IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Cmentarz

 

 Cmentarz

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : 1, 2  Next
AutorWiadomość
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Cmentarz Empty
PisanieTemat: Cmentarz   Cmentarz EmptyCzw Lis 21, 2013 10:38 pm





Chociaż wśród mieszkańców Kapitolu modna stała się pośmiertna kremacja i trzymanie prochów krewnych na kominku w salonie, to część obywateli Panem wciąż decyduje się na tradycyjny pochówek. W większości spoczywają oni na największym, miejskim cmentarzu w stolicy.
Powrót do góry Go down
the leader
Vivian Darkbloom
Vivian Darkbloom
https://panem.forumpl.net/t1915-vivian-darkbloom
https://panem.forumpl.net/t1402-vivian
https://panem.forumpl.net/t1277-vivian-darkbloom
https://panem.forumpl.net/t602-dziennik-vivian
https://panem.forumpl.net/t627-vivian
https://panem.forumpl.net/t2124-vivian-darkbloom
Wiek : 23
Zawód : Architekt z ramienia rządu i archiwistka w jednym
Przy sobie : Dokumenty, telefon, scyzoryk, odtwarzacz mp3, notes
Znaki szczególne : długie, rude włosy, siatki blizn na nadgarstkach, ledwo widoczne blizny na nozdrzach

Cmentarz Empty
PisanieTemat: Re: Cmentarz   Cmentarz EmptyPią Lis 22, 2013 12:15 am

//bilokacja, przed udaniem się na odbudowany most

Całe to spotkanie z Evą i Sunny nie przyniosło efektu, o który Vivian skrycie się modliła. Nie czuła ulgi. Nie czuła spokoju, którego pragnęła od momentu śmierci Tima. Cięty charakter Magnus, który zawsze rozładowywał napięcie, tym razem nie zadziałał, a słowa drugiej przyjaciółki być może pomogły w radzeniu sobie ze śmiercią matki… Ale teraz wywołały jedynie falę nieprzyjemnych uczuć, strach i złość. Chęć destrukcji. Miała ogromną ochotę coś rozwalić, ale nie wiedziała, co.
Włóczyła się po mieście tak długo, aż nogi same poniosły ją ku położonemu w Dzielnicy Rebeliantów cmentarzowi. Dawniej, przed rebelią, w Kapitolu był tylko jeden obszar, przeznaczony w całości na pochówki; mieścił się on na obrzeżach miasta i otoczony był mnóstwem pięknych drzew i krzewów. Niegdyś zadbany cmentarz, obecnie opustoszały, niektórym jawił się jako najsmutniejsze miejsce w całym Panem.  Nic dziwnego, że rebelianci nie chcieli grzebać tam zmarłych. Zaledwie zakończył się cały ten rozgardiasz, jak niekiedy nazywano rebelię, niewielki obszar w Dzielnicy Rebeliantów przeistoczono w cmentarz.
Tutaj też spoczął Tim.
Nim przekroczyła bramę, kupiła bukiet białych róż od kobiety, która handlowała zniczami i wiązankami. Staruszka podziękowała jej uśmiechem, którego Vivian nie dostrzegła. Była za bardzo zajęta swoimi myślami i tym, co działo się przez cały czas. Mijała nagrobek za nagrobkiem, wszystkie pozornie różne, a jednak na pewien sposób identyczne. Co jakiś czas rzucało jej się w oczy znajome nazwisko, każde wygrawerowane w kamieniu. Atena Sky. Andre Amerson. Florence Depree. Florian Crane. Tyrion Stark, zapewne ktoś spokrewniony z Sigyn.
Amanda Terrain.
Vivian westchnęła i uklękła przy nagrobku, kładąc na zimnym marmurze jedną białą różę. Od czasu wybuchu nie widziała Nicka i nie udało jej się skontaktować z kuzynem; podejrzewała, że Nick po prostu nie mógł i nie chciał rozmawiać. Przeczuwała, że odezwie się za jakiś czas i wtedy oboje zdobędą się na szczerą rozmowę… Ale jeszcze nie teraz. Podniosła się z klęczek i otarła z oczu ukradkowe łzy. Gdy uniosła głowę, jej spojrzenie skierowane było w zupełnie inną stronę.
Dwa rzędy dalej, piąty nagrobek po lewej.
Tim Adam Minchin.
Ziemia była jeszcze nieco zmarznięta, rozłożyła więc płaszcz na trawie i usiadła, kładąc kolejne kwiaty na grobie. Dookoła panowała cisza, a natura dopiero budziła się do życia. Na gałęzi wiązu siedział mały ptaszek, ćwierkając radośnie. Odpowiedział mu inny i już po chwili rudowłosa była świadkiem pięknego ptasiego koncertu, który wywołał kolejne łzy. Żałowała, że Tim nie mógł tego usłyszeć, siedząc tuż obok.
Minuty mijały, zamieniając się w godzinę, potem kolejną i jeszcze jedną. Dopiero wtedy dziewczyna podniosła się i delikatnie otrzepała płaszcz. Jej palce musnęły zawieszoną na szyi obrączkę. Dotknęła ust dwoma palcami i delikatnie przyłożyła je  do nagrobka, żegnając go, żegnając swoją miłość i żegnając marzenie, którego już nie spełni.
Znajdę każdą osobę, która miała coś wspólnego z Twoją śmiercią i zniszczę ich wszystkich. Przysięgam.

zt.
Powrót do góry Go down
the civilian
Bent Sargeant
Bent Sargeant
https://panem.forumpl.net/t1944-bent-sargeant#24642
https://panem.forumpl.net/t1418-bent-skret
https://panem.forumpl.net/t1471-bent-sargeant
https://panem.forumpl.net/t1557-bentowy#19784
Wiek : 31
Zawód : Prowadzę kasyno
Przy sobie : karty do gry, zapałki, prawo jazdy

Cmentarz Empty
PisanieTemat: Re: Cmentarz   Cmentarz EmptyPią Gru 27, 2013 9:45 pm

// Zaczynamy!

Co to za dzień?
Kolejny. Dwudziesty pierwszy z trzydziestu jeden z trzystu sześćdziesięciu pięciu. Dla Panem: Dzień Nowego Początku. Data urodzin wielu osób spośród kilku miliardów na ziemi. Rocznica śmierci kolejnych wielu, spośród kolejnych wielu. Jako jedną z tych rocznic można wymienić 15. rocznicę śmierci Leandra S., zmarłego w wyniku zakażenia narzędzi chirurgicznych.
Dzień po dniu, a potem jeden dzień, i żaden dzień nie był już taki sam.
Przychodzę tu z atramentowymi kwiatami, jak co roku, i z jednym zniczem. Bo ten, kto tu leży, był jednym na milion. Bo czasami nie ma miejsca dla dwóch. Już nie tak lśniąca płyta, która straciła swą świetność dawno temu, leży przy krzewach, które wchodzą na posągi i dumnie prężą swoje gałęzie. To ocean myśli codziennej, który zalewa pamięć i pozwala żyć dalej. Dlatego nie wolno plewić krzewów, a tylko delikatnie je przycinać. Dzięki nim zawsze wiem, w którą alejkę skręcić. A stamtąd już droga prosta - na początku alejki całkiem świeży grób Cathleen Breefling. Po wydłużeniu uliczki dodano także nowe stanowiska i w miarę odnowiono zieleń, dzięki czemu wszystko wygląda bardzo zachęcająco. Kobieta zmarła w sumie młodo, najprawdopodobniej coś jej się stało. Nigdy jednak nie chciałem w to wnikać. Dalej wyryte literki "Tim Minchin" przyciągają wzrok swoim zadbaniem. Był dowódcą Strażników Pokoju, co z pewnością było wielką stratą dla jego sławnej żony, projektantki Areny, dla żołnierzy oraz dla samej Almy. Podwójna płyta grobowa małżeństwa Oshima, którzy zmarli już jakiś czas temu. Zostawili jednak na świecie syna, jakiegoś lekarza, który kiedyś tutaj był.
To za daleko. Pomiędzy Timem i grobem wspomnianego małżeństwa leży Leander Sargeant, zwycięzca 52. Głodowych Igrzysk, mój brat. Jeden na milion.
Stawiam świeczkę ukhm ukhm w lekkim oddaleniu od lewego górnego rogu i kładę bukiet na przekątnej kamiennej tafli. To wszystko. Słońce zachodzi, a kwiaty z czasem rzucają coraz większy cień w kierunku wschodu. Sekunda goni sekundę, a jedna z nich przerywa krąg. Jedna na milion. A nawet jedna na nieskończoność. Gdzieś tam, w pobliżu mostu trwa święto, lecz dla mnie nie liczą się losowe jabłka, dawane tak samo losowym osobom w dłoń. Nawet gdybym miał ochotę tam iść, za chwilę i tak będę musiał wracać do kasyna, bo nadchodzi noc. Na cmentarzu jest cicho jak makiem zasiał, pomijając jakiegoś świerszczyka albo wiatr. I wtedy zbliża się jakieś dreptanie. Spokojne, miarowe. Napada mnie lekki kaszel, ale mam nadzieję, że nie jestem zbyt donośny. Nadal wpatruję się w grób. Pozostaję na ławce i... myślę.
Powrót do góry Go down
the leader
Vivian Darkbloom
Vivian Darkbloom
https://panem.forumpl.net/t1915-vivian-darkbloom
https://panem.forumpl.net/t1402-vivian
https://panem.forumpl.net/t1277-vivian-darkbloom
https://panem.forumpl.net/t602-dziennik-vivian
https://panem.forumpl.net/t627-vivian
https://panem.forumpl.net/t2124-vivian-darkbloom
Wiek : 23
Zawód : Architekt z ramienia rządu i archiwistka w jednym
Przy sobie : Dokumenty, telefon, scyzoryk, odtwarzacz mp3, notes
Znaki szczególne : długie, rude włosy, siatki blizn na nadgarstkach, ledwo widoczne blizny na nozdrzach

Cmentarz Empty
PisanieTemat: Re: Cmentarz   Cmentarz EmptyPią Gru 27, 2013 10:53 pm

