|
| Autor | Wiadomość |
---|
Wiek : 17 lat Zawód : trybut
| Temat: Freddie Lynn Pią Sie 09, 2013 9:46 pm | |
| Czekał na pokaz bardzo długo. Właściwie był prawie ostatni, więc zdążyła go już ogarnąć panika. Oczywiście starał po sobie tego nie poznać i wszedł do sali nonszalancko trzaskając drzwiami. Wiedział, że ludzi gapiący się właśnie na niego, nie mieli ani trochę szacunku i bez żadnych skrupułów otruli jego matkę. Nie miał zamiaru całkowicie zniszczyć swoich szans na wygraną, więc nic nie mówiąc po prostu podszedł do manekina. Przyjrzał mu się, po czym podszedł do noży. Wziął trzy. Oddalił się na drugi koniec sali. Był strasznie nerwowy. Wiedział, że coś może pójść nie tak, bo to dosyć trudny numer. Nagle dziwnym ruchem nadgarstka wyrzucił wszystkie trzy w stronę manekina. Trafił tylko w głowę i brzuch. Trzeci sztylet wylądował na podłodze co spotkało się z cichym buczeniem. Podszedł znowu do manekina i wyjmując noże, złość tak w nim narastała, że nie mógł wytrzymać. Kolejny atak paniki i nagle Freddie tak mocno uderzył manekina zaciśniętą pięścią, że lalka w ułamku sekundy leżała na ziemi bez głowy. Złość była nie do opanowania. Spojrzał na obserwujących go ludzi, po czym zrobił głupi uśmieszek i poruszył brwiami w górę i w dół wciąż mając zaciśnięte pięści. Miał nadzieję, że to co właśnie zrobił było w jakiś sposób plusem, ale nie mógł przewidzieć, co właśnie myślą o nim organizatorzy. Musiał zrobić dobre wrażenie i już miał wyciągać przemycony w kieszeni, wyżłobiony w ostry nóż, kamień, ale po wyjęciu go wypuścił go na podłogę. Nie mógł używać innego sprzętu niż tutaj. Głośny dźwięk odbijającego się kamienia ciągle się rozchodził, ale Lynn całkowicie go zignorował, tak jakby nic się nie stało. Minął wszystkie stanowiska i ruszył w stronę ściany wspinaczkowej. Ustał przy niej i spojrzał w górę. Miała na oko z 13 lub 14 metrów. Była dosyć spora, ale wspinał się już na wyższych, jeszcze w Kapitolu. Szybko wszedł na jakieś trzy metry, po czym kolejny atak paniki sprawił, że noga ześliznęła mu się i ostatecznie zeskoczył na linę zwisającą obok i po prostu się ześliznął. W ten sposób najprawdopodobniej uniknął obicia się i możliwe, że ktoś może doceni jego spryt. Choć mogą też stwierdzić, że jest słaby, więc musiał spróbować jeszcze raz i pokazać, że potrafi. - Przepraszam. - powiedział kompletnie bez przekonania. Wskoczył jeszcze raz na ściankę i mimo ogromnego stresu, tym razem udało mu się dojść do samego końca, ale spanikowany robił to dużo wolniej niż wcześniej. Nie chciał powtórzyć błędu. Po zejściu ustał na środku sali. - To już wszystko co chciałem pokazać. - powiedział z wyraźnie zdołowanym tonem głosu. Nie udało mu się. Nie zrobił tego co chciał, a przecież miał tak genialny plan jak zawładnąć sercami organizatorów. Miał tylko nadzieję, że chociaż ktoś go doceni.
