IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Zane Hawkeye

 

 Zane Hawkeye

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Zane Hawkeye
Zane Hawkeye
Wiek : 23
Zawód : sanitariusz

Zane Hawkeye Empty
PisanieTemat: Zane Hawkeye   Zane Hawkeye EmptySob Cze 22, 2013 12:13 am

Zane Hawkeye
Vinnie Woolston


Zane Hawkeye Daneos

IMIĘ: Ezechiel
NAZWISKO: Hawkeye
DATA URODZENIA: 2 lutego 2259 roku
MIEJSCE ZAMIESZKANIA: Kwartał Ochrony Ludności Cywilnej
ZAJĘCIE: sanitariusz w KOLCowym szpitalu



Zane Hawkeye Rodzina

Rozrzucona autentycznie po calutkim Panem. Mogiła ojca w Czwórce. Matka, wzbogaciwszy się na sprzedaży córki kapitolińczykom dobrze zagospodarowała pieniądze, inwestując w surowce z Jedynki, aktualne miejsce jej zamieszkania jest Zane'owi nieznane, nie rozstaje się jednak z najmłodszą Hawkeye'ówną. Dwa lata starszy od Ezechiela brat żyje w Kapitolu po drugiej stronie muru, prawdopodobnie robiąc co może by wspomóc zmagania Ros na arenie. Właśnie, Ros. Najistotniejsza dla Zane'a, w największym aktualnie niebezpieczeństwie.

