|
| [runda #4] Reiven & James | |
| Autor | Wiadomość |
---|
Wiek : prawie 3 lata! Zawód : celebryta
| Temat: [runda #4] Reiven & James Sob Lis 08, 2014 11:14 am | |
| Lokacja docelowa jest dowolna, byle byłaby zgodna z tematem (winda), ale możecie opisać ją sami. Całą rozgrywkę przeprowadzacie w jednym temacie, więc o przejściach do kolejnych pomieszczeń musicie informować w postach.
Link do zadania: *klik*
Powodzenia! |
| | | Wiek : 25 lat Zawód : Adwokat
| Temat: Re: [runda #4] Reiven & James Sob Lis 08, 2014 1:47 pm | |
| Kapitol... To miasto zawsze przyprawiało Jamesa o gęsią skórkę. Było całkowicie odmienne od drugiego dystryktu, w którym się wychował. Na ulicach przepych, luksusy, nieżyczliwi ludzie i wszędobylskie poczucie ludzkości. Właśnie dlatego Starkeyowi nie wszystko tutaj odpowiadało i często kręcił na to nosem. Na co dzień udawał jednak całkowicie zadowolonego, uśmiechniętego człowieka, który nie ma żadnych problemów i zmartwień, czyli takiego, jak większość normalnych ludzi. Nic nowego. Dzisiejszego dnia musiał jednak odwiedzić klienta, który mieszkał właśnie w jednym z tych sztandarowych, budowanych na pokaz wieżowców. Miały pewnie symbolizować wyższość technologiczną, ludzki rozum i zapewne pychę samej Almy Coin. James jak zwykle ubrany był w garnitur. Delikatny, dobrze wyprasowany czarny materiał opasał szczelnie jego sylwetkę. Na lewej ręce połyskiwał srebrny zegarek z czarną tarczą, a pod szyją znajdował się czarny, dobrze zawiązany krawat. Oczywiście posiadał na sobie też koszulę, bo jednak czuł się głupi kiedy musiał chodzić w marynarce zarzuconej na goła klatkę piersiową. Bawełniany materiał był koloru białego, co doskonale było również widać po rękawach, które wychodziły na odległość centymetra poza koniec marynarki. Wszystko w jak najlepszym porządku, wszystko idealnie. W ręce natomiast Starkey trzymał swoją ciężka aktówkę, którą spokojnie mógłby zabić człowieka, gdyby tylko trafił w jego głowę. Teraz jednak zmierzał w stronę windy, która miała go zawieść na czterdzieste piętro budynku. Już miał wciskać przycisk, kiedy zobaczył, że do tego cudu techniki zmierza ktoś jeszcze. Niewysoka, drobna blondynka, a do tego naprawdę urodziwa. James musiał przyznać, że gdyby nie fakt iż znajduje się w pracy, to z pewnością zamieniłby z nią kilka słów. W takim wypadku jednak ma związane ręce, więc jedyne co zrobił, to zmierzył ją niepostrzeżenie swoim wzrokiem, a następnie uśmiechnął się nieznacznie wciskając guzik przytrzymujący windę w miejscu. Nie ma sensu czekać na kolejną, skoro mogą pojechać jedną i nie robi to większego problemu. W zasadzie wyglądał teraz jak pająk czekający na swoją ofiarę, ale co on na to poradzi? To najwidoczniej wina Ruen, że akurat jest w jego typie. On tutaj nie ma kompletnie nic do gadania.
Ostatnio zmieniony przez James Starkey dnia Sob Lis 08, 2014 2:11 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Wiek : 19 Zawód : Prywatny ochroniarz Przy sobie : Komórka, nóż ceramiczny, dowód tożsamości, klucze do mieszkania Obrażenia : Implant w prawej nodze, częściowa amnezja - obrażenie trwałe.
