IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Poczekalnia rydwanów

 

 Poczekalnia rydwanów

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Poczekalnia rydwanów Empty
PisanieTemat: Poczekalnia rydwanów   Poczekalnia rydwanów EmptyCzw Lip 04, 2013 11:37 pm

Duża hala, w której stacjonują ponumerowane kolejno rydwany.
Trybuci, którzy zakończyli już spotkania w Centrum Odnowy, mogą się tutaj zbierać, oczekując na rozpoczęcie Ceremonii.
Powrót do góry Go down
the victim
Nina Davis
Nina Davis
Wiek : 16

Poczekalnia rydwanów Empty
PisanieTemat: Re: Poczekalnia rydwanów   Poczekalnia rydwanów EmptyPią Lip 05, 2013 10:42 am

Tak więc po wielkim projektowaniu, ogarnięciu się i upiększaniu, udała się do poczekalni rydwanów, skąd wszyscy trybuci mieli ruszyć i pokazać się całemu Panem, a zwłaszcza prezydent Coin, która z niecierpliwością oczekiwała ich śmierci. Ninę nawet całkowicie już opuścił stres, bo nie miała tak naprawdę czym się stresować. Już gorzej być nie może, chyba że na arenie, do której za niedługi czas się uda. Nie wiedziała jak się jeździ rydwanami, ale liczyła na to, że nie będzie musiała robić dziś za woźnicę. Jeszcze się sparzy na tym, bo uznają, że nie potrafi powozić i będą z tego tytułu jakieś punkty ujemne. A tego by nie chciała żeby już na samym starcie zawalić sobie sprawę przed publicznością. Kto wie czy może wśród nich nie będzie jakiegoś sponsora, który obdarzy ją czymś, co przyda jej się na arenie?
Nina pojawiła się chyba jako pierwsza, bo nie widziała jeszcze tutaj ani jednego trybuta, mimo że rydwany czekały. Na głowie miała szklaną koronę, która w środku była wypełniona bąbelkami zgodnie z zaleceniem Rudzielca. Cała jej suknia była zrobiona z lodu, ale ostatecznie nie był on taki ciężki jak korona. Górna część lodowej sukni była z białego, gładkiego materiału, który na biuście przekształcał się w falbany przypominające sople. Na to wszystko była nałożona cienka warstwa przezroczystej folii tak jak mówił stylista. Już sobie wyobrażała jak rydwan z nią na pokładzie pędzi, a jej suknie delikatnie unosi się za sprawą podmuchu. Z chęcią sama by się oglądała pewnie teraz na ekranach niż w tym wszystkim uczestniczyła. Jednak nie może zmienić swojego losu. Może jedynie sprawić, że uczyni go bardziej łagodnym. W każdym razie strój miała piękny, a bynajmniej była z siebie i z niego zadowolona. Włosy spięte i ucięte w wysokiego koka, a tylko dwa kosmyki opadały na twarz. Do tego te przezroczyste pantofelki. Miała też pewną niespodziankę w dłoniach, kosmykach włosów oraz praktycznie na całej sukni. Ale tą niespodziankę dopiero ujawni podczas parady. Miejmy tylko nadzieję, że ogień jej nie strawi. Smutno by było żeby jeden z trybutów zginął zanim się wszystko na dobre zaczęło. Podeszła do swojego rydwanu i delikatnie położyła na nim swoją dłoń. Czuła się jak Królowa Lodu.
Powrót do góry Go down
the victim
Lee Gekon
Lee Gekon
Zawód : trybut

Poczekalnia rydwanów Empty
PisanieTemat: Re: Poczekalnia rydwanów   Poczekalnia rydwanów EmptyPią Lip 05, 2013 11:26 am

