IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Mathias le Brun - Sonea Hastings

 

 Mathias le Brun - Sonea Hastings

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Mathias le Brun
Mathias le Brun
https://panem.forumpl.net/t1940-mathias-le-brun
https://panem.forumpl.net/t3011-mathias#46489
https://panem.forumpl.net/t1311-mathias-le-brun
https://panem.forumpl.net/t2098-come-to-mommy-my-little-fucker
Wiek : 26 lat
Zawód : #Mathias
Przy sobie : kapsułka cyjanku wszyta w kołnierz, rewolwer, miljon ton heroiny i jakieś podróżne ciuszki
Znaki szczególne : #Mathias
Obrażenia : #Mathias

Mathias le Brun - Sonea Hastings Empty
PisanieTemat: Mathias le Brun - Sonea Hastings   Mathias le Brun - Sonea Hastings EmptyCzw Mar 20, 2014 8:20 pm

Numer nieznany dzwoni.
Powrót do góry Go down
the civilian
Sonea Hastings
Sonea Hastings
https://panem.forumpl.net/t1975-sonea-hastings
https://panem.forumpl.net/t3571-heart-breaker-dream-maker
https://panem.forumpl.net/t3573-sonea-hastings#56065
https://panem.forumpl.net/t1166-she-will-be-loved
https://panem.forumpl.net/t3574-sonea#56066
Wiek : 21 lat
Zawód : trenuje rekrutów na żołnierzy
Przy sobie : paczka papierosów, zapalniczka, para kastetów
Znaki szczególne : tatuaż (kluczyk) na karku, złoty medalion na szyi, wojskowy chód
Obrażenia : częste bóle brzucha

Mathias le Brun - Sonea Hastings Empty
PisanieTemat: Re: Mathias le Brun - Sonea Hastings   Mathias le Brun - Sonea Hastings EmptyCzw Mar 20, 2014 8:37 pm

Ciche wibracje telefonu w kieszeni sprawiły, że w błyskawicznym tempie wyszarpnęłam go z kieszeni. Wystarczył rzut okiem na ekran; numer nieznany. Mam Cię, popieprzeńcu, pomyślałam, z mściwą satysfakcją wpatrując się w telefon. Ktokolwiek to był, wydzwaniał do mnie od dobrych dwóch tygodni, żeby rozłączać się, zanim zdążyłam odebrać, czyli po kilku sekundach. Nie miałam pojęcia, czy ktoś naprawdę miał w tym jakiś cel, czy raczej robił sobie jakieś niezbyt zabawne żarty, ale zamierzałam to przerwać, skoro nareszcie zdarzyła się okazja.
Wcisnęłam zieloną słuchawkę i przycisnęłam telefon do ucha, biorąc głęboki wdech.
-Słuchaj, skarbie, kimkolwiek jesteś, nie wiem, czego ode mnie, do kurwy nędzy, chcesz, ale radziłabym Ci znaleźć bardzo dobre usprawiedliwienie dla dzwonienia do mnie od dwóch pieprzonych tygodni.
Powrót do góry Go down
Mathias le Brun
Mathias le Brun
https://panem.forumpl.net/t1940-mathias-le-brun
https://panem.forumpl.net/t3011-mathias#46489
https://panem.forumpl.net/t1311-mathias-le-brun
https://panem.forumpl.net/t2098-come-to-mommy-my-little-fucker
Wiek : 26 lat
Zawód : #Mathias
Przy sobie : kapsułka cyjanku wszyta w kołnierz, rewolwer, miljon ton heroiny i jakieś podróżne ciuszki
Znaki szczególne : #Mathias
Obrażenia : #Mathias

Mathias le Brun - Sonea Hastings Empty
PisanieTemat: Re: Mathias le Brun - Sonea Hastings   Mathias le Brun - Sonea Hastings EmptyCzw Mar 20, 2014 8:48 pm

Schemat zawsze był ten sam. Siedział znudzony na fotelu, a gdy melancholia go dopadała, w głowie roiło się od nieprzyjemnych myśli, dygresji na tematy, które nie powinny istnieć w jego podświadomości. Najpierw zarzekał się, że jej nienawidzi, bo tak miało być: nienawiść, pogarda, zero żalu i prób naprawy. Ale mimo to dzwonił, jakby w przeświadczeniu, że po chwili nie rozłączy się, ciśnie telefonem w pustą przestrzeń i wyjdzie, po prostu wyjdzie z domu na puste powietrze. Tym razem jednak po drugiej stronie usłyszał głos. Znajomy, a jednocześnie obcy.
-Słuchaj, skarbie - uwielbiał ją przedrzeźniać, poezja - mógłbym się teraz rozłączyć i chuj byś się dowiedziała.
Powrót do góry Go down
the civilian
Sonea Hastings
Sonea Hastings
https://panem.forumpl.net/t1975-sonea-hastings
https://panem.forumpl.net/t3571-heart-breaker-dream-maker
https://panem.forumpl.net/t3573-sonea-hastings#56065
https://panem.forumpl.net/t1166-she-will-be-loved
https://panem.forumpl.net/t3574-sonea#56066
Wiek : 21 lat
Zawód : trenuje rekrutów na żołnierzy
Przy sobie : paczka papierosów, zapalniczka, para kastetów
Znaki szczególne : tatuaż (kluczyk) na karku, złoty medalion na szyi, wojskowy chód
Obrażenia : częste bóle brzucha

