|
| Biuro Anthony'ego Larousse'a | |
| Autor | Wiadomość |
---|
Wiek : 42 Zawód : Główny strateg i dowódca wojsk w Kapitolu
| Temat: Biuro Anthony'ego Larousse'a Sro Cze 05, 2013 4:00 pm | |
| |
| | | Wiek : 42 Zawód : Główny strateg i dowódca wojsk w Kapitolu
| Temat: Re: Biuro Anthony'ego Larousse'a Sro Cze 05, 2013 4:46 pm | |
| Tabuny papierów zalega na jego biurku, doprowadzając minimalistyczne pomieszczenie do artystycznego nieładu. Wszędzie przewlekają się akta i informacje o żołnierzach Prezydent Coin. Nie tak wyobrażał sobie pracę dowódcy i głównego stratega, lecz czy nie było to skrupulatnie zaplanowane przez Coin? Zagłuszenie! Burknął pod nosem, przekładając zdjęcia kolejnych mężczyzn. Młodzi, starsi, bardziej i mniej doświadczeni. Naznaczeni blizną wojny i ci bez większego doświadczenia. Losy ludzi przeplatają się w coś wielkiego, nieosiągalne. To jeszcze nie koniec... i mocno w to wierzył! To dopiero początek rebelii, która zmieni oblicze całego Panem. Próbowała ogarnąć bałagan, ponieważ spodziewał się gościa - Gwen Jassel, głównego informatora Almy Coin. Jej nastawienie zdecydowanie nie podobało się Anthony'emu. Nie znosił takiego zachowania, a takich ludzi nazwałby "wyklętymi". Nędzne cienie Coin, przeznaczone do najbardziej niecnych celów. Wsadził do ust gruby tytoniowy skręt, którego dym roznosił się już po całym pomieszczeniu. Boskie cygaro, które towarzyszyło mu na każdym kroku. Czekała go długa, męcząca i ciężka rozmowa, dlatego postanowił wzmocnić się szklaneczką złocistego trunku, którą nazywa się whiskey. Znieczulała go na całe zło i brutalność tego świata. Wszystkie smutki i żale topił właśnie w alkoholu, czy jest w tym coś złego? Odchrząknął głośno, gdy usłyszał pukanie do drzwi. Zasiadł za biurkiem, a jego oczy wyczekiwały ujrzenia sylwetki kobiety. - Zapraszam, panno Jassel. - Powiedział głośnym i donośnym tonem, mając wrażenie, że jego głos wsiąka w ściany tego przestrzennego biura. Objął dłużą dłonią szklankę, zwilżając usta nektarem bogów. |
| | | Wiek : 26 Zawód : Główny Informator
| Temat: Re: Biuro Anthony'ego Larousse'a Czw Cze 06, 2013 8:50 pm | |
| Gwen była zaskoczona. Tego ranka Pani Prezydent wezwała ją do siebie i wydała szereg poleceń. Nic nadzwyczajnego. Do głowy państwa należało przydzielanie zadań, zaś do rządowych pracowników ich wykonywanie. Biorąc pod uwagę, że Gwen otrzymywała od Coin rozkazy na długo nim Kapitol został zdobyty, zaś sama Alma wspięła na szczyt władzy, przyjmowanie poleceń nie powinno być niczym niezwykłym. Nie. To nie rozkazy ją zdziwiły, lecz ich treść. Spotkaj się z Larousse, powiedziała Prezydent splatając palce nad blatem biurka, porozmawiaj z nim o naszych siłach zbrojnych. Stanie uzbrojenia. Samopoczuciu żołnierzy. Dowiedz się, co wyprawia na swoim podwórku ten stary pies wojenny. Wymowne spojrzenie, jakie posłała przy tych słowach podwładnej, jasno dawało do zrozumienia, na co należało ukierunkować tą rozmowę. Przesłuchujemy teraz naszych sojuszników, towarzyszy broni? Gwen niemal zadała swojej mentorce to pytanie. Niemal. Ślepe zaufanie i szacunek, jaki żywiła do starszej kobiety zwyciężyły w niej po raz kolejny. Zamiast dociekać