IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
#9

 

 #9

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
the odds
Game over
Game over
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

#9  Empty
PisanieTemat: #9    #9  EmptyCzw Sie 01, 2013 2:34 pm



Przysypany śniegiem park, pozornie oaza spokoju. Na północy widać zarysy wieżowców, pozostałe drogi nikną w delikatnej mgle. Na końcu jednej z alejek stoi coś, co z daleka przypomina niewielki dom mieszkalny.

    Dostępne drogi:
    - północ
    - południe
    - wschód
    - zachód
    - budynek, przypominający dom
Powrót do góry Go down
the odds
Game over
Game over
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

#9  Empty
PisanieTemat: Re: #9    #9  EmptyNie Paź 20, 2013 12:51 pm

Park był pogrążony w ciszy, co jakiś czas przerywanej krzykiem jakiegoś ptaka. Zaledwie Cordelia weszła na jedną z ośnieżonych ścieżek, jej wzrok przykuły ślady ogromnych łap, odbijających się na świeżym śniegu.
Powrót do góry Go down
the civilian
Cordelia Snow
Cordelia Snow
https://panem.forumpl.net/t273-cordelia-snow
https://panem.forumpl.net/t3572-cordelia
https://panem.forumpl.net/t1280-cordelia-snow
https://panem.forumpl.net/t1611-the-capitol-s-sweetheart
https://panem.forumpl.net/t1369-cord
https://panem.forumpl.net/t1911-cordelia-snow
Wiek : siedemnaście
Zawód : studentka, celebrytka, mścicielka
Przy sobie : zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, odtwarzacz mp3, gaz pieprzowy, para kastetów, dokumenty, klucze i telefon.
Znaki szczególne : i'm cordelia fucking snow, who the fuck are you?
Obrażenia : wypadają mi włosy, ale od czego są peruki?

#9  Empty
PisanieTemat: Re: #9    #9  EmptyNie Paź 20, 2013 2:36 pm

| Zaśnieżone centrum miasta

Kojarzyła podobny park jeszcze z czasów dziecięcych zabaw, gdy matka zabierała ją spod czujnych oczu dziadka i spędzały kilka godzin zapominając o wszystkich obowiązkach. Mała Cordelia była narwanym dzieckiem, często uciekała i wspinała się na wszelkiego rodzaju barierki i płoty, z czasem zaczęła także wchodzić na drzewa. Takie chwile wolności były jej potrzebne, inaczej z pewnością wyrosłaby na marionetkę po praniu mózgu. Niektórzy co prawda i tak myśleli o niej w takich kategoriach, ale to przecież była ich strata.
Trybutka zatrzymała się przy jednej z ławek i obejrzała za siebie, wieżowce majaczyły w oddali, musiała więc wędrować już dłuższy czas. Kuszę trzymała przy sobie i wytężyła słuch, ale jedyny słyszalnym odgłosem były jej własne kroki na skrzypiącym śniegu. Oddech zamieniał się w parę, ale nie było jej na razie tak zimno, jak po opuszczeniu galerii.
W oddali dostrzegła niewielki domek, jedyny obiekt w okolicy, który wydawał się być wart uwagi. Zboczyła ze swojej ścieżki i skręciła w inną i dopiero wtedy to zauważyła.
Ślady ogromnych, zwierzęcych łap, odciśnięte na świeżym śniegu znajdowały się tuż obok niej. Cordelia wyprostowała się i szybko rozejrzała dookoła. Jej serce przyspieszyło, teraz mogła je czuć wyraźnie, kołaczące się panicznie w piersi.
Spokojnie. Nie biegnij.
Chociaż wciąż nie widziała zagrożenia doskonale wiedziała, że coś się tu czai. Ścisnęła kuszę i zdecydowanym krokiem zaczęła się poruszać w stronę domu. Starała się uspokoić oddech, ale nie na wiele się to zdało.

| Do domku, czy coś ją napadnie? ^^
Powrót do góry Go down
the odds
Game over
Game over
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

