IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Erik Redfern

 

 Erik Redfern

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
the victim
Erik Redfern
Erik Redfern
Wiek : 18 lat
Zawód : brak

Erik Redfern Empty
PisanieTemat: Erik Redfern   Erik Redfern EmptyWto Sie 06, 2013 12:26 pm

//Z nicości!

Kłamstwem by było, że nie przygotowywał się do tego już od dawna. Improwizacja nie wchodziła w grę, bo wtedy zawsze zaczynał się się denerwować i brakowało mu pomysłów. A skoro rzeź na arenie to jeden wielki spontan, Rico będzie miał poważny problem. Ale nie zamartwiajmy się na zapas - w tej chwili liczył się występ, czyli ostatnie chwile, kiedy mógł czuć, że ma wszystko pod kontrolą. Przynajmniej do czasu zadań dodatkowych... Ale mieliśmy się nie zamartwiać, prawda?!
Rico ciągle stał w tej okropnej poczekalni. Wszyscy już poszli, został tylko on. Pewnie sędziowie będą znudzeni i zmęczeni do granic możliwości i nawet nie zwrócą na niego uwagi. Może to i lepiej? Mniej nerwów!... Ale szkoda by było, gdyby nikt nie obejrzał tego, co przygotował na pokaz. W końcu jego występ miał zrobić furorę, tak go sobie obmyślił.
Wreszcie go wywołali. Rico poczuł, że zamiast wyjść na halę treningową, wolałby się schować w kącie poczekalni. Nie da rady nawet przekroczyć progu. Jeśli tam wejdzie, całe tłumy ludzi będą się na niego gapić, jak... no jak jakieś głodne zwierzęta. A on miał robić za świeże, smakowite mięso.
Dobra... Niech to będzie nawet 0 punktów. Nie wyjdzie. Niematakiejopcji. Już miał powiedzieć, że rezygnuje, kiedy ktoś popchnął go do przodu. K-karabinem? Ranyy!...
Wyszedł z poczekalni. A niech im będzie.
- Dzień dobry, szanowna publiko! - zawołał głosem pełnym entuzjazmu, chociaż czuł, że wnętrzności skręcają mu się ze strachu. Usiłował sobie wmówić, że to tylko mała trema przed występem. - Nazywam się Erik Redfern i spróbuję wam pokazać coś ciekawego.
Gorączkowo rozejrzał się dookoła i pognał biegiem w kierunku stanowiska do rzucania nożami. Wybrał największą tarczę i poprzyczepiał do niej woreczki z czerwoną farbą do kamuflażu, dokładnie mierząc odległości, w jakich powinny się od siebie znajdować. Przytargał jeszcze dwie ludzkie kukły, które ustawił obok siebie dosyć daleko od tarczy. Przyczepił do ich głów woreczki z farbą i pozakładał sobie za pasek odpowiednią liczbę noży. Jeśli chodzi o przygotowania - to tyle. Teraz pora na pokaz.
"To tylko gra w rzutki. Poradzisz sobie" - motywował się w myślach. Uwielbiał rzutki. Przeważnie wygrywał.
Rico wziął głęboki wdech, udało mu się opanować drżenie rąk. Zrobił minę, która miała pokazać sędziom, że jest pewny siebie. Zwinnie wdrapał się na kukły i stanął wyprostowany na ich głowach. Wchodząc na nie, nastąpił na woreczki z farbą, a ta prysnęła na boki. Prawie tak, jakby na wstępie zmiażdżył głowy swoim ofiarom. (Całe szczęście, że czerwony barwnik nie wywoływał u niego odruchów wymiotnych, tak, jak prawdziwa krew.)
Wyciągnął zza paska nóż, wycelował, i bezbłędnie trafił pierwszy woreczek zawieszony na tarczy. Po kolei robił to samo z każdym woreczkiem, ani razu nie chybiając. Ale co w tym nadzwyczajnego?... Widownia zobaczyła efekty jego starań dopiero po przebiciu ostatniego celu. Farba, która wypływała z przerwanych woreczków, utworzyła krwistą sylwetkę człowieka.
Erik zeskoczył z kukieł dokładnie w chwili, kiedy załamały się pod jego ciężarem. (Tego akurat nie było w planach, ale efekt wyglądał naprawdę ciekawie) Rico zacisnął palce na  rękojeści jego ostatniego noża. Obrócił się, wykonując łady piruet i wypuścił nóż z ręki. Ten zaś utkwił w miejscu, gdzie powinno się znajdować serce namalowanego "krwią" człowieka.
Rico ukłonił się do widowni, ciągle nie wierząc w to, że cała kombinacja mu się udała. Gdyby to widziała jego matka, odwołałaby słowa, że zabawa w rzutki na nic mu się nie przyda.
Powrót do góry Go down
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Erik Redfern Empty
PisanieTemat: Re: Erik Redfern   Erik Redfern EmptyWto Sie 06, 2013 5:09 pm