/bilokacja; przed udaniem się nad rzekę

Niektórzy ludzie po prostu nienawidzą cmentarzy. Nie mogą znieść widoku kaplicy, rzędów nagrobków, usytuowanych w poszczególnych, doskonale wymierzonych polach, nie chcą kupować kwiatów i zniczy, nie chcą dbać o groby i pilnować, by nie popadły w zapomnienie. Nie chcą żyć ze świadomością tego, że ktoś im bliski pochowany jest w ziemi. Inni z kolei lubują się w przebywaniu w takim miejscu, uwielbiają widok setek płomieni, palących się na płytach nagrobków późnym wieczorem, na święta kupują przepiękne stroiki i dekorują nimi miejsce pochówku członków rodziny i znajomych, a na każde święto, na każdy ważny dzień przypada inna dekoracja. Jednak dzisiaj, w dniu, który wiele lat temu nazwano Dniem Nowego Początku, nie spostrzegła na cmentarzu zbyt wielu osób; zapewne wszyscy woleli stać przy rzece i dawać sobie jabłka. Kolejna tradycja, której nie była w stanie pojąć.
Jej małą tradycją było odwiedzanie grobu Amandy, o który troszczyła się w imieniu Dominica i swoim. Chociaż nadal nie udało jej się skontaktować z kuzynem, ufała, że Nick, gdziekolwiek przebywał, był bezpieczny, cały i zdrowy. Ufała w swoją nadzieję, że nie zrobił niczego głupiego. Że żyje. Ojciec zawsze powtarzał jej, że wszystko następuje w swoim czasie, dlatego też nie naciskała. Wedle własnego mniemania nie mogła naciskać na Nicka, by z nią rozmawiał. Nie miała zamiaru zmuszać kuzyna do kontaktu; dopóki sam się nie odezwie, nie będzie go nękać. Uśmiechnęła się jedynie i złożyła niewielki bukiet frezji na grobie kuzynki, z nostalgią wpatrując się w jej zdjęcie, umieszczone na nagrobku. Nigdy nie miały czasu dobrze się poznać, a zaledwie przyjechała do Kapitolu, siostrę Nicka wylosowano w trakcie Dożynek. Jednak mimo to były chwile, które wspominała z radością. Chwile takie jak ta, w której Nick przedstawił je sobie, a Amanda bez wahania wtuliła się w nowo poznaną kuzynkę i przywitała ją jak członka rodziny. To było… piękne.
Ale teraz, biorąc pod uwagę wszystko, co się stało, było smutne, wręcz tragicznie.
Idąc powoli w stronę grobu Tima, obrała ścieżkę inną niż zwykle. Zawsze szła wedle wytyczonej alejki, mijając groby o znajomych i nieznajomych nazwiskach – nawet przez moment miała wrażenie, że widzi nazwisko kogoś spokrewnionego z Lophią; tym razem jednak przeszła ścieżką za grobami, wydeptaną na ziemi przez czyjeś kroki. Zatrzymała się na moment przy wysokich krzewach, otaczających jeden z grobów. Nigdy nie zwróciła uwagi, ale to chyba był grób jakiegoś Zwycięzcy Głodowych Igrzysk. Wspomnienie tych jakże radosnych igraszek ze śmiercią wywołało u niej mdłości; zgięła się wpół na kilka sekund, modląc się o to, by nie zwymiotować; ostatnio wszystko, co było związane z Igrzyskami, wywoływało u niej torsje.
Dotarła przed nagrobek, który interesował ją bardziej niż czyjkolwiek inny. Dzień dobry, kochanie, pomyślała, zapalając znicz. Nadal nie zdecydowała się na postawienie ławki, dlatego też rozsiadła się na małym pledzie, który wcześniej przezornie wpakowała do torby i wpatrzyła w wyryte w kamieniu litery. Nie wiem nawet, ile dni minęło od Twojej śmierci, czy to wskazuje na to, że straciłam rachubę? Tęsknię, tak strasznie za Tobą tęsknię. Wciąż szukam, ale to nic nie daje; ktoś, kto Cię zabił, musi być albo wysoki postawiony, albo ma silne plecy w rządzie i dzięki temu nazwisko wymazano z dokumentów. Nigdzie nie ma śladów, nawet cienia tropu, który mógłby mnie doprowadzić do tego, kto nacisnął spust…
Uniosła głowę, wyrwana z rozmyślań przez drozda, który świergotał sobie w najlepsze na jednej z powykręcanych gałęzi krzaków. Gwizdnęła cicho, a ptaszek, najwyraźniej zachęcony, kontynuował swoje trele, podczas gdy rudowłosa zsunęła z głowy kaptur i rozglądała się dookoła, nie mogąc do końca uwierzyć w to, że już wiosna.
Dopiero wtedy spostrzegła siedzącego na ławeczce przy grobie obok elegancko ubranego mężczyznę.
- Dzień dobry – rzuciła nieśmiało w jego stronę, z lekkim uśmiechem na ustach słuchając ptasiego śpiewu.
Powrót do góry Go down
the civilian
Bent Sargeant
Bent Sargeant
https://panem.forumpl.net/t1944-bent-sargeant#24642
https://panem.forumpl.net/t1418-bent-skret
https://panem.forumpl.net/t1471-bent-sargeant
https://panem.forumpl.net/t1557-bentowy#19784
Wiek : 31
Zawód : Prowadzę kasyno
Przy sobie : karty do gry, zapałki, prawo jazdy

Cmentarz Empty
PisanieTemat: Re: Cmentarz   Cmentarz EmptySob Gru 28, 2013 3:51 pm

Zakapturzona postać zbliżała się bez pośpiechu, jednak wyglądało to tak, jakby miała zaplanowany w głowie każdy kroczek. Kątem oka postanowiłem zobaczyć, co zamierza zrobić. Są więc dwie opcje: albo chce się z kimś spotkać na cmentarzu, albo wybiera się na uroczystość przy Moon River, żeby zobaczyć się z kimś specjalnym, a po drodze wpadła tutaj. Jej twarz może i była ukryta, lecz włosy były zbyt długie i rażąco lisie żeby ich nie zauważyć. Wiadomo przynajmniej, że to kobieta. O płonącym kolorze włosów. Kobieta skręciła w wydeptaną, nie tak szeroką jak ta główna ścieżkę. Jej postawa zdradzała, że właśnie podnosi się po jakimś nieszczęściu. Może jej krewny zmarł niedawno? Mijała płyty tak, jakby ich nie zauważała. Zastanawiał mnie jej sposób na znalezienie drogi w to miejsce bez sprawdzania wyrytych znaczków. Trzeba to zaznaczyć, cmentarz nie jest za dobrze oznakowany. Z drugiej strony poruszała się ostrożnie, jakby nie chciała zakłócać spokoju zmarłym. Albo powstrzymywała się od zrobienia czegoś, czego by żałowała.
Zaczęła śledzić wzrokiem tafle i napisy. Dociera do grobu pani Breefling z lekkim zastanowieniem, a po chwili jest już przy grobie Tima Minchina. Córka? To była moja pierwsza myśl. Na chwilę spogląda lekko w lewo, na mój grób. Wygląda na to, że niespecjalnie interesuje się moją obecnością w pobliżu. Po krótkim momencie nachyla się żeby podpalić lont w ozdobnym słoiczku. Zrobiła to powoli, z jakimś zastanowieniem. Teraz dopiero skupiła się na znaczkach na płycie Tima. Usiadła na małym kocyku i oddała się czarnej dziurze wspomnień.
Po co w ogóle ją obserwuję? Jest przecież taka sama jak sto tysięcy innych. Ma własne życie. Sam chyba nie chciałbym, żeby ktoś mnie śledził. Zawsze przebywając na cmentarzu czułem, że ktoś mnie obserwuje. Nigdy nie czułem się tutaj normalnie, zresztą pewnie jak każdy. Ale pamiętam, że tak trzeba. Że trzeba pamiętać. Dlaczego?
Bo człowiek tego potrzebuje.
Mały ćwierkacz wybił rudowłosej z głowy wspominki. Przez chwilę miałem nawet wrażenie, że jest ich więcej, jednak to chyba było jakieś złudzenie. Na jego widok odsłoniła swoje oblicze. Wyglądała jakby zdała sobie sprawę z czegoś radosnego. Tylko z czego?
- Dzień dobry.
Niemalże z prędkością światła odwróciłem wzrok ze żmudną nadzieją, że kobieta tego nie zauważy. Ptaszyna wciąż kręciła się w pobliżu, wygwizdując krótkie dźwięki. Po chwili znowu odwróciłem wzrok, żeby nie zignorować zupełnie przywitania nieznajomej. Teraz mogłem przyjrzeć się jej twarzy. Była sympatyczna i łatwo zapamiętywalna. Była lisia. Pamiętałem ją skądś. Może z jakiejś gazety, telewizji. To była żona wspomnianego Tima Minchina oraz projektantka Areny na Igrzyska Głodowe, które zakończyły się całkiem niedawno. Pewnie teraz znienawidziło ją pół świata, a drugie pół zaczęło popierać.
- Dzień dobry. Co pani architekt robi na cmentarzu w tak wesoły dzień? - zapytałem z ciekawością - Nie lepiej rozdawać jabłka i bawić się przy ogniskach?
Jabłka. Kiedyś istniała bajka, o pewnej ufnej dziewczynie, która skosztowała jabłka od czarownicy, przez co zapadła w niemal nieskończony sen. Ludzie zapominają, że historia lubi się powtarzać. Ludzie zapominają też o bajkach, które często objawiają się w prawdziwym życiu. To święto to idealna okazja na wytrucie swoich wrogów. Dlatego lepiej dla tej kobiety, żeby się tam nawet nie pojawiała.
Powrót do góry Go down
the leader
Vivian Darkbloom
Vivian Darkbloom
https://panem.forumpl.net/t1915-vivian-darkbloom
https://panem.forumpl.net/t1402-vivian
https://panem.forumpl.net/t1277-vivian-darkbloom
https://panem.forumpl.net/t602-dziennik-vivian
https://panem.forumpl.net/t627-vivian
https://panem.forumpl.net/t2124-vivian-darkbloom
Wiek : 23
Zawód : Architekt z ramienia rządu i archiwistka w jednym
Przy sobie : Dokumenty, telefon, scyzoryk, odtwarzacz mp3, notes
Znaki szczególne : długie, rude włosy, siatki blizn na nadgarstkach, ledwo widoczne blizny na nozdrzach

Cmentarz Empty
PisanieTemat: Re: Cmentarz   Cmentarz EmptyNie Gru 29, 2013 1:46 am