| Temat: Re: [runda #4] Reiven & James Sob Lis 08, 2014 2:04 pm | |
| /Dziękuję za nominację <3
Trzeba zacząć od tego co Reiven tu robiła. Powód zapewne był banalny. Zapewne odwiedzała znajomą czy znajomego. Może urodziło się im dziecko i przyjechała im pogratulować. Tak... to dobry powód. Dlatego Reiven w dłoni miała paczuszkę z prezentem. Ubrana była po cywilnemu, w gładką, granatową sukienkę do kolan, lekko rozkloszowaną. Do tego buty na niewysokim obcasie. Wyglądała tak słodko i niewinnie jak "stara dobra Rei" zanim została żołnierzem. Znajomi jej mieszkali na tyle wysoko, że Rei musiała pojechać windą, bo pewnie wyzionęłaby ducha, gdyby wybrała schody. Nie była wielką fanką wind. Starała się ich unikać, a jak już to wjeżdżała maksymalnie tylko kilka pięter. Wjechanie na piętro trzydzieste dziewiąte czy wyższe było dla niej nie lada wyzwaniem. Nawet jeśli winda była nowoczesna i szybka to i tak zawsze coś zgrzytnęło, coś zatrzeszczało, a Rei aż drętwiała ze strachu, że się zatnie. Nie miała klaustrofobii, z klaustrofobią nie mogłaby chodzić po wąskich kanałach itp. Ale nie lubiła wind. Windy były pudełkami w które ludzie zamykali się z własnej woli i na jaką cholerę? Gdyby nie budowano tak wysokich budynków można by chodzić schodami. Ludzie byliby zdrowsi. Wszyscy wygrywają. Precz windom! Zauważyła, że drzwi windy się domykają, więc podbiegła, by spróbować ją jeszcze złapać. O wiele bardziej wolała jechać windą z kimś niż sama. Przy kimś nie spanikuje. Na szczęście mężczyzna znajdujący się w środku przytrzymał windę. - Dziękuję. - uśmiechnęła się z wdzięcznością do mężczyzny i skinęła mu głową. Wcisnęła przycisk 39 i ustawiła się przodem do drzwi windy. Nie zauważyła, że została zmierzona wzrokiem. A może po prostu to zignorowała. Zerkała kontem oka na rosnące numerki. 9... 10... 14... 20... coś zgrzytnęło, coś zamrugało. Światło zgasło na kilka sekund, a potem włączyło się żółtawe światło awaryjne. Licznik pięter pokazywał 29. Już gdy coś zazgrzytało i zgasło światło Reiven poczuła ogarniającą ją panikę. Jeden z koszmarów właśnie się ziszczał. Zaczęła płytko oddychać, oparła się plecami o ścianę, tak przynajmniej miała nadzieję. Gdy włączyło się światło awaryjne, stała pochylona, oparta o ścianę i starała się uspokoić oddech. |
| | | Wiek : 25 lat Zawód : Adwokat
| Temat: Re: [runda #4] Reiven & James Sob Lis 08, 2014 3:56 pm | |
| Windy może i nie były najprzestronniejszym miejscem w całym budynku, ale James szczerze dziękował ich wynalazcom. Nie dość, że chodzenia na co dzień miał naprawdę dużo, to musiałby się jeszcze wspinać po kolejnych stopniach tylko dlatego, że jego klientowi zachciało się mieć okno z panoramą miasta. Budowanie niższych budynków nie rozwiązałoby problemu. Wielkie wieżowce jednocześnie zaspokajały potrzeby bezdomnych ludzi na mieszkania i nie zajmowały tak dużo miejsca jak całe osiedle. W pewnym sensie było to również dobre dla samej natury, której nie niszczyło się w tak wielkich ilościach. Dlatego też Reiven nie powinna marudzić na windy, bez względu na to jak niekomfortowo się w nich czuła. James też nie był ich fanem, ale przynajmniej doceniał w jakimś stopniu ich istnienie. O wiele ciekawszy temat znajdował się jednak teraz przed jego oczami. Młoda dziewczyna, blondynka i do tego w sukience do kolan. Wystarczyła tylko jedna kobieta, żeby Starkey zastanawiał się czy ma szczęście, że właśnie ją spotkał, czy też raczej pecha, bo nie dane im będzie zamienienie większej ilości zdań, poza tymi, podczas których wymieniają grzeczności. - Nie ma za co. - odpowiedział uprzejmie z szerokim uśmiechem i odsunął się w kąt windy, żeby zrobić miejsce