IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Sala Główna i Róg Obfitości - Page 6

 

 Sala Główna i Róg Obfitości

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next
AutorWiadomość
the odds
Game over
Game over
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Sala Główna i Róg Obfitości - Page 6 Empty
PisanieTemat: Sala Główna i Róg Obfitości   Sala Główna i Róg Obfitości - Page 6 EmptySob Wrz 27, 2014 10:54 am

First topic message reminder :

Sala Główna i Róg Obfitości - Page 6 800px-The_Great_Dining_Room

Opis pomieszczenia pojawi się w pierwszym poście Mistrza Gry.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość
the odds
Game over
Game over
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Sala Główna i Róg Obfitości - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Sala Główna i Róg Obfitości   Sala Główna i Róg Obfitości - Page 6 EmptyCzw Paź 09, 2014 11:03 pm

Częściowy paraliż następuje dopiero po kilku minutach, więc Delilah udaje się dojść do drzwi; już na korytarzu w skrzydle wschodnim czuje jednak lekkie mrowienie, a chwilę później traci czucie w nodze całkowicie. Samodzielne chodzenie w takim stanie jest niemożliwe, chyba że przy pomocy ściany/czyjegoś ramienia/laski etc.; nawet w jaki sposób jednak dziewczyna jest znacznie spowolniona.

O ustąpieniu paraliżu poinformuje post GO.


Kolejka: Matthew, Amanda, Pandora, Raphael, Emrys, Maya, Daisy, Lucy, Alex.
Powrót do góry Go down
the victim
Matthew Turner
Matthew Turner
https://panem.forumpl.net/t2425-matthew-turner
https://panem.forumpl.net/t2444-matt
https://panem.forumpl.net/t2443-matthew-turner
Wiek : 19
Przy sobie : kurs pierwszej pomocy
Obrażenia : poparzona kwasem prawa dłoń, dodatkowo opuchnięta od ugryzienia szczura, głębokie rozcięcie na czole, poderżnięte gardło, śmierć

Sala Główna i Róg Obfitości - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Sala Główna i Róg Obfitości   Sala Główna i Róg Obfitości - Page 6 EmptyPią Paź 10, 2014 2:17 pm

