IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Znośne mieszkanie - Page 2

 

 Znośne mieszkanie

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2
AutorWiadomość
the civilian
Robert Davenport
Robert Davenport
https://panem.forumpl.net/t2563-shannon-delaney
https://panem.forumpl.net/t2592-pink-panthera#37279
https://panem.forumpl.net/t2591-shannon-delaney#37275
https://panem.forumpl.net/t3396-robert-davenport#53719
Wiek : 27
Zawód : bibliotekarz, hacker
Przy sobie : laptop, pendrive
Znaki szczególne : czasem okularki na nosie

Znośne mieszkanie - Page 2 Empty
PisanieTemat: Znośne mieszkanie   Znośne mieszkanie - Page 2 EmptySob Wrz 06, 2014 1:01 am

First topic message reminder :

*jutro pojawi się tu jakaś zacna foteczka*

Te zniszczone wojną... Wojną?! Rany, co się takiego wydarzyło, że ludzie pozwolili sobie nawzajem zniszczyć tak piękne miejsce, które teraz stało się dżunglą dla dziczy i świetnym miejscem na świątynię samej Śmierci. Nie rozumiałem tego i chyba nawet nie chciałem tego rozumieć. Odkrywając kolejne części mojego ja, stwierdzałem, że brzydziłem się przemocą, której z pewnością można było uniknąć, mimo że, uwaga!, byłem masochistą. Chodząca sprzeczność! No, pięknie. Miód, cud, malina. Najwidoczniej miałem bardzo ciekawe życie. Co, może jeszcze kochałem małe kocięta, nie tolerując kompletnie kociej sierści? Kochałem małe kocięta... Czy to nie zabrzmiało obrzydliwie zoofilsko? W dodatku ta wizja sierści w ustach. Pfe!
- Nie pocieszasz mnie, kobieto – stwierdziłem, ponownie mierzwiąc sobie włosy w zamyśleniu. Może faktycznie oberwałem przez gadanie? Paplać to ja najwidoczniej lubiłem, a jakaś uzbrojona panna, być może w ten sam pręt na przykład, poczuła się urażona przez me słowa i pewnie mi strzeliła, gdy nie patrzyłem. Potem zaś straciłem pamięć i znalazłem się o tu! Choć... Czy ja naprawdę aż tak dużo, że aż za dużo, mówiłem? – Aż tak dużo mówię? – Powtórzyłem na głos, chcąc się dowiedzieć opinii obserwatora, a nie jedynie źródła, czyli mnie. Mogłem nie być obiektywny, patrząc na moje zmęczenie, lekką dezorientację spowodowaną utratą pamięci i faktem, że mogłem chcieć siebie bronić. Za to ta tu mogła chcieć mnie specjalnie pogrążyć. Może lepiej zamknę ten temat?
- Tak jest,... Pistacjo! Choć wolałbym, byś mnie przytuliła, bo mogę się bać ciemności. Potwory w szafach, duchy pod łóżkami, mrówki tańczące salsę na parapecie... W nocy wszystko przeraża, a zwłaszcza mężczyzn, którzy są skazani spać samotnie – stwierdziłem, zastanawiając się, skąd ja brałem tyle humoru, by zagadywać takimi głupotami swoją aktualną towarzyszkę. Chyba faktycznie za dużo mówiłem. – I wolałbym przestać być Orzeszkiem... Chyba że nadal masz taką wielką ochotę mnie schrupać, wtedy uznam to za komplement – przyznałem, patrząc z uwagą pod nogi, by przypadkiem nie wywinąć orła przez jakąś cegłę czy coś.
- Myślę, że mówię za dużo, bo mam dobry humor – odezwałem się po jakimś czasie cichego stąpania u boku Randy.  – Mam świetny humor, mimo że sytuacja, w której się znalazłem, nie jest dla mnie w żaden sposób korzystna. To trochę wariackie, czyż nie? Nagle całe życie mi się wali, a właściwie znika, a ja budzę się w nieznanym sobie miejscu, nie wiedząc kim jestem, spotykam ciebie – kobietę z prętem i idę z nią gdzieś. Nawet nie wiem, czy nie idziemy do rzeźni, gdzie mnie przerobisz na konserwy. Kanibalizm może być tu popularny, patrząc na rozpadliny, kości i dzikie zwierzęta w mieście.
- I nie przejmuję się tym, ale za to chcę ci naprawdę mocno podziękować za pomoc i że nie pozwoliłaś mi iść na randkę ze Śmiercią. Jesteś wielka! Mój osobisty bohater... O, to tu? – Spytałem, gdy nagle stanęliśmy.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość
the pariah
Miranda Angelini
Miranda Angelini
https://panem.forumpl.net/t2656-miranda-angelini
https://panem.forumpl.net/t2687-spadajaca-gwiazda-kapitolu
https://panem.forumpl.net/t2658-miranda-angelini
https://panem.forumpl.net/t2661-catch-a-falling-star
Wiek : 26
Zawód : złodziejka
Przy sobie : latarka z wytrzymałą baterią, paralizator