dla swojej towarzyszki przyszłej niedoli. Okazało się nawet, że jadą na podobne piętra! Tylko co takiego robi tutaj Ruen późnym wieczorem? W przypadku tego adwokata nie było to wale dziwne, bowiem James często pracował do późnych godzin wieczornych. Żeby zarobić na chleb Starkey musiał być osobą dość dyspozycyjną, bo zawód nie był dość łatwy. Jednak do kogo zmierzała blondynka? Do swojego męża? Nieee. Wydawała się za młoda, żeby być zamężną. Więc może do chłopaka? To już bardziej prawdopodobne. I kiedy adwokat miał się już zastanawiać kim jest ten szczęśliwy wybraniec, wtedy stało się coś nieoczekiwanego. Winda szarpnęła, coś zazgrzytało i James zobaczył dobrze sobie znane światło - awaria. Westchnął pod nosem i odstawił aktówkę na podłogę, aby zaraz podejść do panelu windy. Zaczął wciskać guzik z czterdziestym piętrem, jednak nic się nie wydarzyło. Dlatego też wcisnął guzik wzywający ekipę techniczną, ale wtedy zauważył coś niezbyt pocieszającego. Światło nie zmieniło swojego koloru, a powinno, co oznaczałoby, że ktoś zmierza już tutaj, żeby usunąć usterkę. James już miał przeklinać, kiedy usłyszał płytkie oddechy dziewczyny. Odwrócił się w jej stronę i wcale się nie pomylił. Reiven wyglądała na lekko spanikowaną. - Proszę Pani, spokojnie. Technicy już na pewno do nas jadą. - powiedział cichym, opanowanym głosem, kładąc rękę na jej ramieniu dla uspokojenia jej nerwów - Nazywam się James Starkey, a Pani? Skoro przyjdzie nam spędzić parę minut na takim metrażu, to równie dobrze możemy je spędzić na rozmowie, prawda? - zapytał, uśmiechając się szeroko. Starkey z reguły był pogodnym człowiekiem, a teraz mógł wykorzystać swój optymizm i radość do uspokojenia kogoś innego, więc czemu miałby z tego nie skorzystać? Zresztą podczas miłej rozmowy zawsze może wymyślić co takiego zrobić, żeby dać znać służbom o zacięciu się windy, a jednocześnie nie alarmować swojej towarzyszki. Ostatnim czego mu tutaj brakowało, to atak paniki. |
| | | Wiek : 19 Zawód : Prywatny ochroniarz Przy sobie : Komórka, nóż ceramiczny, dowód tożsamości, klucze do mieszkania Obrażenia : Implant w prawej nodze, częściowa amnezja - obrażenie trwałe.
| Temat: Re: [runda #4] Reiven & James Sob Lis 08, 2014 6:25 pm | |
| Zdziwiłby się zapewne, gdyby się dowiedział, że ta młoda dziewczyna nie dość, że miała męża, to jeszcze była po rozwodzie. Rozwodzie, który obecnie nic dla Rei nie znaczył, ale o tym wiedziała tylko ona i Michael. Wysokich budynków nie lubiła nigdy. W Pierwszym Dystrykcie było kilka wyższych budynków, ale raczej budowano domy, które nie miały okropnej cechy jakim było przysłanianie nieba. To nie tak, że teraz już była spanikowana na tyle, by nie myśleć logicznie, by biegać czy wrzeszczeć ze strachu. Po prostu musiała się uspokoić. Wiedziała jak to zrobić, znała siebie, swoje reakcje na bodźce. Podniosła spojrzenie na mężczyznę. No pięknie, jeśli się teraz przedstawi, zapewne mężczyzna skojarzy, że jest byłym szefem strażników pokoju. W najgorszym wypadku - zwyciężczynią Igrzysk. A ona przy nim spanikowała. Przez sekundę rozważała przedstawienie się fałszywym nazwiskiem, ale odrzuciła ten pomysł. Nie było sensu kłamać, bo przecież prawda mogła wyjść kiedyś przy jakiejś okazji. - Reiven Ruen. - wyprostowała się i wyciągnęła dłoń by zrobić to jak należy, znaczy przedstawić się. - Oby to było kilka minut, ponieważ jak się spóźnię, to przyjaciele mnie zabiją. - uśmiechnęła się rozglądając się nerwowo po windzie, by czymś zająć myśli i nie myśleć o tym, że są wysoko, w metalowej puszcze. |
| | | Wiek : 25 lat Zawód : Adwokat
| Temat: Re: [runda #4] Reiven & James Nie Lis 09, 2014 12:33 am | |
