W zasadzie to spłonęła i runęła.
Po prostu cudownie, od cholery naszej pracy poszło na marne.
Byłam, nie oszacowano jeszcze w pełni liczby osób, które zginęły, ale było tam gorąco. Jestem cała, najwyżej w sadzy, kurzu i pyle.
Ale muszę złapać tę pieprzoną Annesley. Kretynka nie rozpoznaje ludzi albo ma problemy z mózgiem, zakuła w kajdanki mnie i asystentkę Mendeza.
Mam ewidentną ochotę złożyć na nią jakąś skargę, gdyby nie Wolni Obywatele, nie wiem, czy ktokolwiek mieszkający w getcie wyszedłby cało z Pałacu.

Moje wewnętrzne ja mówi mi, że nasza chudzinka w białym mundurze długo nie popracuje. Nawet jej podwładni patrzyli na nią jak na ścierwo, że nie wspomnę o reszcie uczestników tej wybuchowej imprezy.
Trochę szkoda, po renowacji miałybyśmy świetne miejsce z potencjałem. Z błaganiem damy radę, ci od finansów płonią się na sam widok spódnic kończących się powyżej kolana… A może to moje złudzenia?
Kawa brzmi wspaniale, upatrzyłaś jakieś konkretne miejsce czy domowe zacisza?

Sądzę, że to zbyt świeża sprawa, żebym mogła coś sugerować. Ale pewnie dam radę podpytać paru Strażników - a przynajmniej spróbuję, wielu z nich dalej uważa, że Tim był o wiele lepszym dowódcą. W przeciwieństwie do Christiny, nie rzucał określeniem brud na lewo i prawo.
Finansowcy finansowcami, damy radę samą perswazją, obiecuję.
Terminal 5, brzmi intrygująco. W takim razie sądzę, że właściciele ucieszą się z małej inspekcji.

Mam nadzieję, że Annesley się ucieszy.
Właśnie wypełniłam wniosek ze skargą, liczę na to, że rozpatrzą go jak najszybciej.