Jaki jest cel wizyt na cmentarz? Dla wielu to przykry obowiązek i wydatek, bo przecież po pogrzebie należałoby sprawić zmarłemu nagrobek, kupować kwiaty, znicze, przychodzić, pilnować, by nie ukradziono schowanych w plastikowej reklamówce narzędzi do wyrywania chwastów czy też nawet ozdobnego wianuszka, jaki spoczywał na płycie. Dla innych to pokazówka, przychodzenie na zasadzie patrzcie, jestem tu, bez zbędnych przemyśleń, ot, tylko po to, by inni widzieli i mówili, że ktoś był, coś przyniósł, czyje groby odwiedził, jak długo przebywał przy każdym z nich… Paranoja.
Przychodziła tu, by pamiętać o Timie, o ich uczuciu, o wspólnym życiu i o zemście, którą mu przysięgła. Była mu to winna; przysięgła, że odnajdzie sprawców i wymierzy im karę odpowiednią i sprawiedliwą względnie popełnionego czynu. Ale czy była w stanie zabić człowieka? Nawet teraz, pałając żądzą zemsty, pozwalała swojej moralności hamować instynkty, które zaczynały ją przerażać.
Cały czas czuła na sobie spojrzenie mężczyzny, który siedział obok. Kątem oka zwróciła na niego uwagę. Elegancki, stonowany, przystojny… Przestań!, skarciła się w myślach. Jego głos był taki, jak przewidywała – odrobinę… Miękki. Zaciekawiło ją, że rozpoznał, kto siedzi przy grobie obok. Liczyła, że nie jest zbyt rozpoznawalna… Ale jednak. Może trzeba było zostawić tę ohydną zieleń na włosach…?
- Lubię tu przebywać, tak po prostu – usłyszała swój głos i uśmiechnęła się do rozmówcy, jednocześnie kładąc na nagrobku Tima wiązankę drobnych, białych róż. – Panuje tu spokój, jest cicho… Co najwyżej ptaki pohałasują. I… jestem panną  – stwierdziła nagle, sama zdumiona swoim tupetem.
Gdy usłyszała o jabłkach, roześmiała się głośno i dźwięcznie, płosząc drozda, który przerwał swój trel i poderwał się z gałęzi krzewu. Gdy śmiech ustał, Vivian spojrzała na mężczyznę.
- Lubię jabłka, ale nie lubię tłumu. Ogień jest przyjemny, ale na dłuższą metę mnie drażni – uśmiechnęła się półgębkiem. Zastanawiała się, czy była aż tak przewidywalna, że obcy mężczyzna czytał z niej jak z otwartej księgi? Faktycznie, miała zamiar udać się nad rzekę i pokręcić między ludźmi, szukając inspiracji albo kogoś do rozmowy, lub też jednego i drugiego. Jednak nie była do końca pewna, czy to właściwe posunięcie – ostatnimi czasy wszelkie wydarzenia organizowane w Kapitolu albo były wybuchowe, albo przynajmniej miały jakieś zamieszki wpisane najwyraźniej w grafik imprezy.
- Poza tym… Nie przepadam za takimi wydarzeniami. Ostatnio Kapitol nie jest bezpieczny i nie wydaje mi się, żebym z radością wskoczyła w tłum obcych ludzi… Zwłaszcza, że pewnie jakaś część z nich albo chce mnie zatłuc za arenę, albo prosić o pomoc, wykorzystując to, kim jestem.
Po raz pierwszy od dawna zagrała z kimś w otwarte karty, mówiąc wprost o tym, że proponowano jej łapówki. Nie jednokrotnie, lecz kilka razy, przypadkowi ludzie, spotykani na ulicy podchodzili do niej i wręczali koperty z pieniędzmi, prosząc  o przysługi, których wachlarz był wręcz imponujący. Gdziekolwiek się nie pojawiała, ludzie albo byli przymilni albo wręcz przeciwnie – sprawiali wrażenie, jakby ich największym pragnieniem było uduszenie jej. Zupełnie tak, jakbym to ja latała jak wariatka na arenie i wyrzynała w pień wasze dzieci.
Uniosła głowę i spojrzała nieznajomemu w oczy, zaciekawiona i zaintrygowana.
- Co pan tu robi? Poza, rzecz jasna, odwiedzaniem bliskiej panu osoby – zapytała, wskazując dłonią na grób Leandera Sargeanta.
Powrót do góry Go down
the civilian
Bent Sargeant
Bent Sargeant
https://panem.forumpl.net/t1944-bent-sargeant#24642
https://panem.forumpl.net/t1418-bent-skret
https://panem.forumpl.net/t1471-bent-sargeant
https://panem.forumpl.net/t1557-bentowy#19784
Wiek : 31
Zawód : Prowadzę kasyno
Przy sobie : karty do gry, zapałki, prawo jazdy

Cmentarz Empty
PisanieTemat: Re: Cmentarz   Cmentarz EmptyNie Gru 29, 2013 10:05 pm

Za krzewami, wiele metrów dalej, jakaś gromada ptaków, najprawdopodobniej kruków, wzniosła się w niebo, gdy wzmógł się wiatr. Słońce świeciło jeszcze w miarę, więc dało się rozpoznać kolor ptactwa, ale noc nadchodziła coraz szybciej, a te pewnie zbierały się już do domowego gniazdka, gdzieś daleko. A może niedaleko nawet nie tak daleko. Ale po co tutaj przyleciały? Raczej nie dla zasady. Odkąd pamiętam kruki kojarzone są z cmentarzem i śmiercią. Dla mnie jednak to był po prostu zbieg okoliczności; może ktoś, kto mieszka tutaj rozrzuca im pokarm, albo gęsta flora na terenach cmentarnych przyciąga je do zakładania gniazd. Niektóre drzewa tutaj są naprawdę imponujące pod względem wysokości, widziały już na pewno niejeden pochówek. Może ptaki i drzewa opowiadają sobie nawzajem historie? Drzewa widzą wszystko, a ptaki widzą wszędzie.
- Lubię tu przebywać, tak po prostu. - odpowiedziała Vivian, która ni stąd ni z owąd, a konkretniej przysłowiowo z dupy wyciągnęła wianuszek białych kwiatków, kładąc go na lśniącej czystością płycie grobowej - Panuje tu spokój, jest cicho… Co najwyżej ptaki pohałasują. I… jestem panną.
Głupota postępuje, panie Sargeant.
- Przepraszam, ostatnio jestem jakiś roztrzepany. - odrzuciłem w towarzystwie cichego pogwizdywania wiatrów. Po chwili wdowa roześmiała się na pytanie o owoce.
- Lubię jabłka, ale nie lubię tłumu. Ogień jest przyjemny, ale na dłuższą metę mnie drażni.
- Rozumiem. Akurat ja lubię wszystkie te rzeczy, ale już w zwyczaju mam przychodzenie tutaj zamiast dawania jabłek ludziom, bo taki przyszedł dzień.
Gdzie w takim razie może iść ta kobieta, jeżeli nie wybiera się na święto? Czyżby misja od szanownej pani Coin? A może już zdążyła znaleźć sobie kogoś... nowego, po śmierci Tima?
- Poza tym… Nie przepadam za takimi wydarzeniami. Ostatnio Kapitol nie jest bezpieczny i nie wydaje mi się, żebym z radością wskoczyła w tłum obcych ludzi… Zwłaszcza, że pewnie jakaś część z nich albo chce mnie zatłuc za arenę, albo prosić o pomoc, wykorzystując to, kim jestem.
Zawsze wiedziałem, że to lepiej, jeżeli jestem tym, kim jestem, niż jakąś Almą Coin, dowódcą wojskowym, mentorem, organizatorem, Trybutem. Moja dotychczasowa pozycja była stabilna - i to mi zawsze wystarczało. Nawet jeśli nie jest najlepiej, ważne że jest dobrze, i ważne, że nie trzeba obawiać się o jutrzejszy poranek. Czy zupa nie jest zatruta, czy płyn hamulcowy nie jest wylany, czy pod dywanem nie ma kilkumetrowej zapadni. Tak bezpiecznie. Umysł tej kobiety musi być strasznie strapiony.
Po chwili osóbka podniosła wzrok na mnie. Przez chwilę miałem przeczucie, że jest wobec mnie trochę nieufna, jednak to chyba było tylko jakieś złudzenie. Po chwili delikatnym gestem dłoni wskazała taflę skąpaną w świetle zachodzącego słońca z zapytaniem:
- Co pan tu robi? Poza, rzecz jasna, odwiedzaniem bliskiej panu osoby.
- Unikam. - zacząłem krótko - Unikam dzisiejszego święta. Czekam na koniec dnia. Zastanawiam się, 'co by było gdyby'. Na pewno miewa pani podobne przemyślenia, odwiedzając tutejsze okolice. I nie tylko wtedy - rozwinąłem odpowiedź.
Co się teraz może dziać na święcie? Na pewno wszystko dopiero się rozkręca. Jest to wolny dzień dla wielu osób, ale na pewno jest ktoś, czyja czujność nie śpi. Nigdy. Alma Coin, która patrzy na wszystkich z boku i tylko czeka, aż ktoś wykona podejrzany krok. Już kiedyś tak się zdarzyło, i pewnie dlatego kulką oberwał pewien generał. Teraz Strażnikami Pokoju dowodzi Ruen Reiven, ta mała blondyneczka, która chyba potrafi więcej niż się wydaje. W końcu wygrała któreś Igrzyska i otrzymała zaszczytną posadę. Ciekawe, co Vivian odczuwa wobec niej. Może nawet ją podejrzewa?
A może powinienem zająć się własnymi sprawami, niż zastanawiać się nad tym, co już się wydarzyło.


Ostatnio zmieniony przez Bent Sargeant dnia Nie Gru 29, 2013 11:15 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
the victim
Arthur Oshima
Arthur Oshima
https://panem.forumpl.net/t1522-arthur-oshima
https://panem.forumpl.net/t1524-oshima-anatomy
https://panem.forumpl.net/t1526-arthur-oshima
https://panem.forumpl.net/t1525-medical-memories
https://panem.forumpl.net/t1528-arthur
Wiek : 26 lat
Zawód : lekarz ogólny (specjalizacja: pediatra, ginekolog)
Przy sobie : Przy sobie: zapalniczka, butelka wody, latarka, lokalizator, nóż, scyzoryk, torba lekarska, medalik z ampułką cyjanku, . | W plecaku: butelka wody, śpiwór, apteczka pierwszej pomocy, jedzenie. generator prądu.

Cmentarz Empty
PisanieTemat: Re: Cmentarz   Cmentarz EmptyNie Gru 29, 2013 10:23 pm

