Wiek : 18 lat Zawód : powiedzieli, że mogę być kim zechcę... więc zostałem wikingiem.
| Temat: Cato Hadley Wto Maj 14, 2013 9:01 am | |
| Cato HadleyAlexander LudwigIMIĘ: Cato NAZWISKO: Hadley DATA URODZENIA: 11.11.2265 MIEJSCE ZAMIESZKANIA: Obrzeża Kapitolu // Dzielnica Rebeliantów ZAJĘCIE: oficjalnie - ofiara zamachu bombowego w Dystrykcie Siódmym, nieoficjalnie - szmugler. CAN'T CORNER THE DORNER, CATO IS ALIVE. ... z którą najlepiej wychodzi się na zdjęciach. | Aisiling Hadley Jak nie trudno zgadnąć, mowa będzie o jedynej (i o ile wiadomo, biologicznej) matce Catona. Aisling gdzieś pomiędzy urodzeniem najmłodszej córki a odejściem męża była najszczęśliwszą kobietą na świecie. Jednak, jak powszechnie wiadomo, nic nie trwa wiecznie, więc w pewnym momencie bajkowe życie zamieniło się w koszmar, a sama zainteresowana musiała porzucić wygodne życie idealnej małżonki (tyle, że już bez męża) i zająć się pracą, by utrzymać rodzinę. Po wybuchu rebelii i rozbiciu areny, przetransportowana została wraz z siostrą Catona do Dystryktu Trzynastego, gdzie... cóż, powiedzmy sobie szczerze: popełniła samobójstwo, wywołane zapewne wiadomością o domniemanej śmierci jedynego syna. Sam Cato obwinia się za jej śmierć, choć oczywistym jest, że z przyczyn losowych nie mógł zapobiec tragedii. | | Declan HadleyWłaściwie w tym momencie można skończyć, ale dla postronnego obserwatora nie będzie to zbyt czytelne... zatem, Declan był ojcem Catona mniej więcej do momentu, w którym nie postanowił porzucić rodziny i wyjechać do Kapitolu jako jeden z nadwornych doradców zajmujących się zrewolucjonizowaniem rynku kamieniarskiego (tudzież odpowiadającym za podbijanie serc kapitolińskich kobiet swoim 'dystryktowym nieokrzesaniem, siłą i stanowczością'). Było to cztery lat temu, właśnie od tamtego momentu Cato uznaje ojca za martwego. Zaś w obliczu ostatnich wydarzeń - zapewne rzeczywiście tak jest. | | Ernine HadleyWieść gminna niosła, że była młodszą siostrą Catona, chociaż sam chłopak nazywał ją 'jamochłonem pospolitym'. Ernine - urocza, krucha blondynka, która dziwnym zbiegiem okoliczności pod względem charakteru stała się zupełnym przeciwieństwem starszego o dwa lata brata. Po samobójstwie matki sama musiała o siebie zadbać. zaś jak to zrobiła - tego nie wie nikt. Nie zginęła w Trzynastym Dystrykcie, nikt także nie pamięta, by brała udział w jakiejkolwiek misji. Zapadła się jak kamień w wodę, zaś sam Hadley nie szczędzi ani pieniędzy, ani wysiłków by odnaleźć siostrę... lub jakąkolwiek wzmiankę o jej śmierci. |
Każda z historii zaczyna się tak samo. Od porodu. Ja sobie pisanie o tym odpuszczę, bowiem niektóre osoby o słabych nerwach mogą puścić pawia, a szczerze mówiąc, nie lubię sprzątać wymiocin... Nie, biografia Catona nie przypomina też kiczowatych romansów, gdzie matka umarła przy porodzie a ojciec, opuszczony i zraniony po stracie ukochanej, powiesił się na sznurówce. Jego rodzicami byli zwykli, przeciętni mieszkańcy Drugiego Dystryktu, poznali się jakiś czas temu, wzięli ślub, spłodzili dwójkę dzieciaków a potem ojciec uznał, że nie może się dusić w takim miejscu jak Dwójka i cudem uzyskując przepustkę, wyjechał na zawsze do Kapitolu. I tutaj można zakończyć. Ale co mi tam, zabawcie się kosztem biografii Catona! Blondyn przyszedł na świat siedemnaście lat temu, pewnego listopadowego dnia, co po dzień dzisiejszy