#9  Empty
PisanieTemat: Re: #9    #9  EmptyNie Paź 20, 2013 2:44 pm

W zasięgu wzroku Cordelii, niecałe sto metrów od niej, znajdowała się grupka pięknych krzewów, które pomimo zimy zakwitły. Idealne róże o krwistoczerwonych płatkach miały niesamowicie mocny, wręcz oszałamiający zapach, który na pewno przypominał nastolatce o wszystkich chwilach, które spędziła wraz z dziadkiem w jego ogrodzie i rezydencji.
Zaledwie podeszła do krzewów, za nią rozległ się głośny, niepokojący warkot. Zmiech, przypominający bezwłosego, ogromnego kota z długim jak bicz ogonem skoczył na Cordelię, przewracając ją, a ostre pazury pokaleczyły skórę na lewej nodze i obu bokach ciała. Wyszczerzone kły celowały wprost w szyję trybutki.
Powrót do góry Go down
the civilian
Cordelia Snow
Cordelia Snow
https://panem.forumpl.net/t273-cordelia-snow
https://panem.forumpl.net/t3572-cordelia
https://panem.forumpl.net/t1280-cordelia-snow
https://panem.forumpl.net/t1611-the-capitol-s-sweetheart
https://panem.forumpl.net/t1369-cord
https://panem.forumpl.net/t1911-cordelia-snow
Wiek : siedemnaście
Zawód : studentka, celebrytka, mścicielka
Przy sobie : zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, odtwarzacz mp3, gaz pieprzowy, para kastetów, dokumenty, klucze i telefon.
Znaki szczególne : i'm cordelia fucking snow, who the fuck are you?
Obrażenia : wypadają mi włosy, ale od czego są peruki?

#9  Empty
PisanieTemat: Re: #9    #9  EmptyNie Paź 20, 2013 3:09 pm

Kwitnące róże w środku zimy? To było zbyt piękne, żeby mogło być prawdziwe. Arena nie pierwszy raz karmiła Cordelię złudzeniami, jednak to konkretne było podszyte całkiem zręczną ironią.
Nie było jednak czasu na myślenie o ogrodzie dziadka, o ludziach, których tam poznała, o tych wszystkich zabawach pod nadzorem. Najwyższa pora uciekać.
Gdy krzew poruszył się, a trybutka usłyszała warkot, natychmiast ruszyła biegiem w stronę domu. Nie zdążyła, a koci zmiech powalił ją na ziemię, kalecząc lewą nogę i przebijając pazurami polar. Cordelia syknęła z bólu, ale buzująca w niej adrenalina nie pozwoliła jej się teraz poddać. Natychmiast podniosła kuszę, starając się wycelować w to paskudne stworzenie, jednocześnie próbując je skopać nogami z własnego ciała. Szybki rzut okiem na zmiecha i dziewczyna już widziała, że nie pojawił się tu jedynie po to aby ją nastraszyć. Skierowali go tu by pozbyć się definitywnie Cordelii Snow.
Ach, jakże haniebna byłaby to śmierć! Bardziej symboliczna byłaby utrata życia z ręki dzieciaka, którego rodzice nie popierali reżimu jej dziadka, bo i takie tu trafiły. Ale jak się nie ma, co się lubi...
Cordelia podziękowała w duchu sponsorom, którzy przysłali jej kuszę niewymagającą naciągnięcia, a potem nacisnęła spust. Celowała w szyję zmiecha, ale w takiej plątaninie łatwo było się pomylić, dlatego odruchowo sięgnęła po następny bełt. Wymagało to sporego wysiłku, ale w końcu udało jej się przechylić na prawy bok i załadować broń. Wystrzeliła po raz kolejny, drugą ręką osłaniając się przed zębami i śmigającym w powietrzu ogonem stwora. Usiłowała też przesunąć się choć trochę w stronę domu, w którym mogła znaleźć schronienie, jednak sunięcie plecami po śniegu ze zmiechem nad głową nie było najlepszym rozwiązaniem.
Powrót do góry Go down
the odds
Game over
Game over
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

