|
| Autor | Wiadomość |
---|
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| | | | Wiek : 17 lat Zawód : trybut
| Temat: Re: #11 Sob Sie 17, 2013 5:11 pm | |
| Droga strasznie mu się dłużyła. Właściwie cały czas tylko maszerowali przed siebie, co chwila rzucając jakimś tekstem. Dało się wyczuć jakieś spięcie. Freddie czuł, że Erik nie bardzo jest szczęśliwy z tego, że Lynn z nimi idzie. Było późno. Po tych wszystkich emocjach, naprawdę bardzo chciał znaleźć miejsce, w którym będzie mógł się położyć i po prostu pójść spać. Sen to było to, czego mu teraz brakowało. No może nie była to pilna potrzeba, ale w ten sposób chciał odreagować to wszystko i poukładać sobie w głowie to wszystko co dziś się stało. W końcu zabił pierwszą osobę w swoim życiu. To było dopiero doświadczenie. Dotarli do magazynu. Wyglądały koszmarnie. Były puste i bardzo mroczne. Możliwe, że wchodzenie tutaj nie było najlepszym pomysłem, więc musieli zdecydować, czy idą dalej, czy postanawiają zostać tu na noc. Wszystko zależało od tego ile reszta osób ma energii. Jeśli jeszcze dadzą radę przejść dalej, to lepiej nie ryzykować z nocowaniem tutaj. Gorzej jeśli wszystkim chce się spać. Mieli całkiem dużo broni, więc powinni poradzić sobie z jakimś śpiącym tu już trybutem. Trudniej będzie, jak wyskoczy na nich znienacka jakiś zmiech, no i było tu strasznie zimno. Śpiwór mógł nie wystarczyć, na taką temperaturę. - Co robimy? Zostajemy, czy idziemy dalej? - spytał spoglądając na kuzynostwo idące za nim. Freddie miał straszną ochotę zobaczyć, co jest dalej. Zresztą bardzo też chciał, żeby to niekomfortowe milczenie minęło. Nie miał zamiaru zabijać Erika. Przynajmniej na razie. To była rywalizacja, ale nie chciał zabijać kuzyna dziewczyny, którą znał od dzieciństwa i która go coraz bardziej zachwycała. Wyrosła, nie ma co. Chyba tylko Fredson wyglądał tak samo dziecinnie jak kiedyś, ale co zrobić. To wszystko wina genów. Chłopak wyjął z plecaka butelkę wody i wypił jeden mały łyk. Miał zamiar bardzo oszczędzać i jak na razie jego organizm nie sprzeciwiał się temu. |
| | | Wiek : 18 lat Zawód : brak
| Temat: Re: #11 Sob Sie 17, 2013 6:28 pm | |
| Nie aż tak strasznie zmęczony rozglądam się dookoła. Ciesze się, że udało nam się wyjść z tamtej pułapki bez szwanku, ale nie chciałbym zostać na noc w tym miejscu. Ciemno tu i przeraźliwie zimno, a w nocy może się jeszcze ochłodzić. Illisa ma śpiwór, a Freddie dodatkowa kurtkę i skarpety. Ja mogę nie dotrwać do rana. - Moglibyśmy przejść jeszcze kawałek. Może znajdziemy jakieś cieplejsze miejsce. Spoglądam na Illise i Freddiego, chcąc poznać ich zdanie na ten temat. Jeśli zdecydują się zostać, nie będę się sprzeciwiał. Mimo to mam nadzieje, że przyznają mi rację i przeszukamy najbliższa okolice. - Podoba mi się pomysł z pozyskaniem wody ze śniegu - komentuję wcześniejszy pomysł Illisy, wreszcie się uśmiechając. Trochę się rozluźniam. Może rzeczywiście nie powinienem się tak denerwować. - Szkoda tylko, że nie mamy drewna na ognisko. |