Zane Hawkeye Historia

Nieograniczona wyobraźnia, tfu tfu, zły urok i fatum najwyższe. Gdyby owo nieszczęście dopadło Zane’a – och, cóż to byłoby za nieszczęście i jak wielu by ucierpiało! Wybujała imaginacja blokuje najczystszy, niepodkoloryzowany fakt jakim są wspomnienia.
Zbyt wiele znaczą dla niego, żeby był w stanie dobrowolnie odwrócić się od nich i  pozwolić na proces sukcesywnego wymierania. Żeby zapobiec podobnym przykrym wypadkom, wystarczy odnajdywać analogie. Zane uwielbia analogie.
Czwórka to sokowirówka. Wysyp różnokolorowych jednostek, idealnie się ze sobą komponujących. Właściwie nikt nie mógł mieć tak smacznie jak Hawkeye’owie, taki fenomen zdarza się tylko raz! Rodzice to niezaprzeczalna dominanta. Skórka na każdym kolejnym owocu, nać u szczytu marchwi. Której rola przypadła Rosanie – młodszej, acz niekoniecznie naj. Tak, marchew. Oporna w procesie wyciskania soku i dodająca przeważającego kolorytu. Twarda. Oryginalna pośród jabłuszek i bananów. Bo jabłuszka to takie dorodne, lśniące, szlachetne. Dwaj bracia. Zane to ten egzemplarz, którego skórka zawsze siadała niektórym jednostkom na żołądku, nieświadomie (MHM) powodując przykre rewolucje. Ale o tym później, banan uprasza się o głos. Najlichszy, najłatwiej poddający się obróbce, podatny, bierny, słoneczny, nabierający z czasem słodko-szczypiącego smaczku. Bananowy sobowtór Pani Mamy – najmłodsza Hawkeye’ówna.
Barwna mieszanka miała się dobrze, mimo sporadycznych wewnętrznych kwasów i starć warzywno-owocowych. Mimo sukcesywnych, corocznie podejmowanych prób zaburzenia porządku w związku z Igrzyskami. Udział w nich nie był pisany (do czasu pewnego niedawnego) żadnemu pierwiastkowi Hawkeye'owskiej familii, co pozwalało na chwilę wytchnienia większej jej części, samego Zane'a zaś przyprawiało o pewne... zakłopotanie. Nie tyczyło się to żadnych matematycznych obliczeń i uzyskanego prawdopodobieństwa - żaden z niego matematyk - wobec którego teoretycznie którekolwiek z rodzeństwa ostatecznie powinno zostać wylosowane. Najzwyczajniej, zmuszony raz czy dwa do podjęcia astragali, akceptował myśl o swoim lub brata w Igrzyskach udziale. Kilkunastoletni, zaprawieni w boju i nierzadko piorący się na kwaśne jabłko (hmm, analogia powiadasz?) chłopcy, wystarczająco zręczni, by zarzucać sieci, wystarczająco szybcy, by w odpowiednim momencie poderwać wędkę. Mieszkający wystarczająco blisko Kapitolu, by uważać się za potencjalnych zawodowców.
I wtedy to się stało. To czyli wszystko na raz. Dożynki okazały się dniem końca jego kiełkującej miłości - stojąca na podwyższeniu Antoinette była blada jak ściana i unikała wzroku Zane'a. Dopiero lata później uzmysłowił sobie jak płytkie uczucie to było i jak niewielkie targnięcie emocjonalne w nim powodowało. Ale wracając do przesyconego tragizmem roku: bezbronna, za bardzo świadoma i za mało egoistyczna Ros wyrwała się spod ochronnego parasola opiekuńczości i braterskiej miłości. Zane czuł, że zawsze był z nią blisko. Za blisko. Spędził dwa dni rwąc sobie włosy z głowy i szarpiąc ramiona matki - ojca wówczas już od dobrych pięciu lat nie było - żeby wyjawiła mu miejsce pobytu siostry. I dlaczego. I czyj to pomysł i jakim rodzicem trzeba być, żeby wysłać dziecko do Kapitolu.
Wtedy mniej więcej, gdy kończył piętnasty rok życia, nastąpił ten postępujący gwałtownie wybuch samowystarczalności i indywidualizmu. Wewnętrznego - bo wciąż potrafił być tak czarujący jak wypada. Dzięki niebagatelnej elokwencji i umiejętnościom manipulatorskim odnalazł się w kapitolińskim świecie na tyle, by nie przymierać głodem. Imał się prac zarówno gorszących jak i rozwijających. Posiadł umiejętność kamuflażu - nigdy nie czuł się tak kretyńsko jak wtedy, gdy tapirował włosy, barwiąc kolorowo swoje tatuaże i mistrzowsko pozorując pretensjonalny akcent mieszkańców stolicy. Wolał sytuacje, w których udawał awoksa, unosząc tacę z ułożonymi spiralne marynowanymi krewetkami. Jego duma była wówczas w nieco lepszej homeostazie.
Odnalazł ją po niecałych dwóch latach - rozwożąc poranną prasę na kolorowym, naszpikowanym bajerami rowerze podrzucił gazetę pod drzwi kwiaciarni, za którymi przemykała pospiesznie z naręczem sztucznych chryzantem. Uśmiechała się sztucznie i miała krótsze włosy. W środku chłopaka zawrzało, czuł jak jego trzewia skręcają się a sprzeciw pali od wewnątrz. Kapitol nie miał jej pod żadnym pozorem zmienić.
Naczelnym celem Zane'a stało się poprawienie jakości życia Rośki w Kapitolu, który jawił się jako symbol ogromnego leju piaskowego, z której siostra rękę wyciągała. I nie chodziło o jakość w zewnętrznym, fizycznym tego słowa znaczeniu. Zane nie uważał, by rodzina Flowersów, o której dowiadywał się tego i owego gdy miał sposobność, zamykała dziewczynę w piwnicy i podrzucała zwiędłe kwiatki na obiadek. Zwyczajnie nie mógł pozwolić, by psychicznie się poddała. Dlatego - gdy tylko była ku temu okazja - wyciągał ją z dala od pulsującego neonami centrum, rozmawiał, tłumaczył i marszczył gniewnie brwi, wiedząc że nie może zdziałać niczego konkretnego jeśli nie chce by faktycznie któremukolwiek z nich odcięto język. Przez lata przyzwyczaił się do trybu życia, w którym odsypywał nalatujący do szerokiego otworu piasek, jednocześnie chcąc wyszarpać siłą z jego otchłani kilkunastoletnią już siostrę.
To, że była literalnie oczkiem w głowie odbiło się na jego kondycji i siatce znajomości raczej... znikomej. Dziurawej mocno. Nie miał komu zaufać i bawił się zaufaniem tych nielicznych, z którymi obcował. Załapał się do pracy w liniach kolejowych, działając przy załadunku towarów z poszczególnych Dystryktów. Znajomość zawarta przy jednym transporcie nie mogła się nijak rozwinąć, bo przy kolejnym stanowisko zajmowane było przez zupełnie inną osobę. Zane wiedział dlaczego i skąd ta nieufność w oczach, skąd żałoba emanująca w sposób prawie bolesny. Pogrążał się w lekkiej psychozie, obrastając w gruby nalot perwersyjnego okrucieństwa i wyrafinowanego szyderstwa. Kapitolińczycy nie znali się na szyderstwie, zapatrzeni w swój zoperowany nochal na tyle mocno, by nie zauważyć zmian, nastrojów, sygnałów.
Przewrót nastąpił gwałtownie, tak jak gwałtownie Zane został wypchnięty z zajmowanego pokoju. Praktycznie nagi i teoretycznie zagrożony. Bo nikt go nie słuchał. Nikt nie chciał wierzyć, że Zane Hawkeye nie jest kapitolińczykiem. Że jest tu tylko po to, żeby kontrolować siostrę. Że nie zasłużył na wtrącenie do Kwartału Ochrony Ludności Cywilnej.

Zane nigdy nie czuł się lepiej. Początkowo był absolutnie oniemiały z zaskoczenia, bardzo sceptyczny i pełen wątpliwości. Przemiana rdzennych mieszkańców Kapitolu była jednak rzeczywista - widział na własne oczy jak te swojego czasu niezdolne do naturalności kreatury ewoluują z wymuskanych, ozdobnych roślinek w żywe, myślące istoty. I jak podejmują codzienną, żmudną walkę o życie. A ich walka stała się jego osobistą. A te Igrzyska... hmm, promieniujący, obezwładniający ból również jest odczuwany masowo. Hawkeye i ci wszyscy ludzie - mają tak samo. Nigdy nie czuł się lepiej wśród kapitolińczyków.
Czyli jednak ich rodzina nie uchowała się.
Goreje w nim jedynie nadzieja, że dziewczyna z naręczem pogrzebowych kwiatków to nie kolejna symboliczna analogia.



