IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Victoria Rose - Page 2

 

 Victoria Rose

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2
AutorWiadomość
the pariah
Victoria Rose
Victoria Rose
https://panem.forumpl.net/t2027-victoria-rose#25934
https://panem.forumpl.net/t2034-vic
https://panem.forumpl.net/t2033-victoria-rose#25956
Wiek : 29 lat
Przy sobie : Scyzoryk wielofunkcyjny, fałszywy dowód tożsamości

Victoria Rose - Page 2 Empty
PisanieTemat: Victoria Rose   Victoria Rose - Page 2 EmptyCzw Kwi 03, 2014 12:40 am

First topic message reminder :

Jest to jedno z tych mieszkań, które znajdują się na uboczu całej dzielnicy mieszkalnej. Żeby dostać się do środka, trzeba skręcić od głównej ulicy i wejść w jedną z tych starych, obskurnych bram, jakich nie brak w Kwartale. Później jeśli tylko wiesz, które drzwi należą do poszukiwanego mieszkania, łatwo je znajdziesz.

Wchodząc do środka, pierwszym, co rzuca się w oczy jest malutkie pomieszczenie, o białych ścianach, gdzie zmieszczą się co najwyżej dwie osoby i znajdujący się tam stary drewniany wieszak. Przedsionka i dalej znajdującego się pokoju połączonego z kuchnią nie dzielą drzwi, a jedynie zawieszone w przejściu błękitne koraliki, które tworzą coś w stylu zasłonki. Sam kuchnio-salon, to jedynie ubogi aneks kuchenny w burym odcieniu niebieskiego oraz stojący naprzeciw stół, dwa krzesła i jeśli chce się doszukać czegoś więcej, można dostrzec stary fotel, kanapę i mały regał na książki, choć z jego zawartością jest o wiele gorzej. Całe pomieszczenie ma na ścianach wyblakły odcień błękitu i jedno okno wychodzące w stronę wschodu słońca.
Prócz tych wszystkich wygód, na lewo od wejścia znajdują się białe drzwi, prowadzące do małej łazienki, w której niektóre płytki zdążyły odpaść, a podłoga jest śliska, gdy choć minimalnie zalejesz ją wodą.
Po prawo od wejścia znajdują się drugie drzwi, prowadzące do małego pokoju z jednym oknem, podłoga wyłożona jest granatową wykładziną, a ściany pomalowane na ten sam kolor. Widocznie projektant tego wnętrza, ani żadnego innego w tym mieszkaniu, nie zwrócił uwagi na coś takiego, jak różnorodność barw. Na środku pokoju stoi łóżko i to chyba jedyne wyposażenie tego pomieszczenia, nie licząc małego stolika z lampką i zasłon w oknie. Bystre oko odnajdzie na ścianie naprzeciw okna mały obraz, który nie jest specjalnie piękny, przedstawiając na płótnie most i rozległe jezioro.

***
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość
the odds
Nightlock
Nightlock
Zawód : studia nad uprzykrzaniem życia postaciom
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Victoria Rose - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Victoria Rose   Victoria Rose - Page 2 EmptyPon Kwi 14, 2014 9:49 pm

Ależ absolutnie spoko, ten wątek i tak planowałam zakończyć po twoim odpisie. Musiałam po prostu jakąś chwilę to poprowadzić, to odgórne. Następnym razem najlepiej pisz do MG na PW, że nie chcesz już wątku ciągnąć, będzie szybciej i sprawniej. Ale jako że wszyscy powinni się tu dobrze bawić, a nie nudzić - łap drobne wynagrodzenie za ten wymuszony wątek C:

Właściwie sytuacja, która przed chwilą miała miejsce, w pewien sposób bardziej zbliżyła do siebie Victorię i Hugh. Obydwoje wiedzieli, że po nieprzyjemnym doświadczeniu człowiek najczęściej szuka bliskiej mu osoby, by zapomnieć o tym, co się wydarzyło. Choć Victoria przez chwilę siedziała przy drzwiach niemal bez życia, uważała, że postąpiła słusznie. Hałasy za drzwiami powoli oddalały się i postać nieznajomej prawdopodobnie na zawsze zniknęła już z kart historii Victorii Rose. Dzięki swojemu zdecydowaniu Victoria z pewnością uniknęła nieprzyjemnych konsekwencji. Oczywistym też stało się, że hałasy na ulicy musiały skupić na sobie uwagę Strażników i większości mieszkańców - może więc lepiej, żeby Hugh nie wracał tak szybko i korzystając z tego, że wszyscy zajęci będą pobitą dziewczyną i szukającym jej mężczyzną, pozostał ze swoją ukochaną na dłużej?

