IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Veronica Blake

 

 Veronica Blake

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
the leader
Veronica Blake
Veronica Blake
https://panem.forumpl.net/t3092-veronica-blake#47931
https://panem.forumpl.net/t3207-veronica#50125
https://panem.forumpl.net/t3208-veronica-blake#50122
https://panem.forumpl.net/t3209-very#50123
https://panem.forumpl.net/t3210-veronica#50127
https://panem.forumpl.net/t3211-veronica-blake#50128
Wiek : 49 wiosen
Zawód : minister kultury
Przy sobie : rogowe okulary, laptop, klasa.
Znaki szczególne : ona cała jest szczególna

Veronica Blake Empty
PisanieTemat: Veronica Blake   Veronica Blake EmptyWto Gru 02, 2014 1:16 pm


Veronica Blake
ft. Robin Wright
data i miejsce urodzenia
23.05, DYSTRYKT DRUGI
miejsce zamieszkania
Dzielnica Wolnych Obywateli
zatrudnienie
minister kultury
Rodzina

Tylko dwa razy się pomyliłam. Najpierw spóźniłam się na przerwanie ciąży - w czwartym miesiącu było to już bezprawne - a potem okazało się, że urodzę bliźniaki. Tym sposobem posiadam dzieci, choć nigdy ich nie pragnęłam.