//Amanda jest ze mną//

Minęło trochę czasu nim znaleźli się oboje przed rydwanami, na których mieli udać się na paradę. Lee przez cały czas rozmawiał z dziewczyną, o dziwo po krótkiej wymianie zdań w centrum odnowy teraz dużo łatwiej było im prowadzić konwersacje. Chłopak nadal patrzył na nią z nie ukrywanym podziwem i czasem uciekał wzrokiem kiedy ona patrzyła się na niego. Kiedy wiec dotarli na miejsce jej dłoń nadal opierał się na jego ramieniu. Idealnie do siebie pasowali. On w białym, czystym stroju z wyrazem twarzy pewnym siebie i nie zdradzającym żadnego strachu czy wątpliwości, wręcz można było przypuszczać, że chłopak jest w pewien sposób szczęśliwy. Nie było to aż tak bardzo odmienne od stanu Lee ale powód jego zachowania był znany tylko mu. Gdy przystanęli przy jednym z rydwanów nachylił się do Amandy i szepnął jej coś do ucha, tak aby tylko ona to słyszała.
„ Nie martw się, wszystko będzie dobrze oczarujesz ich wszystkich tym strojem. Pamiętaj, że to był twój pomysł i choć by nie wiem co powinnaś być z niego dumna. Tego nie odbiorą ci ani igrzyska, ani organizatorzy. To twój strój i ty. Tak wyjątkowa jak to tylko możliwe”- po tych słowach pocałował ją w policzek, delikatnie tak na szczęście oraz po to aby upewnić dziewczynę, że wszystko będzie dobrze.
Następnie spostrzegł znajomą twarz Niny. Jej strój był czymś co od razu rzucało się w oczy. Zaskakiwało finezyjnością oraz odmiennością. Długo żył w Kapitolu za jego dobrych czasów ale czegoś takiego nie widział nigdy wcześniej. Wyglądała ślicznie, a zrazem majestatycznie. Jej strój był całkowicie inny od tego co on i Amanda mieli na sobie, oni byli niczym delikatny wietrzyk popychający liść opadający z drzewa. Niewidoczni, ale zarazem tak bardzo wyróżniający się właśnie dzięki swojej naturalności. Niewinność i spokój to, to czym określić można tych dwoje. Nina była odmienna, inna od tej która na dachu nie chciała się podporządkować. Ale to nieco cieszyło chłopaka, bo dawało jej większą szanse na przetrwanie. Skinął dziewczynie głową nie chcąc jej przeszkadzać, czekała bowiem pewnie na swojego partnera. On miał swoją damę u swego boku i miał zamiar cieszyć się tym normalnym stanem tak długo jak to jest możliwe. Choć to nie tylko to. Chłopak przyglądał się wszystkim wokół obserwował, stroje, przybywających, pamiętając o tym aby się uśmiechać. To co jednak naprawdę obserwował dostrzec mogła tylko dama u jego boku, choć i ona pewnie nie do końca potrafiła rozgryź Lee na tyle aby zrozumieć kim jest i co kryje się teraz w jego myślach.
Powrót do góry Go down
the victim
Andre Amerson
Andre Amerson

Poczekalnia rydwanów Empty
PisanieTemat: Re: Poczekalnia rydwanów   Poczekalnia rydwanów EmptyPią Lip 05, 2013 2:00 pm

// Ześwirowany Andre wkracza do gry. :)


Moda na Panerm, odcinek 1435356474645343656.

Andre przekręcił się na kanapie, wydając z siebie niewyraźne pomruki i próbując zlokalizować emitujący irytujące dźwięki budzik, który wyrwał go ze snu. Mocno stuknął urządzeniem o stół w nadziei, że to pozwoli wrócić mu do przyjemnej drzemki, jednak po kilku minutach wiercenia się w pościeli zrozumiał, że już nie uśnie.
- Niech to szlag. Człowiek pada na twarz w ciuchach, chce odespać dwie nocki, a takie gówno mu to uniemożliwia. - mamrocząc pod nosem przekleństwa przeszedł do kuchni, gdzie szybko zrobił sobie jajecznicę i mocną kawę, po czym wrócił do salonu i uruchomił telewizor. Zajadając śniadanie, początkowo nie zwracał uwagi na migające obrazy, jednak w pewnym momencie odruchowo spojrzał na ekran.
- Nie... - stęknął niczym poranione zwierzę - Nie! To nie może być prawda! Dlaczego ona? Dlaczego?!
Nie przejmując się tak przyziemnymi sprawami jak przebieranie się w świeże ubrania odpalił samochód i popędził do Ośrodka Szkoleniowego by spotkać się z Amandą. Gdyby nie niewiarygodne szczęście jakim okazała się obecność znajomego na warcie, nigdy nie miałby możliwości dostania się do środka. Ten jednak widząc jego zbolałą minę postanowił zaryzykować swe stanowisko i ulitował się nad kolegą po fachu. Wtedy właśnie rozległ się komunikat wzywający trybutów do stawienia się w Centrum Odnowy. Jako że Andre miał nikłe pojęcie o tym, w której parze znajduje się Amanda, postanowił zaczekać na dziewczynę w poczekalni rydwanów, słusznie zakładając że prędzej czy później musi się tam pojawić. Usiadł pod ścianą i zaczął ciężko oddychać ze strachu, że dziewczyna może go odrzucić, w końcu dzieliło ich niemalże wszystko, a jego strojowi było niezwykle daleko do wizytowego. Wiedział jednak, że gdyby przemilczał swoją miłość do niej, a ona by zginęła... nigdy by sobie tego nie darował.
Rozglądał się nerwowo po wciąż niemalże pustym pomieszczeniu, aż wreszcie ją zauważył – widok ten złamał mu jednak serce. Wyglądała niesamowicie w niebieskiej sukience Alicji, jednak jeden dodatek zdecydowanie jej nie pasował – tajemniczy chłopak z którym najwyraźniej już łączyła ją duża zażyłość. Znają się jeden dzień... ja na nią czekam tyle miesięcy... Nie mogę pozwolić na to, by mi ją odebrał, nigdy.
Zaczął zmierzać w stronę dziewczyny, początkowo chwiejnym krokiem, jednak po chwilę jego stopy zaczęły coraz pewniej dotykać ziemi, próbując stwarzać wrażenie, że ich właściciel jest opanowany. Wszystko jednak trafił szlag, gdy tylko Andre spojrzał w oczy Amandy. Wiedząc, że w tym momencie nie ma nic do stracenia, upadł na kolana i chwytając niczego nie spodziewającą się dziewczynę za obie dłonie, nie zwracając uwagi na stojącego nieopodal chłopaka zaczął jej wyznawać swoją miłość.
- Amando, pewnie pomyślisz, że oszalałem i najprawdopodobniej tak jest w istocie. Kocham Cię, kocham Cię od pierwszej chwili kiedy Cię ujrzałem i przysięgam, że zrobię wszystko byś powróciła z areny.
Gdy wypowiedział słowa, które ciążyły mu od kilku miesięcy, z niepokojem począł spoglądać w twarz dziewczyny, obawiając się jej reakcji.
Powrót do góry Go down
the civilian
Hope Flickerman
Hope Flickerman
https://panem.forumpl.net/t215-hope-blue-flickerman#365
https://panem.forumpl.net/t424-panna-hope?highlight=hope+flikerman
https://panem.forumpl.net/t1308-hope-flickerman?highlight=hope+flikerman
https://panem.forumpl.net/t1370-hope?highlight=hope+flikerman
Wiek : 12
Zawód : przegrzebywacz brudów, stalker, detektyw, piromanka
Przy sobie : gaz pieprzowy, zapalniczka