Hugh może spędzić z Victorią jeszcze dłuższą chwilę (do 5 postów każdej z postaci) bez żadnych negatywnych konsekwencji i natrętnej myśli o powrocie.

- Nie aż tak złośliwy Numer Trzy
Powrót do góry Go down
the pariah
Hugh Randall
Hugh Randall
https://panem.forumpl.net/t1998-hugh-randall
https://panem.forumpl.net/t3568-hugh-2-0#56041
https://panem.forumpl.net/t3567-hugh-randall#56040
Wiek : 34
Zawód : Poszukiwany
Przy sobie : scyzoryk wielofunkcyjny, leki przeciwbólowe, niezarejestrowana broń palna, zapalniczka,zdobiony sztylet, fałszywy dowód tożsamości, telefon komórkowy
Obrażenia : anemia

Victoria Rose - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Victoria Rose   Victoria Rose - Page 2 EmptyPon Kwi 14, 2014 10:58 pm

Krzyki i płacz, który dobywał się zza drzwi sprawiał, że Hugh czuł się nieswojo. Starał się od nich odciąć, bezwiednie ściskając dłoń Victorii, która dalej siedziała obok niego w ciszy. Nie przeszkadzało mu to, bo on sam musiał pozbierać myśli, nie tylko sprzed chwili, ale z całego dnia. Był szczęśliwy, że jest znowu z nią. Kochał ją ponad wszystko, ale aktualnie wszystkie te uczucia przytłoczone zostały przez pewną pustkę spowodowaną pojawieniem się niespodziewanego gościa.
Po chwili krzyki zaczęły się oddalać, zarówno te męskie jak i damskie. Podejrzewał, że cokolwiek działo się za drzwiami przykuło uwagę większości mieszkańców Kwartału. Nie odczuwał wyrzutów sumienia, nie czuł się podle ani jako winny. Nie uważał także, żeby Victoria popełniła błąd. Zrobiła to, co oboje uważali za słuszne, mimo że nie podzielili się ze sobą swoimi myślami.  W pełni popierał to, co zrobiła i chciał, aby o tym wiedziała. Ściskał jej rękę, nasłuchując i wyczekując odpowiedniego momentu, aby z nią porozmawiać. Potrzebowała jego wsparcia a on czuł potrzebę, aby jej je okazać. Głosy w końcu ucichły zupełnie, a Hugh odetchnął głęboko, pierwszy raz czując się swobodnie. Negatywne emocje wywołane pukaniem do drzwi zniknęły już zupełnie, powoli także usuwał ze swojego umysłu obraz dziewczyny siedzącej na kanapie Victorii. Jedną z rzeczy, która zajmowała go teraz najbardziej był powrót do snucia planów wyciągnięcia ukochanej w KOLCa, w którym nigdy nie powinna się znaleźć. Uczucie szczęścia ze spotkania z nią sprawiło, że powoli wybaczał sobie to, że ją zostawił. Łatwość, z jakim mu to przychodziło sprawiała, że czuł się dziwnie, inaczej, lżej. Jakby sam widok jej twarzy przyniósł mu ulgę. Miał ochotę uśmiechać się do swoich myśli mimo niesprzyjającej do tego chwili.
Kiedy po chwili cisza zaczynała go męczyć podniósł się, puszczając jej dłoń, mimo że wciąż tak pragnął jej dotyku. Nie zamierzał go jednak przerywać na długo. Kucnął przed nią, opierając swoje dłonie na jej kolanach.
