|
| Autor | Wiadomość |
---|
Wiek : 19 Zawód : Kelner w 'Well-born' i student Przy sobie : medalik z ampułką cyjanku, zapalniczka, broń palna, zezwolenie na posiadanie broni, paczka papierosów, nóż ceramiczny Znaki szczególne : piegipiegipiegi Obrażenia : Złamane serce i nadszarpnięte zaufanie
| | | | Wiek : 19 Zawód : Kelner w 'Well-born' i student Przy sobie : medalik z ampułką cyjanku, zapalniczka, broń palna, zezwolenie na posiadanie broni, paczka papierosów, nóż ceramiczny Znaki szczególne : piegipiegipiegi Obrażenia : Złamane serce i nadszarpnięte zaufanie
| Temat: Re: Noahowy samochód Pon Lip 15, 2013 3:12 pm | |
| W swoim życiu żałowałem zdecydowanie zbyt wielu rzeczy. Niektórych mniej, niektórych bardziej. Niektórych może racjonalnie rzecz biorąc, wcale nie powinienem, ale wciąż. I przyrównując je, z pewnością nie powinienem żałować wezwania Channy na posterunek. I chociaż mogło się to wydawać bzdurą i na pewno w końcu sam do tego doszedłem, to w tamtym momencie nie dbałem o to, że na koncie miałem wiele innych rzeczy i wspomnień, bardziej godnych pożałowania. I zapewne już parę szykowało się do zajęcia miejsca w kolejce, aby do nich dołączyć i przyćmić co poniektóre. Ale po nieprzespanej nocy, słowa Chantelle wydawały się głośniejsze o co najmniej dwa tony, niż były w rzeczywistości. A ich negatywne nacechowanie, wcale nie nadawało im bardziej znośnego wydźwięku. I chociaż powstrzymałem się od odstawienia sceny na posterunku, głównie ze względu na to, że nie uśmiechało mi się spędzenie tam kolejnej nocy, przez zakłócanie porządku, czy sprawianie innych problemów, to zaraz po opuszczeniu budynku wyszarpałem swoje ramie z objęcia dziewczyny i wyrwałem się przed siebie, zwiększając dystans pomiędzy nami chociaż o parę tych nieznacznych kroków, rzucając szeptem jakieś niezrozumiałe dla niej przekleństwo. Odległość pomiędzy więzieniem, a bramą przed którą zostawiłem samochód wydaje się przynajmniej parokrotnie dłuższa od tej, którą przebyłem wczorajszego dnia, za co winę - oczywiście - również zrzucam na Chantelle. - Nigdy nie możesz sobie odpuścić, nie? Cholerna drama queen. – rzuciłem, otwierając w końcu liche drzwi auta. – Wsiadaj. – dodaję po chwili wahania, bo wizja Troy próbującej się przez parę godzin przedrzeć się przez śnieżne zaspy jest zbyt przyjemna. Zrezygnowany oparłem dłonie o kierownicę, obwiniając się, że tak szybko poniosły mnie nerwy. Ale nie przeprosiłem - nie moje słowa padły jako pierwsze. Oparłem głowę o zagłówek fotela, uspokajając się, i upewniając się, że kiedy kolejny raz się odezwę, mój ton będzie chociaż odrobinę zbliżony do normalnego. - Myślisz, że tylko ty miałaś ciężki dzień? – wyparowałem w końcu, chociaż nie zabrzmiało to tak pokojowo, jak wcześniej w mojej głowie. – Nie wiem, w jakim świecie żyjesz, ale ostatnio mieliśmy tylko takie i raczej nic nie zwiastuje poprawy. Może zacznij się przyzwyczajać, najwyższa pora. – wziąłem głęboki oddech, wreszcie przekręcając kluczyki stacyjce, a po paru niepokojących warknięciach silnika samochód zapalił. - Już? Więc wracając, co mnie ominęło na tej paradzie? – westchnąłem, w końcu trochę spuszczając nogę z gazu. |
| | | Wiek : 18 Zawód : Doradca ds. technologii Obrażenia : Brak
| Temat: Re: Noahowy samochód Pon Lip 15, 2013 4:19 pm | |
