|
| Autor | Wiadomość |
---|
Wiek : 24 Zawód : Żołnierz; Oddział Reiven Przy sobie : przy sobie: zapalniczka, prawo jazdy, latarka, pistolet, zestaw pierwszej pomocy
| Temat: Pippin - Sunny Wto Lis 19, 2013 8:07 am | |
| [Umiejscowienie w czasie: Przed Memoriałem, w trakcie akcji "rozwód", wieczór]Kiedy dostałem od Sunny wiadomość, że mogę zadzwonić, wyjrzałem z kuchni na cichy korytarz. Dom był ciemny i wyglądało na to, że obie moje... Obie dziewczyny na których mi zależy śpią. Cóż, Reiven mogła nie spać, ale z pewnością nie płakała - bo choć nie słyszałem stąd jej oddechu, to szloch, nawet przytłumiony, z pewnością bym usłyszał. Przymknąłem drzwi do kuchni, podszedłem do okna i uchyliłem je lekko. Wybrałem "Sunny" z listy kontaktów i przycisnąłem zielony guzik. [biiiip,biiiip,biiiip] - Hej. - odezwałem się, kiedy tylko usłyszałem, że odebrała.- Na początku przepraszam, że po tej całej akcji na moście się nie odzywałem, ale... Byłem w szpitalu, a poza tym... Czuję się trochę winny temu, że naraziłem cię na niebezpieczeństwo, bo w końcu ze mną tam przyszłaś. Ale nie o tym. - przełknąłem ślinę, wpatrując się w mrugające światła miasta i formułując myśli. - Pamiętasz Reiven, tą która pomogła nam uciec z Kolca? - chwila ciszy na odpowiedź - Jej mąż... Ją zostawił dla innej. Bardzo, bardzo źle to zniosła, a ja nie jestem psychologiem i nie wiem jak jej pomóc. To moja przyjaciółka, ona zasługuje na coś lepszego niż to co teraz przechodzi. - Dziwnie się czułem rozmawiając z Sunny o Reiven, bo do obu tych dziewczyn coś czułem. I proszenie Sunny o pomoc w sprawie "Pani Kapitan" było dla mnie conajmniej dyskomfortowe. Ale znałem ją dobrze, poradziła sobie z wieloma moimi fobiami i problemami, była świetnym psychologiem a poza tym kobietą. Była jedyną osobą, która przyszła mi do głowy, kiedy zastanawiałem się gdzie szukać wskazówek pt. "jak postępować z niestabilną emocjonalnie, porzuconą kobietą". |
| | | Wiek : 26 Zawód : psycholog kliniczny
| Temat: Re: Pippin - Sunny Sro Lis 20, 2013 2:35 pm | |
| Kiedy dostałam wiadomość od Pippina, w pierwszym momencie miałam ochotę nie odpowiadać. Wciąż było mi głupio, że nie odzywałam się tak długo, ba - że nawet nie odwiedziłam go w szpitalu, ale odciąganie tego w czasie raczej nie mogło mi już pomóc. Dlatego odpisałam twierdząco, po czym usiadłam przy stole w kuchni, czekając na sygnał. Pojawił się szybko, ale odebrałam dopiero po trzecim dzwonku. Nie każcie mi zagłębiać się w moją własną psychikę i wyjaśniać, dlaczego. W każdym razie nacisnęłam w końcu zieloną słuchawkę i wstrzymałam oddech, wsłuchując się w głos Pippina. - To ja przepraszam - powiedziałam odruchowo, wcinając się między jedno zdanie mężczyzny, a drugie. - Powinnam była... Po prostu było mi głupio. - Moja składnia nie powalała poziomem, ale nie miałam ochoty się nad tym zastanawiać. Zresztą - mój rozmówca szybko zaczął już wyjaśniać, o co mu chodzi i w gruncie rzeczy byłam mu za to wdzięczna. Zmarszczyłam brwi, słuchając, co ma do powiedzenia i automatycznie przełączając się na tryb 'psycholog'. - Cholera - mruknęłam pod nosem, po czym potrząsnęłam głową, natychmiast się opamiętując. - Chcesz, żebym z nią porozmawiała? - Urwałam na chwilę, ale nie widziałam powodów, żeby się nie zgodzić. Poza tym odmawianie komukolwiek pomocy wydawało mi się nieludzkie. - Mogę spróbować, ale Pip, ona sama musi tego chcieć. Nie da się wyleczyć kogoś na siłę, a niektórym schodzi dłużej niż innym, zanim w końcu pozwolą sobie pomóc. Ale oczywiście, spróbuję. - Przygryzłam dolną wargę. - W ogóle... Jesteście ze sobą blisko? To nie jest wścibskie pytanie ani nic, ale jeśli ci ufa, powinieneś teraz przy niej być. A jak nie ty, to jakiś jej przyjaciel, przyjaciółka, rodzina, ktokolwiek. Najgorsze, co możecie zrobić, to zostawić ją z tym samą, nawet jeśli wyraźnie będzie sobie tego życzyła. |