o co w tym wszystkim chodziło, skinęła głową, po czym opuściła prezydencki gabinet. Korytarze przywitały ją pustkami. Większość ludzi zaszyła się gdzieś w pomieszczeniach budynku albo przebywała w terenie. Możliwie, że niektórzy wciąż nie czuli się zbyt komfortowo w nowej dla nich sytuacji. Nie musieli już ukrywać się przed reżimem Snowa, mogli chodzić ze śmiało podniesionymi głowami po ulicach miasta. Ciemne, rebelianckie kryjówki z lichym wyposażeniem zastąpiła nowoczesna i czysta Siedziba. To spora zmiana, do której długo się przyzwyczajało. Przynajmniej w przypadku Jassel. Dalej było jej nieswojo krążyć po tych korytarzach. Nie pasujesz do nas - zdawały się krzyczeć. Jesteś intruzem. Cóż, coś w tym było. Mimo iż rebelianci doszli do władzy, nadal stanwoili obcy element w Kapitolu. Zanim dotarła do miejsca docelowego, przystanęła przed dużym ściennym lustrem. Czarna garsonka, dopięta na ostatni guzik. Staranie zaprasowane czarne spodnie. Ciemne włosy włosy ściągnięte w kucyk, w taki sposób że żaden niesforny kosmyk nie ważył się wydostać spod gumki. Gwen wyglądała profesjonalnie i tak się czuła. Mogła stawić czoła Głównemu Strategowi. Zapukała i otworzyła drzwi. Pierwsze co poczuła przekraczając próg biura był; w prawdzie nikły, ale wyczuwalny zapach tytoniu. Nieznacznie zmarszczyła brwi. Nienawidziła papierosów oraz wszelkich im pochodnych produktów. Skierowała wzrok na tkwiącego za biurkiem mężczyznę. - Dziękuję, że zechciał mnie pan przyjąć, sir - uśmiechnęła niczym osoba zakłopotana tym że wykorzystuje jego wspaniałomyślność i zabiera czas, który przecież mógł poświęcić pracy. Tak jakby Larrousse miał wybór co do tego czy chce przyjmować kogoś z bliskiego otoczenia Coin. Bez dalszych ceregieli usiadła na krześle. Postanowiła udawać, że nie dostrzega szklaneczki i nie czuje w powietrzu wstrętnego zapachu tytoniu. O wiele bardziej zainteresowały ją poupychane na półkach (miejscami na siłę) teczki i papiery. Przypuszczała, że gdyby do nich zajrzała, znalazłaby w ich akta żołnierzy; ewentualnie opisy jakiś wojskowych manewrów. Co innego trzymałby w swoim gabinecie Strateg? Żołnierskie dokumenty na chwilę nakierowały jej myśli na dawnych kolegów, którzy wzięli udział w wojnie. Z tego co wiedziała, cześć z nich porzuciła wszelką walkę i osiedliła się gdzieś w stolicy. Pozostali nie chcieli, nie potrafili zrezygnować z całej tej zabawy. Za bardzo ich wciągnęła. Rzecz godna pochwały, a zarazem współczucia. - Rozumiem, że jest pan zajętym człowiekiem - dodała; może... może w tonie jej głosu kryła się lekka naganna. Palenie i popijanie; iście ważne zajęcia dla stratega. Ciekawe co powiedzieliby żołnierze, gdyby to zobaczyli - Jednak Pani Prezydent jeszcze dzisiaj oczekuje raportu. |
| | | Wiek : 42 Zawód : Główny strateg i dowódca wojsk w Kapitolu
| Temat: Re: Biuro Anthony'ego Larousse'a Czw Cze 06, 2013 9:43 pm | |