| Reiven Ruen! Doskonale znał te personalia, bowiem pomimo tego, że Igrzysk nienawidził to i tak się nimi interesował. Tylko co było z tymi wszystkimi kobietami? Rosemary Garroway - jego siostra, równie inteligentna co urodziwa. O Rei na razie James mógł za to stwierdzić na pewno to drugie, chociaż z pewnością uroku odejmował jej fakt, że trudziła się zabijaniem innych trybutów. Z drugiej jednak strony była szefową Strażników Pokoju co oznaczało, że jakoś przyczyniała się dla społeczności. Chociaż... Czy nie można tego raczej traktować jako usługiwanie władzy? Starkey był zwyczajnie niepewny. Nie wiedział co ma sądzić o kobiecie znajdującej się przed nim, więc zaryzykował i postawił wszystko na jedną kartę - postanowił poznać ją podczas tego pobytu w windzie i dopiero podjąć decyzje. A może jednak jest w środku niej coś z dobrego człowieka? Teraz jednak uśmiechnął się czarująco i pochwycił dłoń Ruen w swoją własną, oczywiście nachylając się przy tym geście i delikatnie całując wierzch dłoni nowo poznanej towarzyszki niedoli. Starkey być może nie posiadał ojca podczas swojego dorastania, ale to matka wzięła na braki cały ciężar wychowywania go i chyba odwaliła kawał dobrej roboty. - Nie sądziłem, że będzie mi dane spotkać tutaj kogoś takiego, jak Ty. - zagadnął, wcale nie wtrącając do zdania ironii. Zwyczajnie nie było ku temu żadnej potrzeby - I nie powinna się Pani martwić. Z pewnością niedługo ruszymy ponownie, a do tego czasu można się zawsze lepiej poznać. - dodał jeszcze, puszczając już dłoń byłej trybutki. Teraz wrócił do swojego niewielkiego kącika i zdjął marynarkę, jednocześnie podwijając rękawy. Może i lato się kończyło, ale nadal było piekielnie gorąco, a już szczególnie w tej małej windzie. - Może jakaś gra na rozluźnienie? Kiedy byłem mały lubiłem grać z siostrą w "nigdy nie". Zna Pani zasady? - zapytał, przenosząc wzrok na Ruen, jednocześnie bawiąc się zegarkiem na swojej ręce - Wtedy używaliśmy cukierków, na studiach mieliśmy alkohol, a tutaj chyba będzie trzeba się zadowolić czymś innym. Jakieś pomysły? Ja w każdym razie zaczynam. Nigdy nie miałem narzeczonej. - pierwsze wyznanie, które oczywiście było zgodne z prawdą. Starkey doskonale zdawał sobie sprawę, że z tych kilku minut, które mają tutaj spędzić równie dobrze może się zrobić parę godzin, więc na razie wymyślił nawet najprostszą grę, aby zając czymś Reiven. Później jej powie, ze chyba spędzą tutaj razem noc. |
| | | Wiek : 19 Zawód : Prywatny ochroniarz Przy sobie : Komórka, nóż ceramiczny, dowód tożsamości, klucze do mieszkania Obrażenia : Implant w prawej nodze, częściowa amnezja - obrażenie trwałe.
| Temat: Re: [runda #4] Reiven & James Nie Lis 09, 2014 1:22 am | |
| Sława ją wyprzedziła. Patrzyła na mężczyznę nieco nieufnie. Kto normalny zagaduje do kogoś w windzie? Nie Rei. Nie cofnęła dłoni, ale gdy sam ją puścił, chwyciła paczkę z prezentem obiema rękami. - Takiego jak ja? - zmarszczyła brwi. O co znów chodziło? O bycie zwycięzcą czy żołnierzem, rebeliantem czy byłym szefem strażników pokoju? - Plecak odrzutowy musiałam oddać do serwisu więc została winda. - dodała starając się zażartować. Lepiej poznać? Zrobiła krok do tyłu. Może to był jakiś socjopata? Może specjalnie zepsuł windę? Ostatnio w umyśle blondynki często rodziły się teorie spiskowe. - Jeśli to zajmie kilka minut, to raczej nie zdążymy się poznać zbyt dobrze. - uśmiechnęła się przepraszająco i nacisnęła na guzik alarmu. Czemu jeszcze nie było tu techników? Powinni ich do jasnej cholery wyciągnąć. Nawet spojrzała w górę szukając wyjścia przez sufit windy. Brak Gdy mężczyzna zaproponował grę raczej zwątpiła w to, że mężczyzna