Siłował się z Alexem jakiś czas próbując go po prostu ogłuszyć, czy unieruchomić przynajmniej na chwilę, by dać szanse Amandzie na ucieczkę, choć pewnie gdyby mógł przewidzieć konsekwencje swojego postępowania, nie ruszyłby się z miejsca. Postanowił jednak zareagować i to był pierwszy błąd, który popełnił. Kolejnym było to, że wcale nie chciał zabijać, choć pewnie powinien roztrzaskać Alexowi głowę o podłogę w chwili, gdy miał do tego okazję. Taktykę, którą tak skrupulatnie układał w trakcie treningów  mógł dołączyć do setek innych niezrealizowanych projektów, których już nigdy nie będzie miał okazji zacząć, czy dokończyć. Chciał po prostu przeżyć unikając wszelakich starć z innymi uczestnikami. Cóż... nie przewidział, że arena będzie dziwną wersją kapitolińskich willi, w których sam przecież spędził wiele lat swojego krótkiego życia. Jego plan zakładał, że wylądują na jakimś pustkowiu, gdzie możliwe będzie zaszycie się w jakiejś jaskini, czy wąwozie. Na ukrywanie się w budynku nie był przygotowany.
W zasadzie to nie zdołał zrobić nic szczególnego, bo już po chwili poczuł silne szarpnięcie do tyłu. Ktoś zacisnął ramię na jego szyi przystawiając jednocześnie do niej nóż. Jego pięści zaciśnięte były jeszcze przez kilka sekund na marynarce należącej do Amitiela, ale zwolnił uścisk w chwili, gdy zaczęło brakować mu powietrza. Szarpał się jak ryba wyciągnięta z wody próbując uwolnić się z objęć Emrysa machając nogami na wszystkie możliwe strony. Niepoparzoną ręką chwycił przedramię napastnika, ale na niewiele się to zdało, bo ten zacisnął je tylko mocniej na grdyce Turnera. Chłopak poczerwieniał na twarzy, a następnie pobladł. Sinymi ustami starał się złapać chociażby najmniejszy oddech powietrza. Nie musiał się tym jednak zbyt długo przejmować, bo to wszystko nie trwało zbyt długo i właściwie to nawet nie zorientował się, gdy podbiegła do niego Maya z wyciągniętym ku niemu nożem. Krążąca w żyłach adrenalina działała jak najlepszej jakości środek znieczulający. Ostrze weszło wyjątkowo gładko i w sumie, gdyby nie tryskająca krew nie zdawałby sobie sprawy z tego, że właśnie poderżnięto mu gardło.
W tej samej chwili Emrys poluźnił uścisk, dzięki czemu Matt w końcu mógł złapać oddech, ale na to było już za późno. Nóż przebił tchawicę przez co jego gardło opuścił tylko dziwny świst pochodzący od uciekającego powietrza. Źrenice chłopaka rozszerzyły się nagle, gdy w końcu zdał sobie sprawę z tego, że... umiera.
W sumie to pewnie zasłużył sobie na to wszystko. Nie był dobrym człowiekiem, w końcu tacy nie mordują własnych ojców ani nie podkochują się z swoich macochach. Los lubił być przewrotny, ale w jego przypadku wszystko to było aż za bardzo ironiczne. Ginął tak samo jak zabity przez niego Even, w dodatku jego śmierć przypominała tą jego ojca, gdy ten umierał otoczony swoimi bogactwami. Nie tak chciał odejść. Liczył raczej, że wjedzie motocyklem w jakąś przepaść. Ale czy ktokolwiek jest w stanie zaplanować własną śmierć? Nawet jeśli, to Mattowi nie było to dane.
Próbował coś powiedzieć, ale z jego gardła wydobyło się tylko nieokreślone rzężenie. Widać Maya wbiła nóż wyjątkowo głęboko uszkadzając mu nie tylko aortę i tchawicę, ale także krtań. W ostatnim świadomym odruchu przystawił obie dłonie do szyi, z której wciąż tryskała ciepła krew zalewając wszystko i wszystkich dookoła. Jakim cudem normalny człowiek może mieć jej aż tyle?!
Przez dosłownie sekundę spojrzenia jego i Alexa się spotkały. Nie winił go, przecież to były igrzyska, z których żywa wyjść mogła tylko jedna osoba. Od samego początku wiedział, że to nie będzie on, ale spodziewał się, że uda mu się przetrwać trochę dłużej. Chociaż dzień. Miał jeszcze tyle do powiedzenia Amandzie... Naprawdę żałował, że nie zrobił tego wcześniej, gdy był w stanie. Teraz nawet, gdyby chciał nie mógł sobie na to pozwolić. Umierał niemy i przerażony. Dobrze, że nie był świadomy tego, co się właśnie działo z dziewczyną za jego plecami.
Emrys uwolnił w końcu Matta i ten prawie natychmiast opadł bezwładnie na podłogę.
Nie umarł od razu. Rzęził i wił się jeszcze przez jakąś minutę poruszając ustami zupełnie jakby chciał coś powiedzieć. Jego serce przyspieszyło gwałtownie próbując nadrobić straty we krwi, ale było to z góry skazane na niepowodzenie. Tak też musiał czuć się Even, gdy dwa dni temu wykrwawiał się na tej samej podłodze... Dopiero teraz Matt zdał sobie sprawę z tego, że na marynarce i spodniach wciąż ma jego krew.
Nie rozumiał tylko jednego. Wszyscy od zawsze powtarzali, że przed śmiercią człowiek widzi całe swoje życie, jak w jakimś filmie, czy kalejdoskopie. W przypadku Matta nic takiego nie nastąpiło. Słyszał tylko hałas wywoływany przez pozostałych przy życiu trybutów. Wzrok wbity miał w sufit, a obraz przed oczami stawał się z każdą chwilą coraz bardziej rozmazany aż w końcu zapanował kompletny mrok. Nie było już nic. Jego ciałem wstrząsnęły ostatnie krótkie drgawki.
Głowa Matta przechyliła się na bok z wciąż otwartymi oczyma i ustami, ale już się nie ruszał.
Nie musiał już się martwić tym, czy przeżyje kolejną noc, czy tym w jaki sposób zdobyć jedzenie. Na podłodze zostało tylko jego bezwładne ciało, z zastygłym na twarzy przerażeniem. Podobno zmarli wyglądają spokojnie. To nieprawda.

z/t wszystkie wątki
Powrót do góry Go down
the odds
Game over
Game over
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Sala Główna i Róg Obfitości - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Sala Główna i Róg Obfitości   Sala Główna i Róg Obfitości - Page 6 EmptyPią Paź 10, 2014 2:44 pm

Powietrze przeszył armatni wystrzał, kiedy serce Matthew przestało bić, a jego ciało stało się bezwładne.

Maya i Emrys otrzymują punkty za zabójstwo trybuta, rozpiska tutaj.