| //Tymczasowe więzienie
Proszę, proszę, pan Atterbury strzela foszki niczym młoda panienka. - myślę kpiąco, gdy Noah wystrzeliwuje do przodu i najwyraźniej postanawia mnie ignorować przez całą drogę do samochodu. Słuchając jego wymówek mam naprawdę silną ochotę starannego wymasowania mu twarzy, albo najlepiej sprawdzenia jak się komponuje z wystającymi z niej kawałkami szkła z rozbitego okna, jednak na chwilę obecną postanawiam się ograniczyć jedynie do niezbyt kulturalnej wymiany zdań. - Po pierwsze, to nie krzycz na mnie, bo to nie moja wina że jesteś niedorobionym idiotą i że zachciało Ci się całkowicie nieostrożnie pchać do KOLC-a. Jeżeli już chcesz to robić, to dobrze Ci radzę - nie zwracaj niczyjej uwagi, bo w aktualnym momencie równie dobrze możesz sobie zawiesić na szyi syrenę alarmową, wyjdzie dokładnie na to samo. - syczę w odpowiedzi i czuję, że zaczynam się robić coraz bardziej wściekła. Gdy każe mi kontynuować przerwany w więzieniu wątek parady, patrzę na niego jak na wariata po czym wybucham krótkim, szyderczym śmiechem. - Teraz to już się na pewno nie dowiesz, było się na mnie nie wydzierać jak niedorozwinięty debil. Wywracam oczami i przez chwilę siedzę w milczeniu, jednak po chwili decyduję się mu powiedzieć. - Dobra, niech Ci będzie, ale jak jeszcze raz będziesz się na mnie wyżywał za swoje niepowodzenia, obiecuję że dostaniesz w twarz. Lojalnie uprzedzam. Znając życie znowu pomyślisz, że jestem egoistką, ale w tym wypadku naprawdę muszę zacząć od siebie. Nieistotne, co robiłam przez większość dnia, zresztą zapewne Cię to nie interesuje, więc zacznę od jakichś 15 minut przed rozpoczęciem parady. Przyszłam do apartamentu i znalazłam na stoliku koronę oraz liścik, który mówił że mam ją przekazać Cordelii. Zrobiłam to i poszłam na paradę, a potem zaczęła się dziać mała apokalipsa. Okazało się, że w koronę na głowie Snowówny jest wmontowany kosogłos, chłopak z pary siostry Dominika zaczął iść na piechotę i wykrzykiwać obelgi w stronę prezydent Coin, po jej oficjalnym przemówieniu na ekranie wyświetlił się płonący kosogłos i moneta z wizerunkiem Snowa, a potem rozległo się czyjeś inne przemówienie, nawołujące do odkrywania prawdy czy czegoś takiego... Więcej szczerze mówiąc nie pamiętam, ale w każdym razie atmosfera zaczęła się robić mocno nieciekawa. I chyba nie skłamię jeśli stwierdzę, że rozpętały się małe zamieszki. Najlepsze, chociaż zapewne dla reszty trybutów najgorsze, jest to że trójka z nich uciekła w siną dal i do tej pory nie udało się ich odnaleźć. Chyba tyle. I jak, satysfakcjonująca relacja? Po chwili przerwy z niemal niedostrzegalnym uśmieszkiem dodaję: - Nawet sobie nie wyobrażam, jak teraz Coin musi szaleć. |
| | | Zawód : studia nad uprzykrzaniem życia postaciom Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Noahowy samochód Pon Lip 15, 2013 6:50 pm | |
| W Kapitolu wciąż panuje mroźna pogoda, przez co wskazana jest ostrożność przy korzystaniu ze środków transportu. Gdzieniegdzie na drogach znajduje się lodowa pokrywa, co zdecydowanie sprzyja wypadkom drogowym. Noah, zdekoncentrowany przez spiętą atmosferę w samochodzie, na jednym z zakrętów traci panowanie nad pojazdem, czego wynikiem jest rozbicie auta o drzewo. W wypadku ucierpiał jedynie samochód.
