*W twarz lecą mi białe, plastikowe torebki, odklejam je od butów, między którymi się plączą i pochwycone przez wiatr, płyną w powietrzu dalej.
Wszędzie jest tylko sadza i stopiony metal, zwęglone szczątki i betonowy gruz. Nie wiem, czego szukam wśród tych zgliszczy. Może niczego - mówi się przecież, że mordercy lubią wracać na miejsce zbrodni, bo czy nie o to tu chodzi? Sami przecież doprowadziliśmy ten świat do takiego stanu.
Jedno jest pewnie; nie znajdę tu ani przebaczenia, ani nadziei. Grzebię butem w błocie, trącam kijem nadtopione kawały żelaza. Zamiast przebaczenia - sadza. Zamiast nadziei - pogorzelisko.
***
Pol nikt nie znał. Dziewczyna była sierotą wychowywaną przez cały Dystrykt; zawsze znalazł się ktoś na tyle miły, aby podrzucić jej resztki z kurczaka lub stare pieczywo. Czuła się jak bezpański pies, nad którym ludzie się litują, lecz nikt nie ma odwagi go przygarnąć.
Każde Dożynki były męczarnią, ponieważ w kuli zawsze było, co najmniej kilkanaście karteczek z jej imieniem; w jej wypadku astragale były przykrą koniecznością.
Cresta usłyszała swoje imię i nazwisko w wieku siedemnastu lat, kiedy to rozpoczynały się 73. Głodowe Igrzyska. Pamięta, że w przeciwieństwie do innych dziewczyn, jako jedyna nie miała na sobie sukienki. Zamiast tego na jej kościstym ciele wisiały jakieś podziurawione szmaty.
Cała reszta wydaje się być niedostępna, jak przez mgłę Pol pamięta przyznane jej marne sześć punktów na prezentacji oraz dziwne, pstrokate, opinające ciało stroje. Nie zapomniała jednak samej, niezwykle krwawej gry, której nie uda jej się już nigdy wyrzucić z umysłu.
Arena była olbrzymim labiryntem z kilkoma stacjami.
I niech los zawsze Wam sprzyja - trybuci rzucili się do rogu obfitości, rozpoczynając rzeź. Cresta porwała jedynie mały plecak i uciekła w gąszcz korytarzy. Igrzyska trwały w najlepsze, Pol kilkukrotnie ocierała się o śmierć, ale nadal walczyła, nie poddawała się. Zadziwiała samą siebie, widziała, do czego jej ciało jest zdolne i jak bardzo je dotychczas ograniczała. Jednak pragnienie, które zmusiło ją do wypicia skażonej wody zdawało się przesądzić jej los, zostały jej najwyżej dwa dni życia.
Wtedy z pomocą przyszedł dziewczynie mentor, który od samego początku nie wierzył, że Pol ma jakiekolwiek szanse na wygraną. Sponsorzy podarowali jej dwa topory średniej wielkości za niebotyczną sumę, będące do dzisiaj jednymi z najdroższych prezentów. Do podarku dołączona była karteczka:
Przyśpiesz rozgrywkę. Cresta doskonale zrozumiała aluzję. Instynkt przetrwania przezwyciężył nad słabościami. Stała się jednoosobową armią zabijając pięciu trybutów w rekordowym czasie trzydziestu godzin. Narastające osłabienie było brutalnie uciszane przez szał walki. Polowanie musi trwać! Krew rywali służyła dziewczynie do zaznaczania drogi, jaką przebyła doprowadzając ją do kolejnych ofiar. Finalistkę Pol zabiła wyjątkowo brutalnie, delektując się swoim słodkim zwycięstwem. Bitewny kurz opadł, wyłaniając niechybną zwyciężczynię, która chwilę później zaczęła przegrywać inną walkę - z chorobą.
Jej organizm wykazywał niebywałą wolę walki, dzięki czemu dość szybko doszła do siebie. Miała nadzieję powrócić do Dystryktu Siódmego i zamieszkać w Wiosce Zwycięzców, lecz Snow miał, co do niej zupełnie inne plany; była sprzedawana bogatym mieszkańcom Kapitolu.
Trwało to rok, po tym czasie obywatele dystryktów zaczęli wyraźnie buntować się przeciw władzy, aż w końcu doszło do rebelii. Pol udało się uciec ze swojej
pracy i w pełni odpowiedziała się po stronie rebeliantów. *