|
| Autor | Wiadomość |
---|
Wiek : 18 Zawód : sprzedaję w Sunflower Przy sobie : kapsułka z wyciągiem z łykołaków, leki przeciwbólowe, telefon komórkowy, dowód tożsamości Znaki szczególne : zaawansowane sieroctwo Obrażenia : częste bóle brzucha
| Temat: Archiwum Sob Maj 04, 2013 4:55 pm | |
| |
| | | Wiek : 23 Zawód : Architekt z ramienia rządu i archiwistka w jednym Przy sobie : Dokumenty, telefon, scyzoryk, odtwarzacz mp3, notes Znaki szczególne : długie, rude włosy, siatki blizn na nadgarstkach, ledwo widoczne blizny na nozdrzach
| Temat: Re: Archiwum Sob Paź 26, 2013 12:35 am | |
| // załóżmy, że z jej własnego mieszkania, z którego nie wychodziła przez kilka dni.
Ostatni tydzień Vivian spędziła w swoim łóżku, w zamkniętym na czterech spustach mieszkaniu na drugim piętrze w siedzibie Almy Coin. Wyłączyła telefon, ani razu nie włączyła laptopa. Po prostu… Była. Egzystowała w ten dziwny sposób, który obejmował spanie w pozycji embrionalnej, sterty koców i ciepłych, zimowych kołder oraz picie herbaty z kubka Tima. Piła z jego kubka. Spała w jego koszulce i nosiła jedną z jego koszul na co dzień. Zasypiała z jego podkoszulkiem pod głową i raz na jakiś czas wąchała zapach jego wody toaletowej. Byleby nie zapomnieć. Gdy wysadzono ładunki na moście, była z Jasmine, z niedowierzaniem spoglądając na ekran telewizora, który uparcie pokazywał czworo Zwycięzców 75. Głodowych Igrzysk. Amanda nie żyła, a to było najgorsze. Kolejna śmierć. Kolejna śmierć, której się nie spodziewała i dzięki której nie była w stanie ruszyć się z miejsca. Bolało. Bolało jak diabli. Zaledwie skończyły się Igrzyska, pojawiła się kwestia, której Darkbloom obawiała się najbardziej. Nie miała pracy. Wykonała zadanie, którego oczekiwała od niej Alma Coin, ale co dalej…? Nie wiedziała, czy ma jakiekolwiek szanse na utrzymanie się w rządzie, zwłaszcza przy fakcie, iż posiadała piętno architekta areny. Dlatego też bała się, i nie wiedziała, co przyniesie los. Ale czy to z tego powodu wylądowała w archiwum? Nie do końca. Potrzebowała pewnych informacji, konkretnych elementów układanki, którą powoli tworzyła w myślach. A ktoś, kto potrafił poruszać się po wielkiej kartotece danych, szybko orientował się, ile cudów architektury zostało opisanych. - Byłoby znacznie lepiej, gdybyś nadal żył – wyszeptała, wyciągając z kieszeni koszuli Tima zdjęcie ukochanego. Nie umiała się z nim rozstać, podobnie jak z zawieszoną na szyi obrączką, którą jej dał. Okręciła na palcu pasmo znów rudych włosów i westchnęła tylko, walcząc ze smutkiem. Łzy spływały z jej niebieskich oczu, aż w końcu położyła głowę na stole, łkając cicho.
|
| | | Wiek : 31 Zawód : przedstawiciel Dystryktu 7, śledczy w stopniu oficera Przy sobie : paczka papierosów, telefon komórkowy, broń + magazynek (15), Znaki szczególne : kilkudniowy zarost. Obrażenia : częste bóle brzucha
| Temat: Re: Archiwum Sob Paź 26, 2013 11:06 am | |
| | Startujemy!