- Dzień dobry, szanowny trybucie - młody mężczyzna przywitał go ze sztucznym entuzjazmem. - A my popatrzymy - odpowiedział na jego słowa i zmienił pozycję na fotelu. Najwidoczniej to on przywłaszczył sobie możliwość kontroli pokazu Erika. Uśmiechnął się szeroko.
Całość wyglądała bardziej, jak przedstawienie, happening. Chłopak wiedział jak wywrzeć dobre wrażenie.
- Świetnie, wprost cudownie. Jednak chciałbym i wszyscy inni chcieliby zobaczyć jak radzisz sobie w sytuacjach… hm, bardziej zaangażowanych przez nas niż przez siebie. - Cedził każde słowo i wypowiadał je z niesłychaną starannością. Zaklaskał w dłonie, a z drzwi po drugiej stronie sali wyleciała chmara ptaków. Na oko nie wyglądały groźnie, a raczej przyjaźnie. Kołowały się stadem w powietrzu, to nad głową chłopaka, to przelatywały nad organizatorami.
- Zajmij się nimi.
Jaka szkoda,  Redfern nie miał pojęcia o tym, że jeśli rzuci nożem w jednego ptaka całe stado rzuci się na niego.
Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. Zwierzęta tak miały… Nawet jeśli nie wszystkie, to przynajmniej organizatorzy w tym przypadku o to zadbali.
Powrót do góry Go down
the victim
Erik Redfern
Erik Redfern
Wiek : 18 lat
Zawód : brak

Erik Redfern Empty
PisanieTemat: Re: Erik Redfern   Erik Redfern EmptySro Sie 07, 2013 9:04 pm