Kolejka: Amanda, Pandora, Raphael, Emrys, Maya, Daisy, Lucy, Alex.
Powrót do góry Go down
the victim
Amanda Gautier
Amanda Gautier
https://panem.forumpl.net/t2388-amanda-gautier
https://panem.forumpl.net/t2407-kroliczki-amandy#34290
https://panem.forumpl.net/t2406-amanda-gautier#34284
https://panem.forumpl.net/t2807-dee-di#43183
Wiek : 20
Zawód : słodki nożownik
Przy sobie : plecak, jodyna, noże do rzucania, latarka, paczka z jedzeniem
Obrażenia : poszerzony uśmiech, epicki nóż między żebrami

Sala Główna i Róg Obfitości - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Sala Główna i Róg Obfitości   Sala Główna i Róg Obfitości - Page 6 EmptySob Paź 11, 2014 1:26 pm

Miałam wrażenie, że Eryda zaraz wywróci oczy ku niebiosom w geście irytacji, że puma w moim wnętrzu zaśmieje się w pomruku i wyprowadzi się ze mnie w mgnieniu oka. Zawiodłam ich. Zawiodłam też siebie, pozwalając, by jedna z ubóstwianych przeze mnie broni wbiła się w moją pierś.
Ona nie tylko się wbiła. O, nie! Ona zawitała do mego ciała, zabierając ze sobą nagły i oślepiający ból. Myślę, że właśnie dlatego ta drobna dziewczyna, Pandora miała na imię?, zdołała mnie przesunąć ten kawałek w kierunku stołu, by następnie cisnąć mnie jak lalką o jego kant. Zamroczyło to mnie jeszcze bardziej i kompletnie nie ogarniałam, co się wokół mnie dzieje i pewnie dalej bym nie ogarniała, gdyby nie wydarzyło się coś... Wydarzyło...
Właściwie ja to tylko usłyszałam. Tylko i wyłącznie usłyszałam, po tym, gdy półprzytomnie odwróciłam się przodem do swojej napastniczki. Nie ogarniałam. Niczego nie ogarniałam, póki nie usłyszałam właśnie tych huków. Huk broni i huk wystrzału armatniego, z którymi skojarzyło mi się pewne wspomnienie z treningów. Previa zgasiła światło i cisnęła bluzą w próbówki... Ona nauczyła mnie, by nie zwracać uwagi na jej odciągacze i robić swoje, korzystać z własnych instynktów i nie dać się podejść, nie dać się zwariować nagłym i złowrogim odgłosom. Teraz mogłam to wykorzystać.
Choć musiałam się jeszcze pozbyć Daisy, która parła w moim kierunku. Z lśniącym nożem. Kolejny nóż... Pandora pisnęła z bólu. Nie patrzyłam, co się z nią stało. Ja nie oberwałam. Przynajmniej nie teraz, choć zaraz mogło się to zmienić.
Działałam instynktownie. Kopnęłam w nią swoją prawą nogą, natrafiając nagle rękoma na jakiś nadtłuczony półmisek. Nie patrzyłam, co na nim jest, jaki jest, ani nic. Chwyciłam go w obie dłonie i cisnęłam w jej twarz z całej siły. Resztki sałatki zaścieliły moje nogi i trasę, którą pokonało szklane naczynie. Ja zaś, niesamowicie wręcz podjarana faktem, że w mniej więcej jednym momencie rozległy się huki, że kilku trybutów nadal stało nad martwym Mattem, że Pandora była zajęta rozwalonym uchem, o którym nie miałam pojęcia, że Daisy, o ile emgie pozwoli, miała sałatkę na głowie a nie moją osobę, poderwałam się z podłogi, wspierając się na stole i ruszyłam ku jedynemu punktowi, który mógł mnie uratować, który był ostatnią nadzieją w tym moim popapranym świecie. Przesuwałam się w kierunku drzwi, bo biegiem tego nazwać nie można było, za którymi zniknęła Delilah, a które dzięki szarpaninie z Daisy, były teraz najbliżej mnie.
Były blisko, ale trasa ku nim wydawała mi się być wiecznością, zwłaszcza z tak osłabionym organizmem i ta rana... Nie dość, że bolała, to jeszcze pozbawiała mnie krwi. Miałam wrażenie, że zaraz padnę zemdlona, że zaraz padnę na podłogę i zasnę na wieczność. Łapałam się stołu, a gdy ten mi się skończył, wpadałam na szafki, ściany, drzwi, byleby się nie przewrócić i już nie wstać. Starałam się też nie rozpraszać ogarnianiem niebezpieczeństwa. Nie było już na to czasu. Musiałam dojść.
Powrót do góry Go down
the odds
Game over
Game over
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Sala Główna i Róg Obfitości - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Sala Główna i Róg Obfitości   Sala Główna i Róg Obfitości - Page 6 EmptySob Paź 11, 2014 2:50 pm

Choć noga Amandy trafiła Daisy w łydkę, częściowo podcinając jej nogi i na chwilę pozbawiając równowagi, to panna Gautier, znajdując się w pozycji leżącej, zamroczona silnym uderzeniem skronią w kant stołu, osłabiona bólem z rany klatki piersiowej i ogłuszona hukiem wystrzału (dźwięk rozbijanego szkła nie może być porównywany z wystrzałami z pistoletu), nie miała szans ani sił na celny rzut ciężkim półmiskiem. Nóż Daisy trafił ją w załamanie szyi, owocując długim, głębokim cięciem, natomiast wyjęte spomiędzy żeber ostrze uwolniło w końcu wstrzymywany wcześniej upływ krwi.