idealnie współgra z jej osobowością. Dorobił się nawet siostry, Ernine, która zasługuje na miano anioła w porównaniu z bratem. Pomimo, że Cato na każdym kroku próbował udowodnić swoją niezależność i brak ludzkich uczuć, dla pewnego członka jego rodziny nie było żadną tajemnicą, że za siostrę dałby się posiekać. Tą osobą był dziadek Catona, Gordon, osobisty bohater Hadleya i... zwycięzca 34 Głodowych Igrzysk. To właśnie on na dobrą sprawę zajmował się wychowywaniem Cato po odejściu jego ojca i pewnego dnia postawił sprawę jasno, zajmując się osobiście przygotowywaniem wnuka do walki na arenie. Dzięki dziadkowi Hadley zrozumiał, że jedynie zwycięstwo w Igrzyskach pozwoli mu wyrwać się z domu, który na każdym kroku przypomina o zdradzie ojca. Z domu, o którego utrzymanie jest coraz trudniej. Cato nigdy nie łudził się, że pewnego dnia będzie żyć sobie w górach, w zasypanym śniegiem drewnianym domku i z piękną kobietą u boku, z którą będzie czytać przy kominku książki, odwiedzany przez wnuki. Jego głównym celem stało się zwycięstwo oraz wieczna sława. I czynił wszystko, by tego dopiąć. Nie jest żadną tajemnicą, że Drugi Dystrykt przygotowuje przyszłych trybutów do walki, więc tym bardziej nie powinien dziwić fakt, iż Cato swego czasu był pionierem w owych przygotowaniach. Dla wielu stało się aż nazbyt oczywiste, że przy najbliższej okazji zgłosi się na ochotnika, co umożliwiła mu poniekąd... Clove. Clove, której Cato jest dłużnikiem, choć nigdy nie przyzna tego otwarcie. Clove, która uratowała dumę i wolność Catona na treningu cztery lata temu. Łatwo połączyć te wydarzenia z odejściem ojca chłopaka: zaledwie kilka dni po jego zniknięciu miał miejsce test sprawności dla każdego przygotowującego się do Igrzysk. Zdruzgotany Hadley miał problemy z zawiązaniem sznurówki, co dopiero o stawieniu się na polu pozorowanej walki mówiąc. I właśnie wtedy u boku Catona pojawiła się panna Leland, proponująca mu przymierze w treningu. W normalnej sytuacji zapewne wyśmiałby ją i odesłał z niczym, ale sytuacja nie była normalna. Jednym uściskiem dłoni przypieczętowali niepisaną umowę, która już wkrótce miała zaważyć na ich przyszłości. Już tak jest we wszechświecie, że los lubi płatać figle i z niewiadomych przyczyn uznał za zabawne wysłanie Clove oraz Cato na 74. Głodowe Igrzyska. Dziewczyna zgłosiła się za siostrę Hadleya, przez co sam chłopak po raz kolejny dorobił się u niej długu wdzięczności, który za wszelką cenę starał się spłacić już podczas pobytu na arenie - pewnie dlatego nie zabił Noaha Atterbury'ego, trybuta z Czwartego Dystryktu. Choć okazji miał wiele, nawet po zakończeniu Igrzysk. Tak czy inaczej pierwsze oznaki mięknięcia Catona dawały o sobie znać już w Kapitolu. Wszystkiemu zawiniła pewna piękna niczym poranna zorza kobieta z rodzimego dystryktu Hadleya (wszyscy wiedzą o kim mowa), która jeszcze w Dwójce zajmowała się leczeniem jego urazów - zaś przed samymi Igrzyskami musiała czynić to notorycznie. Dzięki niej (imię zakazane, temat tabu dla Catona, nawet za drobną wzmiankę można dostać po ryju i zbierać zęby z podłogi przed dwie kolejne godziny) młody, głupi, brutalny i w ogóle jakiś niedorobiony chłopak zaczął odczuwać coś więcej niż nienawiść do świata całego oraz każdego żyjącego stworzenia. Ba, pod wpływem emocji, narkotycznego upojenia i cholera wie czego jeszcze, wyznał jej