| Nie ukrywał, że miał dosyć podwładnych Coin, które na umór postanowiły wypełnić każdą jego wolną chwilę. Tak, Alma próbowała trzymać go na "krótkiej smyczy", ale cel był dla niej nieosiągalny tak bardzo jak pokój w Panem. Dokładnie przyglądał się kobiecie, która z wyglądem perfekcjonistki stanęła w mocno oświetlonym pomieszczeniu. Z całego serca nienawidził tego biura... było zbyt jasne, otwarte i oczywiście dostępny Prezydent, która skrupulatnie przeglądała zawartość jego szaf. Z uśmiechem na twarzy, wynosił papiery z biura, by ukryć je w innym... o wiele bardziej dostosowanym gabinecie. Jassel rzuciła na początek parę słodkich wyrażeń w jego stronę, jednak to na pewno nie zmiękczyło jego zahartowanego serca. Podniósł delikatnie prawy róg ust, demonstrując charakterystyczny dla niego uśmieszek. W tonie jej głosu usłyszał lekką nutę irytacji. - Panna Coin dostanie raporty w odpowiednim dla niej czasie. - Rzucił mocnym i lodowatym tonem, którym zaznaczał swoją pozycję w polityce całego, "nowego" Panem. Przyłożył usta do filtra, zaciągając się papierosem. Drugą ręką wskazał kobiecie miejsce naprzeciwko jego biurka. - Zapraszam, Gwen. - Nie zakrzątał sobie głowy używaniem zwrotów grzecznościowych... szczególnie dla osób młodszych i mniej doświadczonych od niego. Znał ją jedynie z opowiadań i snuć przeciwników Coin. Nikt na takim stanowisku nie wzbudzi jego zaufania... trudno się dziwić? - Jaki jest prawdziwy powód pani odwiedzin? - Spytał, upijać łyka ze swojej przeźroczystej szklaneczki. W wnętrzu unosił się słodkawy zapach dymu i whiskey, który ubóstwiał. Były to chyba główne atrybuty każdego stratega lub osoby, która wiedziała coś więcej o panującym systemie. Nie wszystko zostało wyjaśnione, a fakt, iż Coin zasiadła na "tronie" jeszcze bardziej budził w nim odrazę. - Domyślałem się, że nie chodzi tutaj o raport. - Rzucił, przeszywając kobietę swoich chłodnym wzorkiem. Był wyczulony na każdą oznakę słabości czy zawahania. Traktował wszystkich dookoła jak żołnierzy. Gotowych do boju za wolność... tą prawdziwą, nie wyimaginowaną! Jassel traktował jak wyjątek, który odszedł od reguły...
Ostatnio zmieniony przez Anthony Larousse dnia Pon Cze 17, 2013 9:13 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Wiek : 26 Zawód : Główny Informator
| Temat: Re: Biuro Anthony'ego Larousse'a Pon Cze 17, 2013 3:17 pm | |
| Anthony Larousse. Burmistrz w Czwartym Dystrykcie. Buntownik. Żołnierz. Przywódca. Strateg. Za każdą z tych ról zasługiwał na szacunek. Doskonale je odegrał. Jego działania nie tylko dopomogły w obaleniu reżimu, ale i skłoniły do działania wielu wciąż wahających się ludzi. Rebelia potrzebowała takich osób, jak Larousse. Potrzebowała ich nadal, mimo iż wojna dobiegła końca. Mieszkańcy Panem szukali nadziei i czegoś, co pozwoliło by im wierzyć, że cała ta walka miała sens. Postawiono pierwsze kroki w stronę lepszej przyszłości. Ludzie pokroju Anthoniego mogły umocnić wiarę, choćby i ich kolejna rola sprowadzała się do bycia budzącym respekt symbolem. Gwen szanowała go. Cokolwiek myślał sobie o niej mężczyzna, naprawdę go szanowała. Za upór, nieugiętość, determinację i skłonności ku nonkonformizmowi. Cechy, których dawny ustrój Panem bał się najbardziej. Ilu było na tyle upartych, nieugiętych, zdeterminowanych i zbuntowanych, by wywołać drżenie serce u rządzących? Odczuwany szacunek bynajmniej nie przeszkodził Jassel w wykonywaniu zadania. Dostaniu tego, po co tu przyszła. - Proszę