5. |
| | | Wiek : 19 Zawód : Kelner w 'Well-born' i student Przy sobie : medalik z ampułką cyjanku, zapalniczka, broń palna, zezwolenie na posiadanie broni, paczka papierosów, nóż ceramiczny Znaki szczególne : piegipiegipiegi Obrażenia : Złamane serce i nadszarpnięte zaufanie
| Temat: Re: Noahowy samochód Wto Lip 16, 2013 11:35 pm | |
| W podenerwowaniu zacisnąłem dłonie na kierownicy, a moje knykcie zbielały. Ułożyłem usta w wąską kreskę, aby niepostrzeżenie nie wymknęło się z nich za dużo. A korzystając z okazji jako, że zatrzymaliśmy się na światłach posłałem dziewczynie wymowne spojrzenie, ale już po chwili z ulgą mogłem zamienić widok jej twarzy, na uciekające pod maskę samochodu białe, wymalowane na jezdni pasy. - Channy, ja wiem, że hormony buzują, że dzieci kopią, że stresujesz się porodem… ale cholera, uspokój się. To niebezpieczne. Dla ciebie też. – prycham, chociaż w pierwotnym zamyśle nie chciałem nasączyć zdań tak dużą ilością ironii. – Nie zwracałem. Nie doceniasz mnie. – dodaję po chwili, już normalnym tonem, chociaż właściwie nie mam pojęcia po co drążę temat. - Nie znasz całej historii. Po prostu znalazłem się w nieodpowiednim miejscu, o nieodpowiednim czasie. Chciałem jej pomóc, prawie zasłabła na ulicy. Wtedy nas złapali. – niemalże niewidocznie przygryzłem dolną wargę, kiedy myślami wróciłem do tamtego momentu, a za tym mimowolnie pomaszerowały kolejne wspomnienia w żałosnym korowodzie, w pewnym momencie wybiegając już w przyszłość. Czy w ogóle dojdzie do spotkania? Trzy dni to dużo czasu. Wystarczająco dużo, aby przesłuchania były nadal w toku, albo żeby się jej pozbyć. Ale jedną z ważnych lekcji, jaką dało mi życie w Panem jest to, że nie możemy planować przyszłości. Równie dobrze, to ja mogłem być tym, który nie dożyje kolejnego czwartku. Więc na tamtą chwilę obiecałem sobie, że muszę odpuścić. Nie miałem żadnego wpływu na to, jak potoczą się wydarzenia. Spotkanie się z Dominikiem. Stawienie się w centrum. To wszystko, na czym musiałem się skupić i z czego musiałem się wywiązać. Czwartek. Słowo kolejny raz rozbrzmiało w moich myślach, niemalże niczym groźba. Mało czasu, zdecydowanie za mało, kiedy tyle miałem jeszcze do zrobienia. - Wszyscy jesteśmy egoistami. Musimy być, żeby przeżyć. – powiedziałem praktycznie bezgłośnie i bardziej do siebie, niż do niej, dalej starając się całą uwagę skupić na drodze, nie na jej słowach. Ale w praktyce o wiele ciężej mi to wychodziło. A resztki uwagi uleciały ze mnie, kiedy dziewczyna przeszła do konkretów. Odwróciłem się w jej stronę i nerwowo zmarszczyłem brwi, nie mogąc przez chwilę przyswoić, że ktoś mógł być tak lekkomyślny. - Durne dzieciaki. – wymknęło mi się, chociaż dobrze zdawałem sobie sprawę z faktu, że sam miałem jedynie parę lat przewagi. – Przecież to czyste samobójstwo. Jedno słowo Coin, a wszystkich ich sprzątnie z powierzchni i to tylko przez ich własną głupotę. – pokręciłem głową z dezaprobatą. – Po co im to? I tak nie zmienią świata, nam nie udało się to przez siedemdziesiąt cztery lata, a teraz i tak ciężko mówić o jakiejś poprawie. – ciągnąłem dalej w uniesieniu. – Nie zdziwiłbym się, gdyby ktoś wygrał tylko dlatego, że będzie siedział cicho i jedynie przytakiwał. To najlepsze co można zrobić w tych Igrzyskach. Zamilkłem na moment, skręcając w kolejny