IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
#2.2

 

 #2.2

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
the odds
Game over
Game over
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

#2.2 Empty
PisanieTemat: #2.2   #2.2 EmptyCzw Sie 15, 2013 1:25 am



Znajdująca się na uboczu cukiernia mogłaby z pewnością zostać niezauważona, gdyby tylko nie odznaczała się na tle galerii mocnym różem swoich ścian. Takich samych miejscówek w prawdziwym Kapitolu było od groma. W tamtych jednak, jedynym czego można było się obawiać była nieprzyzwoicie duża liczba kalorii w wyszukanych przysmakach.


Powrót do góry Go down
the civilian
Cordelia Snow
Cordelia Snow
https://panem.forumpl.net/t273-cordelia-snow
https://panem.forumpl.net/t3572-cordelia
https://panem.forumpl.net/t1280-cordelia-snow
https://panem.forumpl.net/t1611-the-capitol-s-sweetheart
https://panem.forumpl.net/t1369-cord
https://panem.forumpl.net/t1911-cordelia-snow
Wiek : siedemnaście
Zawód : studentka, celebrytka, mścicielka
Przy sobie : zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, odtwarzacz mp3, gaz pieprzowy, para kastetów, dokumenty, klucze i telefon.
Znaki szczególne : i'm cordelia fucking snow, who the fuck are you?
Obrażenia : wypadają mi włosy, ale od czego są peruki?

#2.2 Empty
PisanieTemat: Re: #2.2   #2.2 EmptyPon Wrz 23, 2013 11:36 am

| 2.1
Z góry przepraszam za długość tego czegoś.


Organizatorzy w końcu się obudzili i postanowili dać popalić Cordelii i Arturowi. Cztery dni bez niespodzianek, trupów i innych atrakcji mogły przecież zanudzić widownię, więc trzeba im wreszcie było zaserwować coś konkretnego. Trzęsienie ziemi, albo raczej samego centrum handlowego, spełniło swoje zadanie doskonale, jeden trybut własnie padł martwy.
Gdy tylko zauważyła wchodzących Amandę, Bookera i Floriana wiedziała, że prędzej czeka ich jakaś złowieszcza niespodzianka, niż ponowne spotkanie członków sojuszu. Teraz jedno z nich już nie żyło, choć panna Snow nie widziała, kogo dosięgnął los. Nie było czasu na rozglądanie się dookoła i dbanie o cudze tyłki, swój własny był dla niej wystarczająco cenny. Gdy poczuła pierwsze drgania, natychmiast rzuciła się w górę schodów, podążając za Arturem. Kuszę trzymała kurczowo w rękach, niczym swój najcenniejszy skarb. Gdy zgasły światła, Cordelia prawie potknęła się o własne nogi, ale udało jej się utrzymać równowagę i wbiec do pierwszego lepszego pomieszczenia. Poczuła słodki zapach i już wiedziała, gdzie może się znajdować, choć jej oczy jeszcze nie przyzwyczaiły się do ciemności.
-Nie jedz niczego - natychmiast ostrzegła Artura i spojrzała w jego stronę, a raczej tam, gdzie spodziewała się jego obecności.
Słabe światło księżyca wpadało przez szklany dach centrum handlowego, a potem także do cukierni, dalej jednak było zbyt ciemno by zacząć rozróżniać smakołyki w gablotach.
Gdy sytuacja na zewnątrz trochę się uspokoiła, Cordelia wychyliła głowę ze sklepu i krzyknęła głośno:
-Hej, hej! Żyjecie?!
Miała nadzieję, że reszta usłyszy ją i odpowie, przy okazji dając znać, kogo stracili przed chwilą.
Powrót do góry Go down
the odds
Game over
Game over
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

#2.2 Empty
PisanieTemat: Re: #2.2   #2.2 EmptyPon Wrz 23, 2013 11:48 pm

Powietrze przeszył odgłos armatniego wystrzału.
Powrót do góry Go down
the odds
Game over
Game over
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

#2.2 Empty
PisanieTemat: Re: #2.2   #2.2 EmptySob Paź 12, 2013 1:36 am

Umieszczony w przedramieniu trybuta lokalizator eksplodował, rozrywając skórę, mięśnie, krusząc kości i - co najważniejsze - nieodwracalnie uszkadzając żyły i tętnice. Pod oszołomionym bólem chłopakiem ugięły się kolana, osunął się na posadzkę. Przypominająca krwawą masę ręka krwawiła obficie, zalewając podłogę ciemnoczerwonym płynem. Nawet jeśli Cordelia próbowała mu pomóc - nie była w stanie nic zrobić. Po kilku minutach Artur stracił przytomność, a powietrze przeszył odgłos armatniego wystrzału.

Po wyjaśnienie odsyłam tutaj.
Powrót do góry Go down
the civilian
Cordelia Snow
Cordelia Snow
https://panem.forumpl.net/t273-cordelia-snow
https://panem.forumpl.net/t3572-cordelia
https://panem.forumpl.net/t1280-cordelia-snow
https://panem.forumpl.net/t1611-the-capitol-s-sweetheart
https://panem.forumpl.net/t1369-cord
https://panem.forumpl.net/t1911-cordelia-snow
Wiek : siedemnaście
Zawód : studentka, celebrytka, mścicielka
Przy sobie : zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, odtwarzacz mp3, gaz pieprzowy, para kastetów, dokumenty, klucze i telefon.
Znaki szczególne : i'm cordelia fucking snow, who the fuck are you?
Obrażenia : wypadają mi włosy, ale od czego są peruki?