W tym stanie podniesienie się z ziemi było błędem; nagły wysiłek tylko nasilił krwawienie i zawroty głowy, przez co dziewczyna upadła zaledwie kilka kroków dalej, słabnąc z każdą sekundą, a w końcu tracąc przytomność. Armatni wystrzał obwieścił chwilę, w której zatrzymało się jej serce.


Punkty Amandy zostaną rozdzielone między Alexa, Pandorę i Daisy i zaktualizowane w tym temacie.

Kolejka: Raphael, Pandora, Emrys, Maya, Daisy, Lucy, Alex.
Powrót do góry Go down
the victim
Raphael Grant
Raphael Grant
https://panem.forumpl.net/t2381-raphael-grant
https://panem.forumpl.net/t2382-raphael
https://panem.forumpl.net/t2383-raphael-grant#33798
Wiek : 17 lat
Zawód : trybut, naczelny arystokrata
Przy sobie : Plecak numer 12: śpiwór, pusta butelka, paczka jedzenia, ząbkowany nóż, dwa małe nożyki, widelec, dwie garści owoców, dwa plastry pieczeni, dwa kacze udka

Sala Główna i Róg Obfitości - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Sala Główna i Róg Obfitości   Sala Główna i Róg Obfitości - Page 6 EmptySob Paź 11, 2014 5:27 pm

Cała sytuacja już prawie zaczynała mnie bawić.
Pandora uderzająca głową Amandy o kant stołu, ręka Lucy pociągająca za spust, fontanna krwi zaraz przy twarzy tej pierwszej. Znowu Lucy, znowu dźwięk wystrzału, ale tym razem nie strzelała w stronę Pandory.
Tylko w stronę Daisy.
Zacząłem wrzeszczeć, chociaż sam nie wiedziałem, co tak naprawdę chciałem powiedzieć. W efekcie wykrzyczałem z siebie mało elegancką wiązankę przekleństw okraszoną kilkoma epitetami w stosunku do Igrzysk, i wreszcie zakończoną imieniem Ness. Rzuciłem się w stronę Lucy prawie na ślepo, skupiając się już tylko na jej kolorowych, pachnących kwiatami włosach. Co właściwie mogłem zrobić? Wyrwać jej broń, czy może strzelić sobie w głowę i zakończyć to całe przedstawienie?
W pół kroku spróbowałem sobie wyobrazić ten cholerny garnitur bez guzika zachlapany krwią i sklejone nią włosy, i musiałem skrzywić się pod nosem. Nie, zdecydowanie nie zamierzałem psuć sobie wizerunku.
Byłem już przy Lucy, złapałem ją za rękę, mocno, nawet trochę mocniej, niż zamierzałem, usta drżały mi od powstrzymywanych z trudem przekleństw. Nie wiedziała o Daisy, nie wiedziała o tym, co gwarantowało mi jej przeżycie, nie wiedziała o tym, że mogłam odzyskać Ness. Odwróciłem ją twarzą do siebie, chcąc coś powiedzieć, cokolwiek, ale nie zdążyłem. Usłyszałem cichy świst, i chwilę potem obserwowałem z umiarkowanym spokojem sterczącą jej z ramienia strzałkę. Dotknąłem jej palcem, marszcząc brwi i próbując cokolwiek zrozumieć. Strzałki.
Cholerne, zatrute strzałki.
-Kurwa!-Wrzasnąłem, nie siląc się już na jakiekolwiek konwenanse, miałem dosyć tego balu, tego i całej reszty przyjęć. Chciałem wyjść, chciałem ją wynieść i jej pomóc, Daisy na chwilę przestała się liczyć, kiedy oglądałem strach w oczach Lucy.
Nie, nie, nie, nie, nie, nie, NIE.
Odwróciłem się na pięcie i wyciągnąłem własne strzałki. Skoro nie liczyły się zasady, to nie liczyło się już nic. Wziąłem głęboki oddech, przypominając sobie trening rzucania nożami i mając nadzieję, że rzucanie strzałkami zbytnio się od niego nie różniło. Po chwili jedna z nich ze znajomym świstem poszybowała w stronę wciąż krwawiącej Pandory.
Nie patrzyłem na nią dłużej, nie zastanawiając się nad tym, czy strzałka dosięgnęła celu. Puściłem się biegiem w stronę tego, który śmiał zaatakować Lucy. Czułem, że adrenalina gwałtownie buzowała w moich żyłach, więc jedynie mocniej ścisnąłem w dłoni drugą ze strzałek, i... zatrzymałem się w pół kroku.
Wszystko na chwilę zwolniło, kiedy wpatrywałem się w twarz Alexa, próbując się nie roześmiać. Wszystko zaczęło przypominać jeden wielki żart, ale chyba nie do końca rozumiałem to poczucie humoru.
Zacisnąłem usta, z całej siły kopnąłem w stół, chcąc odrzucić go od Alexandra, i przechyliłem się w jego stronę, przyciskając czubek strzałki do jego policzka. Ręka zjechała mi niżej, musnąłem strzałką jego szyję i dopiero wtedy odsunąłem się ze wstrętem.
-Nie chcę cię więcej oglądać na oczy, Amitiel.- Głos mi nie drżał, czułem tylko gorącą furię i dziwną pustkę mieszającą się z odrazą.- Nigdy więcej, następnym razem nie będę się wahać.
Potem odsunąłem się i biegiem wróciłem do Lucy.
-Już w porządku- powiedziałem najspokojniej, jak tylko potrafiłem. Skrzywiłem się na widok jej bezwładnych rąk, i, nie zastanawiając się dłużej, wziąłem ją na ręce, biegiem kierując się w stronę drzwi numer dwa, za którymi zniknęła Delilah.
Najważniejsze było to, że znowu była ze mną, i tym razem nie zamierzałem jej zostawić.