Do Archiwum przywiała go podobna potrzeba, co rudowłosą koleżankę. Chociaż w głowie miał już ułożony cały plan, elementy układanki pięknie się zazębiały, to jednak potrzebował dowodów. Choćby nie wiem jak zacięty był Blaise, nie mógł podjąć działań, nie upewniając się wcześniej o ich słuszności. Pozwalanie sobie na takie błędy traktował jako słabość i zdarzało się, że piętnował ją u innych. Wędrując między regałami i szukając odpowiednich kartonów, pogrążył się w myślach, które nawiedzały go już wcześniej ze sporą częstotliwością. Jak to jest, że dawni gorliwi zwolennicy pani prezydent teraz, po niezbyt udanym zakończeniu Igrzysk (słowa 'porażka' nie chciał przyjąć do wiadomości), nagle zaczynali wycofywać się ze wspaniałego planu odbudowy całego Panem? Czyżby traktowali to w formie ucieczki z tonącego statku? Tacy ludzie, te chorągiewki na wietrze, byli dla Blaise'a nic nie warci. Jasne, tylko krowa nie zmienia poglądów, ale tu chodziło o coś zupełnie innego. Gdyby to zależało od niego, już dawno wysłałby szpiegów za każdym takim wahającym się rządowcem. Kazałby sprawdzić jego kontakty, obserwować rodziny. Ciężkie sytuacje wymagały wykorzystania radykalnych środków. Znalazł wreszcie właściwy karton i już miał po niego sięgnąć, gdy usłyszał zawodzenie, dochodzące z niewielkiej odległości. Wychylił się ze swojej alejki i przy pobliskim stole zauważył rudą łepetynę, źródło tego odgłosu. Przewrócił oczami. Oczywiście, że rozpoznawał kobietę, która widocznie przeżywała teraz nienajlepsze chwile. Vivian Darbloom. Nigdy się nie lubili, ale Blaise nie był z natury złośliwy, więc postanowił nie wtrącać się i robić dalej swoje. Ale wtedy rudowłosa zaczęła mówić do siebie, a jego trafił szlag. Jak można być takim słabeuszem? -Co Ty tu jeszcze robisz? - zapytał z przekąsem, opierając się o jeden z regałów i zakładając ręce na piersi - Igrzyska skończone, projektantka areny nie jest nam dalej potrzebna. Nie chciał jej zranić, po prostu miał nadzieję, że przestanie ryczeć i doprowadzi się do porządku, gdy będzie miała odpowiednią motywacje. A poza tym mówił szczerze, sama Darkbloom musiałaby mu to przyznać. |
| | | Wiek : 23 Zawód : Architekt z ramienia rządu i archiwistka w jednym Przy sobie : Dokumenty, telefon, scyzoryk, odtwarzacz mp3, notes Znaki szczególne : długie, rude włosy, siatki blizn na nadgarstkach, ledwo widoczne blizny na nozdrzach
| Temat: Re: Archiwum Sob Paź 26, 2013 10:02 pm | |
| Doznała szoku, gdy okazało się, że nie jest sama w archiwum. Potrzebowała spokoju i miała szczerą nadzieję, że chociaż tu nikt nie będzie jej nękał. Nie czuła potrzeby rozmawiania z kimkolwiek, nawet z kuzynem lub przyjaciółkami. Chciała znów zobaczyć Tima i znaleźć się w jego objęciach, zapomnieć o całym świecie i po prostu być. Ale, jak na złość, pojawił się ktoś, kogo wcale nie chciała widzieć. I, co gorsza, musiał to być właśnie Blaise. - Co Ty tu robisz, co? – warknęła, ocierając łzy. – Jak zwykle wpieprzasz się w nie swoje sprawy czy po prostu żadna panienka nie dała się zaciągnąć na szybki numerek i czujesz się wyjątkowo znudzony? Oparty o regał mężczyzna był kimś, kogo nie umiała i nie chciała pojmować. Był jednym z pierwszych rządowców, którego poznała, gdy przedstawiono ją jako architekta areny i jako jeden z jedynych głośno wyraził swoje powątpiewanie w to, czy kobieta jest w stanie zaprojektować jakikolwiek budynek, a co dopiero arenę. - Wyobraź sobie, że doskonale wiem, że Igrzyska się skończyły. Co z tego? Chcesz dopilnować, żeby Coin wystawiła mnie teraz za drzwi z manatkami i dokopała tak, żebym skończyła pod jakąś kładką nad Moon River? Zwłaszcza, że mostu aktualnie nie mamy. Blaise Argent. Wedle niektórych, ślepo oddany Coin, nowa ulubiona marionetka pani prezydent, ktoś, kto mógł być zarówno płotką, jak i rekinem. Krążyły o nim pogłoski, że chciał inwigilować każdą osobę, która sprawiała wrażenie niedostatecznie oddanej ideom odbudowy Panem. A nie było żadną tajemnicą, że po zakończeniu Głodowych Igrzysk, niektórzy zaczęli się wycofywać. Powoli i ostrożnie, jednak nieubłaganie. Coin powoli i stopniowo traciła swoich popleczników, a w pewnych kręgach coraz głośniejszym szeptem mówiono o tym, o czym nie powinno się mówić. Nie patrząc na Argenta, pogładziła palcem zdjęcie Tima, wzdychając bezgłośnie. Nie umiała pogodzić się z tym, co zaszło w ruinach Pałacu Sprawiedliwości i nadal w duchu uważała, że to ona powinna umrzeć. Była znacznie łatwiejszym celem niż ktoś, kto rządził Strażnikami Pokoju. - Tak bardzo Ci się śpieszy, żeby mnie wyrzucić z rządu, Argent…?