o sprecyzowanie znaczenia słów: w odpowiednim czasie. Dotąd spokojnie ułożone na kolanach dłonie zacisnęły się na materiale spodni. Panna Coin? Mówił o Prezydent tak jakby była ona petentem, którego można spławić pod byle pretekstem. W swoim czasie. Gdyby po drugiej stronie biurka siedział ktoś zupełnie inny, bez wahania rzuciłaby kilka ostrych uwag odnośnie wypowiadania się o Głowie Państwa. Ją mógł nazywać jak chciał, nawet zwracać się do niej bezpośrednio po imieniu. Ale nazywanie w taki sposób Prezydenta? Niedopuszczalne. Takie coś świadczyło o lekceważeniu urzędu. To Larousse. Odpuść sobie. Ten jeden raz. Powściągnęła cisnący się na język komentarz. Ten jeden raz. Wybaczyła błąd polegający na obrażeniu kobiety, która stanowiła dla niej niedościgły wzór. Anthony po raz kolejny udowodnił, że zasługuje na swoją reputację. Wyczuł w całym tym spotkaniu podstęp. Podwójne dno, pod którym kryło się coś brzydszego, mroczniejszego. Cóż, miał po swojej stronie wiek i doświadczenie w kontaktach z rozmówcami kierującymi się ukrytymi motywami. Za to Gwen nie była jakimś tam rozmówcą, któremu brakowało umiejętności w skutecznym prowadzeniu trudnych dyskusji. W żaden sposób nie dała po sobie poznać, że wypowiedź Stratega wywarła na niej jakieś wrażenie. Wysłuchała go z miną iście zawodowego pokerzysty. Pozwoliła, aby przez chwilę w gabinecie zagościła cisza. Nie zaliczała się ona do przyjemnego rodzaju ciszy. Takiej przy której dałoby się odpocząć albo zrelaksować. Wręcz przeciwnie. Cisza, jaka zapadła w gabinecie okazała się świetnym gruntem pod to napięcie wytwarzające się pomiędzy ludźmi w kłopotliwych sytuacjach. Było ono tak gęste, że dałoby się je pokroić nożem. - Panie Larousse - odezwała się w końcu, uznając, że co za dużo, to niezdrowo - Skąd ten pomysł, że nie chodzi o raport? Przysłano mnie tutaj w konkretnym celu: zapoznanie się z mobilnością naszego wojska i wbrew pańskim insynuacjom, tego zamierzam się trzymać. Ktoś kiedyś powiedział, że najlepsze kłamstwo to kłamstwo zawierające połowę prawdy. Owszem, złożyła wizytę żeby dowiedzieć się czegoś o armii. O to ją przecież poproszono. I te informacje zamierzała zdobyć. A przy okazji zachować w pamięci każde słowo i każdy gest Stratega. Alma będzie wiedziała, jak wykorzystać zdobytą wiedzę, po tym jak Gwen szczegółowo zrelacjonuje jej przebieg spotkania. Na tym właśnie polegała subtelna sztuka szpiegowania. Obserwowała zatem każde poruszenie, każde słowo mężczyzny. Zarejestrowała nawet tak pozornie nic nie znaczący fakt, że ponownie sięgnął po papierosa. |
| | | Wiek : 42 Zawód : Główny strateg i dowódca wojsk w Kapitolu
| Temat: Re: Biuro Anthony'ego Larousse'a Nie Cze 23, 2013 9:07 pm | |