Mathias le Brun - Sonea Hastings Empty
PisanieTemat: Re: Mathias le Brun - Sonea Hastings   Mathias le Brun - Sonea Hastings EmptyCzw Mar 20, 2014 9:00 pm

Przez chwilę serce zabiło mi mocniej, zdecydowanie mocno, zdecydowanie za szybko, kiedy w słuchawce przeciągała się wibrująca od napięcia cisza. Przygryzłam wargę niemalże do krwi i zacisnęłam dłonie. Może nie powinnam była odbierać..? W końcu kto wiedział, po co dzwonił do mnie przez całe dwa tygodnie? Przeszłam kilka nerwowych kroków, a potem opadłam na fotel. A potem odezwał się głos; zdecydowanie męski, i też jakby znajomy... zbyt znajomy, ale jednocześnie jakby inny, słyszany pierwszy raz, na tyle zniekształcony, że nawet nie śmiałabym uwierzyć, że należał do...
-Zrobisz co chcesz- wyrzuciłam przez zaciśnięte zęby, a serce znów zabiło mi głośniej, tym razem ze złości, że ośmielił się mnie przedrzeźniać.- Ale to nie jakaś gorąca linia dla striptizerek, SKARBIE, więc skoro dzwonisz, to chociaż miej odwagę powiedzieć o co, kurwa, chodzi. Dobrze się bawisz?
Ostatnie słowa nawet mnie zabolały, w końcu zawsze to właśnie ich używałam w stosunku do Mathiasa, kiedy przeginał. Tym bardziej, że głos w słuchawce NAPRAWDĘ był znajomy, i aż do bólu pragnęłam, żeby się nie rozłączył, jeszcze nie wtedy.
Powrót do góry Go down
Mathias le Brun
Mathias le Brun
https://panem.forumpl.net/t1940-mathias-le-brun
https://panem.forumpl.net/t3011-mathias#46489
https://panem.forumpl.net/t1311-mathias-le-brun
https://panem.forumpl.net/t2098-come-to-mommy-my-little-fucker
Wiek : 26 lat
Zawód : #Mathias
Przy sobie : kapsułka cyjanku wszyta w kołnierz, rewolwer, miljon ton heroiny i jakieś podróżne ciuszki
Znaki szczególne : #Mathias
Obrażenia : #Mathias

Mathias le Brun - Sonea Hastings Empty
PisanieTemat: Re: Mathias le Brun - Sonea Hastings   Mathias le Brun - Sonea Hastings EmptyPią Mar 21, 2014 11:01 pm

Nie oczekiwał, że odbierze, w ogóle nie chciał, aby się odzywała. Mogłaby się nawet wyłączyć, a on zapewne po prostu rzuciłby słuchawką, znów, tym razem wkładając w to więcej siły. Ale nie musiała tego ciągnąć, przedłużać w nieskończoność dyskusji, która w istocie prowadziła donikąd. Nie widział sensu, aby dalej bawić się tymi samymi klockami, skoro okazały się wadliwe, ale i tak nadal tam tkwił, na fotelu, z sercem, które zabiło odrobinę szybciej.
-Zawsze robię, co chcę, pieprzę się z kim chcę, bo taki mam kaprys, a Tobie zawsze było chuj do tego, nie wiem tylko jakim prawem miałaś jakiekolwiek pretensje, skoro sama puszczałaś się po Dzielnicy, ale to już twój biznes i twoja dupa, i, kurwa, bawię się wyśmienicie – chyba nie potrafiłby zachować się normalnie w obliczu rozczarowania, nie potrafiłby przyznać się, że dzwonił, bo w chuj tęskni. Witajcie w mathiasowym przyjebanym świecie iluzji oraz traktowania wszelakich przejawów dobroci jako wroga naturalnego, którego należy stłamsić.
Czyli już nie bawimy się w chłopca ze złamanym serduszkiem.


Powrót do góry Go down
the civilian
Sonea Hastings
Sonea Hastings
https://panem.forumpl.net/t1975-sonea-hastings
https://panem.forumpl.net/t3571-heart-breaker-dream-maker
https://panem.forumpl.net/t3573-sonea-hastings#56065
https://panem.forumpl.net/t1166-she-will-be-loved
https://panem.forumpl.net/t3574-sonea#56066
Wiek : 21 lat
Zawód : trenuje rekrutów na żołnierzy
Przy sobie : paczka papierosów, zapalniczka, para kastetów
Znaki szczególne : tatuaż (kluczyk) na karku, złoty medalion na szyi, wojskowy chód
Obrażenia : częste bóle brzucha

Mathias le Brun - Sonea Hastings Empty
PisanieTemat: Re: Mathias le Brun - Sonea Hastings   Mathias le Brun - Sonea Hastings EmptySob Mar 22, 2014 1:33 pm