|
| | | Wiek : 31 Zawód : przedstawiciel Dystryktu 7, śledczy w stopniu oficera Przy sobie : paczka papierosów, telefon komórkowy, broń + magazynek (15), Znaki szczególne : kilkudniowy zarost. Obrażenia : częste bóle brzucha
| Temat: Re: Archiwum Nie Paź 27, 2013 12:32 am | |
| Oczywiście, że musiała odpowiedzieć pyskówką na jego uwagę, a jakże. Te rudowłose to jednak były wredne. Przewrócił oczami, odwracając się do niej już całym ciałem, a nie tylko głową. Lubił potyczki słowne, a Darkbloom była godną przeciwniczką. Jej pierwszy tekst wydał mu się dziwny, jakby Vivian nie była w formie. Może coś ją gryzło? Skoro siedziała tu i płakała, na pewno nie był to jej najlepszy dzień. Ale Blaise Dupek Agrent całkowicie to zignorował. -Oj Darkbloom, Darkbloom - zacmokał i pokręcił głową - Muł i wodorosty, oto poziom twojego tekstu. Co się stało, czyżbyś to ty potrzebowała się... wyżyć? Rzucanie aluzjami na prawo i lewo to doprawdy cenna umiejętność. Blaise próbował rozgryźć, co ta kobieta tu robiła. Czy potrzebowała pocierpieć w spokoju? Do tego powinno służyć jej mieszkanie. A może też węszyła w archiwach? Jeśli tak, Argent musiał się dowiedzieć, czego szukała. -O widzisz, teraz już znacznie lepiej - pochwalił jej uwagę o moście, przywołując na twarz złośliwy uśmieszek - Nie muszę niczego pilnować, machina ruszyła, nadchodzi to, co nieuniknione. Zauważył, że Vivian obraca coś w palcach i spuszcza głowę, by się temu czemuś przyjrzeć. Ciekawość to pierwszy stopień do piekła, ale może... Wystarczyły dwa spore kroki, by Blaise znalazł się tuż za jej plecami. Nachylił się, jedną dłoń kładąc jej na ramieniu, jakby była jego koleżanką. Jednak ten gest nie oznaczał opiekuńczości, on aż krzyczał "Mam Cię, Darkbloom". -Co tam ciekawego trzymasz? - bezczelnie zajrzał jej przez ramię i zauważył zdjęcie. Wyprostował się, gdy zdał sobie sprawę z tego, kogo ono przedstawia. Znał Tima i nawet poświęcił minutę ciszy ku jego pamięci. Nie wiedział jednak, że Darkbloom i Minchina coś łączyło. Ups, jego niedopatrzenie. Nie chciał jej już bardziej dołować, ale to było silniejsze od niego. Obszedł dookoła stół, przy którym siedziała i oparł się z drugiej strony rękami. -Rządu? Ty przecież tylko projektowałaś arenę. Bardzo oryginalny pomysł, ja nigdy nie wpadłbym na odtworzenie fragmentów Kapitolu. Och, jak przyjemnie wbić od rana parę szpil nielubianej osobie.
