Wiek : 22 lata Zawód : pilot samolotów i poduszkowców Obrażenia : próchnica
Temat: Quentin Volker Pon Paź 13, 2014 3:18 pm
Quentin Volker
ft. Dean O'gorman
data i miejsce urodzenia
1 sierpnia 2241r, Dystrykt 6
miejsce zamieszkania
Kwartał Ochrony Ludności Cywilnej
zatrudnienie
chwilowo nie potrafi się odnaleźć w Kwartale
Rodzina
Rodzice Quentina od dawna nie żyją, natomiast w ich niesamowitym testamencie Quentin odnalazł prośbę dotyczącą jego stanu cywilnego. Oczywiście oboje rodzice prosili go by zostawił w końcu drogę użalania się nad sobą i wziął się w garść, tak też zrobił, jednak jego wybranką życiową nie była jakaś Wielka Pani z zamożnego Kapitolu, lecz zwykła obywatelka 6 Dystryktu, która zginęła przy porodzie, po roku wspólnego życia z Quentinem. Była wierną lekarką swojego dystryktu. Ani razu nie została wylosowana jako ofiara do Igrzysk Śmierci.
Natomiast co tyczy się młodego Volkera, który na szczęście przeżył poród, to już całkiem inna sytuacja, bowiem chłopak nie został, tak jak ojciec wylosowany do Igrzysk, jednak przed całą rebelią chłopak uciekł do Dystryktu 13, wcześniej planował to jego ojciec, jednak jego brak obecności byłby widoczny, tym bardziej, że syn zniknął jeszcze przed całym pomysłem o powstaniu. Najlepsze z tego wszystkiego jest to, że przed jego ucieczką Quentin dowiedział się o jego uzależnieniu od Morfaliny, która w szóstym Dystrykcie była dość popularna u nastolatków jak i u dorosłych. Przez tę informację starszy Volker nie miał ochoty w ogóle puszczać syna do ucieczki, jednak tamten bez jakiejkolwiek zgody wyruszył w podróż. Jedyną informacją o stanie zdrowia syna był jego znajomy, którego potem spotkał w bazie Dystryktu 13. Okazało się, że jego jedyny, pierworodny dziedzic nie żyje, a wszystko przez nieudany wypad, a raczej udany tylko dla Pani Colins, bowiem młody Volker był jednym z tych nieszczęsnych chłopców, którzy zginęli na polu bitwy.
Historia
Niby taka normalna rodzina, przechodząca w fachu z pokolenia na pokolenie, a tu nagle piętnastoletni Quentin zostaje podany jako reprezentant Dystryktu 6 na 48 Igrzyskach Śmierci. W pierwszej chwili to był kabaret, sam piętnastolatek zachichotał pod nosem, bo przecież jak to było możliwe by taki niby to chuderlawy chłopaczek był reprezentantem i do tego miał iść na rzeź? Kto by pomyślał, że miałby to być syn jednego ze zwykłych budowniczych pociągów. Wiadomo czas na pożegnanie i tak czy siak był zbyt krótki by Quentin mógł pozbierać swoje myśli, a co dopiero je wyrazić w taki sposób, by nikogo nie obrazić, a dać siłę na wiarę w niego. Tak dobrze to nie ma, w końcu to zwykły trzynastolatek, który nawet nie wiedział czym miałby zalśnić przed sponsorami, a tym bardziej jak może przeżyć tą istną rzeź. Potem było już tylko gorzej, w końcu jego opiekun nawet nie dawał mu żadnych szans na wytrwanie 5 minut na arenie. To było komiczne, w końcu on? Na cholerę im zarzynać zwykłego nastolatka, który nawet nie wiedział co to jest przemoc, no dobra, wiedział, ale tak oficjalnie to było grzecznym i niesamowicie spokojnym chłopcem. Do tego czasu, wiadomo każdemu nerwu by puściły. Co lepsze jedynym wsparciem, które dostał w trakcie jazdy i w samym Kapitolu było od jego nieznanej