IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Opuszczony teatr

 

 Opuszczony teatr

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : 1, 2, 3  Next
AutorWiadomość
the civilian
Noah Atterbury
Noah Atterbury
https://panem.forumpl.net/t1889-noah-atterbury#24419
https://panem.forumpl.net/t249-noah-atterbury
https://panem.forumpl.net/t1314-noah-atterbury
https://panem.forumpl.net/t563-noah
https://panem.forumpl.net/t1190-noah-atterbury
Wiek : 19
Zawód : Kelner w 'Well-born' i student
Przy sobie : medalik z ampułką cyjanku, zapalniczka, broń palna, zezwolenie na posiadanie broni, paczka papierosów, nóż ceramiczny
Znaki szczególne : piegipiegipiegi
Obrażenia : Złamane serce i nadszarpnięte zaufanie

Opuszczony teatr Empty
PisanieTemat: Opuszczony teatr   Opuszczony teatr EmptyPią Maj 03, 2013 1:06 pm



Mimo że od dawna nieużywany i nadgryziony zębem czasu, kapitoliński teatr zachował się w stanie prawie nienaruszonym. Oprócz kilku okien nie brakuje tu niczego. Aż szkoda, że pałętający się po Ziemiach Niczyich artyści nie mają widowni, którą mogliby tu olśniewać!
Powrót do góry Go down
Gość

Opuszczony teatr Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczony teatr   Opuszczony teatr EmptyPon Maj 27, 2013 8:51 pm

Czasem zdarzają się takie dni, gdy człowiek niemal tryska energią, gdy ma się ochotę niemal skakać z radości. W takie dni wszystko układa się zgodnie z planem, a ludzie przesyłają sobie serdeczne uśmiechy. Tyene oddała by wiele, aby choć jeden dzień wyglądał właśnie tak, niestety w jej życiu jak zwykle gościła rzeczywistość, w najgorszym ze swych wydań. Było cholernie zimno, tak, że dziewczyna już po kilku metrach przestała czuć palce u stóp. W dodatku z nieba zaczęło lecieć to białe gówno. Nie czekając ani chwili blondynka zaczęła rozglądać się za jakimkolwiek schronieniem, nie marzyło jej się stanie i moknięcie. W końcu jej oczy natrafiły na nieco zniszczony i opuszczony budynek - stary teatr. Kiedyś przychodziła tu z rodzicami, tak jak wielu dawnych obywateli Kapitolu. Rozglądając się po zniszczonym wnętrzu po raz kolejny uświadomiła sobie, jak bardzo wszystko się zmieniło. Dawne kolorowe ściany i sufit wyblakły, a fragmenty farby odchodziły płatami niczym stara skóra. To miejsce było tak samo zniszczone i bezużyteczne, jak cały Kapitol. Jak ona. Pokręciła energicznie, chcąc pozbyć się tych idiotycznych myśli ze swojej głowy. Przecież nie była filozofem, żeby rozważać jak to miejsce obrazuje stan jej duszy. To może zostawić pseudo-psychologom, ona powinna skupić się na tym co potrafiła najlepiej - byciu wredną suką i morderczynią. Ruszyła powoli po schodach w stronę sceny, a jej kroki odbijały się echem w pustym pomieszczeniu. W końcu skręciła w jeden z rzędów, szukając jakiegoś siedzenia, które nie rozpadłoby się pod wpływem ciężaru jej ciała. W końcu usiadła na jednym, całkiem niedaleko sceny. Wokół niej uniosły się kłęby kurzu, przez które zaczęła się krztusić. Niestety nie mogła zrobić nic oprócz pomarudzenia na "pierdolony" kurz i przeczekania tego nalotu na jej skromną osóbkę. Po chwili, gdy dym opadł wyciągnęła się na krześle i przymknęła powieki. Nadal było jej zimno, ale przynajmniej nie padał tu śnieg. Zagrzebała się głęboko w swej czarnej, wojskowej kurtce, a na głowę nasunęła kaptur. Pewnie wyglądała teraz jak bezdomna, ale co ją obchodzi zdanie innych. Ważne, że było jej ciepło i tyle. Przymknęła powieki i wsłuchała się w ciszę panującą w tym miejscu. Teatr mógłby idealnie nadawać się na tymczasową sypialnie, nie spała już od... Heh, już nawet sama nie pamiętała od jak dawna. Na wszelki wypadek jej dłoń powędrowała w kierunku pistoletu, zaciskając się na nim. Przezorny zawsze ubezpieczony, zwłaszcza na Ziemiach Niczyich, gdzie jedynym obowiązującym prawem było prawo silniejszego. Była pewna, że niewiele osób powstrzymałoby się przed okradzeniem jej we śnie, a tak wyglądała w tym momencie, choć jeszcze nie ucięła sobie drzemki.
Powrót do góry Go down
the victim
Laoise O`Brian
Laoise O`Brian

Opuszczony teatr Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczony teatr   Opuszczony teatr EmptyPon Maj 27, 2013 9:20 pm

Zima w pełni objęła panowanie nad okolicznymi krainami, pokrywając bielą wszystko w zasięgu wzroku. Brzydotę zniszczonych budynków i dróg, którymi od dłuższego już czasu nikt nie podróżował łagodził teraz mroźny puch. O ile jednak jego prezencja mogła cieszyć, o tyle niska temperatura mogła w wyjątkowo dotkliwy sposób drażnić osoby pozbawione konkretnego środka lokomocji.
Wcześniej - w trakcie wędrówki, zimno nie przeszkadzało Laoise. Dopiero wówczas, gdy zdecydowała się na krótki postój ze znikomą irytacją odkryła, że niezbyt podoba jej się wizja odpoczynku w zaspie. Stary teatr, masywny budynek z miejsca rzucający się w oczy, zdawał się niemalże idealnym miejscem na sen. Wręcz zbyt idealnym, ale O’Brian chwilowo jeszcze nie miała powodu, aby wystrzegać się okolicznych mieszkańców. Rzadko zapuszczała się w okolice centrum kontynentu, a do Kapitolu nie dotarła jeszcze nigdy – nikt więc nie mógł jej tu znać, co pozwalało dziewczynie zanurzyć się w błogiej anonimowości.
Temperatura w budynku niezbyt różniła się od tej panującej na zewnątrz, jednakże dach nad głową zapewniał ochronę przed wiatrem oraz wilgocią. Wysłużony śpiwór od dawna nie gwarantował już miękkiego posłania, niemniej był to dostateczny komfort, aby pozwolić sobie na ulokowanie się pomiędzy rzędami niezliczonych siedzeń i zapadnięcie w płytki sen.
Laoise zawsze budziła się szybko, wyczulona na każdy dźwięk i poruszenie w jej bezpośrednim otoczeniu.
Odruchowo znieruchomiała, gdy tylko usłyszała skrzypienie otwieranych, a następnie zamykanych drzwi i kroki rozbrzmiewające w niemalże pustej hali.
Mrużąc podejrzliwie oczy przyglądała się jak nieznajoma jej kobieta przechodzi obok, nieświadoma obecności innego człowieka, a następnie siada na jednym z rozkładanych krzeseł o rząd dalej. Chmura kurzu, która wzniosła się do góry tak bardzo, że O’Brian dostrzegła ją nawet z poziomu podłogi i płynące po niej przekleństwa, sprawiły że kącik jej ust uniósł się minimalnie.
Najwyraźniej nie tylko według niej teatr stanowił idealną noclegownię.
Laoise podparła dłonią brodę, wygodniej układając się na boku.
- Dobranoc – mruknęła, na tyle głośno, by mieć pewność, że druga kobieta usłyszy ją bez problemu.
Powrót do góry Go down
Gość

Opuszczony teatr Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczony teatr   Opuszczony teatr EmptySro Maj 29, 2013 7:38 pm

Była naprawdę zmęczona. Chyba powinna znaleźć sobie jakieś niedostępne dla innych miejsce i dopiero tam uciąć sobie drzemkę. Nic nie mogła jednak poradzić, że gdy zapadła się w fotelu, a gruba kurtka świetnie chroniła ją przed wszechobecnym zimnem, to powieki same zaczęły jej opadać. Może mogłaby zdrzemnąć się choćby na minutkę, przecież jakikolwiek podejrzany dźwięk z pewnością ją obudzi... Wszelkie uciążliwe myśli powoli zaczęły rozłazić się niczym robactwo po zapaleniu światła, a zastępująca je pustka pozwalała na stopniowe osuwanie się w ramiona Orfeusza. I kiedy już Tyene miała zaznać tego błogiego stanu, jakim nazywany jest sen do jej uszu dotarło jedno słowo, które zburzyło cały dotychczasowy spokój - "Dobranoc". Noż kurwa... Musiała być naprawdę zaspana, skoro nawet nie rozejrzała się wystarczająco uważnie, aby zauważyć obecną tutaj osobę. Od razu założyła, że ten ktoś nie pojawił się przed chwilą w teatrze, a wręcz przeciwnie, cały czas tu był i obserwował ją. Co prawda dźwięki rozchodziły się w tym miejscu echem, ale blondynka ustaliła, że rozmówca znajduje się bliżej wyjścia niż ona. Szybko rozejrzała się szukając ewentualnych dróg ucieczki, przedmiotów za którymi mogłaby się schować oraz broni, na wypadek, gdyby jej pistolet postanowił akurat dzisiaj zastrajkować. Dla pewności mocniej ścisnęła broń, trzymaną pod kurtką. Nie ruszała się, nie chciała powodować niepotrzebnego hałasu, który mógłby zakłócić dźwięki wydawane prze drugą osobę, która wnioskując z głosu była kobietą. No cóż, należy chyba odpowiedzieć na tak kulturalne słowa.
- Dzięki, ale jest za zimno, aby móc uciąć sobie drzemkę.
Udało jej się wydusić z siebie całkiem długą i przyzwoitą wypowiedź, w której nie słychać było jak zwykle żadnych emocji. No cóż, najwyraźniej nie zachowywała się jak dzieci, próbując wplatać do swych wypowiedzi sto pań uprawiających najstarszy zawód świata, znała umiar. Póki co nie została zaatakowana, ale to nie musiało o niczym świadczyć. Niektórzy woleli najpierw dowiedzieć się z kim mają do czynienia, a później ich zastrzelić. Przesunęła palec po chłodnym metalu, z którego zrobiono broń, aby w razie czego szybko ją odbezpieczyć i strzelić. Przezorny zawsze ubezpieczony, a ona nie zamierzała póki co ginąć. No dobra, może nie byłoby to dla niej aż tak straszne, ale fajnie by było wysłać jeszcze kilku sukinsynów do Piekła, zanim sama tam trafi.
Powrót do góry Go down
the victim
Laoise O`Brian
Laoise O`Brian