Znośne mieszkanie - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Znośne mieszkanie   Znośne mieszkanie - Page 2 EmptyNie Wrz 21, 2014 8:26 pm

Niesamowite, jak bardzo delektowałam się tym wszystkim. Począwszy już od faktu samego nawiązania znajomości tak nieprzewidywalnej jak właśnie ta między mną i Sha, choć akurat dalsze seksualne kosztowanie siebie wzajemnie mogłam zdecydowanie uznać w tej chwili za coś dosyć mocno przewidywalnego, poprzez to,  że mnie ona kręciła, na wyraźnie widocznych przyszłych możliwościach szaleństw wcale nie zakończywszy. Plątając się w to wszystko może faktycznie zachowywałam się niczym osoba co najmniej niespełna rozumu, lecz gotowa byłam go stracić dla samej możliwości przeżywania rzeczy tak perfekcyjnych w swojej prostocie i pozornej zwyczajności.
Bowiem tak naprawdę nie było w tym nic zwyczajnego. Wszystko działo się w sposób mącący mi w głowie, kuszący i uwodzący mą osobę, choć przecież zazwyczaj nie ulegałam tak łatwo zgubnym uczuciom w typie tego rządzącego mną aktualnie. Normalnie nie byłam raczej jakąś skrajnie złą osobą, bezuczuciową suką czy też bryłą lodu w człowieczej otoczce. Na co dzień tylko ograniczałam uleganie nietrwałym odczuciom, by nie doznać kolejnych krzywd lub nie wystawić się na jakieś skrajne niebezpieczeństwo.
Zaś ten mężczyzna… Cóż, zdecydowanie wręcz ociekał czymś, co mogłam określić jako seksualną niebezpieczność, jednak co nie wyrażało ani w nikłym stopniu tych wszelkich cech przyciągających mnie do niego z taką zaciętością. Było w nim niewątpliwie coś niesamowicie uzależniającego, jakaś siła działająca na mnie niczym najsilniejszy narkotyk, oszałamiając i sprawiając, że wiłam się pod jego dotykiem, nie potrafiąc złapać głębszego oddechu, mając wrażenie, że zaraz rozpadnę się na małe kawałeczki, bowiem moje ciało nie wytrzyma już więcej powolnych rozkoszy.
Nie myślałam już logicznie, przepełniona pragnieniem dzikiego pchnięcia go na ścianę za materacem, by samej wziąć to, czego pragnienie tak straszliwie mnie przepełniało. On jednak trzymał mnie w ten słodko okrutny sposób, który nie pozwalał mi tego zrobić. Mogłam tylko leżeć ma porwanym materacu, doznając swoistych rozkosznych tortur, gdy jego zwinny język zagłębiał się we mnie, drażniąc i przyprawiając o dreszcze.
Sha z pewnością potrafił zajmować się kobietą, co też potwierdzałam z niesamowitą ochotą, wyginając ciało i mrucząc, jęcząc, drżąc, domagając się więcej niczym istota nienasycona. Pragnąca tylko ponownego zaznania tego wszystkiego, co towarzyszyło słodkiemu uczuciu wypełnienia, gdy zagłębiał się we mnie swą męskością w tak naturalnym ruchu. Gdy wsuwał i wysuwał się ze mnie, zapewniając nam obojgu odbierający dech w piersiach orgazm. Chciałam tego, przymykając oczy i szepcząc mimowolnie jego przybrane imię.
To było coś wyjątkowego, on był wyjątkowy i nie chodziło mi w tym nawet o sam fakt, że nie często spotyka się niesamowicie seksownych facetów potrafiących skusić niechętną kobietę tylko za pomocą jednego pocałunku i na dodatek będących też żywymi dowodami na to, że Ziemie Niczyje również potrafią przynieść człowiekowi coś jak najlepszego.