Poczekalnia rydwanów Empty
PisanieTemat: Re: Poczekalnia rydwanów   Poczekalnia rydwanów EmptySob Lip 06, 2013 4:43 pm

    | Sala przygotowań nr 8.
Co dziwne, w poczekalni nie ma jeszcze dużo osób. Blondynka wcale się nie spóźniła, a może była nawet i za wcześnie. Właściwe to szczątkowe ilości trybutów mieściły się w sporych rozmiarów pomieszczeniu z rydwanami w numerach od jeden do dwanaście. Niektórzy stali samotnie z zamyśloną miną, inny wymieniali pojedyncze słowa ze swoimi partnerami, mniej lub bardziej interesujące, a jeszcze inni przechadzali się leniwym krokiem. Hope przyglądała się wszystkim z uwagą. Jedna z dziewczyn, na oko piętnasto- lub szesnastolatka była ubrana suknię z lodu. A przynajmniej tak to wyglądało, dodatkowo miała na głowie koronę.
Prawie jak Pani Zima… albo Królowa Lodu.
Gdy oczy zarejestrowały taki obraz, nasuwała się jeszcze jedno skojarzenie. Serce z lodu. Czy ta dziewczyna nie miała uczuć, była zimna i krucha? Flickerman nie do końca rozumiała przekaz, jaki miał mieć ten strój. Zaobserwowała jeszcze kilka osób. Dwójkę trybutów, w tym Atenę ubraną w białą sukienkę. Jednak nie to było takie niezwykłe. Oboje mieli skrzydła, pokaźnych rozmiarów skrzydła, jej partner czarne, a ona białe. Być może miały imitować ptaki - kruka i gołębicę… albo anioły. Złego i dobrego? Hope wysłała dyskretny uśmiech swojej koleżance, nie mając pojęcia, czy ta go zauważyła. Po czym podeszła do rydwanu z numerem osiem.
Nadal rozglądała się za Blue, mając nadzieję, że uda się jej z nią pomawiać. Poczekalnia rydwanów nie była idealnym miejscem na rozmowę, tym bardziej nie na rozmowę, która pewnie skończy się łzami ze strony pełnosprawnej blondynki. Najzwyczajniej w świecie chciała dodać jej otuchy i zobaczyć jak wygląda. Pocieszeniem, choć może szczęściem w nieszczęściu stał się fakt, że Theo został wylosowany razem z jej niewidomą siostrą.
Na pewno się nią zaopiekuje. Założę się, że już to robi.
Niepewnie wyciągnęła rękę przed siebie, żeby dotknąć konia. Nigdy nie miała ze zwierzętami bliskiego kontaktu. Oczywiście, że wspaniale znała koty, psy, rybki, czy to co było zwyczajne i ludzie z Kapitolu trzymali w swoich bajecznych domach, uznając za przyjaciół, kompanów lub za coś na co można było popatrzeć. Raczej konie nie należały do tej kategorii. Być może istnieli tacy zapaleńcy, ale ona ich nie znała. Jedynym miejsce, gdzie widziała te majestatyczne zwierzęta było zoo. Hope uśmiechnęła się, gdy koń skierował w jej stronę łeb, domagać się więcej pieszczot. Gładziła go po krótkiej sierści i zadbanej grzywie. Ukradkiem znów zerknęła na Atenę. Miała również biała sukienkę. Jak się okazała dwunastolatka nie była oryginalna. A szkoda. Najwidoczniej inni też chcieli okazać swoją niewinność i czystość. To nieco ją zasmuciło.
Wróć.
Póki co uczucie tego, że wygląda tak samo było prawdziwe. I na pewno utrzymało się do czasu, kiedy nie odkryła, że jej sukienka wcale nie chciała być ciągle biała. Ale na to przyjdzie jeszcze czas.
Cicho zaśmiała się, gdy koń parsknął ukazując soje białe, duże zęby.
Powrót do góry Go down
the civilian
Booker Rodwell
Booker Rodwell
https://panem.forumpl.net/t1929-booker-rodwell#24547
https://panem.forumpl.net/t464-booker#1642
https://panem.forumpl.net/t1310-booker-rodwell
https://panem.forumpl.net/t1389-nieskromny-telefon-bukera#17174
Wiek : 17
Zawód : Szpan, detektywienie
Przy sobie : scyzoryk, zapałki, papierosy, karty do gry, alkohol
Obrażenia : litery ALT wyryte na dłoni (obrażenie trwałe)