Historia

Gdyby Terencjusz pisał komedie w obecnych czasach, to do powiedzenia o człowieku dopisałby niewiastę. Z klauzulą, że nic, co słabe, żałosne i uczuciowe nie jest jej obce, a przez to zawsze będzie podgatunkiem. Prawa biologii pozostają niezmienne i choćby walka o emancypację była jak najbardziej zażarta, to i tak w ostatecznym rozrachunku kobieta jest tą, której podcina się nogi.
Co mnie jednak nie martwi.
Pierwsza porażka? Dystrykt Drugi, krew, która ścieka mi po udzie, powodując ogromne osłabienie. Przegrany wyścig, którego nie mogłam usprawiedliwić przed ojcem. Jego rozpacz, że przez kolejne lata będę losowana i na pewno nie dam sobie rady, jeśli zostanę wyznaczona na trybutkę. Moje gniewne zapewnienie, że wszystko będzie dobrze i że kolejne Igrzyska wygram, nawet jeśli miałabym zamienić się w sadystkę, która podrzyna po kolei gardła swoim przeciwnikom, a potem wykorzystuje ich ciała, by zapewnić sobie ciepło. Dość intrygujące marzenia jak na dwunastolatkę, ale przynajmniej czułam, że mam jakiś plan. Niezrealizowany, wylosowano kogoś innego, obserwowałam jak co roku stos powykrzywianych kończyn, zachwycałam się kolejną zwyciężczynią i nieopacznie wzbudzałam sama zainteresowanie jako całkiem niebrzydka dziewczynka.
Miałam tego gorzko pożałować.
Matka już nie żyła. Wykrwawiła się przy porodzie któregoś z dzieci, zawsze płodzili nas niesamowicie dużo, jakby bali się, że zabraknie rąk do pracy. Tej zawsze było zbyt wiele, nie umiem powiedzieć, kiedy zaciągnęli mnie do produkcji broni, ale tamto lato pamiętam doskonale. Przez plamki krwi, które odciskały się nawet na mojej twarzy. Zaczęło się od fabryki. Nie byłam jeszcze specjalistką w tej dziedzinie. Nie wiedziałam, po co znajduję się jako czternastolatka w wielkim składowisku części, z których wytwarzano niezwykłe przyrządy, więc przeznaczali mnie głównie do sprzątania. Nie starczało na wiele rzeczy, byłam najstarsza i mój ojciec sprzeciwił się topieniu ich jak kociaki. Ktoś musiał wziąć odpowiedzialność. Te i podobne eufemizmy wpychałam sobie do głowy, a mi wpychali do ciała coś innego. Korzystali z nas do woli, ci młodzi chłopcy, którzy niegdyś mieli przywdziać
mundur Strażnika Pokoju. Do dziś najchętniej dominuję wojskowych, sprowadzam ich do parteru i patrzę na ich słabość. Moja wtedy polegała na skamieniałym ciele, które powinno się bronić, ale rozum podpowiadał mu akurat bierność. Otrzymywaliśmy za to sporo przywilejów, wyprosiłam pomyłkę przy losowaniu na rzecz mojej siostry (a potem obserwowałam, jak ginie wycieńczona pracą w kamieniołomie), więc w ostatecznym rozrachunku (przynajmniej na razie) opłacało się mi być na sprzedaż. Trwało to tylko kilka lat, nikt nie wiedział - a ci, którzy podejrzewali, udawali, że nie widzą - a ja szybko przywykłam do tego, że seks ma metaliczny posmak krwi, a rolą kobiety jest zaciśnięcie zębów i próba przetrwania. Za wszelką cenę.
Nie muszę mówić, że Igrzyska wówczas stały się dla marzeniem. Niespełnionym, ale nie zamierzałam się nad tym rozczulać.
Zdobyłam niezależność. Okupioną wieloma...wyrzeczeniami, ale jak przystało na kobietę, skupiałam się jedynie na tym, co istotne. Niekoniecznie miałam na myśli małżeństwo, ale byłam przekonana, że każdy rok mojej samodzielności może kosztować mnie dużo. W kwestii majątku, wydarliby mi wszystko, co zarobiłam przecież własnym ciałem. Nie próbowałam się więc bronić przed nieudolnymi zalotami Grahama Blake'a. Miałam pewność, że z nim u boku nikt nie podniesie na mnie ręki, nie zmusi nigdy do bycia... Ależ nie, byłam nadal zawodową kurwą z tym, że teraz nosiłam nowe nazwisko i mogłam udawać dumną żonę.
Przynajmniej do czasu, kiedy krwi zabrakło.
Naprawdę nie chciałam dzieci. Nigdy. Nie uważałam, żeby po tym wszystkim słuszne było zniewolenie się w ten sposób. To byłaby gehenna, na którą nie mogłam sobie pozwolić i robiłam wszystko, by poronić, pozbyć się tego problemu. Po raz pierwszy zawiodłam i obserwowałam coś niedorzecznego. W moim ciele rozwijały się dwa potwory, które pożerały mnie od środka - każdą moją ambicję, zdolności, talent pisarski - i formowały się z mojego organizmu, nabierając niezdrowej chęci na życie tutaj. W Panem, w dystryktach, gdzie dzieci zabijały się nawzajem. Nie wiem, czego bardziej nie mogłam odżałować. Ich głupoty, z jaką pchały się na ten świat po dziewięciu miesiącach rozpieprzania mojej macicy czy też tego, że mój mąż postąpił zupełnie jak mój ojciec i zakazał ich topienia.
Moje rozczarowanie było tak ogromne, że zanim zdążyłam się zastanowić, uruchamiałam sieć kontaktów z dawnymi klientami, projektując sobie wycieczkę do Kapitolu. Dla jednej osoby. Arielle płakała w łóżku, Adam właśnie się przebudził, a mój mąż był w pracy. Ostatkiem sił powstrzymałam się od rzucenia płonącą zapałką w tę kłamliwą sielankę, która potem śniła mi się wielokrotnie w Kapitolu.
Zazwyczaj tylko wtedy, gdy spałam sama. Rzadkie doświadczenie, moja kariera pisarska rozwijała się wyśmienicie i pewnie...Tak bardzo, że wyniosłam się do Czwórki, postanawiając żyć radośnie z dala od polityki i znienawidzonych Strażników Pokoju, których nagle zaczęło przybywać. Coś się działo niewyobrażalnego i popełniłabym największy błąd, gdyby nie moja kobieca intuicja. Zaczęła się Rebelia, zwolennicy Snowa padali jak muchy wokół mnie, a ja musiałam przetrwać. W pewnym momencie czasu zauważyłam, że to dominantą mojego życia jest właśnie wysiłek, który polegał na przeczekaniu najgorszego. Albo zagospodarowaniu informacji, które nie zaszkodziły, gdy poszukiwano mojego męża. Wiem, że go osaczyli i że popełnił samobójstwo, osierocając dzieci. Straszna tragedia, przyjechałam na pogrzeb od razu, interesując się nimi. Nie zaskoczyło mnie to, że nie są do mnie podobne i zachowują się lękliwie. Wyszły z mojego łona, ale mój mąż zagarnął je do siebie. Chciałam nauczyć ich życia, właściwie chyba to był jedyny powód (obok pieniędzy, oczywiście), dla którego przeprowadziłam się z nimi znowu do Kapitolu. Wyłudzając wcześniej od nich połowę majątku. Chciałabym stwierdzić, że żałuję, ale to jedynie pokazało mi, jakimi byli żałosnymi istotami, że sobie na to pozwolili. Zamiast jednak porzucić walkę z wiatrakami postanowiłam ich poznać. Powoli, moje książki wypadały z obiegu, więc stolica była dla mnie błogosławieństwem, a dzieci zaczęły roić sobie, że mi na nich zależy. To było tak niedorzeczne jak prezydentura Coin, która zakończyła się dla mnie sukcesem.
Z pisarki, którą byłam jeszcze przed Rebelią, stałam się minister kultury w rządzie Adlera.
Stanowisko, prestiż, dwójka dzieci. Nie powiedziałam jeszcze ostatniego słowa, ale teraz nie walczę już z tym, że kobieta zawsze jest gorsza i słabsza. Potrafię to tylko wykorzystać odpowiednio i tego nauczę swoją córkę, kiedy już zacznie tylko trochę bardziej mnie przypominać..
Najpierw sama podetnę jej nogi, patrząc, czy wstaje.