|
| | | Wiek : 23 Zawód : Architekt z ramienia rządu i archiwistka w jednym Przy sobie : Dokumenty, telefon, scyzoryk, odtwarzacz mp3, notes Znaki szczególne : długie, rude włosy, siatki blizn na nadgarstkach, ledwo widoczne blizny na nozdrzach
| Temat: Re: Archiwum Nie Paź 27, 2013 1:17 am | |
| Uniosła głowę i po raz pierwszy spojrzała w oczy Blaise’a bez nienawiści i krzty złośliwości, którymi darzyła go przy byle okazji. Niekiedy miała wrażenie, że zachowują się jak dzieci, pyskując i wbijając sobie szpile, gdzie popadnie. W tej chwili nie była w nastroju na złośliwości, ale Argent najwidoczniej nie wykrywał pewnych subtelnych zmian w jej zachowaniu. Dlatego też patrzyła na niego, pozwalając mu dostrzec szczegóły, których nigdy wcześniej nie widział. Lekko zaczerwienione oczy, okolone długimi, czarnymi rzęsami bez odrobiny tuszu. Splątane w luźny kok włosy, które nareszcie odzyskały swój piękny, rudy kolor. Nieco za duża, męska koszula, z odpiętymi dwoma górnymi guzikami. Czy tak prezentuje się architekt, Argent? - Tak, Blaise. Potrzebuję się wyżyć… Nawet nie wiesz, jak bardzo. – zacmokała, naśladując go wiernie. – A co, zechcesz… Użyczyć mi swojej osoby? Czy może się boisz...? Gdy położył dłoń na jej ramieniu, drgnęła nieznacznie. Był stanowczo za blisko. Czuła jego zapach i ciepło dłoni, przenikający przez materiał koszuli. Przez myśl przemknęło jej, że gdyby teraz odwróciła głowę, mogłaby przyjrzeć mu się z bliska, z bardzo bliska. To była pierwsza taka sytuacja; byli sami, w ciemnym pomieszczeniu, w dodatku jej najbardziej nielubiany pracownik prezydent Coin naruszał jej intymność. - Nie wiedziałeś…? – zapytała cierpko, po raz kolejny opuszkiem palca gładząc podobiznę ukochanego. – No proszę, proszę. Zrobiła to. Odwróciła głowę i spojrzała wprost w oczy Argenta. - Blaise Argent, słynny i uwielbiany przez kobiety Blaise Argent nie wiedział o tym, co było podobno tak oczywiste…? Przecież znałeś się z Timem, mieliście wyjątkowo dobre relacje. Do tej pory nie przyszło Ci na myśl, co tak często robił w siedzibie i jak spędzał czas, z kim spędzał czas? Czuła, jak na policzki wpływa silny rumieniec. Zrobiła to. Powiedziała komuś obcemu, ba!, komuś, kogo uważała za wroga, o tym, co łączyło ją z Timem. Ciekawe, czy widział w jej oczach ból, który nie opuszczał ją od tamtego dnia. Strażnik Pokoju, bratanek Almy Coin i architekt areny. W świetle prawa było to czynem karalnym… Zwłaszcza, że Tim, jako Strażnik, podpisał kontrakt na dwadzieścia lat. - Oj, Blaise, gdzieś zgubiłeś jaja – zaśmiała się kpiąco. – Myślisz, że nie było więcej projektów areny…? Wstała i podeszła do niego, lekkim ruchem przesuwając po jego ramieniu, aż do karku. Wet za wet. - Było ich piętnaście, każdy ładny… A wybrano nudne ruiny… Nawet nie wiesz, jak mnie to ubodło. Ale nie martw się, poza architektem, jestem też uprawniona do pracy archiwisty… Więc mogę tu siedzieć i grzebać do woli… - wskazała mu dłonią kilka książek. – Jak widzisz, szukam sobie inspiracji do zaprojektowania paru domków w Czwórce, co Ty na to…? |
| | | Wiek : 31 Zawód : przedstawiciel Dystryktu 7, śledczy w stopniu oficera Przy sobie : paczka papierosów, telefon komórkowy, broń + magazynek (15), Znaki szczególne : kilkudniowy zarost. Obrażenia : częste bóle brzucha
| Temat: Re: Archiwum Pon Paź 28, 2013 10:44 pm | |