Poczekalnia rydwanów Empty
PisanieTemat: Re: Poczekalnia rydwanów   Poczekalnia rydwanów EmptyNie Lip 07, 2013 7:04 pm

// Sala Przygotowań

Wtf, zapomniałem że miałem opisać strój w sali, więc będzie tu. ._.

Docieram do poczekalni i widzę, że wraz z Lorin nie jesteśmy jeszcze spóźnieni na paradę. Widzę, że dotarło tutaj już trochę Trybutów. Oprócz Lorin dostrzegam Amandę, Hope oraz dwójkę nieznanych mi Trybutów. Do tego jakiegoś faceta, który wydaje mi się nie być Trybutem - wygląda na grubo po osiemnastce. Wydaje mi się, że nie powinien się tu kręcić - nie kojarzę go z listy mentorów. Człowiek rozgląda się nerwowo po pomieszczeniu i najwyraźniej kogoś pilnie poszukuje. Obserwuję go, jak nerwowym wzrokiem śledzi wszystkich przebywających w pomieszczeniu, w końcu zatrzymuje swój wzrok na Amandzie, co w pewnym stopniu mnie niepokoi. Jednak w miejscu obserwuję co dzieje się dalej. Mężczyzna ze smutkiem spogląda na Amandę oraz jej towarzysza, którego nie miałem okazji poznać. Stabilnym krokiem podszedł do dwójki, lecz gdy z bliska spojrzał na Amandę jego krok przestał być aż tak pewny. Klęknął przed dziewczyną, po czym wypuścił z ust serię słów na kształt wyznania miłości. Przewiduję, że Amanda nie będzie wiedziała, co powiedzieć, a za moment wpadną strażnicy i zabiorą tego faceta.
Prawdziwa miłość nie potrzebuje wyznań. Wtem przypomina mi się Evelyn, która pewnie już zorientowała się, że wybyłem z Kwartału. Co mogła robić w tej chwili? Nie ma szans żeby oczekiwała parady w telewizji. Może szwęda się gdzieś z Ashe albo tą całą Lucy. Zastanawia mnie, czy podczas treningów do Igrzysk będziemy mieli okazję zobaczyć się ze znajomymi z KOLCa, a chociażby skontaktować się z nimi. Wątpię, jednak ufam, że legalnie lub nie można to załatwić.
Oglądam stroje pozostałych Trybutów. Moją uwagę najbardziej chyba przyciąga lodowy strój Trybutki o imieniu Nina, a przynajmniej tak zapamiętałem ją z tablicy na dworcu. Nie wydaje mi się jednak, żeby zrobiła tym jakąś niesłychaną furorę; szczyt oryginału to jeszcze nie jest.
Spoglądając na stroje pozostałych zastanawiam się nad swoim. Przeglądam się w pobliskim lustrze. Nic specjalnego - biała zbroja, jakiś miecz. Większość stroju jest upierzona, aby pasować do przebrania Lorin. Nie jestem zadowolony, że muszę nosić to ubranie, którego nazwy nawet nie chcę znać. Na szczęście zakryłem je jak tylko się dało. Dobrze że w pomieszczeniu jest lustro, gdyż mój wzrok lekko ogranicza także upierzony hełm. Wszystko jest w barwach czarno-białych. Strój raczej nie wyróżnia się na tle innych, a w sumie - o to mi chodzi.
Oczekiwanie na paradę w którejś chwili staje się dosyć żmudne, staję się nawet odrobinę senny, a to niezbyt dobry sygnał. Nie pozostaje mi jednak nic innego jak zostać w pomieszczeniu i oczekiwać pozostałych uczestników.
Powrót do góry Go down
the victim
Rosana Hawkeye
Rosana Hawkeye
Wiek : 16
Zawód : trybut