// Jak one mogę mnie atakować! Przecież nie jestem świnią. :C

Erik przestał się już bać, bo wcale nie było tak źle. Żaden sędzia się na niego nie rzucił, pokazowa kombinacja nie okazała się fiaskiem, a dodatkowe zadanie, jakie otrzymał, wcale go nie przerastało. Miał jedynie pozabijać ptaszki. To akurat mocno go zmartwiło, bo wcale nie chciał rzucać do żywych celów. No dobra, na arenie trzeba zabijać, bo inaczej samemu nie wyjdzie się z niej żywym. Ale po co skracać żywot biednych, niewinnych ptaszków? To zupełnie niepotrzebne. No, z dwojga złego to już lepiej zabić ptaka niż człowieka. Alee... hmpff. Na każdym kroku dylematy!
Rico skinął głową i wyrwał z tarczy noże, które wbił w nią podczas występu. Włożył je sobie za pasek i właśnie wtedy oprzytomniał, że noży jest zdecydowanie za mało na tak dużą liczbę ptaków. Ponieważ nie należał do najbystrzejszych osób, nie pomyślał o tym, że po każdym rzucie mógłby podnosić je z ziemi. (I wyciągać z ciał ptaszków. Ohyda.) Zamiast tego zaczął się głowić, w jaki sposób mógłby pozbyć się wszystkich celów.
"A może by tak je złapać? W siatkę?" - przyszło mu do głowy. Pomaszerował w stronę stanowiska nauki wiązania węzłów i znalazł tam parę fragmentów sieci, które musiał własnoręcznie ze sobą połączyć, żeby do czegoś się przydały. Oby całość nie rozsypała mu się w rękach, kiedy będzie ją wieszał między dwoma stanowiskami. Zawiesił. Nie wyglądało to aż tak strasznie.
Plan był taki, że Rico rzuci nożami w parę ptaków w taki sposób, żeby przepłoszyć resztę w stronę przygotowanej siatki. W planie nie było miejsca na to, że po zabiciu pierwszego ptaszka, wszystkie rzucą się na Erika. Jak można się tego domyślić, tak właśnie się stało. (Rico nie miał się co cieszyć, że udało mu się załatwić ptaszysko za pierwszym rzutem...) Przerażony chłopak rzucił się biegiem przed siebie, a ptaszki pofrynęły za nim. Wydawały z siebie piekielny jazgot, od którego od razu zaczynała go boleć głowa. Leciały jak małe myśliwce, nadstawiając do ataku swoje ostro zakończone dziobki. I pomyśleć, że takiego horroru dozna jeszcze przed wejściem na arenę... Erik pędził co sił. Gnał na złamanie karku, jakimś cudem nie wpadając na żadne stanowisko. Chociaż był kompletnie spanikowany, przebiegając obok loży sędziów, posłał im zawadiacki uśmiech. To nie był pokaz tchórzostwa, oj nie! Rico chciał zademonstrować, jak dobrze radzi sobie w biegu. Jak szybko i zwinnie się porusza oraz jaki był wytrzymały!...
Och. Z tym to już było znacznie gorzej, bo dosyć szybko zaczął się męczyć. Co prawda cały czas pamiętał, żeby oddychać nosem, by nie dostać kolki, ale na wiele się to nie zdało. Jeszcze chwila, a padnie bez sił, a ptaszki dogonią go i zadziobią na śmierć.
Mijając jedno ze stanowisk, porwał w obie ręce dwie stalowe tarcze i po kolei cisnął je za siebie. Chyba trafił w jakieś ptaki, bo zdawało mu się, że jest ich jakoś mniej.
Wtem nagle drogę zagrodziła mu jego własna broń - siatka zastawiona na ptaki. Rico rzucił się na ściankę wspinaczkową. (Między innymi to do niej uwiązał swoją sieć) Wspiął się do góry i zsunął na podłogę po drugiej stronie pułapki. Ledwo zipał - teraz albo nigdy! Jeśli ptaszki nie wpadną w jego sieć, marny jego los. Tymczasem one były tak zaślepione wściekłością, że nie zwróciły uwagi na pułapkę i spróbowały się przez nią przebić. Nie dały rady - zaplątały się porządnie, a sieć zerwała z umocowań między ścianką wspinaczkową i innym stanowiskiem. Kłębowisko splotów i wściekłych ptaszków zaczęło się toczyć po podłodze, zmierzając w kierunku Erika. Rico uniósł nogę i przygniótł nią sieć w ten sposób, żeby ptaszyska nie mogły się uwolnić. Wziął jeden ze swoich noży i zaczął dźgać kłębowisko, stety, niestety, wykańczając waleczne istotki. Jeszcze parę minut temu płakałby nad tym, że musi je zabić, ale teraz opuściły go wszystkie opory. Niech giną, przebrzydłe bestie!...
Rico wykrzywił twarz ze wstrętu - do martwych ptaków i do siebie, że dał się ponieść emocjom. Co gdyby zamiast tego stadka skrzydlatych zaatakowali go inni trybuci? Ich też spętałby siecią i powybijał?
Musiał się nad sobą poważnie zastanowić. Bo zaczynał przerażać sam siebie.
Ale teraz chwila na odpoczynek. Chłopak wypatrzył jakiś stolik i usiadł na nim, czekając na kolejne zadania. Czuł się wykończony, a to dopiero początek pokazu...
Powrót do góry Go down
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Erik Redfern Empty
PisanieTemat: Re: Erik Redfern   Erik Redfern EmptyCzw Sie 08, 2013 5:34 pm

Ehem, Erik zaatakował je pierwszy. Wybacz, ze to wszystko tak długo trwa, ale Twój MG się przegrzewa.

