia informacja o kolejnych Głodowych Igrzyskach, co gorsza o jej zleconym zadaniu - została mentorką jakiś dwóch, jeszcze nieznanych nieszczęśliwców z KOLCa, który mieli raczej marne szanse na pozostanie żywymi - zdawała się być kolejną kłodę rzuconą pod nogi. Ale nie martwiła się tym jeszcze tak bardzo… Wtedy tylko przypadkowo cieszyła się, że przypadkowa trójka zwycięzców przypadkowych Igrzysk numer 75. przypadkowo trzymała się razem. O, dokładnie tak. - Jak zwykle, Rodwell… - westchnęła głośno, przewróciła teatralnie oczami, w sposób dostrzegalny tylko dla Cord. Przyjrzała się jej jeszcze chwilę, dochodząc do ważnego wniosku - z dnia na dzień wyglądała lepiej. Nawet po przejściu na racjonale żywienie nagle nie przytyła, nie mogła odpuścić sobie dążenia, bycia kapitolińskimi standardami ideału. Kwitnąca. Skontrolowała położenie skórzanego plecaczka, który zajmował sobie właśnie kawałek podłogi koło biurka. Prawie jak zwykle, czasami lądował pod ścianą. Odłożyła teczkę, gdzieś niedbale, aczkolwiek nadal w zasięgu wzroku Rodwella, siadając na blacie pomiędzy dwójką, rozmawiającą w absolutnej samotności jakieś dziesięć minut temu. - Booker, widziałam tutaj jeszcze jeden kieliszek. - Powiedziała głośnym tonem, spoglądając na butelkę wina. Być może jej kompani byli starsi o kilka lat, jednak jej to w niczym nie przeszkadzało. Czego nie robiło się dla lepszego trawienia bądź towarzystwa? - Albo sama sobie naleję. - Powiedziała niby pod nosem, niby do wszystkich. Po chwili radośnie zaśmiała się oraz odniosła do wcześniejszych słów przyjaciółki. - Natomiast, co do Igrzysk, uważam to za absolutnie gówniany pomysł Coin. Chętnie coś wysadzę. |
| | | Wiek : siedemnaście Zawód : studentka, celebrytka, mścicielka Przy sobie : zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, odtwarzacz mp3, gaz pieprzowy, para kastetów, dokumenty, klucze i telefon. Znaki szczególne : i'm cordelia fucking snow, who the fuck are you? Obrażenia : wypadają mi włosy, ale od czego są peruki?
| Temat: Re: Agencja Detektywistyczna Bookera Wto Sie 05, 2014 3:19 pm | |
| W całej swojej okropności, Igrzyska dały jeden pozytywny efekt – zbliżyły do siebie Zwycięzców. Startowali ze świadomością, że być może będą musieli pozabijać się nawzajem, a teraz śmiało mogli nazywać się przyjaciółmi i spędzać wspólnie czas. Rozmawiają, pijąc, knując… nieważne, liczyło się to, że choć w niewielkim stopniu mogli na sobie polegać, bo przynosiło to zdecydowaną ulgę, przynajmniej tak nieufnym stworzeniom jak Cordelia. W towarzystwie Hope i Bookera nie bała się na głos wymówić planów, choćby były naprawdę niecne lub po prostu złe. Na dodatek, panna Flickerman była jedyną osobą spoza rodziny, w której wyznanie miłości uwierzyła panna Snow. Być może średnia wieku nie świadczyła o ich dorosłości, ale Arena zafundowała im przyspieszony kurs dojrzewania i jakkolwiek naiwnie ich trójkę mógł traktować ktoś z zewnątrz, dla siebie wystarczali w sam raz. Bycie dzieckiem miało swoje oczywiste zalety – ktoś mógł przymknąć oko na ich wybryki, a oni sami byli śmielsi, niemalże niczym nieograniczeni. Gdyby siedziała tu teraz grupa trzydziestolatków, na pewno nie zdecydowałaby się na planowanie takich rzeczy, jakie miała w zanadrzu trójka nastolatków. Młodość mogła być ich zgubą, ale dopóki traktowali ją jako atut, nic złego stać się nie mogło. A przynajmniej Cordelia była o tym jak zwykle przekonana. Przyglądała się przyjaciołom, przysłuchując ich wymianie zdań. Niezmiernie cieszył ją fakt, że Booker i Hope znaleźli wspólny język, a na dodatek współpracowali już od jakiegoś czasu. Taki stan rzeczy wiele ułatwiał, a przyszłość rysowała się już w kolorowych barwach. - Daj spokój, to tylko toast – mrugnęła do chłopaka, mając nadzieję, że ten wyluzuje i Hope będzie mogła nalać sobie wina bez przeszkód. Kapitolińczycy byli przecież przyzwyczajeni do sięgania po używki kiedy tylko mieli na to ochotę. Coin nie mogła sięgnąć swoimi tłustymi łapami do biura detektywistycznego i zabronić im jeszcze tego. - Będziemy najnowszymi mentorami i zapewne nikt nie potraktuje nas poważnie – przewróciła oczami, bo niemal codziennie miała do czynienia z osobami, które próbowały jej udowodnić, ze siedemnastolatka nie jest w stanie nic zdziałać. I wtedy pokazywała im, jak bardzo się mylą – I właśnie dlatego musimy obrócić to na naszą korzyść. Musieli ustalić, który ze starszych mentorów mógłby wspomóc ich w działaniach, kogo można było obdarzyć (szczątkowym, w przypadku Cords) zaufaniem, a kogo należało unikać od samego początku. Panna Snow pomyślała oczywiście o Finnicku, przecież pewnego razu ona i Booker spotkali się z nim w apartamencie trybutów. Na tamten wieczór spuśćmy zasłonę milczenia, ale ewentualny sojusz był chyba możliwy. Chociaż Cordelia nie byłaby sobą, gdyby na celowniku nie posiadała już kogoś starszego, bardziej doświadczonego i możliwie bardziej pomocnego.
