| Temat: Ozzy Wraker Wto Sie 27, 2013 11:49 pm | |
| Ozzy WrakerRobert SheehanIMIĘ: Ozzy NAZWISKO: Wraker DATA URODZENIA: 23 maja 2265 MIEJSCE ZAMIESZKANIA: Kwartał Ochrony Ludności Cywilnej ZAJĘCIE: co się nawinieKiedy jeszcze wszystko było jak być powinno Knox Wraker poznał Stellę na niespecjalnie istotnym bankiecie, kiedy pożyczyła mu uprzejmie drinka wywołującego wymioty, by mógł mieć więcej miejsca na wypróbowanie większej ilości potraw. Kiedy jeszcze wszystko było piękne i normalne, Knox miał olbrzymie wpływy w dysktrykcie trzecim, zajmując się produktami elektronicznymi stamtąd i rozprzestrzenianiem ich po kapitolskich sklepach. Za to Stella leżała i pachniała, grając perfekcyjną żonę, a wiele kobiet umierało z zazdrości widząc jej idealne stroję, które wzbudzały zachwyt w każdej osobie z Kapitolu i szok na twarzach każdej osoby z dystryktu. Kiedy jeszcze wszystko miało ręce i nogi, Stella urodziła trójkę dzieci, najpierw syna, Ozzy’ego, kolejnego roku Odell , a jeszcze następnego Opal. Knox miał wtedy zwyczaj się śmiać, że to Odell jest mężczyzną w tym rodzeństwie, kiedy Ozzy dostawał od niej po głowie, gdy byli mali, a młodsza siostra zabierała mu zabawki. Stella miała zwyczaj mówić, że Opal będzie najładniejszą partią w całym Kapitolu, ludzie od zawsze zachwycali się jej urodą. A potem wszystko się popsuło. Knox próbuje utrzymać rodzinę, Stella obsesyjnie stara się zachować resztki z dawnego życia, wydając pieniądze zamiast na jedzenie, to brokaty, kosmetyki, peruki. Odell radzi sobie nadzwyczaj dobrze, Ozzy nie pyta czym dokładnie się zajmuje, widział jej fałszywy dowód, ale wie, że i tak nic nie poradzi na to co robi. Opal tkwi z matką w stanie zawieszenia i nieprzystosowania do nowego życia. Próbując wyciągnąć Stellę z tego obłędu. Kapitol jest piękny i niezwykle barwny. Chyba każdy musi to przyznać. Czasem aż nazbyt, odrobinę przytłaczające. Jednak plusem było to, że niewiele się tu zmieniało, oprócz modnego koloru włosów, czy nowego modelu telewizora sprowadzonego przez ojca. A przynajmniej teraz Ozzy zauważa, że to był plus i nie może uwierzyć, że kiedyś uważał to za monotonię. Od małego błagał ojca o to, żeby zabrał go kiedyś ze sobą do jakiegoś dystryktu. Żeby mógł zobaczyć jak żyją inni, poza granicami stolicy. Nudził się w mieście. Nie przepadał za rozpieszczonymi mieszkańcami. Nie dawał co prawda tego po sobie poznać. Był po prostu jednym z wielu chłopców w szkole, wyróżniał się co najwyżej wysokimi stopniami z przedmiotów ścisłych i ironicznymi uwagami którymi lubił rzucać. Jego matka przesadnie dbała o jego wygląd, a on nie lubił się kłócić, dlatego jakoś tak był jednym z tych, którzy zawsze są ubrani drogo i jak najbardziej dziwacznie. Przyzwyczajony do śmiesznego akcentu, kolorowych strojów, nieustannie zadziwiał się słuchając trybutów z innych dystryktów. Jeden jedyny raz udało mu się pojechać z ojcem do trzecie dystryktu, zafascynowany technologią, którą produkują. Patrzył na ponurych, niezwykle szarych ludzi, którzy przemierzali drogę do pracy, czując się wyjątkowo niepoprawnie w zielonkawej fryzurze i szalonym ubranku. Dopiero wtedy stracił zainteresowanie rzeczami poza Kapitolem. Wrócił zaniepokojony tym co widział, odrobinę wystraszony, uznając, że wcale nie jest pewny, czy ci ludzie na to zasługują. Trochę się pomartwił, a potem wracał do siedzenia w domu i kombinowania przy elektronicznych gadżetach, nie myśląc już za wiele o mieszkańcach trójki. Ale przecież tak było od zawsze. Taki jest porządek rzeczy. Głodowe Igrzyska? One kiedyś nie istniały? Ozzy znał je od zawsze. Odkąd pamięta rodzice siadali w napięciu przed telewizorem, oglądając te spektakularne wydarzenie. Ojciec zazwyczaj bierze wolne. On i siostry czasem dostawali zwolnienia, by nie musieli chodzić do szkoły. Matka spędza mniej czasu na staniu przed lustrem i piszczy całe dnie podekscytowana. Obstawiali swoich faworytów, komentowali ich występy, wywracali oczami na tych, za którymi nie przepadali. Istniała nieopisana zasada, że