- Biedne ptaszki. - Skomentował wykonanie zadania zerkając, raz na wielką plamę krwi i piór, a raz na Erika. - To były zwierzęta… Teraz, przejdźmy do ciekawszej części. - Zaklaskał w dłonie, a zza drzwi wyszły trzy sylwetki. - Zajmij się nimi. Potraktuj to, jako… Rozgrzewkę przed Igrzyskami. Trybuci, do roboty. Chcemy zobaczyć coś dobrego. - Westchnął i znów odprężył się na fotelu. Klony były naprawdę krwiożercze, jeśli podczas tworzenia odpowiednio się je zaprogramowało.
- Redfern, Redfern! - Zawołała blondynka, wyglądała jak Cordelia Snow. - Zarznijmy tego chłopca! - Krzyknęła i rzuciła się na niego z nożem. - Worek krwi, worek kości. - Powtarzała rozbawiona, jednak jej głos wydawał się być pusty. Od tak, by nadać większej dramaturgii i psychodeliczności sytuacji…ale może także wykonanie idealnej kopii głosu było niemożliwe lub wymagało więcej czasu.
Powrót do góry Go down
the victim
Erik Redfern
Erik Redfern
Wiek : 18 lat
Zawód : brak

Erik Redfern Empty
PisanieTemat: Re: Erik Redfern   Erik Redfern EmptyCzw Sie 08, 2013 7:33 pm

