|
| [runda #1] Cypriane & Charlie | |
| Autor | Wiadomość |
---|
Wiek : prawie 3 lata! Zawód : celebryta
| Temat: [runda #1] Cypriane & Charlie Sro Paź 15, 2014 8:51 pm | |
| Lokacja docelowa to Violator. Całą rozgrywkę przeprowadzacie w jednym temacie, więc o przejściach do kolejnych pomieszczeń musicie informować w postach.
Link do zadania: *klik*
Powodzenia! |
| | | Wiek : 18 Zawód : drobny złodziejaszek Przy sobie : aparat fotograficzny, zapalniczka, tygodniowy zapas kawy, scyzoryk wielofunkcyjny, latarka z wytrzymałą baterią, wytrych Znaki szczególne : nieodparty urok Obrażenia : niezagojona rana postrzałowa prawego barku, obtarte wnętrze prawej dłoni
| Temat: Re: [runda #1] Cypriane & Charlie Sro Paź 15, 2014 9:44 pm | |
| /początek Zbliżały się jego osiemnaste urodziny. Zwykle nie obchodził ich jakoś hucznie, a w zasadzie to można powiedzieć, że nie był to dla niego szczególny dzień. Był sam i przyzwyczaił się, że bardzo często nikogo nie informował, że stawał się o rok starszy. Ot, wstawał rano, życzył sobie wszystkiego najlepszego i przechodził do codziennych obowiązków. Tak było w Trzynastce, tak też zachowywał się na Ziemiach Niczyich. Tym razem było inaczej. W końcu nie codziennie kończy się osiemnaście lat! Oczywiście dorosłym czuł się już od dawna (choć nie zachowywał się tak jak na kogoś takiego przystało), ale w końcu jego 'dorosłość' stanie się faktem także dla władz. Wprawdzie nie miał dokumentów i zmiana ta będzie jedynie symboliczna, ale nie mógł przejść obok czegoś takiego spokojnie. COŚ musiał zrobić. Długo zastanawiał się co też mogłoby to być i w końcu doszedł do wniosku, że odwiedzi jedyny znany mu klub 'dla dorosłych'. Zdarzało się, że przechodził obok Violatora w trakcie swoich wypraw do KOLCa, ale nigdy nie miał odwagi, by zajrzeć do środka. Bardzo możliwe, że wpływ na to miała Maisie, ale teraz go przy niej nie było, więc mógł robić co chciał. Wszystko to może trochę było na przekór dziewczynie, która zapewne taki klub potraktowała jako ostatnie miejsce, w którym mógłby pojawić się Charlie. Wszystko się zmieniło i on też chciał odnotować w swoim życiu jakąś zmianę, choćby symboliczną, a odwiedziny w Violatorze z pewnością można było uznać za coś takiego. Przygotowywał się już od kilku dni do tego świętowania. Udało mu się ukraść torebkę jakiejś nierozsądnej Rebeliantce. W środku znalazł plik pieniędzy, który postanowił przeznaczyć na jeden konkretny cel. Alkohol. Widział pijących, obracał się w ich towarzystwie i zdarzało mu się od czasu do czasu trochę pociągnąć z butelki, ale nigdy nie były to ilości, które można byłoby uznać za wystarczające do dobrej zabawy. Dreszczyk emocji, który towarzyszył mu już od wejścia był niezwykle przyjemną odmianą. Zazwyczaj z takim uczuciem nie wiązało się nic dobrego, ale tym razem Charlie doskonale wiedział, że tego wieczoru nie zapomni na długo. Bał się, że nie zostanie wpuszczony do środka, ale jakimś cudem udało mu się przemknąć obok ochroniarza sprawdzającego wiek gości. Chłopak był drobny, więc wmieszanie się w tłum było dość proste. Grupka rozbawionych ludzi była doskonałą przepustką, z której nie mógł nie skorzystać. Wewnątrz panowała nieco mglista atmosfera, ale dla Charliego wszystko to było niezwykle ekscytujące. W środku cieszył się jak mało dziecko, które wpuszczono do sklepu z cukierkami i z trudem powstrzymywał uśmiech, który pchał mu się na twarz. Co robić? Co robić?Powinien podejść do baru, czy zająć miejsce przy którymś z wolnych stolików? Bił się chwilę z myślami, ale ktoś z obsługi zaczął mu się dziwnie przyglądać, więc nie chcąc wzbudzać większych podejrzeń, wybrał drugą opcję. Głównie dlatego, że stolik był bliżej niż bar. Usiadł i znów zaczął zastanawiać się nad tym co dalej. Na szczęście nie musiał zbyt długo tego robić, bo podszedł do niego ktoś, kto chciał przyjąć zamówienie. - Co? - pytanie wybiło go z rytmu - Ach, tak. Coś... - dopiero wówczas zdał sobie sprawę, że nie wiedział co powinien wypić. Nie znał się na alkoholach i jedyne co przyszło mu do głowy było... - Butelkę whisky - żeby tylko nie domyślili się, że nie ma pojęcia co robi. Pracownik rzucił mu podejrzliwe spojrzenie, ale nie zadawał żadnych pytań, po prostu kiwnął głową i odszedł. Na szczęście Violator nie był miejscem, w którym jakoś szczególnie martwiono się przepisami. Nie czekał długo, choć samemu Charliemu wydawało się, że wszystko to trwa wieki. Wiercił się na swoim miejscu rozglądając się wkoło prawie podskakując z podekscytowania. Uspokoił się dopiero w chwili, gdy kelner pojawił się z jego zamówieniem stawiając przed nim butelkę wypełnioną złotobrązowym płynem i czystą szklankę. Smith odczekał aż ten oddali się od niego i dopiero wówczas odkręcił butelkę nalewając następnie alkoholu do szklanki. Wypił wszystko za jednym razem krzywiąc się później przed dobre kilka minut. Piekło go gardło, ale wiedział, że to niewielka cena za to, czego się spodziewał. Wypił dwie szklaneczki i niezbyt przyzwyczajony do tego typu napitków zaczął być już podchmielony. Naszła go wówczas myśl, że czegoś mu brakuje. Bawił się całkiem nieźle, ale to nie było chyba wszystko, co jeszcze mogło się wydarzyć. W tłumie dostrzegł dziewczynę, która wydała mu się znajoma. Pomachał do niej zapraszając ją do siebie. Właśnie towarzystwa mu brakowało! |
| | | Wiek : 18 Zawód : sprzedaję w Sunflower Przy sobie : kapsułka z wyciągiem z łykołaków, leki przeciwbólowe, telefon komórkowy, dowód tożsamości Znaki szczególne : zaawansowane sieroctwo Obrażenia : częste bóle brzucha
| Temat: Re: [runda #1] Cypriane & Charlie Sro Paź 15, 2014 11:34 pm | |
| start + dla uściślenia, 6 lipca, czyli urodziny Cypri Gdyby ktoś powiedział mi, że osiemnaste urodziny spędzę w Violatorze, zamiast w Czwórce w gronie najbliższej rodziny i (resztek) przyjaciół, z pewnością bym mu nie uwierzyła – coś takiego nawet nie przeszłoby mi przez głowę. Zaśmiałabym się głośno, będąc przekonana, że to absolutnie ostatnie miejsce, w którym mogłabym się wówczas znaleźć. I dzisiaj rano jeszcze trzymałam się tej myśli. A jednak ściany mieszkania w Dzielnicy Rebeliantów w pewnym momencie zaczęły mnie przytłaczać, z kolei stos starych numerów Capitol's Voice - w których bardziej z przyzwyczajenia niż narzuconego sobie obowiązku zakreślałam wszelkie wzmianki o Głodowych Igrzyskach – niebezpiecznie urósł, zdając się sięgać sufitu. Perspektywa odmierzania czasu kolejnymi transmisjami z areny przestała być znośna, a choć wiszący na ścianie kalendarz wciąż uporczywie wskazywał czerwiec, chcąc zmusić mnie do przerzucenia kartki, wcale nie potrzebowałam go, by wiedzieć, że dzisiaj w końcu staję się pełnoletnia i że to odpowiedni moment na porzucenie głupich pomysłów. Paradoksalnie. Zagłębiając się w uliczki Kwartału, wciąż zastanawiam się, co tak naprawdę pokusiło mnie, bym tutaj przyszła – perspektywa zapomnienia przynajmniej na chwilę o Igrzyskach, zwyczajna chęć zrobienia czegoś głupiego w swoje urodziny czy może jedno i drugie. Nie mam pojęcia, dlaczego ta wycieczka nie skończyła się złapaniem przez Strażników Pokoju już przy samej bramie. Data ważności mojej przepustki z pewnością nie należy do najnowszych i niewykluczone, że lepiej by się stało, gdyby zaspany wzrok przepuszczającego mnie strażnika był trochę mniej zapasany i zdołał wyłapać w niej tę nieprawidłowość. Bez wątpienia wróciłabym wtedy grzecznie do Dzielnicy Rebeliantów, modląc się, by ten dzień jak najszybciej dobiegł końca. Wmawiam sobie, że nadal mogę zmądrzeć i zawrócić. Że zaraz skręcę w złą uliczkę i rosnący z każdym krokiem szyld Violatora nagle bezpowrotnie zniknie mi z oczu. Że nie jestem osobą, która upija się w barach w towarzystwie nieznajomych. Ale już dawno oduczyłam się słuchać głosu rozsądku. Gdy docieram na miejsce, zatrzymuję się gwałtownie, widząc stojącego przy drzwiach ochroniarza. Mimo to nie tracę pewności i po chwili namysłu odrzucam włosy na plecy, przywołując na usta najbardziej beztroski uśmiech, na jaki mnie w tym momencie stać. Dobrze zdaję sobie sprawę z tego, że nie wyglądam zbyt dojrzale – i to chyba nigdy się nie zmieni – więc pozostaje mi jedynie liczyć na wątpliwy urok osobisty. Swobodnym krokiem kieruję się do wejścia, starając się trzymać wchodzących przede mną ludzi. Gdy próbuję zastanowić się, co takiego właściwie robię, nie potrafię znaleźć w głowie sensownej odpowiedzi. Wewnątrz jest nieco tłoczno i już po paru krokach kilka łokci, jeden po drugim, dotkliwie trafia mnie w bok, jednak o dziwo wcale nie myślę o natychmiastowej ucieczce. Nikt nie zwraca na mnie uwagi – spojrzenia ludzi zdają się bez większego zainteresowania przesuwać po mojej twarzy, aż nagle czuję, że czyjś wzrok zatrzymuje się na mnie nieco dłużej. Moment później dostrzegam w tłumie machającego w moją stronę, ciemnowłosego chłopaka, który siedzi przy jednym ze stolików. Marszczę lekko brwi, przekonana, że skądś go znam, po czym z ciekawości podchodzę bliżej. I nagle już wiem. - Próbowałeś mnie okraść! – odzywam się z lekkim wyrzutem, zaciskając gniewnie usta i powracając na chwilę myślami do Dnia Wyzwolenia. Nie potrafię jednak ukryć, że ta sytuacja nawet mnie bawi, więc mimowolnie posyłam chłopakowi coś na kształt uśmiechu, po czym wahając się przez moment, zajmuję miejsce przy stoliku. Dopiero teraz zauważam stojącą na środku szklankę i butelkę wypełnioną złocistym płynem. Zatrzymuję na niej przez kilka sekund wzrok. - Liczę na pewną rekompensatę.Obrzucam bruneta znaczącym spojrzeniem. |
| | | Wiek : 18 Zawód : drobny złodziejaszek Przy sobie : aparat fotograficzny, zapalniczka, tygodniowy zapas kawy, scyzoryk wielofunkcyjny, latarka z wytrzymałą baterią, wytrych Znaki szczególne : nieodparty urok Obrażenia : niezagojona rana postrzałowa prawego barku, obtarte wnętrze prawej dłoni
| Temat: Re: [runda #1] Cypriane & Charlie Czw Paź 16, 2014 12:18 am | |