- Hej, Vic - powiedział cicho i delikatnie, jakby przemawiał do dziecka - Spójrz na mnie - poprosił. Miał świadomość, że może jej być ciężko ale pragnął z nią porozmawiać. Skoro wkrótce miał ją opuścić, nawet jeśli tylko na jakiś czas, chciał być pewien, że czuje się dobrze. Usłyszeć jej głos, powiedzieć, że jest przy niej i że zrobiła to, co należało, że nie mogli tak ryzykować. Chciał ją objąć i przekazać dobrą energię, która go wypełniała. Aby mogła poczuć jego szczęście i wreszcie, po tak długim czasie odczuwania bólu poczuła się szczęśliwa. Chciał widzieć jej uśmiech, codziennie, budząc się rano i zasypiając wieczorem. Bo właśnie tego mu brakowało, nie ludzi, nie swojego rodzeństwa ale osoby, z którą połączy go coś więcej. Jakaś silna więź porozumienia, wzajemnego zaufania i pomocy. I kiedy tylko poczuł to po raz pierwszy spodobało mu się - lubił czuć ciepło, które wywoływał każdy najdrobniejszy gest z jej strony. Nie mógł więc pogodzić się z jej stratą i nie mógł wyobrazić sobie, aby mógł przeżyć to jeszcze raz.
- Vic, porozmawiaj ze mną - powiedział, gładząc dłonią jej nogi. Po chwili zmienił pozycję, klękając przy jej boku. Ujął jej dłoń i przyłożył delikatnie do swojego policzka -Już wszystko w porządku - dodał niemal szeptem, choć wiedział, że słowa niewiele znaczą w tej chwili. Zamknął oczy, pozwalając jej odetchnąć, dając jeszcze chwilę, aby mogła pobyć w ciszy z samą sobą. Nie chciał naciskać, chciał jedynie wiedzieć, że czuje się dobrze.
Sam także postanowił zagłębić się we własnych myślach. Zastanawiało go to, co przydarzyło się dalej tajemniczej dziewczynie. Mimo że chciał usunąć to ze swojego umysłu nie mógł pozbyć się wrażenia, które prześladowało go od chwili, gdy ją ujrzał - że na pewno ukrywała coś jeszcze. Szybko jednak odepchnął to od siebie i przerzucił się na planowanie. Każda opcja wydawała się niebezpieczna, ryzykowna i szalona, ale w imię miłości mógł zrobić wszystko. Powtarzał to sobie jak mantrę, jej imię krążyło wokół jego mózgu, wizualizował je sobie w połączeniu z jego i tylko tak potrafił sobie to wyobrazić. On i ona, razem, na zawsze. Kiedy odeszła obawiał się zapomnienia. Robił wszystko, aby nie zapomnieć, nawet jeśli wiązało się to z bólem. Nigdy nie ukrywał, że była najważniejszą częścią jego życia, żywa czy też nie, zawsze tkwiła głęboko w jego sercu. A teraz mogła także istnieć naprawdę, przy jego boku. I nie zamierzał już więcej popełnić błędu, który sprowadził na nich to cierpienie. Bez względu na wszystko.
Powrót do góry Go down
the pariah
Victoria Rose
Victoria Rose
https://panem.forumpl.net/t2027-victoria-rose#25934
https://panem.forumpl.net/t2034-vic
https://panem.forumpl.net/t2033-victoria-rose#25956
Wiek : 29 lat
Przy sobie : Scyzoryk wielofunkcyjny, fałszywy dowód tożsamości