O ile wcześniej tereny te w większości były dla mnie czymś idealnym do życia dla osób jak ja, pragnących odsunąć się zupełnie od gorzkiej sztuczności społeczeństwa, o tyle teraz dosłownie nie potrafiłam odsunąć od siebie myśli o tym, jak bardzo kochałam to miejsce. Przyniosło mi przecież tyle dobrego, teraz po raz kolejny oferując prawdziwy dar losu.
Tak kuszący skarb prowokująco pieszczący językiem moje najwrażliwsze rejony, dotykając przy tym mego ciała swymi łapkami, upodabniając się przy tym do dużego kotka, który tak zachęcająco się do mnie łasił. Nie byłam zoofilką. Co to, to nie, jednak dla takiego dzikiego zwierza zdecydowanie byłam w stanie zrobić wyjątek. Poza tym sama czułam coś w rodzaju pierwotnego instynktu, nakazującego mi włączać się całą sobą w ponowną grę wstępną przed kolejnymi igraszkami.
- Nie. – Wydusiłam z siebie, łapiąc oddech, by spojrzeć na niego w świetle księżyca. Był cudowny, a ja pragnęłam całą sobą, by ta chwila trwała już wiecznie. Wyciągnęłam drżącą rękę, gładząc go po włosach z uśmiechem zadowolenia.
Prowadziłam program w telewizji nim mnie zniszczono. Wszystkie te przyjęcia, kręcenie nowych odcinków, wywiady z ludźmi… To pochłaniało praktycznie cały mój czas, więc raczej nawet nie mieliśmy szans minąć się w tłumie, czego żałuję. Choć wtedy pewnie byś na mnie normalnie nie spojrzał. Sława czyniła ludzi dziwnymi istotami. Lecz to teraz nieważne. – Wyszeptałam, odginając głowę w tył, by westchnąć, czując jego język, dłonie na mym ciele, a po chwili też zwinne paluszki igrające sobie ze mną nawet wtedy, gdy zaczęłam szczytować, praktycznie krzycząc jego imię i zaciskając dłonie na prześcieradle.
Przeszedł ustami na moje piersi, chwytając sutek w zęby i drażniąc go coraz wyraźniej, gdy ja praktycznie na oślep powiodłam dłonią w dół, odnajdując jego naprężoną dumę, by ująć ją  w palce. Powoli gładziłam nimi jego członek, rysując na nim niespiesznie wzory i drażniąc się z nim jak on robił to ze mną. Oszalała z pożądania i nieopisanej przyjemności, przyspieszając swe ruchy, delektując się jego grubością, twardością i gorącem… Aż do chwili, w której nie poczułam pierwszych wilgotnych kropel na swe dłoni, zaś on nie postanowił wreszcie we mnie wejść, co skwitowałam głębokim jękiem.
Objęta w kolejnym miłosnym uścisku, po raz kolejny brana przez tego dzikiego faceta, oparłam głowę na jego ramieniu, całując go w szyję i przenosząc dłonie na powrót na jego plecy. Czułam się niewyobrażalnie, pozwalając sobie na kilka chwil złudzeń co do tego, że naprawdę jesteśmy dla siebie kimś więcej niż tylko przelotnymi kochankami.
Pragnęłam tego, tej jedności dusz i ciał, wrażenia wyjątkowości, szans na to, by kiedyś móc ze łzami szczęścia w oczach opowiedzieć historię naszego zapoznania się, choć może nieco okrojoną, na koniec mówiąc tak, to naprawdę była miłość od pierwszego wejrzenia. Głupia romantyczka. W głębi serca wiedziałam przecież, że tak nie będzie, że prędzej czy później znikniemy wzajemnie ze swych oczu, pozostawiając tylko garść wspomnień wartych pielęgnowania, a może i nawet nie.
- Dziękuję, Sha.
Powrót do góry Go down
the civilian
Robert Davenport
Robert Davenport
https://panem.forumpl.net/t2563-shannon-delaney
https://panem.forumpl.net/t2592-pink-panthera#37279
https://panem.forumpl.net/t2591-shannon-delaney#37275
https://panem.forumpl.net/t3396-robert-davenport#53719
Wiek : 27
Zawód : bibliotekarz, hacker
Przy sobie : laptop, pendrive
Znaki szczególne : czasem okularki na nosie