#9  Empty
PisanieTemat: Re: #9    #9  EmptyNie Paź 20, 2013 4:01 pm

Dwie strzałki trafiły zmiecha, jednak ten nie dawał za wygraną. Drasnął kłami skórę na lewym ramieniu Cordelii, a jego następnym celem prawdopodobnie mogła być twarz.
Powrót do góry Go down
the civilian
Hope Flickerman
Hope Flickerman
https://panem.forumpl.net/t215-hope-blue-flickerman#365
https://panem.forumpl.net/t424-panna-hope?highlight=hope+flikerman
https://panem.forumpl.net/t1308-hope-flickerman?highlight=hope+flikerman
https://panem.forumpl.net/t1370-hope?highlight=hope+flikerman
Wiek : 12
Zawód : przegrzebywacz brudów, stalker, detektyw, piromanka
Przy sobie : gaz pieprzowy, zapalniczka

#9  Empty
PisanieTemat: Re: #9    #9  EmptyNie Paź 20, 2013 7:28 pm

    | #2.
Kto spodziewał się, że miejska droga prowadząca na południe przyniesie ze sobą zimę? Hope na pewno nie. Jednak wędrowała nadal w uparte. Wieżowce pokryte śniegiem i puste jezdnie zapierały dech w piersiach… Wszystko było jakby mieszkańcy Kapitolu postanowili go opuścić na zimę i zostawić samemu sobie. Podniosła głowę do góry i przy okazji poprawiła zapięcie bluzy. Dla takich widoków była w stanie znieść nieco uporczywe zimno.
Z znikąd pojawił się metaliczny odgłos, a obok niej zgrabnie w powietrzu wirował srebrny spadochron. Flickerman nie pozwoliła mu upaść i, gdy znalazł się na wysokości jej głowy, złapała go. Niemalże natychmiast otworzyła paczkę. W środku spoczywał komplet zatrutych strzałek i paczka suszonego mięsa. Przez chwilę patrzyła na przysłane przedmioty i zrozumiała przekaz. Ledwo powstrzymała się od wykrzyknięcia „CO?!”.
Była pewna tego, co znaczyły prezenty od sponsorów. Wszystko ułożyło się w całość. Końcówka piątego dnia, czwórka trybutów - końcówka Igrzyska. Zatrute strzałki - idealne narzędzie do zamordowania przeciwników bez wdawania się w niepotrzebne spory. Suszone mięso - wygrana, zaspokojenie wszechobecnego głodu w KOLCu, sława. Podarunki wydawały się jej być straszne, a zarazem pokrzepiające. Jednak ktoś na nią stawiał.
Dodatkowo uświadomiła sobie, że skoro dostała ten prezent w tym, a nie innym miejscu… Ktoś musiał być niedaleko. Dwie śmierci jednego dnia, to najwidoczniej za mało. Liczyła, że teraz żaden sojusz już nie istniał. Jeżeli miała walczyć, to tylko jeden na jednego. Zdjęła plecak z ramion i schowała procę do środka. Przecież i tak nie umiała z niej strzelać. Dużo większe szanse miała ze strzałkami. Jeszcze bardziej ostrożnie ruszyła przed siebie.
Po kilkunastu, a może kilku dziesięciu minutach przemierzania zaśnieżonych ulic dotarła do parku. Aura skweru zieleni zdawała się być za spokojna, jednocześnie bardzo niebezpieczna. Mgła otaczająca jego granicę tworzyła swojego rodzaju bajeczną atmosferę. Hope wyciągnęła z plecaka noktowizor iż nałożyła go na oczy. I obraz jaki zobaczyła nieco ją zaskoczył. Coś, całkiem niedaleko siedziało na jednym z trybutów. Po chwili Hope uświadomiła sobie, że tym czymś był zmiech… o kształtach przerośniętego kota. Dopiero, gdy wyostrzyła słuch, doleciały do niej warkot i pojękiwania, a może syknięcia jakieś dziewczyny.
CORDELIA.
Natychmiast wyciągnęła paczkę z mięsem z kieszeni, jednak… Co dalej? Czy strzałki mogły zabić takie zwierzę? Hope musiała spróbować, ale co jeśli kocur mógł zabić je obie? Kto wtedy by wygrał? Jakaś sierotka niezdolna do zmian?
MYŚLMYŚLMYŚL.
Snow miała kuszę… lub coś takiego. Ona strzałki i mięso… i biżuterię. I JABŁKA. Przecież w końcu musiały się do czegoś przydać. Jednym ruchem ściągnęła plecak, drżącymi dłońmi wyciągnęła pudełko i wyjęła z niego trzy, nadal idealne, czerwone jabłka. Ponownie zapięła go iż zarzuciła na plecy. Otworzyła suszone mięso. W kieszeni spoczywało jej kilka kamyków, już trzymała jeden z nich i nieco popsuła idealną skórkę jabłek. Po czym zaczęła pocierać kawałkiem suszonego mięsa o owocach. Pozostawiła je na śniegu, lekko przykrywają kawałkami wołowiny.
Oby przeszły zapachem.
Podeszła nieznacznie bliżej, tak by mgła nieco ustąpiła.
- Kici. Kici. - Zawołała ciskając sporym kawałkiem mięsa w kotka. - Smacznego! - Krzyknęła i zaszeleściła torebką zaczynają uciekać i rzucając za siebie kawałeczki wołowiny. - Chodź do mnie. Ciocia Hope ma tego więcej! Wiem, że ci smakuje. - Mówiła głośno i wyraźnie, tak by skierować zmiecha na swój ślad, a raczej na trzy, pozostawione na śniegu jabłka. Przy okazji sięgnęła po strzałki.
Żeby zająć się Cordelią najpierw musiała pozbyć się kotka.
Powrót do góry Go down
the odds
Game over
Game over
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

