Zawód : Niezrównoważony psychicznie
| Temat: Siegle Nollaf Pon Lip 15, 2013 11:18 am | |
| Siegle NoolafJosh HutchersonIMIĘ: Siegle NAZWISKO: Nollaf DATA URODZENIA: 06.06.2263 MIEJSCE ZAMIESZKANIA: Wszędzie ZAJĘCIE: TajemnicaSiegle nie posiada, żadnej rodziny i nie uważa aby jej potrzebował, sam sobie radzi, a rodzina to dodatkowe problemy, nic więcej. Skoro więc już ma mieć jakieś problemy, niech to będzie jego wybór, dlatego rodzinie mówi nie.
Od czego zacząć życie osoby która nigdy tak naprawdę nie żyła? Nie ma tak naprawdę dobrego momentu, od którego można zacząć opowiadać swoją historię, a przynajmniej nie taką, która niesie ze sobą odmienność. Nie jednak tą miłą, ciekawą, ale mroczną, pozbawioną logiki i przerażającą. Bo taka jest właśnie historia Siegla. Jeśli więc liczycie na coś o dobroci i zmianie z miłego chłopca w to, kim jest teraz, to lepiej przestańcie czytać, bo tracicie tylko czas….
Była noc, pewnie koło trzeciej wieczorem albo nawet później, a on leżał w miękkim, ciepłym pełnym miłości łóżku, słyszał śmiech domowników, bawili się na dole i cieszyli się z czegoś. On zaś był tutaj sam. Patrzył się przed siebie w sufit pełny gwiazd. Oczywiście nie były one prawdziwe jedynie namalowane tak aby w nocy farba którą zostały wypełnione dawała blask. Musiał przyznać, że było tu ładnie i że pewnie trafił na jedną z tak zwanych idealnych rodzin. Ale to nie było jego łóżko, pokój w którym się znajdował nie należał do niego, zaś odgłosy domowników były dla niego całkowicie obce. Do tej pory. Dzisiejszej nocy wszystko się zmieniło. Kiedy zabił tą dziewczynkę. Odwrócił wzrok w stronę konta, gdzie znajdowało się ciało martwej niespełna dwunastoletniej nastolatki. Była ubrana w białą pidżamę w wilki, które teraz były całe czerwone. To było jego dzieło, wiedział o tym choć nie rozumiał czemu to zrobił. Pamiętał wszystko co się wydarzyło. Jak dziewczyna mówiła coś do niego, najwidoczniej chcąc się zaprzyjaźnić, podała mu nawet tort, mówiąc, że to jej urodziny. Wtedy po prostu ją złapał za szyję, jednym szybkim ruchem pozbawił ją przytomności, potem dokończył dzieła. Niewielkim nożem rozciął jej gardło, gdy ta była nieprzytomna. Potem nie czując nic, wszedł do jej pokoju i położył ją w kącie, obok pluszowych wilków. Nie wiedział czemu, nie rozumiał tego, ale czuł, że tak powinien postąpić, że dziewczyna by tego od niego chciała. Chciał krzyczeć bo nie rozumiał tego, ale tym bardziej nie znał stanu złości, irytacji, zawsze była tylko pustka. Nie czuł więc smutku choć gdzieś tam w nim jego umysł chciał go poznać. Gdyby młody Siegle znał powody które każą mu robić to co czyni, może w tedy zrozumiałby trochę bardziej siebie samego i przestałby to robić? Lub nie, ale choć by zrozumiał. Leżał w jej łóżku, patrzył na jej Świat jej oczyma, słuchał głosów jej rodziny i widział ją pośród swoich ukochanych zwierząt. Dziewczynę która była na tyle niewinna i dobra, że pomogła nieznajomemu. Niestety trafiła na niego albo to on trafił na nią. Bo przecież nie może być w tym przypadku, coś musiało nim kierować, prawda? Wstał z łóżka i podniósł dziewczynę z miejsca w którym ją zostawił. Była taka leciutka, dla niego, anioła śmierci. Położył ją na łóżku i przykrył delikatnie całując w usta na dobranoc. Zaś z dołu nadal było słychać, odgłos jej rodziny, śmiech i radość. Zapewne zmieniłoby się to w momencie gdy poznaliby prawdę o tym, co przytrafiło się ich córce. Przykucnął nad nią i uśmiechając się powiedział. -Spokojnie aniele, już jest wszystko dobrze, teraz będziesz bezpieczna.- Mówiąc to do martwej, czuł, że robi dobrze, że tak powinien, choć nie rozumiał czemu. Potem pojawiły się myśli, dziwne, ale jasne do zrozumienia.- Rozumie. Nie martw się, im nic nie będzie. Poradzą sobie, ty musisz teraz spać. Śpij, a ja im to powiem. Powoli i spokojnie, jak gdyby nie chciał jej obudzić z jej snu, z którego nigdy już nie miała się obudzić, wyszedł z pokoju, zapalając małą lampkę znajdującą się na stoliku. Tak jak wszystko w jej pokoju, ta również miała na sobie wizerunki wilków i gwiazd. Gdy ją włączył, jasne punkciki rozjaśniły ciemną noc, a wilczaste twory zaczęły wędrować po pokoju. On zaś wyszedł, zamykając za sobą drzwi. Musiał przecież powiedzieć im, co się stało, oraz że ich kochana, pierwsza i najstarsza córka zasnęła. Skąd wiedział tyle o niej, skoro nigdy wcześniej jej nie widział? Ona mu to powiedziała, przez SEN.