kompanki, która będąc starszą o pięć lat, podpowiadała mu jak ma się zachowywać by inni nie patrzyli na niego jak na smakowitą owieczkę, ale by spoglądali na niego jak na kogoś zbyt cennego by go dotknąć. Tak też się stało. Quentin będąc uroczym, a za razem bardzo sprytnym dzieciakiem spotkał wiele dzieciaków skazanych na taki sam los jak on i oczywiście zaprzyjaźnił się z nimi. Nie wiedzieć czemu zawsze jak był młody emitował swego rodzaju przyjazną i bardzo ciepłą aurą, dzięki której nie tyle co przeżył, a miał łatwiejsze życie na arenie, o ile w ogóle można uznać za samo trafienie na arenę za przyjemne. W taki sposób zyskał wiele sojuszy, które w dość szybkim tempie przestawały być tak dobre jak na początku, jednak nie wiedzieć czemu Quentin potrafił rozpoznać sytuację kiedy robiła się zbyt agresywna pryskał pod pretekstem przyniesienia drewna na opał. Taki niby słaby chłopaczek, a jak na swój wiek był bardzo podstępnym strategiem, być może to przez zbyt długie spędzanie czasu ze znajomymi ojca, którzy zawsze mówili w bardzo dziwny i skomplikowany sposób o rozterkach i wyborach życiowych. W prawdzie nie wiadomo skąd u takiego młodego chłopaczka taki mózg stratega, być może adrenalina zrobiła swoje, albo to jakieś super geny, hehe. Tak wiem, nie można przesładzać jednak to jakiś dziwny cud, że Quentin wygrał tamte Igrzyska, bądź co bądź zabił czworo zawodników, jednak to było bardziej z przymusu niż jakiegokolwiek planu czy też emocji. Przez dłuższy czas ukrywał się w różnych zakamarkach, jednak Igrzyska nigdy nie były organizowane by ktoś był bezpieczny przez chociażby 5 minut, dlatego od razu zrobiono widowisko, jak to wulkan nie wybucha, a zwykły chłopiec musi uciekać gdzie pieprz rośnie, jego szczęście, że wspiął się na tyle wysoko by lawa dosięgnęła tylko jego prawej stopy, na której miejsce wstawiono protezę, z którą musi do dziś się spierać podczas codziennych trudności. Tak, tak, biedny dzieciaczek, czy coś takiego. W końcu jak można było go żałować skoro potem miał wszystko, a reszta dzieciaków z areny, która nawet nie może wąchać kwiatków od spodu? To jest dopiero tragedia! Jednakże gdy okazało się, że to już koniec całej bitwy Quentin znów mógł osiąść na stałe w domu, choć nie wiem czy prawidłowo można nazwać Kapitol domem. Od tych wszystkich reklam i fikuśnych fryzur oraz zachowania Volker zaczynał dostawać szału, dlatego też wrócił do prawdziwego domu, którym był Dystrykt 6. Duszący, mechaniczny zapach był tą cząstką Quentina, której naprawdę mu zabrakło. Rodzinka czekała na niego jak zwykle z domem pełnym nowości, bo przecież jak to tak zostawić zwycięzcę w spokoju? Musieli go podsłuchiwać, a jakże i dodatkowo zafundować nowy dom, w Wiosce Zwycięzców! Ojciec do swojej śmierci nie dowierzał, że chłopak miał szczęście, za każdym razem pytał się kto, jak i kiedy ustalił, że to właśnie ich syn miał wygrać i co najgorsze, czego chcą w zamian. Faktem jest, że Quentin był zwykłym zbiegiem okoliczności i on wcale nie miał wygrać, ale tak się niestety stało, a przez sławę, którą zyskał jako strategiczny młodzian, który po prostu miał szczęście, nie mogli go zwyczajnie zabić, jak zrobili to z jego ojcem. Pod przykrywką 'świetności' jego