| Jego osąd i zdolność logicznego myślenia były przyćmione krążącym w żyłach alkoholem, więc nie skojarzył, że właśnie zaprasza do swojego stolika swoją niedoszłą ofiarę. To znaczy, pamiętał, że próba tamtej kradzieży była dość niefortunna - w końcu został złapany na gorącym uczynku i tylko jakimś cudem udało mu się stamtąd uciec. Byli przecież otoczeni setkami strażników. Przywitał się z nią szerokim uśmiechem, który znikł z jego twarzy chwilę po tym, gdy rzuciła oskarżeniem. - Co? - zmrużył oczy przyglądając się dziewczynie i próbując wydobyć z odmętów swoich wspomnień to jedno konkretne. Właśnie wtedy przypomniał sobie ten dzień na Placu Wyzwolenia. Zastrzelili kogoś i w sumie incydent z Cypriane nie zapadł mu jakoś szczególnie w pamięci, ale teraz już to kojarzył. Było mu głupio z dwóch powodów. Raz, że zaprosił do stolika osobę, którą jakiś czas temu próbował okraść, a dwa, że w ogóle chciał ją pozbawić portfela. - Ach... - wypuścił ustami głośno powietrze - Przepraszam - uśmiechnął się słodko, bo naprawdę było mu przykro, choć duża w tym zasługa whisky - Ale nic ci nie zabrałem! - nie zamierzał zaprzeczać, chociaż pewnie powinien był to zrobić, ale uśmiech na twarzy Cypriane dał mu do zrozumienia, że dziewczyna nie żywi do niego urazy. - Pewnie! - wyprostował się i machnął ręką w kierunku najbliższego kelnera - Jeszcze jedną szklankę! - czuł się coraz pewniej w tej nowej dla siebie sytuacji - Charlie - przedstawił się w czasie, gdy czekali na dodatkowe szkło. To pojawiło się chwilę później, a zaraz potem Smith napełnił obie szklanki złocistym płynem - Za dawne urazy! - uniósł lekko swoją szklankę - I moje urodziny - dodał już nieco ciszej. Nigdy nie wznosił toastów, zwykle robił to ktoś inny, więc nie miał w tym jakiejś wyjątkowej wprawy. Zapewne nie powinien był wspominać o swoich urodzinach, bo to trochę żałosne, że siedzi w tego typu knajpie sam nad butelką alkoholu. W dodatku nie wyglądał na osobę, która powinna spożywać napoje procentowe. |
| | | Wiek : 18 Zawód : sprzedaję w Sunflower Przy sobie : kapsułka z wyciągiem z łykołaków, leki przeciwbólowe, telefon komórkowy, dowód tożsamości Znaki szczególne : zaawansowane sieroctwo Obrażenia : częste bóle brzucha
| Temat: Re: [runda #1] Cypriane & Charlie Czw Paź 16, 2014 4:48 pm | |
| Nie mogę powstrzymać się od przewrócenia oczami, kiedy uśmiech na twarzy chłopaka gaśnie, a on sam mruży oczy, wbijając we mnie wzrok i widocznie nie mogąc przypomnieć sobie, że jeszcze kilka tygodni temu bez skrupułów przeszukiwał moje kieszenie. Mogłabym się zirytować i zacząć awanturę, ale chyba wcale się do tego nie śpieszę – ostatecznie nie miałam przy sobie niczego cennego i w gruncie rzeczy nie powinnam być zła na bruneta. Od niechcenia bawię się luźnym kosmkiem włosów, okręcając go sobie wokół palca, a lekki uśmiech wciąż igra mi na ustach, uparcie nie chcąc z nich zejść. Mam wrażenie, że w ostatnim czasie moje życie przypominało morze, na którym rozpętał się sztorm, więc chyba mogę pozwolić sobie na chwilę ucieczki od codziennych problemów, nawet jeśli ma ona oznaczać spędzenie najbliższych godzin w towarzystwie niedoszłego złodzieja i butelki alkoholu. Staram się nie myśleć o tym, jak boleśnie odczuję późniejsze konsekwencje tej ucieczki. Słysząc, że chłopak przeprasza, pozwalam kącikom ust unieść się trochę wyżej. Choć bawi mnie jego próba obrony przed moimi zarzutami, nie zamierzam się kłócić - poza tym mimo wszystko ma rację. - Postaram się wybaczyć – mówię tylko, krzyżując ręce na piersiach i zakładając nogę na nogę. Obserwuję, jak chłopak prosi kelnera o jeszcze jedną szklankę i uśmiecham się nieco szerzej, słysząc jego imię. - Jestem Cypriane. Gdy kelner zjawia się, stawiając na stoliku smukłą, choć nieco pobijaną szklankę, niepewnie zerkam na spływającą do niej ciecz. Sądząc po tym, ile zostało jej w butelce, Charlie nie siedzi tutaj zbyt długo, a przyglądając mu się przez chwilę, dochodzę do wniosku, że alkohol zdążył już zrobić swoje. Kiedy chłopak wznosi toast, unoszę szklankę, stukając nią lekko o szklankę bruneta, po czym z wahaniem upijam łyk. Krzywię się mimowolnie, rozpoznając w smaku whisky i czując w gardle niezbyt przyjemne pieczenie. - Masz urodziny? – pytam po chwili, unosząc lekko brwi, niepewna, czy się przypadkiem nie przesłyszałam. - Tak się składa, że ja też. Chyba musimy to jakoś uczcić. Powoli opróżniam szklankę do połowy – i nieco ponure wnętrze Violatora stopniowo nabiera kolorów. |
| | | Wiek : 18 Zawód : drobny złodziejaszek Przy sobie : aparat fotograficzny, zapalniczka, tygodniowy zapas kawy, scyzoryk wielofunkcyjny, latarka z wytrzymałą baterią, wytrych Znaki szczególne : nieodparty urok Obrażenia : niezagojona rana postrzałowa prawego barku, obtarte wnętrze prawej dłoni
| Temat: Re: [runda #1] Cypriane & Charlie Czw Paź 16, 2014 6:42 pm | |
| Tego wieczora z pewnością nauczy się jednej ważnej rzeczy - nigdy więcej nie powinien pić. Raz, że zapewne jutro nie będzie w stanie właściwie funkcjonować (i kto wie, czy w ogóle trafi z powrotem do 'domu'), a dwa - po alkoholu robił się strasznie rozmowny i przyjacielski, a to było dość niebezpieczne w tych okolicach. Jeżeli cokolwiek zapamięta z tej nocy to miejmy nadzieję, że będzie to właśnie lekcja tego, że alkohol to jego największy wróg. A na razie pozostawała mu już tylko dobra zabawa w towarzystwie osoby, którą próbował okraść. Naprawdę doskonale dobiera sobie towarzystwo... Uśmiechnął się, gdy dziewczyna oznajmiła, że tak naprawdę nic się nie stało. Przynajmniej tak on to zrozumiał, ale jego osąd z wiadomych powodów był przyćmiony, więc mógł się mylić. Na szczęście nie martwił się tym teraz. - Ładnie - w normalnych warunkach pewnie powstrzymałby się z tego typu komentarzem, ale przecież dzisiaj była noc zabawy, której już naprawdę dawno nie zażywał. Nawet jeśli musiał bawić się w Violatorze, który prawdę mówiąc był dość niefortunnym wyborem. Po toaście przysunął szklankę do ust i tym razem upił w niej tylko jednego łyka. Siedział z damą, więc nie wypadało pić całymi szklankami. Uśmiechnął się po raz kolejny, gdy uderzył dnem o stolik. - Taaak - odparł konspiracyjnym szeptem nachylając się ku niej - To znaczy, dopiero za tydzień, ale nikomu nie powiesz, prawda? - mówił tak, jakby właśnie zdradzał jej sekretne plany przejęcia władzy na Kapitolu - Naprawdę?! - wiadomość ta zaskoczyła go w naprawdę pozytywny sposób. Normalnie pewnie nie bardzo byłby podekscytowany faktem, że jakaś nieznajoma obchodzi urodziny, ale przecież Cypriane nie była już taka anonimowa! Znał jej imię (a ona jego, co oczywiście mogła później wykorzystać i złożyć na niego donos), więc mogli spokojnie razem uczestniczyć w tej dziwnej urodzinowej imprezie. - Koniecznie! - na chwilę przestał się kontrolować po raz kolejny prawie podskakując na swoim miejscu. Zreflektował się nie w porę chrząkając lekko, a następnie prostując sylwetkę. - Tylko jak? - jeżeli chodzi o zabawy to Charlie nie miał zbyt wielu pomysłów. Już sam fakt, że picie alkoholu w Violatorze za kradzione pieniądze uznał za dobry pomysł na osiemnaste urodziny świadczył o tym najlepiej. |
| | | Wiek : 18 Zawód : sprzedaję w Sunflower Przy sobie : kapsułka z wyciągiem z łykołaków, leki przeciwbólowe, telefon komórkowy, dowód tożsamości Znaki szczególne : zaawansowane sieroctwo Obrażenia : częste bóle brzucha
| Temat: Re: [runda #1] Cypriane & Charlie Czw Paź 16, 2014 8:09 pm | |
| Z każdą chwilą – a może łykiem? – czuję, że wszystkie pochmurne myśli, które mi dotąd towarzyszyły, zdają się uciekać w popłochu jedna po drugiej, po czym rozpływać bez śladu, jakby nigdy ich nie było. Głowę mam dziwnie lekką – i dosłownie, i w przenośni – a każda sprawa, jaka jeszcze kilka minut temu nie dawała mi spokoju, nagle wydaje się być zupełnie błaha i nieważna. Nawet Głodowe Igrzyska, od których zazwyczaj w żaden sposób nie mogę się uwolnić. Nie pamiętam, kiedy ostatnio byłam w tak dobrym nastroju. Kiwam się beztrosko na krześle i choć w pewnym momencie zaczyna ono niepokojąco skrzypieć, nie przejmuję tym faktem ani trochę. Powoli zataczam palcem kółka na krawędzi szklanki, wpatrując się w złocisty płyn, i od czasu do czasu potrząsam nią, by zobaczyć, jak whisky z cichym pluskiem rozbija się o brzegi. Wciąż mam wrażenie, że w moim gardle rozpętał się pożar, lecz wcale nie powstrzymuje mnie to od opróżniania szklanki. Piję jednak niewielkimi łykami, przyglądając się z uśmiechem Charliemu. Gdy nachyla się w moją stronę, przestaję kiwać się na krześle, pozwalając mu opaść z hukiem na cztery nogi. Zdaję sobie sprawę, że kilka głów obraca się w moją stronę i że zaczynam zachowywać się hałaśliwie, ale to chyba kolejna rzecz, którą się nie przejmuję. - Będę milczeć jak grób – odpowiadam tym samym, konspiracyjnym szeptem, kręcąc głową dla podkreślenia wagi tych słów. Z ust wyrywa mi się cichy chichot, kiedy Charlie podskakuje na krześle. Nieco dziwi mnie malujący się na jego twarzy wyraz podekscytowania, jednak szybko stwierdzam, że wychodzę poniekąd na hipokrytkę – sama czuję się podekscytowana. - Chyba mam pomysł – odzywam się po chwili, nachylając się ku chłopakowi i próbując przybrać poważną minę. Choć rozsądek mówi mi, że to jedna z najgłupszych i najbardziej lekkomyślnych rzeczy, jakie mogę teraz zaproponować, nie słucham go ani przez moment, wciąż leniwie zataczając palcem kółka na krawędzi szklanki i wpatrując się uważnie w Charliego. - Kiedyś grałam w tę grę ze znajomymi w Czwórce. To trochę inna wersja prawdy lub wyzwania - wybierasz jedną z opcji, a ja zadaję ci pytanie albo wymyślam zadanie. Jeśli nie odpowiesz lub nie podejmiesz wyzwania, pijesz. I na zmianę. Uśmiecham się szeroko. - Będzie zabawnie, zobaczysz! – dodaję jeszcze na zachętę. |
| | | Wiek : 18 Zawód : drobny złodziejaszek Przy sobie : aparat fotograficzny, zapalniczka, tygodniowy zapas kawy, scyzoryk wielofunkcyjny, latarka z wytrzymałą baterią, wytrych Znaki szczególne : nieodparty urok Obrażenia : niezagojona rana postrzałowa prawego barku, obtarte wnętrze prawej dłoni
| Temat: Re: [runda #1] Cypriane & Charlie Czw Paź 16, 2014 8:32 pm | |