| | | Wiek : 17 lat Zawód : Uczennica
| Temat: Re: #11 Sob Sie 17, 2013 8:49 pm | |
| Szła żwawym krokiem. Może i to nie najlepsze posunięcie było, bo traciła ciepło i energię, a miała oszczędzać na jedzeniu. Propo jedzenia. Głodna się zrobiła. Wiedziała, że jeszcze dwie godziny wytrzyma, ale nie dłużej. Będzie musiała coś skubnąć z zapasu żarcia, bo przestanie myśleć (jeżeli w ogóle myśli), albo gorzej. Zacznie atakować własnych sojuszników, a to przyniesie wyłącznie jej zgubę. Niee... Ona musi coś zjeść. Jeszcze trochę i po prostu strzeli focha, a chłopcy będą zmuszeni się zatrzymać. Trudno. Najwyżej się obrażą. Tak samo jak Freddie czuła, że jest spięcie. Czyżby Erik niezbyt cieszył się z towarzystwa Lynna? Freddie zdawał się próbować oczyścić atmosferę. Ill natomiast ignorowała chwilowo to, że oboje są właściwie tutaj ze względu na nią. Nie powiem... bardzo jej się to podobało, że jeszcze się nie pozabijali ze względu na to, że ona stworzyła sojusz. Po jakimś czasie znaleźli się w opuszczonych magazynach. Niezbyt zachęcające do przebywania w nich. W każdej chwili mogło się na nich coś rzucić, a tego dziewczyna nie chciała doświadczyć tej nocy. Miała cichą nadzieję, że Organizatorzy na razie skupią się na innych. Na tym ogromnym sojuszu i na Theo, który postanowił zostać męczennikiem i ratować dziewczynki. - Co robimy? Zostajemy, czy idziemy dalej? Ill przyspieszyła i szła teraz obok Freddiego. Spojrzała na niego. Dobrze pamiętała dzieciństwo. Według niej chłopak mocno się zmienił od czasów klocków i rzucania w siebie ołówkami. Zdawał się jej wydorośleć, choć nie była pewna, czy jest dojrzały. Teraz sytuacja tego od niego wymagała, ale w normalnym życiu? Ciekawiło ją to bardzo, ale za każdym razie, gdy zaczynała się nad tym zastanawiać opieprzała się w myślach i przestawała. - Chyba bezpieczniej dla nas byłoby pójście dalej. Możemy się zatrzymać na trochę, by odsapnąć, coś zjeść, napić się i iść dalej. No chyba, że jesteście zmęczeni. Ja osobiście nie usnę chyba dzisiaj. - Powiedziała ze spokojem patrząc raz na Freddiego, raz na Erika. Ich zdanie się liczyło. W końcu byli w sojuszu, a sojusz polegał na dogadywaniu się ze sobą, kompromisach i współpracy. Dopóki mieli sojusz dopóty Ill chowała swoją dumę i indywidualne zachowania. - Moglibyśmy przejść jeszcze kawałek. Może znajdziemy jakieś cieplejsze miejsce. Blondynka pokiwała głową na słowa Erika. Ona mogła iść dalej. - To co? Zatrzymujemy się tutaj? Szukamy w budynku miejsca na odpoczynek, czy idziemy dalej? - Zapytała chłopaków. Wstrząsnął nią lekki dreszcz z zimna. No tak. Głód i chłodno na dworze. Dwa elementy powodujące u niej dreszcze. Ściągnęła plecak i wyciągnęła szybko paczkę z jedzeniem. Otworzyła cicho i wyciągnęła dwa suche plastry jabłka. Włożyła je do ust i zaczęła powoli przeżuwać jedzenie. Zwinęła paczkę z resztą jedzenia i schowała do plecaka. Założyła go na plecy i oddawała się