Opuszczony teatr Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczony teatr   Opuszczony teatr EmptySro Maj 29, 2013 9:18 pm

Krótkowłosa dziewczyna ulokowana pomiędzy rzędami siedzeń cierpliwie oczekiwała na odpowiedź lub jakiekolwiek działanie ze strony nieznajomej. O ile natomiast owa cierpliwość została nagrodzona szybko, o tyle w sposób, który jedynie wzbudził większą ciekawość z jej strony. Większość osób na niespodziewane życzenia dobrej nocy rozbrzmiewające w rzekomo pustym budynku zareagowałaby w, delikatnie rzecz ujmując, nerwowy sposób. Blondynka siedząca niedaleko odpowiedziała tymczasem spokojnie, wyzbytym z większych emocji głosem.
Obojętność z całą pewnością była wymuszona, lecz Laoise ze znikomym zdziwieniem odkryła, że pragnie poznać jej powód. A przynajmniej spojrzeć drugiej kobiecie w oczy. Nie znajdowała się w większej grupie osób. Tutaj nie musiała bawić się w pozory i wpasowywać się w tłum.
O'Brian spokojnie powstała z podłogi i krótkim, acz niezbyt gwałtownym ruchem przerzuciła swoje ciało na drugą stronę rzędu siedzeń. Co prawda podobnemu działaniu brakowało gracji, bo w śpiworze dziewczyna zapewne wyglądała jak przerośnięta dżdżownica, ale Laoise niezbyt się tym przejmowała. Rozsiadła się wygodniej o dwa miejsca dalej od nieznajomej, nogi opierając o balustradę naprzeciw, po czym obróciła ku niej twarz, uważnie przyglądając się rozmówczyni.
- Za zimno? - zapytała z powątpiewaniem, spoglądając znacząco na wojskową kurtkę blondynki.
Laoise miała na siebie ledwie podkoszulek i grubszą bluzę, aczkolwiek opis krótkiego incydentu w efekcie którego sama straciła kurtkę po drodze był nazbyt dla niej irytujący. Przejaw nieostrożności w trakcie podróży oraz zbyt lepkie palce sprawiły, że poprzednie miejsce noclegowe opuszczała w trybie szybszym niż błyskawicznym.
Wzruszyła ramionami.
- Kwestia gustu - skwitowała krótko, z lekkim uśmiechem.
Dziewczyna przeciągnęła się, a następnie zakopała głębiej w śpiworze, spoglądając z dziwnym zainteresowaniem na scenę, na której nic nie było. Przez myśl przemknęło jej, że w gruncie rzeczy miałaby nawet ochotę na drobny spektakl, ale pomysł ten rozpłynął się rychło w mgiełce rozleniwienia. Wbrew własnemu instynktowi O'Brian nie traktowała jeszcze nieznajomej jako potencjalnego zagrożenia. Jeszcze.
Powrót do góry Go down
Gość

Opuszczony teatr Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczony teatr   Opuszczony teatr EmptyCzw Maj 30, 2013 2:21 pm

Ciekawe gdzie Tyene powinna się udać, aby zdobyć choć trochę spokoju, skoro nawet w tym miejscu można było kogoś spotkać. Może któryś z opuszczonych budynków mieszkalnych byłby lepszym wyjściem? Znalazłaby sobie jakiś niewielki schowek i ucięła tam drzemkę. Ten pomysł miał tylko jedną wadę - możliwość spotkania szczurów. O ile w tym miejscu raczej się one nie pojawiały, to tyle w zniszczonych mieszkaniach często można było je spotkać. Buszowały pośród ruin w poszukiwaniu czegokolwiek zjadliwego, a gdy już cię zauważyły, zamiast uciekać gapiły się jak ciele na malowane wrota. Usłyszawszy, że rozmówczyni wstaje z podłogi dziewczyna odwróciła się powoli bokiem, zsuwając przy okazji kaptur z głowy. Może i będzie jej teraz chłodniej, ale materiał kaptura ograniczał nieco pole widzenia. Była przygotowana na wszystko, ale na szczęście kobieta jedynie postanowiła zmienić miejsce. Czyżby zapowiadała się jakaś dłuższa konwersacja? Faktycznie wyglądała jak wielka, gruba dżdżownica. No cóż, przynajmniej nie było jej zimno. W sumie to przydałby się jej chyba taki śpiwór, spanie na gołej ziemi nie należało do najprzyjemniejszych czynności. To głównie dlatego zamierzała zasnąć tutaj, na fotelu. Co prawda blondynka posiadała kurtkę, jednakże był to model przygotowany raczej na lato, jesień i wiosnę. Materiał miał zapewniać ciepło, ale jednocześnie przepuszczać powietrze. Nie zamierzała jednak dokładnie zagłębiać się w budowę swego ubrania, więc jedynie pokiwała twierdząco głową. Co ją obchodzi, czy dziewczyna uzna ją za delikatnego Kapitolczyka, który marudzi nawet na lekkie mrozy. Zdanie innych Tyene miała zwykle w wiadomym miejscu. Wciąż nie wyjmowała dłoni spod kurtki, trzymając w jednej z nich broń. Możliwe, że i tamta ma w śpiworze jakiś ładny pistolecik. Póki co blondynka wątpiła, aby rozmówczyni zdążyła wyjąć rękę i strzelić jako pierwsza, mimo wszystko śpiwór bardziej ograniczał ruchy.
- Nie pochodzisz z Kapitolu, prawda?
No cóż, skoro już zaczęły rozmawiać, to czemu by nie podtrzymać konwersacji. Tyene zgadywała, chociaż wszystkie znaki świadczyły o tym, iż nie rozmawia z kimś stąd. Większość rdzennych mieszkańców miasta mieszkała albo w KOLCu, albo w dzielnicy rebeliantów. Tylko ona i kilka innych wyjątków społecznych, które miały chyba nieco nie po kolei we łbie postanowiło odciąć się od wszystkiego i jakoś radzić sobie na Ziemiach Niczyich.
Powrót do góry Go down
the victim
Laoise O`Brian
Laoise O`Brian

Opuszczony teatr Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczony teatr   Opuszczony teatr EmptyCzw Maj 30, 2013 9:41 pm

Laoise w dalszym ciągu wpatrywała się w scenę, choć po krótkiej obserwacji zmurszałych desek teatru swoje zainteresowanie przeniosła na kurz, który je pokrywał. Wszystko w tym budynku zdawało się stare, nikomu niepotrzebne i skażone stagnacją. Dziewczyna zmarszczyła minimalnie brwi, w pewnym stopniu zaniepokojona pewną obserwacją, jednakże nie pozwoliła sobie na werbalny komentarz. Obnażyłby on tylko jej myśli. O’Brian niezbyt przepadała za bezruchem i spokojem, bo ten zawsze kojarzył się jedynie z ciszą przed burzą.
Im bardziej dane miejsce otaczała atmosfera pozornego bezpieczeństwa, tym bardziej niepewnie się w nim czuła.
Przez moment w teatrze ponownie zapanowała cisza. Laoise nigdzie się nie śpieszyła, nie czuła więc też zbytniej potrzeby, aby ją przerywać. Co bynajmniej nie negowało kolejnego uśmiechu, który zawitał na jej ustach, gdy usłyszała zadane pytanie. Nawet jeżeli towarzyszyło mu podejrzliwe zmrużenie oczu. Przekręciła się ponownie w śpiworze, wyciągając na zewnątrz dłoń, by podrapać się po nosie i zerknęła na blondynkę.
- Nie – odpowiedziała krótko.
W normalnych warunkach zastanowiłaby się co dokładnie wskazywało na jej odmienne pochodzenie – silny, nietypowy dla tych okolic akcent, wygląd, czy zachowanie. Teraz jednak było jej to obojętne. Kłamstwo byłoby zbyt oczywiste, nie musiała też w żaden sposób wskazywać skąd dokładnie się jej wywodzi. Proste, dosyć neutralne i zrozumiałe pytanie. Niemalże deklaracja chęci podtrzymania konwersacji. Interesujące dla O’Brian w zaistniałych okolicznościach.
Domyślała się, że rozmówczyni oczekuje odbicia piłeczki na drugą stronę, zadania pytania równie logicznego co „A ty?”, ale takowe z jej strony nie padło.
- Jestem tu tylko przejazdem – dopowiedziała po dłuższej chwili, ponownie kierując wzrok na scenę. Wzruszyła ramionami. – Wycieczka krajoznawcza, jeśli możemy tak to ująć.
Laoise zdusiła ziewnięcie w zarodku i przymknęła oczy. Widoczne u niej rozluźnienie było jednak pozorne, zaś sama dziewczyna bardzo uważnie wsłuchiwała się w bezpośrednie otoczenie. Nieraz już musiała szybko wyślizgiwać się ze śpiwora i sztukę tę doprowadziła niemalże do perfekcji. O ile dotychczas nie otrzymała żadnych sygnałów mogących sugerować, iż blondynka może stanowić dlań zagrożenie, o tyle nie miała także powodów, aby jej zaufać. Tylko głupcy ufali nieznajomym.
Powrót do góry Go down
Gość