wierzy w to, że niedługo wyjdą. - Nie znam tej gry. - przyznała. Miała raptem dziewiętnaście lat, nie studiowała, więc takie gry ją ominęły. Raczej bawiła się w "kto pierwszy upoluje wiewiórkę" albo "kto silniejszy/szybszy/wyżej wejdzie na drzewo". Alkohol? Akurat miała przy sobie butelkę dobrego whisky, w końcu szła na pępkowe, pogratulować znajomym narodzin dziecka. Na takie okazje podobno przynosiło się alkohol dla ojca. Dlatego zerknęła tylko do swojej torby, ale nie powiedziała o butelce. To był prezent nie zamierzała go wypijać. - Mam miętowe cukierki. - przypomniała sobie - Też nigdy nie miałam narzeczonej. Ale miałam narzeczonego... zupełnie nie wiem jak w to grać. - wzruszyła ramionami z uśmiechem. |
| | | Wiek : 25 lat Zawód : Adwokat
| Temat: Re: [runda #4] Reiven & James Wto Lis 11, 2014 3:29 am | |
| Jak to kto? Każdy normalny człowiek, który musi spędzić z drugą osobą w windzie następne kilka godzin. Przecież bardziej niezręcznie byłoby, gdyby James nie odezwał się do Rei ani słowem, nie mam racji? Musieliby się gapić w jeden punkt lub ewentualnie wymieniać ukradkiem spojrzenia i w końcu jedno wstydziłoby się odezwać do drugiego. - Dokładnie tak. Mnie nie rozpoznają na ulicy, mało kto kojarzy moje nazwisko. Miło dla odmiany spotkać chociaż raz kogoś sławnego. - odpowiedział, po czym uśmiechnął się delikatnie - Nawet jeśli nie ma przy sobie odrzutowego plecaka - dodał, szczerząc się już szeroko. James był zawsze pogodny i nie przeszkadzało mu nawet to, że właśnie siedział zamknięty w windzie na dłuższy czas. Właśnie! Ruen się jeszcze nie zorientowała, prawda? To dobrze. Postara się to przedłużyć o parę minut i może technicy sami się zorientują, że coś nie działa, albo ktoś zwyczajnie to zgłosi. I dobrze, że adwokat nie wiedział co też takiego chowa przed nim blondynka, bo momentalnie by się obraził. Ma dobre whisky, a nie chce się podzielić Co to za maniery?! Uratowało ją za to stwierdzenie, że nie zna tej gry. Naprawdę? Zawsze sądził, że zna ją dziewięćdziesiąt procent populacji. Czyżby własnie trafił na jedna kobietę z tych pozostałych dziesięciu procent? To byłoby interesujące. - Chodzi o to, że jedna osoba mówi czego nigdy nie robiła w życiu. Jeśli druga osoba to coś robiła, powinna pić karną kolejkę, ale alkoholu nie mamy. Nie sądzę też, że chce nam się opychać cukierkami. Możemy więc po prostu użyć tego do poznania się. - wytłumaczył pokrótce, po czym prawie go ścięło. Dziewiętnastoletnia Ruen miała narzeczonego? Przecież ona była młodsza od jego siostry i już tak poważnie zaangażowana. Albo chłopa poważnie kochała, albo była zwyczajnie głupia, że chciała się w takim wieku ustabilizować. NIe wiedział czy dziewczyna będzie chciał kontynuować grę, więc westchnął dość mocno pod nosem rozglądając się po windzie. Nie słyszał żadnego stukania, nikt nie podchodził, nikt się nimi nie interesował. Spojrzał też na tę prawie niewinną dziewczynę znajdującą się w drugim rogu i pokręcił zrezygnowany głową. Naprawdę? - Obsługa techniczna nie odpowiada. Musiało się coś zepsuć. Jesteśmy tu uwięzieni dopóki nie zorientują się, że jedna winda nie działa. Nie mamy im jak dać znać. - poinformował wreszcie blondynkę, wyjawiając tym samym całą prawdę. Z początku nie chciał, żeby panikowała, ale wygląda na to, że jakoś da sobie radę. Jesli nie, to postara się ją uspokoić, a jeżeli nawet to nie zadziała, to w końcu samo jej to wszystko przejdzie. Nie ma się co na zapas martwić. |
| | | Wiek : 19 Zawód : Prywatny ochroniarz Przy sobie : Komórka, nóż ceramiczny, dowód tożsamości, klucze do mieszkania Obrażenia : Implant w prawej nodze, częściowa amnezja - obrażenie trwałe.