#9  Empty
PisanieTemat: Re: #9    #9  EmptyNie Paź 20, 2013 9:50 pm

Kotek, jak cudownie nazwała go Hope, wyjątkowo niechętnie odsunął kły od twarzy Cordelii, fukając nieco na hałas, jaki wydawała z siebie ta mała, dziwna istota nieopodal. Długie, rozłożyste wąsy poruszyły się lekko, gdy zmiech wyczuł intrygujący zapach mięsa. Zaledwie Flickerman rzuciła pasek suszonego mięsa, przerośnięty kot najzwyczajniej w świecie pochwycił go i pożarł, po czym oblizał się, ukazując trybutce garnitur idealnie ostrych, długich białych zębów, wśród których największe wrażenie robiły monstrualne wręcz kły, wyrastające ze szczęki tuż za normalnymi, znacznie mniejszymi.
Ciekawe stworzenie, czyż nie? Zapach mięsa musiał już mocno roznosić się w powietrzu, bowiem zmiech machnął łapą po raz kolejny, raniąc pazurami prawe ramię Cordelii Snow i zeskoczył z niej. Powoli podszedł do jabłek, poruszając się z niezwykłą gracją, jak na tak duże stworzenie, i obwąchał je ostrożnie… Ale najwidoczniej nie pachniały mu tak smakowicie jak stojąca nieopodal Hope, na którą zaraz też się rzucił, zaciskając szczęki na jednym z nadgarstków dziewczyny.