Erik nie miał pojęcia, że stoi przed nim tylko kopia znanej mu trybutki. Dziewczyna wyglądała identycznie jak Cordelia. Głos też się zgadzał. Z zachowaniem było trochę gorzej, ale kto wie, co jej zrobili ci chorzy organizatorzy.
- Co robisz… To niepoważne – zdążył powiedzieć, nim Cordelia ruszyła w jego kierunku. Przerażony rzucił się w bok, spadając ze stołu. W tym momencie nóż Cordelii wbił się w blat dokładnie tam, gdzie przed chwilą siedział Erik.
- Ojej. Spróbujemy jeszcze raz – odezwała się trybutka, wyrywając narzędzie ze stołu. To wcale nie były żarty. Wycelowała, po czym wypuściła nóż z ręki. Rico przeturlał się i jakimś cudem udało mu się uniknąć nadlatującego ostrza. Niezwłocznie poderwał się na równe nogi. Sił dodał mu nagły przypływ adrenaliny. Chłopak puścił się biegiem tam, gdzie powinna się znajdować jeszcze jedna tarcza. Nagle obok jego ramienia przeleciał nóż Cordelii, rozcinając mu kombinezon. Tym razem było o wiele za blisko.
Rico zacisnął zęby i wyciągnął ręce po tarczę. Zaczął się z nią mocować, bo nie chciała zejść ze stojaka. W tym czasie Cordelia dobiegła do stanowiska z bronią i z całej siły popchnęła Erika. Przewrócił się na plecy, jęcząc. Dziewczyna uśmiechnęła się do niego szeroko i z satysfakcją zadała mu bolesnego kopniaka w bok.
- Teraz mi już nie uciekniesz, Redfern - wyszeptała.
Obolały i otumaniony Rico wyciągnął zza paska nóż i ciął nim na oślep. Chyba trafił Cordelię w nogę, bo syknęła i złapała się za ranę. Znowu miał szansę na ucieczkę – musiał dobrze ją wykorzystać. Pobiegł w stronę ścianki wspinaczkowej i zaczął się na nią wspinać. Jego przeciwniczka zacisnęła zęby i rzuciła się za nim w pogoń. Miał jednak sporą przewagę i zdołał wdrapać się na górę. Dopiero na szczycie ścianki mógł poczuć się choć trochę bezpieczniej. Postanowił działać. Wyciągnął zza paska jeden z noży, zamierzając rzucić nim w  ramię nieuzbrojonej Cordelii. Wycelował dobrze, ale dziewczyna zrobiła niezdarny unik i nóż trafił ją brzuch. Krew obficie zrosiła podłogę, a Cordelia krzyknęła tak przeraźliwie, że Erik poczuł się słabo. Z dwóch powodów. Zacznijmy od tego, że z rany dziewczyny upłynęło zbyt dużo krwi, żeby Rico mógł wytrzymać taki widok bez silnych mdłości i zawrotów głowy. Twarz mu zbladła, ręce zaczęły drżeć, więc czym prędzej zszedł na dół, żeby nie spaść ze ścianki. Trybutka, która już wyciągnęła nóż z rany, zwijała się z bólu na podłodze, a po jej policzkach spływały łzy. To właśnie był powód drugi fatalnego samopoczucia Erika. Nie mógł patrzeć na cierpienie Cordelii.
- T-tak mi przykro - powiedział cicho, pochylając się nad nią. - Ja... Uwierz mi, że nie chciałem...
I co miał jej jeszcze powiedzieć? Przecież ona mogła umrzeć! Umrzeć nim weszła na arenę. A wszystko to dlatego, że organizatorzy w jakiś sposób zmusili ją do nieregulaminowego starcia z Rico...
Zapiekły go oczy, jakby zbierało mu się na płacz. Dręczyły go tak intensywne wyrzuty sumienia, że przez chwilę sam miał ochotę skonać. Jego wina. To wszystko tylko i wyłącznie jego wina. Mógł nie atakować jej nożem. Gdyby wymyślił coś innego... Coś, od czego nie musiałby skazywać ją na śmierć.
Przed tą koszmarną rewolucją takie rzeczy nie miały miejsca. Walki trybutów przed igrzyskami były zakazane. Do momentu wyjścia na arenę wszyscy trybuci byli zupełnie bezpieczni!...
"Nie zdziwiłbym się, gdyby te Głodowe Igrzyska wcale nie miały zwycięzcy. Ci szaleńcy pewnie sami dobiją ostatniego zawodnika" - pomyślał z goryczą. Właśnie wtedy twarz Cordelii znowu wykrzywił grymas nienawiści. Dziewczyna błyskawicznie porwała nóż z podłogi i usiłowała pchnąć nim Erika. Jej rany wcale nie były tak poważne, jak sądził. Mogła przeżyć. Ba! Mogła dalej walczyć. Cały ten teatrzyk był tylko po to, by zwabić do siebie Erika i go zaatakować.
Rico usiłował odskoczyć, ale nóż i tak przeciął mu skórę. Zabolało, zapiekło, pociekła krew. Znowu pociemniało mu przed oczami. Zdawało mu się, że cała hala jest skąpana we krwi. Jego, Cordelii, zabitych ptaszków. Rzucił się na Cordelię, chwytając w dłonie jej głowę. Zamknął oczy i popchnął ją. Głowa dziewczyny uderzyła o podłogę - nie do tego stopnia, by ją zabić, ale Cordelia straciła przytomność. Rico odczołgał się na bok i zwymiotował przy jednym ze stanowisk. Krew, krew, wszędzie krew…  
Kiedy choć trochę doszedł do siebie, zdecydował obejrzeć swoją ranę. Była powierzchowna. Nawet przestała już krwawić.
Podniósł się z podłogi, otrzepał kombinezon i wyszedł zza stanowiska, gotów stawić czoła ocenie sędziów. Jego twarz zdradzała zmęczenie, ale nie strach. Ten pokaz chyba na dobre wyleczy go z jego tchórzostwa.