Opuszczony teatr Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczony teatr   Opuszczony teatr EmptySob Cze 01, 2013 4:34 pm

Jej niebieskie oczy niemal cały czas wpatrzone były w rozmówczynię. Może ta ostrożność podchodziła pod paranoję, ale wolała nie dekoncentrować się ani na chwilę. Zbyt wiele lat spędziła na treningach, zbyt wiele razy mówiono jej, aby nie rozpraszała się, nawet w tak błahych okolicznościach. Czasem sama zadawała sobie pytanie, czy to normalne, żeby traktować wszystkich wokół jako potencjalne zagrożenie. Wtedy też powtarzała sobie, że przecież ona sama nie jest do końca normalna. Pewnie nie jeden psychiatra po sesji z nią zdziwiłby się, że jeszcze nie zamknęli jej w zakładzie dla umysłowo chorych i to o zaostrzonym rygorze. Była groźna i, w opinii niektórych, nieobliczalna. Z tym pierwszym zgadzała się bez dyskusji, a co do tego drugiego... Jeśli nie wyprowadzi się jej z równowagi albo nie będzie się jej groziło, to nie zrobi nic dziwnego. No dobra, raczej nie zrobi.
Kiedy tamta wyjęła ze śpiwora dłoń Tyene spięła się nieco, mrużąc podejrzliwie oczy. Szybka burza myśli i już wiedziała, że jeśli tamta wyjmie broń trzeba będzie po pierwsze skoczyć do przodu, aby użyć jako tarczy kolejnego rządu siedzeń, a po drugie należałoby wyjąć broń i odpowiedzieć na ewentualny atak. Na szczęście w geście tym nie było nic wrogiego i blondynka mogła się znów rozluźnić.
A więc intuicja dobrze jej podpowiadała, faktycznie nie miała do czynienia z rdzenną mieszkanką tych terenów. Nie otrzymała pytania zwrotnego w postaci krótkiego zwrotu "A ty?". To całkiem nieźle, nie lubiła za bardzo o sobie opowiadać, wolała posłuchać o swojej rozmówczyni. Z resztą, nie ma się co dziwić, że panna Ryswell nie lubiła dzielić się swą przeszłością, była ona dość nienormalna. W dodatku w dzisiejszych czasach córka dawnego członka rządu była traktowana dość oschle przez "wolnych" ludzi. Na jej ustach pojawił się łobuzerski uśmiech.
- Ciekawe miejsce na wycieczkę.
No cóż, nie radziłaby raczej przyjeżdżać tu osobą, które miały inny wybór. Po pierwsze, osiedlanie tutaj nie było dobrze widziane przez władze, a po drugie, choć Coin wprowadziła pewne prawa, to na Ziemiach Niczyich wiele osób zdawała się o nich zapominać. Przemilczmy fakt, że do tej grupy należała również Tyene. Dopóki nie podpadła za bardzo władzom, te zdawały się ignorować jej niewielkie wybryki. Z resztą, przecież rząd doskonale wiedział, że w razie czego może liczyć na pomoc swej "wiernej" obywatelki.
Powrót do góry Go down
the victim
Laoise O`Brian
Laoise O`Brian

Opuszczony teatr Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczony teatr   Opuszczony teatr EmptyPon Cze 03, 2013 9:08 pm

Irracjonalne w zaistniałych okolicznościach ukłucie dumy stanowiło pierwszą reakcję Laoise na odpowiedź blondynki. Choć wypadałoby dopowiedzieć, iż w głównej mierze wpłynęła na to również mina jej rozmówczyni.
Więc jednak potrafisz się uśmiechać, skwitowała w myślach O’Brian, spoglądając na blondynkę z nieskrywanym wcale zadowoleniem.
- Jak każde inne – odpowiedziała też od razu, czując jak opuszcza ją niedawne znużenie. – Wszystko zależy od ludzi, którzy w nim mieszkają.
Na dłuższą chwilę zawiesiła wzrok na obliczu Tyene.
- W ostatnim miejscu, w jakim byłam większość osób miało się ochotę witać młotkiem.
Laoise uśmiechnęła się ponownie, tym razem delikatnie i w jakby bardziej wyważony emocjonalnie sposób. Czuła, że zaczyna się rozgadywać, ale zarazem nieszczególnie jej to już przeszkadzało. Ostatecznie mogła w każdym momencie wstać i wyjść. Nikt nie zmuszał jej do obcowania z nieznajomą dziewczyną.
- Dorabiałaś sobie kiedyś jako przewodniczka? – zapytała z pewną nutką złośliwości, chociaż zarazem widoczne w jej spojrzeniu ożywienie wyraźnie sugerowało, iż w pewnym stopniu pyta poważnie.
O’Brian przeciągnęła się raz jeszcze, po czym wstała, strząsając z siebie śpiwór. Szybko przesunęła dłońmi po przedramionach, chcąc pobudzić krążenie i bez zbytniej galanterii rzuciła posłanie blondynce.
- Proponuję układ – powiedziała, przeciągając nieśpiesznie językiem po ustach. – Wyśpij się...
Poruszyła głową, z przyjemnością wsłuchując się w towarzyszący temu protest kręgów, a następnie usiadła na oparciu krzesła z następnego rzędu, twarzą ku wejściu. Szybko jednak kontynuowała też swoją myśl, nie chcąc dać rozmówczyni okazji do wtrącenia się w połowie wypowiedzi.
- Popilnuję teatru, więc nic w międzyczasie cię nie zje. A przestaniesz wyglądać jak zombie – gestem wskazała twarz blondynki. – W zamian oprowadzisz mnie po okolicy.
Laoise pociągnęła nosem, rozglądając się dookoła bez zasadniczego powodu.
- Obiecuję, że cię nie okradnę i nie zabiję we śnie – oświadczyła jeszcze, wznosząc ku górze skrzyżowane palce lewej dłoni.
Powrót do góry Go down
Gość

Opuszczony teatr Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczony teatr   Opuszczony teatr EmptyWto Cze 04, 2013 6:19 pm

No cóż, ludzie, którzy tutaj mieszkali wcale nie sprawiali, iż było to dobre miejsce na wycieczkę krajoznawczą. Większość z nich przeprowadziła się tu ze zniszczonych wojną Dystryktów, poszukując bezpiecznego miejsca. Niestety, jak zwykle, trafiali jedynie na szarą rzeczywistość. Nie było tu prądu, trudno było zdobyć jakiekolwiek środki na życie i nikt raczej nie powstrzymywał się przed niezbyt legalnymi sposobami na szybki zarobek. Może było to głupie, ale wolała uświadomić rozmówczynię, co do faktu, iż Kapitol nie był ani trochę bezpiecznym miejscem. Uśmiech wciąż nie znikał z jej ust, choć teraz wydawał się on nieco straszny.
- Uważaj, bo tutejsi różnią się jedynie tym, że preferują broń palną.
Mówiąc to wyjęła spod kurtki ręce, uznając najwyraźniej, że rozmówczyni nie stanowi dla niej zbyt dużego zagrożenia. Był to spokojny ruch, nie zwiastujący żadnego zagrożenia. Poprawiła się na siedzeniu i przeciągnęła, przymykając powieki. Gdy usłyszała pytanie na jej twarzy odmalowało się zdziwienie, pomieszane z rozbawieniem. Nie zdążyła zrobić nic więcej, bo oto jej rozmówczyni wstała nagle, sprawiając, że Tyene znów skupiła całą swą uwagę. Oto jednak okazało się, że został w nią rzucony śpiwór. Póki co nie miała powodów, żeby nie ufać tej kobiecie, ale czy powierzanie jej swego bezpieczeństwa było by dobrą decyzją. Niby bez ryzyka nie ma zabawy... No cóż, przecież już od dawna nie żyła, była prawdziwym żywym trupem, który spełniał tylko jedno zadanie - zabrać do Piekła paru dupków i dobrze się bawić. Ech, najwyżej zadźga ją we śnie, są gorsze losy. Wstała i wcisnęła się w śpiwór, nareszcie było jej ciepło. Palce u stóp, których praktycznie nie czuła do tej pory, teraz zaczęły ją boleć, ale był to przyjemny ból.
- Wiesz, nie wiem, co chciałabyś tu oglądać, ale mogę cię oprowadzić. - powiedziała, układając się wygodnie na siedzeniu. - A, tak w ogóle możesz mi mówić "Heartless".
To nie było imię, niewiele osób je znało i nie było, w jej mniemaniu, racjonalnego powodu, aby powiększać to zacne grono. Z resztą, tamto miano nadano innej osobie, obywatelce Kapitolu, która wierzyła jeszcze w sprawiedliwość. Teraz nie miała już takich złudzeń. Przymknęła powieki, a z jej ust zniknął uśmiech. Obietnice... Słyszała ich zbyt wiele, aby wierzyć, że mają jakąkolwiek wartość.
Powrót do góry Go down
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Opuszczony teatr Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczony teatr   Opuszczony teatr EmptySro Cze 05, 2013 5:29 pm

Z okolic któregoś górnego rzędu krzeseł rozległ się nie za głośny huk, zupełnie jakby coś umiarkowanie ciężkiego spadło niespodziewanie na skrzypiącą, drewnianą ścieżkę między siedzeniami. Po tym jednym, nagłym dźwięku znów zapadła absolutna cisza.
Powrót do góry Go down
the victim
Laoise O`Brian
Laoise O`Brian

Opuszczony teatr Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczony teatr   Opuszczony teatr EmptyCzw Cze 06, 2013 9:17 pm