Co było potem? Czy jestem chory i powinienem się leczyć? Czy to był koniec? Na wiele z tych pytań nie ma odpowiedzi, bo ja ich nie znam. Nie wiem, czemu zabijam innych, czuję jednak, że tak powinienem czynić i że póki nie zrozumiem tego, nie przestanę. Tamtej nocy nikt mnie nie zatrzymał. Rodzina dziewczyny była w szoku, nawet nie zauważyli kiedy wyszedłem z ich domu, a ja po prostu zrobiłem to, co chciała ode mnie ona. Powiedziałem im o jej śnie, aby mogli zrozumieć i ruszyłem dalej, szukając kolejnej osoby, której mogę dać sen. Choć czy naprawdę tego szukałem? Sam tego nie wiem, to po prostu uczucie, jedno z niewielu jakie mam, wiem o tym, że muszę to zrobić, więc to robię. O dziwo, nikt mnie nie szukał; rodzice tej dziewczyny byli w takim szoku, że nie potrafili mnie opisać. Przez władzę zostało to uznane za atak szaleńca, który chciał pokazać rządowi, co się może stać. Ale dla mnie nie miało znaczenia, że dziewczyna była córką kogoś ważnego w Kapitolu, oni tego nie rozumieli. Ja też nie.
Z biegiem czasu, ilość osób, którym przyniosłem sen, była coraz większa w ogólnym chaosie związanym z rebelią, moje czyny stawały się czymś zwyczajnym i mało kto zauważał śmierć starego, bezdomnego kloszarda, czy wychudzonej sprzedawczyni biletów w kinie. Oni wszyscy znikali i tylko ja i oni znaliśmy prawdę. Nic jednak nie trwa wiecznie, byłem przestępcą, choć sam się tak nie czułem; gdybym robił coś złego, to przecież już dawno ktoś by mnie powstrzymał, ale tak się nie stało. Dopiero przez przypadek zostałem przyłapany. W trakcie próby podarowania snu jednemu z trybutów, strażnicy pokoju pojmali mnie i wsadzili do ośrodka dla umysłowo chorych. Spędziłem tam kilka lat, albo dłużej. Człowiek traci rachubę w momencie kiedy nie widzi swojego celu w życiu, a moim było dawanie SNU. W trakcie całego pobytu w ośrodku dla wariatów, jak o nas mówili, nie raz byłem badany, ale żadne z tych rzekomych cudów techniki nie wyjaśniło, co dzieje się z moją głową. Nie byłem bowiem agresywny, nie stwarzałem żadnego zagrożenia dla innych pacjentów. Zaś kiedy tłumaczyłem im, że daję sen tylko tym, którzy już śpią, nikt nie rozumiał. Sam chciałbym to pojąć. Teraz, po tych latach, rebelianci zdobyli władzę, w Panem jest nowy prezydent, zwie się Coin. O dziwo moje czyny zostały uznane za walkę z wcześniejszym systemem i pomoc w zwalczeniu zła, które istniało przed porządkiem, który teraz nastał. Nawet atak na trybuta, który podobno był rodzajem łaski i spokojniejszej śmierci dla osoby, która i tak zostałaby zabita na arenie. Mnie to jednak nie obchodziło. Skoro chcieli mnie wypuścić, to dobrze. Oznacza to, że mogę zwyczajnie żyć, a kiedy znowu poczuję to dziwne uczucie, to zrobię to, co muszę. W końcu to los mnie stworzył takim, jakim jestem, to on mnie zamknął w tym ośrodku, a teraz mnie z niego wyciąga. Nie mam prawa się z nim sprzeczać. Bo pragnę tylko zrozumienia, niczego więcej. Niech Bóg, jeśli istnieje, mi je da.
Wiem dziwaczne, ale chcę sobie pograć taką postacią ;) Nie można tego u niego stwierdzić. Chłopak robi bowiem to, co uważa, że musi robić, nie czuje smutku, radości z tego, co czyni, ale przymus do robienia tego, a potem pewność, iż zrobił dobrze. Ale nie towarzyszą temu żadne emocje. Bo one nie są mu potrzebne. Jego prawdziwe ja, od tak dawna jest skryte za obowiązkiem i głosami w jego głowie, że nawet jego imię i nazwisko nie należą do niego. Są jedynie wytworem jego chorego umysłu. Nikt nigdy nie poznał jego imienia. Siegel zabijał tylko osoby które miały nieuleczalne schorzenia, albo były bliskie śmierci. Sam chłopak o tym nie wie, ale taki jest fakt. Tak jak również ten, iż święcie wierzy, że czyni coś, co musi robić - to mówią mu jego glosy w głowie. Słyszy je jednak tylko wtedy, kiedy znajdzie osobę, która musi ZASNĄĆ. |
|
Wiek : 21 Przy sobie : czarna, skórzana torba, a w niej: fałszywy dowód tożsamości, mapa podziemnych tuneli, wytrych, medalik z kapsułką cyjanku, nóż ceramiczny, zapalniczka, paczka papierosów, leki przeciwbólowe, latarka z wytrzymałą baterią Obrażenia : złamane serce
| Temat: Re: Siegle Nollaf Pon Lip 15, 2013 12:31 pm | |
| Okej, poprawiłam błędy w karcie, uważaj bardziej na interpunkcję (pamiętaj zwłaszcza o przecinkach przed 'który' i rozdzielaniu zdań złożonych, bo tego było najwięcej). Ogólnie historia... intrygująca, ciekawa jestem, jak to rozegrasz. Ale akcept leci i miłej gry. (: |
|