Znośne mieszkanie - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Znośne mieszkanie   Znośne mieszkanie - Page 2 EmptyPon Wrz 22, 2014 1:24 am

- Program w telewizji? Byłaś gwiazdą? – Spytałem z ciekawością, podnosząc wzrok na jej osobę. Przerwałem na drobną chwilkę pieszczoty, by zaraz dalej wwiercać się swoim językiem w jej rozpalone łono. – Raczej zwróciłbym uwagę na tak wybitną jednostkę – stwierdziłem, uśmiechając się łobuzersko i na dłuższą chwilę przerywając swą czynność. – Jak mógłbym nie zwrócić uwagi na narwane dziewczę, które chciałoby atakować ludzi metalowym prętem? Tego nie da się przeoczyć - zauważyłem. Zaśmiałem się krótko, ale szczerze, i wróciłem do drażnienia jej zmysłów.
Zaskoczyła mnie tym, że była celebrytką. Zapewne znała wiele sław, kochały ją pewnie tłumy, a adoratorów musiała mieć na pęczki. Niezmiernie dziwiło mnie, że pozostawała dziewicą, będącą w dodatku w toksycznym związku. Mogłem się założyć, że mogła przebierać w mężczyznach i z pewnością też znajdować czas na igraszki z nimi. Dla Pana Małego miała go ociupinkę, poza tym mogła zamienić samotne noce na noce, w których każdego dnia miałaby innego. Nie musiała całej nocy przesypiać, a rano budziłaby się orzeźwiona u boku jakiegoś modela, piosenkarza, może przystojnego oficera. Na tę myśl, musiałem się przed sobą przyznać, ścisnęła mnie z lekka zazdrość. Bezpodstawna zazdrość, należy dodać.
Ja osobiście bym korzystał z takiego przywileju, nie robiąc z siebie wiecznego i dziwnego prawiczka. Przynajmniej tak wnioskowałem z tego, co odczuwałem, myśląc o tym wszystkim, z czego mi się zwierzała. Właśnie w ten sposób widziałem siebie jako prezentera telewizyjnego. Tak, że zaliczałem wybrane z tłumu, a reszcie obiecywałem kolejne noce, by potem znów przebierać, a najlepszych lasek numery zostawiać w telefonie. Może zakładałbym im karty drapieżności?
A, Randy! Taka zapracowana, niewinna... I tak bardzo przez ciebie wykorzystywana – szepnęły szare myszki, praktycznie wypowiadając to w trakcie „przeuroczego” chichotu. Miałem ich powyżej uszu! Sza! Sio! – Odegnałem je, zastępując języczek paluszkami. Nie chciałem przypadkiem ugryźć Randy w delikatną wargę między jej nóżkami. Dzięki temu, że zaczęła dochodzić, nie musiałem nawet ukrywać grymasu na swojej twarzy. Choć i tak ustami zajęty byłem jej piersią.
Wtedy też poczułem błądzącą wśród mojego krocza jej dłoń, która w końcu natrafiła na to, czego szukała. Pulsował jej w dłoniach, gdy jej delikatne palce otoczyły go, by następnie zacząć się nim powoli zajmować. Spomiędzy zajętych mych warg wyrwało się westchnienie, gdy przyśpieszyła swe ruchy. W tej chwili mogłem spokojnie stwierdzić, że skoro byłem bogiem seksu, to ona jego boginią.
Doszedłem w mgnieniu oka, wpychając go po chwili w jej ciepłe wnętrze i doprowadzając nas do kolejnych orgazmów. Aż w końcu spocony i wyczerpany opadłem tuż obok, wzdychając lekko. Położyłem swą głowę na piersi Randy, obdarzając ją jednym ze swoich najsłodszych uśmiechów.
- A proszę – Szepnąłem, podziwiając stąd kształt jej twarzy i starając się ją zapamiętać.
Powrót do góry Go down
the pariah
Miranda Angelini
Miranda Angelini
https://panem.forumpl.net/t2656-miranda-angelini
https://panem.forumpl.net/t2687-spadajaca-gwiazda-kapitolu
https://panem.forumpl.net/t2658-miranda-angelini
https://panem.forumpl.net/t2661-catch-a-falling-star
Wiek : 26
Zawód : złodziejka
Przy sobie : latarka z wytrzymałą baterią, paralizator