zakręt, dopiero wtedy przypominając sobie, że Channy wspominała coś o przesłuchaniu. I dopiero wtedy uświadamiając sobie, że moja nieobecność może przysporzyć mi więcej kłopotów, niż mogłem wcześniej przypuszczać. Byliśmy zaledwie parę przecznic od posterunku, więc nosiłem się z zamiarem wstąpienia tam po drodze, tak czy inaczej byłem zmuszony powiedzieć prawdę o nocy spędzonej w KOLCu, jeżeli nie chciałem mieć jeszcze większych problemów, więc mogłem sobie oszczędzić wymyślania alibi i jednocześnie mieć to już za sobą jeszcze dzisiejszego wieczoru. - I Channy… przepr… - urwałem. Auto nagle wpadło w poślizg, na oblodzonym kawałku asfaltu. Straciłem nad nim panowanie, a kręcenie kierownicą w przeciwną stronę wydawało się całkowicie bezcelowe. W niezauważalnym ułamku sekundy dobiliśmy do czegoś, co później okazało się latarnią. Zamrugała parę razy konając i zgasła. - Kurwa mać! – uderzyłem z impetem w kierownicę jednocześnie uruchamiając klakson, który nadał sytuacji czarnego i histerycznego humoru. – Żyjesz? – rzuciłem aby się upewnić, chociaż na pierwszy rzut oka wyglądało na to, że poszkodowany został jedynie samochód. |
| | | Wiek : 18 Zawód : Doradca ds. technologii Obrażenia : Brak
| Temat: Re: Noahowy samochód Sro Lip 17, 2013 3:49 pm | |
| - Cóż, chciałam Ci przypomnieć, że to Ty zacząłeś się nadmiernie denerwować, czyżbyś sam był w ciąży? - wypominam mu z pełnym satysfakcji uśmiechem, jednak słysząc jego kolejne słowa odchodzi ode mnie chęć na dalsze dopiekanie chłopakowi. Kto by pomyślał, że pan Atterbury kiedyś stanie się siostrą miłosierdzia i będzie opiekował się wszystkimi słabszymi i ubogimi. - myślę bez ani odrobiny ironii. Może to co zrobił było nierozważne, ale na pewno szlachetne. - Nie uważam tego za durne. - staję w obronie uciekinierów - Zapewne tym dzieciom było wszystko jedno, czy przy udziale Coin zginą na arenie, czy dorwą ich strażnicy krwiożercze zmiechy w kanalizacji. Wykorzystali moment, możesz twierdzić, że jestem głupia ale na ich miejscu zrobiłabym to samo, gdyby istniała chociaż nikła szansa, że mogę się uratować. To pewien chory rodzaj woli przetrwania, a skoro do tej pory mimo mobilizacji wszystkich służb nie udało się odnaleźć żadnego ze zbiegów... to chyba znaczy że ktoś im może pomagać i jednak uda im się przetrwać. Milknę na chwilę i zastanawiam się nad jego słowami o siedzeniu cicho. Być może ta taktyka nie byłaby najgłupsza - zwłaszcza gdyby odnieść ją do obecnych rebeliantów, drżących ze strachu przed Coin na każdym kroku, ale ileż można wytrzymać? I trzeba też uczciwie stwierdzić, że nie wszyscy są do niej stworzeni. Mimowolnie porównuję siebie do Cordelii i dochodzę do wniosku, że jednak aż tak bardzo się nie różnimy - kiedy coś nam się nie podoba, jesteśmy w stanie otwarcie wyrazić swoje niezadowolenie, zamiast dawać milczące pozwolenie na kolejne irytujące nas epizody. - Channy... przepr... - słyszę z lewej strony głos Noah'a, który na chwilę wyrywa mnie z otępienia, jednak nie dane jest mu dokończyć swoich słów bo auto wpada w poślizg. Odruchowo chowam głowę między łokciami, zdecydowanie woląc mieć poharatane bądź połamane ręce niż czaszkę i powoli podnoszę się dopiero gdy auto się zatrzymuje, a tuż obok mnie rozlega się dźwięk klaksonu, który chyba dowodzi tego, że zarówno Noah jak i ja wciąż żyjemy. - Kurwa mać! Żyjesz? - Mhm, tak jakby. A teraz zadam najgłupsze pytanie świata - co to kurwa było? |
