|
| Autor | Wiadomość |
---|
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| | | | Wiek : 17 lat Zawód : trybut, naczelny arystokrata Przy sobie : Plecak numer 12: śpiwór, pusta butelka, paczka jedzenia, ząbkowany nóż, dwa małe nożyki, widelec, dwie garści owoców, dwa plastry pieczeni, dwa kacze udka
| Temat: Re: 3 Wto Wrz 30, 2014 9:03 pm | |
| // załóżmy, że z korytarza!
Kiedy nie poszła za mną, jakaś część mnie wiwatowała z radości, z kolei druga ścisnęła się w nieprzyjemnym odruchu. Nie byłem pewien, jak należało to określić- tęsknota była dobra dla panienek, Grantowie nie czują bólu, złość też odpadała. Więc co? Nie miałem ochoty się nad tym zastanawiać. Nie miałem ochoty w ogóle pamiętać, jak wyglądała, jak plotła wianki albo jak się śmiała, i nie miałem ochoty oglądać, jak zabija innych trybutów, albo oni robią to jej. Nie miałem ochoty o tym myśleć, bo wtedy na pewno bym zawrócił, a dobrze wiedziałem, że drogi powrotnej nie było. A ja nie byłem księciem i nie umiałem ratować pięknych niewiast z opresji. Poprawiłem ułożenie plecaka i raźnym krokiem skierowałem się w stronę pierwszych lepszych drzwi- ostatecznie jeśli Organizatorzy chcieli mnie przerobić na miazgę, mogli to zrobić gdziekolwiek, więc postanowiłem kierować się niezawodnym samczym instynktem. Sięgnąłem do kieszeni i ścisnąłem znajdujący się tam guzik z nadzieją, że da mi jakiś znak. Jednak nie poparzył mi palców, nie stał się kawałkiem lodu ani nie zaczął wyć jak alarm, więc stwierdziłem, że całkiem milczący i nieprzydatny z niego talizman, po czym wparowałem do wybranego pomieszczenia. I wtedy przyszło olśnienie. Półki pełne jedzenia, połyskujące słoiki i butelki, zastawa stołowa, owoce, warzywa i wszystko to, co sprawiło, że miałem ochotę uścisnąć samemu sobie dłoń w wyrazach uznania. Instykt Grantów znów okazał się być niezawodnym. Zamknąłem za sobą drzwi, pospiesznie upewniłem się, że byłem sam w pomieszczeniu i z satysfakcją złapałem za leżące niepodal jabłko, już gotowy wgryźć się w soczysty miąższ, kiedy... Spojrzałem na owoc z rozsnącym rozczarowaniem i odsunąłem go od twarzy, starając się zachować resztki klasy i opanowania, chociaż tak naprawdę miałem ochotę wrzeszczeć z rozgoryczenia. Pełen najgorszych przeczuć przesunąłem dłonią po reszcie zawartości spiżarni- otaczał mnie tylko i wyłącznie bezużyteczny plastik. Siarczyście zakląłem w myślach, po czym oparłem się o ścianę i sięgnąłem po plecak. Nie zdobyłem nowych zapasów, ale wciąż miałem zaopatrzenie wyniesione z sali i to, które znajdowało się w plecaku i w którym pokładałem duże oczekiwania. |
| | | Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: 3 Wto Wrz 30, 2014 9:25 pm | |
| Raphael, w Twoim plecaku znajdują się śpiwór, naboje do broni palnej, zatrute strzałki, paczka jedzenia, pusta butelka.
Dodane do ekwipunku. |
| | | Wiek : 17 lat Zawód : trybut, naczelny arystokrata Przy sobie : Plecak numer 12: śpiwór, pusta butelka, paczka jedzenia, ząbkowany nóż, dwa małe nożyki, widelec, dwie garści owoców, dwa plastry pieczeni, dwa kacze udka
| Temat: Re: 3 Sro Paź 01, 2014 8:47 pm | |
| Powoli rozłożyłem zawartość plecaka na podłodze, nie kryjąc uśmiechu zadowolenia. Instynkt Grantów może i bywał zawodny, ale tym razem nie mogłem na niego narzekać. Schowałem śpiwór na powrót do plecaka, to samo zrobiłem z butelką, przeklinając przy tym przed nosem skrzywione poczucie humoru Organizatorów, którzy podarowali mi puste naczynie. Ostrożnie umieściłem w środku także paczkę jedzenia i to, co wyniosłem z głównej sali- dwa małe noże, widelec, dwie garści owoców, trzy plastry suchej pieczeni i dwa kacze udka. Po chwili zastanowienia sięgnąłem po jeden z plastrów pieczeni i zjadłem go szybko, obawiając się, że wypełnione spokojem chwile nie miały już potrwać zbyt długo. Mięso było świetnie doprawione i pachniało jeszcze subtelną mieszanką ziół. Z rzewnością spojrzałem na dwa pozostałe mi kawałki, ale powstrzymałem się od jedzenia. Były raczej cienkie, nie mogłem ich zmarnować tak szybko. Ponownie puszczając uroczą wiązankę, w której głównymi słowami były ,,woda'' i ,,kurwa'', powróciłem do dwóch pozostałych elementów mojego wyposażenia na czas pobytu na Arenie. Podrzuciłem w dłoni naboje. -Świetny żart, to się