| Temat: Re: [runda #4] Reiven & James Wto Lis 11, 2014 3:47 pm | |
| Ale ona jeszcze nie wiedziała, że spędzą tu kilka godzin. Kiedyś utknęłam w windzie... pan przyjechał po pół godzinie. Ale byłam sama. A potem wymienili windę. - Zazdroszczę. - odpowiedziała z bladym uśmiechem. Gdyby ludzie jej nie znali, to by znaczyło, że nie zrobiła nic co by jej dało sławę, jak na przykład zwycięstwo w Igrzyskach. Na jego uśmiech i ona się uśmiechnęła. Czasami wystarczyło, żeby ktoś uśmiechnął się szeroko i reszta świata też chciała się uśmiechnąć. To nie to, że nie chciała się dzielić, ale to był prezent. Załóżmy, że obsługa uwolni ich w przeciągu godziny. Oni obalą flaszkę i co? Pójdzie taka pijana do znajomych? No chyba nie. Ale jak już stracą nadzieję, to czemu nie. Pokiwała głową słuchając zasad. Banalne. Nie tylko miała narzeczonego, ale też potem był jej mężem, a potem się rozwiedli i teraz cały świat myślał, że są po rozwodzie, a potajemnie się spotykali. Ot taka historia. Owszem, była młodsza od Rose. Jakby wiedziała, że James jest bratem jej przyjaciółki, pewnie inaczej by z nim rozmawiała. A tak, był obcym z windy. Wzięła głęboki wdech i wzruszyła ramionami. - To trzeba znaleźć inne wyjście. - zadecydowała. Nie zamierzała siedzieć w tej puszce i czekać, aż skończy się im tlen. Odłożyła paczkę z prezentem na podłogę i wspięła się na palce by spróbować sięgnąć sufitu. Guzik... była za krótka. - Wracając do gry. Nigdy nie... - zastanowiła się przez chwilę. Wydawało jej się, że robiła chyba wszystko. Zabijała, walczyła, kochała, nienawidziła, podróżowała, prawie umarła kilka razy, straciła wiele bliskich osób, była pogryziona przez zmiechy, łaziła po kanałach. Za dużo tego było. - nigdy nie wychodziłam przez szyb windy. Pora to zmienić. Podsadzi mnie pan? - zapytała i wskazała na sufit windy. |
| | | Wiek : 25 lat Zawód : Adwokat
| Temat: Re: [runda #4] Reiven & James Wto Lis 11, 2014 4:46 pm | |
| Zazdrości? Kiedy tu naprawdę nie ma czego. James był po prostu jednym z tysiąca anonimowych ludzi, którzy przewijali się bezsensownie po ulicach, szukając czegoś dobrego do roboty, albo też właśnie z jakiejś wracając. Nie robił nic szczególnego, nie przysłużył się praktycznie niczym, a po prostu wegetował. Oczywiście nie popierał też sposoby w jaki zaistniała Ruen, bo chyba by był hipokrytą, ale niemniej jednak nadal w pewnym sensie miała lepiej. Przynajmniej w mniemaniu tego, który nie znał całej prawdy i tego, jak naprawdę wyglądało jej życie. - Nie ma kompletnie czego. Nikt Cię nie zna, nikt Cię znać nie chce, nikt Cię nie rozpoznaje. Zwykłe, szare życie bez polotu. - wytłumaczył, wzruszając przy tym ramionami, ale w ogóle nie był z tego powodu smutny. Po prostu obiektywnie stwierdził jak wygląda rzeczywistość i tyle w temacie. A pójście pijanym na imprezę kompletnie w niczym nie przeszkadzało. W końcu ile to razy podczas studenckiego życia szło się na before, żeby później zapłacić mniej już na samej imprezie? Oczywiście tutaj Reiven płacić nie musiała, ale samo to, że wypije swoim przyjaciołom mniej alkoholu powinno być dla niej korzystne. W końcu oni zaoszczędzą, a ona nie wyjdzie na taką pijaczkę, na jaką mogłaby pochłaniając hektolitry alkoholu. - Inne wyjście z metalowej puszki? - zapytał, trochę nie dowierzając w to, co właśnie usłyszał. Przecież drzwi są zamknięte, mogli utknąć na półpiętrze i nie dotrzeć w ten sposób nigdzie. To nie było takie łatwe, jakby mogło się wydawać. - Wygrałaś. Nigdy tego nie robiłem, ale skoro chcesz, to może się uda. Tylko co dalej? - zapytał, wstając z kąta i otrzepując swój tyłek z kurzu. Już pominę to, że Ruen właśnie znajduje się w kusej sukience, a chce, zeby do góry podsadzał ją mężczyzna. Przecież wszystko, ale to dosłownie wszystko będzie mógł zobaczyć. Miała jednak szczęście, że Starkey nie zamierzał jej podglądać. To nie tak, że nie chciał, bo chciał... Po prostu miał resztki godności i postanowił nie wykorzystywać tak dogodnej sytuacji. Zamiast tego złączył razem ręce, żeby Reiven mogła na nich pewnie stanąć. Później wystarczyło w razie czego tylko wynieść ją do góry, co też nie powinno być szczególnie trudne. |
| | | Wiek : 19 Zawód : Prywatny ochroniarz Przy sobie : Komórka, nóż ceramiczny, dowód tożsamości, klucze do mieszkania Obrażenia : Implant w prawej nodze, częściowa amnezja - obrażenie trwałe.