Personę wygodnie usadowioną teraz na oparciu jednego z siedzisk można było określić wieloma epitetami, które w mniejszym lub większym stopniu odzwierciedlałyby rzeczywistość.
Z całą pewnością Laoise nie była jednak głupia. Była świadoma, że im bliżej znajdzie się stolicy, tym większe będzie prawdopodobieństwo, iż w którymś momencie obejrzy się za siebie i spojrzy swojej zgubie w oczy. Kapitol oznaczał zagrożenie. Reguła ta jednak tak naprawdę odnosiła się niemalże do wszystkich mieszkańców Panem. Było niewiele miejsc określanych mianem bezpiecznych, a jeszcze mniej tych gwarantujących prawdziwe schronienie.
Niemniej gdyby dziewczyna rezygnowała ze swoich wędrówek za każdym razem, gdy niedogodności oraz przeciwności losu stawały jej na drodze, to tak naprawdę nie przeszłaby nawet dwóch kroków.
Laoise nie była głupia, ale z jej instynktem samozachowawczym coś było wybitnie nie w porządku.
Przemilczała pierwszy komentarz rozmówczyni, wpatrując się w nią jedynie z nieznacznie uniesioną ku górze brwią. O’Brian w chwilę po tym automatycznie przesunęła wzrokiem po sylwetce blondynki, jakby próbując odgadnąć czy i gdzie kobieta sama chowała broń palną. Szybko jednak na obliczu Laoise ponownie zagościło zadowolenie, wywołane tym razem akceptacją „podarunku” w postaci śpiwora.
Kobieta położyła obie dłonie na kolanach, wybijając na nich koniuszkami palców nieskoordynowany tak naprawdę rytm i znowu pociągnęła nosem.
- Super – odpowiedziała po prostu.
Laoise po części kojarzyła te okolice – wiedziała, co znajdowało się tu kiedyś, jakie funkcje pełniły poszczególne dzielnice i jaka była ich historia. Znała rozkład ulic z przeglądanych przed laty map. Wojna zmieniła jednak topografię terenu. Charakterystyczne niegdyś budynki stały się nie do poznania, sprawiając, że szczególnie ta część miasta wyglądała jak grzyb wyrosły na zdrowej niegdyś tkance metropolii. Między innymi tak bardzo przypadł O’Brian do gustu. Właśnie dlatego najpierw zawędrowała w te okolice, wabiona zniszczeniem i ruiną.
- Laoise – przedstawiła się, po części z konieczności.
Nie miała konkretnego powodu, aby skłamać w kwestii własnego imienia.
Uśmiechnęła się ponownie, tym razem z pewną nie do końca skrywaną pobłażliwością.
- Heartless, hm? Urocze imię – skomentowała, choć w jej głosie nie dało się wyczuć złośliwości. – Nabyte z czasem, czy nadane przez kogoś innego?
Wbrew zadanemu pytaniu mina Laoise wyraźnie wskazywała na to, iż nie spodziewa się odpowiedzi. Machnęła zresztą ręką, jakby zwalniając blondynkę z obowiązku jej udzielenia.
Uśmiech zastygł na ustach O’Brian, kiedy w przestrzeni teatru rozległ się huk w okolicach jednego z wyższych rzędów. Dziewczyna wyprostowała się, wpatrując się intensywnie w kierunku źródła dźwięku ze zmarszczonymi brwiami i lekkim grymasem, ale nie ruszyła się z miejsca.
Powrót do góry Go down
Gość

Opuszczony teatr Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczony teatr   Opuszczony teatr EmptySob Cze 08, 2013 9:17 pm

Jak fajnie było móc choć raz spokojnie położyć się, bez obaw, że za chwilę wpadnie ktoś i od razu rozwali ci łeb. Jakby co to najpierw zapewne ten ktoś rozwali łeb jej towarzyszce, a dopiero później jej. No cóż, bądźmy optymistami i pomyślmy, że jednak nikt nie wpadnie. Zamiast tego Laoise okaże się świruską i poderżnie gardło Tyene, gdy ta choć trochę zdąrzy odpłynąć. Najwyraźniej optymistyczne myślenie nie było specjalnością Heartless. Z łatwością zabijała innych na setki sposobów, ale nie potrafiła wyobrazić sobie choć jednego spokojnego dnia, bez zbędnych przygód.
W przeciwieństwie do swej rozmówczyni dziewczyna znała tę okolicę doskonale. Nie chodziło tu tylko o to, że jeszcze jako dziecko spacerowała ulicami tego miasta, zaglądając w każdy zakamarek i, że często wraz z ojcem dołączali do patroli w mieście, tylko po to, żeby kochany tatuś mógł sobie poplotkować. Oczywiście, nie były to wiadomości w stylu "ta Kowalska kupiła sobie nową pralkę", chodziło o ostatnie zbrodnie i wykroczenia. Po wojnie Tyene była całkiem zdziwiona, jak bardzo zmieniła się okolica. Niektóre ulice niemal przestały istnieć, poorane dziurami po wybuchach i zawalone gruzami. Zamiast nich powstawały nowe, kręte ścieżki pomiędzy ścianami zawalających się budynków. Niektóre na pozór bezpieczne drogi okazywały się zdradzieckie i lepiej było ich unikać. Inne wystarczyło znać nieco lepiej, aby korzystać z nich na co dzień, co okazywało się niebezpieczne dla innych. W niektórych miejscach znajdowały się pułapki - przykryte matami, bądź kawałkami gipsu dziury, w które wpadnięcie mogło zakończyć się nawet złamaniem. Kluczenie po Ziemiach Niczyich z pewnością nie było łatwe dla nowicjuszy, ale przy odrobinie wiedzy na temat tego terenu, można było poruszać się po nim szybko i niemal niepostrzeżenie. Oczywiście, pozostawały jeszcze kanały pod miastem, z których również zdarzało jej się korzystać, ale wciąż pracowała nad zdobyciem ich mapy, aby zaznajomić się z nimi idealnie.
Najwyraźniej los postanowił zagrać jej na nerwach, bo oto znów powoli zaczęła tracić kontakt z rzeczywistością, gdy w tego przyjemnego stanu wyrwał ją niepokojący dźwięk. Po prostu zajebiście... Brzmiało to, jakby coś uderzyło o podłogę. Powoli zsunęła się na ziemię i wygrzebała ze śpiwora, ledwo powstrzymując się od głośnego przeklinania na materiał. Po chwili uklękła na fotelu, wyciągając spod kurtki broń. To mógł być jakiś worek z piaskiem albo stara belka, ale nie można było wykluczyć, iż ma do czynienia z czymś niebezpiecznym. Przypomniała sobie szybko ewentualne drogi ucieczki - główne wejście odpadało, to właśnie stamtąd dochodził podejrzany dźwięk. Pozostawało przejścia za kulisy, skąd na pewno można było wydostać się na ulicę. Ostrożnie wychyliła się, ale rozglądając się uważnie w poszukiwaniu czegokolwiek podejrzanego. Jeśli cokolwiek ją zaniepokoi znów się schowa, na wszelki wypadek. Jeśli nic się nie wydarzy chyba będą mogły pójść i to sprawdzić, może znajdą coś ciekawego.
Powrót do góry Go down
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Opuszczony teatr Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczony teatr   Opuszczony teatr EmptyNie Cze 09, 2013 8:47 pm

W dalszym ciągu panowała cisza. Za to gdzieś pomiędzy siedzeniami w jednym z tylnych rzędów leżała stara, zatrzaśnięta na klucz metalowa skrzynia. Była niewielka, w kształcie sześcianu o krawędzi piętnastu centymetrów. Łatwo było dostrzec, że dokładnie nad nią została wybita (lub wybiła się sama, kto wie) dziura w suficie.
Stwierdzenie zawartości skrzyni bez otworzenia jej było niemożliwe. Równie dobrze mógł znajdować się w niej dynamit jak i leki, podrzucone przez jakiegoś anonimowego dobroczyńcę. Jedyne, co wyróżniało się na idealnie stalowej powierzchni pudła to ledwie widoczna, mała czarna kropeczka przyklejona do jednej ze ścian.
Powrót do góry Go down
Gość

Opuszczony teatr Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczony teatr   Opuszczony teatr EmptySro Cze 12, 2013 7:03 pm

Pudełko. Zwykłe pudełko sprawiło, że zareagowała, jakby do teatru wpadła grupa uzbrojonych po zęby strażników, gotowych rozstrzelać je na miejscu. Rozluźniła się nieco, wciąż jednak nie rozpraszając się. Kto wie, czy nie miała do czynienia z bombą albo jakąś inną śmiertelną zabawką. Przeskoczyła przez fotel, za którym chowała się, po czym ruszyła spokojnym krokiem w kierunku skrzynki. Jako, iż spadła ona z dużej wysokości raczej nie znajdywała się w niej bomba wrażliwa na wstrząsy, w takim wypadku już dawno wąchałyby kwiatki od spodu. Ostrożnie ukucnęła przy przedmiocie, przyglądając się mu uważnie. Wytrzymałe ustrojstwo, przetrwało upadek z dużej wysokości i przedziurawiło dach. Trochę szkoda, że go zniszczyło, teraz do środka dostanie się to białe gówno. - pomyślała ze smutkiem. Najwyraźniej w jej słowniku nie istniało pojęcie "śnieg", a zamiast niego występowało nieco inne, nagminnie używane przez Tyene, sformułowanie. Blondynka należała do osób ciekawskich, które raczej nie przejawiały zbyt dużego instynktu samozachowawczego. Nic więc dziwnego, że jej zachowanie względem potencjalnie niebezpiecznego przedmiotu należało raczej do swobodnych. Dokładnie przyjrzała się tej dziwnej skrzynce, która spadła im tutaj z nieba. Raczej nie zrzuciły jej aniołki, więc jej pochodzenie pozostawało pod znakiem zapytania. Czyżby wypadła z jakiegoś, przelatującego nad Kapitolem, poduszkowca? Jeśli tak, to czy była to jakaś kosmetyczka z cholernie drogimi kosmetykami, czy może coś bardziej cennego? Nie no, chyba żadna cizia nie spakowałaby nawet najdroższych mazideł do czegoś tak wytrzymałego. Z resztą, pewnie wybrałaby sobie jakiś piękny oczojebny róż, a nie srebrny kolor.
Jej uwagę przykuła czarna kropka na jednej ze ścian. Pierwsze co przyszło jej na myśl, to możliwość, iż do pudełka przyczepiono pluskwę albo jakiś nadajnik. Może było na tyle cenne, że ktoś chciał zawsze wiedzieć, gdzie się ono znajduje. Ewentualnie należało do jakiejś szychy, którą podsłuchiwały władze. Niestety, bez otwierania skrzynki nie dało się dowiedzieć, co znajdywało się wewnątrz niej. Mrużąc oczy Tyene podjęła szybką decyzję. Jeśli w środku było coś cennego, to nie miała zamiaru dzielić się tym z nikim. Ostrożnie wyciągnęła rękę, dotykając powierzchni znaleziska. Jeśli nic nie wyskoczy na nią z zębami, to będzie fajnie. Jej nerwy były napięte do granic możliwości, gotowa była w każdej chwili odskoczyć. W dodatku w drugiej ręce wciąż trzymała broń. Wiedziała już, co zamierza. Jeśli nic nie spróbuje ją w tym momencie zaatakować, to złapie pudełko i po prostu w trybie natychmiastowy stąd zniknie.
Powrót do góry Go down
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Opuszczony teatr Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczony teatr   Opuszczony teatr EmptySro Cze 12, 2013 8:54 pm