Poczekalnia rydwanów Empty
PisanieTemat: Re: Poczekalnia rydwanów   Poczekalnia rydwanów EmptyNie Lip 07, 2013 8:14 pm

//sala przygotowań nr. 11


Z pewnością nie wyglądała najbardziej zjawiskowo ani też ekstrawagancko, ale prawdopodobnie była jednak jedną z najbardziej rozebranych trybutek, bowiem jej szczupłe, wręcz kościste, ciało przykryte było kusym kostiumem przypominających strój kąpielowy, by nie czuć się jednak kompletnie "bez wyrazu" oplotła się doczepioną do ramienia przezroczystą, skrzącą pelerynką. Jej strój imitował roziskrzone morskie fale, a przynajmniej taki miała zamiar, choć z drugiej strony nie miała najmniejszego zamiaru stroić się dla całej tej Coin, nie zależało jej na rozgłosie, nie zależało jej też na tym by zwracać na siebie cudzą uwagę. Miała jeden cel, mniej lub bardziej nieosiągalny. Chwilowo jednak oddaliła od siebie myśl o nadchodzących Igrzyskach, kiedy tylko weszła do poczekalni rydwanów zaparło jej dech w piersiach. Zazwyczaj sceptycznie spoglądała na wystrojonych trybutów, tym razem dokładnie wiedziała co czują i jak czują się w swoich przebraniach. Miała szczęście, że udało jej się udobruchać stylistów, i choć częściowo pozostać dziewczyną, która nigdy nie zaznała luksusu na własnej skórze. Czujne, miętowe spojrzenie Rosy wypatrywało w zbierającym się tłumie uczestników swojej mentorki, ale kobieta najwyraźniej jeszcze się nie pojawiła. W pewnym sensie dziewczyna czuła się osamotniona, i to nie tak, że zależało jej na wsparciu, widząc jednak pary trybutów pod opieką mentorów jej wnętrze wypełniało uczucie przypominające zazdrość. Może dlatego podeszła do opierzonego chłopaka w czarno-białej, lśniącej zbroi i uśmiechając się nieco zaczepnie skomentowała.
- Wiesz... ptaki zwykle źle kończyły na arenie... - szepnęła do niego konspiracyjnie, choć wciąż łobuzersko, w tym samym momencie oparła się plecami o ścianę i splotła ręce pod biustem nie spuszczając wzroku z trybuta. Wcale, ale to wcale nie nawiązywała do smutnego losu dziewczyny z broszką przedstawiającą kosogłosa... Kate? Kathy? Nie ważne, w każdym bądź razie była ptakiem, kosogłosem, który przegrał swoją walkę na arenie. Czy chciała wystraszyć chłopaka? Och, zdecydowanie nie! Była zwyczajnie zaczepna, to wszystko. A strój? Cóż, był zabawny, jak większość kostiumów, które widziała co roku w telewizji, przypominał srokę, a twarz przykrywał upierzony hełm. Jedyne na co mogła zwrócić uwagę jeśli chodzi o właściciela uroczego kostiumiku to oczy... ale kto zawracałby sobie pierdołami, prawda?
Powrót do góry Go down
the victim
Florian Crane
Florian Crane
Wiek : 13
Zawód : Człowieczek łażący z reklama po targu i wnerwiający przechodniów

Poczekalnia rydwanów Empty
PisanieTemat: Re: Poczekalnia rydwanów   Poczekalnia rydwanów EmptyNie Lip 07, 2013 9:48 pm