|
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Freddie Lynn Pią Sie 09, 2013 10:35 pm | |
| Ciche buczenie, które rozległo się podczas występu chłopaka, ucichło jak makiem zasiał, gdy jedna z organizatorek trzasnęła pięścią w stół. - Dosyć, do cholery – warknęła cicho w stronę towarzyszy. – Jak wam się nie podoba, siedźcie cicho, zamiast szczekać. Siedzący nieopodal wysoki blondyn ze znudzeniem skinął towarzyszce głową i wbił spojrzenie intensywnie dzielonych oczu we Freddie’go. Jako jedyny przez ten cały czas nie wydał z siebie ani jednego dźwięku, a jedynie patrzył na trybuta, jak gdyby oceniając poziom jego zdenerwowania i stresu. W jego odczuciu, chłopak był dobry, ale po prostu zbytnio poddawał się emocjom, co działało na jego niekorzyść. Wreszcie blondyn strzelił palcami. Na sali zapadła ciemność, przez którą nagle zaczęły przebijać się dźwięki cudownie uspokajającej muzyki. Jednocześnie po obu stronach Freddie’go rozległo się ciche syczenie, a tuż nad jego głową słychać było głośne, niepokojące brzęczenie. Mrok i wytworzona sztucznie specyficzna, lepka mgła, miały otumanić chłopaka. Zapaliło się kilka świateł, i trybut nareszcie mógł zobaczyć zagrożenie: nad głowami miał rój niebezpiecznie brzęczących gończych os, a nieopodal czaiły się ogromne zmiechy, skrzyżowanie jaszczurów z anakondami. Zadanie było proste. Freddie musiał dobiec do stanowiska z roślinami jadalnymi i otumanić osy gończe kwiatostanem błękitnego bzu, jednocześnie radząc sobie ze zmiechami, które mogły w każdej chwili zaatakować.
|
| | | Wiek : 17 lat Zawód : trybut
| Temat: Re: Freddie Lynn Pią Sie 09, 2013 11:02 pm | |
| Zadanie pozornie nie przerastało jego możliwości, ale mimo wszystko było cholernie trudne i wiedział, że nie będzie łatwo. Powinno się udać, ale przy wcześniejszych zadaniach stres brał często górę, więc musiał wziąć się w garść. Wziął głęboki wdech, po czym wiedział już dobrze co ma robić. Nie spojrzał na wet na osy, tylko rzucił się do stanowiska z nożami. Wziął kilkanaście noży i w biegu podniósł wykonany przez siebie, żłobiony kamień. Zmiechy oczywiście widząc biegnącego Freddiego nie czkeały za długo i szybko rzuciły się w pościg za nim. Nie przestając biec, chłopak odwrócił się i zaczął rzucać w zmiechy nożami. Oczywiście nie przynosiło to oczekiwanego rezultatu, bo to nie był zwykłe zwierzęta. Dobiegł do znanej już mu ścianki wspinaczkowej i wdrapał się na kilka metrów. Zamierzał zrobić coś, co już pokazał, ale w dużo szybszym tempie. O ile wspinaczka wyszła mu brawurowo to przeskok na linę o mało nie zakończył się tragicznie. Osy oczywiście były ciągle bardzo blisko niego, ale Lynn nie odpuszczał i wspiął się wyżej na linę, po czym mocno odepchnął się od ściany i na linie przeskoczył do stanowiska z roślinami trującymi. Zostały już tylko dwa duże kroki do celu, ale w tym momencie za nogę złapał go jeden ze strasznych zwierzaków. Chłopak dramatycznie uderzył go swoim kamieniem z imponującą siłą. W tym czasie kilka os zaczęło na nim siadać, więc Freddie podskoczył i doszedł do stanowiska z roślinami jadalnymi. Chwilę zajęło mu znalezienie bzu, więc jedna z os zdążyła chłopaka ukąsić. Gdy już znalazł, miał chwilę zawahania, ale chwilę później machał już kwiatostanem bzu, trując tym samym gończe osy. Nie wyszło mu idealnie, ale liczył, że samo wykonanie zadania okaże się wystarczające. W każdym razie chłopak wrócił właśnie na środek sali i pierwszy raz dosyć przyjemnie się uśmiechnął. W końcu udało mu się, w jakiś sposób.
