IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Margaritka Butterfield

 

 Margaritka Butterfield

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
the victim
Margaritka Butterfield
Margaritka Butterfield
https://panem.forumpl.net/t2370-margaritka-butterfield
https://panem.forumpl.net/t2373-spiewajaca-stokrotka#33710
https://panem.forumpl.net/t2376-margaritka-butterfield#33753
Wiek : 17 lat
Zawód : uliczna śpiewaczka

Margaritka Butterfield Empty
PisanieTemat: Margaritka Butterfield   Margaritka Butterfield EmptySob Lip 26, 2014 6:49 pm


Margaritka Butterfield
ft. Charlotte Free
data i miejsce urodzenia
1.01.2266, Kapitol
miejsce zamieszkania
Kwartał Ochrony Ludności Cywilnej
zatrudnienie
uliczna śpiewaczka
Rodzina

Głową rodziny Butterfield i jedyną ukochaną osobą w krótkim życiu Margaritki był jej ojciec. Meirion Butterfield był starszym mężczyzną i wiecznie zajętym dyrektorem jednego z prestiżowych banków Kapitolu. Niespecjalnie zainteresowany Głodowymi Igrzyskami, chociaż przez niezdrową fascynację żony, nastawiony raczej niechętnie. Zabity na początku rebelii, przez wmieszanie się w konflikt z rebeliantem. Odetta Mantei – matka Margaritki, która pozostała przy rodzinnym nazwisku, początkowo brała czynny udział w Igrzyskach jako sponsorka, tylko dlatego, że fortuna nielubianego męża aż prosiła się o roztrwonienie. Z roku na rok coraz bardziej zatracała się w morderczej grze. Przed rebelią zaszła w ciążę i urodziła w getcie. Tego samego dnia została zabrana przez Strażników i prawdopodobnie odbyła się jej egzekucja. Dziecko, które urodziła, zdążyła nazwać Narcisse. Margaritka wrzuciła znienawidzoną, nowonarodzoną siostrę do śmietnika i nigdy nie zastanawiała się co się z nią dalej stało.