Sala przygotowań nr 1

Tym razem nie był pierwszy. Na szczęście. Jeśli i tutaj miałby wejść jako pierwszy, to chyba by go szlag trafił. Ale w sali było już sporo ludzi. większości nie kojarzył... poprawka. Nie kojarzył prawie nikogo. W tym nie kojarzył jakiegoś dziwnego człowieka, który... Oświadczał sie trybutce? Florian popatrzył na to ze zdziwieniem, ale po chwili machnął na to ręką. Istna paranoja, super. Rozglądnął się po pomieszczeniu i stwierdził, ze jego strój w tym momencie ginie na tle innych. Był tylko małym, zdecydowanie zbyt chudym chłopczykiem, który ma garnitur i koronę. Stylista obiecał, ze 'podpali" mu strój dopiero tuż przed wyjazdem. I miejmy nadzieję, że się nie ulotni zostawiając go w tym mało widowiskowym stroju.
Oglądając i oceniajac stroje reszty trybutów zauważył dość... nietypowo ubranego trybuta. nietypowo nawet jak na Igrzyska, przynajmniej w jego mniemaniu. Wyglądął jak... łabędzi rycerz? No dobra, Florian stwierdził, że są pewne granice których przekroczenie kończy się kompromitacją. I niestety, ale Booker ta granice przekroczył. Florian cudem powstrzymał się przed wyśmianiem jego stroju, ale tłumiąc śmiech kaszlem podszedł do biedaka.
- To raczej nie twój pomysł, co? - Spytał delikatnie się uśmiechając, a po chwili całkiem poważniejąc. Przejechał wzrokiem po jego stroju jeszcze raz i musiał się niestety skupic na tym, zeby się nie rozesmiać.
Powrót do góry Go down
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Poczekalnia rydwanów Empty
PisanieTemat: Re: Poczekalnia rydwanów   Poczekalnia rydwanów EmptyNie Lip 07, 2013 11:23 pm

Zt dla wszystkich, piszecie tutaj.
Powrót do góry Go down
the civilian
Chantelle Troy
Chantelle Troy
https://panem.forumpl.net/t201-chantelle-pourbaix-troy
https://panem.forumpl.net/t247-relacje-chan
https://panem.forumpl.net/t1514-chantelle-troy
https://panem.forumpl.net/t1543-chan
Wiek : 18
Zawód : Doradca ds. technologii
Obrażenia : Brak

Poczekalnia rydwanów Empty
PisanieTemat: Re: Poczekalnia rydwanów   Poczekalnia rydwanów EmptyPon Lip 08, 2013 2:23 pm

Wiem, że zt, ale muszę jeszcze coś dopisać.

//Sklep

Korzystając z chwili wolnego czasu, zaglądam jeszcze do apartamentu, by napić się wody. Gdy opróżniam szklankę, moje spojrzenie mimowolnie zatrzymuje się na stoliku, na którym leżą korona i jakaś kartka, dopiero przeze mnie zauważone. Zaintrygowana podchodzę, by obejrzeć ozdobę, po czym wczytuję się w treść „listu” i wtedy wszystko staje się dla mnie więcej niż jasne. Z wariackim uśmiechem wrzucam notatkę do ognia, po czym biorę koronę i najszybciej jak mogę udaję się do poczekalni rydwanów, mając nadzieję że moim podopieczni jeszcze nie wyjechali. Znajduję Cordelię już stojącą na rydwanie i z poczuciem ulgi, acz nieco niepewnie podchodzę do dziewczyny, nie mając pewności, czy zechce mnie posłuchać po dzisiejszej kłótni. Dochodzę jednak do wniosku, że skoro najwyraźniej jestem jedyną mentorką która się tu pojawiła, powinno jej to dać do zrozumienia, że wbrew wszystkiemu naprawdę chcę jej zwycięstwa.
- Jesteście gotowi? - rzucam lekko, jakby chodziło tylko o niewinną przejażdżkę, a nie coś, od czego zależy ich życie. - Florian, zapewne nie muszę Ci tego tłumaczyć, ale jestem pewna że dasz radę. Ponieważ masz tylko dwanaście lat, w rzeczywistości musisz mniej starać się o zdobycie ich sympatii niż inni. I mimo wszystkiego, co możecie o nas myśleć, nie czerpiemy satysfakcji z zabijania dzieci. Przynajmniej większość. Wracając do tematu, wystarczy, że będziesz się uśmiechał, to da naprawdę dużo. - lekko unoszę kąciki warg w czymś na kształt krzepiącego uśmiechu, a następnie zwracam się do dziewczyny - Cordelia, o Ciebie się nie martwię, bo wiem że za chwilę wkroczysz w swój żywioł. Nie muszę mówić Ci, co masz robić, bo mimo że sytuacja sporo różni się od Twojego dotychczasowego życia, w blasku fleszy spędziłaś kilkanaście lat. Po prostu ich porwij za sobą. Mam tylko jedną uwagę - prawdziwa królowa zamiast zwykłego diademu potrzebuje korony, co Ty na to? - mówię z lekkim uśmiechem, jednocześnie pokazując jej trzymaną przeze mnie w dłoni koronę. Dziewczyna przez chwilę wygląda, jakby się zastanawiała nad całą sytuacją, jednak po chwili odbiera ode mnie ozdobę i wkłada ją na głowę, jednocześnie zwracając mi diadem.
- I... Cordelia. - dodaję cicho, gdy już zbieram się do odejścia -Cokolwiek by się nie działo z Twoim strojem, podczas przejazdu nie daj po sobie poznać zaskoczenia. Udawaj, że jesteś wszystkiego świadoma. A teraz muszę już iść na zewnątrz, będę Was obserwować. Niech los zawsze Wam sprzyja. - kończę nieco już wyświechtanym sloganem, jednak w chwili obecnej nie jestem w stanie znaleźć słów lepiej pasujących do sytuacji, po czym wychodzę na trybuny i siadam na przygotowanym wcześniej miejscu jak najbliżej barierki. Panie i Panowie, przedstawienie czas zacząć.
Powrót do góry Go down
the victim
Amanda Terrain
Amanda Terrain
Wiek : 18 lat
Zawód : trybutka