| Whisky działała naprawdę wspaniale, przynajmniej na razie. Pozwalała zapomnieć o tym, że znów będzie musiał wrócić do pustego muzeum, o Maisie, która wiodła teraz szczęśliwe życie bez niego, o tym że już nigdy się nie zobaczą, a przede wszystkim przez ten jeden wieczór mógł być normalny. O ile można tak powiedzieć o siedemnastolatku popijającym alkoholu w klubie dla dorosłych. Niemniej tak właśnie się czuł. Nie odstawał, nikogo tutaj nie interesowało gdzie mieszkał, ani co też robił. Był po prostu kolejnym klientem, który pojawił się tu po to, by zapomnieć. Rozglądał się od czasu do czasu po sali obserwując przez krótką chwilę zgromadzonych gości i zastanawiając się czego też tutaj szukają. Jego uwagę na dłuższy czas przykuł mężczyzna ze skąpo ubraną kobietą na kolanach. Charlie dobrze wiedział po co ten odwiedził klub i przez naprawdę krótki moment zastanawiał się, czy nie powinien zrobić tego co on. Byłby to, po alkoholu, kolejny etap wkraczania w prawdziwą dorosłość, a nie tylko tą udawaną. Stałby się mężczyzną z krwi i kości. Na szczęście obecność Cypriane skutecznie odwracała jego uwagę od tego typu spraw, więc na razie wciąż pozostanie niewinnym nastolatkiem, któremu nie w głowie takie rzeczy, a może raczej TYLKO w głowie, bo na jakikolwiek ruch z jego strony w tym kierunku nie można było teraz liczyć. Z czasem pieczenie w gardle ustało pozostawiając jedynie przyjemne uczucie, które naprawdę Charliemu przypadło do gustu. Pokój nieco już wirował, ale nie przejął tym się zupełnie, w końcu się bawił! Złocisty napój w szklance z każdym łykiem wyglądał coraz bardziej zachęcająco, więc nie zastanawiał się dwa razy przed kolejnym pociągnięciem. Raz nie trafił szklanką w usta i zalał się napojem, ale to go teraz nie interesowało. Po prostu spróbował jeszcze raz, tym razem celując uważniej. - Świetnie! - ucieszył się z faktu, że to nie on musiał wybierać sposób w jaki urozmaicą sobie ten wieczór. Pewnie pod wpływem krążących w żyłach procentów zaproponowałby jeszcze jakieś polowanie na króliki, czy szczury, czym bez wątpienia zraziłby raz na zawsze do siebie Cypriane. A zaczynał ją lubić. Może było na to jeszcze za wcześnie, ale whisky wszystko ułatwiała. Nachylił się po raz kolejny ku dziewczynie mrużąc oczy i ściągając usta na znak, że skupił całą swoją uwagę na tym co mówiła, choć było to dość trudne, zważywszy, że przez cały ten czas chciało mu się z jakiegoś powodu chichotać. - To... - zawahał się przez sekundę - BRZMI WSPANIALE! - za bardzo uniósł głos, a wzrok ludzi siedzących najbliżej po raz kolejny zwrócił się ku Cypriane i Charliemu. Gdy ten drugi zdał sobie sprawę z tego, że odrobinę przesadził skulił się nieco i dodał już ciszej. - Zagrajmy! - nie wiedział jeszcze w co się pakuje, ale w tej chwili taka zabawa wydawała mu się naprawdę dobrym pomysłem. - Mogę zacząć? - powinien był pozwolić, by zrobiła to ona, ale prawdę mówiąc nie bardzo jeszcze orientował się o co może zapytać - Wybieram prawdę - na początek może coś mniej inwazyjnego, chociaż w przypadku Charliego, który ukrywał wiele spraw ze swojego życia obie opcje były równie niebezpieczne. |
| | | Wiek : 18 Zawód : sprzedaję w Sunflower Przy sobie : kapsułka z wyciągiem z łykołaków, leki przeciwbólowe, telefon komórkowy, dowód tożsamości Znaki szczególne : zaawansowane sieroctwo Obrażenia : częste bóle brzucha
| Temat: Re: [runda #1] Cypriane & Charlie Czw Paź 16, 2014 9:49 pm | |
| Od szerokiego uśmiechu, który nieustannie posyłam Charliemu, powoli zaczynają boleć mnie mięśnie twarzy, choć zupełnie nie zwracam na to uwagi. Każda myśl, która przemknie teraz przez moją głowę, zdaje się być zabawna i chwilami z najwyższym wysiłkiem powstrzymuję się od wybuchnięcia głośnym śmiechem. Trudno mi usiedzieć w miejscu; kręcę się i wiercę na krześle, nie mogąc się uspokoić. I nawet nie chcąc. Mam wrażenie, że szare ściany pomieszczenia i mijający nasz stolik ludzie wirują w rytm chlupoczącej w butelce whisky. Na szczęście nikt nie przygląda nam się z przesadną ciekawością, bez wątpienia to miejsce gościło już gorsze przypadki. Ani przez chwilę nie zastanawiam się, co właściwie wyprawiam, chociaż gdzieś w głębi mnie płonie czerwona lampka, ostrzegając, że powoli zaczynam przekraczać pewną granicę. I zapewne nie minie wiele czasu, nim będę już daleko za nią. Z jednej strony wiem, że pijąc alkohol z kimś, kogo ledwie znam i kto na dodatek próbował mnie okraść, raczej nie postępuję zbyt dojrzale, a z drugiej nawet nie próbuję zaprzeczać – dojrzałość to ostatnie, co mam dzisiaj w planach, i to zdecydowanie widać. Wahanie w głosie Charliego powoduje, że przez chwilę ogarnia mnie obawa – może chłopakowi nie przypadła do gustu moja propozycja? – jednak słysząc jego odpowiedź, nie mogę powstrzymać się od radosnego pisku. - TO ŚWIETNIE! – nie brzmię wcale ciszej od bruneta. Czuję, jak moje policzki płoną mocnym rumieńcem, i to nie tylko za sprawą whisky. Podekscytowana, nieustannie zginam i rozprostowuję palce, po czym bębnię nimi po blacie stolika, wbijając rozpromieniony wzrok w Charliego. Kiwam energicznie głową, nie mogąc doczekać się tego, co wybierze chłopak. Już szukam w głowie pytania bądź zadania, lecz panujący w niej, absolutny chaos stanowi dla mnie niemałą przeszkodę. Szybko odkrywam, że zwyczajnie nie potrafię zebrać myśli – czuję się zupełnie tak, jakbym układała puzzle, a żaden fragment nie chciał pasować. Mimo to nie daję za wygraną, a słysząc, że Charlie wybiera prawdę, z determinacją zaciskam usta w wąską linię i staram się wymyślić coś sensownego. - Dobrze – odzywam się po chwili, chcąc zyskać na czasie. Opieram się wygodnie o krzesło i splatam ze sobą dłonie na blacie stolika, patrząc Charliemu prosto w oczy. - Co było najgłupszą rzeczą, jaką dotąd zrobiłeś? To proste pytanie, jednak obiecuję sobie, że następnym razem nie będę litościwa. Posyłam chłopakowi niewinny uśmiech, pragnąc uśpić jego czujność. - Och, i też wybieram prawdę – dodaję szybko, znów uśmiechając się niewinnie. - A teraz zamieniam się w słuch. |
| | | Wiek : 18 Zawód : drobny złodziejaszek Przy sobie : aparat fotograficzny, zapalniczka, tygodniowy zapas kawy, scyzoryk wielofunkcyjny, latarka z wytrzymałą baterią, wytrych Znaki szczególne : nieodparty urok Obrażenia : niezagojona rana postrzałowa prawego barku, obtarte wnętrze prawej dłoni
| Temat: Re: [runda #1] Cypriane & Charlie Czw Paź 16, 2014 10:35 pm | |
| Charlie zaczął najpierw kiwać głową w rytm jakiejś nieistniejącej muzyki, by po jakimś czasie wyginać już całe ciało. Wyglądało to co najmniej zabawnie, ale on się tym nie przejmował. Naprawdę spędzał bardzo przyjemnie czas i tym całym wierceniem się, kiwaniem i postukiwaniem palcami o szklankę wyrażał radość, która rozrywała go od środka. Dawno już nie czuł się tak... wolny. Jego głowę opuściły ponure myśli i chociaż na moment mógł dać porwać się chwili bez obmyślania każdego swojego ruchu. Violator w sumie był dość dobrym miejscem na tego typu spotkanie, bo tutaj nikt nikogo nie oceniał Ludzie przy stoliku obok robili znacznie gorsze rzeczy (na co Charlie od czasu do czasu zerkał kątem oka już nieco czerwony na twarzy). Planował spędzić ten wieczór w samotności wypijając butelkę whisky (chociaż prawdę mówiąc padłby pod stołem po połowie), ale w tej chwili wiedział już, że był to całkiem marny plan. Możliwość rozmowy z Cypriane i zagrania w grę była tysiące razy bardziej fascynująca niż to, co sobie zaplanował. Jutro pewnie niewiele będzie z tego pamiętał, ale przecież na razie doskonale się bawi i to liczy się najbardziej. Czuł jak jego serce przyspiesza w oczekiwaniu na pytanie, które za chwilę zada mu dziewczyna. Podekscytowanie sięgnęło zenitu w chwili, gdy otworzyła usta, by zacząć wypowiedź. Prawie pisnął z podniecenia, ale powstrzymał się wydając z siebie zduszony dźwięk. No dalej! Zadaj pytanie! Do galopującego serca dołączył przyspieszony oddech, który Charlie wstrzymał na chwilę tuż przed tym, jak Cypriane w końcu zadała tak wyczekiwane przez niego pytanie. Usłyszawszy je wypuścił głośno powietrze z płuc, zupełnie jakby uchodziło ono z rozwiązanego balonika. - Najgłupszą? - zmrużył oczy kierując je ku górze próbując znaleźć w swoich życiu wydarzenie, które mógłby nazwać takim określeniem. Pytanie okazało się trudniejsze niż się spodziewał. - Jeszcze w Trzynastce... - nachylił się po raz kolejny ku Cypriane - Usiadłem za sterami jednego z pojazdów... - pokręcił głową - Nie umiem jeździć - uśmiechnął się lekko na samo wspomnienie swojej głupoty - Prawie rozjechałem namiot dowódcy - nie było to raczej coś, z czego mógłby być dumny. Dokończywszy zdanie pociągnął łyka ze szklanki i dopiero wówczas zorientował się, że chyba pomylił zasady. - Zaraz. Piję jak nie wykonam zadania, tak? - klepnął się ręką w czoło - Następnym razem się nie pomylę! - obiecał, po czym poprawił się na swoim miejscu próbując wymyślić jakieś dobre pytanie dla Cypriane. - Co... - wziął głęboki oddech, by dokończyć pytanie na jednym wydechu - Czego najbardziej żałujesz w życiu? - nie wpadł na nic lepszego. Mętlik w głowie, który spowodował wypity alkohol wcale nie ułatwiał mu zadania. - Ja teraz chcę wyzwanie! - był naprawdę ciekaw co też Cypriane mu wymyśli... |
| | | Wiek : 18 Zawód : sprzedaję w Sunflower Przy sobie : kapsułka z wyciągiem z łykołaków, leki przeciwbólowe, telefon komórkowy, dowód tożsamości Znaki szczególne : zaawansowane sieroctwo Obrażenia : częste bóle brzucha
| Temat: Re: [runda #1] Cypriane & Charlie Pią Paź 17, 2014 12:12 am | |
| Ani na moment nie spuszczam Charliego ze wzroku, czekając z niecierpliwością na jego odpowiedź. Jestem ciekawa tego, co powie, i każda sekunda zwłoki sprawia, że wiercę się na krześle jeszcze bardziej. Spoglądam na bruneta wyczekująco, z nerwów nieustannie przesuwając szklankę po stoliku, aż za którymś razem złocisty płyn rozchlapuje się o brzegi i wylewa na blat. Natychmiast przestaję, nie chcąc marnować swojej przepustki do szczęścia. Kiedy w końcu słyszę odpowiedź Charliego, muszę mocno przygryźć dolną wargę, by powstrzymać śmiech - jednak na próżno. Wybucham zduszonym chichotem, który przebija się ponad gwar innych głosów, i dłuższą chwilę zajmuje mi uspokojenie się. Odgarniam włosy z zaczerwienionej od śmiechu twarzy, po czym zarzucam je niedbale na ramię, przyglądając się Charliemu z rozbawieniem. Próba wyobrażenia sobie chłopaka, prawie rozjeżdżającego namiot, kończy się jeszcze jednym, krótkim chichotem, po którym dochodzę do wniosku, że po dzisiejszym wieczorze z pewnością uszkodzę sobie twarz od ciągłego śmiechu. Żeby tylko twarz. Gdy spostrzegam, że Charlie upija łyk, początkowo chcę zaprotestować, jednak szybko się rozmyślam. Zamiast tego unoszę swoją szklankę do ust, pozwalając whisky spłynąć powoli do gardła. - Ja udam, że nic nie widziałam, i ty też udasz. Musimy mieć wyrównane szanse – mówię, przybierając śmiertelnie poważną minę, choć w oczach igrają mi wesołe ogniki. Szybko oceniam wzrokiem ilość whisky w naszych szklankach, po czym bez namysłu chwytam butelkę i napełniam obie mniej więcej do połowy. - Teraz jest idealnie. Prostuję się na krześle i ponownie wbijam w Charliego spojrzenie. Nie kryję zniecierpliwienia, moje palce znów wybijają na blacie stolika nerwowy rytm. Mam wrażenie, że serce zaraz wyskoczy mi z piersi – tak bardzo chciałabym usłyszeć już jego pytanie. Na szczęście nie muszę czekać długo. - Najbardziej żałuję zgłoszenia się do Głodowych Igrzysk – odpowiadam po dłuższej chwili, krzywiąc się lekko. Przez grubą zasłonę alkoholowego szczęścia i podekscytowania grą przebija się cień zwątpienia, jednak nim próbuję go odgonić, sam znika. Znów bez wysiłku przywołuję beztroski ton głosu, a na twarz uśmiech. - I wielu, wielu innych rzeczy, ale one wszystkie nie mają teraz znaczenia. Słysząc, że Charlie chce otrzymać wyzwanie, otwieram szeroko usta, lekko zaskoczona. Serce znów bije mi nienaturalnie szybko, gdy rozglądam się wokoło, szukając inspiracji i z marnym skutkiem odganiając przychodzące mi do głowy głupoty. Po raz kolejny mam trudności z opanowaniem chichotu. - Zatańcz ze swoim krzesłem. Na samym środku – odzywam się w końcu. W każdej innej chwili niż obecna to wyzwanie wcale by mnie nie bawiło, lecz teraz ledwo powstrzymuję się od śmiechu. - I ja też poproszę wyzwanie! |