Historia

Miała swoją fermę motyli. Każdy miał swoje imię i nieopisany urok, który przynosił uśmiech małej dziewczynce. Biegała po szklarni, a śmiech odbijał się o szklane ściany. Zdawał się być nieśmiertelny. Szklarnia zdawała się przesiąknąć dziecięcą radością i beztroską na zawsze. Motylki wirowały wokół niej, a ich trzepoczące skrzydełka, muskały stęsknioną za słońcem i światem, bladą skórę.
- Margaritka Butterfield – mówił ojciec z dumą, gdy jego uśmiechnięta córka wkraczała kaczym chodem do towarzystwa. Już w chwili, gdy się urodziła, nie był młodzieńcem. Im bardziej ona rosła, jego rysy szlachetniały w zagłębiających się zmarszczkach, a włosy bladły. Kochała go do szaleństwa. Wskakiwała z rozpędu w jego ramiona, cieszyła się, gdy obdarowywał ją ojcowskimi buziakami i upajała się każdą chwilą z nim spędzoną. Byli bratnimi duszami, które nie potrzebują reszty świata. Zamykali się w szklanym kloszu i bawili motylami. Razem tkali wianki ze stokrotek i snuli poetyckie elaboraty. Dziewczynka kochała nawet patrzeć jak śpi, zmęczony długimi dniami w pracy i zabawami z córką. Gładziła posiwiałe włosy i zastanawiała się o czym też jej ukochany ojciec śni.
- Margot Butterfield – cedziła matka, gdy los zsyłał na nią nieszczęście przyznania się do własnego dziecka. Bardziej od córki nienawidziła chyba tylko jej imienia. Pewnie zainterweniowałaby w chwili, gdy jej mąż wpadł na ten wspaniały pomysł oddania czci stokrotkom, gdyby nie to, że los ich obojga zupełnie jej nie obchodził. Od zawsze wymieniały z córką spojrzenia pełne obrzydzenia, krzywiły się na swój widok i warczały na siebie.
Margaritka podkradała i chowała jej grzebienie, szminki, naszyjniki z pereł, rękawiczki, co było wyższą formą wyrażania nienawiści w świecie dzieci motylowej szklarni. A nienawidziła jej. Matka Margaritki wyszła za mąż w bardzo młodym wieku, gdy jej uroda i pożądanie okolicznych mężczyzn dopiero wspaniale rozkwitały, wyłącznie z nacisku otoczenia i dobrego nosa. Zamążpójście przyniosło jej prestiż, pieniądze, oraz rodzinę, której wcale nie potrzebowała i która, według jej słów, zniszczyła jej życie. Żyjąca w swoim światku dama Kapitolu, nawet nie spodziewała się, jak jej pojęcie niszczenia życia się diametralnie zmieni.
Margaritka doskonale pamięta, jak wyglądała jej ciężarna matka w getcie. Jej chude palce nieustannie się trzęsły. Była zaniedbana, przestraszona, bezbronna, chociaż wciąż zniewalająco piękna. Zwłaszcza przez ciążę budziła instynkty opiekuńcze i Margaritka zdawała sobie z tego sprawę, mimo, że pozostawała na nie odporna.
- Margaritko – zwróciła się do niej łagodnie przed śmiercią. Pierwszy raz wymówiła jej imię. – Zaopiekuj się Narcisse -  podała jej wtedy brudne zawiniątko. Dziecko było śliczne, bardziej podobne do matki niż do ojca. A matka, chociaż opuchnięta i zapłakana, ciągle szeptała do nowonarodzonej córeczki, że ją kocha i nigdy nie opuści. Jakby był to pierwszy raz, gdy jej serce otworzyło się na obce dotychczas uczucie.
- Oczywiście, mamo – zaświergotała Margaritka, biorąc na ręce siostrę. Ojca już z nimi nie było.
Zabrali go Strażnicy, gdy wdał się w bójkę z rebeliantem, który napadł starszego mężczyznę. I już nie wrócił.
Margaritka wypłakała płuca, serce, nerki, wątrobę i wszystkie inne narządy jakie znała. Czuła się pusta, jakby ktoś na stole operacyjnym wyrwał jej połowę serca. Jak można żyć z połową serca? Narcisse była jedyną pamiątką po ojcu i to było okropne.
Brudna, mała, nowonarodzona szmata. Matka okazała jej w pierwszych godzinach życia więcej miłości niż przez całe życie Margaritki. To był impuls. Nie mogła temu zaprzeczyć, jak i nie mogła zaprzeczyć, że nigdy nie przestałą czuć satysfakcji. Gdy wrzuciła dziecko do śmietnika. Zmarło? Przeżyło?
Matkę szybko zabrali, ale sama to przewidywała przed porodem. Była jedną z wielu części napędowych dla machiny, jaką były Igrzyska. Zanim ją zabrali, Margaritka podeszła blisko, czule założyła kosmyk suchych włosów matki za ucho i wyszeptała słodko „zabiłam Narcisse”.
Kiedy matka wrzeszczała i wyła do zdarcia gardła, szamotała się w uścisku ciągnących ją Strażników, Margaritkę wyzywała od najgorszych, ta tylko przypatrywała się żyłce, fascynująco pulsującej na jej szyi. Po krótkich chwilach zdała sobie sprawę, że łzy ciekną po jej policzkach. Zaintrygowana starła je z oczu i przyjrzała się kroplom na dłoni. To nie były łzy smutku..
Łzy radości? O ironio.
Pierwszy raz od śmieci ojca i zarazem ostatni, poczuła się naprawdę żywa.


Charakter

Zaczynam się i kończę śpiewem.
Syreni śpiew. Siedziały piękne wszystkie pośród kości swoich ofiar, a ich pieśni niosły się po oceanach, wabiąc żeglarzy prosto w szpony mitycznych stworzeń. Margaritka była syreną – to nie marzenie, tylko przekonanie. Gdyby zechciała, jej głos stałby się bronią ostrą i zabójczą – myślała. Gdyby chciała, wzleciałaby nad chmury, ucałowała księżyc. Mogła być kim tylko zechciała. Nimfą, wróżką, motylem, słodką truskawką, dymem papierosowym, zgubionym mleczakiem, pozłacaną pozytywką, rosiczką, prymulką…
To zawsze dawało jej władzę nad postrzeganiem siebie w oczach innych. Działała bez namysłu. Podejmowała decyzję upojona chwilą. Tym sposobem, gdy skierowała impulsywność na włosy, potrafiła je z dnia na dzień zgolić albo zafarbować przeterminowaną różaną farbą, znalezioną na dnie piwnicznej szafy. Dawało jej to poczucie wolności, czuła się z tym lepsza od otaczających ją ludzi, spętanych własnymi blokadami i strachem przed osądem.
Patrzyła na nich z niechęcią. Nawet ich oczy były gorsze, zwyczajne. A jej? Jej oczy były zrodzone z syreniej krwi, widziały to, czego inni nie widzieli. Była ćmą pośród obrzydliwych poczwarek. Krzywiła się, gdy inni ludzie chcieli z nią rozmawiać. Marszczyła nos, mierzyła wzrokiem, ściskała zęby. Gdy chcieli ją dotykać reagowała gwałtownie. Zuchwalstwo. Margaritka była święta.
Dobrą wolą było jej słodkie słowo kierowane do drugiej osoby. Wzniecała zainteresowanie, absorbowała sobą otoczenie, zajmowała najwięcej miejsca pod słońcem, nie wychodząc z cienia. Łapała, łapała sekrety z absurdalnym zacięciem. Uśmiechała się pusto. Pustka. Pustka. Złośliwy uśmiech, brak emocji, schowane sumienie, zakopana empatia, uśmiercona wrażliwość.
Czy w tym świecie wypada nam użyć słowa socjopatia?
Przecież Margaritka to tylko urocza śpiewaczka, która porusza się delikatnie jak łania, wróżka, baletnica. Sensem jej życia jest kroczenie poprutymi uliczkami KOLCa w nadziei na ujrzenie chociaż cienia swojego motyla, oraz zbierania drobnych kwiatuszków i wplatanie ich we włosy. Uśmiechnie się do ciebie słodko i podaruje stokrotkę.