Znośne mieszkanie - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Znośne mieszkanie   Znośne mieszkanie - Page 2 EmptyPon Wrz 22, 2014 4:40 pm

Naprawdę miło było poznać kogoś, kto przynajmniej chwilowo nie wiedział kim byłam niegdyś. Nawet moja własna współlokatorka to wiedziała i nie, nie wspominałam jej o tym osobiście. Ogólnie nieczęsto mówiłam o swym dawnym życiu, skupiając się dużo bardziej na teraźniejszości niż przeszłości. Ona nie miała już do mnie powrócić, zaś teraźniejszość jak najbardziej przecież istniała. Czas płynął wręcz nieubłaganie, nie oglądając się na nic, a już zwłaszcza nie na osoby takie jak ja.
Wbrew pozorom, w stwierdzeniu tym nie było ani grama dobijania się czy też przekonania o swojej marności. Co to, to nie! Zdecydowanie mogłam się uznać za osobę otwarcie ceniącą swą wartość, bo jakaś tam ona niewątpliwie była. Nie umniejszałam jej na wzór wybitnie teatralnie się krygujących gwiazdek bez faktycznych osiągnięć, które mogłyby zostać uznane za coś wyjątkowego.
Ja faktycznie miałam wyjątkowe osiągi, pozostając chyba przy tym dość zdatną do życia, choć to akurat była moja wybitnie subiektywna opinia. Tak czy siak, pracując jeszcze w telewizji, zdecydowanie przysłużyłam się części społeczeństwa i nie mówię tu już nawet o wybitnie pustych mieszkańcach dawnego Kapitolu. Swoją cegiełkę w pomocy mieszkańcom dystryktów mimo wszystko miałam. Szkoda tylko, że wykorzystali ją oni do budowy muru dookoła ich własnego zoo pieszczotliwie nazywanego Kwartałem Ochrony Ludności Cywilnej.
To było bestialskie posunięcie, po części zresztą też decydujące o moim odizolowaniu się od społeczeństwa oraz chorego systemu, jednak zdecydowanie teraz nie o to mi chodziło. Jakże popapranym członkiem musiałabym przecież być, myśląc o parszywości systemu podczas jednej z najlepszych nocy mojego życia.
Drugiej na liście, tak właściwie, bowiem pierwszą i niezmienną miała zdecydowanie pozostać noc mych narodzin. Bez niej przecież nie byłoby niczego, choć nie przyniosła ona wyłącznie samej radości. O tym jednak w żadnym razie nie chciałam myśleć. Dużo bardziej wolałam skupić się na Sha i nieopisanej przyjemności, jakiej doznawałam dzięki jego doświadczonym działaniom.
- Spadającą. - Roześmiałam się krótko i niewątpliwie dosyć gorzko.
- Wiesz jak to jest w szołbiznesie... Albo nie wiesz, bo masz amnezję. Tak czy inaczej, wybitnie trudno jest się tam czymś wyróżnić, dostać na szczyt i jeszcze jakoś tam utrzymać, ale upadek jest kwestią czegoś, czego nie można nawet nazwać mrugnięciem oka. Każdy tylko czeka na to aż powinie ci się noga, by rzucić cię na pożarcie rekinom i móc zapewnić sobie lub innym możliwość wejścia na twoje miejsce. Z którego po jakimś czasie wypchnie go ktoś inny i tak to się kręci. - Wspomniałam z niejakim smutkiem, jednak tylko i wyłącznie z powodu utraconego czasu na grę bez prawdziwych zwycięzców.