miłość, pocałował i liczył na więcej, ale... jakby nie patrzeć - przeszkodziły mu Igrzyska. Na arenie radził sobie całkiem nieźle (phe! "Całkiem" to delikatne określenie), zdołał nawet pozbawić życia dwie osoby, jednak wprawny widz mógł zauważyć jedno - cholernie mocno dążył do utrzymania sojuszu pomiędzy Zawodowcami, nawet za cenę własnej żywności. Spowodowane to było nie miłością do bliźnich, jak jakiś idiota mógłby założyć, ale planem rebeliantów, w który Cato został wtajemniczony noc przed Igrzyskami i dzięki któremu spłacił dług wdzięczności wobec Clove, oddając jej swoje miejsce na liście osób do uratowania. Kiedy zaś podczas rozgrywek nadszedł dzień sądu ostatecznego, znany szerzej pod nazwą rozbicia areny, przystąpił do pełnienia swej powinności - zaatakował trybuta z Siódmego Dystryktu, jak zakładał plan rebeliantów, narobił zamieszania i... jakiś czas później obudził się w kapitolińskim pierdlu, z bólem głowy i pod wpływem środków mocno schizujących mózg. Nie byłby sobą, gdyby i tam nie narobił zamieszania, w którego efekcie zorganizowano kolejne Igrzyska. Hadley, Dobry Samarytanin po raz kolejny doprowadził do śmierci kilku osób, po czym kiedy sam miał stanąć do walki, został odbity przez rebeliantów i trafił do Trzynastki, gdzie gniótł jędrny tyłek przez ponad miesiąc. Zły na cały świat, a przede wszystkim - na siebie samego, wplątany został w tajne służby rebelianckich struktur wojskowych. Jego pierwszym zadaniem było... zabicie najgroźniejszego człowieka, jakiego posiadał Kapitol - Dantego Kehla. Naturalnie już wkrótce nadarzyła się ku temu okazja, gdyż zorganizowano specjalną misję do Siódmego Dystryktu. Sam Cato nigdy nie dotarł do kapitolińskiego kata. Bo przypadkiem umarł. Umarł, proszę państwa, podczas wybuchu samochodu-pułapki, kiedy po raz kolejny odezwało się w nim sumienie i podjął zaciekłe próby ratowania ofiar terroru Snowa. Były dwie bomby i jeden Cato, wynik wydawał się oczywisty - nawet Hadley nie podoła, kiedy bomby dookoła. Przykra była to śmierć, ale niezbyt bolesna, bo prawie natychmiast oderwał się od ciała. I kiedy wszyscy myśleli, że Cato nie żyje, zaś on sam był tego pewien - los spłatał mu psikusa. Nie wiadomo, czy bogowie ulitowali się nad nawróconym grzesznikiem, czy "złego diabeł nie tknie" - kiedy zakrwawiony, z dziurą w brzuchu wielkości pięści, lewą ręką prawie całkowicie zmiażdżoną, połamanymi żebrami i sporym uszczerbkiem w ilości posiadanej skóry leżał w kostnicy, jedna z lekarek stwierdziła, że jak na kilkugodzinnego trupa jest dość ciepły. "Ciepły trup" okazał się nie do końca martwy, kiedy podłączono go do prowizorycznego osprzętowania i stwierdzono ledwo wyczuwalną, urywaną akcję serca. Uznany za medyczny cud Hadley... został uśpiony, i to całkiem dosłownie - przetransportowali go do wolnej Trójki i przez ponad miesiąc był utrzymywany w śpiączce klinicznej, która okazała się niezbędna podczas odbudowywania struktury poparzonej skóry i łataniu wszystkich innych urazów. Kiedy zaś Cato powstał z martwych - na dobry początek nowego życia niebotycznie się wkurwił. Lekarze, pomimo dobrych chęci, nie zdołali dostatecznie dobrze zrekonstruować wszystkich połączeń nerwowych w lewej ręce, przez co podczas pierwszych tygodni powrotu do życia Hadley w ogóle nie mógł nią poruszać. Zaciekły i wytrwały trening sprawił jednak, że dziś zachowuje się jak zdrowa