// the very beginning

Wydarzenia ostatnich miesięcy zdawały się powoli zacierać w umyśle Arthura. Miał mnóstwo pracy. Mnóstwo ważniejszej pracy od rozmyślania nad tym co się działo w przeszłości. Na chwile zadumy miał tylko okazje takie jak ta. Cmentarz. Ostatni dom, jeśli tak można nazwać ziemię do której spuszczają trumnę, bądź urnę i zasypują ziemią, albo przykrywają kamieniem. Tylko tutaj pozwalał sobie na wspominanie przeszłości, tej mrocznej, bolesnej przeszłości, bowiem chwile, które były radosne często do niego wracały. Zawsze się wtedy uśmiechał. Pomimo wszechobecnej śmierci, zarazy i bólu, które krążyły wokół niego przez długi czas dalej był osobą dość pogodną. Żałoba po stracie rodziców minęła szybko. W końcu umarli wierząc, że Panem będzie wolne. W teorii tak było i Art karmił się tą informacją dzień w dzień i co dzień dopóki nie wysyłali go do KOLCa, gdzie przypominał sobie jak bardzo jest w błędzie. Tam natychmiast spostrzegał zły obrót spraw, ale co mógł zrobić? Czasy były niebezpieczne. Dawniej czuł się bezpiecznie. Dawniej wydawało mu się, że Kapitol nigdy nie upadnie, ale kiedy to było? Jeszcze zanim dowiedział się, że szykuje się rebelia. Na długo przed jego wyjazdem do Trzynastki.
Przekraczając bramę cmentarza w centrum miasta nie myślał o tym co jest teraz. Myślał o tych chwilach, które spędził ze swoimi rodzicami. Podszedł do kwiaciarni i kupił bukiet czerwonych tulipanów, które jego matka tak bardzo lubiła. Kupił też czerwony znicz, który wyglądał niczym pochodnia ze starożytnych czasów.
Mijał powoli nagrobki. Nie zwracał zbytnio uwagi na to czyj grób mija, ale czasami jego uwagę przykuwały nazwiska, które każdy z rebeliantów znał. Nazwiska zwycięzców, nazwiska zmarłych trybutów, nazwiska rebeliantów, ale również nazwiska domniemanych wrogów ludów podległych Kapitolowi. Niektórzy zmarli byli jego sąsiadami, a nawet przyjaciółmi. Stanęli po stronie prezydenta Snow'a i przypłacili życiem.
Arthur nie walczył podczas rebelii. Znaczy się nie brał udziału we walkach wręcz, bo zwyczajnie nie należał do osób, które były urodzonymi wojownikami. Owszem przebył różne szkolenia samoobrony i walki, ale wiedział, że w prawdziwej walce szanse miał mniejsze aniżeli mentorzy, albo żołnierze z Trzynastki. Dlatego też zajął się leczeniem i pomaganiem osobom, które wymagały natychmiastowej pomocy. Odbierał porody w tych ciężkich czasach. Robił różne rzeczy podczas wojny. Teraz natomiast szedł ze spokojem ścieżką w stronę nagrobka państwa Oshima.
W końcu dotarł na miejsce, ale nie był sam. Niedaleko znajdował się nagrobek Tim'a Minchina, a przy nim był nie kto inny jak Vivian. Rozmawiała z kimś, kto stał przy nagrobku Leandera Sargeanta. Zapewne to był brat zmarłego. Chyba tylko jego napotykał, gdy przychodził tutaj. Kiwnął głową w ich stronę po czym skupił się na swoim nagrobku. Jak zawsze czysty. Może nie nieskazitelnie, ale widać było, że pierworodny Antoine i Akihito dbał o grób rodzinny. Kwiaty włożył do wazonu. Za jednym krzakiem osłaniającym trochę grób schował małą konewkę, której nie tylko on używał, ale również "sąsiedzi". Podszedł do studni i nalał świeżej wody do konewki, by wlać ją do wazonu, gdzie znajdował się bukiet. Odłożył konewkę i wyciągnął zapalniczkę, by zapalić znicz po czym położyć go na zimnym kamieniu nagrobka.
Spoglądał na wyryte litery z pewną nostalgią na twarzy. Wybuchowa rodzinka to była. Wybuchowa, ale kochana i mężczyzna bardzo tęsknił. Chciał by było jak dawniej, ale wiedział, że to nigdy nie nastąpi. Teraz pozostała mu tylko Alison.
Powrót do góry Go down
the leader
Vivian Darkbloom
Vivian Darkbloom
https://panem.forumpl.net/t1915-vivian-darkbloom
https://panem.forumpl.net/t1402-vivian
https://panem.forumpl.net/t1277-vivian-darkbloom
https://panem.forumpl.net/t602-dziennik-vivian
https://panem.forumpl.net/t627-vivian
https://panem.forumpl.net/t2124-vivian-darkbloom
Wiek : 23
Zawód : Architekt z ramienia rządu i archiwistka w jednym
Przy sobie : Dokumenty, telefon, scyzoryk, odtwarzacz mp3, notes
Znaki szczególne : długie, rude włosy, siatki blizn na nadgarstkach, ledwo widoczne blizny na nozdrzach

Cmentarz Empty
PisanieTemat: Re: Cmentarz   Cmentarz EmptyPon Gru 30, 2013 11:12 am

Mile zaskoczył ją fakt, że udało jej się nawiązać normalną konwersację z kimś obcym, kogo zapewne mijała na ulicy kilkadziesiąt razy. Co ciekawe, nieznajomy sprawiał wrażenie naprawdę ciekawej osoby, zwłaszcza, że pewne poglądy na pewne sprawy ich łączyły.
Uciekała, ale nie miała pojęcia od czego. Bywały dni, w których kuliła się na łóżku, rozpaczliwie szlochając, bywały też takie, gdy puszczała psa luzem na spacerze i biegli, ścigając się, dopóki nie padali ze zmęczenia. Śmierć Tima nie miała żadnego wpływu na świat, który kręcił się dalej, nadal wszystko szło swoim torem, nie zatrzymując się i nie cofając. Miała wrażenie, że tylko ona jedna stała w miejscu, na uboczu, zerkając nieśmiało dookoła i obserwując. Żyjąc z pewnym strachem, co będzie, gdy spróbuje wrócić do żywych.
- Unikam. – powtórzyła cicho, spoglądając na nieznajomego. Nawet nie przeszkadzało jej, że nie zna jego imienia, bo i dlaczego to było takie ważne? Ot, człowiek. Mężczyzna. Elegancki, więc zapewnie zamożny przedsiębiorca lub człowiek pochodzący z dobrej rodziny. Elokwentny, co odbijało się echem w sposobie, w jaki się wysławiał. Nie widziała go nigdy w siedzibie Coin ani na zebraniach i posiedzeniach rządowców, więc z polityką miał raczej niewiele wspólnego. Kim więc mógł być? Na pewno nie mieszkańcem Kwartału, bo tam zapewne od razu ukradziono by mu tak elegancki strój i dobre buty. Więc rebeliant, tak jest.
- Unikam dzisiejszego święta. Czekam na koniec dnia. Zastanawiam się, 'co by było gdyby'. Na pewno miewa pani podobne przemyślenia, odwiedzając tutejsze okolice. I nie tylko wtedy.
- Owszem, proszę pana – stwierdziła, znów wracając wzrokiem do grobu ukochanego. – Od pewnego czasu nieustannie zastanawiam się nad tym, co by było gdyby. I to nie jest miłe, ani w najmniejszym stopniu nie pomaga mi w egzystencji, ale trudno się temu oprzeć, prawda?
Dostrzegła Arthura, któremu skinęła głową z uśmiechem. Była pewna, że jej przyjaciel zjawi się tutaj z bukiecikiem ulubionych kwiatów swojej matki i zajrzy na jej grób. Pomimo całej smutnej atmosfery, jaka zdawała się otaczać ten cmentarz, cieszyła się, że widzi Arta. Dawno nie rozmawiali i może teraz znajdą czas, by w końcu pogadać.
Mężczyzna, będący najprawdopodobniej bratem poległego Zwycięzcy Głodowych Igrzysk, wzbudził jej zainteresowanie. Do tego stopnia, że po raz drugi zdobyła się na drastyczną szczerość.
- Ale to gdybanie kiedyś się skończy. Całkiem niedługo – wstała i spojrzała mężczyźnie w oczy, odrzucając do tyłu długie, rude włosy. Jej oczy, zawsze niebieskie, znów przybrały nieco stalowy odcień, pojawiający się wtedy, gdy zazwyczaj delikatna Vivian stawała się harda. – Minie trochę czasu i znajdę każdą osobę, która przyłożyła rękę do śmierci Tima… I dopiero wtedy będą niesamowicie krwawe i brutalne Igrzyska Śmierci.
Na jej ustach pojawił się słodki uśmiech, idealnie współgrający ze złością, jaką czuła.
- Nie dosłyszałam pańskiego nazwiska, panie…?
Powrót do góry Go down
the civilian
Bent Sargeant
Bent Sargeant
https://panem.forumpl.net/t1944-bent-sargeant#24642
https://panem.forumpl.net/t1418-bent-skret
https://panem.forumpl.net/t1471-bent-sargeant
https://panem.forumpl.net/t1557-bentowy#19784
Wiek : 31
Zawód : Prowadzę kasyno
Przy sobie : karty do gry, zapałki, prawo jazdy

Cmentarz Empty
PisanieTemat: Re: Cmentarz   Cmentarz EmptyPon Gru 30, 2013 6:07 pm

- Unikam - niemal niesłyszalnie Vivian szepnęła pod nosem, powtarzając mnie. Zupełnie tak, jakby myślała na głos. Delikatny głos, podobny do ćwierkotów wcześniej wspomnianego latacza. Swoją drogą, ciekawe, gdzie podziała się ta ptaszyna. Wzrok rudowłosej wciąż wędrował od grobu Tima do mnie i z powrotem, a długie włosy razem z głową zataczały delikatne łuki. Zaczęła dogłębnie, a z drugiej strony dyskretnie przyglądać mi się. Wciąż siedziała na swoim kocu i po chwili dodała:
- Owszem, proszę pana. Od pewnego czasu nieustannie zastanawiam się nad tym, co by było gdyby. I to nie jest miłe, ani w najmniejszym stopniu nie pomaga mi w egzystencji, ale trudno się temu oprzeć, prawda?
- Pokusy smakują tym przyjemniej, im bardziej im się opieramy - stwierdziłem - Ale odruch to trochę inna sprawa... - przerwały mi jakieś eleganckie kroczki, dobiegające zza moich pleców. Na twarzy Vivian malowało się rozpoznanie znajomej osóbki, a ja odwróciłem się o niewielki kąt, po czym kątem oka dostrzegłem jakąś obcą osobę. Dostojny mężczyzna kroczył ku jednej z gładzonych płyt. Nie zwracał na nas zbytniej uwagi; zajął się podlewaniem kwiatów i pielęgnacją nagrobka. Widać, że się przykłada. Może to on jest tym synem, tym lekarzem, którego rodzice leżą kilka metrów od nas w poziomie i parę metrów w dół? Wyglądało na to, że panna Darkbloom zna odpowiedź na to pytanie - wyglądała, jakby chciała się z nim przywitać i pogadać, po raz pierwszy od długiego czasu. Nie przyjrzałem się wspomnianej osobie za pierwszym razem, ale po chwili przypomniałem sobie naszą rozmowę. Mężczyzna nie mówił zbyt wiele o sobie, ale faktem było, że musi być ich synem.
- Ale to gdybanie kiedyś się skończy. Całkiem niedługo. Minie trochę czasu i znajdę każdą osobę, która przyłożyła rękę do śmierci Tima… I dopiero wtedy będą niesamowicie krwawe i brutalne Igrzyska Śmierci.
Dotknęło mnie wrażenie, że Vivian zrobiła się trochę groźna. Jakby nasiąknęła podejrzliwością przez jedno wspomnienie. Skąd to wrażenie? A może stąd, że kobieta aż poderwała się i podejrzliwie zaczęła swoimi pomalowanymi oczami zaglądać w moje. Drapieżność kobiety nie zdawała się gasnąć, a zaczęła dopytywać się o mnie.
- Jasper - przedstawiłem się drugim imieniem, jak zawsze. Zwykle tak postępuję, gdy spotykam nieznajomych; w tym biznesie nigdy nic nie wiadomo - Nazwisko prawie przeliterowane widnieje na kamieniu - głową lekko odchyliłem się w stronę nagrobka, wskazując na niego. Ciekawe, co o tym wszystkim myślał zajęty swoimi sprawami Arthur, patrzący na wszystko z boku. Z jednej strony nie wiedziałem, czy obawiać się teraz podejrzeń rudej, czy zachować kulturę i zimną krew.
Powrót do góry Go down
the victim
Arthur Oshima
Arthur Oshima
https://panem.forumpl.net/t1522-arthur-oshima
https://panem.forumpl.net/t1524-oshima-anatomy
https://panem.forumpl.net/t1526-arthur-oshima
https://panem.forumpl.net/t1525-medical-memories
https://panem.forumpl.net/t1528-arthur
Wiek : 26 lat
Zawód : lekarz ogólny (specjalizacja: pediatra, ginekolog)
Przy sobie : Przy sobie: zapalniczka, butelka wody, latarka, lokalizator, nóż, scyzoryk, torba lekarska, medalik z ampułką cyjanku, . | W plecaku: butelka wody, śpiwór, apteczka pierwszej pomocy, jedzenie. generator prądu.

