IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Sala zapomnianych wiadomości

 

 Sala zapomnianych wiadomości

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Sala zapomnianych wiadomości Empty
PisanieTemat: Sala zapomnianych wiadomości   Sala zapomnianych wiadomości EmptyNie Wrz 14, 2014 2:09 pm



Zlokalizowana po drugiej stronie lobby, równolegle do Sali głównej, Sala zapomnianych wiadomości również została przekształcona na czas aktualnej ekspozycji. Główną atrakcją są tutaj - zajmujące całą ścianę - listy. Wszystkie, jakie zostały wysłane przez trybutów lub ich mentorów w trakcie poprzednich Głodowych Igrzysk. Goście mogą natknąć się więc zarówno na słane z Ośrodka Szkoleniowego do rodzinnych dystryktów pożegnania, jak i krótkie notatki dołączane do otrzymywanych na Arenie podarunków.
Powrót do góry Go down
the leader
Previa Benner
Previa Benner
https://panem.forumpl.net/t2631-previa-benner
https://panem.forumpl.net/t3117-previa
https://panem.forumpl.net/t3118-previa-benner
https://panem.forumpl.net/t3119-dysonans-poznawczy
https://panem.forumpl.net/t3146-previa
https://panem.forumpl.net/t3126-previa-benner
Wiek : 30 lat
Zawód : Strażnik Pokoju || pani oficer
Przy sobie : broń palna, magazynek z piętnastoma nabojami, w pełni skompletowany mundur żołnierza, telefon, paczka papierosów, zapalniczka, nóż ceramiczny, krótkofalówka, antybiotyk (3 tabletki)
Znaki szczególne : blizny na dłoniach, szaleństwo w oczach, dziura zamiast serca
Obrażenia : ogólne osłabienie (boli mnie głowa i nie mogę spać ♫)

Sala zapomnianych wiadomości Empty
PisanieTemat: Re: Sala zapomnianych wiadomości   Sala zapomnianych wiadomości EmptyPon Wrz 15, 2014 10:24 am

/ z limuzyny (i teoretycznie lobby)

Szlag mnie zaraz trafi. Zacznę wrzeszczeć, wyrzucę stąd tłum tych strasznych dupków, trzasnę drzwiami i wyjdę. Wyprowadzę się w cholerę, wrócę do zawodu, wrócę do Dwójki, znów będę patrzyła na pieprzone jezioro, na rozpalone upałem niebo, na kolory, jakich nigdzie indziej nie ma...
Kostki lodu odbijały się głuchym echem od ciętego szkła z którego misternie wyrzeźbiono (odlano?) szklankę. Drganie nie było efektem przypadku.
Przecież w moim życiu nic nie dzieje się przypadkowo.
Alkohol miał intensywny smak palonego drewna i głęboką nutę czegoś, co ze sporą dozą ostrożności mogłabym nazwać zgnilizną.
W końcu wszystko tu cuchnęło trupem.
Wspomnienia nagle wracają, odbijają się czkawką pamięci, tutaj, w Galerii Sztuki, o której istnieniu przed kwadransem jeszcze nie wiedziałam, pośród tysięcy, jeśli nie dziesiątek tysięcy listów, liścików, wiadomości, urywanych zdań, gorzkich notatek, pełnych goryczy apeli i spisanych drżącą dłonią testamentów.
Jakiś gość przechodzi za moimi plecami, sapiąc donośnie ze zmęczenia, a tymczasem przeszłość Previi Benner wlewa się w tę rzeczywistość, okleja ją szczelnie, zapełnia.
Znów jestem na Arenie, prześladowana zapachem pustyni i krwi, otoczona widmami wspomnień.
Przez długie miesiące próbowałam się oszukiwać.
Próbowałam sobie wmówić, że jestem tylko i wyłącznie pieprzonym tygrysem bez wąsów. Że tak już musi zostać.
I pewnie by zostało. Gdyby nie Darnell. Prawie – zhajcowany – Darnell, mój dawny partner, który także postanowił przybyć. Tak po prostu. Z piekła, hops, wprost na to infernalny bankiecik.
Och, witam cię, przyjacielu.
Ale nie cieszę się zbytnio, wybacz. Szczerze mówiąc, chyba dostanę zawału.