Victoria Rose - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Victoria Rose   Victoria Rose - Page 2 EmptySro Kwi 16, 2014 8:23 pm

Siedziała tam, w swoim obecnym mieszkaniu, gdzie nienawidziła być, ale nie mogła tego pokazać i patrzyła się tęczówkami w jeden punkt, jakby to on był najważniejszy na świecie, a przecież nie był, bo to tylko jeden z niebieskich koralików, który przestał się mienić tą swoja piękną barwą, odkąd słońce zaszło za horyzont.
Czy dawała sobie czas? Wręcz przeciwnie, próbowała wyrwać się z otępienia wiedząc, że to co przeżywa nie jest najgorsze, bo niedługo będzie musiała pożegnać Hugh, a to wydawało jej się tym bardziej okrutne.
Kwartał przywoływał w ludziach te najbardziej skrywane pragnienia i takim właśnie u Victorii okazała się tęsknota. Tak duża, że na myśl o tym, że już niedługo znów zostanie sama w tych czterech ścianach, patrząc godzinami na sufit lub próbując przeczytać po raz kolejny tą samą książkę, to wszystko sprawiało, że na żołądku zaciskał jej się niewidzialny węzeł.
Z drugiej strony była szczęśliwa. Bardzo szczęśliwa, bo miała świadomość, że jedyna osoba, którą najbardziej kocha na świecie, wie o jej istnieniu i będzie tam, kilometry stąd, ale pamiętając o niej. Wiedziała bardzo dobrze, że nawet jeśli znów zostaną rozłączeni, to ich myśli będą w pewien sposób połączone. Nic nie było w stanie zniszczyć jej tej koncepcji. Nawet pojawienie się nieznajomej dziewczyny.
Żałowała, że kilka minut wcześniej wyrzuciła ją za drzwi, gdy ta była w potrzebie. W końcu widziała w niej odbicie samej siebie, ale z tą różnicą, że Vic nie była zabójcą. Dodatkowo mimo swojego słabego stanu psychicznego, Rose wyrosła z bycia dzieckiem i stanowiła o własnych czynach. Tym razem podjęła taką, a nie inną decyzję, która z pewnością będzie gdzieś zalegać na jej sumieniu, a w ciszy możliwe powróci, by znaleźć rozwiązanie dla tego, co stało się później, po opuszczeniu przez nieznajomą jej mieszkania, ale gdyby to wszystko miałoby się wydarzyć jeszcze raz, nie zmieniłaby nic. Chciała być egoistycznie bezpieczna, więc ponowne otwarcie drzwi również nie wchodziło w grę.
Słyszała wszystko, co rozegrało się na zewnątrz, a przynajmniej tyle ile dotarło przez zamknięte drzwi, ale już chwilę później dotyk Hugh zdołał ją uwolnić z okowów jej wewnętrznej niewoli. Jego głos docierał do niej jak przez mgłę, ale gdy to zrobił, Vic spojrzała na mężczyznę, nieco zdezorientowanym wzrokiem. Kucał przed nią, gładził po nogach i chciał nawiązać konwersację. Dla Rose znaczyło to bardzo wiele, nawet nie wiedział jak dużo. Ratował ją z zagubienia się we własnych myślach i sprawiał, że wracała do rzeczywistości. Stanowił wsparcie, którego nigdy nikt jej nie zapewnił. Był pierwszy i miał być ostatni, bo nie wyobrażała sobie, by ktoś mógłby jej go zastąpić.