Cmentarz Empty
PisanieTemat: Re: Cmentarz   Cmentarz EmptyPon Gru 30, 2013 9:44 pm

Odwzajemnił uśmiech Vivian. Ostatnio często ją widywał w tych okolicznościach, a nie innych. Właściwie to mógłby ją zaprosić na kawę i porozmawiać z Vivian, by sprawdzić jak się trzyma po śmierci Tim'a. Nie chciał jednak jej przeszkadzać w rozmowie z bratem zmarłego Zwycięzcy.
Gdy skończył swoją zadumę nad pięknymi chwilami z rodzicami postanowił wyruszyć do swojego ukochanego szpitala, gdzie pracował. Zanim jednak to zrobił podszedł do rozmawiającej dwójki.
- Przepraszam, że wam przeszkadzam w rozmowie, ale... - Spojrzał na Vivian. - Viv wpadniesz do mnie jutro na obiad? Ugotuję Twoje ulubione danie. - Powiedział z uśmiechem. Nagle usłyszał pager w swojej kieszeni płaszcza. - Ugh... Muszę iść do szpitala. Wyślij mi sms'a, czy przyjdziesz. - Uśmiechnął się ponownie po czym ruszył w stronę bramy cmentarza. Viv wiedziała, że może odmówić i Arthur się nie obrazi. Po prostu chciał z nią porozmawiać szczerze jak to miał w zwyczaju.
Po jakimś czasie przekroczył bramy i udał się prosto do szpitala.
/zt
Powrót do góry Go down
the civilian
Bent Sargeant
Bent Sargeant
https://panem.forumpl.net/t1944-bent-sargeant#24642
https://panem.forumpl.net/t1418-bent-skret
https://panem.forumpl.net/t1471-bent-sargeant
https://panem.forumpl.net/t1557-bentowy#19784
Wiek : 31
Zawód : Prowadzę kasyno
Przy sobie : karty do gry, zapałki, prawo jazdy

Cmentarz Empty
PisanieTemat: Re: Cmentarz   Cmentarz EmptyCzw Sty 02, 2014 5:42 pm

Ker kazała napisać, że wyszła z cmentarza i w ogóle, bo ma nieobecność c:

Milczenie jest złotem.
Vivian nawet nie odpowiedziała, a po chwili odsunęła się ode mnie, aby posłuchać głosu Arthura, który do tej chwili nic sobie z nas dwojga nie robił. Wyglądało na to, że ten już zbiera się do domu, do pracy lub także na święto nad Moon River.
- Przepraszam, że wam przeszkadzam w rozmowie, ale... Viv wpadniesz do mnie jutro na obiad? Ugotuję Twoje ulubione danie.
Uprzejmym głosem Arthur zaprosił Vivian do siebie. Ta tylko ruchami głowy zasygnalizowała swoją odpowiedź. Potem, ni stąd ni z owąd, do moich uszu dotarły jakieś pikania. Gdy wydawało mi się, że ćwierkacz powrócił na swój krzak, okazało się, że to jeden z gadżetów doktora.
- Ugh... Muszę iść do szpitala. Wyślij mi sms'a, czy przyjdziesz.
- Do widzenia. - jak nakazuje kultura, pożegnałem Arthura.
Vivian znowu odmruknęła coś, a mężczyzna pospiesznie skierował się ku wyjściu z miejsca pochówku zmarłych. Po krótkiej chwili także Vivian zaczęła się zbierać praktycznie bez słowa, pozostawiając mnie w jako takiej niepewności. Lisica zwinęła pled i spakowała się, po czym odeszła od grobu małżonka. Po chwili nadchodziła także pora na mnie. Noc praktycznie już zapadła, a wtedy może być niebezpiecznie. W święto po mieście kręci się wiele mrocznych typów z nadzieją na udany napad, a przynajmniej oczekuje że nikogo nie będzie w domu, bo będzie na święcie.
Po momencie szedłem już w kierunku parkingu i kasyna.

// Odbudowany most
Powrót do góry Go down
the leader
Vivian Darkbloom
Vivian Darkbloom
https://panem.forumpl.net/t1915-vivian-darkbloom
https://panem.forumpl.net/t1402-vivian
https://panem.forumpl.net/t1277-vivian-darkbloom
https://panem.forumpl.net/t602-dziennik-vivian
https://panem.forumpl.net/t627-vivian
https://panem.forumpl.net/t2124-vivian-darkbloom
Wiek : 23
Zawód : Architekt z ramienia rządu i archiwistka w jednym
Przy sobie : Dokumenty, telefon, scyzoryk, odtwarzacz mp3, notes
Znaki szczególne : długie, rude włosy, siatki blizn na nadgarstkach, ledwo widoczne blizny na nozdrzach

Cmentarz Empty
PisanieTemat: Re: Cmentarz   Cmentarz EmptyNie Lut 16, 2014 4:42 pm

// Restauracja Well-Born

Pięknie, po prostu pięknie!
To miał być zwykły, prozaiczny dzień, bez żadnych niespodzianek i nieciekawych sytuacji. A jednak – zaledwie poznała kogoś nowego, jakąś miłą, normalną dziewczynę, która nie patrzyła na nią jak na osobę winną śmierci dwudziestu jeden osób, wszystko poszło się chrzanić. A dzięki komu? Dzięki jakiemuś biednemu kelnerzynie, który nie miał nawet czelności powiedzieć przepraszam. W efekcie czego Vivian miała urocze ranki na szyi i dekolcie.
Cudownie, do jasnej cholery!
Uciekła, jak zwykle. Przeprosiła Alyssę i zostawiła jej zapisany na serwetce numer telefonu, obiecując, że wynagrodzi jej tę niemiłą sytuację. Potem wyszła, trzaskając drzwiami, ignorując przeprosiny kierownika sali i właściciela Well-Born. Miała iść do lekarza, może nawet od ręki zadzwoniłaby do Arthura… Ale chyba potrzebowała być sama. Instynktownie ruszyła w stronę cmentarza. Paradoksalnie, to było miejsce, w którym spędzała więcej czasu niż we własnym mieszkaniu. Może tak właśnie miało być…?
Westchnęła cicho i usiadła przy grobie Tima, od niechcenia układając nową kompozycję z kwiatów położonych na płycie.
Powrót do góry Go down
Zachary Bennett
Zachary Bennett
https://panem.forumpl.net/t1680-zachary-bennett#21555
https://panem.forumpl.net/t1691-zachary#21602
https://panem.forumpl.net/t1688-zach-bennett#21598
https://panem.forumpl.net/t1738-zachary#21748
https://panem.forumpl.net/t1689-zach#21599
Wiek : 27
Zawód : właściciel salonu motocyklowego/ mechanik/ twórca bomb

Cmentarz Empty
PisanieTemat: Re: Cmentarz   Cmentarz EmptyNie Lut 16, 2014 5:30 pm

Na cmentarz nie chodził za często. Nie przebywał na nim godzinami, a jedynie robił to, co wypadało: przeczyścić cały pomnik, wyzbyć się śmieci i donieść ewentualnie jakieś "chwasty" albo świeczkę. No, pozostała jeszcze modlitwa czy jakaś tam wspominka, ale to było wszystko. Zachary od zawsze był osobą mało wylewną, jeśli chodzi o uczucia, a jeśli już - wszystko było w ukryciu. Nie pokazywał po sobie, że cierpi, że ubolewa, bo to były te emocje, które czyniły go słabszym i sprawiały, że ludzie je wykorzystywali. Nie było tak trudno z radością i szczęściem, a dyskusyjnie pozostają jedynie nerwy, bo zarazem pokazują, że człowiek na coś jest wyczulony, jak również to, że nie warto go nieraz denerwować.
Na cmentarz wszedł z jakimś przytępionym wyrazem twarzy. To miejsce nie wzbudzało (i nie powinno nawet) przyjemnych odczuć; smuga smutku, niekiedy rozpaczy, była odwieczną chmurą przebywającą nad tym miejscem. W dłoni dzierżył bukiet składający się z trzech kwiatów - róże, goździki, coś w tym stylu, nie za bardzo się na tym znał. Ba, nawet autorka nie wie, skąd zdobył ten bukiet, ale to chyba nie miało znaczenia, prawda?
Powodem przybycia na te skupisko trupów zamkniętych w drewnianych pudłach były urodziny matki. Powód, który sprawiał, że nieważne jak źle byłoby finansowo, jak skłócony byłby z rodzicielką - zawsze pamiętał o jakimś drobnym upominku, który kobiecie sprezentował. Pogrążony w myślach dotyczących momentu śmierci rodziców - choroba, wypadek, nie miało to znaczenia. Chodziło o utratę.
Szkoda tylko, że gmerający w swoich myślach Zach zapomina o tym, jak się chodzi i patrzy pod nogi, szczególnie na cmentarzach; niektóre gałązki i kamienie znajdywały się złośliwie na drodze, którą szedł. Dlatego też potknął się i może nie upadł na siedzącą przy grobie Vivian, ale stuknął ją kolanem w łopatkę.
- Przepraszam. - powiedział prędko, z zamiarem dostania się do pomnika, który był o jakieś cztery czy pięć grobów dalej.
Powrót do góry Go down
the leader
Vivian Darkbloom
Vivian Darkbloom
https://panem.forumpl.net/t1915-vivian-darkbloom
https://panem.forumpl.net/t1402-vivian
https://panem.forumpl.net/t1277-vivian-darkbloom
https://panem.forumpl.net/t602-dziennik-vivian
https://panem.forumpl.net/t627-vivian
https://panem.forumpl.net/t2124-vivian-darkbloom
Wiek : 23
Zawód : Architekt z ramienia rządu i archiwistka w jednym
Przy sobie : Dokumenty, telefon, scyzoryk, odtwarzacz mp3, notes
Znaki szczególne : długie, rude włosy, siatki blizn na nadgarstkach, ledwo widoczne blizny na nozdrzach

Cmentarz Empty
PisanieTemat: Re: Cmentarz   Cmentarz EmptyNie Lut 16, 2014 11:14 pm