| Temat: Re: [runda #4] Reiven & James Wto Lis 11, 2014 5:00 pm | |
| - Odrobina nudy w życiu jeszcze nikomu nie zaszkodziła. - Ruen nie wiedziała jak to jest się nudzić. Zawsze, od dziecka była w coś zaangażowana. Treningi zawodowców, szkolenia do Igrzysk, nauka polowania z ojcem, Igrzyska, praca dla rebeliantów, życie w kapitolu kiedy miała misję do wykonania, rebelia, po rebelii... zawsze coś. - Łatwiej sobie poukładać życie, jak nie trzeba się przejmować nadmiarem polotu. - nawiązała do jego słów. Jakby miała zwyczajne życie, mogłaby teraz siedzieć z mężem na kanapie przed telewizorem i oglądać teleturnieje. Reiven nie piła dużo. Właściwie nie piła wcale. Bardziej chodziło o opróżnienie butelki mającej być prezentem i przyjściem nietrzeźwym. Przecież miała poznać maleństwo swoich znajomych, a nie być pijaczką z zaciętej windy. - Musi być jakieś wyjście na dach, chociażby po to, żeby móc windę serwisować. - nie przerażała ją możliwość wspinaczki po szybie windy jeśli już się wydostaną. Gorzej będzie, jeśli nie dadzą rady otworzyć drzwi na jakieś piętro, lub jeśli winda nagle ruszy. Spódnica była do kolan, więc nie taka kusa. Poza tym wierzyła Rei w to, że James jest w jakimś stopniu dżentelmenem. A nawet jeśli sobie zerknie, to zobaczy rajstopy i ewentualnie zarys bielizny pod nimi. A potem Rei mu połamie obie ręce albo zrobi coś jeszcze gorszego za podglądanie jej. Niech James nie zapomina, że ma do czynienia z zawodowcem. - To chyba Twoja kolej. - położyła stopę na rękach Jamesa, wcześniej ściągając buty. Miała nadzieję, że teraz on się zajmie wymyślaniem tego czego nigdy nie robił, a nie podglądaniem, bo nie chciała mu łamać obu rąk. Gdy była już pod sufitem windy, zaczęła błądzić palcami po materiale szukając jakiś wybrzuszeń czy czegoś świadczącego o klapie w suficie. |
| | | Wiek : 25 lat Zawód : Adwokat
| Temat: Re: [runda #4] Reiven & James Wto Lis 11, 2014 5:38 pm | |
| - Ale jej nadmiar już tak. - za to James doskonale znał to uczucie. W końcu wychował się w Dwójce, która nie była tak rozrywkowa, jakby mogło się zdawać. Co więcej nie miał żadnych zawodów, konkursów, a musiał ciężko pracować, żeby pomóc matce, kiedy ta z kolei zarabiała na odrobinę chleba. Później przyszło doroślejsze życie, w którym musiał się uczyć, a na sam koniec studia, gdzie praktycznie cały dzień spędzał na siedzeniu w książkach i kodeksach. - Łatwiej też stracić chęć do życia w takim układzie. - znowu skontrował, chociaż jemu było daleko do porzucenia życia. Wielokrotnie za to widział osoby, które z powodu nudy robiły coś głupiego, a później lądowały u niego w kancelarii. Nuda to naprawdę poważna rzecz i nie należy jej od tak sobie lekceważyć. Potrafi ludzi popchnąć do najgorszych rzeczy, chociaż w takim wypadku trzeba być naprawdę psychicznym. Jednak czy po części każdy z nas nie jest wariatem? - Powinno być, ale nie wiem czy zdziałamy cokolwiek bez porządnego śrubokręta. - za to Starkey nie był taki pewien czy aby na pewno chce się wspinać po szybie windy. Był raczej spokojnym człowiekiem, to po pierwsze. Po drugie, miał ze sobą teczkę