ojca zabrali go z domu prosto do Kapitolu, mówiąc młodemu Volkerowi, że ściany mają uszy. Od tamtego czasu chłopak nie wytykał nosa w nieswoje sprawy, póki nie spotkał się ze swoją przyszłą żoną, to było w jego dziewiętnaste urodziny, kiedy dziewczyna została zbita przez Strażników, którzy co jakiś czas nachodzili Szóstkę. Oczywiście jak przystało już na bardziej barczystego młodziana, obronił nastolatkę (miała wtedy 18 lat) i zabrał ją do siebie. Jego matka traktowała ją jak własną rodzinę, czego nie potrafił zrobić Quentin, bo ona po prostu mu się podobała. Nie potrafił zatrzymać swojego, wewnętrznego, samczego boga, który kazał mu się za nią wziąć i tak było. Jednak Volker nie rzucił się na nią i nie gwałcił, tylko przystąpił do operacji 'Mżawka', dzięki której dziewczyna miała finalnie wpaść w jego ramiona. Tak też się stało, a za tym poszły konsekwencje, zwane ciążą. Quentin spłodził niemal identycznego siebie. Niestety matka porodu nie przeżyła i Quentin dzięki pomocy matki wyszedł z depresji, którą załapał tuż po śmierci ukochanej. Na szczęście Pani Volker była na tyle silną kobietą, by wytłumaczyć Quentinowi jak wychować syna i co zrobić w razie wielkiego "W". Powiedzieć, że jego matka była złotą kobietą to zbyt mało, jednak teraz już nic po wychwalaniu tejże damy, ponieważ jej czas nadszedł wraz z nadejściem zimy. Dla rodziny Volker to była jedna z cięższych zim i mimo, że wielu ludzi powtarzało, iż Zima nadchodzi, to nawet oni nie byli do tego przygotowani. Czas leciał, a syn Quentina coraz bardziej dojrzewał, na tyle by podjąć decyzję o ucieczce. Wiele było gdybań w Volkerowskim domu, oczywiści wcześniej Quentin zadbał o to by znaleźć w Dystrykcie miejsce gdzie nikt nikogo nie podsłuchuje. Naturalnie były to miejsca dalekie od ludzi, pełne natury i spokoju. Właśnie wtedy, w dzień szesnastych urodzin Quentinowskiego syna chłopak obwieścił mu, że ma zamiar uciec. Wiadomo, dla starszego Volkera skończyło się na stanowczym zaprzeczeniu, natomiast młodzieniec zrobił tak jak planował i mówił. Uciekł a w raz z nim wywiała od Quentina cała sympatia do Kapitolu i rządu, który sprawował tam władzę. Być może wszystko byłoby kolorowe gdyby nie masa informacji o prawdziwej rebelii, do której tak dążył jego syn. Wiadomo, że Quentin brał udział w zamieszkach, nawet nie starał się być niewidoczny, bo w niektórych bijatykach brał udział jako jeden z pierwszych. Co lepsza, zawsze kończył z siniakami na całym ciele i chłostą, która z kolejnego razu na kolejny coraz bardziej dawała mu satysfakcję z przeciwstawienia się. Jednakże w końcu nadszedł czas na ucieczkę. Tak jak podejrzewał w podróż wraz z nim wybrało się wielu innych szóstkowiczów, z których u celu została tylko namiastka. Sam Quentin nie pamięta jak trafił do trzynastki. Droga przez mękę nie miała końca, choć mieli bardzo młodego przewodnika, który przypominał mu jego syna, to szczerze tego go nie lubił. Nie dość, że był arogancki to jeszcze śmiał poganiać starsze kobiety. Dobrze, że Quentin wtedy się nie odzywał tylko maszerował, bo jak się okazało młodzian był jednym z poruczników trzynastki. Szczęście dla Volkera, bo trafił akuratnie do jego grupy jako szeregowy. Tak Volker starając się być