chwilowo przyjemności jedzenia. Dopóki nie podjeli decyzji mogła się delektować smakiem suszonych jabłek. - Szkoda tylko, że nie mamy drewna na ognisko. Ill spojrzała na Erika. - Ognisko to nie jest dobry pomysł. Przynajmniej nie w miejscu skąd można ujrzeć światło. Mogą nas inni znaleźć, albo zwierzęta. Moglibyśmy w jakimś domu wykorzystać meble i zrobić mały ogień jak dawniej cyganie. Co wy na to? Oczywiście jeśli mamy w planach znaleźć już miejsce do spania. - Powiedziała, gdy tylko zjadła połowę swojego posiłku i mogła już mówić wystarczająco wyraźnie. |
| | | Wiek : 17 lat Zawód : trybut
| Temat: Re: #11 Sob Sie 17, 2013 10:26 pm | |
| - Dobra tu jest zdecydowanie za zimno i za bardzo nas tu widać. Spadamy stąd. - powiedział, po czym wziął łyk wody z butelki i wystawił ją w stronę Erika, z wyraźnym zamiarem poczęstowania go. Chwilę potem dokładnie takim samym gestem zapytał dziewczyny. Dokładnie zapiął plecak, przy okazji spoglądając na plecaki swoich towarzyszy. Musiał być pewien, że nikt niczego nie zgubi. Mieli sporo rzeczy i każda była na wagę złota. Założył bagaże na plecy i zwrócił się w stronę swoich towarzyszy. - To co idziemy dalej? - powiedział bardzo zmotywowany. Musieli znaleźć jakieś miejsce, mimo że było już tak późno. Powoli dochodził chyba 2 lub 3, więc musieli się pospieszyć. W sumie miło byłoby kogoś po drodze spotkać i obłupić. Potrzebowali więcej rzeczy, no i trzeba pamiętać, że to zawody. Muszą się w końcu zabić. Ruszyli na południe. Zmęczenie było nie do zniesienia, ale musiał przyznać, że powietrze w "Kapitolu" było jakieś takie rześkie. Nie takie jak w prawdziwym mieście. To było wręcz kojące podczas długiej drogi. Freddie postanowił w pewnym momencie drogi przejąć inicjatywę i zacząć rozmowę. - Strasznie jestem ciekaw co to za biały proszek, który ma Erik. - powiedział.
//POŁUDNIE
Do Ill i Erika. Możecie dalej o tym proszku białym pisać w miejscu gdzie nas przeniesie MG, ale tutaj zt już i to było tylko takie wydłużające post pytanie xd |
| | | Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: #11 Sob Sie 17, 2013 10:35 pm | |
| Kiedy tak szli na południe, w pewnym momencie Illisa jakby odbiła się od powietrza, jednocześnie tracąc oddech. Coś zadymiło, a ziemia w miejscu, gdzie trybutka postawiła ostatni krok, pokryła się czarną sadzą, która pojawiła się znikąd. Dziewczyna upadła na zimny beton, mocno się przy tym obijając. Nie owijając w bawełnę - straciła przytomność. Przez pierwsze kilka sekund nie mogła złapać oddechu, ale w końcu jej klatka piersiowa zaczęła samoistnie unosić się i opadać. Dalej nie otworzyła jednak oczu. Jednocześnie coś zaskrzeczało, a oczom Freddiego i Erika ukazała się samotnie stojąca, mała małpiatka o uroczym spojrzeniu i chudym ciałku. |
| | | Wiek : 17 lat Zawód : Uczennica
| Temat: Re: #11 Sob Sie 17, 2013 11:35 pm | |
| Żeby nie było pozwolę sobie napisać posta z uwzględnieniem pomysłu szanownego MG, któremu się najwyraźniej nudziło.