| | | Wiek : 18 Zawód : drobny złodziejaszek Przy sobie : aparat fotograficzny, zapalniczka, tygodniowy zapas kawy, scyzoryk wielofunkcyjny, latarka z wytrzymałą baterią, wytrych Znaki szczególne : nieodparty urok Obrażenia : niezagojona rana postrzałowa prawego barku, obtarte wnętrze prawej dłoni
| Temat: Re: [runda #1] Cypriane & Charlie Pią Paź 17, 2014 12:53 am | |
| Czekał na reakcję Cypriane, w końcu był ciekaw co też myśli o tej całej sytuacji z namiotem, pojazdem i nim samym rozjeżdżającym wszystkich naokoło. Na szczęście nie trwało to zbyt długo, bo dziewczyna prawie natychmiast zaniosła się śmiechem. - Pewnie, śmiej się, mało mnie za to nie rozstrzelali - pokręcił głową, a chwilę później chichotał już razem z nią. Obiektywnie rzecz ujmując sytuacja była dość zabawna. Dzieciak za kierownicą pojazdu, którego nigdy wcześniej nie prowadził, ludzie uskakujący na boki i przeklinający go głośno. Tak, z tego nie dało się nie śmiać. Chociaż konsekwencje tego wybryku wcale zabawne nie były - przez miesiąc obierał ziemniaki. Od tamtej pory ma do nich jakiś dziwny uraz, ale na Ziemiach Niczyich nieczęsto ma okazję takie jeść. - Okej - pokiwał głową robiąc poważną minę - Nic nie widziałem. NIC A NIC - nie wytrzymał zbyt długo bez wesołego rechotania, które tylko wzmogło się po tej krótkiej chwili udawanej powagi - Idealnie - powtórzył za nią obserwując swoją szklankę, która zdecydowanie lepiej wyglądała, gdy była wypełniona do połowy. Zakręcił lekko płynem znajdującym się w środku mocząc w nim palec, a następnie go oblizując. Nie oszukiwał! Nie napił się przecież... Wydawało mu się, że będąc osobą zadającą pytanie nie może się tak ekscytować jak w chwili, gdy sam na nie odpowiadał, ale co do tego też się mylił. Czekając na odpowiedź Cypriane czuł przyspieszające tętno i rosnącą ekscytację tym, co za chwilę usłyszy. Byli dla siebie w zasadzie obcymi ludźmi, a dzielili się ze sobą dość osobistymi wyznaniami. - Brałaś udział w igrzyskach? - przez ułamek sekundy wpatrywał się w nią z otwartymi ustami nie kryjąc zaskoczenia, ale szybko się zreflektował widząc, że wolałaby o tym nie mówić. Nie zapyta już o to. Może był pijany, ale potrafił jeszcze wyczuć, gdy jakiś temat był niepożądany. Nie chciał przecież psuć dobrej zabawy. - Każdy czegoś żałuje... - mruknął krzywiąc się lekko. Sam mógłby wymienić od ręki kilkadziesiąt takich rzeczy, ale przecież nie o to chodziło, żeby się dołowali nawzajem. Mieli się śmiać. Pić i śmiać. Tak, właśnie taki był plan. - Krzesłem? - zrobił wielkie oczy poprawiając się na swoim miejscu. Czy... mógłby to zrobić? Wkoło było pełno ludzi, którzy już kilka razy uważnie im się przypatrywali. Wprawdzie nie bardzo przejmował się ich opinią, ale nie miał chyba na tyle odwagi, by zrobić coś takiego jak taniec z krzesłem na środku sali. Zaśmiał się wesoło wyobrażając sobie, że faktycznie to robi. - Odpadam - wydusił próbując złapać oddech. Chwilę później przechylał szklankę, by upić z niej porządnego łyka. - Twoja kolej! - znów zaczął lekko podskakiwać na krześle do sobie tylko znanego rytmu rozglądając się jednocześnie po sali za czymś, co pomogłoby mu wymyślić ciekawe zadanie. Zdecydowanie fajniej było je układać niż jakieś pytania. - Możeeee... - wbił w nią wzrok uśmiechając się chytrze w chwili, gdy przyszedł mu do głowy pomysł, który wydawał się wręcz idealny - Ustań na krześle i zaśpiewaj hymn Panem... - to nie był koniec zadania, ale Charlie musiał przerwać w pół zdania, by powstrzymać swój chichot - Męskim głosem! - wydało mu się to niezwykle zabawne, dużo bardziej niż było w rzeczywistości. - Poproszę o kolejne zadanie! - wypiął do przodu pierś tym razem gotów wykonać polecenie Cypriane, jakkolwiek by ono nie brzmiało... |
| | | Wiek : 18 Zawód : sprzedaję w Sunflower Przy sobie : kapsułka z wyciągiem z łykołaków, leki przeciwbólowe, telefon komórkowy, dowód tożsamości Znaki szczególne : zaawansowane sieroctwo Obrażenia : częste bóle brzucha
| Temat: Re: [runda #1] Cypriane & Charlie Pią Paź 17, 2014 3:17 pm | |
| Gdzieś głęboko we mnie z każdą chwilą rośnie lęk o to, jak zakończy się dzisiejszy wieczór - a może raczej jak bardzo będę go żałowała, zakładając oczywiście, że nie obudzę się w zupełnie obcym miejscu, niczego nie pamiętając. Póki bawi mnie wszystko, na co tylko spojrzę, a świat wiruje mi w oczach, mieniąc się barwami, których nawet nie umiem nazwać, z łatwością spycham wszelkie obawy na kraniec świadomości. Mimo to wiem, że wcale nie są one bezpodstawne, lecz im więcej whisky w siebie wlewam, tym szybciej udaje mi się uciszyć niewielką część mnie, która nie kryje zgorszenia. Wcale jej się nie dziwię, jednak w tej chwili liczy się tylko to, by z każdej upływającej minuty czerpać jak najwięcej dobrej zabawy i nawet przez moment nie myśleć o konsekwencjach – tak jakby były one jedynie odległą, mało ważną sprawą. Zamroczony alkoholem umysł podpowiada mi, że gdybym trzymała się tej myśli na co dzień, być może moje życie nie przypominałoby chwiejnego spaceru po linie zawieszonej nad przepaścią. Dałabym naprawdę wiele, jeśli nie wszystko, by z niej w końcu zejść. Kto wie, czy nie miałabym w takim życiu mniej trosk, a żadna z nich nie rosłaby do kolosalnych rozmiarów za każdym razem, gdy pomyślałabym o niej. Żyj chwilą, chyba tak to brzmiało. Może faktycznie byłabym całkiem szczęśliwa. Gdy Charlie wybucha śmiechem, natychmiast do niego dołączam, czując, że moje myśli znów gubią tor i rozbiegają się we wszystkie strony. Krew szumi mi w uszach, gorąc nieustannie oblewa policzki i znów nie potrafię usiedzieć w miejscu. Co chwila albo bawię się palcami, albo tupię butami, obracając swoją szklankę w dłoniach. - W Siedemdziesiątych Czwartych. Nie wspominam tego zbyt dobrze – odpowiadam, widząc zaskoczenie na twarzy Charliego i nawet przez chwilę nie myśląc o tym, by ugryźć się w język. Wzruszam lekko ramionami i uśmiecham się pogodnie. Mam wrażenie, że to tylko kolejny, zupełnie błahy temat – coś, co dawno minęło i czego nie powinnam roztrząsać. - Ale nie przejmujmy się niczym, ten wieczór należy do nas! Wierzę w to tak mocno, że natychmiast odganiam pochmurne myśli, które zdążyły się nade mną zgromadzić. Dzisiaj mogę zachowywać się głupio, mogę wypić więcej, niż będzie mi się zdawało – i naprawdę nie mam zamiaru za cokolwiek żałować. Koncentruję się z powrotem na brunecie, wpatrując się w niego wyczekująco. Kiedy chłopak rezygnuje z wyzwania, marszczę brwi i stroję pozornie smutną minę, wyginając usta w podkówkę. Bardzo chciałam zobaczyć, jak tańczy z krzesłem. Prycham, po czym śmieję się cicho na widok chytrego wyrazu malującego się na twarzy Charliego. - Doprawdy? Mam zaśpiewać? Wydaje mi się, że mimo wszystko nie jestem najlepszą śpiewaczką, więc też odpadam. Bardzo mi przykro – wyrzucam z siebie słowa, niespecjalnie przejmując się tym, że ciągle plącze mi się język i większość z nich brzmi niewyraźnie. Chichoczę i upijam spory łyk ze swojej szklanki, prawie się przy tym krztusząc. Myśli jeszcze szybciej zaczynają krążyć mi w głowie, a kiedy Charlie znów decyduje się na wyzwanie, jedna z nich – wyjątkowo głupia, choć jednocześnie niesamowicie zabawna – wysuwa się nagle na pierwszy plan. - Doskonale, ja też wybieram wyzwanie – mówię powoli, uśmiechając się od ucha do ucha. Robię krótką pauzę, po czym pozwalam swoim słowom rozbrzmieć. - Zdejmij spodnie, Charlie. |
| | | Wiek : 18 Zawód : drobny złodziejaszek Przy sobie : aparat fotograficzny, zapalniczka, tygodniowy zapas kawy, scyzoryk wielofunkcyjny, latarka z wytrzymałą baterią, wytrych Znaki szczególne : nieodparty urok Obrażenia : niezagojona rana postrzałowa prawego barku, obtarte wnętrze prawej dłoni
| Temat: Re: [runda #1] Cypriane & Charlie Pią Paź 17, 2014 4:16 pm | |