    Podsumowując, moje panie:
    Cordelia, masz parę ładnych ran, ale nie martw się, piękna – chirurdzy w Kapitolu potrafią naprawdę wiele… ale co, jeśli dłuższa para kłów uroczej kici jest jadowita? Plus lada moment możesz mieć na sumieniu dwunastoletnią dziewczynkę… Może wypadałoby połączyć siły i pozbyć się kotka, zanim Was zje?
    Hope, nie radzę wykonywać żadnych gwałtownych ruchów – chyba, że bardzo pragniesz stracić jedną z rąk na wysokości łokcia. Swoją drogą, czy lekarze w Kapitolu są w stanie przyszyć oderwaną kończynę czy też niechcący skażesz się na protezę…?
    Enjoy (;

    P.S. Zachęcam Was do wymiany zdań... Lub wrzasków.
Powrót do góry Go down
the odds
Game over
Game over
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

#9  Empty
PisanieTemat: Re: #9    #9  EmptyNie Paź 20, 2013 11:20 pm

Nagle na całej arenie rozbrzmiewa głośno hymn Panem. Zaledwie jego dźwięki milkną, daje się słyszeć tubalny, donośny głos:
- Panie i Panowie! Pragnę przedstawić Wam Zwycięzców 75. Głodowych Igrzysk, Katy le Brun, Hope Flickerman, Bookera Rodwella oraz Cordelię Snow!
Na niebie jeszcze przez chwilę wyświetla się herb Panem, otoczony zdjęciami zwycięskich trybutów, po czym niknie.

Zmiech, który zaatakował trybutki, nagle rozpływa się jakby we mgle.



    Gratulacje, drodzy trybuci!
    Daję Wam nieco czasu na reakcję, po czym zjawią się poduszkowce :]
Powrót do góry Go down
the civilian
Cordelia Snow
Cordelia Snow
https://panem.forumpl.net/t273-cordelia-snow
https://panem.forumpl.net/t3572-cordelia
https://panem.forumpl.net/t1280-cordelia-snow
https://panem.forumpl.net/t1611-the-capitol-s-sweetheart
https://panem.forumpl.net/t1369-cord
https://panem.forumpl.net/t1911-cordelia-snow
Wiek : siedemnaście
Zawód : studentka, celebrytka, mścicielka
Przy sobie : zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, odtwarzacz mp3, gaz pieprzowy, para kastetów, dokumenty, klucze i telefon.
Znaki szczególne : i'm cordelia fucking snow, who the fuck are you?
Obrażenia : wypadają mi włosy, ale od czego są peruki?

#9  Empty
PisanieTemat: Re: #9    #9  EmptyPon Paź 21, 2013 12:29 am

Czuła zimny oddech zwierzęcia na swojej twarzy, już szykowała się na jego zębiska na policzku, gdy nagle... zmiech odpuścił. Zszedł z niej i zwrócił głowę w innym kierunku, a Cordelia miała tylko moment na obserwację, zanim stworzenie rzuciło się na swoją nową ofiarę.
Hope?
Chociaż poznała tę dziewczynkę dopiero kilka dni temu, z niczym nie mogła pomylić jej sylwetki, majaczącej z daleka i jej głosu, nawołującego zmiecha. Przecież to do niej właśnie zmierzała, a teraz to młoda Flickerman ratowała jej tyłek.
Paskudne stworzenie skoczyło na trybutkę, a Cordelia natychmiast wyprostowała się i już celowała w nie kuszą, gdy nagle...
Coś trzasnęło, świsnęło i rozbrzmiał hymn Panem.
No pięknie, przyjdzie nam umierać w doprawdy wzniosłej oprawie.
- Panie i Panowie! Pragnę przedstawić Wam Zwycięzców 75. Głodowych Igrzysk, Katy le Brun, Hope Flickerman, Bookera Rodwella oraz Cordelię Snow!
Przez dłuższą chwilę dziewczyna nie wierzyła w to, co usłyszała. Czyżby był to jakiś wysublimowany żarcik ze strony organizatorów? Spojrzała zaskoczona na Hope, ale gdy zmiech rozpłynął się w powietrzu już wiedziała, że to się naprawdę dzieje.
Wygrały. Żyją.
Niewiele myśląc odrzuciła kuszę i przebiegła przez śnieg do młodszej koleżanki. Rzuciła się na nią z impetem, nie zważając na rany żadnej z nich. Co z tego, że piekła ją noga? Cordelia musiała w tej chwili kogoś uściskać i uwierzyć, że nie śni.
-Nic Ci się nie stało? - zapytała dopiero po kilku chwilach przytulania się do Hope.
Spojrzała na nią badawczym wzrokiem, ale wyglądało na to, że ich rany nie są poważne ani tym bardziej śmiertelne.
Przypomniała sobie głos Logana, który oznajmił przecież, że nie tylko one uszły z życiem. A więc Bookerowi też się udało? I nawet Katy?
Przez jedną sekundę przez jej głowę przebiegła złowroga myśl: coś złego musiało stać się w Kapitolu. Może Coin nie żyje? A może wybuchło kolejne powstanie?
Ale to nie była odpowiednia chwila na takie rozmyślenia.
-Dziękuję - wyszeptała, ponownie przysuwając dziewczynkę do siebie i zrobiłaby to nawet wtedy, gdyby tamta wyraziła jakiś sprzeciw.
Powoli wzbierała w niej euforia, spojrzała więc na nieboskłon, na którym lada chwila miał pojawić się poduszkowiec.