#2.2 Empty
PisanieTemat: Re: #2.2   #2.2 EmptySob Paź 12, 2013 12:47 pm

Gdyby ktoś pomyślał o tym wcześniej, mógłby puścić tę scenę w zwolnionym tempie, gdyż doprawdy była iście filmowa. W jednej chwili Cordelia uśmiechała się przez ramię do Artura, a drugiej coś obok niego eksplodowało. Nie, nie obok. W nim. Gdy upadał, panna Snow natychmiast rzuciła się w jego kierunku i na podłodze wylądowali już razem.
-Artur! - zdążyła krzyknąć tylko jego imię, oszołomiona całą sytuacją.
Spark pojękiwał cicho, a twarz miał wykrzywioną w grymasie bólu. Jego krew była już wszędzie, na podłodze, na ubraniach, na twarzach obojga trybutów. Lewe przedramię chłopaka było tak zmasakrowane, że widok ten panna Snow przypłaciła porządnym odruchem wymiotnym. Wiedziała jednak, że nie ma teraz czasu na takie bzdury, dlatego czym prędzej starała się ucisnąć poranione miejsce. Sięgnęła po kurtkę Connora i usiłowała związać rękawy, tworząc opaskę uciskową, jednak dłonie jej się trzęsły, a ciałem wstrząsnął pierwszy szloch.
-Nie, proszę, tylko nie on - jęczała, próbując utrzymać go przy życiu, zapominając na chwilę o tym, że przecież znajdują się na Igrzyskach. Naiwna.
Zlokalizowała swój plecak i zaczęła czym prędzej szukać w nim zestawu bandaży, jakby jeszcze miały szansę jej się przydać.
Iskierka w jego oczach zgasła, Artur stracił przytomność.
Drogę do niego pokonała już na kolanach, brudząc się obficie w kałuży jego krwi, ale to nie miało teraz znaczenia. Cordelia zdążyła tylko dotknąć trzęsącą się dłonią do jego policzka, ale nie wyczuła już oddechu.
Powietrze przeszył odgłos armatniego wystrzału, łącząc się z krzykiem szlochającej trybutki.
Łzy ciurkiem spływały po jej policzkach, mieszając się na nich z krwią Artura. Snow krzyknęła ponownie, potem znowu i jeszcze raz. Wrzeszczała ile sił w płucach, jakby miało to zwrócić życie jej przyjaciela lub zatrzymać czas. Czara żalu i goryczy, która wzbierała w niej od początku Igrzysk, wreszcie się przelała. Dotarło do niej, jak bardzo jest wściekła, a narastający gniew poczuć mogła w każdej komórce swojego ciała. Spazmatyczne szlochy nie ustawały, dziewczyna w nosie miała to, że oglądają ją teraz tysiące ludzi.
Podniosła się z kolan i ledwo widząc przez łzy, dotarła do sklepowej lady. Jednym ruchem ręki strąciła z niej stojaki z babeczkami, sięgnęła do lustra i z rozmachem zrzuciła je ze ściany, a ono rozbiło się na małe kawałeczki, wróżąc siedem lat nieszczęścia. Zerwała zasłonę z przejścia prowadzącego na zaplecze, chwyciła karnisz i zamachnęła się ile sił. Szkło z rozbitej gabloty posypało się na podłogę, a Cordelia nie przestawała niszczyć wszystkiego dookoła, w akompaniamencie własnych szlochów i krzyków.
Przestała dopiero, gdy pomieszczenie wyglądało tak, jakby przeszło tędy tornado, a samą pannę Snow zmęczyło nieustające łkanie. Dopiero wtedy mogła ponownie zerknąć na Artura, chociaż jej klatka piersiowa wciąż unosiła się nierównomiernie i dziewczynie trudno było złapać oddech.
Wyglądał, jakby spał. Grymas bólu zamienił się w coś w rodzaju delikatnego uśmiechu, jakby trybut znajdował się w tej chwili w lepszym miejscu. Mówi się, że w obliczu śmierci przelatują człowiekowi przed oczami wszystkie najważniejsze wspomnienia. Może rzeczywiście coś w tym jest, bo gdy Cordelia ponownie spojrzała na Artura, przypomniały jej się czasy, które spędzili razem. Na długo przed Igrzyskami, przed rebelią, gdy ich przyjaźń dopiero się rodziła. Wspólne powroty ze szkoły, zajęcia z szermierki, przegadane całe noce... nikt nie znał panny Snow tak dobrze, jak on. Nikt inny nie znał jej prawdziwej twarzy. Jedyna osoba, która widziała w niej dobro, nie żyła.
Cordelia nie chciała już płakać, choć powstrzymywała się ostatkiem sił. Podeszła do trybuta, nachyliła się nad nim i po odgarnięciu włosów z jego twarzy, złożyła ostatni pocałunek na czole chłopaka. Podniosła się dopiero po dłuższej chwili, jednak wtedy była już zdecydowana co do swoich kolejnych działań. Zebrała swoje rzeczy do plecaka, a potem zdecydowała się przeszukać także plecak Artura. Nie dałaby rady wziąć ze sobą jego miecza, dlatego położyła go tuż przy nim. Zabrała jednak zapałki i zatrute strzałki, które mogły przydać się w jej kuszy.
-Do zobaczenia - szepnęła cicho, ostatni raz spoglądając na ciało przyjaciela, a potem czym prędzej wybiegła z cukierni.

| Ulica przed galerią.
Powrót do góry Go down
Sponsored content

#2.2 Empty
PisanieTemat: Re: #2.2   #2.2 Empty

Powrót do góry Go down
 

#2.2

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Panem et circenses :: Po godzinach :: Archiwum :: Lokacje :: 
1. arena
-