Niemalże cudem powstrzymałam wysuwający się z ręki telefon przed upadkiem i roztrzaskaniem się o posadzkę, tak, jak całkowicie roztrzaskała się moja maska samokontroli. Przycisnęłam dłoń do ust i rozpaczliwie próbowałam coś powiedzieć, ale coś z całej siły ścisnęło mnie za serce, zatrzymując słowa. Paliły mnie w piersi, dławiły, dusiłam się, rozpaczliwie łapiąc haust powietrza, który po chwili prawie przemienił się w płacz. Zamknęłam oczy i przygryzłam wargę z nadzieją, że tego nie usłyszał.
Zawsze tak na mnie działał. Zawsze przekreślał wszystkie moje plany, zawsze coś psuł, kiedy szło ku dobremu, zmieniał moje ustalenia, mieszał mi w głowie, wybijał z rytmu, niszczył, palił i rwał na strzępy, ale mimo tego wciąż był. A ja wcale nie chciałam, żeby odchodził. Nawet wtedy, kiedy krzyczałam mu prosto w zamroczoną, zaćpaną twarz, że mam go dosyć i żeby dał mi spokój, nawet nie brałam pod uwagę możliwości, że mógłby to zrobić. Miałam dość wpatrywania się w jego odchodzące plecy, bo przecież tak często to robił, odwracał sie i zostawiał wszystko za sobą, bo może tak było łatwiej, a ja nie potrafiłam zrobić tego samego. Czekałam, najpierw zła, potem tylko rozczarowana, żeby i tak ucieszyć się skrycie, kiedy wracał.
Zawsze byłam pewna, że to on zniszczy to, co między nami było, chociaż nawet nie potrafiłam tego zdefiniować, ale się myliłam. To była moja wina.
-Myślisz, że zaboli, jeśli nazwiesz mnie dziwką?- Przecież wiesz, że tak.- Myślisz, że robiłam to wszystko, bo tego chciałam?
Dusiłam się od tłumionego płaczu i słów, których nie mogłam z siebie wyrzucić. Zacisnęłam dłonie w pięści i wzięłam głęboki wdech.
-Myślisz, że ja też wyśmiecie się bawiłam, biegając między pieprzoną Dzielnicą a Kwartałem? Bo tak się składa, że nie. Nie chciałam Cię okłamywać, jasne? Zrobiłam to dla Twojego dobra, bo im mniej osób wiedziało, tym było lepiej, bo nie chciałam, żeby ktoś Cię kiedyś zastrzelił w pieprzonym zaułku, chociaż i tak Cię to przecież nie obchodziło, bo chciałam ratować Twoje cholerne życie, chociaż chyba sama nie wiedziałam po co. Gdybym miała to gdzieś, to nie probówałabym powstrzymać jej wtedy na moście, i gdyby to była zabawa, to miałabym gdzieś, czy strzeli czy nie!
Zaczynałam krzyczeć, ale może złość była lepsza od tej dojmującej pustki i rozpaczy, którą czułam.
-Ale przecież co Cię to obchodzi, prawda? Zawsze miałeś to gdzieś. Życzę dalszej, kurwa, świetnej zabawy.- I dopiero wtedy po policzku spłynęła mi pierwsza łza, którą otarłam szybkim, gniewnym ruchem, i dopiero wtedy miałam ochotę się rozłączyć, chociaż i tak nie potrafiłam tego zrobić. Pomimo tego wszystkiego wciąż chciałam usłyszeć jego głos, może bardziej, niż kiedykolwiek przedtem.
Powrót do góry Go down
Mathias le Brun
Mathias le Brun
https://panem.forumpl.net/t1940-mathias-le-brun
https://panem.forumpl.net/t3011-mathias#46489
https://panem.forumpl.net/t1311-mathias-le-brun
https://panem.forumpl.net/t2098-come-to-mommy-my-little-fucker
Wiek : 26 lat
Zawód : #Mathias
Przy sobie : kapsułka cyjanku wszyta w kołnierz, rewolwer, miljon ton heroiny i jakieś podróżne ciuszki
Znaki szczególne : #Mathias
Obrażenia : #Mathias

Mathias le Brun - Sonea Hastings Empty
PisanieTemat: Re: Mathias le Brun - Sonea Hastings   Mathias le Brun - Sonea Hastings EmptyNie Mar 23, 2014 1:03 pm

To było w pewien sposób okrutne, ale le Brun nigdy nie zdążył nauczyć się, że za zainteresowanie i troskę powinno się odpłacać tym samym. Była to kwestia zakrzywionego przez, może niekoniecznie traumatyczne ale nieprzyjemne wspomnienia z dzieciństwa, spojrzenia na związki. Być może nie chodziło o samo wiązanie się, dziwaczny zwyczaj, któremu poddał się i on, choć kompletnie go nie rozumiał. Jeden prosty akt, jedno tak, to nie były niezobowiązujące spotkania, to nie były gorące jednorazowe pocałunki. Nie wiedział, na co się pisał i nadal nie był pewny, czy dobrze zrobił, jeśli coś takiego jak wierność, samą w sobie, nie cielesną, i przywiązanie można zakwestionować, podjąć decyzję między „tak” lub „nie”. To pojawia się samoistnie. Trudno jest jednak to nazwać, jakkolwiek określić i podpasować pod konkretną rubrykę, kiedy żadnej się tak naprawdę nie posiada, jeśli ludzi mierzy się ich własną wartością.
Myślisz, że zaboli? Oczywiście, że tak, miało boleć, miało bolec w chuj, chciał tego, wręcz pragnął, aby rozryczała mu się do słuchawki. Normalnie nie widziałby sensu w takim zachowaniu, w takiej prowokacji, ale nie działał racjonalnie, czuł wściekłość, niewyobrażalną, którą ledwo trzymał w ryzach. A potem zaczęła krzyczeć, co przyniosło pewne ukojenie, uciszyło gniewne głosy, które wyrywały się na zewnątrz.
-Co się tak drzesz do tej słuchawki – mruknął, miał ochotę parsknąć śmiechem, ale zachował poważny, a nawet nieco drwiący ton. Z nastroju w nastrój, czuł się jak huśtawka nastrojów, wiedział, że równie dobrze mógłby się teraz rozpłakać, gdyby chciał, roześmiać głośno i szyderczo, ale nadal nie potrafił się rozłączyć. Palec na przycisku nie chciał się poruszyć, trwał dalej w miejscu, zamarły – No ja nie wiem, czy znowu takiej świetnej, prawie ogłuchnąłem na jedno ucho – znów spokój, harmonia, czysta harmonia – Dalej pracujesz w Violatorze? Bo jeśli tak, to chcę Ci powiedzieć, żebyś stamtąd spierdalała, bo jak wrócę i się spotkamy, to… - urwał, rozgrzany, siedząc na niewygodnym fotelu – Po prostu nie chcę cię widzieć, kurwa, zrozumiałaś? Albo znikniesz z mojego życia sama albo ja ci pomogę.
Powrót do góry Go down
the civilian
Sonea Hastings
Sonea Hastings
https://panem.forumpl.net/t1975-sonea-hastings
https://panem.forumpl.net/t3571-heart-breaker-dream-maker
https://panem.forumpl.net/t3573-sonea-hastings#56065
https://panem.forumpl.net/t1166-she-will-be-loved
https://panem.forumpl.net/t3574-sonea#56066
Wiek : 21 lat
Zawód : trenuje rekrutów na żołnierzy
Przy sobie : paczka papierosów, zapalniczka, para kastetów
Znaki szczególne : tatuaż (kluczyk) na karku, złoty medalion na szyi, wojskowy chód
Obrażenia : częste bóle brzucha