Po chwili jednak ponownie powróciłam do pełni dobrego humoru, śmiejąc się z powodu wspomnienia o żelaznym prętem, którym go powitałam po raz pierwszy. Cóż, ja korzystałam z tego wcześniej, zaś on zdecydowanie teraz doprowadzał mnie do szaleństwa za pomocą swojego pręta, gałązki, dzidy, jak zwał tak zwał.
- Och, wcześniej byłam bardziej... Powiedzmy, że cywilizowana i torturowałam ludzi kablem od mikrofonu. - Odpowiedziałam mu ze słodkim uśmiechem.
Moje aktualne życie podobało mi się pod tym względem o wiele bardziej. Zaskakująco mocno jak na człowieka mającego kiedyś wszystko i mogącego swobodnie pozwolić sobie na spełnianie nawet najbardziej ekscentrycznych zachcianek. Czego wtedy raczej nie robiłam z powodu praktycznego braku czasu, jednak co teoretycznie robić mogłam.
Lecz o tym też w tym momencie myśleć nie chciałam. Ta krótka chwila zasługwała na pełne skupienie pozwalające w pełni czerpać z niej radość, satysfakcję, wręcz pławić się w tych wszystkich niesamowicie intensywnych uczuciach, jakie mną teraz owładnęły.
Tym razem również było wyjątkowo. Zwłaszcza w chwili, w której po raz kolejny doszliśmy chwilę po sobie, a Sha położył mi głowę na piersiach, tak słodko sie wtulając. Pogładziłam go powoli po włosach, uśmiechając się pod nosem. Choć w tej wszechobecnej ciszy odzywało się jeszcze coś, czego nie chciałam nawet znać.
On cię zostawi, zostawi... Zostawi... Echo tego stwierdzenia jakby roznosiło się w powietrzu, przyprawiając mnie o coraz bardziej pulsujący ból głowy, gdy tak patrzyłam na przysypiającego mężczyznę leżącego u mego boku oraz konfrontowałam ze sobą myśli o gorącu naszych niedawno rozpalonych i złączonych ze sobą ciał oraz chłodzie panującym w pomieszczeniu. Jednym ruchem naciągnęłam na nas koc, moszcząc się wygodniej na materacu i wtulając twarz w szyję Shannona. Tak bardzo chciałam, by faktycznie został na dłużej.
- Muszę wyjść na moment za jakiś czas. Potrzebujesz czegoś poza laptopem? - Spytałam wreszcie z niejakim smutkiem w głosie.
Powrót do góry Go down
the civilian
Robert Davenport
Robert Davenport
https://panem.forumpl.net/t2563-shannon-delaney
https://panem.forumpl.net/t2592-pink-panthera#37279
https://panem.forumpl.net/t2591-shannon-delaney#37275
https://panem.forumpl.net/t3396-robert-davenport#53719
Wiek : 27
Zawód : bibliotekarz, hacker
Przy sobie : laptop, pendrive
Znaki szczególne : czasem okularki na nosie