| Alkohol zaczął już działać naprawdę porządnie i Charlie z każdą minutą coraz bardziej odczuwał tego skutki. Wirujący pokój, rozmazany obraz i niemający żadnego logicznego wytłumaczenia chichot świadczyły o tym najlepiej. Czuł się naprawdę dobrze, ale bez wątpienia to wszystko zmieni się jutrzejszego ranka, gdy dopadnie go choroba, o której istnieniu nie miał jeszcze pojęcia. Życie w słodkiej nieświadomości pozwalało mu na korzystanie z wszelkich dobrodziejstw, które wiązały się z upojeniem alkoholowym. Jego gardło już się chyba przyzwyczaiło do palącego smaku whisky, więc wypijanie kolejnych łyków nie sprawiało mu już większego problemu. Nie przejmował się tym, co będzie jutro, zwłaszcza tym, że mógłby obudzić się w jakiś dziwnym i nieznanym sobie miejscu. Wprawdzie wolałby, żeby nie była to cela w tutejszym więzieniu, ale ławka na przystani, czy opuszczony magazyn nie zrobiłyby na nim większego wrażenia. Oczywiście istniała jeszcze opcja, że w tym stanie zapomni o wszelkiego rodzaju środkach ostrożności i nieopatrznie zaprowadzi Cypriane do swojej kryjówki na Ziemiach Niczyich. Dziewczyna byłaby mocno zaskoczona, gdyby ocknęła się z bólem w głowy leżąc na starym materacu w jakieś ruinie. Pobudka, której raczej nikt nie chciałby przeżyć. Był już zupełnie czerwony na twarzy, a oczy od tego ciągłego śmiechu zaszły mu łzami. Bawił się doskonale! - Powinienem był... - urwał w pół zdania. Chciał powiedzieć, że powinien był ją kojarzyć, ale przecież nie mógł, bo nie śledził tego, co działo się na arenie. Igrzyska go przerażały, więc starał się trzymać od nich jak najdalej. Tak jak w tym roku. - Tak! - przytaknął uśmiechając się szerzej, o ile było to w ogóle możliwe - Bawmy się! - po raz kolejny podskoczył na krześle, tym razem prawie z niego spadając. W ostatniej chwili złapał się brzeg stołu unikając bolesnego spotkania z podłogą. Od lat Charlie unikał głupiego zachowania i zabawy. Okoliczności, w których przyszło mu dorastać sprawiły, że jego dzieciństwo pozbawione było przyjemności, więc nie bardzo orientował się w tym co można zrobić, by się zabawić. Na szczęście butelka whisky i spotkanie z Cypriane wszystko ułatwiły. - Cooooo? - zajęczał. Wizja stojącej na krześle dziewczyny próbującej męskim głosem zaśpiewać hymn wydała mu się naprawdę zabawna i bardzo chciał to zobaczyć. Niestety, nie było mu to dane, więc musiał się obejść jedynie wyobrażeniem w swojej głowie. Obserwował w milczeniu jak dziewczyna pociąga ze swojej szklanki całkiem sporego łyka, bo czym zawtórował jej chichocząc. Obiecał sobie, że wykona następne zadanie i słysząc co Cypriane mu wymyśliła pożałował tego postanowienia. - To... - otworzył usta chcąc odmówić, ale w chwili, gdy już unosił szklankę do góry podjął zgoła inną decyzję. Szkło uderzyło o blat stołu, a chwilę później Charlie majstrował już przy swoim rozporku. Palce mu się plątały, a guzik i zamek były niezwykle małe. Dałby sobie rękę uciąć, że złośliwie zmniejszyły się, gdy tak sobie siedzieli z Cypriane i pili. Wreszcie udało mu się je rozpiąć. Zrzucił z nóg buty, po czym zeskoczył z krzesła z trudem łapiąc równowagę. Wyprostował się jednak i wciąż jeszcze nieco się chwiejąc opuścił jeansy w dół. Został w samych bokserkach. Dobrze, że miał je na sobie... Zdarzało mu się ich nie zakładać, gdy się na przykład suszyły po praniu. Wybuchnął głośnym śmiechem zrywając portki z kostek i opadając z powrotem na krzesło z wyraźną ulgą na twarzy. Nie utrzymałby się dłużej na nogach... - ZROBIONE! - wypiął pierś do przodu wyraźnie z siebie zadowolony, choć pewnie pożałuje tego wszystkiego, gdy już wytrzeźwieje. - Twoja kolej! - chytry uśmieszek powrócił na jego twarz - Tak, ZDEJMUJ SPODNIE! - nie było w tym żadnego podtekstu, traktował ją jak przyjaciela (którego poznał trochę ponad godzinę temu). - Kolejne wyzwanie! - niezwykle spodobała mu się ta gra i szczerze mówiąc chyba alkohol pozbawił go już wszelkich hamulców. |
| | | Wiek : 18 Zawód : sprzedaję w Sunflower Przy sobie : kapsułka z wyciągiem z łykołaków, leki przeciwbólowe, telefon komórkowy, dowód tożsamości Znaki szczególne : zaawansowane sieroctwo Obrażenia : częste bóle brzucha
| Temat: Re: [runda #1] Cypriane & Charlie Sob Paź 18, 2014 10:08 pm | |
| wiem, mam super zapłon, ale ogólnie to <3
Nie mam pojęcia, w którym momencie szalejący w moim gardle pożar znika, a smak whisky nie powoduje już, że się krzywię. Złocisty płyn zdaje się błyszczeć wesoło i im dłużej na niego patrzę, tym większą mam ochotę, by opróżnić szklankę. Nie czuję się ani trochę zmęczona; śmiech przy naszym stoliku nie ustaje ani na chwilę mimo rzucanych nam spojrzeń, coraz częściej zdenerwowanych niż zdziwionych czy zaciekawionych. Gapiący się na nas ludzie wyglądają jednak zbyt zabawnie – a przynajmniej tyle wmawiają mi krążące w żyłach procenty – bym miała się zastanawiać, kiedy przekroczymy pewną niewidzialną granicę i znacznie szybciej pożałujemy tych kilku skradzionych chwil dobrej zabawy. Nie chcę nawet myśleć, że prędzej czy później dobiegnie ona końca i znów trafimy do ponurej rzeczywistości, w której z pewnością nie czeka nas zbyt wiele dobrego. Choć już dawno zgubiłam poczucie czasu, śmiejąc się, pijąc oraz mówiąc i robiąc dziwne rzeczy, dałabym wiele, by go zatrzymać i nie pozwolić, żeby z upływem każdej sekundy coraz bardziej przybliżał mnie do nieuniknionego. Kręcę głową, chcąc dać Charliemu znać, aby nie drążył tematu, jednak na szczęście chłopak sam rezygnuje z dyskusji. Zadowolona, odchylam się lekko na krześle, będąc przekonana, że skoro Głodowym Igrzyskom nie udało się zepsuć mojego dobrego nastroju, nic innego również nie zdoła tego zrobić. Kiedy Charlie prawie upada na podłogę, śmieję się głośno, odgarniając wpadające mi do ust i oczu włosy. Mnie samą niewiele dzieli od utraty równowagi i upadku z krzesła, lecz coś mówi mi, że niezależnie od tego, jak bolesne i kompromitujące byłoby zderzenie z podłogą, bawiłoby mnie to w równym stopniu co wszystko inne. Ponownie parskam śmiechem, słysząc jęk Charliego. Przybieram smutną minę – choć w rzeczywistości kąciki ust drżą mi od powstrzymywanego chichotu – po czym wzruszam lekko ramionami. Zaraz jednak posyłam chłopakowi zadziorny uśmiech, czekając, aż wykona swoje zadanie. Serce bije mi szybko, kiedy przez chwilę wygląda na to, że Charlie odmówi. Wzrokiem pełnym napięcia śledzę jego rękę trzymającą szklankę i nie mogę się powstrzymać od zaklaskania w dłonie, gdy jednak podejmuje wyzwanie. Jeszcze nigdy żaden mój pomysł nie wydawał się być tak genialny. - Czekam – oznajmiam zadowolona, przestając kiwać się na krześle i sadowiąc na nim wygodnie. Charlie wygląda co najmniej zabawnie, gdy walczy ze spodniami, więc moje próby opanowania śmiechu bardzo szybko okazują się zupełnie bezskuteczne. Oczy zachodzą mi łzami, kiedy chłopak prostuje się chwiejnie, stojąc z jeansami opuszczonymi do kostek. Mrugam do niego. - Masz bardzo ładne nogi. Gdy słyszę, co jest moim zadaniem, ledwo tłumię pełen zrezygnowania jęk. Przez moment waham się, czy nie pójść w ślady Charliego i nie wypić, jednak w końcu wzdycham, po czym wstaję. Od razu zataczam się i tylko brzeg stolika ratuje mnie przed upadkiem. Ręce trzęsą mi się, kiedy próbuję ściągnąć spodnie, ani na chwilę nie przestając się śmiać. Gdy opuszczam jeansy do kostek, stając przed Charliem w samej bluzce z krótkim rękawem i zielonych majtkach w uśmiechnięte choinki, prawie duszę się od głośnego chichotu. Nie mam pojęcia, gdzie podział się mój wstyd – pewnie nie przepadł na dobre, ale i tak szybko go nie znajdę. Przybieram dumną minę, po czym podciągam spodnie i opadam z powrotem na krzesło, uśmiechając się głupkowato. - To może coś w podobnym klimacie – odzywam się w pozornym zamyśleniu. - Zdejmij bluzkę i udawaj goryla! A dla siebie poproszę wyzwanie. |
| | | Wiek : 18 Zawód : drobny złodziejaszek Przy sobie : aparat fotograficzny, zapalniczka, tygodniowy zapas kawy, scyzoryk wielofunkcyjny, latarka z wytrzymałą baterią, wytrych Znaki szczególne : nieodparty urok Obrażenia : niezagojona rana postrzałowa prawego barku, obtarte wnętrze prawej dłoni
| Temat: Re: [runda #1] Cypriane & Charlie Nie Paź 19, 2014 6:58 pm | |
| Z pewnością nie powinien wlewać w siebie takich ilości alkoholu, a przynajmniej nie na pierwszy raz. Wprawdzie nie opróżnili jeszcze butelki, ale byli całkiem blisko tego jakże wiekopomnego osiągnięcia. Szkoda tylko, że Charlie nie miał komu się tym pochwalić. W końcu to nie byle jakie osiągniecie - po raz pierwszy w życiu urżnął się w trupa i już w połowie imprezy siedział bez spodni. Ciekawe jak to wszystko się skończy. Tym jednak chłopak się nie przejmował, wypite procenty zagłuszyły resztki jego godności i zdrowego rozsądku, została już tylko zabawa, która zaczynała się naprawdę rozkręcać. Przestał już przykładać uwagę do przyglądającym im się ludzi, którzy co jakiś czas rzucali w kierunku dwójki rozbawionych nastolatków niepochlebne spojrzenia. Prawdę mówiąc w tej chwili te ich reakcje sprawiały, że Charlie śmiał się jeszcze mocniej. Sam nie wiedział dlaczego, ale ci wszyscy ludzie wydawali mu się tacy zabawni! Szkoda tylko, że nie wiedział, że przyglądają się mu, bo siedział bez spodni i nic sobie z tego nie robił. Przerzucał tylko wzrok z zebranych na Cypriane, która chyba podzielała jego zdanie co do komiczności obserwujących ich obywateli. Powrotu do rzeczywistości sobie nie wyobrażał i o nim zupełnie nie myślał. Liczyło się to, co było teraz. Sala w klubie o wątpliwej reputacji wypełniona podejrzanymi typami - tak, to było dokładnie to miejsce, w którym chciał spędzać swoje urodziny. Zdecydowanie przyjemniejsze od tego, z czym stykał się na co dzień. Najlepiej, gdyby ten wieczór trwał bez końca. Nie chciałby być osobą, która psuje tak wspaniałą atmosferę i pomimo daleko już posuniętego upojenia, był w stanie ugryźć się w język. Wyszło to na dobre zarówno jemu jak i Cypriane. Rozmawianie o takich rzeczach nie mogło być przyjemne. Bez wątpienia bliskie spotkanie z podłogą byłoby dość bolesne, ale i jednocześnie straszliwie zabawne. Udusiłby się ze śmiechu zostając już pewnie w pozycji półleżącej, bo o ile utrzymywał się jeszcze jakoś na nogach, to o tyle powrót do pozycji stojącej był już w tej chwili niemożliwy. Naprawdę był mocno zawiedziony, że pozbawiła go tak wspaniałego przedstawienia, które reżyserem mógłby się nazywać po wsze czasy. Cóż, musiał obejść się smakiem, choć narobił już sobie apetytu. Szkoda, bo ubaw mieliby pewnie także wszyscy w sali, a tak w niezdrowym chichocie dalej tkwili tylko Cypriane i Charlie. - Dzięki, dużo ćwiczę - odparł wyszczerzając się do niej, po czym znów zaniósł się śmiechem. Wydało mu się to niezwykle zabawne, chociaż nie wypada chyba śmiać się z własnych dowcipów. A raczej sucharów, ale ani on, ani Cypriane nie byli w stanie już rozróżnić jednego od drugiego, więc się po prostu śmiali ze wszystkiego. Smith był naprawdę zadowolony z siebie. Wykonał zadanie, które wymagało sporej odwagi, a przynajmniej jego zdaniem. Ciekawe, czy można tu zostać aresztowanym za obnażanie się w miejscu publicznym? Nawet jeśli to zdjęcie spodni znacznie ułatwiło mu podrygiwanie i podskakiwanie w miejscu, bo teraz nic już nie plątało mu się tam na dole. Jęk, który wydała z siebie dziewczyna był jak muzyka dla jego uszu. Udało mu się wymyślić naprawdę ciekawe zadanie! To nic, że powtórzył to samo, co zadała mu Cypriane, wystarczyło, że wywołało ono u niej taką, a nie inną reakcję. Uśmiech na jego twarzy stał się jeszcze bardziej zadziorny. - No dalej! Chyba nie wymiękasz!? - założył ręce na klatce piersiowej opierając się wygodnie o oparcie swojego krzesła. Widział, jak dziewczyna się waha i już chciał odtrąbić swój sukces, gdy ta nagle wstała i zaczęła zdejmować spodnie. Przegrana była niewielką stratą w porównaniu z tym, co właśnie