Nie musiała mu mówić, że go kocha, bo przecież dobrze to wiedział, a krążące w myślach dwa słowa, które wyrażały jej uczucia, w końcu wywołały na twarzy Vic uśmiech. Nie był skierowany do Hugh. Po prostu szczęście, któremu udało się dotrzeć do jej serca, postanowiło odmalować się również w mimice.
-Wiem, że jest w porządku. -odrzekła i zaskoczyło ją to, że w swoim głosie usłyszała taką pewność siebie, która aż iskrzyła w jej oczach. Nie chciała się dłużej martwić, nie teraz, gdy miała go przy boku.
Pogładziła palcami policzek mężczyzny, do którego sam przyłożył jej dłoń, a po chwili zebrała się na to, by przechylić się w jego stronę i przytulić, uwieszając ramionami na jego szyi.
-Cieszę się, że tu ze mną teraz jesteś. Zawsze byłeś i nie uważam, że kiedykolwiek było inaczej. -wyznała cicho i nie wiedziała czemu, na jej policzkach pojawiły się delikatne zaczerwienienia, jakby była nieśmiałą nastolatką. Od kiedy pamiętała mężczyzna tak na nią działał. Inaczej niż wszyscy, sprawiał, że jej uczucia potęgowały się na ogromną miarę i choć spędziła z nim tyle czasu sam na sam, to do tej pory się to nie zmieniło.
Po chwili pozwoliła mu na oddech, uświadamiając sobie, że chyba zbyt mocno go ściska. Na szczęście nie była najsilniejszą osobą na świecie, bo pewnie mocniejsze uderzenie w czyjąś twarz, skończyłoby się jakimś urazem i to większym dla niej, niż tej drugiej osoby.
Wszystkie myśli dotyczące nieznajomej dziewczyny zdążyły się usunąć z pierwszego planu, a twarz Rose promieniała pierwszy raz od bardzo dawna. Chwilę później wstała i pociągnęła za sobą mężczyznę, łapiąc go za dłoń. Nie mogli wiecznie siedzieć pod drzwiami, jeśli mieli możliwość przenieść się z powrotem na kanapę. Jeśli kiedykolwiek zostaną bezdomni, to wtedy spokojnie mogą przesiadywać na podłodze do woli, a nawet na łonie natury, ale takie myśli wywoływała chyba zbyt wybujała wyobraźnia.
Kiedy znów siedzieli na kanapie, Victoria nie mogąc się powstrzymać usiadła na kolanach Hugh i uśmiechnęła do niego, układając dłonie na jego ramionach.
-Teraz będzie tylko lepiej, prawda? -zapytała po chwili i sama nie wiedziała, dlaczego potrzebuje zapewnienia. Może dlatego, że te słowa w myślach nic nie znaczyły, a wypowiedziane nabierały wartości.
Nie wiedziała czy ta nagła pozytywna zmiana w jej nastawieniu była wynikiem całej tej sytuacji czy wystarczyła obecność i wsparcie Hugh, żeby sobie to uświadomiła, ale nie chciała, by zostało jej to ponownie odebrane. Żyła nadzieją, którą udało jej się skierować w przyszłość, a nie zatracić w dawnych dziejach swojego życia.
Powrót do góry Go down
the pariah
Hugh Randall
Hugh Randall
https://panem.forumpl.net/t1998-hugh-randall
https://panem.forumpl.net/t3568-hugh-2-0#56041
https://panem.forumpl.net/t3567-hugh-randall#56040
Wiek : 34
Zawód : Poszukiwany
Przy sobie : scyzoryk wielofunkcyjny, leki przeciwbólowe, niezarejestrowana broń palna, zapalniczka,zdobiony sztylet, fałszywy dowód tożsamości, telefon komórkowy
Obrażenia : anemia