|
| | | Wiek : 17 Zawód : Szpan, detektywienie Przy sobie : scyzoryk, zapałki, papierosy, karty do gry, alkohol Obrażenia : litery ALT wyryte na dłoni (obrażenie trwałe)
| Temat: Re: Agencja Detektywistyczna Bookera Wto Sie 05, 2014 7:44 pm | |
| - Booker, widziałam tutaj jeszcze jeden kieliszek. Hope. Taka mała, a taka rozbrykana. Zawsze wpędzi się w jakieś tarapaty; udaje, że jest dorosła i samodzielna. Dziwne, bo to się akurat zgadza. Mała Kwartalanka była pomysłowa i odważna już przy naszym pierwszym spotkaniu. To było wtedy, kiedy dała pani inspektor próbkę pewnych wdzięcznych perfum i zgrabnie uciekła z miejsca zbrodni, jeśli tak to można nazwać. Amandzie się chyba wtedy nie poszczęściło. Tak samo na Igrzyskach. Hope miała wielką okazję by się wykazać. I zrobiła to. A Amandzie, tak jak wtedy - los nie sprzyjał. Odechciało mi się jej już wszystkiego zabraniać. Nie jestem jej ojcem. Nie jestem jej wujem, który mógł nawet zginąć do tej pory w Kwartale. Jeśli dziewczynka czegoś bardzo chce, zawsze może obejść zasady gry, a na koniec wyjdzie na jej. - Albo sama sobie naleję. Mała zaczęła wyglądać niemal komicznie, gdy spojrzała na butelkę wina... ze smakiem? Z radością? Wyglądała jak puma, która czeka, by skoczyć na swoją zdobycz. Czaiła się na tą butelkę jak Trybut na życie drugiego Trybuta. Postanowiłem przemilczeć i udawałem przez chwilę, jakby nie było mnie tutaj. - Daj spokój, to tylko toast. Cordelia dodała mi jako takiej otuchy i rozluźniła. Może nie powinniśmy, ale może potrzebujemy tego. Tylko że jak ktoś się dowie to potem będzie na Bookera, bo on jest najstarszy z całej trójki, co? - A rób co chcesz - machnąłem ręką ze zmęczoną niechęcią do Hope, dając jej znak, że może sobie nalać, jeśli tak bardzo chce. Ale Booker nic nie widział, nic nie słyszał. Toast. Miałem nawet ciekawy pomysł na toast. Ale do tego najlepiej zamknąć drzwi na klucz i wyrzucić przez okno, co też zrobiłem. No, może nie to drugie - A więc, wypijmy za Almę Coin. Żeby jej się krótko żyło, żeby zdrówko się popsuło, żeby główka rozbolała, żeby Coin się załamała - taki mały, okrutny wierszyk. Póki nikt nie słyszy. Hope zmieniła temat. - Natomiast, co do Igrzysk, uważam to za absolutnie gówniany pomysł Coin. Chętnie coś wysadzę - a tej tylko jedno w głowie. Hope powinna mieć dwa tryby: stalking mode i wysadzić mode. - Będziemy najnowszymi mentorami i zapewne nikt nie potraktuje nas poważnie - był pewien list, który przyszedł na Agencję. Opowiadał o pewnym losowaniu, które ma się odbyć całkiem niedługo. Gdybyśmy nie spotkali się dzisiaj, zapewne widzielibyśmy się we troje właśnie tam. No i pewnie przyszłaby Katy i kilkoro mentorów z poprzednich Igrzysk. Cypriane, Finnick. Pani Mason. I jeszcze pięcioro osób. To jak spotkanie po latach, a minęły zaledwie trzy, cztery miesiące. A wydaje się jak wczoraj - I właśnie dlatego musimy obrócić to na naszą korzyść. - Jest pewna rzecz, która mogłaby sprawić, że Igrzyska nie będą tak bardzo fair, jak wszystkim się wydaje - wiecie, taka mała odrobina pikanterii, żeby Igrzyska były większym widowiskiem, i żeby przypadkiem znowu nie wygrał ktoś taki, jak Katy le Brun. Co prawda była to siostra jednego z moich dawnych Kwartałowych kolegów, jednak nie budziła we mnie nigdy dobrych uczuć. Nie chcę, żeby była jednym z nas. I być może nie tylko ja. |
| | |
| Temat: Re: Agencja Detektywistyczna Bookera | |
| |
| | | | Agencja Detektywistyczna Bookera | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|