obserwował. Znieruchomiał na chwilę przypatrując się dziewczynie z otwartymi ustami. Dopiero po chwili otrząsnął się z tego dziwnego uczucia wybuchając znowu śmiechem. - Ale musisz mi dać numer do swojego trenera - można to uznać za pijacki komplement dotyczący nóg Cypriane - Piękne choinki - prawie się opluł, gdy to mówił. Zawiódł się, gdy dziewczyna podciągnęła spodnie. Ej! Przecież nie tak się bawili! On zdjął swoje i już ich nie zakładał! Nie miał jednak siły, by się o to sprzeczać, bo próbował złapać oddech i się chociaż trochę uspokoić, by móc wysłuchać zadania, które przygotowano dla niego. - Goryla? - nigdy takowego nie widział na żywo, raz może na jakimś filmie, więc musiał się opierać na wiedzy, którą udało mu się zdobyć w trakcie tego jednego obejrzanego dokumentu. Tym razem już się nie wahał, choć prawdę mówiąc miał ochotę się już napić. Nie dlatego, że zadanie mu się nie podobało, ale od ostatniego łyka upłynęło zdecydowanie za dużo czasu i tęsknił już za tym palącym smakiem w gardle. Poderwał się ze swojego miejsca łapiąc równowagę tylko dlatego, że podparł się o krzesło, po czym przez prawie minutę męczył się ze swoją koszulką, której w jakiś dziwny sposób nie mógł zdjąć. Wreszcie wyswobodził głowę wpadając w trakcie tej nierównej walki na nieszczęsny stolik. Stanął wyprostowany przed Cypriane w samych bokserkach chichocząc przez cały ten czas. Na jego wątłej klatce piersiowej i plecach widoczne były zabliźnione już rany, a gdzieniegdzie dostrzec można było świeżego siniaka. Zaraz, kogo on miał udawać? Ach tak! Goryla! Interpretacja na temat tej człekokształtnej małpy w wykonaniu Charliego była godna pożałowania. Walił się pięściami w klatkę wydając z siebie jakieś bliżej nieokreślone pomruki. W miarę możliwości próbował przeskakiwać z nogi na nogę, ale robił to niezwykle ostrożnie, bo nawet przy najmniejszym ruchu znów tracił równowagę. Opadł na swoje miejsce po chwili, gdy uznał, że więcej nie jest w stanie zrobić. - Dobrze - westchnął łapiąc za szklankę, ale powstrzymują się w ostatniej chwili przez upiciem z niej łyka - Twoja kolej - taaaak, mogła się spodziewać tego, co Charlie zaraz powie, przecież zrobił dokładnie to samo w przypadku spodni - Ściągaj bluzkę! - zabrzmiało to trochę nieprzyzwoicie, ale Smith nie zdawał sobie z tego zupełnie sprawy - Udawałaś kiedyś kurę? - zapytał próbując był poważnym, chociaż niezbyt mu to chyba wyszło - Tak, chcę zobaczysz jak udajesz kurę! - podskoczył ciesząc się jak dziecko z tego na co wpadł - Ale bez bluzki! - dodał dla jasności. |
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: [runda #1] Cypriane & Charlie Pon Paź 20, 2014 12:17 am | |
| Osobista impreza Cypriane i Charliego zaczęła stopniowo skupiać na sobie coraz większą uwagę. Obecni w lokalu goście mniej lub bardziej dyskretnie obserwowali rozwój wydarzeń; jedni wyglądali na zaciekawionych, inni na zaintrygowanych (zwłaszcza, kiedy po posadzce zaczęły walać się części garderoby). Młoda barmanka przystanęła w miejscu, polerując cały czas tę samą szklankę i uśmiechając się pod nosem. Jeden z przebywających w barze mężczyzn - niski, starszy i prawie całkiem bezzębny jegomość, ubrany (mimo wysokiej temperatury) w znoszony, poprzecierany płaszcz, zsunął się cicho ze stołka, najwidoczniej dostrzegając okazję do poprawienia swojej sytuacji materialnej. Udając, że kieruje się w stronę drzwi, podszedł do stolika, przy którym siedzieli Cypriane i Charlie, i szybko podniósł z podłogi zarówno spodnie, jak i koszulkę chłopaka, zawinął w niezgrabny tobołek i ruszył przyspieszonym krokiem do wyjścia.
Witamy w Kwartale i życzymy miłego pobytu.
Ponieważ mężczyzna jeszcze nie wyszedł, możecie próbować odzyskać skradzione części garderoby... bądź nawet nie zauważyć ich braku.
|
| | | Wiek : 18 Zawód : sprzedaję w Sunflower Przy sobie : kapsułka z wyciągiem z łykołaków, leki przeciwbólowe, telefon komórkowy, dowód tożsamości Znaki szczególne : zaawansowane sieroctwo Obrażenia : częste bóle brzucha
| Temat: Re: [runda #1] Cypriane & Charlie Pon Paź 20, 2014 8:51 pm | |
| Przez chwilę – ale bardzo krótką chwilę – zastanawiam się, jaki widok musimy stanowić dla siedzących w barze ludzi. Kiedy nie jestem zajęta rzucaniem Charliemu rozbawionych spojrzeń ani pilnowaniem, by moja szklanka nie przesuwała się niebezpiecznie w stronę krawędzi stolika, udaje mi się uchwycić czyjś wzrok i mimowolnie zmarszczyć brwi. Nie rozumiem, czemu ludzie tak nam się przyglądają – może faktem jest, że już od dłuższego czasu w całym pomieszczeniu najbardziej słychać niekontrolowany chichot, niewątpliwie należący do nas, ale nie robimy przecież niczego złego, pozwalając sobie na tę chwilę (ewentualnie kilka) wesołości. Z pewnością nie jesteśmy jedynymi osobami, które przyszły tu w poszukiwaniu rozrywki i ucieczki od rzeczywistości. I nie jedynymi, które znalazły ją w postaci butelki whisky. Wzruszam lekko ramionami, bardziej do siebie niż do Charliego, dochodząc do wniosku, że niepotrzebnie się przejmuję. Powinnam skupić się na dobrej zabawie i nie zastanawiać nad tym, co pomyślą o nas ludzie – jestem przekonana, że nikt, kto kiedykolwiek przestąpił próg Violatora, nie ma zbyt czystego sumienia. Na szczęście im dłużej się śmieję, nie mogąc wręcz złapać oddechu, i mamroczę pod nosem słowa, których nawet ja sama nie rozumiem, tym łatwiej jest mi odgrodzić się od rzucanych nam spojrzeń. Nie są dla mnie niczym więcej niż kolejnym powodem do śmiechu. Prycham cicho, słysząc komplement Charliego, a z moich ust wydobywa się coś na kształt bełkotliwego dziękuję. Nie mówię jednak nic więcej – i może tym lepiej dla mnie; niewykluczone, że co najmniej kilka razy ugryzłabym się w język – po czym również krzyżuję ręce na piersiach i opieram się wygodnie o krzesło, wyginając usta w zaczepnym uśmiechu. Zakładam nogę na nogę i macham nią beztrosko, nie mogąc doczekać się, aż Charlie wykona zadanie. Mimo to co chwila rzucam swojej szklance tęskne spojrzenie – złocistego płynu wciąż zostało na kilka łyków i powoli zaczynam rozważać, czy nie zrezygnować z wyzwania, które pewnie obmyśla już dla mnie Charlie, i nie napić się. Jednak gdy chłopak w końcu pozbywa się koszulki, nie mogąc nie wpaść przy tym na stolik, wybucham głośnym śmiechem. Łzy gromadzą mi się w oczach, kiedy patrzę na udającego goryla Charliego, i chociaż wciąż ocieram je trzęsącą się dłonią, nie daje to zbyt wiele. W pewnym momencie prawie tracę równowagę i spadam z krzesła, jednak w porę chwytam za brzeg stolika. Uświadamiam sobie, że Charlie na pewno nie pozostanie mi dłużny. Gdy chłopak opada z powrotem na krzesło, chichoczę, zasłaniając twarz ręką, jakby miało to w jakiś sposób sprawić, że nie usłyszę swojego wyzwania. Spomiędzy palców obserwuję jednak bruneta, a drugą dłoń trzymam zaciśniętą na szklance, gotowa w każdej chwili upić z niej trochę złocistego płynu. Jęczę ponownie na słowa Charliego, tupiąc głośno nogami pod stolikiem. - Dobrze. Ale to będzie pierwszy i ostatni raz, kiedy zobaczysz dziewczynę bez bluzki – odzywam się po chwili, posyłając mu nieco złośliwy uśmieszek. Nie mam pojęcia, czemu nie odrzuciłam wyzwania, ale jestem chyba wystarczająco zdeterminowana – a może raczej pijana - by je wykonać. Podnoszę się z krzesła, od razu zataczając, po czym próbuję zacisnąć palce na materiale bluzki, co nagle wydaje się być niesamowicie trudne. Kiedy staram się z niej wydostać, znów wybucham śmiechem, zaciskając oczy, by powstrzymać napływające do nich łzy. W końcu udaje mi się podciągnąć bluzkę - pod nią mam tylko niebieski biustonosz - jednak gdy usiłuję wyswobodzić głowę, znowu dopada mnie chichot. - Nie dam rady – mamroczę, chwiejąc się na nogach i cofając. Nagle dostrzegam kątem oka ruch przy naszym stoliku, lecz zatrzymuję się dopiero po dłuższej chwili. Jakiś mężczyzna w ciemnym płaszczu podnosi z podłogi koszulkę i spodnie Charliego, po czym szybko kieruje się w stronę wyjścia. Otwierając szeroko usta, rzucam chłopakowi spanikowane spojrzenie. - O ile mnie wzrok nie myli, chyba ktoś właśnie cię okradł. Choć sytuacja wcale nie jest zabawna, nie potrafię powstrzymać śmiechu. Zginam się w pół, opierając ręką o stolik w obawie przed tym, że mogłabym stracić równowagę. Bluzkę wciąż mam komicznie przekrzywioną, lecz nawet nie próbuję jej poprawić. Oczyma wyobraźni widzę Charliego, który w samych bokserkach przemierza ulice Kwartału, poszukując złodzieja ubrań. - Może jeszcze zdążymy go złapać – mówię, opanowawszy się trochę. Wciąż widzę lawirującego między stolikami mężczyznę, więc zataczając się niebezpiecznie, zaczynam powoli iść w jego stronę. Daję Charliemu znak, żeby poszedł ze mną. Przecież nie zostawię przyjaciela w potrzebie. |
| | | Wiek : 18 Zawód : drobny złodziejaszek Przy sobie : aparat fotograficzny, zapalniczka, tygodniowy zapas kawy, scyzoryk wielofunkcyjny, latarka z wytrzymałą baterią, wytrych Znaki szczególne : nieodparty urok Obrażenia : niezagojona rana postrzałowa prawego barku, obtarte wnętrze prawej dłoni
| Temat: Re: [runda #1] Cypriane & Charlie Wto Paź 21, 2014 7:25 pm | |