Victoria Rose - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Victoria Rose   Victoria Rose - Page 2 EmptyCzw Kwi 17, 2014 10:23 am

Kiedy Victoria w końcu się odezwała poczuł się wspaniale. Zawsze zauważał, że jego słowa głęboko na nią wpływają, potrafił ją pocieszyć. Sprawiało to, że czuł się kimś ważnym, miał poczucie tego, że stanowi ważną, niezastąpioną część jej życia. W jego przypadku było tak samo - ona była jego nieodłączną częścią, kiedy nie było jej przy nim nie był sobą, brakowało najważniejszej rzeczy, która utrzymywała go w pionie i chroniła przed upadkiem. Zdążył zresztą już tego doświadczyć i nie za nic w świecie nie miał zamiaru tego powtarzać. Poczuł jej delikatne palce na swoim policzku i na chwilę zamknął oczy. Po chwili kobieta zarzuciła mu ręce na szyję i przylgnęła do niego, a on objął ją mocno, wtulając twarz w jej szyję. Teraz miał już pewność, że wszystko będzie dobrze. Nie śnił, nie miał halucynacji, to, co się działo, było realne. Wydarzenia sprzed paru minut uleciały z niego całkowicie. Wszystkie te negatywne uczucia, które wywołało pojawienie się dziewczyny wyparowały, liczyło się tylko tu i teraz, Victoria i on. I zamierzał cieszyć się tymi chwilami, które im jeszcze pozostały, nie myśląc o tym, że każda minuta przybliża go do rozstania.
- Cieszę się, że tu ze mną teraz jesteś. Zawsze byłeś i nie uważam, że kiedykolwiek było inaczej - powiedziała cicho, a Hugh odniósł wrażenie, że tymi słowami zdjęła z jego bark ciężar, który pojawił się odkąd jej zabrakło. Nie obwiniał już siebie tak bardzo, bo nigdy jej nie opuścił. Jego myśli, jego serce, wszystko co posiadał cały czas należało do niej i nie potrafił wyobrazić sobie, żeby było inaczej. Nigdy nawet nie pomyślał o takiej możliwości, o ułożeniu sobie życia z kimś innym. Bo nikt nie potrafiłby wypełnić pustki w jego sercu w taki sposób, w jaki robiła to ona. Przez zwykły uśmiech, delikatny dotyk dłoni czy słowo, czuł się jakby otrzymał od życia jakiś niezwykły dar. Jakby wszechświat postanowił mu wynagrodzić wszystko, co go w życiu spotkało, dając jednocześnie przestrogę, jakąś nauczkę i lekcję.
Kiedy rozluźniła uścisk spojrzał na nią, uśmiechając się. Chwilę później pociągnęła go za sobą, wstając z ziemi i prowadząc w stronę kanapy. Patrząc na ten mebel nie myślał o tym, że siedziała na nim owa zagubiona dusza, którą potraktowali okropnie, pozwalając, aby jej losy potoczyły się w złym kierunku. Usiadł, a po chwili kobieta wylądowała na jego kolanach, kładąc swoje dłonie na jego ramionach i uśmiechając się. Nie mogąc się powstrzymać odwzajemnił uśmiech, tak szczery i wesoły, jakiego nikt nie widział u niego od dawna. Czemu miałyby się powstrzymywać, kiedy przeżywał jedną z najwspanialszych chwil swojego życia? Objął ją w talii patrząc prosto w oczy.
-Teraz będzie tylko lepiej, prawda? - zapytała. Wiedział, że będzie lepiej. Czuł to, a jednocześnie pragnął tego i nie mógł wyobrazić sobie, aby coś poszło teraz źle. Właśnie odzyskał życie, szczęście i radość, której wyzbył się już dawno. Był znów dawnym sobą, a może nawet lepszym, niż był kiedykolwiek wcześniej. Zbliżył do niej swoją twarz, opierając się czołem.
- Tak, teraz będzie lepiej - szepnął i pocałował ją delikatnie, przenosząc swoją dłoń na jej szyję, kciukiem muskając policzek. Jedyne czego pragnął, to zapomnieć o całym świecie, zatracić się w jej błękitnych oczach, rozpłynąć się pod wpływem jej dotyku i żyć tą jedną chwilą, która sprawiała, że jego żołądek ściskał się w przyjemnym skurczu, tętno przyspieszało, serce pragnęło wyrwać się z piersi, a źrenice rozszerzały się coraz bardziej. Czuł się tak zawsze, za każdym razem kiedy był obok niej. Sama jej obecność wywoływała w nim uczucia, pod wpływem których miał wrażenie, że jest kimś więcej niż tylko mieszkańcem Kapitolu. Był jej, tylko i wyłącznie jej i nic nie mogło sprawić, że stałoby się inaczej.
Pierwszy raz od tak dawna był prawdziwie szczęśliwy. Kiedy oplatał dłonią jej szyję, całując ją, chcąc zapewnić, że wszystko będzie dobrze wszystko inne straciło na znaczeniu. Mogłaby wybuchnąć wojna, a on uśmiechałby się, bo ona jest przy nim. Ktoś pomyślałby, że jest szalony i wcale tak bardzo by się nie pomylił - był szalony, chory i zakochany bez pamięci w tej kobiecie, która teraz spoczywała na jego kolanach, której podarował najcenniejszą rzecz, jaką posiadł i która sprawiała, że czuł się jak w niebie.
- Będzie dobrze - szepnął cicho w jej usta, przerywając na chwilę pocałunek, mimo że tak bardzo tego nie chciał. Uśmiechnął się jeszcze szerzej, przejeżdżając dłonią po jej policzku, szyi i ramieniu, splatając swoje palce z jej. Chciał jej powiedzieć, jak bardzo ją kocha, ale żadne słowa nie potrafiłyby wyrazić, jak silne jest to uczucie. On sam nie mógł zrozumieć, jedyne czego był pewien to to, że dobrze mu z tym i oddałby wszystko, byle by tego nie stracić. Victorio Rose, zmieniłaś moje życie na zawsze.
Powrót do góry Go down
the pariah
Victoria Rose
Victoria Rose
https://panem.forumpl.net/t2027-victoria-rose#25934
https://panem.forumpl.net/t2034-vic
https://panem.forumpl.net/t2033-victoria-rose#25956
Wiek : 29 lat
Przy sobie : Scyzoryk wielofunkcyjny, fałszywy dowód tożsamości