Illisa wzięła butelkę od Freddiego i pociągnęła dwa łyki wody. W sam raz na zwilżenie języka if you know what I mean. Po chwili oddała zakręconą butelkę chłopakowi i ruszyła w stronę południową. Wzruszyła ramionami na słowa o proszku. - A bo ja wiem? Pierwsze widzę taki proszek. To chyba nie jest lek. Kokaina też nie. - uśmiechnęła się na słowa o kokainie. Długo sobie nie pochodziła trzeba przyznać. Nawet nie była pewna kiedy się to wydarzyło. Po prostu postawiła krok, a chwilę później dowiedziała się, że potrafi latać. Hmm... A może dostała skrzydeł? W końcu Anioł Śmierci miał skrzydła, a ona ma na nazwisko Śmierć, więc może ma niewidzialne skrzydełka nietoperza, albo kruka i sobie lewituje mimo woli? Nagle poczuła zimny beton, ból i... ciemność. Wszędzie ciemność. Ogarnęła ją cisza i ciemność. Była w dupie... W przenośni. Nie żeby wiedziała, czy w dupie jest cisza, bo ciemność jest na pewno. Jasne było, że straciła przytomność i nie reagowała na jakiekolwiek bodźce ze świata zewnętrznego. Ciekawe, czy odzyska przytomność, bo szczerze mówiąc miała w planach zemrzeć w bardziej spektakularny sposób niż zostanie zeżartą przez małpę podczas, gdy nie ma kompletnie świadomości. Co prawda to bezbolesna śmierć (chyba), ale i tak chciała mieć świadomość, że to jej ostatnie chwile. Grunt, że oddychała. Grunt, że płuca podjęły pracę, a to oznaczało, że żyła, prawda? Chyba, że to reakcja ciała, a mózg już był martwy. Wtedy byłaby nie w dupie, a w niebycie (nie mylić z odbytem). |
| | | Wiek : 17 lat Zawód : trybut
| Temat: Re: #11 Nie Sie 18, 2013 12:30 am | |
| Szli na południe tak jak sobie zaplanowali. Szli sobie, a właściwie to przeszli kilka metrów aż tu nagle, znienacka Ill prezentuje światu swoje nowe moce anioła śmierci. Teraz na serio. Freddie naprawdę się przestraszył kiedy dziewczyna upadła, a najbardziej obawiał się sadzy. Ill może być nieźle poparzona w takim razie. No przepięknie. Była jakaś 3 rana, oni od 12 nie spali, a teraz musieli się przebudzić i przywrócić dziewczynę do życia. Szybko rzucił plecak na ziemię w ogóle nie zwracając uwagi na małpkę. Wyjął maść na oparzenia, tak na wszelki wypadek i wziął też nóż, który trzymał w ręce, w razie gdyby małpiatka postanowiła atakować. - Erik, pilnuj tej kapucynki, małpiatki. Czymkolwiek to jest. - powiedział w ataku paniki. Nie jąkał się, ale dało się wyczuć nerwowość w jego słowach. Freddie spojrzał na dziewczynę i podłożył jej pod nogi plecak, unosząc je, tak jak to się robi w przypadku omdleń. Nie robił kursu pierwszej pomocy, ale takie rzeczy wie chyba każdy. Przynajmniej tak mu się wydawało. Potem chłopak oglądał jej ciało przez ubrania, by dostrzec jakieś poparzenia. Skądś musiała się wziąć sadza. To było bardzo dziwne. Spojrzał teraz na małpkę. Niby nie wydawała się być niebezpieczna, ale na wszelki wypadek trzeba było ją zabić. Nie było innego wyjścia, bo co jeśli te małe stworzenie było zmiechem i w sekundę miało zmienić się w ogromnego wściekłego goryla. Wziął nóż i trzymał go za plecami. Dokładnie przyjrzał się małemu stworzeniu i po chwili rzucił nożem prosto w małpkę. Wtedy usłyszał kolejny głośny oddech nieprzytomnej dziewczyny, przez co nie widział, czy udało mu się trafić. - Trafiłem? - spytał się chłopaka, jakby bał się spojrzeć w tamtą stronę. Przecież mógł tam stać już rozwścieczony goryl prawda? |
| | | Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: #11 Nie Sie 18, 2013 2:46 am | |