ręka. A raczej: jak zdrowa ręka dziecka - o trzymaniu w niej miecza, z którym Cato praktycznie się urodził, nie ma mowy. Mięśnie nie tylko nie wytrzymują obciążenia, ale drętwieją zbyt szybko, przez co całe ciało przeszywane jest wręcz paraliżującym bólem, zupełnie jak podczas uszkodzenia zęba. Można się zamienić w zgorzkniałego nastolatka z myślami samobójczymi, prawda? Prawda. Jakby tego było mało, po powrocie Catona do w miarę normalnego funkcjonowania, rebelia na dobre trawiła Panem, zaś otaczający Hadleya lekarze nie spieszyli się zbytnio do poinformowania Trzynastki o jego cudownym ocaleniu. Sam Cato niewiele mówi o okresie życia w Trzecim Dystrykcie - raz czy dwa wymsknęło mu się imię "Etaine", jednak milknął potem jak zaklęty i wracał do roboty. A przez "robotę" można rozumieć dwie rzeczy. Pierwsza, legalna, ale kontrowersyjna... czyli - burdel. Tak, Cato ma burdel. Choć "ma" to zbyt wiele powiedziane wobec oficjalnemu stanowi rzeczy, który głosi, iż posiada 87 procent udziałów. Burdel, czy też raczej: dom uciech jest ładny, marmurowy, z ogrodem na tyłach (budynku, oczywiście) i przeznaczony dla "nowej elity Kapitolu", jaką stanowią poplecznicy Coin. Wielu zastanawia się, skąd ledwo siedemnastoletni gówniarz ma na tyle pieniędzy, by posiadać większość udziałów w najbardziej dochodowym kurwidołku w całym Panem? Otóż z tym wiąże się fakt posiadania drugiej "roboty", tym razem jak najbardziej nielegalnej. Już podczas pobytu w Trzecim Dystrykcie, Cato kombinował, jak mógł, żeby tylko nie siedzieć bezczynnie - i wykombinował. Dość szybko okazało się, że przez grabieżczą politykę Coin całe państwo będzie cierpieć na niedostatek dość... no dobra, cholernie niezbędnego czynnika - żywności mianowicie. Sprzedał, co mógł, zaciągnął pożyczki, gdzie się dało i z mozołem inwestował w coraz rzadsze transporty z Dziesiątki i Jedenastki, składował przesyłki w chłodni, po czym czekał. Czekał, czekał... i doczekał się - krach na rynku żywności, Kapitol cierpiący z głodu, prawie całkowite wyniszczenie rolniczych Dystryktów, ludzie zjadający swoje dzieci (tak, tak było w Szóstce)... ile oddalibyście za bochenek chleba w tych czasach? Pewnie nawet własne życie - Cato nie żądał jednak tak drastycznej zapłaty. Wystarczyła biżuteria. Nie waluta, ale... złoto, srebro, kamienie szlachetne, najcenniejsze sprzęty domowe, które ponownie mógł odsprzedać. Po miesiącu ograniczania swej działalności do terenów Trójki i najbliższych Dystryktów, wieść gruchnęła na całe Panem, że ktoś posiada dostęp do żywności o długoterminowej przydatności. Dwa tygodnie później Coin także usłyszała wieści o tajemniczym jegomościu, zamieniającym ryż w złoto. Kilka godzin ubijania interesów z nową panią prezydent, zaskoczony wyraz twarzy Almy na widok kogoś, kto od dawna powinien być martwy - i tak oto Cato staje się cholernym milionerem. Naturalnie, zgromadzona przez niego żywność kiedyś musiała się skończyć - sam Hadley był jednak na tyle zapobiegawczy, że podjął mozolne próby uratowania resztek pól uprawnych Jedenastki, ze zgromadzonego kapitału zainwestował w bydło w Dziesiątce... i spokojnie poczekał, aż źródło ponownie spłynie bogatym strumieniem. Nie byłoby w tym nic "złego" (okiem Coin), gdyby nie przerzucał części transportu do KOLCa, gdzie sprzedaje żywność po znacznie niższych cenach niż w rebelianckiej części Kapitolu.