Mathias le Brun - Sonea Hastings Empty
PisanieTemat: Re: Mathias le Brun - Sonea Hastings   Mathias le Brun - Sonea Hastings EmptyNie Mar 23, 2014 3:39 pm

Najbardziej nienawidziłam tracić kontroli.
Od zawsze byłam pewna, że stało się to skutkiem czasów rebelii- musiałam mieć oczy dookoła głowy, musiałam być czujna nawet przez sen, musiałam uważać na każde słowo, każdy krok, każdy gest, to bo wszystko mogło zaważyć na losach mojej przeszłości. Więc, chcąc nie chcąc, musiałam kontrolować wszystko, co działo się dookoła mnie. I ta przejmująca chęć kontroli pozostała ze mną również po rebelii; w gruncie rzeczy było to nawet dobre, bo przecież wieczne wędrowanie między Dzielnicą a Kwartałem wymagało uwagi, niezwykłej uwagi. Musiałam uważać, żeby nie zwariować. I miałam pod kontrolą wszystko.
Dopóki nie pojawił się Mathias.
To on niszczył wszystko, moją samokontrolę, plany, dyscyplinę, podejście do świata, a najdziwniejsze było to, że wcale mi to nie przeszkadzało, wręcz wydawało się czymś naturalnym; jego twarz, kiedy zasypiałam i budziłam się rano, nasze splecione ręce i jego zawsze trochę przesiąknięty goryczą śmiech. Tylko on tak na mnie działał, nawet wtedy, kiedy go nie widziałam, i tylko kpiący głos w słuchawce był dowodem, że rozmawiałam właśnie z nim.
Kiedy już zaczęłam odzyskiwać kontrolę, on znowu obrócił moje plany w niwecz.
,, Po prostu nie chcę cię widzieć, kurwa, zrozumiałaś? Albo znikniesz z mojego życia sama albo ja ci pomogę.''
I chyba dopiero to obudziło we mnie potok słów, którego nie potrafiłam, albo wcale nie chciałam zatrzymywać.
-Ty cholerny egoisto, pieprzony dupku- zaczęłam najpierw powoli, a potem mój głos nieświadomie znowu przerodził się w krzyk.- Wydaje Ci się, że to jest takie proste?! Że świat jest albo czarny, albo biały? Otwórz oczy, Mathias, kurwa, obudź się!
Użyłam jego imienia nieświadomie, dziwnie łatwo spłynęło mi z ust, bo przecież wypowiadałam je tysiące razy, czasem ze złością, czasem bardziej czule, czasem szeptem, a czasem krzykiem, jak wtedy. Bo to przecież powtarzało się tysiące razy, kiedy on znów wracał zaćpany, albo kiedy ja znowu znikałam bez wyjaśnienia na kilka dni, kiedy musiałam nagle wrócić do Dzielnicy. Wrzeszczeliśmy, a ja tłukłam talerze i trzaskałam drzwiami, rzucałam ksiażkami i wszystkim, co wpadło mi w ręce, ale to była część naszego związku. To nic nie znaczyło, w końcu i tak wracaliśmy, czasem on, czasem ja, tak, jakby nic się nie stało, i byliśmy dla siebie jeszcze ważniejsi, albo przynajmniej ja tak to odczuwałam.
-Chcesz po prostu udawać, że to już koniec, ot tak, że rzucisz mi kilka słów do telefonu, że złamiesz mi serce i będziesz się zachowywał, jakby nic... się... nie stało..?- dopiero po tych słowach zorientowałam się, że dłoń pulsuje mi bólem, i w końcu przestałam uderzać nią w ścianę. Z gardła wydarł mi się cichy, zduszony szloch, ale nie potrafiłam ani przestać mówić, ani nacisnąć czerwonej słuchawki, bo wciąż miałam jakąś nadzieję, najbardziej wątłą i bezsensowną, ale jednak ją miałam.-Bo jeśli tak, to miej chociaż, kurwa, odwagę, Mathy, odwagę, bo przecież zawsze ją miałeś, nie bałeś się uciekać Strażnikom albo lądować w więzieniu, więc nie bój się powiedzieć mi tego w twarz, chyba nie proszę Cię o wiele.
Na chwilę zamknęłam oczy i przygryzłam wargi. Przez chwilę, jedną chwilę, miałam ochotę błagać, żeby mnie nie zostawiał, nie tak, bo gdzieś, jakąś cząstką siebie wiedziałam, że nie potrafiłabym bez niego żyć, ale nie mogłam tego z siebie wydusić. Próbowałam się rozłączyć, ale coś wciąż mnie od tego powstrzymywało, bo wciąż trzymałam się słuchawki jak tonący kawałka drewna, i wciąż miałam nadzieję, chociaż już dawno nie powinnam jej mieć.
Powrót do góry Go down
Mathias le Brun
Mathias le Brun
https://panem.forumpl.net/t1940-mathias-le-brun
https://panem.forumpl.net/t3011-mathias#46489
https://panem.forumpl.net/t1311-mathias-le-brun
https://panem.forumpl.net/t2098-come-to-mommy-my-little-fucker
Wiek : 26 lat
Zawód : #Mathias
Przy sobie : kapsułka cyjanku wszyta w kołnierz, rewolwer, miljon ton heroiny i jakieś podróżne ciuszki
Znaki szczególne : #Mathias
Obrażenia : #Mathias