Ciekawostki

☯ Jest drażliwa na dotyk obych ludzi.
☯ Jest bardzo zręczna. Potrafi w krótkim czasie pięknie upleść wianek, cudowny warkocz, a także pułapkę.
☯ Ma bardzo silne ramiona, od częstych wspinaczek po motylej szklarni. Ćwiczyła je też, wspinając się na dachy domów w KOLCu, by skuteczniej szukać swoich motyli.
☯ W całym swoim życiu spadła tylko raz, roztrzaskując sobie lewe kolano. Lekarze Kapitolu byli niezastąpieni, więc po tej przygodzie została jej tylko okropna blizna po operacjach. Nosi ją jak odznaczenie wojenne.
☯  Za starych czasów Kapitolu często nadużywała leków i narkotyków.
☯ Podpaliła kiedyś swoje włosy, przez co w szkole przezywali ją piromanką. Nie przeszkadzało jej to zupełnie, ale matka zdecydowała, że nikt nie będzie naśmiewał się z jej krwi, więc zleciła służbie zorganizować indywidualne nauczanie córki.
☯ Margaritce bardzo podobała się woń spalonych włosów. Wspomina nią z utęsknieniem.


Powrót do góry Go down
the civilian
Cypriane Sean
Cypriane Sean
https://panem.forumpl.net/t188-cypriane-sean
https://panem.forumpl.net/t272-cypriane
https://panem.forumpl.net/t1316-cypriane-sean
https://panem.forumpl.net/t573-cypri
Wiek : 18
Zawód : sprzedaję w Sunflower
Przy sobie : kapsułka z wyciągiem z łykołaków, leki przeciwbólowe, telefon komórkowy, dowód tożsamości
Znaki szczególne : zaawansowane sieroctwo
Obrażenia : częste bóle brzucha

Margaritka Butterfield Empty
PisanieTemat: Re: Margaritka Butterfield   Margaritka Butterfield EmptySob Lip 26, 2014 7:40 pm

Karta zaakceptowana!

Witaj na forum! Mamy nadzieję, że będziesz czuć się tutaj jak u siebie, i że zostaniesz z nami długo. Załóż jeszcze tylko skrzynkę kontaktową i możesz śmigać do fabuły. Nie zapomnij też zaopatrzyć się w naszym sklepiku. Na start otrzymujesz tygodniowy zapas kawy, gaz pieprzowy i leki przeciwbólowe. W razie jakichkolwiek pytań pisz śmiało. Zapraszamy też do zapoznania się z naszym vademecum.

Uwagi: Jestem pod wrażeniem karty. *__* Napisałaś ją w takim niesamowitym stylu, który sam w sobie kojarzy mi się z motylami. <3 Dopisałam trochę przecinków i co prawda znalazłam kilka powtórzeń, ale nie rzucają się w oczy. Akceptuję i miłej gry. <3

Powrót do góry Go down
 

Margaritka Butterfield

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

 Similar topics

-
» Margaritka Butterfield
» Margaritka Butterfield & Even Irving
» Tabitha i Amanda Gautier oraz Margaritka Butterfield

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Panem et circenses :: Po godzinach :: Archiwum :: Karty Postaci-