| Illisa nie powinna raczej przechwalać się potem, że na arenie nauczyła się latać. Wpadnięcie na niewidzialną ścianę bynajmniej lewitowaniem nie jest, chociaż kto wie, może w wyniku uderzenia, niepozbawionego czynniku prądu elektrycznego, w głowie trybutki coś zamigotało, a przed oczami pojawiły jej się anioły. Pewne było wyłącznie to, że po paru sekundach z nosa dziewczyny zaczął wyciekać skromny strumyczek krwi, wymijać usta i brudzić brodę. Wracając do obrażeń - oprócz poparzonej lekko lewej nogi, tej, która wpadła prosto w pole siłowe, raczej nie było ich wiele. Przede wszystkim na uwagę zasługiwała łydka, którą należało jak najszybciej się zająć. Małpka za to po prostu siedziała i patrzyła na to, co czynili trybuci. Przechylała na boki głowę i drgała, kiedy zabrzmiał czyjkolwiek głos. Kiedy Freddie rzucił w jej stronę nóż, zasyczała niczym wściekły kot i skoczyła w jego stronę, ale w tym momencie ostrze przeszyło jej drobne ciałko i stworzonko z ostatnim krzykiem upadło na ziemię. Co najciekawsze, jego krew miała atramentowy kolor,, a gdy ciecz kapnęła na beton, wypaliła w nim drobne wgłębienie. |
| | | Wiek : 18 lat Zawód : brak
| Temat: Re: #11 Nie Sie 18, 2013 9:49 am | |
| - Ill, a czy ja mówię, żebyśmy rozpalali je tutaj? Po prostu wkrótce przydałaby się nam jakaś podpałka. To racja, że ogień przyciąga trybutów, ale zwierzęta powinien odstraszać. Chociaż ze zmiechami nic nie wiadomo. - A może to proch strzelniczy? Na dobra sprawę, to nigdy nie widziałem go na oczy. Kokainy tez nie. Takim bylem świętym dzieckiem - mówię do Freddiego. Coraz bardziej udziela mi się pogodna atmosfera. Idziemy dalej, a ja zaczynam już dygotać z zimna. Chowam ręce w kieszeniach kurtki. I właśnie wtedy Illisa odbija się od powietrza. Natychmiast pomagam Freddiemu odciągnąć stamtąd nieprzytomna dziewczynę. Serce znowu skacze mi do gardła. Jakże krotko trwał czas, kiedy moglem się nie denerwować... - Pole siłowe! Musieliśmy dojść na skraj areny. Ale żeby aż tak szybko?... Może Róg Obfitości nie znajdował się w jej centrum? Malo tego, teraz jeszcze przygląda się nam jakaś małpiatka. Freddie reaguje pierwszy i zabija zmiecha nożem. - Chyba już nie odzyskasz tego noża. Zobacz te dziurę w betonie... Ale póki co trzeba opatrzyć Illisę. Cale szczęście, że mamy maść na oparzenia. |
| | | Wiek : 17 lat Zawód : trybut
| Temat: Re: #11 Nie Sie 18, 2013 10:36 am | |
| Freddie widział, że ta sytuacja już chyba całkowicie wyładowała ciśnienie między nim a Erikiem, było już chyba dobrze. Najbardziej martwiła go ta małpiatka. - Ciekawe co by się stało, gdyby mnie ugryzła, albo opluła. - powiedział zaciekawiony. W sumie nie wiadomo. Może pluła jadem w każdym razie mogła być doskonałą bronią. Gdyby mieli w co zebrać jej krew to mogliby ją zmieszać z wodą i otruć jakiegoś trybuta. O! To doskonały pomysł. Wypaliło by wnętrzności z całą pewnością, ale problem był taki, że skoro wypaliło dziurę w betonie, to najprawdopodobniej nie mają naczynia, w które mogliby zebrać cenną krew. Lynn rzucił się znowu w stronę dziewczyny, bo widział, że z jego noża już nic nie zostało, więc nie miał po co go stamtąd zabierać. Wziął maść na oparzenia i nałożył całkiem dużą jego warstwę na łydkę dziewczyny, po czym wziął resztkę bandaży i zrobił jej opatrunek wokół nogi. Rzucił resztkę bandaża w stronę Erika i poprosił, żeby zmienił jej opatrunek na głowie, bo nie wiadomo co się z stało z raną na głowie po upadku. - Chyba faktycznie dotarliśmy już do końca, chociaż to trochę dziwne. Nawet bardzo. - mówił, jednocześnie wycierając krew sączącą się z nosa Ill, kawałkiem bandaża. Nie zakładał na niego opatrunku, bo nawet nie wiedział jak to zrobić, ale krwotok nie był aż tak duży, żeby tego potrzebował. - Czekamy aż odzyska przytomność, czy weźmiemy ją na ręce i pójdziemy na przykład na wschód? - zapytał patrząc na Erika, który zmieniał opatrunek swojej kuzynce. |
| | | Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: #11 Nie Sie 18, 2013 12:57 pm | |
| Rozległ się kolejny skrzek. I kolejny. W cieniu budynków migotały świecące się pary wielu oczu i błyskały im niebezpiecznie ostre jak szpilki zęby, wykrzywione jakby w niekoniecznie zachęcającym do współpracy uśmiechu. A może po prostu w żądnym krwi grymasie? I one przez chwilę po prostu siedziały, skrzecząc, a gdy Freddie zadał ostatnie pytanie, drgnęły ostatecznie i wydając coś na kształt bojowego okrzyku, rzuciły się w ich stronę, drapiąc trybutów po kostkach i ciągnąc Illisę za włosy. Najwidoczniej zganiały ich z powrotem na północ. |
| | | Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: #11 Nie Sie 18, 2013 3:39 pm | |
| Powietrze przeszył odgłos armatniego wystrzału. |
| | | Wiek : 18 lat Zawód : brak
| Temat: Re: #11 Nie Sie 18, 2013 7:35 pm | |
| Żrąca krew małpiatek byłaby prawdziwie morderczą bronią. Żałuję, że nie możemy zabrać jej ze sobą, ale w tej chwili mam poważniejsze zmartwienia. Rozwścieczone zmiechy rzucają się na mnie i Freddiego, gryząc i drapiąc nas po nogach. To nieprzyjemne uczucie, ale jeszcze nie czuje bólu. Jak na razie małpiatki nie dają rady rozciąć mi skory, jednakże ubranie szybko się drze. Mam mało czasu. - Walka nie ma sensu - wołam. Freddie na pewno doskonale wie, że małp jest zbyt wiele, żebyśmy zabili je wszystkie. Nie starczy nam noży, które po spotkaniu z ciałkiem zmiecha momentalnie się roztapiają. - Spróbujmy zepchnąć je do rzeki. Albo cokolwiek innego, tylko zabierzmy się stad. Łapię Illisę za lewe ramie i daje znać Freddiemu, żeby mi pomógł. Ciągniecie dziewczyny znacznie utrudni nam ucieczkę, ale wciąż mam nadzieję, że wyjdziemy z tego cało. To mi przypomina sytuacje z mojego pokazu indywidualnego, kiedy miałem rzucać nożami do pokojowo nastawionych zmiechów. Zabiłem jednego, a wtedy zaatakowała mnie cala reszta. Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. I dlatego nie możemy zostawić Illisy na pastwę losu.
//kierunek północ! |
| | | Wiek : 17 lat Zawód : trybut
| Temat: Re: #11 Nie Sie 18, 2013 10:47 pm | |
| Na prośbę chłopaka bierze dziewczynę za drugie ramie i pomaga Erikowi ją przenieść. Ucieczka przed zmiechami jest co najmniej dziwna, bo kompletnie nie wiedzą o co im chodzi. Właściwie skąd się wzięły i dlaczego ich atakują? Może miało to coś wspólnego z zabiciem tamtej kapucynki. Nieważne. Teraz ważniejsze było to, żeby uciec. Jak najszybciej uciec. Na północ, bo najwyraźniej w tamtą stronę kierowały ich wściekłe zwierzęta. Freddie strasznie bał się tez o Ill, która wciąż nie odzyskała przytomności. Puls miała bardzo wyraźny, ale musi w końcu złapać kontakt ze światem. Nie mogła teraz umierać. Zresztą to tylko omdlenie, a on panikuje. Co się z nim właściwie dzieje?
// PÓŁNOC Przepraszam, że krótko nie mam czasu zbytnio |
| | | Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: #11 Nie Sie 18, 2013 11:10 pm | |
| Kiedy trybuci zaczęli się oddalać, małpiatki zaprzestały ataku, skrzecząc tylko, gdy spowalniali ruch. Kroczyły za nimi jeszcze jakiś czas, nie skacząc już na nich, ale jakby śledząc każdy ich krok, dopóki nie opuścili zasiedlonego przez nie miejsca.
Jak doskonale pewnie wiecie, cofacie się tutaj. |
| | |
| Temat: Re: #11 | |
| |
| | | |
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|