Czarne myśli, czarne uczynki, jeszcze czarniejsza rana, którą nosiła w sobie. Czarny sweter z głębokim wycięciem, czarny płaszcz, na którym siedziała. Czarna płyta nagrobna, na której wyryte litery układały się w słowa tworzące najdroższe dla niej imię i nazwisko. Tim Adam Minchin. Zamknęła oczy i westchnęła ciężko, głaszcząc palcami pomnik. Nawet jej paznokcie były czarne, a żałoba nadała skórze dziewczyny niesamowitej bladości. Źle sypiała, a gdy już udało jej się zasnąć, przychodziły koszmary…
Ta sama scena, bez końca. Stojący przed nią mężczyzna, pod którym nagle uginały się nogi i padał na świeży śnieg, z otwartymi oczami, martwy na zawsze. Nie mówiła nikomu o tym, co nękało jej umysł i duszę od momentu, w którym go straciła. Nie pisnęła ani słówkiem; Sunny, Eva i Rory nawet nie wiedziały, ile żalu i złości tli się pod jasną karnacją Vivian. Nie zdawały sobie sprawy, że ilekroć patrzyła na swoje odbicie w lustrze, chciała rozbić je na kawałki i przeciągnąć odłamkiem po nadgarstkach.
Miała dosyć, naprawdę dosyć.
Oparła łokcie o płytę i ukryła twarz w dłoniach. Gdy zamknęła oczy, przez kilka sekund miała wrażenie, że słyszy za sobą czyjeś kroki, ostrożne i powolne. Podobne tak bardzo do kroków jej ukochanego, że miała wrażenie, iż lada moment poczuje jego dłoń na ramieniu…
I nagle poczuła, jednak nie była to ręka, prędzej czyjaś noga. Vivian stęknęła cicho i nieomal osunęła się na płytę nagrobną Tima, klnąc w myślach. Rozumiała, że ścieżki między mogiłami są wąskie i czasem można się z trudem przecisnąć, no ale… Zerwała się na równe nogi, gotowa zrugać obcego.
- Co u… - urwała nagle, napotykając spojrzenie obcego. Niesamowicie znajome spojrzenie, które znała od kilku lat, spojrzenie kogoś, kto był całym jej światem. Mężczyzna minął ją i poszedł dalej, zdążyła jednak dogonić go i złapać za ramię.
- Jakim cudem…? – zapytała, patrząc na niego ze zdumieniem. Jakim cudem Tim stał przed nią, chociaż dopiero co układała kwiaty na jego grobie?
Nie… To nie mógł być Tim.
Powrót do góry Go down
Zachary Bennett
Zachary Bennett
https://panem.forumpl.net/t1680-zachary-bennett#21555
https://panem.forumpl.net/t1691-zachary#21602
https://panem.forumpl.net/t1688-zach-bennett#21598
https://panem.forumpl.net/t1738-zachary#21748
https://panem.forumpl.net/t1689-zach#21599
Wiek : 27
Zawód : właściciel salonu motocyklowego/ mechanik/ twórca bomb

Cmentarz Empty
PisanieTemat: Re: Cmentarz   Cmentarz EmptyNie Lut 16, 2014 11:42 pm

Niestety, Zachary nie miałby jakiegoś konkretnego i sensownego argumentu, by wytłumaczyć to, że przez przypadek kopnął siedzącą przy jednym z pomników kobietę. To, że przejścia między nagrobkami są zbyt wąskie pewnie nie tłumaczyłoby jego gapiostwa. Tak to chociaż mógł ominąć grób lub przeprosić w oczekiwaniu, aż się przesunie. Następnym razem lepiej będzie, ażeby mężczyzna - zamiast gmerać w pamięci, nie rejestrując tego, co dzieje się aktualnie - patrzył pod nogi i szedł ostrożnie, nie natykając się na nieznane mu osoby.
Lada moment mógł samemu przykucnąć przy nagrobku, zgarniając jakieś stare, zasuszone kwiaty i świecę, mogąc w myślach odmówić krótką modlitwę. Nie było mu to jednak dane, bo zanim dotarł do grobu rodziców, wyczuł zacisk na jego ramieniu. Może osoba zbyt nerwowa, zbyt zdołowana zareagowałaby jakoś znacząco, z niechęcią, aczkolwiek Zachary przystanął i odwrócił się w stronę kobiety.
Trudno było sprecyzować czy ona na coś choruje, czy tylko sprawia takie wrażenie. W końcu wyraziste, rude włosy, okalające bladą cerę, która kontrastowała z czarnym ubiorem potrafiło sprawić, że człowiek wysnuje błędne wnioski. Nie można było zarzucić, że nie była urodziwa, ale to już nie o to chodzi.
Uniósł brew, słysząc pytanie kobiety. Nie miał bladego pojęcia, o co jej może chodzić. Może o to, że jakim cudem na nią wpadł? Nie, na tym z pewnością by się spalił - przecież cudem to być nie mogło, a jedynie przypadkiem. Przyglądał się jej przez chwilę, jakby w nadziei, że do łba wpadnie mu jakiś pomysł.
- Chyba musiałaś mnie z kimś pomylić. - odparł nieco niepewnie, nieco ciszej, niż zwykł rozmawiać z co poniektórymi osobami. No, może minimalnie był rozbawiony tym zachowaniem, choć nie powinien. Ani trochę.
Powrót do góry Go down
the leader
Vivian Darkbloom
Vivian Darkbloom
https://panem.forumpl.net/t1915-vivian-darkbloom
https://panem.forumpl.net/t1402-vivian
https://panem.forumpl.net/t1277-vivian-darkbloom
https://panem.forumpl.net/t602-dziennik-vivian
https://panem.forumpl.net/t627-vivian
https://panem.forumpl.net/t2124-vivian-darkbloom
Wiek : 23
Zawód : Architekt z ramienia rządu i archiwistka w jednym
Przy sobie : Dokumenty, telefon, scyzoryk, odtwarzacz mp3, notes
Znaki szczególne : długie, rude włosy, siatki blizn na nadgarstkach, ledwo widoczne blizny na nozdrzach

Cmentarz Empty
PisanieTemat: Re: Cmentarz   Cmentarz EmptyPon Lut 17, 2014 12:15 am

Pozornie zgadzało się wszystko. Wzrost, budowa ciała, włosy, kolor oczu… Dopiero po dłuższej chwili wpatrywania się w twarz nieznajomego zauważyła leciutkie różnice. Inne łuki brwiowe. Inny zarys ust. Inne kości policzkowe. Nawet jeśli był niesamowicie, łudząco wręcz podobny do Tima, nie był Timem. Był kimś innym, kimś, komu przeszkodziła, kimś… Kimś obcym.
Och, Darkbloom, mała Darkbloom, zakpiła jej podświadomość. Czyżbyś była tak zaślepiona żałobą, że doznajesz halucynacji, ilekroć widzisz jakiegoś obcego mężczyznę, jakiegoś blondyna? Czy Twój maleńki umysł nie jest w stanie ogarnąć niczego, a Ty pałętasz się bez celu, licząc na to, że Tim zaraz stanie przed Tobą i będzie jak dawniej? Obudź się, Darkbloom. Obudź się, obudź!
Westchnęła i powoli, jak gdyby z lekkim żalem puściła ramię mężczyzny. Jeszcze kilka sekund temu łudziła się, była gotowa ująć jego twarz w ten sam sposób, w jaki ujmowała twarz Minchina nieskończoną ilość razy, była gotowa delikatnie go pocałować, wbić lekko paznokcie w jego kark, poddając się…
Uspokój się, do cholery, skarciła samą siebie.
- Pomylić… - powtórzyła jak echo, smutno i nieco obojętnie, kryjąc żal. Normalnie zrugałaby obcego za takie nagłe poufałości, jak mówienie na ty, ale od jakiegoś czasu wolała chować pazurki… No, chyba, że oznaczało to możliwość dopieczenia Argentowi. – Tak, chyba masz rację. – Dodała, odruchowo idąc za jego przykładem.
Podobny, ale nie identyczny. Podobna barwa głosu, zbliżone spojrzenie. Inny, ale fascynujący.
- Pomyliłam Cię z moim zmarłym chłopakiem. Wyglądasz prawie tak samo jak on, wiesz? – zapytała cicho, bawiąc się pasmem włosów.
Nie chciała patrzeć mu w oczy. Nie chciała, żeby widział łzy.
Powrót do góry Go down
Zachary Bennett
Zachary Bennett
https://panem.forumpl.net/t1680-zachary-bennett#21555
https://panem.forumpl.net/t1691-zachary#21602
https://panem.forumpl.net/t1688-zach-bennett#21598
https://panem.forumpl.net/t1738-zachary#21748
https://panem.forumpl.net/t1689-zach#21599
Wiek : 27
Zawód : właściciel salonu motocyklowego/ mechanik/ twórca bomb

Cmentarz Empty
PisanieTemat: Re: Cmentarz   Cmentarz EmptyPon Lut 17, 2014 12:32 am

Gdyby był osobą, której cierpliwość była zerowa, a przeszkadzałoby jej wszystko, to może już dawno opuściłby cmentarz, wcześniej dbając o to, ażeby ta kobieta nie trzymała tak jego ramienia. Teraz jednak nie mówił nic, ze spokojem czekając, aż Vivian sama zdąży się zreflektować. Już i tak sytuacja była niewygodna, więc wolał tego nie pogarszać jeszcze bardziej. W jego przypadku było to bardzo prawdopodobne, choć strzegł się tego, co nie miara.
Obserwował obcą kobietę, której spojrzenie - najwyraźniej - było zamyślone. Nie przyglądał się jej bacznie, jakby był jakimś stalkerem, a jednak w zastanowieniu. Gdy puściła jego ramię, wyprostował się lekko, by tylko odczuć, jak kręgosłup  strzyka mu w co poniektórych miejscach.
Może gdyby był bardziej empatyczny i znał kobietę oraz historię, całe wydarzenie, to by jej współczuł. Uznał jednak, że przygnębiony ton nie był o tyle spowodowany tragedią osobistą, a jakąś aurą, atmosferą jaka zazwyczaj panowała na cmentarzach. Szybko o tym zapomniał, wsłuchując się w jej słowa, które sprawiły, że mimowolnie sam poczuł się... zakłopotany? Zażenowany? No, nie zawsze człowiek słyszy o tym, że jest podobny do zmarłego ukochanego, prawda? Dlatego też Zachary przybrał pokerową twarz, nie uśmiechając i nie krzywiąc się po tej wypowiedzi. Ewidentnie jednak było widać, że w tym momencie czuje się niekomfortowo.
- Nie, tego akurat nie wiedziałem. - rzucił, nie mogąc się powstrzymać. Przesunął wzrokiem po kosmykach włosów, które oplatały jej palce - Byłaś nad jego grobem? - spytał, wskazując bukietem na wspomnianą płytę.
Lepiej, żeby nie pokazywała tych łez, bo zakłopotanie byłoby jeszcze większe.
Powrót do góry Go down
the leader
Vivian Darkbloom
Vivian Darkbloom
https://panem.forumpl.net/t1915-vivian-darkbloom
https://panem.forumpl.net/t1402-vivian
https://panem.forumpl.net/t1277-vivian-darkbloom
https://panem.forumpl.net/t602-dziennik-vivian
https://panem.forumpl.net/t627-vivian
https://panem.forumpl.net/t2124-vivian-darkbloom
Wiek : 23
Zawód : Architekt z ramienia rządu i archiwistka w jednym
Przy sobie : Dokumenty, telefon, scyzoryk, odtwarzacz mp3, notes
Znaki szczególne : długie, rude włosy, siatki blizn na nadgarstkach, ledwo widoczne blizny na nozdrzach

Cmentarz Empty
PisanieTemat: Re: Cmentarz   Cmentarz EmptyPon Lut 17, 2014 1:22 am