Cisza, która zapadła jeszcze przed reakcją Tyene, dalej ogarniała teatr. Skrzynka nie wybuchła, nie zaczęła dymić ani podskakiwać, zupełnie jakby rzeczywiście nie była niczym groźnym.
Powrót do góry Go down
Gość

Opuszczony teatr Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczony teatr   Opuszczony teatr EmptySro Cze 12, 2013 9:28 pm

Nie wybuchła! Tyene, gdyby mogła i była bardziej wylewną osobą, to uściskałaby wszystkich wokół, czyli dokładnie... jedną osobę. No, na szczęście wylewną osobą nie była, więc ograniczyła się jedynie do delikatnego uśmiechu. No cóż, uśmiechanie się do skrzynki chyba nie było oznaką zdrowia psychicznego, ale zignorujmy ten fakt. Odgarnęła z czoła włosy, po czym uznała, że skoro skrzynka nie wybuchła w kontakcie z jej skórą, to raczej nie jest aż tak groźna. Może, dopiero przy próbie otwierania wybuchnie, kto wie? Tak czy siak, nie zamierzała próbować to zrobić tutaj. Po pierwsze, nie było to miejsce bezpieczne, w każdej chwili ktoś mógł tu wejść, aresztować je i zabrać skrzynkę. Po drugie, no cóż... nie była sama. Jeśli w środku było coś cennego, to nie zamierzała się tym z nikim dzielić, a już zwłaszcza z osobą, którą ledwo znała. Ostrożnie podniosła pudełko, chociaż w połowie tego ruchu zorientowała się, że nie ma to sensu. Jeśli w środku znajdowało się coś delikatnego, to już przy upadku uległo kompletnemu zniszczeniu. Wyprostowała się, po czym, jakby nigdy nic ruszyła w kierunku wyjścia, licząc na to, że jej rozmówczyni będzie zbyt zdezorientowana jej nagłym wyjściem, aby spróbować ją zatrzymać. Jakby co, to Tyene wciąż trzymała odbezpieczony pistolet.
- Do zobaczenia. - rzuciła na odchodne.
Wyszła z teatru, opatulając się szczelniej kurtką i przyciskając do piersi znalezioną skrzynkę. Nie miała pojęcia co w niej jest, wątpiła jednak, aby były to jedynie jakieś śmieci. Musiała znaleźć jakieś ciche i spokojne miejsce, aby móc bez pośpiechu dokładnie zbadać przedmiot i ewentualnie spróbować go otworzyć. W końcu nie po to zabierała pudełko ze sobą, aby móc na nie jedynie patrzeć. Chciała dowiedzieć się co jest w środku, nawet jeśli mogło to być niebezpieczne dla jej zdrowia lub życia. Przecież i tak była już żywym trupem, więc nic jej to nie szkodziło.

zt
Powrót do góry Go down
Minko Leonard
Minko Leonard
https://panem.forumpl.net/t1609-minko-leonard#20828
https://panem.forumpl.net/t1613-leonard#20857
https://panem.forumpl.net/t1612-leonard#20855
Wiek : 18
Zawód : Płatny zabójca, kurier
Przy sobie : przy sobie: zwiększenie szansy na powodzenie podczas walki wręcz (kości), zwiększenie szansy na skuteczną obronę (kości), idealna celność, zdobiony sztylet W plecaku: nóż ceramiczny niewykrywalny dla detektorów metalu, paczka zapałek, noktowizor, półtoralitrowa butelka wody, śpiwór, latarka, lokalizator, apteczka pierwszej pomocy, zapas jedzenia

Opuszczony teatr Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczony teatr   Opuszczony teatr EmptyPon Sty 20, 2014 5:42 pm

[z/t]

Opuszczony teatr - gdy rzeczywiście był pusty stawał się uroczą areną do polowań na szczury. Minko przywykła w ciągu ostatnich dwóch lat do jedzenia szczurzego mięsa: starczało go, co prawda, na kilka kęsów... Jednakże kilka kęsów w tę lub we w tę robi różnicę, gdy żołądek warczy z głodu.
-Kretyński kuc. Gdyby nie ta chabeta miałabym więcej pieniędzy na żarcie- Minko burczała bod nosem przez całą drogę ku teatrowi. -Jeszcze trochę i przerobię Psa na pasztet, głupie konisko- mimo nieprzyjemnie brzmiących gróźb dobrze wiedziała, że Pies musiałby być mocno chory, żeby ona potrafiła go skrzywdzić.
Zbyt przywiązała się do swojego jedynego towarzysza niedoli - dla pozostałych, którzy wiedzieli kim jest Leonard była jedynie pogardzanym najemnikiem, płatnym zabójcą.
Właściwie była niemalże dziwką - płaciło się jej za czas poświęcony wykonaniu tego, czego nikt inny wykonać dla płacącego nie chciał.
Cicho, powoli zamknęła za sobą wejściowe drzwi. Dzięki skórzanym butom na cienkiej, płaskiej podeszwie poruszała się bezszelestnie i miękko, jak kot czający się na ofiarę - błyskała jedynie białkami oczu oraz zimnym ostrzem noża w cienkich smugach światła sączących się przez okna. Kurz lawirował leniwie w ich mdłym blasku.
Noktowizor delikatnie uciskał skroń, skórzane kurtka oraz spodnie przyjemnie opinały ciało, pomagały czuć każdy mięsień i nad każdym mięśniem panować. Kurtka nie miała typowych rękawów - choć długie, pozornie zwyczajnie, nie kończyły się w przegubach: sunęły dalej, by rozdzielić się osobno w pięć podłużnych części idealnie zakrywających wszystkie palce. Przedramiona przecinały paseczki, sprzączki oraz niewidoczna na pierwszy rzut oka pochewka na ceramiczny nóż wszyta nad łokciem lewej ręki.
Spodnie, równie perfekcyjnie dopasowane, stanowiły część kompletu - był on zapłatą za pewne większe zlecenie z, można już rzec, odległej przeszłości. Skóra z której był wykonany, choć wciąż prawie nienaruszona i smoliście czarna, nosiła ślady zmęczenia.
Nie wolno było się temu dziwić - był to jedyny strój Minko nie nadający się już jedynie do podarcia na szmaty, którymi dziewczyna owijała stopy zanim wsunęła je w styrane buty.
Zamknąwszy za sobą drzwi na dużą scenę nasunęła noktowizor na oczy i lekko, jak gdyby ważyła mniej niż liść, wskoczyła na podłokietnik jednego z siedzeń umiejscowionych tuż przy wejściu; kolejny skok wzniósł ją na oparcie fotela - zachowując zgrabnie równowagę ruszyła przed siebie na czujnie ugiętych kolanach, z nożem przygotowanym w dłoni. Wędrowała przez rząd oparć wypatrując szczura pod przeciwległą ścianą - zdawała sobie sprawę, że dużo łatwiej by było, gdyby zwyczajnie zaczaiła się na balkonie z dłonią przewieszoną przez barierkę w gotowości oraz spostrzegawczym okiem lustrującym podłogę.
Jednak w ten sposób miała z polowania więcej radochy.
Powrót do góry Go down
Libra Rosemary Leander
Libra Rosemary Leander
https://panem.forumpl.net/t1467-libra-rosemary-leander
https://panem.forumpl.net/t1469-relacje-panny-libry
https://panem.forumpl.net/t1468-libra-rosemary-leander
Wiek : 21
Zawód : Pisarka, dostająca w honorariach niezłą sumkę