uśmiałem- mruknąłem pod nosem, tym razem powstrzymując się od przekleństw na myśl, że ktoś podarował mi naboje bez broni. Cóż, na swoje własne szczęście odwiedziłem stanowisko piro... pira... do cholery, po prostu tamto, gdzie wszystko wybucha i wiedziałem, że mogłem zrobić z nabojów również inny pożytek. Jedynie pech chciał, że nie pamiętałem dokładnie, o co w tym wszystkim chodziło, a wybitnie nie chciałem wystrzelić się w powietrze, więc owinąłem naboje w śpiwór i przeszedłem do oględzin strzałek. Musiały być zatrute, o czym pomyślałem z ogromnym zadowoleniem, po czym schowałem kilka w kieszeni garnituru, dodając tam również jeden wyniesiony z sali głównej nożyk. Skończywszy oględziny, zapiąłem plecak i usiadłem przy jednej ze ścian, wcześniej czujnie rozglądając się dookoła. W tym samym momencie podskoczyłem lekko na dźwięk hymnu Panem, nieprzyjemnie zwielokrotnionego i głośnego. Powstrzymałem się od demonstracyjnego nucenia, jedynie wpatrując się w wyświetlane nazwiska. Adah, ta wariatka. Mortimer, którego prawie było mi szkoda. Yves. YVES? Ze zdumieniem wpatrywałem się w jego oblicze, nie do końca świadomy, że to się stało naprawdę. -Ten dupek nie oddał mi papierosów- skwitowałem głucho, starając się nie myśleć o tym, że nie cieszyło mnie zobaczenie jego nazwiska na tej liście. Nie miałem czasu jednak nad tym dłużej rozmyślać, starałem się też nadmiernie nie cieszyć z tego, że nie zobaczyłem tam również nazwiska Lucy. Rozsiadłem się wygodniej z zamiarem krótkiego odpoczynku przed zwiedzeniem reszty pomieszczeń Areny.
// pozwoliłam sobie przyjąć, że komunikat dotarł też do tego pomieszczenia pomimo braku posta. :D |
| | | Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: 3 Sob Paź 04, 2014 1:57 pm | |
| Nagle w całym wschodnim skrzydle rozbrzmiał potężny głos: - Trybuci! Wiele już przeszliście i wielu straciliście. Na pewno jesteście też głodni, spragnieni i zmęczeni. Mamy jednak dla Was dobrą nowinę - w Sali Głównej czeka Uczta. Przychodźcie więc tłumnie, ponieważ nie wiadomo, kiedy znów będziecie mieli okazję coś zjeść. Wesołych Głodowych Igrzysk i niech Los zawsze Wam sprzyja! W tym samym momencie dało się słyszeć głośny trzask. Wszystkie znajdujące się na korytarzu drzwi zamknęły się na dobre z wyjątkiem tych, które prowadziły do Sali Głównej.
Ucztę rozpocznie post Game overa. Póki co nie możecie wrócić do pomieszczeń. Natomiast tybuci, którzy jeszcze się w nich znajdują, niech napiszą posty z uwzględnieniem, że wyszli na korytarz, a drzwi od razu się zamknęły. |
| | | Wiek : 17 lat Zawód : trybut, naczelny arystokrata Przy sobie : Plecak numer 12: śpiwór, pusta butelka, paczka jedzenia, ząbkowany nóż, dwa małe nożyki, widelec, dwie garści owoców, dwa plastry pieczeni, dwa kacze udka
| Temat: Re: 3 Nie Paź 05, 2014 3:25 pm | |
| Dopiero głośne ,,kurwamaćcotobyło'', które wyrwało się z moich ust, zanim jeszcze całkiem zdążyłem oprzytomnieć, uświadomiło mi, że ostatnie godziny prawdopodobnie przespałem. Jak ostatni idiota urządziłem sobie drzemkę oparty o bok jednej z szafek, kurczowo przyciskając do siebie plecak. Zamrugałem gwałtownie kilka razy, spędzając z powiek resztki snu, i podniosłem się na nogi. Nie wyglądało na to, żeby Organizatorzy zechcieli mnie jakoś pokiereszować w trakcie snu, z plecaka też nic nie zniknęło. Grantowie zawsze mają szczęście, i tyle. W ustach czułem już nieprzyjemną suchość, więc nie zastanawiałem się zbyt długo nad usłyszanym chwilę wcześniej komunikatem. To mogła być jedna z lepszych szans na zyskanie wody na Arenie. Oczywiście, pewnie nie tylko ja na to wpadłem, ale myśl o innych trybutach jakoś nie zaprzątała mi głowy. To oni mieli się bać mnie, nie odwrotnie. Zresztą, przecież Grantowie nie odczuwają strachu. Przełożyłem zatrute strzałki na bok plecaka, kilka umieszczając w kieszeniach garnituru. Byłem gotowy na natychmiastową obronę, gdyby jakiś imbecyl zechciałby mnie zaatakować. Zjadłem garść suszonych owoców z nadzieją, że to miało mi dodać nieco niezbędnej energii, i wymaszerowałem na korytarz, wcześniej ostrożnie nasłuchując ewentualnych dźwięków świadczących o niespodziewanych gościach.
// Korytarz |
| | |
| Temat: Re: 3 | |
| |
| | | |
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|