| <333
Powrót do góry Go down
the civilian
Hope Flickerman
Hope Flickerman
https://panem.forumpl.net/t215-hope-blue-flickerman#365
https://panem.forumpl.net/t424-panna-hope?highlight=hope+flikerman
https://panem.forumpl.net/t1308-hope-flickerman?highlight=hope+flikerman
https://panem.forumpl.net/t1370-hope?highlight=hope+flikerman
Wiek : 12
Zawód : przegrzebywacz brudów, stalker, detektyw, piromanka
Przy sobie : gaz pieprzowy, zapalniczka

#9  Empty
PisanieTemat: Re: #9    #9  EmptyPon Paź 21, 2013 7:32 pm

Sytuacja wydawała się być beznadziejna. Kotek postanowił zupełnie zignorować smaczność jabłuszek i skosztować ludzkiego mięsa. Dokładniej mówiąc, dwunastoletniej dziewczynki uciekającej przed potworem. Przecież wcale nie wyglądała na smaczną… A nawet jeśli, to już na pewno nie na pożywną. Prawda? Kto chciałby zjeść chuderlawą blondynkę? Nikt normalny.
W dłoni trzymała już jedną z zatrutych strzałek gotowa do ataku, jednak oczekiwała na ruch zmiecha. Nie chciała się z niczym narzucać, tylko powoli i spokojnie ukatrupić. Nagle do jej uszu doleciał dźwięk. Świetnie go znała… co noc pojawiał się na arenie. Hymn Panem. Czyżby ktoś postanowił sobie zadrwić z wnuczki prezydenta i uhonorować jej śmierć cudowną oprawą muzyczną... Jednak nie tym razem!
- Panie i Panowie! Pragnę przedstawić Wam Zwycięzców 75. Głodowych Igrzysk, Katy le Brun, Hope Flickerman, Bookera Rodwella oraz Cordelię Snow! - Głos wypełniał cała arenę i odbijał się w uszach trybutki… Choć może już wtedy była wygrana? Nie mogła w to uwierzyć. Słowa uderzały o ściany jej czaski. Przecież zwycięzca miał być jeden, a nie tak jak wskazywała informacja, czwórka… Niepewnie rozejrzała się dookoła. Po zmiechu nie było ani śladu. Co się stało?
Zwycięzcy… Głodowe Igrzyska… Hope Flickerman. Cordelia Snow…
Nie wierzyła, dopóki nie poczuła uścisku swojej, doczesnej konkurentki… Może to była prawda. O ile to nie był sen.
To chyba prawda.
Żyła.
Cordelia także żyła.
Wygrały.
…Ale było jej okropnie zimno.
Koszmar się skończył i w końcu mogła wrócić do tego… wszystkiego, co jej odebrano. Ale wiedziała, że musiała być silna. Może to los dał jej szansę na odbudowę. Albo na zbudowanie czegoś nowego. W końcu słabeusze nie wygrywali Igrzysk. Jej się udało. Zabawne, bo mimo ogromnych pokładów chęci i determinacji nie spodziewała się tego.
Na pytanie panny Snow odpowiedziała jedynie przeczącym kiwnięciem głowy, ponieważ czuła się bardzo dziwnie. Nie z powodu nasilonego się pragnienia, czy ciągle wiszącego nad nią widma głodu. Jakiś paradoks zjadła ją od środka. Czyżby prawdą było to, że rzecz, której tak bardzo pragnęliśmy w momencie otrzymania jej, stawała się ostatnią potrzebną nam rzeczą? To samo miało miejsce w parku przepięknie otulonym mgłą. Wygrana w Igrzyska wcale nie była jej do niczego potrzebna? Chyba obeszłaby się bez niej… ale wtedy dawno leżałaby w zimnym grobie.