|
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Freddie Lynn Pią Sie 09, 2013 11:26 pm | |
| Organizatorzy pokiwali głowami; co poniektórzy wstrzymali oddech, widząc dramatyczny moment przeskoku ze ścianki na linę. Gdy Freddie wykonał zadanie i stanął ponownie na środku sali, dobiegły go ciche poszeptywania. Najwidoczniej w pewien sposób zyskał uznanie zgromadzonych, którzy zamarli w oczekiwaniu. Nagle Freddie usłyszał ciche tykanie. Tik-tak, tik-tak, tik-tak. Dookoła niego ułożone były ładunki wybuchowe, połączone ze sobą lontami. Tworzyły one okrąg o średnicy około czterech i pół metra. Lonty spleciono ze sobą trwałymi węzłami marynarskimi, które łączyły piętnaście bomb, oznaczonych błękitnymi cyframi rzymskimi. Należało rozbroić jedną, aby unieszkodliwić wszystkie… Ale jak wybrać tę jedną, jeśli ma się tylko półtorej minuty?
Freddie, Twój wpis powinien zakończyć się na wyborze bomby. Sugeruję nie kombinować z przecinaniem lontów, to może się źle skończyć...
Ostatnio zmieniony przez Mistrz Gry dnia Pią Sie 09, 2013 11:52 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Wiek : 17 lat Zawód : trybut
| Temat: Re: Freddie Lynn Pią Sie 09, 2013 11:47 pm | |
| Tym razem go nie zaskoczyli. Jako prawdziwy fan broni wojennych bomby widział już nie raz. Fakt, że nigdy nie widział ich splecionych razem, ale ogólnie wiedział jak to wygląda i wiedział jak powinien do tego podejść. Kolejny głęboki wdech i wydech. Spojrzał na bomby jeszcze raz. Która była pierwsza. Szybko porównał wszystkie czasy podane na małych ekranikach i po chwili znalazł pierwszą. - Dobra jak to się zaczynało. - pomyślał. Musiał sobie w tej chwili przypomnieć, który kabelek odcinało się pierwszy. Własnie w tej chwili uświadomił sobie, że nie ma już żadnego noża przy sobie. Rzucił się w paniczny bieg. Szybko przeskoczył wysoko nad bombami by czasem nie zahaczyć o żadną sznurowadłem, czy innym drobiazgiem. Wziął pierwszy lepszy nożyk z podłogi i ponownie wrócił do okręgu. Zostało kilka sekund, a on zgubił pierwszą bombę. Panicznie rozejrzał się dookoła i ponownie znalazł dobrą bombę. Spojrzał na nią, wstrzymał oddech i odciął pierwszy kabelek. Niebieski. Ten, który odcina się w nowoczesnych bombach. Odetchnął z ulgą. Jeszcze go nie wysadziło, więc albo organizatorzy zatrzymali bomby, żeby nie wysadzić sali w powietrze, albo mu się udało. Nie sądził, że popełnił jakiś błąd. Był pewien, że to ten przewód, ale tym razem stał na środku i z niecierpliwością patrzył na organizatorów. Był strasznie ciekaw co powiedzą i czy jeszcze coś mają dla niego. Coś, co wykona bezbłędnie, bez plątaniny, która była obecna przy poprzednich zadaniach. |
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Freddie Lynn Sob Sie 10, 2013 12:07 am | |
| Ciszę, jaka zapadła po przecięciu przez trybuta niebieskiego przewodu w bombie oznaczonej numerem jeden nagle przerwały głośne huki. Bomby wybuchały jedna po drugiej, a każda z nich eksplodowała silnym łzawiącym gazem, który wdzierał się w nozdrza i oczy chłopaka. Było tak, jak przypuszczali Organizatorzy – Freddie przyjrzał się bombom pobieżnie i wybrał przecinanie kabelka, zamiast skupić wzrok na budowie bomb. Miał półtorej minuty, co dawało mu zaledwie kilka sekund, ale mógł zauważyć, że bomba oznaczona rzymską dziesiątką miała z boku maciupeńki