Ludzie są dziwni. Statystyczny obywatel miasta Kapitolu, zarówno przed rebelią, jak i po niej, nie przepadał za tym, jak czepiali się go obcy ludzie na ulicy. A co dopiero na cmentarzu. To pewnie było sprzeczne z jakimiś zasadami, które istniały, nigdy nie zapisane, w świadomości ludzi. A tu bęc, panna Darkbloom, wciąż niezaznajomiona z pewnymi niepisanymi wytycznymi, wpakowała się w czyjąś prywatną strefę i naruszyła ją.
Odsunęła się nieco i zmarszczyła brwi, słuchając jego głosu. Pociągającego. Zapewne nie spodziewał się, że zostanie zaczepiony przez jakąś nieznajomą, która w dodatku powie mu, iż wygląda jak jej zmarły ukochany. To musiało być dla niego… Dziwne. Zaskakujące. Nieprzewidziane.
- Tak. Siedziałam tam, dopóki mnie nie… Zaczepiłeś w dość nietypowy sposób – posłała mu lekki uśmiech.
Nagle zachciało jej się śmiać. Tajemniczy blondyn, którego w myślach nazywała sobowtórem Tima, był kolejną osobą poznaną na cmentarzu. Ile osób jeszcze tutaj spotka…? Najpierw był tajemniczy Jasper, który odwiedzał grób, a teraz on. Ten blondyn, wyglądający jednocześnie czarująco i niepokojąco. Viv odnosiła wrażenie, że gdzieś go już widziała – i zdała sobie sprawę z tego dopiero teraz. Wydawało jej się, że to kolejny pracownik Coin. Jak ona. Więc… Coś ich łączyło.
- Vivian Darkbloom. – wyciągnęła nieśmiało dłoń w jego stronę. – Nie wiem, może to zabrzmi dziwnie, ale… Nie spotkaliśmy się już wcześniej?

Powrót do góry Go down
Zachary Bennett
Zachary Bennett
https://panem.forumpl.net/t1680-zachary-bennett#21555
https://panem.forumpl.net/t1691-zachary#21602
https://panem.forumpl.net/t1688-zach-bennett#21598
https://panem.forumpl.net/t1738-zachary#21748
https://panem.forumpl.net/t1689-zach#21599
Wiek : 27
Zawód : właściciel salonu motocyklowego/ mechanik/ twórca bomb

Cmentarz Empty
PisanieTemat: Re: Cmentarz   Cmentarz EmptyPon Lut 17, 2014 1:36 am

Nieufność niekiedy powinna być nadrzędna. Właściwie w momentach, kiedy dane działanie i sekrety mają jakieś znaczenia i czasem mogą człowieka wciągnąć w swoje ruchome piaski czy jakkolwiek to nazwać. Tym razem można było sobie pozwolić na nieco swobodniejsze podejście: nikt nie czyhał, nie legitymował, a przypadkowe - bardzo przypadkowe - spotkanie, ba, poznanie się na cmentarzu, nie powinno być czymś niepokojącym. Bardziej sprawą, która wzbudzała mieszane uczucia było pytanie rudowłosej, które palnęła dosłownie przed chwilą. Nie można mu się dziwić, że miał dziwne odczucia w tej chwili. Po prostu rzadko kiedy... dobra, pierwszy raz z tym się spotkał i musiał przetrawić szumiące w uszach jeszcze pytanie, chcąc ogarnąć całą - z deka komiczną - sytuację.
- Hm? A, tak, człowiek myśli, nie patrzy, to i trafia na ludzi przypadkowo. - skwitował krótko, z jakimś cieniem rozbawienia na jego twarzy. Nie było powodów do strachu, do zmartwień; nie sądził, by teraz kobieta go zaatakowała. Jeśliby się postarała to może nawet dużo do roboty by nie miała, jakby znalazła nieopodal mogiłę?
Cóż, może cmentarz ma w sobie taką "moc"? Nieraz wydaje się to logiczne, choć w tej chwili brzmi nieźle absurdalnie. Poznanie w niejakim cierpieniu, nad grobami zmarłych i bliskich im osób - pierwszy temat do rozmowy się narodził, wystarczyło tylko spojrzeć dokładniej tu i ówdzie.
- Zachary Bennett. - przedstawił się, zaciskając dłoń kobiety pewnie, jednak na tyle delikatnie, by nie zrobić jej krzywdy. Jej pytanie może i znowu go zdziwiło, lecz w tym momencie nie dał po sobie poznać. - Em, nie sądzę. Raczej bym pamiętał. - odpowiedział, uśmiechając się do niej półgębkiem. Oczywiście, miał zamiar dodać, że chyba nadal o nim myśli, jak o swoim byłym, ale nie będzie taki nietaktowny, zachowajmy chociaż umiar.
- Dawno... go straciłaś? - może zbyt osobiste, może nie. Najważniejsze, aby nieco wyzbyć się niezręcznej atmosfery. Chociaż czy on czasem bardziej do niej nie ciągnął z tym pytaniem?
Powrót do góry Go down
the leader
Vivian Darkbloom
Vivian Darkbloom
https://panem.forumpl.net/t1915-vivian-darkbloom
https://panem.forumpl.net/t1402-vivian
https://panem.forumpl.net/t1277-vivian-darkbloom
https://panem.forumpl.net/t602-dziennik-vivian
https://panem.forumpl.net/t627-vivian
https://panem.forumpl.net/t2124-vivian-darkbloom
Wiek : 23
Zawód : Architekt z ramienia rządu i archiwistka w jednym
Przy sobie : Dokumenty, telefon, scyzoryk, odtwarzacz mp3, notes
Znaki szczególne : długie, rude włosy, siatki blizn na nadgarstkach, ledwo widoczne blizny na nozdrzach

Cmentarz Empty
PisanieTemat: Re: Cmentarz   Cmentarz EmptyPon Lut 17, 2014 2:04 am

Sposób, w jaki rozglądał się po cmentarzu przywodził jej na myśl niebezpieczeństwo. Nie było to niebezpieczeństwo konkretne, raczej zarys czegoś niepewnego i niepokojącego, nieprzyjemnego. Wypatrywał ofiary czy szukał schronienia? Nie była pewna, czy są w bezpiecznym miejscu, Panem nie było bezpieczne. Nigdy nie było, nigdy nie będzie. Nie w tym świecie.
- Zdarza się, że czasami wpadamy przypadkowo na nieznane osoby w najmniej oczekiwanych momentach i w różnych miejscach…
Obejrzała się za siebie, zerkając na nagrobek ukochanego. Dlaczego nie znalazła się tam razem z nim? Mogli zginąć razem, razem spocząć w grobie, razem na zawsze. Zamiast tego on leżał martwy w grobie, a ona zmuszona była żyć dalej wbrew własnej woli. Chociaż wcale nie chciała; odkąd zakończyły się Igrzyska, czuła się niepewnie, przebywając w siedzibie Coin. Nawet mieszkanie, w którym żyła, stało się jej obce.
Zachary. Miał niesamowicie piękne imię, imię, którego nie nosił nikt jej znany. A teraz stał przed nią taki oto Zachary, z lekkim uśmiechem na ustach, wyglądający jak jej Tim, podobny, ale i różny. Uścisk jego dłoni był niesamowicie delikatny, zdradzał jednak siłę. I to ciepło. Ciepło, płynące z koniuszków palców, przenikające zmarzniętą skórę Vivian, wywołujący znienacka delikatny rumieniec na jej policzkach…
- Dziwne. Miałam wrażenie, że widziałam Cię gdzieś, w siedzibie Coin albo w Dzielnicy – rzuciła mimochodem, zastanawiając się, kim jest. Nie pracował chyba w rządzie, istniała więc jakaś szansa, że był rebeliantem. – Nie byłeś przypadkiem w Trzynastce?
Zadał pytanie spokojnie, wręcz taktownie. Nawet pomimo smutku nie mogła się nie uśmiechnąć.
- Mam wrażenie, że straciłam rachubę dni – przyznała cicho. – Zmarł przed zakończeniem Igrzysk, został… Zastrzelono go.
Powrót do góry Go down
Zachary Bennett
Zachary Bennett
https://panem.forumpl.net/t1680-zachary-bennett#21555
https://panem.forumpl.net/t1691-zachary#21602
https://panem.forumpl.net/t1688-zach-bennett#21598
https://panem.forumpl.net/t1738-zachary#21748
https://panem.forumpl.net/t1689-zach#21599
Wiek : 27
Zawód : właściciel salonu motocyklowego/ mechanik/ twórca bomb

Cmentarz Empty
PisanieTemat: Re: Cmentarz   Cmentarz EmptyPon Lut 17, 2014 2:21 am

To było miejsce, z którego każdy chciał się urwać. Podążyć gdziekolwiek, byleby jak najdalej, jak najprędzej, łudząc się, że tam może być lepiej, można czuć się pewniej i bezpieczniej; nie obawiać się czegokolwiek, że osoba, która w tym momencie do ciebie się uśmiecha, nie wbije ci w następnej chwili noża w plecy czy w serce, z uśmiechem spoglądając na twój ból. Rozważnie dobierać przyjaciół? Nie było mowy. Posiadanie przyjaciela nie było czymś złym, było... niepokojącym, bo właśnie nie można było spodziewać się tego czy można go zobaczyć teraz, czy wkrótce. Niektórzy znikają tak nagle, tak niespodziewanie, że na nowo powstają pytania, które chciałoby się zadać, których odpowiedzi się nie usłyszało, nigdy.
Czy gdyby wiedział o ciągłym porównywaniu jego osoby do ukochanego Vivian, przeszkadzałoby mu to? Niewykluczone, choć zrozumiałe, co jest powodem takiego stanu. Zdążył wywnioskować, że skoro kobieta aż tak zwróciła uwagę to albo straciła rozsądek, albo podobieństwo jest uderzające. Nie mógłby zwrócić uwagi nie wiedząc o tym. Może gdyby sytuacja powtórzyłaby się raz jeszcze i kolejny - wtedy najpewniej by tak zrobił.
- Ach, w Dzielnicy mogłaś zobaczyć, to prawie że pewne. - skwitował krótko, lecz z uśmiechem, puszczając jej dłoń - Mieszkam tam. - dodał, choć po chwili miał ochotę ugryźć się w język. Niby nie powinien tak szybko się spoufalać, ale to było tylko miejsce, nie dokładne dane, pod którymi mogłaby natrafić na jego mieszkanie czy też salon. Na kolejne pytanie zamyślił się. Nie, by przypomnieć sobie czy był, ale czy odpowiedzieć kobiecie - Raz, może dwa, jakimś cudem, zbiegiem okoliczności. - palnął szybko, wsuwając wolną dłoń do kieszeni spodni. Miał nadzieję, że taka odpowiedź wystarczyła Darkbloom.
Skinął głową na jej słowa. Raczej nie widział sensu w tym, ażeby powiedzieć, jak bardzo jej współczuje czy - o zgrozo - wszystko będzie dobrze. Pewnie za to ostatnie pokazałaby mu, jak potrafi być wredna albo, no nie wiem, diabeł by w nią wstąpił?
- Kiedyś minie. Przyzwyczaisz się albo będzie cię to nękać. - stwierdził nieco chłodno, cofając się o krok, chcąc chociaż te kwiaty ułożyć przy nagrobku.
Powrót do góry Go down
the leader
Vivian Darkbloom
Vivian Darkbloom
https://panem.forumpl.net/t1915-vivian-darkbloom
https://panem.forumpl.net/t1402-vivian
https://panem.forumpl.net/t1277-vivian-darkbloom
https://panem.forumpl.net/t602-dziennik-vivian
https://panem.forumpl.net/t627-vivian
https://panem.forumpl.net/t2124-vivian-darkbloom
Wiek : 23
Zawód : Architekt z ramienia rządu i archiwistka w jednym
Przy sobie : Dokumenty, telefon, scyzoryk, odtwarzacz mp3, notes
Znaki szczególne : długie, rude włosy, siatki blizn na nadgarstkach, ledwo widoczne blizny na nozdrzach