Zane Hawkeye Charakter

Zane bardzo dba o swoje zdrowie psychiczne, nie chcąc utracić najmniejszej okazji do wewnętrznego rozwoju. Jest ryzykantem i wychodzi przed szereg - czerpiąc z każdego doświadczenia garściami, nieistotne czy wychodzi mu to pozornie na dobre, czy złe. Bo ostatecznie zawsze wygrywa. Wychyliwszy jeden puchar niepokornie prosi o kolejny, świadomy że niebagatelnym urokiem osobistym, siłą sugestii i znajomością szablonów zachowań ludzi jest w stanie wywalczyć niejedno. Właściwie jeśli prowadzi batalię to głównie ze sobą - nie jest młodym gniewnym ani palącym po kątach skręcane własnoręcznie papierosy romantycznym indywidualistą. Za grosz w nim romantyzmu - zbyt twardo, zbyt świadomie stąpa po ziemi by przylepić mu jakkolwiek poetycką łatkę.
O swoje interesy dba sam jeden, unikając spółek w każdym znaczeniu, co wzmaga w nim poczucie bezpieczeństwa. A to ceni wysoko i wie, że wynika jedynie z pełnej świadomości swoich czynów. Dlatego obce są mu gwałtowne zrywy bohaterskie, gorączkowe kłótnie czy wzburzenie. Przecież wówczas kontrola jest mierna i nie pozwala na zastosowanie taktyki działania.
I takich ludzi też wokół siebie wypatruje. To co egzaltowane i ubarwione odrzuca go, powodując lekki wzrost ciśnienia. Nie widzi celu w koloryzowaniu faktów, wypatrując na końcu podobnego zabiegu głupiej kompromitacji. I wtedy pyta lekko zezłoszczony i zawiedziony: "i po co ci to było?"
Bardzo lubi być miły dla ludzi i niesamowicie się stara, gdy wyczuwa potencjał intrygującej znajomości, tak naprawdę na niewielu ludzi potrafi mieć arcywybitnie wyjebane bez przyczyny. Rozsądny, wytłumaczalny dystans to coś bardziej naturalnego niż bezpodstawny, dziecinny mamtowdupizm.
A naturalność to najwyższa cnota!


Zane Hawkeye Ciekawefakty

▫ Zane wpisany ma w genotyp anachroniczny tradycjonalizm, stąd jeszcze bardziej pogłębiony wstręt do kapitolińskiego trybu życia.
▫ Podczas najlichszego okresu życia, gdy rozpaczliwie wyciągał łapska w kierunku każdej pracy posiadł umiejętność pędzenia wybornego alkoholu. Bez akcyzy, więc to mocno nie na miejscu biznes.
▫ Nie przyzwyczaja się za bardzo ->  nie uzależnia się -> nie rozpacza gdy traci.
▫ Potrafi naśladować dźwięki wydawane przez siedemdziesiąt procent znanej mu zwierzyny.
▫ Nie może oprzeć się wrażeniu, że śmierć jego ojca podczas wyjazdu do Kapitolu nie była czystym przypadkiem i nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności.
▫ Był pewien niechlubny etap, który zaprowadził go do skrajnego hedonizmu - ówczesne znajomości wciąż przeprawiają Zane'a o lekkie zawroty głowy i kosmate myśli.
▫ Miał nielichego farta, że załapał się do pracy w KOLCowym szpitalu - tak naprawdę gówno wie o medycynie, nawet tej najbardziej podstawowej z podstawowych.



Powrót do góry Go down
Zane Hawkeye
Zane Hawkeye
Wiek : 23
Zawód : sanitariusz

Zane Hawkeye Empty
PisanieTemat: Re: Zane Hawkeye   Zane Hawkeye EmptyWto Cze 25, 2013 9:19 pm

Doba, koniec tych wypocin, proszę ładnie o zmianę nazwiska w profilu na Hawkeye c:
Powrót do góry Go down
the civilian
Chantelle Troy
Chantelle Troy
https://panem.forumpl.net/t201-chantelle-pourbaix-troy
https://panem.forumpl.net/t247-relacje-chan
https://panem.forumpl.net/t1514-chantelle-troy
https://panem.forumpl.net/t1543-chan
Wiek : 18
Zawód : Doradca ds. technologii
Obrażenia : Brak

Zane Hawkeye Empty
PisanieTemat: Re: Zane Hawkeye   Zane Hawkeye EmptyWto Cze 25, 2013 9:27 pm

Akcept, życzę miłej gry :D
Powrót do góry Go down
Sponsored content

Zane Hawkeye Empty
PisanieTemat: Re: Zane Hawkeye   Zane Hawkeye Empty

Powrót do góry Go down
 

Zane Hawkeye

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

 Similar topics

-
» Ellie Hawkeye
» Peregrin 'Pippin' Hawkeye
» Peregrin Hawkeye
» Rosana Hawkeye
» Peregrin Hawkeye

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Panem et circenses :: Po godzinach :: Archiwum :: Karty Postaci-