| Charlie był już na tyle upojony alkoholem, że nie zwracał najmniejszej uwagi na przyglądających się im ludziom. Nie obchodziło go, że coraz częściej rzucają w ich stronę jakieś uwagi na temat nieodpowiedniego zachowania, nawet jak na Violator. Robił swoje popijając whisky i wyczyniając coraz bardziej szalone rzeczy. Z pewnością siedzenie w klubie w samych bokserkach można było zaliczyć do jednej z najbardziej zwariowanych rzeczy, które zrobił w życiu. Bez wątpienia będzie tego jutro żałował jak już dojdzie do siebie, ale na razie uważał, że to wspaniały sposób na zabawę. Chichotał próbując utrzymać za wszelką cenę równowagę, co w tej chwili było już dość trudne. Nie przeszkadzało mu to jednak w wesołym podrygiwaniu i podskakiwaniu na krześle, które sobie wyjątkowo dzisiaj upodobał. Salę wypełniał na przemian śmiech Cypriane i Charliego, coraz głośniejszy i bardziej nachalny. Nie dało się go już ignorować i tylko chyba cudem obsługa nie zwróciła im jeszcze uwagi na ich zachowanie. Wprawdzie para kilka stolików dalej zdecydowanie przekroczyła granice dobrego smaku jeżeli chodzi o okazywanie sobie uczuć, ale przecież byli dorośli... W przeciwieństwie do rozbawionej dwójki nastolatków. Charlie już dawno przestał kontrolować to, co mówi. W sumie to powinni zastanowić się nad tym, czy w więzieniu nie zacząć upijać przesłuchiwanych, by wydobyć z nich wszystkie informacje. Na Smitha na pewno coś takiego podziałałoby bez zarzutu, ale nie wybierał się w najbliższym czasie na żadne przesłuchania. Postanowił sobie po wyjściu z tego ostatniego, że już nigdy tam nie trafi. Wciąż zdarzały mu się koszmary, z których budził się z krzykiem. Do końca życia zostanie mu też pamiątka w postaci paskudnej blizny na ramieniu, chociaż powinien dziękować, że nie dostał jakiegoś zakażenia, od którego padłby martwy w ciągu kilku dni. Był niezwykle ciekawy jak Cypriane zareaguje na zadanie, które dla niej wymyślił. Nie zawiódł się słysząc jęknięcie wydobywające się z ust dziewczyny. Uśmiech na jego twarzy stał się jeszcze szerszy - był z siebie bardzo zadowolony. Nie mógł się też doczekać tego, czy jego zadanie zostanie wykonane. Czekać długo nie musiał, bo rzucona rękawica została podjęta. Zostało mu już tylko obserwować tego skutki, które już od początku były niezwykle zabawne. - Pffff... - mruknął - Widziałem już dziewczyny bez bluzek - poprawił się na swoim miejscu po raz kolejny prostując się na krótką chwilę, ale szybko wrócił do pozycji wyjściowej, bo w tej miał pewność, że się nie przewróci. Odwzajemnił złośliwy uśmieszek nieco podkolorowując rzeczywistość. Może nie było znowu tak wiele tych dziewczyn (a w zasadzie to jedna), ale przecież je widział. Honor nie pozwalał mu, by zgodzić się na to, by Cypriane miała błędne na ten temat przekonanie. Przyglądał się dość uważnie dziewczynie próbującej zdjąć z siebie bluzkę, a właściwie to jej niebieskiemu biustonoszowi. Robił to może nieco zbyt nachalnie, ale przecież nie mogła tego widzieć! - HA! - wyrzucił z siebie triumfalnie podskakując do góry i wskazując na nią palcem - WYGRAŁEM! - nie powinien tak się z tego cieszyć, ale nie panował już nad własnymi odruchami. Świętowanie zwycięstwa przerwała mu uwaga na temat złodzieja podkradajacego mu ubrania. - CO?! - odwrócił się za siebie łapiąc wzrokiem plecy mężczyzny oddalającego się z należącą do niego garderobą - MOJE SPODNIE! - jęknął za nieznajomym szybko przenosząc wzrok na Cypriane. Nie było mu do śmiechu - wizja powrotu do muzeum nawet w takim stanie nie była przyjemną możliwością. Wsunął na nogi buty tak szybko jak tylko był w stanie, co oczywiście zajęło mu trochę czasu, po czym poderwał się ze swojego miejsca. - Łapmy go! - znów zajęczał pośpieszając Cypriane, która tak naprawdę czekała już tylko na niego. Kiedy ruszyła Smith podążył za nią wypijając jednak wcześniej do dna zawartość swojej szklanki. Nie mógł pozwolić, żeby cokolwiek się zmarnowało i wbrew pozorom wydało mu się to dość logiczne. Ruszali w pogoń za złodziejem, więc należało się jeszcze bardziej przed tym upić. Tak, Charlie, jesteś mistrzem w podejmowaniu dobrych decyzji. Zataczał się naprawdę mocno wpadając co chwilę na jakiś stolik, osobę, czy krzesło, ale wciąż wzrok utkwiony miał w Cypriane, która szła przed nim. Nie mógł skończyć bez ubrań! To były jego najlepsze spodnie i koszulka! |
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: [runda #1] Cypriane & Charlie Wto Paź 21, 2014 8:37 pm | |
| Staruszek, widząc że Charlie i Cypriane ruszają za nim w pogoń, przyspieszył jeszcze kroku, drepcząc szybko w dół uliczki i co chwilę z zadowoleniem oglądając się za siebie. Miał tę przewagę, że był trzeźwy; podążająca za nim para co chwilę zataczała się, wpadając na ściany i siebie nawzajem, a obraz dziwnie wirował im przed oczami. Sam Charlie mógł zobaczyć nie jednego, a trzech złodziei, co raczej nie ułatwiało mu obrania odpowiedniego kursu.
Z każdą chwilą dystans między staruszkiem, a pijanymi solenizantami się zwiększał, w pewnym momencie skradzione ubrania przestały jednak być ich jedynym problemem, kiedy wprost przed nimi wyrośli... Strażnik i Strażniczka pokoju, zatrzymując ich w miejscu i przypatrując się im nieodgadnionym wzrokiem. - Proszę, proszę, aż tak ci gorąco? - zapytała kobieta, ze złośliwym uśmieszkiem malującym się jej na ustach. - Dokumenty poproszę - dodała, tym razem zwracając się do nich obojga i opierając ręce na biodrach, jakby za nic w świecie nie miała zamiaru ruszyć się z miejsca.
A obraz przed oczami Charliego i Cypriane wirował i falował... powodując coraz silniejsze mdłości, ale bynajmniej nie pozbawiając ich dobrego humoru. |
| | | Wiek : 18 Zawód : sprzedaję w Sunflower Przy sobie : kapsułka z wyciągiem z łykołaków, leki przeciwbólowe, telefon komórkowy, dowód tożsamości Znaki szczególne : zaawansowane sieroctwo Obrażenia : częste bóle brzucha
| Temat: Re: [runda #1] Cypriane & Charlie Czw Paź 23, 2014 5:49 pm | |
| Przedzierając się przez morze stolików i zaskoczonych ludzi, niejeden raz prawie tracę równowagę, jednak od bolesnego spotkania z podłogą ratuje mnie czyjeś ramię, którego chwytam się rozpaczliwie, przerażona myślą, że gdybym upadła, mogłabym się już nie podnieść. Ściany pomieszczenia zdają się falować mi w oczach, a nogi mam jakby z ołowiu, przez co nie potrafię zmusić się do szybszego kroku. Głowa złodzieja w dalszym ciągu majaczy gdzieś pośród snujących wokół nas ludzi, jednak mężczyzna z każdą chwilą coraz bardziej się oddala, zmierzając w stronę wyjścia. Kiedy znika za drzwiami, dociera do mnie, że jeśli się nie pośpieszymy, ubrania Charliego przepadną, a chłopak chyba nie będzie zbyt zachwycony perspektywą powrotu do domu w samych bokserkach. Po raz kolejny tłumię w sobie chichot i przeciskam się między grupką mężczyzn, zmuszając ich do odskoczenia w bok. Nie przejmuję się, gdy słyszę za sobą barwną wiązankę przekleństw. Słowa rozpływają się w hałasie panującym w mojej głowie – a zdecydowanie bardziej martwi mnie to, czy dam radę zrobić kolejny krok, nie potykając się przy tym o własne nogi. Nie mogę uwierzyć, że jeszcze się nie przewróciłam, lecz kiedy próbuję biec, w rezultacie potrącam kolejnych ludzi, którzy obrzucają mnie rozwścieczonym spojrzeniem. Mimo wszystko nie jestem na tyle odważna, by spojrzeć za siebie i sprawdzić, czy Charlie ma tyle samo szczęścia. Gdy w ślad za mężczyzną wypadamy na zewnątrz, chłodne powietrze uderza o moje rozgrzane policzki, uświadamiając mi, jak duszno było w barze. Lekko zdezorientowana, zataczam się, wpadając na Charliego, a już w następnej chwili na ścianę. Świat znów zaczyna niepokojąco wirować, co powoduje, że robi mi się niedobrze, jednak im dłużej zwlekamy, tym bardziej maleją nasze szanse na odzyskanie ubrań. Odgarniając włosy z mokrego od potu czoła, podrywam się z miejsca, jednak nie udaje mi się zrobić nawet kilku kroków, a znów wpadam na ścianę. Niespodziewanie wybucham zduszonym śmiechem, choć doskonale wiem, że sytuacja wcale nie jest zabawna. Mimo to nie potrafię przestać; mój chichot obija się głośnym echem o odrapane ściany piętrzących się nad nami budynków i dopiero po dłuższej chwili uzmysławiam sobie, że powinnam ruszyć się z miejsca. Uliczka, w której się znajdujemy, jest stosunkowo wąska, więc gdy zaczynam szukać wzrokiem mężczyzny, odnajduję go bardzo szybko. - TAM JEST! – krzyczę do Charliego, nie mając najmniejszego pojęcia, czemu się tak wydzieram. Wskazuję palcem oddalającego się złodzieja, którego sylwetka zdaje się maleć w zastraszającym tempie, po czym ruszam w jego stronę. Nagle zauważam, że w uliczce pojawili się jacyś ludzie, a kiedy widzę ich charakterystyczne mundury, moje serce zaczyna wybijać szalony rytm i przez moment mrugam szybko, niepewna, czy coś mi się nie przewidziało. Jednak Strażnik i Strażniczka Pokoju zdają się być nawet zbyt realni i raczej mało zachwyceni naszym widokiem. Złośliwy uśmieszek malujący się na twarz kobiety powoduje, że ponownie wybucham głośnym śmiechem, zginając się wpół. Opanowuję się dopiero wtedy, gdy strażniczka żąda dokumentów, i po raz pierwszy zaczynam się zastanawiać, czy szczęście właśnie mi się nie skończyło. Wygrzebuję z kieszeni spodni pozginaną wielokrotnie przepustkę, licząc na to, że skoro strażnik przy bramie nie spojrzał na jej datę ważności, kobieta też tego nie zrobi. Nigdzie nie mogę jednak znaleźć dowodu tożsamości. - Musi pani zrozumieć, że wykonujemy ważne zadanie – zaczynam, wręczając strażniczce przepustkę. Choć chwieję się niebezpiecznie na nogach, staram się wyglądać na pewną swoich słów i uratować sytuację. - Tropimy złodzieja. Ukradł mojemu przyjacielowi ubrania. Patrzę na kobietę poważnym wzrokiem. |
| | | Wiek : 18 Zawód : drobny złodziejaszek Przy sobie : aparat fotograficzny, zapalniczka, tygodniowy zapas kawy, scyzoryk wielofunkcyjny, latarka z wytrzymałą baterią, wytrych Znaki szczególne : nieodparty urok Obrażenia : niezagojona rana postrzałowa prawego barku, obtarte wnętrze prawej dłoni
| Temat: Re: [runda #1] Cypriane & Charlie Sob Paź 25, 2014 5:13 pm | |
| /przepraszam, że tyle to trwało
Chodzenie w tym stanie byłoby niezwykłym wyczynem, a co dopiero bieg, który w tej chwili próbował uskuteczniać. Pokój wirował jak szalony, a ostatnia szklaneczka whisky zdecydowanie mu nie pomogła utrzymać równowagi. Potykał się o wszystko co stanęło mu na drodze - ludzi, stoliki, a nawet własne nogi, czy podłogę, która stała się w niewytłumaczalny sposób niezwykle nierówna. Uśmiechał się głupkowato do każdego, kogo potrącił, ale nie wszyscy mieli dla niego odpowiednio dużo zrozumienia. Co jakiś czas dostał od kogoś z łokcia, ale alkohol skutecznie tłumił ból. W pewnym momencie zaczął nawet bełkotliwie przepraszać stolik, na który wpadł, ale nie uzyskując żadnej odpowiedzi ruszył ponownie za Cypriane, która oddaliła się od niego przez tą krótką chwilę. Dogonił ją, gdy przeciskała się przez grupkę mężczyzn, którzy nie wyglądali na zachwyconych. Charlie nie miał już tyle szczęścia, co dziewczyna i to właśnie na nim mężczyźni postanowili wyładować swoją frustrację. Jeden z nich popchnął go do przodu, a chłopak zatrzymał się dopiero na jakiejś kobiecie lądując z twarzą w jej dekolcie. Uśmiechnął się do niej nie bardzo zdając sobie sprawę z tego, co się wydarzyło. Dopiero cios wymierzony przez niewiastę w policzek nieco go otrzeźwił. Wybełkotał przeprosiny i ulotnił się dosłownie sekundę przed tym jak doskoczył do kobiety jej partner, który wyglądał na naprawdę wściekłego. Na szczęście dla Smitha darował sobie pościg na rzecz upewnienia się, że z biustem jego partnerki nie stało się nic złego. Zrównał się z Cypriane dopiero w drzwiach prowadzących na zewnątrz. Nocne