Mathias le Brun - Sonea Hastings Empty
PisanieTemat: Re: Mathias le Brun - Sonea Hastings   Mathias le Brun - Sonea Hastings EmptyWto Kwi 08, 2014 12:31 am

Kontrola, kontrola, kontrola. Zabawna sprawa, że ludzie lubią się nią przejmować, żałosne, że próbują mieć jakąkolwiek władzę nad swoim życiem, zachowaniem, że są tak naiwni i wierzą, że to coś zmieni. Nadal będą tymi samymi ludźmi, z tymi samymi okrutnymi lub mniej myślami bijącymi się o ściany umysłu, z nienawiścią, która być może nie pojawi się w głosie, nadal przemiłym i spokojnym, ale na pewno odbije się w oczach. Ale to nielogiczne, po co ukrywać coś, co tkwi w człowieku, co wręcz pragnie się z niego wydostać? Niesmak, pogarda czy nawet coś takiego jak zadowolenie – to wszystko jest proste, to wszystko jest przede wszystkim ludzkie. Aż dziw, że człowiek ma w zwyczaju wstydzić się tego, co należy do niego. On nie rozumiał, miał w zwyczaju uzewnętrzniać się przed innymi, nawet jeśli potem miało to go kosztować kolejnym uszczerbkiem na honorze, ale życie jest zbyt krótkie, szczególnie dla niektórych, aby przejmować się pojedynczymi nieszczęśliwymi epizodami. Według niego to proste, aż nazbyt, ale to tylko kwestia podejścia i być może swego rodzaju zobojętnienia.
Ale nieważne, w sumie to teraz nie miał nawet czasu (ani ochoty), aby wyśmiać ją w myślach za marne próby samokontroli, pozwolił sobie jedynie odsunąć nieco słuchawkę od ucha. Pamiątka po kolejnym nieudanym związku wcale nie była mu potrzebna do dalszej egzystencji, wystarczy, że czasem mu się śni, ha, owszem, ale cicho sza, bo to wcale nie są za miłe sny, a wręcz koszmary. Zresztą narkomani często je miewają, kolejny skutek uboczny, cena za bezstresowe i pełne harmonii życie. Czyli witajcie w świecie ćpuna, dziś na obiad…
…nie spuszczę ci wpierdolu, bo mam dobry humor.
Skończyła, aż się rozczarował, naprawdę, mogłaby żalić się jeszcze długo, a on ten czas spędziłby na bezkonstruktywnym wpatrywaniu się w…
…białe ściany.
Wspominała coś o bieli, na pewno. O czerni także. Ale nie miał ochoty zastanawiać się, o co chodziło.
-Nie wiedziałem, że łamię Ci serce – stwierdził w krótkiej przerwie między jej wypowiedziami, jakby poważnie, w zastanowieniu, ale chwilę potem śmiał się do słuchawki – Nie wiedziałem, że jesteś aż tak popierdolona – urwał na moment, nabrał powietrza do płuc, jakby miał zamiar wygłosić długą przemowę, ale on dał sobie tylko chwilę do namysłu, bo, drodzy państwo, zaskoczę was: Mathias le Brun nie zawsze ma jakieś piękne riposty pod ręką, czasem musi się zastanowić, zanim postanowi rzucić kolejną serią obelg. I nie, wcale nie był sarkastyczny, nieco rozbawiony, ale starał się też uspokoić. Trzymamy rezon, trzymamy rezon – Soniu, nie wiem, czy zrozumiałaś przekaz – zaczął powoli, przełknął głośno ślinę – Wytłumaczę Ci więc łopatologicznie: to jest kurwachujjebanamać KO-NIEC, nienawidzę cię, zbliż się, a zrobię z Ciebie MIA-ZGĘ – pojedyncze słowa mocno akcentował, generalnie mówił jakby rozleniwiony, spokojnie i bez pośpiechu, ażeby przypadkiem nie pominęła istotnego epitetu czy rzeczownika – To nic nie zmieni, oprócz Twojej twarzy, chociaż w tej kwestii trochę szkoda, bo to ładne było i jeszcze bez zmarszczek. Serio, chcesz się rzucić pod kosę jebana masochistko? Proszę bardzo, możemy się umówić na darmową operację plastyczną.
Miał ochotę się śmiać, naprawdę. Ale to jedynie odruch obronny przed złością czy irytacją, przed rozbiciem. Najlepiej nie traktować życia poważnie, nawet jeśli problemy same się dobijają do wrót.
Szkoda, wielka szkoda.
I mimo wszystko chciał, aby się z nim spotkała, choć nie ręczył za siebie, naprawdę. I też wierzył w cuda, czasami.
Powrót do góry Go down
the civilian
Sonea Hastings
Sonea Hastings
https://panem.forumpl.net/t1975-sonea-hastings
https://panem.forumpl.net/t3571-heart-breaker-dream-maker
https://panem.forumpl.net/t3573-sonea-hastings#56065
https://panem.forumpl.net/t1166-she-will-be-loved
https://panem.forumpl.net/t3574-sonea#56066
Wiek : 21 lat
Zawód : trenuje rekrutów na żołnierzy
Przy sobie : paczka papierosów, zapalniczka, para kastetów
Znaki szczególne : tatuaż (kluczyk) na karku, złoty medalion na szyi, wojskowy chód
Obrażenia : częste bóle brzucha