Znośne mieszkanie - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Znośne mieszkanie   Znośne mieszkanie - Page 2 EmptyCzw Paź 02, 2014 6:11 pm

Szczerze powiedziawszy, to nie miałem pojęcia, co mi się roiło pod tą główką, ale najwyraźniej nie było to nic dobrego. Gdy o tym pomyślałem, szare myszki w mojej głowie gwałtownie potwierdziły swoimi pyszczkami tę myśl. Na dodatek piszczały jakoś tak, jakby wrzeszczały: Pewnie! Pewnie, że tak! Taktaktak! Masz teraz rację. Od początku to mówiłam! Wiedziałam, że o czymś zapomniałami setki innych stwierdzeń, które zostały wypowiedziane jednocześnie przez całe stadko. Tak, nagle się zrobiła w mojej głowie armia myszek, mimo że zazwyczaj były dwie. No, czasem trzy.
Mówiłem, byście sobie poszły? Mówiłem, więc papa! Wujaszek Sha was nie kocha i nie chce waszego towarzystwa – stwierdziłem do nich w swych myślach, uśmiechając się jeszcze szerzej. Wariat był ze mnie i to taki w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Teraz zaś pytanie, czy byłem wariatem z prawdziwego zdarzenia i naprawdę myślałem, że te myszki istnieją, czy może miałem niezłe poczucie humoru, które było w stanie wymyślić dla beki oto takie nietypowe przyjaciółki. Cóż, sam osobiście zakładałem to drugie i może niech tak na razie zostanie? Nie wydawałem się sobie wariantowym wariatem. Takim słodkim, owszem. Wow, sądziłem, że jestem słodki, więc spore ego też miałem?
Phi! – odezwała się jedna z bardziej przemądrzałych. Jeszcze pytasz? – Zapytała i zaraz też zachichotała, a wraz z nią reszta. Wielce pomocne i wielce sympatyczne. Musiałem je wymyślić! Jeśli je wymyśliłem, to mogłem się też ich pozbyć. Ej, no... Wiesz, że się tak naprawdę lubimy? Co byś bez nas zrobił? – Spytały przesłodko. Nie, szare myszki niczego nie robiły przesłodko. Pierwsza zasada oceniania szarych myszek. Co ja się z nimi pieprzę? Po prostu olać, a znikną. Proste.
- Ale wrócisz, prawda? – Spytałem pełen nadziei. Mój ton mnie zaskoczył. Ociekał już tęsknotą, która tak na dobrą sprawę nie powinna nawet zaistnieć.  I jakoś nie widziało mi się jej prędko puszczać, dlatego na słowa, że za moment wychodzi, przytuliłem ją mocniej do swego boczku. Cmoknąłem ją we włosy i spojrzałem na sufit, który to uświadomił mi, że czuję się świetnie. Na miejscu i to było miłe. Szkoda, że, nie wiedząc kiedy, zasnąłem. Wolałbym, by ta chwila trwała dłużej.
[z/t]
Powrót do góry Go down
Sponsored content

Znośne mieszkanie - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Znośne mieszkanie   Znośne mieszkanie - Page 2 Empty

Powrót do góry Go down
 

Znośne mieszkanie

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 2Idź do strony : Previous  1, 2

 Similar topics

-
» Opuszczone mieszkanie
» Stare Opuszczone Mieszkanie
» Mieszkanie Ulyssesa Harvina
» elitarne mieszkanie Elijaha
» Biuro i mieszkanie Gwen

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Panem et circenses :: Po godzinach :: Archiwum :: Lokacje :: Ziemie Niczyje-