Opuszczony teatr Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczony teatr   Opuszczony teatr EmptyPon Sty 20, 2014 6:20 pm

|Z mieszkania, gdzie nie ma postu

Nie jest do końca pewna, po co, do cholery opuściła przytulne mieszkanko w Dzielnicy Rebeliantów, aczkolwiek od pewnego czasu nie jest pewna niczego. Pamięta to miejsce. Kilkanaście lat temu, gdy była uroczą dziewczynką z kolorowymi włosami, rodzicielka zabrała ją właśnie tutaj. Teraz puste miejsce, pamiętające lata swojej świetności i te kolorowe ubrania i cudaczne fryzury Kapitolińczyków. Nie wspominając o makijażu. Tak więc, chicho oraz powoli schodziła schodami, wolnymi krokami zmierzając w kierunku sceny, rozglądając się nieśpiesznie po fotelach, i przypominając sobie, gdzie siedziała ona, gdzie Cancer, gdzie rodzice.
Zdecydowanie za dużo tęskni, choć nie powinna. Teraz zadajmy sobie pytanie - czemu nie chce tęsknić. To oczywiście nie tak, że nikt jej nie kochał, była niechciana w rodzinie, ba, wręcz przeciwnie, ale... tak naprawdę nie potrafi tego wyjaśnić. Tłumi to w sobie, powoli siebie tym niszcząc. Chce stłumić to cholerne uczucie, bo nie ma pojęcia, co się z nimi stało - czy są w KOLC'u, żyją tu, na Ziemiach Niczyich, może nawet ukrywają się oto w tym teatrze, albo po prostu... nie żyją.
Tak jest łatwiej. Nie myśleć o nich, udawać, że nie istnieją, i że nigdy ich nie było na świecie. Automatycznie zaczęły nią władać wspomnienia, na kilka z nich się uśmiechnęła. Mimo to, że chciała jeszcze pozostawić te myśli, wiedząc, że prędzej czy później wywoła to u niej płacz, gdy dostała od rzeczywistości dwa uderzenia w policzek. Nie wolno ciemnowłosej tak myśleć, inaczej załamie się i nie dojdzie do siebie, a tak udaje silną.
Za bardzo zamyślonej zdawało jej się, że usłyszała kroki. Naprawdę usłyszała kroki. Już miała nadzieję, że jednak ktoś z rodziny na prawdę ukrywa się w tym miejscu, gdy wzrok Libry przeniósł się w kierunku rzędu oparć. Zmarszczyła brwi, wpatrując się postać, gdy dostrzegła w jej dłoni niepokojący przedmiot.. JASNA CHOLERA, ONA MA NÓŻ!
JezusmariaonamanóżjestemidiotkąpocotuprzyszłamonamanóżONAMANÓŻ!
Nie umiała się bronić, nóż służył długowłosej tylko do robienia kanapek, nie ma czym się bronić, chyba, że może rzucić w to coś, co było kobietą, młodą prawdopodobnie, gumką do włosów. Przez krótką chwilę sparaliżowało dwudziestoparolatkę ze strachu, nie miała pojęcia, co robić - bronić się, uciekać, stać i czekać na śmierć czy krzyczeć?  
Czując nagły przypływ adrenaliny, który, niestety, został szybko stłumiony przez tchórzliwą stronę panny Leander, skradała się w stronę wyjścia, jednocześnie obserwując każdy ruch osoby, gdy potknęła się, syknęła głośno i upadła na podłogę. Świetnie.

Jeśli coś zmieniłam/cokolwiek nie zgadza się z twoim postem - krzycz.


Ostatnio zmieniony przez Libra Rosemary Leander dnia Wto Sty 21, 2014 3:53 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Minko Leonard
Minko Leonard
https://panem.forumpl.net/t1609-minko-leonard#20828
https://panem.forumpl.net/t1613-leonard#20857
https://panem.forumpl.net/t1612-leonard#20855
Wiek : 18
Zawód : Płatny zabójca, kurier
Przy sobie : przy sobie: zwiększenie szansy na powodzenie podczas walki wręcz (kości), zwiększenie szansy na skuteczną obronę (kości), idealna celność, zdobiony sztylet W plecaku: nóż ceramiczny niewykrywalny dla detektorów metalu, paczka zapałek, noktowizor, półtoralitrowa butelka wody, śpiwór, latarka, lokalizator, apteczka pierwszej pomocy, zapas jedzenia

Opuszczony teatr Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczony teatr   Opuszczony teatr EmptyPon Sty 20, 2014 6:45 pm

Szczury, spłoszone niespodziewanym hałasem, rozpierzchły się. Minko, równie spłoszona, gwałtownie obróciła się ku źródłu harmideru niemalże tracąc tym samym równowagę. Osóbka tarzająca się w kurzu i pyle nie wyglądała na groźną. Dziewczyna wyprostowała się wsuwając sztylet do pochwy przytroczonej do pasa spodni. Spojrzała jeszcze raz, odrobinę tęsknie, w miejsce gdzie jeszcze kilka chwil wcześniej siedziały dwa okazałe gryzonie.
"Jak tak dalej pójdzie to zdechnę z głodu" - pomyślała, zeskakując z oparcia fotela. Zsunęła soczewki noktowizora pozwalające dokładnie widzieć w mroku potencjalny, z deka obrzydliwy, obiad. Zawisły na szyi, podtrzymywane parcianymi paskami, jak marna namiastka biżuterii.
Sunęła między rzędami siedzeń z dłońmi uniesionymi na wysokość barków, aby pokazać, że nie ma zamiaru atakować - podejrzewała, że dziewczyna upadła próbując uciec właśnie przed nią, niesławnym Leonardem.
-Spokojnie. Nic ci nie zrobię, jeśli sama nie zaczniesz- powiedziała, nieco rozbawiona.
Była najemnikiem, zabójcą - jedna dziewczyna, nawet gdyby była dość podejrzaną personą, nie stanowiła dla Minko niemal żadnego zagrożenia.
Opuściła ręce opierając się o fotel za plecami, przysiadła na brzegu podłokietnika. Palce prawej dłoni spoczywały w gotowości w okolicy paska, gdzie czekał na ślad prowokującego zachowania perfekcyjnie naostrzony nóż, brązowe oczy o poszerzonych źrenicach czujnie obserwowały obcą.
Dziewczyna panowała nad oddechem - dawno, bardzo dawno temu nauczyli ją tego w obozie uciekinierów... Czasem, gdy o tym myślała... Miała wrażenie, że całe jej dzieciństwo działo się w poprzednim, innym życiu; życiu dużo szczęśliwszym. Opanowany oddech był już odruchem. Mogła przebiec ponad połowę miasta cicho, niemal niezauważenie, jak podmuch wiatru, a pod koniec trasy mieć jedynie leciutką zadyszkę.
Uważała dobrą kondycję oraz swoje umiejętności walki za jedyną kartę przetargową, którą mogła operować.
-Szukasz kłopotów czy może kogoś konkretnego?- spytała, chcąc dowiedzieć się, czy przy okazji uda się trochę zarobić na spanikowanej duszyczce.
Chociaż jedną marchewkę na połowę dla Minko i Psa.


Ostatnio zmieniony przez Minko Leonard dnia Pon Sty 20, 2014 8:54 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Libra Rosemary Leander
Libra Rosemary Leander
https://panem.forumpl.net/t1467-libra-rosemary-leander
https://panem.forumpl.net/t1469-relacje-panny-libry
https://panem.forumpl.net/t1468-libra-rosemary-leander
Wiek : 21
Zawód : Pisarka, dostająca w honorariach niezłą sumkę

Opuszczony teatr Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczony teatr   Opuszczony teatr EmptyPon Sty 20, 2014 7:29 pm

Nic, tylko pogratulować Librze koordynacji ruchowej, a scenka ogółem była jak z taniego horroru:
Bohaterka upada, morderca, najczęściej przystojny mężczyzna około trzydziestki ją dopada, a dziewczę ginie, przedtem jeszcze zgwałcone. Tyle, że zamiast faceta jest... najprawdopodobniej młodsza od niej dziewczyna, a o gwałcie nie ma mowy. Wstaje i otrzepuje się, przeklinając w myślach przeklęte stopnie. Czuła nieprzyjemny ból tam, gdzie plecy kończą już swą szlachetną nazwę, a gdy uniosła głowę, ciemnowłosa już kroczyła w stronę bezbronnej i nie mającej pojęcia o chociażby zwykłej samoobronie, Libry. Cofnęła się o krok, uważając by znów się nie wywrócić, trzymając w pogotowiu gumkę, jakby mogła wyrządzić tym jej krzywdę. Zauważyła, że ta nie ma zamiaru ją zaatakować, co trochę ją uspokoiło.
- Spokojnie. Nic ci nie zrobię, jeśli sama nie zaczniesz. - W głosie osobniczki płci pięknej usłała nutę rozbawienia. To dla panny Leander był lekki cios dla jej poczucia własnej godności. Zmierzyła ciemnowłosą od stóp do głów, uświadamiając sobie, że prawdopodobnie ją skądś poznaje, choć nie wiedziała skąd.
- No wiesz, zawsze mogłabym zaatakować metalową gumką do włosów. Podobno zadaje lekkie uczucie zimna, gdy spotka się z ciałem. - Nie wypadło Wadze z głowy, że ONA NADAL MA NÓŻ, w pochwie, który CZEKA NA WYJĘCIE (`Jestem idiotką` - ta myśl przeszła przez głowę Libry po raz kolejny) a mimo zachowywała się... normalnie. Swobodnie nie można tego określić, ale wyluzowała trochę, bo sama powiedziała, że nic nie zrobi Mary. Chyba.
Wyrównała oddech, ostrożnie odgarnęła zasłaniająca grzywkę z czoła, po czym starała się przywrócić swój wyraz twarzy do porządku, gdyby nie jasnoniebieskie oczy, w których wciąż panował strach. Oczy są zwierciadłem duszy, i podobno można z nich wyczytać wszystko, więc mruga nieco częściej.
- Szukasz kłopotów czy może kogoś konkretnego?
Dobrze Libruś, skoro pierwsza odpowiedź przyszło ci z taką łatwością, to druga też. Dobrze, ogarnij język, by się nie plątał i ładnie odpowiedz. Aha, i nie patrz na nóż.
- Ani to, ani to. Taka wycieczka po Ziemiach Niczyich, wspominki i inne pierdoły. - Wypowiedziała to dość swobodnie, starając się nie skupiać oczu na pochwie.
- Nie chcę być wścibska, nic w tym stylu, ale... polowałaś na coś? - Udało się złożyć trzecie zdanie, idzie coraz lepiej.
Powrót do góry Go down
Minko Leonard
Minko Leonard
https://panem.forumpl.net/t1609-minko-leonard#20828
https://panem.forumpl.net/t1613-leonard#20857
https://panem.forumpl.net/t1612-leonard#20855
Wiek : 18
Zawód : Płatny zabójca, kurier
Przy sobie : przy sobie: zwiększenie szansy na powodzenie podczas walki wręcz (kości), zwiększenie szansy na skuteczną obronę (kości), idealna celność, zdobiony sztylet W plecaku: nóż ceramiczny niewykrywalny dla detektorów metalu, paczka zapałek, noktowizor, półtoralitrowa butelka wody, śpiwór, latarka, lokalizator, apteczka pierwszej pomocy, zapas jedzenia