Victoria Rose - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Victoria Rose   Victoria Rose - Page 2 EmptyCzw Kwi 17, 2014 6:08 pm

Nareszcie mogła szczerze powiedzieć, nie próbując nikogo zmylić, że jest szczęśliwa. Było to tak niepozorne, bo przecież siedziała u niego na kolanach, a on trzymał ją w talii, w tym małym mieszkaniu, a jednak znaczyło tak wiele. Nie musiała go za nic przepraszać, o nic prosić, wystarczyła jego obecność, bo wiedziała, że jest tu dla niej, a ona dla niego. Jeśli miałaby kiedykolwiek wierzyć w jakieś bóstwa, powiedziałaby, że został stworzony dla niej, a może lepiej powiedzieć, że byli jednością, lecz rozdzieloną, by móc znaleźć się w odmętach rzeczywistości. Może. Na szczęście w takie rzeczy nie wierzyła, lecz to nie zmieniało tego, że Hugh był tą właściwą osobą, na właściwym miejscu i w końcu mogli być razem.
Nie żałowała, że tak długo nie dawała mu znać o tym, że żyje. Nie chciała by widział ją w tak podłym stanie i teraz cieszyła się, że gdy się spotkali mogła mu w pełni okazać wszystko, co czuła. Bez bólu, cierpienia, a z radosnym uśmiechem na twarzy, który był wywoływany jego osobą.
W jego towarzystwie czuła się jak osoba, która przeżywa swoją pierwszą miłość. Tylko z tą różnicą, że to uczucie było dużo głębsze i silniejsze, lecz tak samo żywe, jak za pierwszym razem. Nie potrafiła sobie wyobrazić, że kiedykolwiek może się to skończyć.
Będąc z nim w tej chwili, mogąc go dotknąć i czuć tak blisko siebie, powoli pozwalała sobie zapomnieć o tym wszystkim, co musieli przejść. Z pewnością nie zapomni o tym nigdy, ba, nie chciała zapomnieć. To wszystko przez co oboje musieli przejść, dawało im nową siłę i decydowało o tym, że ich dusze hartowały się na swój piękny sposób. Przecież gdyby nigdy go nie spotkała, gdyby uczestniczyła jakimś sposobem w tym zamachu sama i została postrzelona, już by jej tu nie było. Nie miałaby dla kogo żyć, więc by nie walczyła.
- Tak, teraz będzie lepiej -te kilka słów wystarczyło, by jej nadzieje zaczęły mieć namacalne podłoże. Już nie były tylko pustymi pragnieniami, które zostawały w sferze marzeń, zdołowane przez smutek i depresję.
Upewnił ją w tym pocałunkiem, który odwzajemniła z czułością. Dotyk jego dłoni na szyi przyprawiło ją o delikatne, niezauważalne ciarki, które dawały jej do zrozumienia, że nie śni, a to wszystko dzieje się naprawdę.
Nie mogła ogarnąć myślami tego, gdzie kończy się to uczucie, którym darzyła Hugh. Nie zajmowało ono tylko serca i umysłu, bo rozchodziło się po całym ciele, nie znajdując miejsca, które pozostałoby bez tej pozytywnej energii. Ściskało żołądek, oplatało serce, przyspieszało przepływ krwi w żyłach -wszystko to było już częścią niej i w żaden sposób nie zamierzała się tego pozbywać, a wręcz przeciwnie, chciała by te uczucia towarzyszyły jej już na zawsze. Wtedy miała świadomość, że wszystko jest dobrze.
Przerwał pocałunek, mimo iż ona również pragnęła, by tego nie robił. Odwzajemniła uśmiech, czując jak sunie po jej policzku dłonią, niżej, aż w końcu wplótł palce w jej. Było to niesamowite uczucie, które pozwalało jej dopuścić do siebie pragnienie bliskości. Wolną dłoń, która przez cały ten czas spoczywała na jego ramieniu, uniosła po chwili i uśmiechając się, położyła opuszki palców na policzku Hugh. Nie musiała nic mówić, chciała się napawać jego dotykiem, bo wierzyła w to co jej powiedział. Chciała wierzyć, że będzie lepiej i z każdą sekundą tak się działo. Dlatego to ona, patrząc przez chwilę ukochanemu w oczy, zbliżyła się do niego muskając jego usta własnymi, cały czas nie mogąc się powstrzymać od choć drobnego uśmiechu. Kątem oka spojrzała na okno, za którym zrobiło się już całkowicie szaro. Nie była na to przygotowana, więc chciała chociaż wykorzystać pozostałe chwile. Przejechała dłonią z jego policzka na szyję, wplatając palce w kręcone włosy Hugh, a palce drugiej dłoni zacisnęła w mocniejszym uścisku. Potem pocałowała go długo i namiętnie, z tęsknotą jak za zagubionym skarbem, który w końcu odzyskała, przymykając przy tym powieki. Dopiero po dłuższej chwili odsunęła się na kilka centymetrów i spojrzała mu w oczy.
-Powinieneś już iść. -szepnęła, próbując nie przelać na te słowa całego swojego niezadowolenia i rozżalenia z tego faktu, utrzymując uśmiech na twarzy, który wyraźnie był mniejszy, lecz nadal szczery.
-Będę na ciebie czekać. -dodała jeszcze po chwili i niechętnie zsunęła mu się z kolan, siadając na miejscu obok niego. Nie powinna, lecz dalej trzymała go za dłoń, chcąc jeszcze przez moment czuć go tak blisko siebie. Na szczęście to rozstanie nie było tak dramatyczne jak poprzednie i nigdy takim miało się nie stać.
Powrót do góry Go down
the pariah
Hugh Randall
Hugh Randall
https://panem.forumpl.net/t1998-hugh-randall
https://panem.forumpl.net/t3568-hugh-2-0#56041
https://panem.forumpl.net/t3567-hugh-randall#56040
Wiek : 34
Zawód : Poszukiwany
Przy sobie : scyzoryk wielofunkcyjny, leki przeciwbólowe, niezarejestrowana broń palna, zapalniczka,zdobiony sztylet, fałszywy dowód tożsamości, telefon komórkowy
Obrażenia : anemia

Victoria Rose - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Victoria Rose   Victoria Rose - Page 2 EmptyCzw Kwi 17, 2014 9:21 pm