Szukasz okazji na łatwy (kobiety o delikatnych serduszkach proszę o czytanie z zamkniętymi oczami) wpierdol, więc ktoś dał Ci namiary na Catona? Dobrze trafiłeś. Kiedy wpada w złość, potrafi trzasnąć nawet drzwiami obrotowymi, a z braku laku – także przylać kumplowi. Siłą rzeczy ludzie grzeją się w blasku jego siły i niezależności, a on nawet nie zdaje sobie z tego sprawy. Na każdym kroku daje odczuć, kto tak właściwie jest panem sytuacji. Poza tym, co może wydawać się nieco zaskakujące, stawia na naturalizm. I tak, dajmy na to, lubi rzucić do osoby, której nie lubi (a tych jest sporo), że byłby jej ojcem, tylko go pies na schodach do burdelu wyprzedził. Jak nie trudno zgadnąć, jest raczej z tych łatwo denerwujących się, co na dodatek wzmaga fakt, że na co dzień brakuje mu możliwości wyżycia się na bliźnich, jaką dawał ot, choćby... pręgierz. Jeśli więc nie macie instynktu, który pozwalał przetrwać wam w ciemnych, niedogrzanych jaskiniach przez dzikie bestie otoczonych, jeśli nie umiecie wyczuć humoru bliźniego swego to... trzymajcie się od niego z daleka. Jeśli wam naprawdę wydaje się, że uśmiech samozadowolenia na jego twarzy oznacza 'zaczep mnie na ulicy, a będzie fajnie', mylicie się. Nawet nie wiecie, jak bardzo się mylicie... Gdy trafi na osobę, której wybitnie nie lubi, nie szczędzi jej cynizmu i ironii, posypując całość szczodrze wulgaryzmem, albowiem nie ma drugiej osoby w świecie, która z taką elegancją posługuje się słownictwem powszechnie uznawanym za niegrzeczne. Kiedy więc nie zważając na ruch przechodzi przez szkolny korytarz czy salę treningową, rzuca rękawicę komuś, kto chciałby go potrącić. Nikt z reguły nie śmie podjąć wyzwania. Ludzie tacy jak Cato, czyli posiadający wrodzony autorytet, nie muszą czekać, aż wokół zrobi się idealnie pusto. Po zajściach, zarówno na arenie, jak i podczas rebelii niewiele się zmieniło - Hadley nadal jest cynicznym, nieznośnym i pozbawionym skrupułów facetem. I na domiar złego - nie wierzy w takie farmazony jak miłość, dobro czy marchewki w niskich cenach. Po tym, co spotkało go podczas misji w Siódemce, mocno zwątpił w ideę pomagania innym, z reguły bowiem kończyło się to dla niego... jakby nie patrzeć, śmiercią.
- kiedy miał trzy lata ojciec złapał go na... wpieprzaniu wapna ze ściany Pałacu Sprawiedliwości, - od dawna zmaga się z bezsennością, przez co jest jeszcze bardziej drażliwy, zdenerwowany i nieprzewidywalny, - nie znosi zapachu jakichkolwiek kwiatów, - ma na tyłku pieprzyk w kształcie prezydenta Snowa, - świetnie zna się na anatomii człowieka, dzięki czemu zna położenie głównych organów w ciele ludzkim, przebieg najważniejszych aort i... sposób ich unieszkodliwienia, - po zamachu jego lewa ręka nie wróciła do dawnej formy, przez co sam Cato czuje się na wpół niepełnosprawny, - w końcu użył mózgu do czegoś innego niż wymyślania niewybrednych określeń na dawno nieżyjącą Kalię, - i najważniejsze: ma burdel o wdzięcznej nazwie "Słodki Puff"! (brzmi jak ciasteczko, smakuje jak ciasteczko... ALE TO NIE JEST CIASTECZKO).
Ostatnio zmieniony przez Cato Hadley dnia Sob Maj 25, 2013 10:07 am, w całości zmieniany 1 raz |
|