| Papierosowy dym delikatni pieścił jego gardło, doprowadzając do dopaminowej euforii palacza, który gdzieś głęboko w nim siedział. Może kiedyś przejąłby się wszechobecnym zakazem palenia lub odrobiną męskiej kultury... może kiedyś. Teraz doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że to wielki, nadmuchany cyrk panny Coin, w którym nie chciał uczestniczyć. Miał być klaunem w jej cwanej grze? Nie po to walczył... nie po to żył! Jego pierś wypina się dumą, jednak na twarzy maluje się zwątpienie. Wiedziała, że to odpowiedni czas do działania, nie chciał tak po prostu zostawić tej sprawy. Teraz już nie chodziło o niego lub o jego córkę, lecz o losy tysięcy ludzi. Czy o to nie warto walczyć? - Myślę, że jestem na tyle kompetentną osobą, że możesz mi zaufać w sprawie tych całych raportów. - Rzucił, gasząc peta w popielniczce o kształcie muszli. Tak, wprowadził odrobinę wspomnień w cztery ściany tego gabinetu. Piasek, morze, ryby... a później jedynie gruzy zawalonego miasta. Wszystko obracało się w proch : marzenia, przeszłość, a nawet życie. Ile jest warte jedno życie ludzkie dla Coin? Ile? - Mam pewne wątpliwość co do twoich zamiarów, ponieważ... - Zrobił przerwę na łyk złotego whiskey. - Dwie godziny temu odwiedziła mnie inna asystentka Almy, która uważała, że to jej nadano to zadanie. - Podniósł lewą część wargi. - I tak codziennie... po parę razy. Czyżby była to nowa taktyka naszej pani Prezydent? - Spytał, unosząc prawą brew, która subtelnie współgrała z uniesionym kącikiem ust. - Uważam, że to nie przyśpieszy mojej pracy. - Odpowiedział, upijając roztwór do dna. Butelka złotego trunku wyglądała groteskowo przy zawalonym papierami biurku. Może to i dobrze... miał swój unikatowy charakter. Czyżby? |
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Biuro Anthony'ego Larousse'a Pią Lip 05, 2013 8:53 pm | |
| Na telefon Anthonego, krótko po sobie, przychodzą dwie wiadomości. 1 nowa wiadomość od: Blocked ID
A teraz czytaj uważnie. Obserwujemy cię. Zaczniesz kombinować, będziemy wiedzieć. Porozmawiasz z nieodpowiednimi ludźmi, będziemy wiedzieć. Znajdziesz się w nieodpowiednim miejscu i nieodpowiednim czasie, będziemy wiedzieć. Potraktuj to jak ostrzeżenie.
Córcia przesyła całusy.
1 nowa wiadomość od: Alma Coin
Przyjdź do mojego gabinetu. Jak najszybciej.
|
| | | Wiek : 42 Zawód : Główny strateg i dowódca wojsk w Kapitolu
| Temat: Re: Biuro Anthony'ego Larousse'a Pią Lip 05, 2013 9:26 pm | |
| Pragnął jak najszybciej wyciągnąć z dziewczyny jak najwięcej informacji, jednak spotkanie przerwało brzęczenie telefonu. Sięgnął do niego, spoglądając w neonowy ekran. Otrzymałeś dwie nowe wiadomości. Otworzył pierwszą. Zablokowane ID? To chyba jakieś żarty! Prychnął, dopierając się do treści owej wiadomości. Jego twarz sposępniała, tak, że uwydatniła każdą zmarszczę mężczyzny. Ta wiadomość nie była dla niego dobra, wręcz przeciwnie. Po raz pierwszy odczuł lodowaty oddech na swoich plecach. Jego ręka zaczęła się trząść, a serce zabiło mocniej. Ostatnie słowa zamroziły mu krew w żyłach. Seraphine, moja słodka Seraphine. Czuł się jakby dwutonowa skała spadła mu na klatę piersiową. Nie mógł oddychać, poczuł złość, która wypełniła każdy jego członek. Nie miał ochoty odbierać drugiej, jednak tego nadawcą była pani Prezydent. - Gwen, nasza rozmowa dobiegła końca. - Rzucił, szybkim krokiem opuszczając cztery ściany swojego gabinetu. Z sekundy na sekundę wzmagała a nim złość! Był tak niebezpieczny jak wybuch wulkany.
/zt. |
| | |
| Temat: Re: Biuro Anthony'ego Larousse'a | |
| |
| | | | Biuro Anthony'ego Larousse'a | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|