Charakter

Suka ze mnie. Zazwyczaj biorę to, czego chcę i przez to mogę wydawać się bezwzględna. Nie miewam skrupułów, bo te wymagają uczuć, które wprawdzie zaprzątają moją uwagę - nie jestem robotem ani psychopatą - ale zwykle przegrywają w wojnie z moim poczuciem racjonalności. Ta wymaga ode mnie konkretnego zachowania, w którym nie ma miejsca ani
na sentymenty, ani na zbędne emocje. Jestem osobą skrajnie prywatną, która jakiekolwiek brudy (rodzinne, polityczne) zamiata pod dywan i... to chyba jedyne kobiece zachowanie w moim świecie. Nie bywam przecież przesadnie delikatna, wręcz przeciwnie, od ludzi, z którymi zawieram jakikolwiek kontakt (na te bliższe nie licz) oczekuję siły i determinacji. Tylko po to, by wygrać z przeciwnikiem na swoim poziomie. Nic tak nie cieszy się przecież jak zniszczenie wroga siłą argumentów. Nie bywam kobieca, bo jestem przeraźliwie logiczna. Nie umiem odnaleźć się w świecie słabszej płci, w której rządzi estrogen. Zawsze lepiej rozumiałam męski testosteron - wola walki i chęć zdominowania partnera jest mi bliższa niż jakikolwiek altruizm. Zgodnie z tym, jestem osobą o przerośniętym ego. Nie wstydzę się tego, że to właśnie siebie stawiam na piedestale i dbam o zaspokajanie swoich potrzeb.
Uważam, że w ostatecznym rozrachunku - narodziny, życie i śmierć - jesteśmy skazani tylko na siebie, więc jedyną słuszną drogą postępowania jest nauka radzenia sobie samodzielnie. Przez to może jestem nieco materialistką. Pięć minut, a już wiem, czy warto inwestować w kolejną znajomość i czy jesteś godny - markowe buty, drogi zegarek na nadgarstku - mojej uwagi. Owszem, miewam słabości i przelotne miłostki, które są związane z zaspokajaniem mojego popędu (tak, to również dość męskie), ale przywykłam do tego, by takie resztki wyrzucać na ulicę. Dla biednych, pewnie istnieją gdzieś ludzie, którym potrzeba czegoś więcej niż obojętności. Mi z nią całkiem do twarzy i choć czasami górę biorą instynkty typowo  samcze - rozszarpałabym swoje dzieci pazurami i spróbowała jeszcze raz poskładać je tak, by zaczęły mieć osobowość - szczycę się tym, że umiem trzymać je na wodzy. Zawsze, normalna ze mnie kobieta. Zero skandali, rozpustnego życia po mężu, złamanego serca - to ja zazwyczaj robię z nimi porządek - i porażek, które istnieją, ale usiłuję je wymazać ze swojego życiorysu. Bo w życiu nie chodzi przecież o to, kim jesteśmy, ale o to jak widzą nas inni, prawda?
Dlatego jestem wygrana. Już na starcie.
.