pożytecznym powędrował do wojska trzynastki.Na dużo mu się to nie zdało, bo znów ucierpiał, jednak tym razem w ramię, na tyle by go zwolniono ze służby. Oczywiście jako, że Quentin wielce się nudził w bazie poszperał trochę w kontaktach by dowiedzieć się co się stało z jego synem. Jak się okazało został wysłany na jedną z bardzo niebezpiecznych misji i zaginął, z papierów wynika, że obstawiają jego śmierć. Już wcześniej Quentin myślał o tym, że jego syn mógł się zaciągnąć, w końcu taki sam narwaniec jak on poszedłby tylko po to by walczyć o wolność. Do końca walk Quentin starał się pomagać przy skrzydle szpitalnym jednak na dużo się nie zdał, w końcu co on tam się znał. Mógł tylko kogoś przytrzymać i opatrzyć, o ile jego ramię nie robiło zbyt dużego sprzeciwu do ruchu. Tak to wszystko wyglądało, aż do czasów wyzwolenia. Potem można powiedzieć, że już wszystko się rozleciało. Nikt nie był w stanie zapanować nad późniejszymi walkami na ulicy. Nie wiedzieć czemu Volker został również wplątany w jakieś świństwo, ze względu na to, że nagle ludzie sobie przypomnieli, że był on jednym z trybutów, który nie przeciwstawił się publicznie przeciw Kapitolowi. Możliwe, że jego zbytnia walka przeciw Rządowi, a raczej głośne wyrażanie własnego mało pochlebnego dla nowych władz zdania były zbyt ostre i prawdziwe, przez co stał się niewygodny. Po prostu został skreślony z listy tych zasłużonych i pokrzywdzonych. W jego przypadku było źle, bo trafił do Kwartału Obrony Ludności Cywilnej i już niczego nie mógł odwrócić, chociaż co by to było za życie gdyby nie żyło się na przypale?
Charakter
Cóż niesamowitego można powiedzieć o Quentinie. Chyba nic, bo nie jest postacią wielce ważną w normalnym funkcjonowaniu Rządu. Ot taki zwykły, były, zaciekły i uparty trybut z szóstego dystryktu. Może gdyby nie te jego jednorazowe przypały życiowe, byłby cieszącym się z życia człowiekiem, ale nie, los zawsze musi się obrócić przeciw niemu. Co by nie było, to przez jego niewyparzoną gębę do dziś nie chcą go wypuścić z Kwartału. Zawsze powie za dużo, ba nawet coś zrobi, bo przecież co mu tam po gadaniu, od małego był wychowywany na człowieka czynu a nie zbędnego gadania. Wyrośnięty i sprytny człowiek, dobra może nie zawsze, bo niestety przeważnie rządzi nim jego gwałtowna i nadpobudliwa natura, na co niestety nie ma wpływu. Jednakże Quentin potrafi wyzwolić swoje emocje, choć w małym stopniu, ponieważ próbuje stłumić w sobie uczucia i nie pokazywać swoich słabych punktów. Od prawdopodobnej śmierci syna i wrzucenia go do Kwartału jego charakter tylko zaostrzył się pod względem złośliwości i małego okrucieństwa. Jest już mu obojętne czy zginie, czy też nie, jednak z przyjemnością zabierze ze sobą swoich wrogów, bowiem Volker nie boi się już spojrzeć śmierci w twarz.
Ciekawostki
- jak oczywiście przystało na Trybuta Quentin ma ciało pełne oparzeń i blizn. - jest wielkim fanem zwierząt, zawsze chciał mieć psa. - nie brzydzi się chorób i krwi, a także zna podstawy medycyny, dlatego jego znajomi wiedzą gdzie mogą szukać pomocy. - mimo swojego wieku utrzymuje kondycję i jest równie zwinny jak niegdyś. - ma szerokie umiejętności bitewne i taktyczne. - ciężko z nim normalnie porozmawiać.