Siedziałam, gniotąc w dłoni szklankę z ciepławym drinkiem, gapiąc się na upiora przechadzającego się między gośćmi w Sali Głównej, a straszna obręcz ściskała mi gardło, dławiła klatkę piersiową.
Był tam. O boże słodki! Był w całej swej upieczonej krasie. Uśmiechał się miło i machał mi opuchniętą, czarniawą ręką.
W biały dzień. Pośród tłumu ludzi.
Czułam, jak kolana robią mi się miękkie, pozbawione stawów, niczym rozgotowane bulwy manioku. Zegar w głowie odliczał ostatnie sekundy do wybuchu.
Nawet nie słyszałam komunikatu prezydent Coin.
Nawet nie wiedziałam, kiedy opuściłam salony i po omacku ruszyłam przed siebie, docierając do ostatniego miejsca, którego teraz pragnęłabym odwiedzić.
Do jakiejś pieprzonej sali zapomnianych wiadomości czy innych myśli samobójczych.
Naiwnie sądziłam, że zdołam uciec przed echami przeszłości… ale niezbyt się zdziwiłam, gdy dostrzegłam widmo osiemnastolatka z Dystryktu Drugiego podążającego za mną wytrwale przez zacienioną, spokojną alejkę wspomnień.
Nie widywałem Darnella tak wyraźnie w środku dnia, mimo obecności innych ludzi, odkąd wróciłam z Dwójki do Kapitolu. Długo to trwało, zanim przestał mnie nawiedzać. Zanim zatroskani lekarze garściami pigułek wygonili go z mego życia.
Ja nie mam na myśli wspomnień. Tych nie dało się wcale wygnać. Musicie mnie dobrze zrozumieć. Mówię o upiorze, realnym jak każdy z nas. O martwym człowieku, który towarzyszył mi krok w krok, dokądkolwiek bym nie poszła. O dzieciakach z popodcinanymi gardłami i głowami chyboczącymi się na szczupłych szyjkach, które bawiły się w chowanego wokół mojego łóżka.
Były tam. Cały czas. Mogłabym ich dotknąć, gdybym chciała. Mogłabym sobie uciąć pogawędkę z Darnellem, strzelić z nim piwko, pożartować.
Oczywiście, gdybym zwróciła się po pomoc do znachora czy specjalisty do spraw duchowych, ten zapytałby o radę wyroczni, a potem powiedział mi, czego chce mój były facet i reszta zamordowanych przeze mnie dzieciaków oraz jak się od nich uwolnić.
Ale ja miałam dosyć czarów. Dosyć Areny i jej pulsującej, głębokiej magicznej czerni.
Nie chciałam słuchać głosu bogów. Za to zaufałam lekarzom.
Wyegzorcyzmowali mnie w końcu. Wepchnęli upiornego Darnella w mroczną sferę gorączkowych majaczeń, zaburzeń świadomości spowodowanych przeżyciami i traumatycznymi przejściami podczas Igrzysk. Wygnali go kolorowymi pastylkami i ceremoniami terapeutycznymi do schowka na szaleństwo, zamkniętego na gruby skobel, zarastającego pajęczynami.
Tkwił tam posłusznie aż do tego cholernego powrotu z Dwójki, wynurzając się tylko nocami, nieco ponad powierzchnię snów.
A teraz powrócił. Nieżywy i zdrowy, dotykalny niczym niebo podczas transu.
Szaleństwo w postaci martwego chłopaka z Dystryktu Drugiego znów stanęło tuż przy mym boku.
O mało nie zemdlałam od żaru…
… i wtedy zza pleców widma wychyliła się kędzierzawa główka ciemnoskórego dzieciaka z Jedenastki. Tak na oko dwunastoletniego. Mały też się uśmiechał. Patrzył na mnie brązowymi oczami psotnego urwisa.
Urwisa, któremu odcięłam łeb.
Tuż nad nasadą płaskiego nosa świeciło mrocznym blaskiem inne, trzecie oko. Nigdy niemrugające, czarne i czerwone ślepię. Dziura po ostrzu wpakowanym prosto w płat czołowy.
I wtedy nagle, głucho, niespodziewanie: trzask!
Zgnieciona w palcach szklanka rozklekotała się na dobre, rozpadła na dziesiątki kawałków - zupełnie jak moje zdrowe zmysły.
- Proszę pani? Co się stało, proszę pani? - zaniepokojony świergot kelnera dochodzący z oddali, z kosmicznej głębi, z otchłani.
Och, nic, skarbie. To przybyła moja rodzina, moi najbliżsi. Przywitaj się z nimi grzecznie.
- Słyszy mnie pani? Wszystko w porządku?
Murzynek szczerzy w uśmiechu zęby. Widzę wyraźnie szczerbę między siekaczami. Darnell podnosi do góry kciuk.
W porządku, Previo, uspokaja. Rozcięłaś sobie dłoń szkłem, to nic. To nic, w końcu mogłaś odciąć sobie łeb.
Ostrożnie podnoszę wzrok znad pokaleczonej, czerwonej od krwi dłoni i uśmiecham się leniwie do kelnera, kiwając głową jak drewniana kukiełka.
- Wszystko w porządku, proszę wracać do zajęć.
Lśniące rubinowo palce, mokre od lepkiej mieszanki juchy i alkoholu rozchyliły się, ukazując moim oczom kilka odłamków szkła wbitych w skórę, szczerzących się kpiąco znad powierzchni bladego ciała... a kiedy tylko zaczęłam rozglądać się za serwetkami, nie dostrzegłam już ani Darnella, ani chłopaka z Jedenastki. Blade usta rozciągnęły się w szerokim uśmiechu, gdy zgarnęłam ze stolika chusteczkę, ostrożnie wyciągając z dłoni ostre kawałki szkła.
Straciłam przyjaciół, zyskałam blizny. Taka kolej rzeczy,


Ostatnio zmieniony przez Previa Benner dnia Pią Lut 13, 2015 5:43 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Sala zapomnianych wiadomości Empty
PisanieTemat: Re: Sala zapomnianych wiadomości   Sala zapomnianych wiadomości EmptyPią Wrz 19, 2014 2:15 pm

Na kilka minut przed północą we wszystkich salach budynku pojawiają się pracownicy Galerii, prosząc gości o ponowne zebranie się w Sali Głównej. Pojawienie się tam będzie mile widziane i gwarantuję, że opłacalne. Nie musicie oczywiście przerywać prowadzonych wątków - gry mogą toczyć się równolegle, pod warunkiem, że rozgrywka w Sali odbywa się później. Prywatne wątki można będzie również rozegrać w retrospekcjach.
Powrót do góry Go down
Sponsored content

Sala zapomnianych wiadomości Empty
PisanieTemat: Re: Sala zapomnianych wiadomości   Sala zapomnianych wiadomości Empty

Powrót do góry Go down
 

Sala zapomnianych wiadomości

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

 Similar topics

-
» Sala VIP
» Sala #2
» Sala #1
» Sala #1
» Sala przygotowań nr 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Panem et circenses :: Kapitol :: Dzielnica Zachodnia :: Kapitolińska Galeria Sztuki-