przełącznik, który można było wyłączyć opuszką palca. Za swoją nieuwagę trybut zapłacił kilkoma pobieżnymi otarciami i jedną dość poważną raną na prawym ramieniu. - No cóż, zdarza się – mruknął jeden ze Sponsorów, odhaczając coś na przymocowanej do podkładki kartce papieru. - Freddie… - rozległ się cichy szept za trybutem. – Freddie… Gdy obrócił się, mógł zobaczyć dwie idące ku niemu postacie, wyglądające dokładnie tak, jak jego ojciec i matka. - Freddie… - szeptała kobieta. – Chodź, Freddie… - Chodź, synku… - kusił ojciec. Dopiero gdy zaczęli go okrążać, Lynn spostrzegł, że każdy przeciwnik ma dwa długie oszczepy, zakończone dodatkowo długimi sztyletami, umaczanymi w jakiejś trującej substancji. |
| | | Wiek : 17 lat Zawód : trybut
| Temat: Re: Freddie Lynn Sob Sie 10, 2013 10:01 am | |
| Nie mógł uwierzyć, że nie udało mu się z bombami. Dobra mogło mu się nie udać z osami i zmiechami, mogło mu się nie udać w rzucaniu nożami, ale w bombach? Jak mógł nie zauważyć tego cholernego przełącznika. Przez napięcie czasu nawet nie zorientował się, że ładunki wybuchowe są inaczej skonstruowane. W każdym razie dostał jeszcze jedną szansę. Walka? Powinno być całkiem prosto, ale czy tak będzie, to się dopiero okaże. Znowu nie miał przy sobie żadnej broni, bo za każdym razem kiedy kończył zadanie, odkładał ją na miejsce. Złapał za oszczep mężczyzny w nieostrym miejscu, wykręcił go w jego ręce po czym przyłożył "mężczyźnie" w twarz. Dziwnie się czuł uderzając mężczyznę (to chyba był człowiek), który wyglądał jak jego ojciec, ale nie miał jakichś większych skrupułów, bo wiedział, że to nie jego ojciec, który nawet nie potrafiłby złapać takiego oszczepu. Po uderzeniu szybko zwinął oszczep z rąk przeciwnika i kopnął go jeszcze, w razie gdyby się podnosił. Oczywiście jako ktoś przygotowany, wstawał z ziemi bardzo szybko, więc trzeba było go często uderzać. Co do "matki" to widok go onieśmielał, ale przecież nie mogli jej wskrzesić. Chyba. Chciał ją zaatakować, ale kobieta już się zamachnęła. Chłopak odskoczył i dzięki temu nie został dźgnięty, ale na jego koszulce została dziwne maź ze sztyletu. Wziął zamach i uderzył kobietę w głowę, nie ostrą częścią, po czym dźgnął ją prosto w brzucho, zostawiając oszczep, w jej ciele. Odwrócił się i jeszcze kilka razy uderzył pięściami mężczyznę. Znowu wrócił na środek sali, ale szybciej niż wcześniej, bo ciężko mu było patrzeć na ludzi wyglądających jak jego rodzice, leżących na ziemi. W tym momencie przypomniał sobie o mazi jaką miał na koszulce i szybko zdjął ją z siebie. Rzucił ją daleko od siebie i uśmiechnął się do organizatorów. - To było dosyć trudne zadanie. Kompletnie się go nie spodziewałem. - powiedział w końcu. Wreszcie powiedział coś od siebie, coś z przekonaniem. Nie jak wcześniej kompletnie bez życia. |
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Freddie Lynn Sob Sie 10, 2013 10:27 am | |
| Organizatorzy przyglądali się walce trybuta z nutą zaciekawienia. Gdy Freddie stanął ponownie na środku sali, już po rozprawieniu się z przeciwnikami, mógł napotkać uśmiechy. - Dziękujemy, panie Lynn, jest pan wolny. - powiedział jeden z Organizatorów. - Wesołych Głodowych Igrzysk i niechaj los zawsze panu sprzyja! |
| | |
| Temat: Re: Freddie Lynn | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|