Opuszczony teatr Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczony teatr   Opuszczony teatr EmptyPon Sty 20, 2014 7:53 pm

Czy można obwiniać Minko za ten ślad upodobania w obserwowaniu ludzkiego strachu przed nią, jej zręczną ręką, skórzanym kostiumem persony spod ciemnej gwiazdy, bezczelnie ostrym i cichym nożem?
Dziewczyna skrzyżowała ręce na piersi - prawa dłoń tym razem spoczęła na wszytej w rękaw pochwie kryjącej ceramiczny nóż - krótkimi ruchami palców rozpinała dyskretny zamek: ruch ten wyglądał do złudzenia jak ruch zniecierpliwienia.
Nauczona doświadczeniem wiedziała, że nie wolno pozwolić pozorom uśpić czujności. Pozornie bezbronna kobieta może okazać się morderczynią - nawet ona, w ładnej kiecce, wyglądałaby na bezbronną, delikatną panienkę tak łatwą do skrzywdzenia - nic bardziej mylnego.
Uwagę o gumce zwyczajnie przemilczała: być może obca zauważyła lekko przymrużone, jak gdyby w odpowiedzi, powieki. Jednakże to była jedyna reakcja Leonard na butę wciąż, przynajmniej tak wydawało się Minko, przestraszonej dziewczyny.
-Wspominki, powiadasz- powtórzyła w zamyśleniu, przesuwając językiem po zębach jakby próbowała posmakować własnych słów. -Niezbyt bezpieczne jest wspominanie bez broni- stwierdziła unosząc zadek z podłokietnika, prostując się na całe swoje sto sześćdziesiąt trzy centymetry wzrostu.
Gdyby Minko miała przyjaciół albo chociaż znajomych i dotarliby do tematu słabości ona powiedziałaby: kangury. Minko panicznie bała się kangurów - gdyby ta informacja wyciekła prawdopodobnie większość bogaczy mających wielu wrogów nagle zaczęłaby zaopatrywać się w te przekoszmarne torbacze.
Pytanie natomiast rozbawiło głodną dziewiętnastolatkę.
-Żebyś wiedziała, że polowałam- zaśmiała się krótko, ale szczerze. Chwilę później jednak znów była skupiona, poważna. Odchrząknęła. -Na szczury. Trochę przymieram głodem- wzruszyła ramionami jak gdyby jedzenie jedynych ssaków (być może poza ludźmi) będących w stanie przetrwać wojnę atomową było całkowicie normalne i powszechne.
Powrót do góry Go down
Ginger Solberg
Ginger Solberg
https://panem.forumpl.net/t1534-ginger-helen-solberg
https://panem.forumpl.net/t1600-zrudzialy-imbir?nid=8#20923
https://panem.forumpl.net/t1535-ginger-solberg
https://panem.forumpl.net/t1633-co-cie-nie-zabije-to-cie-wzmocni#21013
Wiek : 21 lat

Opuszczony teatr Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczony teatr   Opuszczony teatr EmptyPon Sty 20, 2014 11:39 pm

Nawet jak na marzec noce były zbyt zimne, by można było spać pod otwartym niebem. Mimo, iż nie padało- jednak nie można było całkowicie przewidzieć tego co będzie zaraz. Na dodatek Ginger wolała zabezpieczyć się by móc spędzić w spokoju choć kilka godzin. Znaleźć miejsce, gdzie będzie mogła się zaszyć i dać organizmowi odpocząć. Bo nawet jeśli nie potrzebowała tego psychicznie- fizycznie niestety już tak i nie mogła od tego uciec. Całodzienna wędrówka, ciągłe unikanie zetknięcia się na jakąkolwiek żywą duszę- mimo iż już nie była w niebezpieczeństwie. Może to przyzwyczajenie? A może po prostu niechęć przed dzieleniem się z kimś jakąkolwiek cząstką siebie (choć i tak nie miała zamiaru jej nikomu dawać), swoim jedzeniem, czy miejscem do spania. I nie, tu nie chodziło o jej samolubność. Tu chodziło o święty spokój, który jak sama nazwa wskazuje- był czymś bardzo przez nią cenionym. No i wspomnieć należało również, że nie miała się czym dzielić. Sama w żołądku nie miała nic konkretnego już od wielu, wielu dni. Nie to, żeby jej wychudzonemu do szpiku kości ciału sprawiło to jakąś różnicę. Jeśli chodzi o jej gastronomię to nie widziała różnicy w niej między tym, co teraz, a tym co było i nie zauważyłaby, gdyby coś naprawdę się zmieniło. Bo dziewczyna mogła żyć na samym powietrzu i wodzie. Czasami jednak zdarzało jej się to odczuwać. Dziwną potrzebę czegoś więcej, niż zwykłego zapchania żołądka. Może to przez zwiększony wysiłek, bo ciągle była w ruchu? A może to przez coś zupełnie innego. Nie, żeby to w ogóle ją ruszało. Bo o jej uwagę jest naprawdę ciężko. Nawet w tak krytycznych sytuacjach.
Nie była wymagającym człowiekiem, czy tam jego imitacją, zależy jak kto ją nazwie i jakie kto ma poglądy w tej sprawie. W domu, tu kolejna kwestia sporna dotycząca nazewnictwa miejsca, w którym dorastała, oczywiście gotować musiała ona. I nie oszukujmy się, ale to co wyszło z jej garnka było ledwo zjadliwe. Ona miała to gdzieś, nie była smakoszem, a jej ojciec nie miał wyboru. Bo dogadzać mu więcej, niż to naprawdę konieczne, zamiaru nie miała. Podobnie było z miejscem do spania. Byle był dach. Byle nie musiała moknąć. Byle nie musiała budzić się, gdy już uda jej się zasnąć, a raczej o ile uda jej się zasnąć, co godzinę w obawie, że ktoś się całkowitym przypadkiem napatoczy.
Wędrowała jak zwykle zbyt długo, jak zwykle bez celu. Zaglądała w różne miejsce, większość zajęta, większość prześmierdnięta- choć to akurat nie robiło na niej większego wrażenia. Większość zbyt łatwo dostępna.
Aż w końcu stanęła przed jednym z większych budynków w okolicy. Oczywiście zrujnowany. Oczywiście zabarykadowany z każdej możliwej strony. Obeszła go dookoła, znajdując miejsce, przez które mogłaby dostać się do środka. Wiedziała, że to teatr, a raczej jego szczątki. Nigdy wcześniej nie była w takim miejscu. Nie za życia (o ile kiedykolwiek jej los można było tak nazwać). I nawet nie żałowała. W ogóle jej to nie obchodziło. Wyłamała kilka desek, zasłaniających okno, wspięła się na parapet i wrzuciła do środka plecak, a potem ruszyła w jego ślady, lądując na szczęście w pozycji, w której niczego nie połamała, a nawet szczególnie nie obiła. Byłoby lepie, gdyby nie ten cholerny próg. Schyliła się po swój bagaż i zarzuciła go na plecy, poprawiła przekrzywioną po „locie” kaszkietówkę i rozejrzała się po wnętrzu. Nic szczególnego. Nic, czego by się nie spodziewała. Kórz, sterta desek, gruzu i innych rupieci, które kiedyś mogły do czegoś służyć, lecz teraz były już bezwartościowe. Wysoki, pusty sufit, na którym kiedyś musiał wisieć jakiś przesadnie ozdobny żyrandol, czy inna cholera. Trzymając się ramiączek plecaka schodziła powoli w dól, między rzędami siedzeń, ku scenie. Potem wdrapała się i na nią, stając na środku i jeszcze raz rozglądając się po pomieszczeniu. Wciąż nie robiło na niej wrażenia. Nie wzruszyła nawet ramionami, zwyczajnie odwróciła się i udała się na zaplecze, poszukać jakiś materiałów, które mogą jej się przydać. Musi jednak zrobić to szybko, bo niedługo będzie się ściemniać. Na dodatek wystrój obiektu, jak i brak „działających” okien wcale nie pomagał. Znikła w czeluściach tego miejsca, krążąc po pomieszczeniach nie przeznaczonych dla zwykłych obserwatorów, gdy jeszcze kogoś to obchodziło za czasów świetności. Minuty mijały, a ona wciąż krążyła. A potem coś usłyszała. Jakby głosy, trochę hałasu. Doskonale wiedziała co to zwiastuje. Doskonale wiedziała skąd dźwięki dochodzą. I automatycznie udała się w tamtą stronę, bez problemu zapamiętując drogę ku wielkiej kurtynie. Wyszła spomiędzy jej zakurzonych do granic możliwości płacht. Na początku oczywiście upewniwszy się któż postanowił przeprowadzić pogawędkę właśnie w tym miejscu. Dwie dziewczyny. Wiek zbliżony, choć z daleka i w półmroku ciężko było jej to ocenić. Miała wybór. Zostać w ukryciu, wrócić do swych uliczek, by znaleźć jakieś wyjście, lub ujawnić się.
-Przyszłyście na spektakl? Niestety dziś nieczynne.- lekkie zasugerowanie, głosem jak zwykle beznamiętnym, być może nieco głupie, bo tak naprawdę nie wiedziała z kim ma do czynienia, że była tu pierwsza. Ale hej! Znajdźmy jakiś pozytyw. Gdyby towarzyszki w niedoli chciały ją dopaść musiały liczyć się z jednym. Ona już tu była, ona już zna to miejsce (może nie w stu procentach, ale jednak) i szybko biega. Nawet wycieńczona. Postanowiła jednak zaryzykować, i tak nie miała nic do stracenia.