| | | Wiek : 24 Zawód : Żołnierz; Oddział Reiven Przy sobie : przy sobie: zapalniczka, prawo jazdy, latarka, pistolet, zestaw pierwszej pomocy
| Temat: Re: Pippin - Sunny Czw Lis 21, 2013 1:34 pm | |
| Słuchałem jej, ściskając słuchawkę w dłoni i oddychając powoli. Miałem ochotę zapalić. "Kurwa!" - Spokojnie. - powiedziałem, choć gardło mi się ścisnęło. Co pomyśli Sunny o Reiven nocującej u mnie? A może jednak nic sobie nie pomyśli, w końcu ta kobieta straciła właśnie męża, a ja nie należałem do osób, które perfidnie wykorzystałyby sytuację.- Reiven śpi dzisiaj u mnie, w sensie... Ona w sypialni a ja w salonie. - Boże! Po co ja się tłumaczyłem, przecież to było jasne! - A czy jesteśmy ze sobą blisko? - poczułem ukłucie bólu w nodze, więc przesiadłem się na krzesło, zyskując czas na zastanowienie. - Znamy się jak łyse konie, walczyliśmy razem na froncie, więc musimy sobie ufać. - wyjaśniłem. Tak, najlepiej będzie pozostać przy służbowej wersji naszych relacji. - Po prostu nie wiem... Nie wiem co mogę zrobić POZA byciem przy niej. Mam z nią o nim porozmawiać? Czy wręcz przeciwnie, odciągnąć jej myśli od tej sprawy? No i wiesz... Jestem facetem, nie wiem jak ona się czuje. - tłumaczyłem. Pomysł by Sunny porozmawiała z Reiven wydał mi się jednocześnie wspaniały i groteskowo-makabryczny. W takiej rozmowie mógł łatwo wyjść mój temat, a ja bardzo nie chciałem by dwie kobiety do których coś czułem nagle się na mnie zmówiły. Czy coś. Kobiety to jednak były dziwne istoty. - Sunny, pewnie masz teraz mnóstwo innych spraw na głowie. Poza tym jest wieczór i nie chciałbym, żeby coś ci się stało w drodze. Ale gdybyś... Może wpadła do nas rano? - zapytałem. Naprawdę troszczyłem się o tą dziewczynę, bo w pewnych momentach mojego życia, była dla mnie niczym promyk słońca i nadziei wśród morza rozpaczy. |
| | | Wiek : 26 Zawód : psycholog kliniczny
| Temat: Re: Pippin - Sunny Pią Lis 29, 2013 11:19 pm | |
| Przepraszamprzepraszamprzepraszam. ;__;Nie będę udawać, że o tym nie pomyślałam. Czy komuś udałoby się tego nie zrobić? Mój rozsądek co prawda nadal pozostawał na swoim miejscu, profesjonalizm był profesjonalizmem, ale... cóż, byłam też dziewczyną. Po prostu. - Pip, nie musisz mi się tłumaczyć - powiedziałam bez emocji, wyganiając ze swojej głowy obrazy, których stanowczo nie powinno tam być. I które nie powinny wywierać na mnie wrażenia, biorąc pod uwagę, że to ja zawsze byłam tą, która go odrzucała. Nawet jeśli, hipotetycznie, znalazłby szczęście u boku Reiven - co z tego? Chciałam dla niego jak najlepiej, zasługiwał na to. Odchrząknęłam cicho, starając się nakierować własne myśli na właściwy temat. - Ale to dobrze, że sobie ufacie. Nie powiem ci, co dokładnie masz robić. Nie znam jej, nie wiem, czy woli rozmawiać, czy siedzieć w ciszy. Ale po prostu bądź, w odpowiednim momencie będziesz wiedział, co zrobić. - Miałam ochotę klepnąć się w czoło. Serio, Sunny? To jest twoja złota rada? Przygryzłam policzek od środka, myśląc intensywnie. - Jasne, wpadnę jutro - powiedziałam w końcu, mając wrażenie, że dotarłam do tego punktu rozmowy, w którym nie potrafię ani się rozłączyć, ani powiedzieć nic konstruktywnego. Westchnęłam cicho. - A w ogóle jak TY się czujesz? |
| | |
| Temat: Re: Pippin - Sunny | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|