| Przez krótką chwilę myślał, że już ją złamał, kiedy spojrzała na niego wzrokiem zupełnie bez wyrazu. Jednak ona dalej kontynuowała droczenie się, a jemu tylko w to graj. Być może było to dziecinne zachowanie, ale tak dawno już tego nie robił, że potrzeba wyżycia się była silniejsza. Cóż, wychodziło na to, że Vivian trafiła wcześniej w sedno. -Śnij dalej, Darkbloom - prychnął, okręcając się na pięcie, a potem przyłożył dłoń do ucha, jakby nasłuchując - Och, co to za hałas? Twoich roztrzaskujących się marzeń? Włożył w to więcej jadu, niż sam się spodziewał, ale rudowłosa naprawdę zaczynała go bardziej irytować niż śmieszyć. Chciał w spokoju przeszukać Archiwum, więc musiał ją stąd jakoś wykurzyć. Trzeba to było zrobić delikatnie, żeby nie zaczęła nagle węszyć dookoła. Słuchał wątpliwych pochlebstw na swój temat i w pewnym momencie aż pokręcił głową z niedowierzania. No nie, to aż tak daleko zaszły plotki? Od kiedy Blaise był uwielbiany przez kobiety? Nie bywał w stosunku do nich specjalnie uprzejmy, czego ściany Archiwum były właśnie świadkiem. Rewelacja podana mu na talerzu przez Vivian nawet go ucieszyła. Pojawił się kolejny powód do wbicia jej szpili. -Więc mówisz, że cierpisz po jego stracie? Bardzo mi z tego powodu wszystko jedno - warknął, jednocześnie strącając jej rękę ze swojego ramienia. Nie będą go obce baby macały. W dodatku rude baby. Przekraczał wszelkie granice chamstwa i nagle zaczął zastanawiać się, czy Vivian będzie na tyle poirytowana aby mu przyłożyć. Nie, raczej się nie odważy. Postąpił kilka kroków i oparł się o krawędź stolika, przy którym wcześniej siedziała kobieta. To wyprowadzanie z równowagi powoli zaczynało go już nudzić, czas dokończyć uroczą pogawędkę i wykurzyć rudowłosą z Archiwum. -Byłaś kiedyś w Czwórce? - spojrzał na nią spode łba - Jeśli nie, to lepiej przestań się tym zajmować, Dystrykty poradzą sobie bez twojej pomocy. |
| | | Wiek : 23 Zawód : Architekt z ramienia rządu i archiwistka w jednym Przy sobie : Dokumenty, telefon, scyzoryk, odtwarzacz mp3, notes Znaki szczególne : długie, rude włosy, siatki blizn na nadgarstkach, ledwo widoczne blizny na nozdrzach
| Temat: Re: Archiwum Wto Paź 29, 2013 10:20 pm | |
| Obserwowała podirytowanego Argenta zarówno z nutą spokoju, jak i zaskoczenia. Nie przypuszczała, że niechęć mężczyzny zakorzeniona była tak głęboko, i to napawało ją dziwnym smutkiem. - Co Ty nie powiesz… – stwierdziła cicho. Nie patrząc na niego, wstała od stolika i zniknęła za regałami, zza których mógł słyszeć ciche stąpanie. Po dłuższej chwili Vivian wróciła z kubkiem gorącej kawy i usiadła z powrotem na swoim miejscu, zerkając nieco spode łba na niechcianego towarzysza. - Eh, nie rozumiesz, co? – mruknęła tylko, upijając łyk. – Nie sądzę, żeby to on miał zginąć. Ta kulka raczej przeznaczona była dla mnie, ale bęc, Tim Minchin nawinął się komuś pod muszkę. I kolejne bęc, zginął odważny facet, a durna ruda idiotka żyje. Co za straszliwa pomyłka, prawda? Tobie musi to przeszkadzać najbardziej... Drwiąc z siebie, nie czuła się lepiej. Czuła się gorzej, tysiąc razy gorzej, ale może tak było trzeba? Bo co tak naprawdę jej zostało? Nie chciała obciążać przyjaciół i znajomych swoimi problemami, zwłaszcza, że nie umiała sobie poradzić z życiem i sobą samą. Trzy czwarte czynności wypełniała dosłownie mechanicznie, działając jak robot i nie zwracając uwagi na to, co dzieje się dookoła. Jego złośliwy ton głosu i kpina z żałoby, którą w sobie miała, dotarły do niej z zaledwie kilkusekundowym opóźnieniem. Jednak to wystarczyło. Nagle zerwała się z krzesła, nieomal przewracając je, chwilę potem była tuż obok Argenta, tylko po to, by wymierzyć mu siarczysty policzek, od którego aż zapiekła ją ręka. - Uważaj, Blaise. – wymierzyła mu drugi policzek, a długie paznokcie delikatnie drasnęły skórę mężczyzny, nieomal pieszczotliwie. – Uważaj, co mówisz. Możesz mnie nie lubić i mieć mnie za tanią, rudą wywłokę. Ale do kumpla mógłbyś mieć jakąś resztkę szacunku, o ile Cię na nią stać. Posłała mu uroczy, wredny uśmiech i cofnęła się zaledwie o krok. - Nie byłam w Czwórce, ale słyszałam, że mają tam dobry burdel dla takich, jak Ty, Blaise – kolejny uśmiech. – Więc może Ty pojedziesz potańczyć na rurze i zostawisz mi domki… No, chyba, że chcesz pokłócić się z prezydent Coin?