// no to skrzydło wschodnie, jeśli GO nie chce nic dodać. <33
Powrót do góry Go down
the odds
Game over
Game over
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Sala Główna i Róg Obfitości - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Sala Główna i Róg Obfitości   Sala Główna i Róg Obfitości - Page 6 EmptySob Paź 11, 2014 6:28 pm

Drzwi numer dwa okazały się zamknięte, wygląda więc na to, że Carly i Delilah zdane są - póki co - na siebie. Dostępna pozostaje cała reszta.

Raphael i Lucy - możecie pisać bez względu na aktualną kolejkę (o ile Waszym jedynym działaniem będzie próba przejścia przez inne drzwi, jeśli macie zamiar atakować, trzymacie się kolejności).

Następną osobę z kolejki (Emrysa) proszę przed napisaniem postu o rzucenie sześcienną kością (opcja: 'Sześć oczek'). Wynik odnosi się oczywiście do Pandory. W zależności od ilości wyrzuconych oczek:

1 - strzałka trafiła w szyję; w ciągu minuty od ukłucia następuje utrata przytomności; w razie nie podania antidotum, śmierć nastąpi w ciągu godziny od utraty przytomności,
2, 3 - strzałka trafiła w prawe ramię; dziewczyna nie traci przytomności, ale odczuwa mrowienie, a w ciągu kilku minut traci czucie w górnej części ciała, stan utrzymuje się przez dwie godziny,
4, 5 - strzałka trafiła w prawe udo; dziewczyna nie traci przytomności, ale odczuwa mrowienie, a w ciągu kilku minut traci czucie w dolnej części ciała, stan utrzymuje się przez dwie godziny,
6 - strzałka chybia.


Kolejka: Emrys, Pandora, Maya, Daisy, Lucy, Alex, Raphael.
Powrót do góry Go down
Emrys Everhart
Emrys Everhart
https://panem.forumpl.net/t2555-emrys-everhart
https://panem.forumpl.net/t2557-emrysa#36607
https://panem.forumpl.net/t2556-emrys-everhart
Wiek : 19 lat
Zawód : trybut
Przy sobie : nóż, biały proszek w saszetce, latarka, ząbkowany nóż, zapałki, butelka wody utlenionej, dwie pieczenie, dwa jabłka, banan, nóż do krojenia, widelczyk do ciasta, dwa widelce
Obrażenia : 2 ukąszenia gończych os - na szyi i na policzku

Sala Główna i Róg Obfitości - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Sala Główna i Róg Obfitości   Sala Główna i Róg Obfitości - Page 6 EmptySob Paź 11, 2014 6:37 pm

rzut
Powrót do góry Go down
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Sala Główna i Róg Obfitości - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Sala Główna i Róg Obfitości   Sala Główna i Róg Obfitości - Page 6 EmptySob Paź 11, 2014 6:37 pm