Tak na przyszłość - pogrubiamy tylko swoje kwestie. (:
~ N.
Powrót do góry Go down
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Erik Redfern Empty
PisanieTemat: Re: Erik Redfern   Erik Redfern EmptyPią Sie 09, 2013 4:53 am

Chłopak był zbyt zajętym starciem z kopią Cordelii, żeby przyjrzeć się trójce pozostałych klonów. Najwidoczniej te czekały aż „panna Snow vol. 2” odwali całą brudną robotę, tyle, że… Jakby to ująć, nie poszło jej tak jak powinno. Oczywiście nie miała i nie mogła skrzywdzić go jakoś mocno, bardziej miała wpłynąć na jego psychikę. Jednak chyba nie wyszło jej ani jedno, ani drugie.
- Cóż… - Mężczyzna wydawał się być znudzony. - Drogie dzieci, porozmawiajcie ze sobą grzecznie. - Posłała mu jadowity uśmiech, a Erik wydawał się być zupełnie zdezorientowany.
Obok niego pojawiła się, niemal momentalnie, trójka dzieci. Także trybutów, były to bliźniaczki Flikcerman i Florian Crane. Och, cóż za urocze spotkanie!
- Zabij ich. - Wysyczał mężczyzna, a dziewczynki momentalnie zalały się łzami.
- Błagamy Erik, nie rób nam krzywdy. Jesteśmy niewinne. Nie zrobimy ci nic złego. - Zapewniały chłopaka między jednym, a drugim szlochem. Klon Florinia także nie wydawał się być najszczęśliwszy.
Dlaczego miałby zabijać nieatakujące go, bezbronne dzieci? Bezbronne, zabawne. Może tylko mu się tak wydawało. Na Igrzyskach nic nie było takie proste. Nie zapominajmy także, takie było życzenie organizatorów.
Powrót do góry Go down
the victim
Erik Redfern
Erik Redfern
Wiek : 18 lat
Zawód : brak

Erik Redfern Empty
PisanieTemat: Re: Erik Redfern   Erik Redfern EmptyPią Sie 09, 2013 9:27 am

// Zapamiętane. Dziękuję <:

Erik zacisnął zęby i cofnął się o parę kroków, nie pozwalając dzieciom stać tuż obok niego. Już zaciskał dłoń na jednym z noży. Na wszelki wypadek.
- Nie mogę zabić innych trybutów - powiedział, nie odrywając wzroku od Floriania, Hope i Blue. To, że byli trybutami, obchodziło go najmniej. On po prostu nie mógł zabić dziecka. - Nie atakują mnie. Nawet nie mają czym się obronić przed atakiem z mojej strony.
Ton jego głosu wcale nie był arogancki czy pełen złości, a wręcz nienaturalnie spokojny. Wypłukany ze wszystkich uczuć. Nie chciał denerwować organizatorów.
- Co mógłbym wam teraz udowodnić, zabijając bezbronnych?
Rico cały czas obserwował zapłakane dzieciaki, gotowy w każdej chwili rzucić się do walki lub ucieczki. Nie ufał im. Nie da się zaskoczyć, jak w starciu z Cordelią. Nie tym razem.
Powrót do góry Go down
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Erik Redfern Empty
PisanieTemat: Re: Erik Redfern   Erik Redfern EmptyNie Sie 11, 2013 5:55 pm

- Musisz ich zabić. To najważniejsza zasada Igrzysk. Jedno wygrywa. - Przypomniał mu mężczyzna i uśmiechnął się ukazując swoje białe zęby. - Potrzebujesz impulsu do zabijania? - Pstryknął, a przed jego twarzą przeleciała strzała wystrzelona przez klon Floriana.
- Dziewczynki, możecie pokazać Erikowi jak trzeba się bawić. - Wypowiedział w nadal opanowanym tonie, a w ręku jednej z bliźniaczek zabłysnął nóż, a druga wyciągnęła z kieszeni małe ładunki wybuchowe.
- Zabij, jeśli chcesz być wolny.

Powrót do góry Go down
Sponsored content

Erik Redfern Empty
PisanieTemat: Re: Erik Redfern   Erik Redfern Empty

Powrót do góry Go down
 

Erik Redfern

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

 Similar topics

-
» Erik Redfern

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Panem et circenses :: Po godzinach :: Archiwum :: Lokacje :: Ośrodek szkoleniowy [w trakcie rozbiórki] :: Piętro treningowe :: Pokazy indywidualne-