|
| | | Wiek : 31 Zawód : przedstawiciel Dystryktu 7, śledczy w stopniu oficera Przy sobie : paczka papierosów, telefon komórkowy, broń + magazynek (15), Znaki szczególne : kilkudniowy zarost. Obrażenia : częste bóle brzucha
| Temat: Re: Archiwum Pią Lis 01, 2013 3:39 pm | |
| Dla Blaise'a istniały tylko trzy grupy ludzi. Do pierwszej należeli najbliżsi, Ci, którym ufał, choć mógłby policzyć ich na palcach jednej ręki. W drugiej znajdowały się osoby, z których mógł wyciągnąć informacje lub wykorzystać ich w przeszłości. No i trzecie grupa, nieliczna, do której należeli wszyscy Ci, którzy jakimś cudem zwrócili jego uwagę. Cała reszta niewarta była nawet krzywego spojrzenia, choć to zazwyczaj dostawała. Nie wiedział jak to się stało, że Vivian Darkbloom z reszty przeniosła się do grupy numer trzy. No dobra, była ruda, ale to nie tłumaczyło absolutnie niczego, bo przecież Blaise wolał blondynki. Jednak zanim się zorientował, zaintrygowała go. Nie była tylko płaczliwą byłą architekt areny, pod tą maską na pewno krył się ktoś zupełnie inny. I Argent postawił sobie za punkt honoru odkryć jej prawdziwą twarz. -Nie użyłbym słowa przeszkadzać, bo specjalnych planów wobec Ciebie nigdy nie miałem, ale widzisz, ubrałaś w słowa dokładnie to, co chciałem powiedzieć. Chociaż spodziewał się policzka, to jej zaciekłość go zaskoczyła. Gdy za drugim razem użyła paznokci, syknął z bólu i spojrzał na nią z politowaniem. Nie pierwszy raz obrywał od kobiety, ale swój honor miał. Nie będzie tu dalej stał i robił z siebie worka treningowego, skoro może przyjść innym razem. Szlag trafił jego postanowienie o wykurzeniu rudej z archiwum podstępem. -Posłuchaj mnie uważnie, Darkbloom - warknął, łapiąc ją za nadgarstek, gdy próbowała cofnąć rękę po drugim ciosie - Chciałem po dobroci, ale wolałaś użyć siły. Jeśli zaraz stąd nie znikniesz, zadbam o to, by o twoim dzisiejszym popisie dowiedzieli się na górze. Nie mówię o karze za ten policzek - dodał, widząc jej drwiący wzrok - Ale jesteś rozstrojona, niestabilna, płaczliwa, nie panujesz nad sobą. Może powinien zająć się tobą jakiś psycholog? Najlepiej w zamkniętym ośrodku. Posłał jej złośliwy uśmieszek i puścił jej nadgarstek, a potem oddalił się na bezpieczną odległość. Gdyby znów zamierzała mu przyłożyć, tym razem by się obronił. -To ciekawe, że wspomniałaś akurat o burdelu - zakpił, zawieszając wzrok na jej twarzy nieco dłużej - Bo byłaś widziana w podobnym przybytku kilka dni przed zamachem na moście. Użyłaś nawet swojej przepustki przy wejściu i wyjściu z Kwartału. Przypadek, czy zdrada? Och, jaki on był z siebie dumny w tym momencie. Wreszcie mógł się pochwalić zdobytymi przez siebie informacjami, a chociaż przekupienie Strażnika Pokoju nie było może zbyt chwalebnym czynem... któż by się tym przejmował? |
| | | Wiek : 23 Zawód : Architekt z ramienia rządu i archiwistka w jednym Przy sobie : Dokumenty, telefon, scyzoryk, odtwarzacz mp3, notes Znaki szczególne : długie, rude włosy, siatki blizn na nadgarstkach, ledwo widoczne blizny na nozdrzach
| Temat: Re: Archiwum Sob Lis 02, 2013 1:08 pm | |
| To nie powinno było sprawić jej żadnej satysfakcji, ale nie mogła oprzeć się zdumieniu na widok miny Blaise’a. Policzek był najbardziej oczywistym posunięciem, a mimo to jej przeciwnik wydawał się być… Zaskoczony tak nagłym ruchem. I zaciętością. W zasadzie wyglądał tak, jakby spodziewał się tylko dwóch policzków. A miała ochotę przyłożyć mu bardziej. Tak, żeby zostawić mu mocne ślady w postaci paru eleganckich siniaków. Kiedy przytrzymał jej nadgarstek, syknęła cicho; nie szarpała się jednak, aby nie sprawić sobie więcej bólu, jedynie wbiła paznokcie drugiej ręki w jego skórę. - Grozisz mi? – zaśmiała się cicho. – Blaise, proszę, nie bądź głupszy, niż jesteś. Chcesz tak łatwo mnie stąd wypłoszyć? Kilka regałów dalej jest kolejny stolik, masz też zaplecze, w którym możesz siedzieć. Możemy być tu oboje i sobie nawet nie przeszkadzać, zwłaszcza, że mam zamiar wsunąć do uszu słuchawki i kompletnie Cię ignorować. Naprawdę nie widzę sensu żarcia się i kablowania… Ale nie myśl, że ja nie mam niczego, czym mogłabym się posłużyć, żeby zepsuć Twoją reputację... Gdy puścił nadgarstek, rzuciła mu