Mathias le Brun - Sonea Hastings Empty
PisanieTemat: Re: Mathias le Brun - Sonea Hastings   Mathias le Brun - Sonea Hastings EmptyWto Kwi 08, 2014 10:17 pm

Wyobrażałam sobie różne reakcje: od serii krótkich, cichych piknięć świadczących o tym, że w końcu wygrał tą nierówną walkę i postanowił się rozłączyć, poprzez ciszę, męczącą, ale też dającą nam obojgu chociaż chwilę czasu na przemyślenie... ale nie spodziewałam się tego. Właśnie to najbardziej wybijało mnie z toku obiektywnego, spokojnego rozumowania, właśnie to, że on nigdy nie postępował zgodnie z ustanowionym w domyśle planem. Bo ze wszystkich reakcji najgorszy był jego śmiech.
Miałam ochotę wrzeszczeć, albo zacząć płakać, z furią uderzać w ściany albo rzucić telefonem, żeby go zagłuszyć, ale... nie zrobiłam tego. Nie zrobiłam niczego, po prostu siedziałam, z całej siły przyciskając słuchawkę do ucha i udając, że to wszystko to jeden, wielki żart. Ale niezależnie od tego, jak bardzo zależało mi na tym, żeby po prostu udawać i skupić się na tak elementarnych czynnościach, jak powolne, spokojne wydychanie powietrza, tak naprawdę miałam ochotę po prostu się rozpłakać jak mała dziewczynka i poprosić, żeby przestał. Czasem tak właśnie robiłam, kiedy nasze kłótnie stawały się zbyt ostre, zbyt zacięte, kiedy nie miałam siły walczyć- odsuwałam się o krok i prosiłam, żeby przestał. Czasem łatwiej było się po prostu poddać, niż znowu sięgać wspomnieniami do czasu pobytu na moście, do jego ciemnych, trochę zdziwionych, i bardzo zawiedzionych oczu, do ręki naciskającej na spust z zadziwiającą lekkością, do wyrazu jego twarzy, kiedy znalazł mnie wtedy w środku tłumu. W jednym momencie wszystko runęło- wspomnienia przewinęły się przed moimi oczami w przerażająco szybkim tempie, uświadamiając mi, co straciłam. Jego śmiech, głośny, szczery, rozbawiony, jego usta muskające mój policzek,  obejmująca mnie w pasie dłoń, zapach jego ubrań, taki bliski i znajomy. I właśnie to wszystko straciłam. Z własnej winy.
Jego wzrok na moście, potem śmiech w słuchawce- za dużo, za dużo, tak wiele, że nie miałam już siły walczyć, nie miałam siły powstrzymywać goryczy i wzbierającej we mnie fali sprzecznych emocji.
-Tak? Tylko tyle? Na tyle Cię stać po tych pieprzonych dwóch miesiącach naszego związku, w których częściej widziałam Cię zaćpanego niż w jakimkolwiek innym stanie?- Ten drwiący śmiech w słuchawce sprawił, że nie miałam już ochoty na wrzask, cała wściekłość nagle gdzieś zniknęła, pozostawiając za sobą tylko smutek i rozgoryczenie, ogromne rozgoryczenie, rosnące z każdą sekundą naszej rozmowy. Tym razem to ja spróbowałam się roześmiać, żeby zranić go tak, jak on zranił mnie, ale z ust wyrwał mi się tylko cichy, łamiący się odgłos, całkowicie pozbawiony rozbawienia.
A może to nie śmiech zabolał mnie najbardziej, tylko to, że zwrócił się do mnie ,,Soniu'', bardziej lub mniej świadomie przywołując kolejną falę niewygodnych wspomnień? Zacisnęłam usta, a po chwili westchnęłam głęboko.
-Stać Cię tylko na tyle, tak? Rzucisz, że mnie nienawidzisz, że mi coś zrobisz, jeśli się zbliżę? Chyba się zawiodłam, Mathy. Po tych dwóch, pieprzonych miesiącach stać Cię na tylko tyle? Myślałam, że wiesz, jak mnie bardziej zranić. No dalej, zrób to, wykrzycz to z siebie, nazwij mnie najgorzej, jak tylko potrafisz, no bo, och, no tak, prawie zapomniałam, że chciałam Ci, kurwa, zapewnić lepsze warunki do życia, no ale co Cię to obchodzi? Co Cię to, kurwa, obchodzi?- Ukryłam twarz w dłoniach i dałam sobie chwilę na otarcie płynących po twarzy łez.- Czy tego chcesz, czy nie, i tak będziesz mnie musiał oglądać, albo to ja będę musiała oglądać Ciebie, muszę zabrać swoje rzeczy, i i tak mnie spotkasz, nie unikniesz tego, słyszysz? Więc lepiej zbierz odwagę, poćwicz trochę, bo skoro tak bardzo chcesz mnie uderzyć, to proszę, nic nie stoi na przeszkodzie, tylko uważaj na twarz i na to, kto z naszej dwójki może oberwać bardziej.
Potem zaszlochałam jeszcze, raz, głucho, żeby zacisnąć usta i zamilknąć. Tak naprawdę miałam ochotę go przeprosić i zaproponować, żebyśmy zaczęli od nowa, ale wiedziałam, że tylko znowu zacząłby się śmiać, dlatego wolałam poczekać na jego odpowiedź, jakkolwiek by ona nie miała wyglądać.