The member 'Emrys Everhart' has done the following action : Rzuć kostkami

'Sześć oczek' : 2
Powrót do góry Go down
the victim
Amanda Gautier
Amanda Gautier
https://panem.forumpl.net/t2388-amanda-gautier
https://panem.forumpl.net/t2407-kroliczki-amandy#34290
https://panem.forumpl.net/t2406-amanda-gautier#34284
https://panem.forumpl.net/t2807-dee-di#43183
Wiek : 20
Zawód : słodki nożownik
Przy sobie : plecak, jodyna, noże do rzucania, latarka, paczka z jedzeniem
Obrażenia : poszerzony uśmiech, epicki nóż między żebrami

Sala Główna i Róg Obfitości - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Sala Główna i Róg Obfitości   Sala Główna i Róg Obfitości - Page 6 EmptySob Paź 11, 2014 8:47 pm

Miałam piękną wizję, która na chwilę zagościła w mojej głowie. Piękna wizja, w której miałam przeżyć i iść dalej przez świat, dzierżąc w swych dłoniach jakże zacne życie Amandy Gautier, swoje własne życie. Tak, Amanda Gautier to ja! Jestem niesamowita, wiem.
W tamtej chwili myślałam, że sama o nim decyduję. O swoim życiu, w sensie. Myślałam, że to ja jestem jego panią, że, jeśli zechcę, jeśli naprawdę będę tego pragnąć, przeżyję. Dokładnie, myślałam, że następnego ranka ponownie otworzę oczy, zwlekę się leniwie z kwartałowego łóżka i będę się kłócić z Tabithą, moją siostrą bliźniaczką, którą od zawsze traktowałam jak młodszą siostrzyczkę, o łazienkę, by potem ponarzekać jej na skromny posiłek, by pożegnać ją, gdy będzie wyruszała do pracy, machając jej zza okna i tęsknić właśnie za nią, czekając niecierpliwie na jej powrót, a gdy ta wróciłaby do domu, zmęczona i senna, ciągnęłabym ją na spacer... Daaaleeeki spaaaceeer, by rozprostować skrzydła po całym dniu w domu.
Myślałam, że przeżyję i że uda mi się wyjść cało z opresji nawet z nożem między swoimi żebrami. Widziałam oczami wyobraźni, jak ciskam miską z sałatką w twarz Daisy. Pełno warzyw ścieliło moje nogi i jej krótkie włosy, zaś ja nie próbowałam ich wszystkich nazwać i ocenić, czy sałatka byłaby zjadliwa, czy może wyplułabym ją po pierwszym kęsie. Ja podrywałam się w górę, wspomagając się stołem, by zacząć biec ku drzwiom. Właściwie, chciałam biec. Chciałam biec całą sobą w ich kierunku, ale... Ale... Ale...
Nie udało mi się.
Nie uniosłam miski i nie ogłuszyłam na chwilkę Daisy.
Nie udało mi się.
Nie wstałam z podłogi.
Nie udało mi się.
Łzy pociekły mi po twarzy, gdy nóż, chłodny, ostry i taki cudownie lśniący w tym ciemnym świetle, ukłuł moją szyję, by wbić się w nią jeszcze głębiej. Jedno ostrze się wbiło, zaś drugie mnie porzuciło, gdy panna Daignault ujęła je swoją dłonią. To też odczułam boleśnie. Nie rozumiałam tego. Zabrała  je... Zabrała mi ostrze, a było przecież moje. Było... Moje...
Nie wiem czemu, ale chciałam się podnieść i nawet mi się to udało. Chciałam nadal uciekać? Czy chciałam iść do Delilah, by poskarżyć się jej, że zadano mi ból? By powiedzieć jakie to złe, że wbito mi nóż, mimo że byłam Królową Noży? By przytulić się i zacząć płakać, narzekając na ten podły świat i jeszcze gorsze Igrzyska? A może wstałam, by odebrać Daisy moją własność? By zabrać jej nóż, który należał przecież do mnie? Kto wie, a może poczułam, że Mattie nie żyje i chciałam się z nim pożegnać? Czy mogłam podświadomie odczuć jego brak na tym świecie? Miałam ochotę poczochrać Lucy po tej kolorowej główce... Może do niej? Albo tę mniejszą... Carly? Była chyba jeszcze drobniejsza ode mnie. Chciałam móc się nią zaopiekować...
Niezależnie od tego, co chciałam osiągnąć, nie udało mi się. Nie udało mi się. NIE UDAŁO MI SIĘ.
To było poczucie porażki. Z pewnością to było to. Wiecie, w trakcie mojego krótkiego życia tak naprawdę nie zrobiłam niczego od początku do końca... Nie przetrwałam Igrzysk. Nie zrobiłam też niczego dobrego, czym mogłabym się chwalić.
Padłam na podłogę. Nikt mi w tym nie pomógł. Sama padłam na podłogę, bo nie miałam już sił iść. Kolejne kroki stawały się coraz cięższe i coraz mniejsze, coraz bardziej bolesne...
Tabitho, ja naprawdę już nie mogłam. Tabitho, wybacz. Zawiodłam cię, moja kochana siostrzyczko. Nie wygrałam, nie pomogłam i jedynie przeszkadzałam twojemu szczęściu. Ithy...
Ithy...
Czemu ta podłoga nie mogła być cieplutka i mięciutka jak Ithy? Chciałam się teraz do niej przytulić, bo było mi naprawdę źle. Bolało. Bardzo. I tak bardzo chciałam w końcu zasnąć. Ona mnie ostatnio tak cieplutko tuliła do snu, przykrywając kołderką pod samą szyję i mówiąc, jak bardzo się cieszy, że wyzdrowiałam i już do niej wróciłam. Chciałam usłyszeć jej głos...
Morze Krwi... Morze Krwi pojawiło się pod moim policzkiem. Rosło sobie i przypominało mi swoją barwą Pole Maków. Pamiętałam, jak stałam na jego środku, a ono otaczało mnie bezkreśnie z każdej strony. A maki kołysały się na wietrze, ocierając się o moje bose stopy... Łaskotały.
Morze Makowe znajdujące się wokół mnie było mokre. Wsiąkało mi we włosy... Czemu je brudziło? Były takie piękne i czyste, a teraz? Czemu je... Ubrudziłam się...
Czerwień...
Ithy... Ithy, kocham cię... Zawsze cię kochałam. Przepraszam...
Maki...
Wiesz, prawda?
Morze...
Ithy... Ja... Nie... Chcę...
Ithy...
Tabitho... Siostrzyczko...
Powietrze przeszył armatni wystrzał, którego nie dane mi było usłyszeć. Umarłam. Mandy umarła.