powietrze przyjemnie uderzyło go w twarz, ale tylko dzięki krążącemu w żyłach alkoholowi nie odczuł panującego chłodu. Z pewnością nie była to dobra pogoda na półnagie spacery... Poza tym, nawet gdyby był w stanie ocenić panującą na zewnątrz temperaturę, to wpadająca na niego dziewczyna skutecznie wybiłaby mu to z głowy. Stracił równowagę, której nie był już w stanie odzyskać. Wywrócił się na ziemię chwilę później zanosząc się z tego powodu śmiechem. Oczywiście sytuacja nie powinna go bawić, w końcu złodziej uciekał z jego ubraniami i resztkami pieniędzy, które chciał przeznaczyć na świętowanie urodzin. - Mooooojeee spodnie! - wydusił przez śmiech. Wyszło komicznie. Na czworakach doszedł do najbliższej ściany, dzięki której mógł się podnieść. W chwili, gdy znów stanął wyprostowany poczuł jak żołądek podchodzi mu do gardła, a właściwie cała jego zawartość. Z trudem zdołał to wszystko przełknąć. Natychmiast spojrzał w punkt, który wskazała Cypriane i ku swojemu przerażeniu odkrył, że złodziej musiał znaleźć sobie jakichś znajomych, bo teraz było ich już trzech i każdy z nich oddalał się z każdą sekundą coraz bardziej. A uliczka coraz bardziej wirowała. - 'apmy gich! - wybełkotał odbijając się od ściany i ruszając w stronę ubraniowego bandyty. Zatrzymała go dopiero dwójka ludzi, na których niestety wpadł. Strażnik dość niechętnie pomógł mu stanąć w miarę prosto. Dopiero po chwili chłopak uświadomił sobie z kim mają do czynienia. Nie miał dokumentów, ale w upojonej alkoholem głowie uroiła się doskonała wymówka, którą chciał podzielić się ze strażniczką, ale nie zdążył. Tym razem nie zdołał powstrzymać wymiotów zginając się w pół i zwracając zawartość żołądka prosto pod nogi legitymującej ich pary. Złapał łyk powietrza prostując się i uśmiechając. - Ukradli mi spodnie! Spodnie! - jęknął wskazując palcem w miejsce, w którym jeszcze chwilę temu było trzech mężczyzn - Razem z dokukemtami - wybełkotał próbując wytłumaczyć, że jego dowód był w kieszeni spodni. Ten nieistniejący dowód. |
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: [runda #1] Cypriane & Charlie Sob Paź 25, 2014 10:31 pm | |
| O ile strażniczka nie zwróciła uwagi na nieważną przepustkę Cypriane, o tyle brak dowodów tożsamości już niespecjalnie jej się spodobał... zwłaszcza kiedy Charlie zwrócił resztki niestrawionej whisky wprost pod jej nogi, a po uliczce rozniósł się ostry, kwaśny zapach wymiocin. Zacisnęła usta, marszcząc nos, po czym wymieniła ze swoim kolegą po fachu znaczące spojrzenie. - Od tropienia złodziei jesteśmy my, ale macie szczęście. Zabierzemy was na posterunek, gdzie będziecie mogli od razu zgłosić kradzież - wycedziła, niezwykle z siebie zadowolona, a złośliwy uśmieszek tylko się poszerzył, kiedy obchodziła Cypriane (i kałużę treści pokarmowej Charliego), wyginała jej ręce do tyłu i zakuwała w kajdanki. Strażnik to samo zrobił z Charliem. - Idziemy - burknął, popychając chłopaka przed siebie.Strażnicy mają zamiar odprowadzić Was na posterunek. Jeśli stawiacie opór, piszecie dalej w uliczce. Jeśli nie stawiacie oporu, zostajecie odprowadzeni do celi i przetrzymani tam przez 48 godzin (lub do czasu, aż nie przyjdzie po Was ktoś znajomy, kto może potwierdzić Waszą tożsamość :>). W razie wybrania drugiego wariantu, możecie przenieść się do właściwego tematu albo pisać nadal w Panem Challenge, to już zależy od Was. :) |
| | | Wiek : 18 Zawód : sprzedaję w Sunflower Przy sobie : kapsułka z wyciągiem z łykołaków, leki przeciwbólowe, telefon komórkowy, dowód tożsamości Znaki szczególne : zaawansowane sieroctwo Obrażenia : częste bóle brzucha
| Temat: Re: [runda #1] Cypriane & Charlie Pon Paź 27, 2014 7:03 pm | |
| Z każdą chwilą odnoszę coraz większe wrażenie, że nie wyglądam zbyt przekonująco, chwiejąc się na nogach i rozpaczliwie szukając ręką ściany, byle tylko nie upaść. Ta jednak zdaje się złośliwie odsuwać, przez co jeszcze trudniej mi utrzymać równowagę. Z wysiłkiem powstrzymuję też mdłości, nie chcąc pójść w ślady Charliego i zwymiotować tuż pod nogi wyraźnie zniesmaczonej strażniczki, lecz uliczka uporczywie nie przestaje wirować mi w oczach i szczerze wątpię, bym wytrzymała długo. Nie przejmuję się już nawet cichym chichotem, który bez przerwy wydostaje się z moich ust, bez wątpienia nie działając na moją korzyść. Chociaż mam świadomość, że powinnam go natychmiast stłumić, w żaden sposób nie mogę się opanować – za bardzo bawi mnie mina spoglądającej na nas kobiety i bełkoczący bez przerwy Charlie. Pocieszam się jednak myślą, że chyba jestem już wystarczająco pogrążona, by cokolwiek mogło mi zaszkodzić, więc bez wyrzutów sumienia korzystam z resztek dobrego humoru, jakie jeszcze się mnie trzymają. Mimo wszystko nie chcę wierzyć, że wieczór, który miał polegać głównie na piciu i dobrej zabawie, właśnie kończy się złapaniem przez Strażników Pokoju po nieudanym pościgu za złodziejem ubrań. To zdecydowanie nie miało tak wyglądać. Gdyby nie mężczyzna, pewnie wciąż siedzielibyśmy w barze, stopniowo opróżniając nasze szklanki i wpadając na coraz to głupsze pomysły. I chociaż jestem pewna, że prędzej czy później zdarzyłoby się coś, co przerwałoby naszą osobistą imprezę urodzinową, może nie byłoby to tak złe w porównaniu z mężczyzną, który ukradł Charliemu ubrania, oraz konfrontacją ze Strażnikami Pokoju. Nie sadzę, by machnęli na wszystko ręką i pozwolili nam odejść. Moje przypuszczenia potwierdzają się, kiedy kobieta posyła nam jeszcze szerszy i złośliwszy uśmiech – jej słowa nie dają nam zbyt dużego wyboru. Wizyta na posterunku nie brzmi dobrze, mało prawdopodobne wydaje się też to, że strażnicy naprawdę zajmą się sprawą kradzieży. Jednak od momentu, gdy nas zatrzymali, musiało minąć wystarczająco dużo czasu, by złodziej zdążył umknąć, a sami z pewnością go nie znajdziemy. Przynajmniej nie w tym stanie. Wzdycham ciężko, rzucając Charliemu bezradne spojrzenie. Nawet jeśli spróbowalibyśmy uciec strażnikom, pewnie nie dałoby to nam więcej niż kilka siniaków po zderzeniu z chodnikiem na najbliższym zakręcie, przez co raczej nie polepszylibyśmy sytuacji. Nie stawiam więc oporu, gdy kobieta obchodzi mnie, po czym wykręca mi ręce i zakuwa je w kajdanki – ten wieczór jest pełen nowych doświadczeń. Mimowolnie poruszam nadgarstkami, czując, jak zimny metal wbija mi się w skórę, jednak nie odzywam się ani słowem. Chcę zachować tyle dumy, na ile pozwala mi wciąż zamroczony alkoholem umysł. Gdy strażnicy popychają nas, zmuszając do szybszego kroku, uśmiecham się pocieszająco do Charliego, który nadal ma mniej szczęścia ode mnie. Zastanawiam się, czy na posterunku dostanie chociaż spodnie, czy będzie musiał wracać do domu w samych bokserkach – współczuję mu już na samą myśl o tym i wzdychając po raz ostatni, podążam za strażnikami.
zt do celi na 48 godzin :c |
| | | Wiek : 18 Zawód : drobny złodziejaszek Przy sobie : aparat fotograficzny, zapalniczka, tygodniowy zapas kawy, scyzoryk wielofunkcyjny, latarka z wytrzymałą baterią, wytrych Znaki szczególne : nieodparty urok Obrażenia : niezagojona rana postrzałowa prawego barku, obtarte wnętrze prawej dłoni
| Temat: Re: [runda #1] Cypriane & Charlie Nie Lis 02, 2014 7:29 pm | |
| Z pewnością zwrócenie zawartości żołądka nieco mu pomogło, ale nie był to stan długotrwały. Mdłości na chwilę ustąpiły, dzięki czemu mógł w spokoju próbować zrozumieć, co też strażniczka próbuje do niego mówić. Mrużył oczy uważnie przyglądając się ustom kobiety, które poruszały się nadzwyczaj szybko. W zasadzie to odpuścił już po minucie dochodząc do wniosku, że przez to robi mu się znowu niedobrze. Dopiero teraz otarł dłonią resztki wymiocin, które zostały mu na policzku, a następnie wszystko to wytarł w jedyną część garderoby, jaką w tej chwili na sobie posiadał. Alkohol skutecznie chronił przed zimnem, więc chociaż tym nie musiał się teraz martwić. Jego próby tłumaczenia nie przyniosły chyba zbyt wiele, czego oczywiście się nie spodziewał. Przecież dokładnie wyłożył strażnikom całą sprawę, wystarczyło, by ruszyli za złodziejem, który zapewne był już dość daleko od miejsca, w którym cała czwórka stała. ZE SPODNIAMI CHARLIEGO! Chłopak stał w samych bokserkach i butach, jakby samo chwianie się od alkoholu nie czyniło z niego dość groteskowej postaci. Na chwilę przestał chichotać, gdy do głosu doszły niezalane resztki rozsądku. Nie było ich wiele i wszystko to nie trwało zbyt długo, ale dało wystarczająco dużo czasu, by Smith zorientował się w jak fatalnej sytuacji się znaleźli. Zaraz potem znów wybuchnął niepohamowanym śmiechem zapominając o tym, że stoi przed dwójką strażników gotowych zamknąć ich w więzieniu za byle przewinienie. Nie tak wyobrażał sobie swoje urodziny, ale jak dotąd nie mógł narzekać. Skończyłby sam upijając się w barze, a tak świetnie się bawił w towarzystwie Cypriane (którą będzie musiał jeszcze raz przeprosić za próbę kradzieży). Niemniej nie spodziewał się, że skończą zabawę w więziennej celi. Miejscu, którego wolałby już nigdy nie oglądać na oczy. Zwłaszcza, że gdzieś tam mógł czaić się zły i przerażający Ginsberg. Kto wie, co zrobiłby pijanemu chłopakowi?! Na szczęście Charlie nie był w stanie o tym myśleć, bo w innym wypadku dostałby palpitacji serca. Nadal liczył, że chociaż jeden ze strażników ruszy w pościg za złodziejem spodni (gdyby był trzeźwy zauważyłby groteskowość sceny). Jego nadziei nie zniszczył nawet ironiczny uśmiech na twarzy kobiety i dopiero rozkaz zakucia w kajdanki sprawił, że chłopak zrozumiał, o co tak naprawdę tu chodzi. Nikt nie będzie gonił przestępcy, gdy dwóch stało właśnie przed nim. Po co męczyć się pościgiem za, być może wyimaginowanym człowiekiem, skoro można było aresztować dwójkę pijanych nastolatków. Próbował zaprotestować, gdy mężczyzna wykręcał mu do tyłu ręce, ale ugrał tym tylko tyle, że strażnik zacisnął ciaśniej metalowe obręcze na jego nadgarstkach. Westchnął smutno spoglądając na swoją towarzyszkę. Czyli tak skończy się ten przyjemny wieczór? Pchnięty do przodu prawie stracił równowagę i nie przywalił twarzą w chodnik, ale strażnik wykazał się refleksem łapiąc go za kajdanki i pociągając do tyłu. Nie było to zbyt przyjemne uczucie, ale gorzej wyszedłby na bliskim kontakcie z twardym podłożem.
z/t |
| | |
| Temat: Re: [runda #1] Cypriane & Charlie | |
| |
| | | | [runda #1] Cypriane & Charlie | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|