Ostatnio zmieniony przez Sonea Hastings dnia Sro Kwi 09, 2014 10:03 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Mathias le Brun
Mathias le Brun
https://panem.forumpl.net/t1940-mathias-le-brun
https://panem.forumpl.net/t3011-mathias#46489
https://panem.forumpl.net/t1311-mathias-le-brun
https://panem.forumpl.net/t2098-come-to-mommy-my-little-fucker
Wiek : 26 lat
Zawód : #Mathias
Przy sobie : kapsułka cyjanku wszyta w kołnierz, rewolwer, miljon ton heroiny i jakieś podróżne ciuszki
Znaki szczególne : #Mathias
Obrażenia : #Mathias

Mathias le Brun - Sonea Hastings Empty
PisanieTemat: Re: Mathias le Brun - Sonea Hastings   Mathias le Brun - Sonea Hastings EmptySro Kwi 09, 2014 4:56 pm

Śmiech był lekarstwem na wszystko, śmiech można było dopasować do całej gamy odczuć, zawsze na miejscu, ha, przynajmniej w mathiasowej perspektywy, a ta odbiegała nieco od normalnej. To obrona, iluzoryczny mur, który mógł stworzyć w każdym momencie, odizolować swoje uczucia, często rozedrgane, od problemu, zbić z tropu, właśnie, poczuć satysfakcję na widok zdziwienia czy wściekłości, kiedy na jego twarzy widniał śmiech, choć czasem miał ochotę zabić. Narkotyki też pomagały, w pewien sposób uspokajały, choć z czasem stan pod ich wpływem stał się rzeczywistością, uodpornił się. Nie dostrzegał tego, bo bajka nadal trwała, bo ten magiczny płyn wciąż krążył w jego żyłach dodając pewności siebie, budując przed jego oczyma świat piękny, harmonijny, który czasem coś zakłócało, jakieś drobinki i nieprawidłowości, jakim musiał stawić czoła. To było proste życie, problemy nie były problemami, a jeśli się pojawiały i musiał je rozwiązać – to już codzienność, to coś najzwyklejszego na świecie. Napady. Śmierci. Może brzmi strasznie, może nie ma na to usprawiedliwienia. Przecież narkomanii na niego nie zasługują, rozgrzeszenie ich nie obejmuje. Trupy za życia, to tak, jakby samemu wydać na siebie wyrok. Teraz brzmi zabawnie, brzmiałoby przynajmniej, gdyby wypowiedział te słowa głośno, ale gdy na moment obudził się z pięknego snu, świadomość, że istnieje coś poza tą piękną krainą przytłaczała go. I wiszące nadeń widmo śmierci, wtedy jeszcze bardziej namacalnej, teraz, owszem, gdzieś była, ale ukryta i cicha, jakby czekała na odpowiednią działkę, której nada się imię ostatniej.
Złoty strzał, strzał w dziesiątkę.
Oczywiście, słuchał jej jak oczarowany i miał tylko nadzieję, że nie zacznie krzyczeć, bo wtedy, tak sobie powtarzał, natychmiast się rozłączy. Nie lubił krzyku, nie lubił kłótni, w pewien sposób był zły, ale wmawiał sobie, że nie. Już wytrzymywał ten płacz czy jęki, przez który nie mógł wiele zrozumieć, ale generalny przekaz do niego dotarł. Przyjął, podjął wyzwanie. Czyli teraz kolej na rozmowę z rodzaju „Kto komu wpierdoli przy następnym naszym spotkaniu”. Nie był damskim bokserem, przynajmniej nigdy żadnej kobiety boleśnie nie pobił, zdarzyło mu się spoliczkować, przewrócić, ale zazwyczaj hamulce zaczynały działać, z późnym zapłonem, ale jednak, zanim tracił kontrolę. Ale teraz kiedy obiecał, a ona najwyraźniej nie może się doczekać… no jak to tak, zawieść kobietę! Nie do pomyślenia. I nie wiedzieć czemu znów miał ochotę się zaśmiać, ale zakrył dłonią usta, odczekał chwilę i po ciężkim westchnieniu odparł:
-Dobra, chuj mnie to, rób co chcesz, tylko niech potem nikt nie ma pretensji, że cię nie ostrzegałem, przywilej godny księżniczki, a ty odrzucasz szansę wyjścia z tego cało – urwał na moment, aby dodać na samym końcu – Tęsknię i czekam.
I w tym właśnie momencie nacisnął czerwoną słuchawkę. W pustą przestrzeń poleciało kilka bluzgów.
Powrót do góry Go down
the civilian
Sonea Hastings
Sonea Hastings
https://panem.forumpl.net/t1975-sonea-hastings
https://panem.forumpl.net/t3571-heart-breaker-dream-maker
https://panem.forumpl.net/t3573-sonea-hastings#56065
https://panem.forumpl.net/t1166-she-will-be-loved
https://panem.forumpl.net/t3574-sonea#56066
Wiek : 21 lat
Zawód : trenuje rekrutów na żołnierzy
Przy sobie : paczka papierosów, zapalniczka, para kastetów
Znaki szczególne : tatuaż (kluczyk) na karku, złoty medalion na szyi, wojskowy chód
Obrażenia : częste bóle brzucha