Cmentarz Empty
PisanieTemat: Re: Cmentarz   Cmentarz EmptyPon Lut 17, 2014 12:02 pm

Podobno jeszcze przed nastaniem Panem, na długo przed wybuchem wojny, która zniszczyła świat, ktoś napisał książkę. Traktowała ona o tym, jak radzić sobie ze stratą kogoś bliskiego, kogoś, kto znaczył wiele. Podobno taka terapia idzie konkretnymi etapami. Szok. Niedowierzanie. Rozpacz. Depresja. Żal. Ukojenie. Pogodzenie się ze śmiercią.
Na którym etapie teraz była? Rozpacz czy już może depresja…? Miała wrażenie, że to drugie, skoro zaczęły nachodzić ją myśli o samobójstwie. Ilekroć tylko musiała wyjść do ludzi, nawet na zwykłe babskie spotkanie, ogarniała ją jakaś dziwna żałość. Nadal nie mogła się pogodzić że śmiercią Tima, tak samo jak ze śmiercią Amandy i wielu innych osób. Traciła każdą bliską osobę, na której jej tak bardzo zależało…
Skinęła głową, słysząc o tym, że był w Trzynastce; podejrzewała to, miał w sobie delikatny rys charyzmy, która mogłaby wyróżniać się nawet w podziemnym dystrykcie. Uśmiechnęła się lekko do Bennetta. Nawet jeśli nie widziała go tam, w miejscu, które było jej domem, nie była ciekawa, co tam robił.
- Dzielnica Rebeliantów… Zazdroszczę – miała już dość życia w siedzibie Coin i zaczęła zastanawiać się nad mieszkaniem w dzielnicy. Miała nawet zamiar rozmówić się z Nickiem w kwestii pomieszkiwania u niego kątem, ale… Nick, Jasmine, małe dziecko, do tego Vivian ze swoim zwierzyńcem, to nie mogłoby wypalić. Lepiej samemu coś kupić.
Spojrzała na blondyna. Zauważyła chłodny, nieco stalowy błysk w jego oczach; zaczęła podejrzewać, że chce się stąd jak najszybciej wynieść. I miał rację, kto chciałby rozmawiać z obcą dziewczyną, w dodatku mającą niezłe zadatki na wariatkę, skoro patrząc na obcego faceta, ma wrażenie, że to jej zmarły ukochany…? W dodatku… I tak miał w ręce kwiaty. Więc miał swoje sprawy.
- Kiedyś minie… Albo nie minie. – wzruszyła obojętnie ramionami, przerzucając włosy na bok. Spłynęły długą, ognistą kaskadą, którą po chwili zaczęła splatać w luźnego kłosa. Nie miała ochoty wspominać o tym, że dyszy żądzą zemsty, ani też o tym, że gdyby mogła, zabiłaby mordercę z czystą przyjemnością. – Nawet, jeśli nie minie…
Słowa zawisły w powietrzu, a ona jeszcze raz spojrzała na Zaca, uśmiechając się delikatnie.
- Nie będę już przeszkadzać – stwierdziła i odwróciła się, znów siadając przy grobie Minchina.
Powrót do góry Go down
Zachary Bennett
Zachary Bennett
https://panem.forumpl.net/t1680-zachary-bennett#21555
https://panem.forumpl.net/t1691-zachary#21602
https://panem.forumpl.net/t1688-zach-bennett#21598
https://panem.forumpl.net/t1738-zachary#21748
https://panem.forumpl.net/t1689-zach#21599
Wiek : 27
Zawód : właściciel salonu motocyklowego/ mechanik/ twórca bomb

Cmentarz Empty
PisanieTemat: Re: Cmentarz   Cmentarz EmptySro Lut 19, 2014 12:44 am

Musiał przyznać, że kobieta miała ładny uśmiech, który od razu rozjaśniał jej twarz pogrążoną w smutku. Nie można jednak było powiedzieć, że Zachary jest wrażliwy. Czasem zdarzy mu się zauważyć, coś "innego", choć takową innością wcale nie odbiega. Ba, sprawa całkiem normalna; każdy po utracie bliskiej osoby siedzi zadumany, zrozpaczony. No, chyba że nie ma [ciepłych] uczuć w sobie i wobec kogoś, to wtedy sprawa ma się nieco inaczej, niestety.
- Zawsze można się przenieść, prawda? - zagaił - O ile już tutaj nie mieszkasz, rzecz jasna. - dodał cichszym tonem. Nie mógł mieć pewności, a i tak niespecjalnie był tym niuansem zainteresowany. Bądź co bądź, naprawdę musiałby mieć coś nie tak pod kopułą, by już wypytywać kobietę, gdzie też ona zamieszkuje. Na cmentarzu. Chociaż... może wtedy wyrównałyby się szanse? Ona go zaniepokoiła stwierdzeniem, że jest podobny do jej nieżyjącego już ukochanego.
Rozmowa była przyjemna, tego nie ukrywał, nawet jeśli był niekomfortowy początek, a i niezręczność jeszcze w tej chwili się trzymała. Tak czy siak - głupio było stać pomiędzy grobami, z kwiatami dla matki, która leżała nieopodal. Trzecia, postronna osoba z pewnością mogłaby być rozbawiona, wyobrażając sobie, że to może jakiś dziwnie-romantyczny gest ze strony Bennetta albo niepokojące posunięcie?
Gdybać mogli, zastanawiać też, choć sto razy lepiej byłoby gdzie indziej. Niemniej, kłamstwem byłoby stwierdzenie, że cmentarz nie jest miejscem skłaniającym ludzi do refleksji - absurdalnych, prawdziwych i głębokich; najczęściej po wizycie tutaj Zachary zdaje się być zamyślony, sięgać myślami gdzieś dalej, komplikując to wszystko.
Uśmiechnął się do niej przepraszająco. Wystarczyło dać mu dłuższą chwilę na uporządkowanie, wyciszenie, a pewnie wróci z chęcią do pogawędki, o ile sama Vivian byłaby skora. Dlatego też, gdy rudowłosa zajęła miejsce przy grobie Tima, on sam postąpił kilka kroków do tablic, na których wyryte były imiona i jedno, wspólne nazwisko jego rodziców. Zebrał stare kwiaty, które odrzucił na bok, zapamiętując, ażeby zabrać je stąd; na ich poprzednim miejscu znalazły się świeże.
Odpalając świeczkę czy wkład, w milczeniu i dosyć tępo przyglądał się treściom zawartym na nagrobkach.
Pewnie po upływie jakichś dziesięciu minut wstał.
Powrót do góry Go down
the leader
Vivian Darkbloom
Vivian Darkbloom
https://panem.forumpl.net/t1915-vivian-darkbloom
https://panem.forumpl.net/t1402-vivian
https://panem.forumpl.net/t1277-vivian-darkbloom
https://panem.forumpl.net/t602-dziennik-vivian
https://panem.forumpl.net/t627-vivian
https://panem.forumpl.net/t2124-vivian-darkbloom
Wiek : 23
Zawód : Architekt z ramienia rządu i archiwistka w jednym
Przy sobie : Dokumenty, telefon, scyzoryk, odtwarzacz mp3, notes
Znaki szczególne : długie, rude włosy, siatki blizn na nadgarstkach, ledwo widoczne blizny na nozdrzach

Cmentarz Empty
PisanieTemat: Re: Cmentarz   Cmentarz EmptySro Lut 19, 2014 10:47 pm

Zamknęła oczy i odchyliła na moment głowę, pozwalając, by rude włosy opadły na plecy aż do talii. Siedziała tak przez chwilę, a gdy zapaliła świeczkę, pozwoliła sobie na chwilę skupienia.
Westchnienie. Tylko tyle wystarczyło jej, by ponownie wbić oczy w cienki płomyczek, podrygujący nierówno na wietrze. Dawno temu, kiedy jeszcze żyła Isobel, nauczyła córkę tej prostej sztuczki – oczyszczania umysłu z nieprzyjemnych myśli dzięki wpatrywaniu się w jeden punkt przez dłuższą chwilę. Nim zmarła matka, Vivian nie praktykowała tego wcale, ale po tamtych zdarzeniach coraz częściej łapała się na tym, że spogląda na coś tak długo, aż w oczach pojawiały się łzy.
Ale czasami łzy pojawiały się same z siebie, nagle i niekiedy niespodziewanie, a ona z zaskoczeniem dotykała opuszkami palców policzków, zbierając słone krople i zerkając na nie w zadumie. Jak teraz; jej dłonie delikatnie drżały, kiedy ocierała twarz rękawem swetra. Raz na jakiś czas spoglądała na stojącego nieopodal Bennetta, nie do końca nieświadomie porównując go do Tima Minchina. Włosy, tak samo jasne, niesforne i lekko zmierzwione. Ostrożny. Stanowczy. Miała wrażenie, że gdyby zmarły Głównodowodzący Strażników Pokoju stanął obok pochylonego nad grobem mężczyzny, byliby niemalże identyczni, z drobnymi różnicami.
Krzewy obok Vivian zaszeleściły, gdy wysunął się spomiędzy nich ogromny czarny pies, który usiadł obok panny Darkbloom. Ostatnimi czasy coraz częściej wypuszczała go, by biegał swobodnie po mieście, gdy jej nie było w domu. Pracujący w siedzibie Coin ludzie nadal mieli wątpliwości co do dwojga zwierząt w pilnie strzeżonym budynku, ale pani prezydent nie zgłaszała żadnych sprzeciwów… Na razie.
- No hej, mały - rzuciła, drapiąc go za uchem. Złapał lekko zębami jej nadgarstek, a bursztynowe ślepia spoglądały na nią z rozbawieniem. Objęła psa i oparła głowę o jego bok, znów zerkając na Zaca.
Wyglądał… Niesamowicie smutno.
Powrót do góry Go down
Sponsored content

Cmentarz Empty
PisanieTemat: Re: Cmentarz   Cmentarz Empty

Powrót do góry Go down
 

Cmentarz

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 2Idź do strony : 1, 2  Next

 Similar topics

-
» Stary cmentarz

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Panem et circenses :: Kapitol :: Centrum-