Poczekalnia rydwanów Empty
PisanieTemat: Re: Poczekalnia rydwanów   Poczekalnia rydwanów EmptyNie Lip 14, 2013 2:26 pm

/Apartament? Dunno.

Droga do poczekalni minęła nam przy lekkiej, płynącej wartko konwersacji. Polubiłam Lee. Zadecydowałam o tym już po kilku pierwszych minutach naszej rozmowy. Był inteligentny, zabawny i czarujący, a na dodatek sprawiał, że czułam się przy nim nie jak kolejny przebieraniec, wręcz przeciwnie- czułam się ładnie. To było nowe uczucie, przyjemne, łagodzące wszelki ból. Nigdy się taka nie czułam. W dzieciństwie byłam brzydkim kaczątkiem- miałam wiecznie poobtłukiwane kolana i posiniaczone łokcie, ruszałam się szybko i niezgrabnie, a włosy miałam przeważnie poczochrane albo związane nierówno i krzywo w koński ogon na czubku głowy. Potem zaczęto mi dokuczać, że jestem gruba. Dużo płakałam, broniłam się przed nimi, jak mogłam- ale potem uznałam, że to prawda. Zaczęłam się odchudzać, potem wszystko galopowało na łeb, na szyję, a teraz, zamiast grubaską, jestem motylkiem. Anorektyczką. Jak kto woli. Rodzice niczego nie zauważyli, reszta zresztą też nie. Skrzętnie to ukrywam. To mój problem, nie ich. To ja sobie z tym radzę, nie oni. To ja rozbijam lustra, ich pozostają bez skazy. Im więcej o mnie wiedzą, tym mocniej mogą mnie skrzywdzić.
Kiedy doszliśmy do poczekalni, zaczęłam ostrożnie przyglądać się reszcie trybutów. Wyglądali dumnie, władczo, jakby byli pewni siebie i swojej wygranej. Nie miałam z nimi najmniejszych szans.
Stanęliśmy koło naszego rydwanu. Teraz zaczynałam doceniać, że mogłam wesprzeć dłoń o ramię Lee. Dawało mi to jakieś dziwne poczucie bezpieczeństwa, tak jak słowa, które wyszeptał mi do ucha:„ Nie martw się, wszystko będzie dobrze oczarujesz ich wszystkich tym strojem. Pamiętaj, że to był twój pomysł i choć by nie wiem co powinnaś być z niego dumna. Tego nie odbiorą ci ani igrzyska, ani organizatorzy. To twój strój i ty. Tak wyjątkowa jak to tylko możliwe”. Kiedy pocałował mnie w policzek, uśmiechnęłam się delikatnie, nieco pokrzepiona, a potem uniosłam dłoń i lekko, po przyjacielsku potargałam mu włosy, nie naruszając przy tym idealności stroju.
-Dziękuję.- Odparłam cicho, tak, żeby nie słyszeli tego inni trybuci. Zaraz po tym ponownie otworzyłam usta, chcąc dodać coś, co i jego pokrzepi, ale przerwało mi pojawienie się wysokiego mężczyzny o ciemnych włosach. Kojarzyłam go. Był to jeden z KOLCowych strażników, nie znałam jednak jego imienia- ani powodu, który kierował jego kroki w naszą stronę. Uniosłam nieco brwi i posłałam mu pytający uśmiech, ale wtedy wszystko stało się jasne, wręcz przejaskrawione do granic, oślepiające. Strażnik złapał mnie za ręce i upadł na kolana, powodując, że na mojej twarz zagościł wyraz przestraszonego zdumienia.
- Amando, pewnie pomyślisz, że oszalałem i najprawdopodobniej tak jest w istocie. Kocham Cię, kocham Cię od pierwszej chwili kiedy Cię ujrzałem i przysięgam, że zrobię wszystko byś powróciła z areny.
Oszalałam. Albo on oszalał. Albo też oszaleliśmy wszyscy, oszalał cały świat, chociaż ponoć tylko szaleńcy są czegoś warci. Zmrużyłam oczy, zatrzepotałam powiekami, czując, że zaraz nieomylnie ugną się pode mną nogi i zemdleję, odcinając się wreszcie od tego wszystkiego. Oczy tego mężczyzny jednak nie zadawały kłamu jego słowom- były szczere i pełne błagania oraz... oddania? Czułości? Troski? Pełne czegoś, co sprawiło, że zamiast złości czułam raczej dojmujący żal i współczucie. Jakkolwiek dziwne by to było.
-Ja... ja nie wiem, co powiedzieć- jęknęłam w końcu, ostrożnie wyjmując dłonie z jego uścisku i splatając je nerwowo. -Dziękuję Ci za to, że miałeś odwagę mi to powiedzieć. Dziękuję za wszelką pomoc, jaką będziesz łaskaw mi udzielić. Dziękuję za szczerość i... i przepraszam za to, że nie mogę Ci powiedzieć niczego więcej. Może i oszalałeś, może ja też oszalałam, nie krzycząc na Ciebie, co może i powinnam zrobić, ale tylko szaleńcy są czegoś warci.
Nieumyślnie powtórzyłam na głos własną myśl, zanim rozległ się cichy dźwięk i zanim Lee pomógł mi wsiąść na rydwan. Sylwetka klęczącego mężczyzny wkońcu zniknęła mi z oczu gdzieś w tłumie, pozostawiając mi w sercu żal, a w oczach łzy.
A na płacz nie było czasu. Był tylko czas na to, by rozpocząć przedstawienie.