Mathias le Brun - Sonea Hastings Empty
PisanieTemat: Re: Mathias le Brun - Sonea Hastings   Mathias le Brun - Sonea Hastings EmptySro Kwi 09, 2014 10:21 pm

To było właściwie niedorzeczne, do tego stopnia, że przez chwilę miałam ochotę wybuchnąć śmiechem, dokładnie tak, jak on chwilę wcześniej. To niedorzeczne, że rozmawialiśmy o... no właśnie, o czym, o tym, jak bardzo chciałby mnie uderzyć i jak bardzo chciałabym mu oddać, żeby poczuć jakąkolwiek namiastkę ulgi i spokoju? Przez chwilę zamknęłam oczy i spróbowałam wmówić samej sobie, że to wszystko to miał być tylko kolejny głupi żart z jego strony. Chyba nawet częściowo się tego spodziewałam, w końcu zawsze lubił zaskakiwać mnie w tych najmniej oczekiwanych momentach. Ale nie, nie zaprzeczył, więc tylko westchnęłam cicho. Byłam zmęczona, po prostu zmęczona tą całą sytuacją, która rzucała mną od jednego stanu emocjonalnego do drugiego- od obojętności do tęsknoty, od tęsknoty do złości, od złości do smutku, i w końcu do kompletnej obojętności i zmęczenia. Powtarzałam sobie, że byłoby lepiej, gdyby się rozłączył, ale podświadomie wciąż chciałam słuchać jego głosu, głosu, który tak dobrze znałam i do którego zdążyłam się tak przyzwyczaić. Nawet wtedy, kiedy obrzucał mnie najgorszymi obelgami, gdzieś głęboko czułam bezsensowną radość, że przynajmniej mogłam go usłyszeć. Ale oprócz radości wypełniała mnie złość, i smutek, że po tym wszystkim potraktował mnie jak zepsutą zabawkę. Miałam wrażenie, że chociaż mnie słuchał, tak naprawdę nie chciał słyszeć, a może znowu chciał wmawiać sobie, że tak naprawdę wszystko było w porządku. I może było, dla niego może tak.
Zgodził się spotkać, co jednocześnie mnie ucieszyło, i wzmogło złość. Nie mogłam znieść jego lekceważenia, nie mogłam znieść jego drwiącego głosu, a najbardziej nie mogłam znieść końcowego ,,tęsknię'', o którego usłyszeniu marzyłam przecież od tak dawna, a on to zepsuł, tak, jak zawsze wszystko psuł. Wzięłam głęboki oddech.
-Nie musisz się tak o mnie martwić, Mathy, ja też czekam.- Rzuciłam, a potem, zanim zdążyłam dodać coś jeszcze, usłyszałam kilka cichych dźwięków. Rozłączył się. Zatrzęsły mi się dłonie i na chwilę zacisnęłam usta, żeby potem wybuchnąć.
-Ty cholerny, pieprzony ignorancie, Ty okropny dupku, kurwa, skończony idioto!- Wrzasnęłam do słuchawki, chociaż przecież i tak nie mógł mnie usłyszeć. Zaszlochałam cicho i przez chwilę siedziałam w milczeniu, żeby dorzucić jeszcze cicho:
-To... to nie miało tak wyglądać, Mathy. Mathy, proszę, to... to przecież nie miało tak wyglądać.- Głos mi zadrżał i w końcu zaczął się rwać. Odłożyłam telefon z dziwnym spokojem, i dopiero po upływie chwili pochyliłam się i uderzyłam dłonią w podłogę. Ale moja frustracja nie miała już znaczenia. Może nigdy nie miała, a teraz na dodatek nie miał jej kto słuchać. Westchęłam cicho i odłożyłam telefon z dala od siebie, miałam już stanowczo dość patrzenia na niego i rozpamiętywania wszystkiego, co równie dobrze mogłoby wcale nie istnieć, a przynajmniej chciałabym trzymać się tej wersji.


// no, to zt. <33
Powrót do góry Go down
Sponsored content

Mathias le Brun - Sonea Hastings Empty
PisanieTemat: Re: Mathias le Brun - Sonea Hastings   Mathias le Brun - Sonea Hastings Empty

Powrót do góry Go down
 

Mathias le Brun - Sonea Hastings

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

 Similar topics

-
» Katy le Brun, Mathias le Brun i Rosemary Garroway
» Katy le Brun - Mathias le Brun
» Sonea Hastings
» Sonea Hastings
» Sonea Hastings

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Panem et circenses :: Po godzinach :: Archiwum :: Osobiste :: Telefony :: Linie telefoniczne-