z aktami i nie mógł jej od tak sobie zostawić. Od tego bowiem zależała jego praca. Jeśli informacje w środku dostałyby się w niepowołane ręce, to ktoś mógłby uzyskać haka na jego własnego klienta, co z kolei obróciłoby się to przeciwko niemu. Niby nikogo tutaj nie było, no ale jeśli winda ruszy zanim on się do niej dostanie? To nie są cztery piętra, a miejscami jest ich ponad trzydzieści. Nic nie jest takie oczywiste, jakby mogło się wydawać. - Nigdy nie... nosiłem rajstop, ale to chyba normalne. - zagadnął tak akurat tematycznie. Oczywiście, że nie zamierzał podglądać, chociaż taka wizja go korciła. Miał przed sobą uroczą, młodą blondynkę, która na dodatek znajdowała się jeszcze blisko niego. Nawet wizja złamanych rąk nie była taka zła, bo przecież człowiek przeważnie zachowuje te dobre wspomnienia, złe wyrzucając daleko w kąt swojego umysłu. Teraz przed oczami miał tylko rajstopy i to tę część, która nie znajdowała się pod spódniczką. Był grzeczny niemalże tak, jak jego siostra. Chociaż ona wysadza mosty i robi zamachy. - I jak idzie? - zapytał, żeby się upewnić, bo nie wiedział ile wytrzyma. Nie chodziło tutaj oczywiście o podsadzanie dziewczyny, bo z tym problemu nie miał. Raczej walczył ze sobą, żeby pomimo tego wszystkiego nie spojrzeć pod spódniczkę. W końcu to normalny, męski odruch. |
| | | Wiek : 19 Zawód : Prywatny ochroniarz Przy sobie : Komórka, nóż ceramiczny, dowód tożsamości, klucze do mieszkania Obrażenia : Implant w prawej nodze, częściowa amnezja - obrażenie trwałe.
| Temat: Re: [runda #4] Reiven & James Wto Lis 11, 2014 10:13 pm | |
| Nie wierzyła w to, że stagnacja i brak zbędnych ekscesów by mogły jej się znudzić. Wiadomo, wtedy trzeba zadbać o to, żeby codzienność nie zniszczyła związku. Zadbać o minimum dreszczyku emocji, by potem żadna ze stron nie myślała o skoku w bok. Ale przecież zmiana pozycji w łóżku, czy raz w tygodniu kolacja w restauracji były niczym w porównaniu z szaleństwem jakie było obecne w życiu Rei. - Być może. Jednak kiedy każdy dzień jest walką o przetrwanie, to też w pewnym momencie człowiek zaczyna mieć dość. Dziwnie ciężka była to rozmowa jak na rozmowę dwójki obcych w windzie. - W torebce mam pilniczek. - odpowiedziała. Udało jej się wymacać przerwę świadczącą o tym, że tu kończy lub zaczyna się klapa. Była sprytnie ukryta we wzorze na suficie windy. Nie musiał wychodzić za nią. Rei wezwała by techników, albo spróbowała coś zrobić z windą z zewnątrz i uwolniłaby James'a. W końcu w windzie nie mogli zrobić nic. - Znam facetów, którzy zimą noszą coś w stylu rajstop. - oświadczyła podążając palcami za linią którą wymacała. Podejrzewała, że rajstopowe wyznanie jest spowodowane jej własnymi nogami. - Nigdy nie goliłam twarzy. - skoro już wymieniali się rzeczami związanymi z płcią, to proszę bardzo. Ale w ten sposób się nie poznają. Hehe. - Nieźle. Powinnam zaraz znaleźć uchwyt włazu. Przesuniesz się w lewo? Jakby było Ci za ciężko to mów. |
| | |
| Temat: Re: [runda #4] Reiven & James | |
| |
| | | | [runda #4] Reiven & James | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|