Jednakże teraz ranga wydarzenia, czy samo wydarzenie wydawało się być jej bezużytecznie. Puste pięć dób spędzonych arenie, by przeżyć. To głupie, ale jeszcze godzinę temu zrobiłaby wszystko dla wygranej, ale gdy ta nadeszła znikąd, zupełnie niespodziewanie, nie potrzebowała jej.
Nie dbała o nią.
- Dziękuję. - Szept Cordelii wywołał u niej mieszane uczucia. Po raz pierwszy od dużego czasu nie czuła się samotna, zagubiona. Sama przywarła niemal każdym centymetrem kwadratowym swojego ciała do panny Snow. Dopiero teraz poczuła, jak to na nią zadziała. Łzy same napłynęły jej do oczu… jednak nie ze smutku. Ze szczęścia.
Nie była sama.
Nie była samotna.
Nie była niezauważona.
Była z kimś, kogo uważała za kogoś ważnego. Tak naprawdę.
- Kocham cię, Cord. - Przytuliła przyjaciółkę mocniej, a po jej polikach płynęły już strumienie łez. Poczuła się niemal jak przy Blue. Uczucie ciepła wypełniło ją od środka. Uśmiechała się, a coś, co wypływało z jej serca, skutecznie dodawało jej sił.
Nie przejmowała się jutrem. Czuła, że stoi nad jakaś niewidzialną przepaścią i… Chyba powinna była skoczyć. Może nie samotnie, ale skoczyć i nie przejmować się niczym. Jutro miało nadejść.
Była pewna, że nadejdzie.
Lepsze jutro.
Nawet przestało być jej zimno.
Powrót do góry Go down
the odds
Game over
Game over
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

#9  Empty
PisanieTemat: Re: #9    #9  EmptyPon Paź 21, 2013 11:23 pm

Trybutki bardziej wyczuły niż usłyszały zbliżający się poduszkowiec, który zawisł nad nimi. Z pokładu spuszczono drabinkę, na tyle szeroką, by Cordelia i Hope mogły się na niej zmieścić obok siebie. Zaledwie przylgnęły do szczebelków, unieruchomił je silny prąd, a drabinka uniosła się do góry.
- Gratuluję Zwyciężczyniom! - krzyknęła jakaś młoda kobieta, pomagając dziewczętom zejść z drabinki i usadowić się w miękkich, wygodnych fotelach. - Prześpijcie się nieco, niedługo będziemy w Kapitolu.


    Cordelia, Hope - tutaj kończy się rola niewdzięcznego GO, którego zadaniem było uprzykrzać Wam życie. Ale nie martwcie się, lada moment traficie w zacne ręce Mistrzów Gry, którzy z radością umilą Wasze żywoty! Pamiętajcie - los Wam sprzyja <3
    Życzę udanego pobytu w Szpitalu im. Sacromanthy Beaudelaire
Powrót do góry Go down
Sponsored content

#9  Empty
PisanieTemat: Re: #9    #9  Empty

Powrót do góry Go down
 

#9

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Panem et circenses :: Po godzinach :: Archiwum :: Lokacje :: 
1. arena
-