IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Miranda Angelini

 

 Miranda Angelini

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
the pariah
Miranda Angelini
Miranda Angelini
https://panem.forumpl.net/t2656-miranda-angelini
https://panem.forumpl.net/t2687-spadajaca-gwiazda-kapitolu
https://panem.forumpl.net/t2658-miranda-angelini
https://panem.forumpl.net/t2661-catch-a-falling-star
Wiek : 26
Zawód : złodziejka
Przy sobie : latarka z wytrzymałą baterią, paralizator

Miranda Angelini Empty
PisanieTemat: Miranda Angelini   Miranda Angelini EmptyNie Sie 31, 2014 8:10 pm


Miranda Angelini
ft. Felicity Jones
data i miejsce urodzenia
06.07.2258 w Kapitolu
miejsce zamieszkania
Ziemie Niczyje
zatrudnienie
Złodziejka i była prowadząca (własnego) programu rozrywkowego
Rodzina

Pytając kiedykolwiek o rodzinę Mirrie, nie powinno się mieć raczej nadziei na odpowiedź, a przynajmniej nie na taką zupełnie otwartą i szczerą. Kobieta bowiem unika tego tematu bardziej niż ognia. Przymuszona jakoś do mówienia, choć tego mało kto jest w stanie dokonać, zaczyna obchodzić istotę tematu, krocząc na tyle pokrętnymi ścieżkami, by właściwie nigdy nie poruszyć niczego, co byłoby bliżej związane z jej bliskimi. Można przez to stwierdzić, że nigdy nikogo takiego nie miała, jednak nie byłoby to prawdą. Otóż głębsze badania dowodzą tego, że miała kiedyś całkiem spore grono osób dających nazwać się jej życiowymi towarzyszami. Pośród swoistych tytułów takich jak ojciec, matka, macocha i przyrodnie rodzeństwo znajdzie się jeszcze nawet określenie narzeczony, a nawet niedoszły mąż, choć ona w tym wypadku używa tego stwierdzenia zamiennie ze słowem sukinkot. Pomińmy jednak ten fakt i przejdźmy od razu do tego, w którym... nie ma w jej życiu zupełnie nikogo poza rudym kocurem Crowleyem i praktycznie-że-współlokatorką, którzy zastępują jej najbliższą rodzinę. Jeśli zaś wziąć by też pod uwagę trochę dalsze osoby, z pewnością warto też wspomnieć tutaj o kimś, kto skutecznie zastępuje jej, wybitnie patologicznego i niesamowicie przekupnego, brata - jednego ze Strażników wybierającego się czasem na obchód, gdy trzeba, khym, sprawdzić informacje o tym, jakoby ktoś wciąż jeszcze znajdował się na Ziemiach Niczyich... Któremu Miranda z wielką chęcią ukradkiem pluje do kubka z przygotowywanym dla niego piciem, gdy tylko ten wpadnie je odwiedzić.

Historia

Kim jestem? Z perspektywy czasu mogę śmiało powiedzieć, że jestem nikim. Nikim ważnym, nikim istotnym czy też choćby zauważalnym. A przecież nie zawsze tak było. Kiedyś byłam Kimś. Dokładnie, Kimś! Urodzoną celebrytką, choć przecież nie do takiej roli mnie przygotowywano. I to nie taka rola była mi ostatecznie pisana, lecz pozostawmy wspomnienie o tym na później. Najlepiej znacznie później, a jeszcze lepiej – na znacznie nigdy później. Teraz zaś skupmy się na początku całej tej historii, która praktycznie już od samego początku zmierzała w jasno określonym kierunku. Choć ja osobiście nie zdawałam sobie z tego sprawy. Praktycznie aż do samego końca i momentu, w którym było już stanowczo za późno, by cokolwiek robić czy też ratować. Czy była to moja wina? Z pewnością, jednak i działania innych ludzi nie były bez winy.

Istniejący fragment nieistniejącej autobiografii Mirandy Angelini, bywa.

***

Miranda praktycznie od samego urodzenia była prawdziwym oczkiem w głowie swojego ojca. Może było tak po części z powodu tego, że jej matka przypłaciła życiem nadzwyczaj trudny poród. Możliwe też, że przyczyna tego kryła się w czymś całkowicie innym, jednak Mir nigdy w to nie wnikała. W zupełności wystarczało jej samo to, że swojego ojca mogła nazwać też swym przyjacielem, z którym spędzała naprawdę dużo czasu.