[Amanda życzy wszystkiego najlepszego Panemowej Rodzinie i ją żegna fabularnie]
Powrót do góry Go down
the victim
Pandora Rouse
Pandora Rouse
https://panem.forumpl.net/t2361-pandora-rouse#33494
https://panem.forumpl.net/t2362-puszka-pandory#33498
https://panem.forumpl.net/t2363-pandora-rouse#33502
Wiek : 14
Zawód : mała miss
Przy sobie : krótki mieczyk, mały zestaw bandaży i plastrów, tabletki do uzdatniania wody, paczka z jedzeniem, kompas, trzy noże i super-widelec z zastawy, pieczeń i parę owoców, świeczka x2
Obrażenia : siniak z tyłu głowy, naderwana małżowina

Sala Główna i Róg Obfitości - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Sala Główna i Róg Obfitości   Sala Główna i Róg Obfitości - Page 6 EmptyNie Paź 12, 2014 12:35 am

Przepraszam, że się wbiłam w kolejkę, ale jutro mogę nie mieć czasu, żeby odpisać, a nie chciałam nikogo blokować. c:

Świat oglądany kątem oka może czasami wydawać się wyjątkowo zabawny. Gdybym w tym momencie skupiła na nim chociaż część swojej uwagi, to mogłabym znaleźć się pod urzekającym wrażeniem chaosu, który wydawał się na stałe zadomowić już w tym pomieszczeniu. Jednak dochodziły do mnie tylko zduszone krzyki i sapania innych trybutów, zagłuszone przez moją własną krew, szumiąca mi w uszach. Nie oderwałam swojego wzrok od czaszki Amandy, która pod siła mojego nacisku, niemal roztrzaskiwała się o kant stołu - gdybym tylko zdecydowała się na tak niemądry ruch, mogłabym przez nieuwagę zamienić się z nią miejscami. Nawet jeżeli jej nieprzytomne spojrzenie nie wydawało się ostrzegać przed zagrożeniem. Jednocześnie kąciki moich ust podrywały się mimowolnie do góry w niezdrowym i może nieco maniakalnym uśmiechu. Pozostawałam jednak w błogiej nieświadomości, wprawiona niemalże w swojego rodzaju trans, podburzany przez dźwięk kości napotykającej na swojej drodze mahoniowe drewno, w idealnym kolorze.
Niespodziewanie w zasięgu mojego wzroku pojawiła się Daisy, ale zamiast posłać jej nieprzyjemne spojrzenie - w końcu chciała odebrać mi moją zabawę - uśmiechnęłam się lekko do niej, widząc, że możemy jednak współpracować i póki co nie zagraża to mojej pozycji w sojuszu, czy na samych Igrzyskach.
Kiedy wbiła w kark Amandy nóż, kropelki krwi trysnęły na moja twarz - nie musiała to jednak być wcale krew wrogiej trybutki, a moja własna, bo dokładnie w tym samym momencie moje ucho przeszyła fala niespodziewanego bólu, a siła pocisku odepchnęła mnie do tyłu, na posadzkę.
Na chwilę zostałam odcięta od zmysłu słuchu, pozostając w całkowitej ciszy, ale przesuwające się przede mną postacie wcale nie zaczęły poruszać się w zwolniony tempie, jak wyglądałoby to, gdyby moje życie naprawdę było filmem. Wszystko pozostało takie samo i nawet ignorowanie mojej osoby nie zmieniło się, kiedy z hukiem i krwią spływającą z twarzy, zostałam odesłana na podłogę.
Przycisnęłam dłonie do rany, próbując jednocześnie zatamować krwawienie, jak i zmniejszyć ból, ale w żadnym wypadku nie mogło mi się udać.