Jego umysł nie pojmował całej tej chwili. Kiedy przytulał ją, łącząc się z nią w czułym pocałunku czuł się, jakby jego ciało rozpadało się na miliony kawałeczków, a potem znów składało w całość. Serce biło mocniej, ale nie z nerwów czy strachu, ale z radości tej wspólnej chwili, którą ze sobą dzielili. Czując przy sobie jej ciepło nie myślał nawet, że chwila rozstania zbliża się nieubłaganie. Kiedy zamykał oczy, delektując się uczuciem jej ust na swoich, jej dłonie wplecione w jego włosy i jego ręce oplatające ją w talii, czuł się, jakby otrzymał jakiś niesamowity prezent, jakby byli jedną całością, dwoma kawałkami puzzli, które wreszcie mogły się ze sobą połączyć. Pragnął trwać w tej, cały czas, ich serca tak blisko siebie. Chciał jej szeptać, jak bardzo ją kocha, przytulać i całować. I nigdy nie miałby dosyć, ponieważ nigdy dostatecznie by się nią nie nasycił.
Kiedy się od niej odsunął i spojrzał, uśmiechając się, zastanawiał się, czym sobie na to zasłużył. Zaciskał mocno palce na jej dłoni, a ona musnęła jego policzek. Zamknął oczy, a po jego ciele przebiegł przyjemny dreszcz, który odczuwał niemal zawsze, gdy czuł chociażby najdelikatniejszy dotyk jej skóry. Gdy ponownie otworzył oczy, ona znowu go pocałowała. Tym razem jednak namiętniej niż poprzednio. On także włożył w ten pocałunek całego siebie, pozwalając sobie na chwilę zapomnienia i rozkoszy, które znalazł w jej ustach. Czuł, jak widmo rozłąki wisi nad nimi i coraz bardziej pochłania, wypychając go na zewnątrz. Nie przejmował się tym jednak, chciał spędzić jeszcze chwilę, obejmując ją ciasno ramieniem i przyciskając do siebie. Po raz kolejny pojawiło się uczucie, że zostali dla siebie stworzeni. Całe ich dotychczasowe życie kierowało ich właśnie w tą stronę, do siebie, tam, gdzie znaleźli pocieszenie i radość, jakiej nigdy nie zaznali.
Po chwili Victoria odsunęła się trochę, tak, że dalej czuł jej oddech na swoim policzku i spojrzała mu w oczy. Odwzajemnił spojrzenie, uśmiechając się delikatnie, nie mogąc nacieszyć się jej widokiem. Jej błękitne oczy błyszczały lekko, jednak uśmiech stał się odrobinę lżejszy niż dotychczas.
- Powinieneś już iść - szepnęła, a słowa te ukłuły go w serce. Rzucił przelotne spojrzenie w stronę okna, za którym z każdym mrugnięciem robiło się coraz ciemniej.
- Nie chcę - odpowiedział, wciąż obejmując ją ramionami. Naprawdę nie chciał, bał się tej chwili odkąd ją zobaczył. Bał się zostać sam, bał się tego, że ona będzie tam sama. W Kwartale, gdzie przecież wszystko może się wydarzyć.
-Będę na ciebie czekać - dodała i zeszła z jego kolan siadając obok i wciąż ściskając jego dłoń. Kiedy to zrobiła poczuł nagłą pustkę i chłód, który go ogarnął. Mimo że ciągle czuł jej dotyk, miał wrażenie, że znacznie się od niego oddaliła. Zwrócił w jej stronę swoją twarz, patrząc tak, jakby cały jego świat zaczął się walić. Rzeczą silniejszą od strachu była chęć pozostania z nią w Kwartale. Nie mógł jednak, oboje to wiedzieli i dlatego ból był jeszcze potężniejszy. Pochylił się w jej stronę, muskając ustami jej policzek.
- Do zobaczenia - szepnął ciepło prosto do jej ucha - Dziękuję - dodał i wstał, wciąż trzymając jej dłoń, bojąc się puścić i odejść. Wydawało mu się, ze znowu straci ją na zawsze, choć tak naprawdę mógł odwiedzić ją w każdej chwili. Tylko nie mógł zostać. Nie miał w sobie tyle siły, aby przerwać z nią to połączenie. W końcu jednak zebrał się w sobie i powoli rozluźnił uścisk, wypuszczając jej dłoń. Ukłucie w sercu przybrało na sile, kiedy szedł w stronę drzwi. Otworzył je powoli, oglądając się po raz ostatni przez ramię i rzucając jej krótki, pokrzepiający uśmiech.
- Kocham cię - szepnął jeszcze, po czym zniknął w mroku zbliżającej się nocy, bojąc się, że gdy położy się spać to wszystko okaże się tylko snem.

zt
Powrót do góry Go down
Sponsored content

Victoria Rose - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Victoria Rose   Victoria Rose - Page 2 Empty

Powrót do góry Go down
 

Victoria Rose

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 2Idź do strony : Previous  1, 2

 Similar topics

-
» Victoria Rose
» Victoria Rose
» Hugh i Victoria
» Lily Rose
» Gabinet Rose

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Panem et circenses :: Po godzinach :: Archiwum :: Osobiste :: Retrospekcje-