na samym początku każdy popiera kogoś innego. Dopiero kiedy zginie ten kogo najbardziej lubili, parę osób mogło kibicować jednemu. Po paru latach wszyscy wiedzieli, że matka i Opal będą wybierać miłych zawodników, najczęściej zawodowców, którzy faktycznie mają szansę. Odell będzie za najbardziej brutalnym. Ozzy znajdzie sobie kogoś najczęściej z trójki, wyglądającego na obeznanego ze wszystkim oprócz sztuk walki, albo zupełnie niepozornego, tłumacząc, że liczy na inteligencję trybuta i najczęściej się przeliczając. Ojciec zaś wybierał najtrafniej. Czy Ozzy widział w tym wszystkim coś złego? Chyba tak. W końcu praktycznie co roku padał jakiś jego ironiczny komentarz na temat wysyłania dzieci na arenę, żeby się zabijały, za co dostawał zazwyczaj pełne przygany spojrzenia od matki. Jakby sama widziała to inaczej. A jednak później siadał, kibicując swoim ulubieńcom. Bo przecież zawsze tak było. Kiedy wybuchła rebelia przez długi czas w ogóle nie rozumiał o co chodzi. Święcie przekonany, że wszystko się wkrótce uspokoi, mając w pamięci biednych mieszkańców dystryktu trzeciego. Przecież oni nie mogą być zagrożeniem. Widział tych biednych ludzi na własne oczy. Dopiero z czasem zorientował się, że to wcale nie jest do utrzymania, że to nie skończy się dobrze dla nich. I tak szybciej niż większość mieszkańców Kapitolu. Sam nie wiedział jak to się stało, że całej jego rodzinie udało się ujść w jednym kawałku. Szczególnie wpływowemu ojcu. Kiedy rebelianci zajęli miasto Ozzy był wtedy z Opal na ulicy. Niewiele z tego pamięta, albo nie chce sobie przypominać. Wiedział, że nie mógł się powstrzymać od wymiotowania na ulicy, widząc wyjątkowo okropną śmierć, a potem rzucił się w uciekający tłum, chcąc ocalić siostrę. Za to doskonale utkwiło mu w pamięci, kiedy znalazł Odell już na ulicach KOLCa, a potem rodziców. Zaczął też wtedy rozumieć, że już nic nie będzie jak zawsze. Knox utrzymuje rodzinę, zajmując się pracą fizyczną, do której nie jest przyzwyczajony, chociaż dzięki częstszym podróżom, i tak jest lepiej niż inni mieszkańcy. Coraz bardziej utyka na lewą nogę. Ozzy i Odell mają własne mieszkanie, gdzie próbują sprowadzić Opal na ziemię i nauczyć ją żyć w nowej rzeczywistości. Ta nauczyła się dopiero bez ogarniającego ją ogromnego strachu wychodzić na ulicę i przestała narzekać na tragiczne warunki, co chwilę wybuchając płaczem. Ozzy radzi sobie nieźle. Znajduje sobie często pracę dorywczo w różnych miejscach. Najczęściej dostaje jedzenie za naprawianie ważnych sprzętów w domu. To za co kiedyś ganiła go matka, za niszczenie sprzętów, by próbować je ulepszyć, co często szło mu tragicznie, stało się praktycznie jego źródłem utrzymania. Jest świetnie obeznany w sprawach technicznych i potrafi zrobić coś z niczego. Ozzy odżywa razem z prądem, kiedy ten zostaje włączony w KOLCu. Wie, że teraz tu jest tak jak zawsze było w dystryktach. Stella oszalała. Całe dnie spędza na malowaniu się i upiększaniu, rzeczami, które się do tego nie nadają. Przychodzi z błotem w dłoniach, by wcierać ja w twarz. Jednego dnia wzięła sobie farbę do ścian, nawet nie orientując się, że ją zwyczajnie ukradła i nakładała ze śpiewem na dłonie. Następnego przyszła z nieżywym gołębiem, którego znalazła na ulicy i zaczęła wsadzać jego pióra we włosy. Trajkocze o nowej modzie, opowiada stare plotki o sąsiadach i historie, które się przedawniły. Co jakiś czas wypytuje kiedy są kolejne Igrzyska, bo ten czas strasznie się jej dłuży. Od czasu do czasu próbuje się zabić, ale wyjątkowo nieudolnie. Bo bywają dni kiedy wydaje się, że widzi co się stało. Leży bezczynnie w łóżku, dopytując tylko kiedy to się skończy. Przytula się do jedynego syna powtarzając natarczywie to samo pytanie, a Ozzy cierpliwie mówi za każdym razem, że już niedługo, wyjmując z jej włosów szare, gołębie pióra. Ozzy twierdzi, że jest tchórzem. To jego siostra jest tu tą odważną. Ale to nie do końca prawda. Raczej jest po prostu realistą. Chociaż faktycznie, zdarza mu się przesadnie panikować. Nigdy nie