Gry w karty, budowanie zamków z piasku, wszelkiego rodzaju wycieczki, najróżniejsze wyścigi oraz zakłady i inne atrakcje... Tak właśnie było przez pierwsze kilka lat jej życia. Nie była z tego powodu jakoś specjalnie rozpuszczona. Co to, to nie! Jej papa naprawdę starał się, by odczuwała to, że jest kochana, jednocześnie nie wyrastając na zadufaną w sobie osóbkę i snobkę.

To mniej więcej właśnie dlatego Mirrie, jak pieszczotliwie zwał ją jej tatuś, naprawdę lekko podeszła do wiadomości o jego chęci powtórnego ożenku. Od śmierci jej matki minęło bowiem wystarczająco dużo czasu, by Miranda zaczęła nawet zastanawiać się, oczywiście - na swój nadzwyczaj dziecinny sposób, dlaczego to jej ojciec nie szuka sobie nikogo i poświęca swoje szczęście dla bliżej nieokreślonego celu.

Nie rozumiała wtedy tego za bardzo, w końcu była jeszcze dosyć małą i niewinną dziewczynką, lecz z pewnością chciała tatusiowego szczęścia. A gdy jeszcze okazało się, że zamiast jednej nowej osoby w domu pojawiły się dwie... Była dosłownie wniebowzięta. Przynajmniej z początku. W żadnym razie nie była zazdrosna o swojego małego braciszka, który, mimo że faktycznie był dzieckiem jej papy, nie mieszkał wcześniej z nimi i który był od niej przecież trochę młodszy. A ona musiała być dla niego wzorem!

A nie, nie musiała. Co nawet lepsze, nie mogła, bowiem z jakiegoś powodu praktycznie non stop odsuwano ją młodszego dziecka. Zupełnie bez powodu, bez jakiegokolwiek wyjaśnienia, choć przecież nie zrobiła niczego złego. Nigdy nie dowiedziała się, o co wtedy chodziło, ale od tamtego czasu wszystko się zmieniło. Może i wciąż była córeczką swojego tatusia, lecz macocha zdecydowanie jej nie polubiła. Za każdym razem, gdy tylko papa musiał wyjść z domu i zostawić je dwie razem, cóż, była przestawiana z kąta w kąt niczym zupełnie niepotrzebny przedmiot.

Z początku jej ojciec tego nie zauważał, zaś ona sama z pewnych względów obawiała się go o tym poinformować, lecz gdy już wyszło szydło z worka… Takiej kłótni jeszcze nie widziała. Zazwyczaj spokojny papa nie wrzeszczał, ale jego ton… Do tej pory pamięta tamten chłód, który mieszał się z wściekłymi wrzaskami macochy Mirrie. Wojna między nimi trwała zaledwie przez kilka dni, choć tamtego dnia coś pękło. Wciąż nie widywała się z braciszkiem, zaś jej ojciec nie mógł nic na to poradzić, bo… Odszedł na zawsze. Pozostawiając ją pod opieką macochy, która nadzwyczaj szybko zadbała o pozostawienie Mirandy z niczym i oddelegowanie jej na tyle długo, na ile się dało.

Przez kilka lat wracała do rodzinnego domu tylko na okres letni, gdzie to nie była traktowana jak członek rodziny. Wkrótce powiększonej o wuja Mirrie, za którego wyszła jej macocha, co szokiem wcale nie było. Po jakimś czasie Miranda przestała jednak przyjeżdżać do domu, bowiem zaczęła układać sobie własne życie. Z pozoru tak piękne i kolorowe, pełne wspaniałych perspektyw.

Lecz i przy tym gorzko się zawiodła. Wszystko zaczęło paprać się jeszcze jakiś czas przed rebelią. Zdradzieckie szczury, niespełnione marzenia, upokorzenie, zawód, złość… Schemat jakich wiele. Zimowe wydarzenia nie spaprały w jej życiu nic, co miałoby dla niej znaczenie. Wszystko było już i tak jednym wielkim bagnem.

Nie trafiła do Kwartału. W porę dowiedziała się o planach rebeliantów, bowiem jeden z jej ostatnich przyjaciół brał udział w całym spisku. Nie poparła żadnej ze stron, przemykając się to tu to tam, przez mieszkańców Kapitolu uznawana za swoją ze względu na jej dawną pracę, u rebeliantów korzystając z dziwnego rodzaju ochrony, immunitetu, jaki zapewniał jej całkiem wysoko stojący przyjaciel.