Powrót do góry Go down
Libra Rosemary Leander
Libra Rosemary Leander
https://panem.forumpl.net/t1467-libra-rosemary-leander
https://panem.forumpl.net/t1469-relacje-panny-libry
https://panem.forumpl.net/t1468-libra-rosemary-leander
Wiek : 21
Zawód : Pisarka, dostająca w honorariach niezłą sumkę

Opuszczony teatr Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczony teatr   Opuszczony teatr EmptyWto Sty 21, 2014 3:36 pm

No więc tak. Pchała się do Ziem Niczyich, do tego głupiego opuszczonego teatru bez broni, czy chociażby czegoś, co mogłoby zranić osobę, która zagrażałaby dziewczynie. Myślami szukała czegokolwiek w swoim stroju, czegoś, co pomogłoby Librze... pomóc się bronić, gdyby jednak ten nóż - albo noże - poszły w ruch. Urocza uwagę o zaatakowaniu metalową gumką do włosów pozostała bez odpowiedzi, więc panna Leander nieco się spięła, bo ona NADAL MA BROŃ, chociaż starała się o tym nie myśleć. Bo jeszcze tchórzliwa strona się nasili jeszcze bardziej.
- Wspominki, powiadasz. Niezbyt bezpieczne jest wspominanie bez broni.
Przeklinając siebie w duchu, że nic nie wzięła, oparła się o jedno z siedzeń, gdy w kieszeni coś się poruszyło, wraz ze zmienianą pozycją. Mózg wydał sygnał ręce, a ta już miała sięgnąć we wskazane miejsce, gdy uświadomiła sobie, że ma paralizator, więc tylko przejechała dłonią po udzie, nie chcąc, by obca dziewczyna nabrała podejrzeń. Nie jest aż taka bezbronna, to już coś.
Usiadła na jednym ze schodków, cały czas nie spuszczając oczu z dziewczyny. Odkąd uświadomiła sobie, że jednak ma przy sobie broń elektryczną, uspokoiła się i wyluzowała. Oczywiście musiała o niej zapomnieć, bo gdyby tego nie zrobiła, nie byłaby sobą. Wypowiedź nieznajomej pozostawiła bez odpowiedzi. Nawet nie zauważyła, kiedy ona wstała, ale w myślach dając jej jakieś sześćdziesiąt... pięć, więc ona, ze swoim cudownym metrem siedemdziesiąt sześć górowała nad nią. Ha, kolejny plus.
- Żebyś wiedziała, że polowałam - przerwa na śmiech, następnie znów poważny wyraz twarzy. - Na szczury. Trochę przymieram głodem.
Spojrzała na nią zaskoczona, ale teraz już wie, dlaczego tak... z punktu widzenia Rosemary, dziwnie się zachowywała, gdy nie wiedziała o jej istnieniu. Zniesmaczyła się, gdy usłyszała, że poluje na szczury. Rose zawsze przyzwyczajona do wykwintnych potraw, ewentualnie zupek, pizzy i innych niezdrowych żywności, nieco odrażała ją ta dziewczyna, ale postanowiła nic nie mówić. Jakby nie mogła iść do jednej z restauracji w Dzielnicy Rebeliantów. Mary by tak zrobiła, aczkolwiek ona ma za co. A znoszony strój rozmówczyni nie był do końca najnowszy i z górnej pułki. Już miała odpowiedzieć, gdy usłyszała kolejny, damski głos. Więcej tu nas, więcej!
- Przyszłyście na spektakl? Niestety dziś nieczynne.
Automatycznie odwróciła głowę, wstając, a oczy długowłosej skupiły się na przybyłej postaci. Trudno było ją ocenić, gdyż była w lekkim półmroku, a i oczka Wagi zaczynają się psuć i trzeba kupić szkła kontaktowe.
- Ach, więc dlatego tu tak pusto.. - mruknęła, siadając na jednym z foteli, skupiając wzrok na nowo przybyłej osobie.
Powrót do góry Go down
Minko Leonard
Minko Leonard
https://panem.forumpl.net/t1609-minko-leonard#20828
https://panem.forumpl.net/t1613-leonard#20857
https://panem.forumpl.net/t1612-leonard#20855
Wiek : 18
Zawód : Płatny zabójca, kurier
Przy sobie : przy sobie: zwiększenie szansy na powodzenie podczas walki wręcz (kości), zwiększenie szansy na skuteczną obronę (kości), idealna celność, zdobiony sztylet W plecaku: nóż ceramiczny niewykrywalny dla detektorów metalu, paczka zapałek, noktowizor, półtoralitrowa butelka wody, śpiwór, latarka, lokalizator, apteczka pierwszej pomocy, zapas jedzenia

Opuszczony teatr Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczony teatr   Opuszczony teatr EmptyWto Sty 21, 2014 5:14 pm

Oczy, wyuczone zwracania się ku najdrobniejszym oznakom, zarejestrowały badawczy ruch dłoni obcej. Nie byłby on niczym niezwykłym, gdyby nie późniejsze stopniowe rozluźnianie się dziewczyny, które usłyszeć można było w tonie głosu, głębszym oddechu i, przy odrobinie wprawy, dojrzeć w mniejszym spięciu mięśni ramion - jeżeli nie pracowało się nad opanowaniem tych odruchów ciała, jeżeli nie wtłoczyło się we własną krew nienaturalnie dużej, wyćwiczonej władzy nad instynktownym, nieprzemyślanym zdradzaniem stanu umysłu... Przed rozpoczęciem treningów, jeszcze w obozie uciekinierów, Minko nie była świadoma, że w ogóle wysyła tak drobne, subtelne sygnały banalne do odczytania dla kogoś, kto rościł sobie prawa do tytułu profesjonalisty.
Teraz Leonard rościła sobie podobne prawo - i przez to dostrzegła nagłe zwiększenie się spokoju obcej dziewczyny. Pozwoliła myślom mknąć jednocześnie starając się zachować zwyczajną minę bez wyrazu.
"Musiała poczuć się bezpieczniejsza, czyli prawdopodobnie miała w kieszeni jakąś broń o której nie pamiętała lub sprytnie udawała, że nie pamięta- rozpoczęła konkluzję wskakując z powrotem zwinnie na podłokietnik najbliższego fotela. -Trzyma ją w kieszeni, na co wskazuje ruch tuż po którym zaczęła się uspakajać -przeskoczyła na oparcie balansując nieznacznie napięciem łydek; rozluźniała je delikatnie, a potem odpuszczała: wydawała się mieć niemal idealnie wyważony środek ciężkości. -W kieszeni nie trzymałaby noża ani broni palnej - byłoby to zbyt niebezpieczne- dziewczyna zrobiła krok na oparciu, potem zgrabnie, lekko przestąpiła na szczyt kolejnego siedzenia na widowni. Obejrzała się kącikiem oka, tuż ponad ramieniem, na obcą. -Może to być kastet, scyzoryk, jakiś gaz lub paralizator" -kolejne siedzenie cicho skrzypnęło pod niewielkim ciężarem niskiej i od dawna nie pamiętającej jak wygląda porządny posiłek płatnej zabójczyni.
Oddalała się od nieznajomej sprawiając pozory osoby popisującej się swoją sprawnością.
Kastetem nie mogła jej zaszkodzić; scyzorykiem także względnie niewiele mogła zrobić zręcznej dziewczynie operującej czasem ostrzem do wynajęcia. Gaz... Nie użyłaby go w pomieszczeniu bez wyraźnej potrzeby, bo i sobie mogłaby tym zaszkodzić.
Najgorzej się miała sprawa paralizatora - o ile był to typ klasyczny, wymagający odległości przynajmniej wyciągniętej ręki od celu, o tyle Mino nie potrafiła określić potencjalnego zasięgu modelu z wystrzeliwanymi elektrodami.
Postukała koniuszkiem języka w policzek przeskakując na następne oparcie by, na wszelki wypadek, zwiększyć dzielącą ją odległość. Zwróciła się do potencjalnej napastniczki bokiem, obserwując ją jednak ukradkiem. Usłyszała nagle kroki. Wzmożyła czujność: zobaczyła wpierw nogi wyłaniające się z półmroku podwyższenia, potem większą część sylwetki kolejnej dziewczyny, która zdecydowała się najwyraźniej na późny spacerek i, być może, wspominki.
-Spektakl odwołany? Co ja, biedna, zrobię teraz z tym biletem?- odparła na tyle głośno, by jej odpowiedź, wyprana nawet z szyderczego tonu, dopłynęła na scenę.
Westchnęła, prawie jak sfrustrowany kaszalot, i przeskoczyła na siedzenie w rzędzie przed nią, zaciskając palce na ceramicznym nożu ukrytym w rękawie. Zeskoczyła na podłogę, usiadła na siedzeniu o podartej tapicerce, próbując zachować pozory ufności, załagodzonej czujności, jednocześnie dyskretnie zerkając co chwila to na jedną przybyłą, to na drugą.
Ciekawa była co z tego wszystkiego wyniknie...
Powrót do góry Go down
Sponsored content

Opuszczony teatr Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczony teatr   Opuszczony teatr Empty

Powrót do góry Go down
 

Opuszczony teatr

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 3Idź do strony : 1, 2, 3  Next

 Similar topics

-
» Opuszczony teatr
» Opuszczony szpital
» Opuszczony diabelski młyn
» Opuszczony budynek na obrzeżach
» Nadpalony Opuszczony Hotel

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Panem et circenses :: Po godzinach :: Archiwum :: Lokacje :: Ziemie Niczyje-