Ciekawostki

- nie lubię manifestowania swojej kobiecości, ale też jej nie unikam, zazwyczaj w pracy jestem przeraźliwie formalna w dobrze skrojonych koszulach, włosy ścięłam kilka lat temu, nie  noszę biżuterii, obrączka zawsze sprawdza się jako wabik na mężczyzn, a raczej kretynów, którzy myślą, że przeżywam swoją miłość w ich nędznych ramionach;
- mam lekką obsesję na punkcie młodszych kochanków, wydaje mi się, że to mój instynkt macierzyński, ale nigdy nie próbowałam tego interpretować czy zmieniać, nikt nie może być na wskroś idealny, także ja;
- polityka była zawsze moją największą miłością, uprawiam ją gniewnie, bluźnierczo i z dużą dawką niedozwolonych chwytów, korzystając z tego, że większość ludzi uważa kobiety za słabą i mało racjonalną płeć;
- Veronica, zdrobnienia tego imienia wywołują u mnie podobny odruch wymiotny jak widok kobiety w ciąży i małego szczeniaka;
- nienawidzę politycznej poprawności, mam problem z ludźmi z Kwartału, jestem homofobką (mało interesują mnie zmiany prawne i obyczajowe), najchętniej oddałabym wszystkie kaleki do zakładu zamkniętego, kilka razy zwolniłam kobietę w ciąży;
- lubię odczuwać strach, to takie ludzkie i nierealne, więc szukam adrenaliny, jestem hazardzistką z zamiłowania;
- mam dość czyste sumienie, przynajmniej nie niszczyłam żadnego istnienia własnoręcznie, być może przyczyniłam  się do kilku śmierci (samobójstwa męża?), ale to już efekt uboczny mojej bezkompromisowości;
- nie jestem pracoholiczką, bycie minister kultury traktuję tylko i wyłącznie jako przystanek przed dalszą karierą;
- kilka lat temu zaufałam chirurgii plastycznej i teraz jest ona moją jedyną żeńską przyjaciółką;
- nie wyszło mi macierzyństwo, właściwie nigdy nie chciałam mieć dzieci i teraz płacę za to wysoką cenę, gdyby nie Adam i Arielle, to cały majątek męża byłby mój, tak to musieliśmy się podzielić;
- starannie ukrywam moją przeszłość z Dwójki;
- uwielbiam wszystko, co czerwone - szminka, lakier do paznokcie, sukienki, zdarte plecy kochanka po seksie, wreszcie czerwone wino, które brudzi moje dokumenty;
- moje największe marzenie? kurs pilotażu samolotów i poduszkowców, mam słabość do mężczyzn w mundurach.

Powrót do góry Go down
the prophet
Ashe Cradlewood
Ashe Cradlewood
https://panem.forumpl.net/t1888-ashe-cradlewood
https://panem.forumpl.net/t267-ashe
https://panem.forumpl.net/t1278-ashe-cradlewood
https://panem.forumpl.net/t718-the-ashes-of-memories
https://panem.forumpl.net/t3226-ashe-cradlewood
Wiek : 21
Przy sobie : czarna, skórzana torba, a w niej: fałszywy dowód tożsamości, mapa podziemnych tuneli, wytrych, medalik z kapsułką cyjanku, nóż ceramiczny, zapalniczka, paczka papierosów, leki przeciwbólowe, latarka z wytrzymałą baterią
Obrażenia : złamane serce

Veronica Blake Empty
PisanieTemat: Re: Veronica Blake   Veronica Blake EmptyPon Lut 09, 2015 11:55 pm

Karta zaakceptowana!

Witaj na forum! Mamy nadzieję, że będziesz czuć się tutaj jak u siebie, i że zostaniesz z nami długo. Załóż jeszcze tylko skrzynkę kontaktową i możesz śmigać do fabuły. Nie zapomnij też zaopatrzyć się w naszym sklepiku. Na start otrzymujesz laptop, butelkę dowolnego alkoholu, alarm mieszkaniowy i medal 'Matka Roku 2283'. W razie jakichkolwiek pytań pisz śmiało. Zapraszamy też do zapoznania się z naszym vademecum.

Uwagi: Jak zwykle kocham Twoje postacie, a tę z pobudek prywatnych kocham jeszcze bardziej. 8) Lać wody nie będę, uwag nie mam, leć do fabuły, bo mamy już dla Veroniki super wątek na dzień dobry!


Powrót do góry Go down
 

Veronica Blake

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

 Similar topics

-
» Veronica
» Veronica Maloney
» Veronica Maloney
» Jonathan Blake
» Adam Blake

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Panem et circenses :: Po godzinach :: Archiwum :: Karty Postaci-