| | | Wiek : 19 Zawód : Kelner w 'Well-born' i student Przy sobie : medalik z ampułką cyjanku, zapalniczka, broń palna, zezwolenie na posiadanie broni, paczka papierosów, nóż ceramiczny Znaki szczególne : piegipiegipiegi Obrażenia : Złamane serce i nadszarpnięte zaufanie
| Temat: Re: Noahowy samochód Sro Lip 17, 2013 11:19 pm | |
| - Boże uchowaj, ostatnie czego potrzebują dzieci, to ojca takiego jak ja. – odpowiedziałem jeszcze, głosem całkowicie bezbarwnym, pozbawionym ironii i niewyobrażalnie nieobecnym, sprawiającym wrażenie, że moje słowa nie mają dla mnie żadnej większej wartości, ani w żaden sposób mnie nie dotykają. W końcu wyzwoliłem kierownicę z mojego żelaznego uścisku, dopiero teraz łapiąc się na fakcie, że moje place mogły praktycznie pozostawić odkształcenia na gładkim plastiku. Mimowolnie odwróciłem się za siebie, spoglądając przez tylnią szybę, jak maluje się sytuacja na ulicy, ale przysłonięta warstwą pary uniemożliwiła mi sprawdzenie czegokolwiek. Przygryzłem po raz kolejny dolną wargę, co zdecydowanie stało się moim niezbyt estetycznym nawykiem, przez ostatnie tygodnie, albo nawet tydzień. Ale tylko w ten sposób mogłem powstrzymać się od wybuchu histerycznego śmiechu, który byłby najgorszym i jednocześnie najsłuszniejszym podsumowania zakończenia tego pięknego dnia. Po całej serii niefortunnych wypadków, była to rzecz, która całkowicie przelała, pełną po brzegi czarę goryczy. I gdyby nie siedząca obok mnie Channy zapewne w tym momencie odstawiłbym nieładną scenę z wyżyciem swoich nerwów w postaci mocnego kopniaka w - i tak już nadszarpniętą czasem i wypadkiem -karoserię. Jednak popadłem ze skrajności w skrajność i zamiast tego jedynie podpieram ręką głowę, opierając ją o wewnętrzną klamkę drzwi. Dłonią przysłaniam oczy, chcąc jakby rozmasować czoło po ciężkim dniu. Wyjątkowo ciężkim, a nawet dwoma. - To, moja droga, było starcie stulecia. Ja kontra powojenne drogi Kapitolu. – odpowiedziałem ledwo siląc się, aby kąciki moich ust samoczynnie nie podjechały ku górze. – Nie pytaj, kto dał mi prawo jazdy. Sam nie mam pojęcia. Poderwałem się z miejsca i wyszedłem na zewnątrz. I chociaż temperatura w jego wnętrzu pozostawiała wiele to życzenia, to teraz mróz uderzył we mnie ze zdwojoną siłą, tym samym doprowadzając mnie do względnego porządku i przywracając mi resztki racjonalnego myślenia. Podszedłem do maski samochodu, wzrokiem jedynie pobieżnie omiatając straty. Wgniecioną maskę, trzymającą się jedynie na dwóch ślubach rejestracji i stłuczonej lampie. Mogłem spróbować szczęścia i podjechać jeszcze parę przecznic do ośrodka albo posterunku, zanim zacząłby po drodze gubić poszczególne części, ale czułem, że to przekroczyłoby i tak już mocno nadszarpnięte granice mojej cierpliwości. Dlatego jedynie westchnąłem zrezygnowany i tak nikt nie ruszyłby do następnego dnia tego wątpliwej sprawności tzw. auta. Zresztą, nie specjalnie rozpaczałbym po jego stracie. Otwarłem więc ponownie drzwi, po raz kolejny wpuszczając do jego wnętrza lodowate powietrze, aby po raz kolejny skonfrontować się z Channy. - Odprowadzić cię do domu? |
| | |
| Temat: Re: Noahowy samochód | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|