spojrzenie pełne politowania, ale nawet nie roztarła skóry. Chwyt był mocny, ale nie tak mocny, jakiego oczekiwała. Przypominał raczej uścisk Tima, gdy powstrzymywał ją od czegoś. Szkoda, Blaise, zakpiła w myślach, miałam nadzieję, że pokażesz, na co Cię stać. - Myślisz, że Coin nie monitoruje moich ruchów? Jestem pod nieustannym nadzorem, za każdym razem, gdy wychodzę z siedziby. – powiedziała ze spokojem, obserwując, jak Argent się cofa. – Ponadto, praktycznie pod koniec każdego wieczoru wysyłam sprawozdania z tego, co robiłam danego dnia, bo mam taki obowiązek. Stąd też prezydent Coin wie, gdzie byłam tamtego dnia i wie także, że wyszłam stamtąd razem z Aurorą Carter oraz Charlesem Lowellem, wie nawet, kto podał mi informację o tym, że Carter była w Violatorze. Mimo wszystko, była pod wrażeniem jego wiedzy, więc pochyliła lekko głowę. Nie ze złośliwością, był to gest, którym dała mu do zrozumienia, że jest pełna uznania dla jego detektywistycznych zdolności. - Masz znaczny zasób wiedzy, jak na zwykłego faceta z Siódemki. – tym razem jej uśmiech był szczery, pozbawiony wszelkich docinków i wredności. – Zapewne wiesz także, że niedługo otrzymam propozycję nie do odrzucenia, związaną z pracą w rządzie, więc będziemy na siebie skazani. Zawiesiła wzrok na jego twarzy, obserwując cienką strużkę krwi. Wyczuła wcześniej, że drasnęła go dość mocno, ale nie na tyle, by było widać krew. W następstwie swoich czynów mogła bezkarnie podziwiać to, co zrobiła. Miała nawet chęć wyznania Argentowi, że ta krew dodaje mu pewnej charyzmy, powstrzymała się jednak i w milczeniu popijała kawę, wracając do wertowania jakiejś książki. - Powinieneś wytrzeć twarz – stwierdziła cicho, nie podnosząc głowy znad książki.
|
| | | Wiek : 31 Zawód : przedstawiciel Dystryktu 7, śledczy w stopniu oficera Przy sobie : paczka papierosów, telefon komórkowy, broń + magazynek (15), Znaki szczególne : kilkudniowy zarost. Obrażenia : częste bóle brzucha
| Temat: Re: Archiwum Nie Lis 03, 2013 1:55 pm | |
| W jego mniemaniu nie należało przeginać z takimi potyczkami słownymi, bo w końcu ich poziom mógł zacząć spadać, a ostatnie, czego chciał, to zrobienie z siebie głupka. Nie mógł jej przecież powiedzieć, że potrzebuje tego konkretnego regału, że to właśnie tutaj znajdują się wszystkie potrzebne mu informacje. Co by było, gdyby zerknęła mu przez ramię? Dowiedziałaby się, czyich dokumentów szukał, a na to nie mógł sobie pozwolić. -Ale nie myśl, że ja nie mam niczego, czym mogłabym się posłużyć, żeby zepsuć Twoją reputację... Pokręcił tylko głową i z politowaniem spojrzał na rudowłosą. Dosyć tej zabawy. -Dobra, Darkbloom, oboje wiemy, że nie spędzisz tu całego dnia - zerknął na nią przelotnie, jakby chciał się upewnić, że nie rzuca mu w tej chwili wyzwania - Więc masz rację, usiądę sobie gdzieś dalej i w spokoju poczekam aż się zmyjesz. Nie miał ochoty na kolejne złośliwości, cały jego animusz powoli wyparowywał. Trzeba było znać umiar i należało wiedzieć, kiedy skończyć. -Fascynująca historia - dodał znudzonym tonem i skierował się w stronę głównej alejki, prowadzącej między regałami - Ale to nie mnie powinnaś się tłumaczyć. W głębi duszy ucieszył się, że potwierdziła jego informacje. Oznaczało to, że źródło, z jakiego pochodziły, nie zawiodło. A to mogło zaowocować w przyszłości, w końcu dobrze mieć wtyczki w Kwartale. Kojarzył plotki mówiące o tym, jakoby Vivian miała wkrótce zacząć pracować dla rządu w pełnym wymiarze. Dotychczas myślał, że są to tylko puste słowa, nawet teraz nie był pewny, czy rudowłosa aby nie próbuje go podpuścić. Nie dał po sobie poznać, że ta informacja w ogóle go zainteresowała, ale w głowie już zaczął układać sobie własne scenariusze. Nie mógł dopuścić do tego by ktoś tak niekompetentny zajął miejsce wyższe od jego własnego. - Powinieneś wytrzeć twarz. Odruchowo podniósł rękę i dotknął nią policzka. Rzeczywiście, zraniła go, wredna żmija. Rzucił jej pogardliwe spojrzenie i na odchodne warknął tylko: -Jeszcze się zobaczymy, Darkbloom. Potem nie uraczył już jej spojrzeniem, powędrował w najbardziej odległą część archiwum i czekał, aż Vivian skończy użalać się na sobą i opuści pomieszczenie. Dopiero wtedy mógł zacząć działać.