Po tym wszystkim, cóż, nie chciała pozostać w Dzielnicy Rebeliantów, bowiem nie czuła się tam dobrze. Nie była jedną z nich. Do mieszkańców Kwartału zaś też nie było jej zbyt blisko, a mieszkanie w KOLCu uznała w jakiś sposób za dużo gorszą opcję od niezależności w miejscu, w którym teoretycznie nie powinno nikogo być. Umiała się przekradać. Wyrobiła sobie ten talent jeszcze za czasów, gdy to chciała przestraszyć lub zajść nagle ojca. Pewnej nocy zniknęła więc z mieszkania w rebelianckiej dzielnicy i nikt więcej jej tam nie widział.

Uznana za zaginioną i najprawdopodobniej martwą, ułożyła sobie życie na Ziemiach Niczyich. Trudne, ale własne. Sama, ale nie samotnie. Przy nagłej potrzebie zdobycia czegoś, cóż, kradnie. To i tak lepsze od bycia laleczką w łapach Coin oraz jej psiaków.



Charakter

Chwilowo korzystam z opcji braku opisu, kiedyś coś będzie.

Ciekawostki


- Swego czasu miała własny wieczorny program rozrywkowy, jednak została wygryziona przez osobę, której najbardziej ufała. Twarde prawa szołbiznesu.
- Jest bardzo wrażliwa na krzywdę dzieci.
- Nigdy nie poznała bliżej swojego brata.
- W dziewięćdziesięciu dziewięciu przypadkach zagrożenia najzwyczajniej w świecie ratuje się ucieczką.
- Praktycznie nigdy nie wspomina o swojej przeszłości.
- O ile wcześniej była rozgadana, o tyle teraz przez większość czasu zwyczajnie milczy.
- Wyśmienicie potrafi sprzedawać wszelkiego rodzaju kit, co przydało jej się w życiu wielokrotnie.
- Większą część dnia spędza w samotności.
- To dosyć dobra aktorka, potrafi płakać na życzenie.
- Jest jedną z trzech osób znających prawdziwe powody odejścia jej ojca.
- Oraz jedyną, która zna też ich drugą stronę.
- Wbrew pozorom, śledzi dosyć uważnie wszelkie ważniejsze wydarzenia, a nawet pisze o nich artykuły. Co z tego, że nikt nigdy ich nie przeczyta.
- Ma nosa do wszelakich intryg, lecz olewa je. Za bardzo boi się powtórki z rozrywki, która zniszczyła jej karierę.

Powrót do góry Go down
the prophet
Ashe Cradlewood
Ashe Cradlewood
https://panem.forumpl.net/t1888-ashe-cradlewood
https://panem.forumpl.net/t267-ashe
https://panem.forumpl.net/t1278-ashe-cradlewood
https://panem.forumpl.net/t718-the-ashes-of-memories
https://panem.forumpl.net/t3226-ashe-cradlewood
Wiek : 21
Przy sobie : czarna, skórzana torba, a w niej: fałszywy dowód tożsamości, mapa podziemnych tuneli, wytrych, medalik z kapsułką cyjanku, nóż ceramiczny, zapalniczka, paczka papierosów, leki przeciwbólowe, latarka z wytrzymałą baterią
Obrażenia : złamane serce

Miranda Angelini Empty
PisanieTemat: Re: Miranda Angelini   Miranda Angelini EmptyNie Sie 31, 2014 9:38 pm

Karta zaakceptowana!

Witaj na forum! Mamy nadzieję, że będziesz czuć się tutaj jak u siebie, i że zostaniesz z nami długo. Załóż jeszcze tylko skrzynkę kontaktową i możesz śmigać do fabuły. Nie zapomnij też zaopatrzyć się w naszym sklepiku. Na start otrzymujesz zestaw pierwszej pomocy, latarkę z wytrzymałą baterią i paralizator. W razie jakichkolwiek pytań pisz śmiało. Zapraszamy też do zapoznania się z naszym vademecum.

Uwagi: Po pierwsze - kocham za wizerunek i piosenkę Johna Walkera w podpisie. <3 Co do samej Karty, nie mam większych uwag; technicznie wszystko gra, fabularnie również. Sama Mirrie wydaje się ciekawą postacią, po cichu liczę, że wróci jeszcze do biznesu i zrobi konkurencję Elajży, co by chłopak nie miał monopolu na telewizję. :>

Powrót do góry Go down
 

Miranda Angelini

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

 Similar topics

-
» [runda #1] Ichabod & Miranda
» Valerie J. Angelini
» Valerius Ian Angelini
» Valerius Ian Angelini
» Valerius Ian Angelini

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Panem et circenses :: Po godzinach :: Archiwum :: Karty Postaci-