//Przejazd rydwanów
Powrót do góry Go down
the victim
Andre Amerson
Andre Amerson

Poczekalnia rydwanów Empty
PisanieTemat: Re: Poczekalnia rydwanów   Poczekalnia rydwanów EmptyNie Lip 14, 2013 4:12 pm

- Ja... ja nie wiem, co powiedzieć. Dziękuję Ci za to, że miałeś odwagę mi to powiedzieć. Dziękuję za wszelką pomoc, jaką będziesz łaskaw mi udzielić. Dziękuję za szczerość i... i przepraszam za to, że nie mogę Ci powiedzieć niczego więcej. Może i oszalałeś, może ja też oszalałam, nie krzycząc na Ciebie, co może i powinnam zrobić, ale tylko szaleńcy są czegoś warci.
Wsłuchiwał się w jej słowa z niemal nabożną czcią, niezwykle szczęśliwy przez fakt, że jednoznacznie go nie odrzuciła, nawet pomimo tego że najszybciej jak się dało uwolniła ręce z jego uścisku. W końcu nie mógł się spodziewać natychmiastowego rzucenia się na szyję, jednakże słowa dziewczyny w pełni go usatysfakcjonowały. Może jednak kiedyś będziemy mogli być razem... Obiecuję Ci, że wrócisz z areny. - myślał, wodząc maślanym wzrokiem za oddalającą się trybutką. Nagle poczuł na ramieniu silny uścisk dłoni i zrezygnowany pozwolił się wyprowadzić jakiemuś strażnikowi z budynku. Zajął miejsce na trybunach i jak w urzeczeniu wpatrywał się w kolejne rydwany, oczekując tego jednego - z Amandą. Gdy już przejechała przez wytyczoną trasę, odwrócił się w stronę parkingu i odjechał do domu, nie pozostając nawet na czas przemówienia prezydent Coin. W innym wypadku z chęcią wysłuchałby słów swej bądź co bądź idolki, jednakże tego wieczora była na to zdecydowanie zbyt zmęczony. Pragnął jedynie zakopać się w pościeli i przespać kilkanaście godzin, nie troszcząc się o nic co będzie miało miejsce następnego dnia.

//Dom-widmo :P
Powrót do góry Go down
Sponsored content

Poczekalnia rydwanów Empty
PisanieTemat: Re: Poczekalnia rydwanów   Poczekalnia rydwanów Empty

Powrót do góry Go down
 

Poczekalnia rydwanów

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

 Similar topics

-
» Poczekalnia rydwanów
» Poczekalnia

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Panem et circenses :: Po godzinach :: Archiwum :: Lokacje :: Ośrodek szkoleniowy [w trakcie rozbiórki]-