| zt |
| | | Wiek : 23 Zawód : Architekt z ramienia rządu i archiwistka w jednym Przy sobie : Dokumenty, telefon, scyzoryk, odtwarzacz mp3, notes Znaki szczególne : długie, rude włosy, siatki blizn na nadgarstkach, ledwo widoczne blizny na nozdrzach
| Temat: Re: Archiwum Czw Lis 07, 2013 9:48 pm | |
| Darkbloom nie uniosła nawet głowy, gdy Blaise Argent zniknął za regałami. Wydała z siebie jedynie ciche westchnienie ulgi i wróciła do wertowania grubego woluminu, który – jak głosiły okładka i wytłoczone na grzbiecie litery – był wydanym w roku 1995 atlasem architektury świata z uwzględnieniem geografii i chronologii. Całkiem niezła przykrywka, pomyślała, uśmiechając się leciutko. Po niespełna dwóch minutach uniosła głowę i zmarszczyła nieco brwi, nasłuchując, czy aby ktoś nie czai się w zakamarkach tego ogromnego pomieszczenia. Gdziekolwiek był Blaise, najwidoczniej kręcił się na tyle daleko od jej stolika, by mogła przystąpić do pracy. Zamknęła książkę i sięgnęła do torby, wyciągając z niej swojego ukochanego laptopa, którego następnie włączyła. W trakcie tych kilku sekund oczekiwania, jakich maszyna potrzebowała, by się uruchomić, rudowłosa rozmyślała o nieoczekiwanej wizycie Argenta w archiwum. Z doświadczenia wiedziała, że pracownicy Coin wyjątkowo rzadko zapuszczali się do archiwum - robili to jedynie wtedy, gdy zmuszała ich do tego praca. A jej niedoszły rozmówca, który pewnie gdzieś teraz tam buszował, nie przyszedł tutaj ot tak, o nie. Szukał czegoś, co na pewno nie dotyczyło jego pracy. Być może coś knuł, a jeśli właśnie Blaise coś kombinował, to było co najmniej… Intrygujące. Jednak nie miała czasu na to, by dociekać tego, czego poszukiwał jej potencjalny wróg. Miała własne sprawy, ważniejsze niż jego. Wystarczyło jej jedno hasło, zaledwie szesnastoznakowy ciąg liter i cyfr, który dla bezpieczeństwa zmieniano co dwa tygodnie, i już była w rządowej bazie danych. Osadzona na jednej z najnowocześniejszych platform cyfrowych w sieci, była swoistą kopalnią informacji. Każda osoba, jaka zamieszkiwała Panem od początków jego istnienia, miała tutaj swój rekord. Imiona. Nazwiska. Rodowody. Dane statystyczne. Wykształcenia. Daty urodzin i śmierci. Przy odpowiednich umiejętnościach wyszukiwania można było doszukać się rzeczy, których często nie wiedział nikt poza osobą, której rekord głosił ową ciekawostkę… Spędziła trzy godziny, przeszukując bazę, i planowała właśnie kolejny kubek kawy, gdy przyszła wiadomość od Magnus. Propozycja spotkania była dla Vivian, która ostatnio krwawiła kofeiną i niemalże nic nie jadła, czymś kuszącym, a nawet wartym tego, by porzucić poszukiwania. Dlatego też niezwłocznie zamknęła bazę, wyczyściła dane rekordów i zerwała się z miejsca, gotowa podrzucić sprzęt dwa piętra wyżej i spotkać się z dawno niewidzianą przyjaciółką. A Blaise? Chrzanić go.
/ zt. |
| | |
| Temat: Re: Archiwum | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|