mierzy się z przeciwnikiem, bo wie, że i tak nie ma z nikim raczej szans, chyba, że wzywa go na pojedynek szachowy. Tutaj, w nowej rzeczywistości, jego szybkość i umiarkowana zwinność po raz pierwszy przydała się na coś więcej, niż bycie pierwszym w łazience o poranku. Lubi mówić, że jest za to rozważny. Ale Ozzy strasznie dużo mówi, nie zawsze się zastanawiając nad słowami. Zdarza mu się mówić trzy po trzy to co myśli, niechcący dorzucając coś obraźliwego albo przykrego, przez źle dobrane słowa. Dopiero tutaj, w KOLCu zauważa, że brak umiejętności trzymania języki za zębami jest bardzo kłopotliwy, więc uczy się i idzie mu coraz lepiej. Często powtarza, że boli go głowa. Ale to tylko jego przecinek w zdaniach, żeby użalać się nad swoim losem, co uwielbiał robić od zawsze. Kiedy jednak ma do tego teraz mnóstwo powodów, przełożył wszystko na swoje ironiczne dowcipy. Skarży się na takie rzeczy jak brak papieru toaletowego, albo brzydką pogodą za oknem, nigdy nie wspominając nic na temat chorej matki, głodnych ludziach, nowych Igrzyskach. Ozzy tłumaczy często z westchnieniem, że nie ma szczęścia w miłości, chociaż kobiety od zawsze na pewno skrycie się w nim podkochiwały. Nigdy nie rozmyślał na temat zakochiwaniu się i, to co powtarza jest z pewnością zwykłym kłamstwem, bo dziewczyny często zaczynają go w pewnym momencie traktować jak przyjaciela. Zapominają o wcześniejszym flirtowaniu, czy nawet wymianie pocałunków, a Wraker nie ma pojęcia co z tym zrobić. Więc odpuszczał pokornie przyjmując swoją stałą rolę i najwyżej zmagając się od czasu do czasu z niefortunnymi zauroczeniami. Zawsze twierdzi, że najważniejsza jest inteligencja. Pewnie dlatego, że on sam nie potrafiłby nawet dobrze napiąć łuku, czy mieć siłę na machnięcie cięższym nożem. Oczywiście nie mówi, że on jest mądrzejszy niż inni, pewnie nawet wcale tak nie sądzi, pomijając oczywiste przypadki. Ale nikt nie może mu odmówić logicznego myślenia i niezwykłej sprawności, jeśli chodzi o naprawianie i ulepszanie sprzętów. Zawsze lubi mówić dużo o sobie. Nigdy o swojej rodzinie, czy o tym co dzieje się w jego mieszkaniu. Raczej o tym co myśli w tej chwili, jak postrzega obecną sytuację, rzuca sarkastyczne wypowiedzi na temat tego co się stało, starając się podejść z dystansem do wszystkiego. Żartuje z ich nowych domów, dając każdemu odpowiednią dawkę swojego czarnego humoru, przy każdej tragedii, albo po prostu milczy, nie komentując tych najgorszych sytuacji. Gdyby podchodził do tego inaczej pewnie by usiadł i rozpłakał się z bezradnością, chowając twarz w dłoniach. - Po zamknięciu w KOLCu powiedział, że nie zdziwi się jak teraz im zrobią Igrzyska. Przez długi czas ta uwaga była uznana przez rodzinę jako powód pierwszej próby samobójstwa matki. - Kiedy dowiedział się, że faktycznie mają być Igrzyska, zaczął próbować trenować, nauczyć się władać bronią, strzelać, cokolwiek. Zaczął wkręcać się w podejrzane towarzystwo, byle tylko dostać coś, dzięki czemu mógłby nauczyć się walczyć. Teraz zna sporo nielegalnych miejsc, ale niczego się nie nauczył. - Ma niesamowicie słabą głowę i często strasznie krztusi się dymem, ale i tak pije i pali, kiedy tylko nie żal mu na to pieniędzy. - Jest dalekowidzem, zakłada okulary kiedy musi przyjrzeć się czemuś z bliska. Obsesyjnie ich strzeże, bo nie ma pojęcia jak miałby zorganizować sobie, ile by to zajęło i jak miałby cokolwiek naprawiać bez nich. Tęskni za soczewkami. - Jak jest zestresowany gada jeszcze więcej niż zwykle. - Kiedy mieszkał sobie bezstresowo w Kapitolu całował się z chłopakiem i zastanawiał się, czy jest może gejem. W sumie wie, że zdecydowanie nie jest, bo to na dziewczyny zwraca częściej uwagę, ale wtedy widocznie miał za mało problemów na głowie. - Chociaż biega wyjątkowo szybko, długie dystanse nie są dla niego, lubi dramatyzować, że to na pewno przez niewykrytą astmę. - Lubi powtarzać, że trzeba patrzeć na wszystko optymistycznie i teraz przynajmniej jak wychodzą z domu nie muszą przygotowywać godzinami fryzury. |
|