Ostatnio zmieniony przez Quentin Volker dnia Nie Paź 19, 2014 6:49 pm, w całości zmieniany 1 raz
Roland Grandwood
Wiek : 22 lata Zawód : pilot samolotów i poduszkowców Obrażenia : próchnica
Temat: Re: Quentin Volker Nie Paź 19, 2014 6:01 pm
wydaje mi się, że koniec ; )
Ashe Cradlewood
Wiek : 21 Przy sobie : czarna, skórzana torba, a w niej: fałszywy dowód tożsamości, mapa podziemnych tuneli, wytrych, medalik z kapsułką cyjanku, nóż ceramiczny, zapalniczka, paczka papierosów, leki przeciwbólowe, latarka z wytrzymałą baterią Obrażenia : złamane serce
Temat: Re: Quentin Volker Nie Paź 19, 2014 6:30 pm
Ogólnie rzecz biorąc, karta jest w porządku, wkradły mi się jedynie dwie nieścisłości:
Cytat :
Niby taka normalna rodzina, przechodząca w fachu z pokolenia na pokolenie, a tu nagle piętnastoletni Quentin zostaje podany jako reprezentant Dystryktu 6 na 48 Igrzyskach Śmierci. W pierwszej chwili to był kabaret, sam trzynastolatek zachichotał pod nosem, bo przecież jak to było możliwe by taki niby to chuderlawy chłopaczek był reprezentantem i do tego miał iść na rzeź?
To ile lat Quentin miał w końcu?
Iii trochę mi się nie klei jednak, że skoro działał w strukturach Trzynastki, to jednak trafił to Kwartału. Oczywiście mogło tak być, ale przydałby się jakiś konkretniejszy powód, dla którego Coin chciałaby się go pozbyć. Może nalegał na wyjaśnienie podejrzanych okoliczności śmierci syna i był niewygodny? Albo głośno wyrażał swoje niezadowolenie z niektórych działań nowego Rządu? To nie musi być nic skomplikowanego, wystarczy jedno dodatkowe zdanie, żeby wszystko grało.
I tu mi się jeszcze wkradł błąd ortograficzny:
Cytat :
Od tamtego czasu chłopak nie wytykał nosa w nieswoje sprawy, puki nie spotkał się ze swoją przyszłą żoną, to było w jego dziewiętnaste urodziny, kiedy dziewczyna została zbita przez Strażników, którzy co jakiś czas nachodzili Szóstkę.
*póki
Daj znać, jak poprawisz, to zaakceptuję. :)
Roland Grandwood
Wiek : 22 lata Zawód : pilot samolotów i poduszkowców Obrażenia : próchnica
Temat: Re: Quentin Volker Nie Paź 19, 2014 6:50 pm
Ach, już wszystko poprawione i przepraszam, za takie idiotyczne błędy ; /
Ashe Cradlewood
Wiek : 21 Przy sobie : czarna, skórzana torba, a w niej: fałszywy dowód tożsamości, mapa podziemnych tuneli, wytrych, medalik z kapsułką cyjanku, nóż ceramiczny, zapalniczka, paczka papierosów, leki przeciwbólowe, latarka z wytrzymałą baterią Obrażenia : złamane serce
Temat: Re: Quentin Volker Nie Paź 19, 2014 11:05 pm
Jakie tam znowu idiotyczne. (:
Karta zaakceptowana!
Witaj na forum! Mamy nadzieję, że będziesz czuć się tutaj jak u siebie, i że zostaniesz z nami długo. Załóż jeszcze tylko skrzynkę kontaktową i możesz śmigać do fabuły. Nie zapomnij też zaopatrzyć się w naszym sklepiku. Na start otrzymujesz scyzoryk wielofunkcyjny, leki przeciwbólowe i zestaw pierwszej pomocy. W razie jakichkolwiek pytań pisz śmiało. Zapraszamy też do zapoznania się z naszym vademecum.
Uwagi: Teraz już nie mam się do czego przyczepić, oprócz paru literówek wszystko jest okej, więc z czystym sumieniem akceptuję i witam kolejną duszę w Kwartale, głoskułki świergoczą, że niedługo będzie się tam działo. :>