Na kolanach dotarłam do stołu, starając się nie przyciągać niczyjej uwagi i sięgnęłam po leżącą nieopodal materiałową serwetkę, a zaraz po tym przycisnęłam ją do ucha. Pod palcami czułam, jak tkanina szybko nasiąka, ale mimo wszystko podźwignęłam się na nogi, próbując ustalić skąd pochodził pocisk.
Parę osób przewinęło się przez moje pole widzenia, ale pistolet dostrzegłam jedynie w dłoniach Lucy.
- Ty łamago... - wycedziłam tylko przez zęby.
Nie zastanawiając się, zamachnęłam się i rzuciłam w jej kierunku jeden z dwóch noży, jakie wciąż mi pozostały, licząc, że trening z Ośrodka nie pójdzie na marne. Nie zdążyłam jednak prześledzić toru lotu noża, ani upewnić się, czy trafił w ciało ofiary, bo sama poczułam ukłucie w przedramieniu. Zatruta strzałka przyszła z niewiadomego kierunku i natychmiastowo po mojej ręce rozniosło się niepokojące mrowienie. Po chwili nie byłam już w stanie ruszać rękoma, trzymana w mojej dłoni serwetka upadła na ziemię i dotarłam jedynie pod ścianę, opierając się o nią i czekając na swój sojusz. Mogłam jedynie liczyć na to, że się nie wykrwawię.
Powrót do góry Go down
the odds
Game over
Game over
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Sala Główna i Róg Obfitości - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Sala Główna i Róg Obfitości   Sala Główna i Róg Obfitości - Page 6 EmptyNie Paź 12, 2014 1:02 am

Następna osoba w kolejce (Emrys, Lucy lub Raphael) rzuca kostką. Wynik rzutu rozstrzyga o torze lotu noża rzuconego przez Pandorę. Rozrzut w odległości między miejscami trafień wynika z niedoprecyzowania celu rzutu.

1 - nóż chybia, przecina powietrze obok Lucy i upada z brzękiem na posadzkę,
2 - nóż trafia w górną część lewego ramienia i pozostawia cienką, głęboką ranę, która krwawi dosyć mocno i przez chwilę boli; ból ustępuje jednak razem z czuciem w górnej części ciała,
3 - nóż trafia w prawy bok, prześlizguje się po żebrach, przecina materiał sukienki i pozostawia płytkie, długie rozcięcie; niezbyt groźne, dopóki nie wda się zakażenie,
4 - nóż trafia w lewe udo, wbija się i tam pozostaje, dopóki ostrze nie zostanie wyciągnięte,
5 - nóż trafia w prawą łydkę, pozostawiając średnio głęboką, umiarkowanie krwawiącą ranę,
6 - nóż trafia w lewe ucho, nadrywając część płatka; co prawda samo ucho pozostaje na swoim miejscu, ale jest częściowo rozcięte i zaczyna mocno krwawić; oko za oko, ząb za ząb? :>

Kolejka: Emrys, Maya, Daisy, Lucy, Alex, Raphael, Pandora.
Powrót do góry Go down
Mathias le Brun
Mathias le Brun
https://panem.forumpl.net/t1940-mathias-le-brun
https://panem.forumpl.net/t3011-mathias#46489
https://panem.forumpl.net/t1311-mathias-le-brun
https://panem.forumpl.net/t2098-come-to-mommy-my-little-fucker
Wiek : 26 lat
Zawód : #Mathias
Przy sobie : kapsułka cyjanku wszyta w kołnierz, rewolwer, miljon ton heroiny i jakieś podróżne ciuszki
Znaki szczególne : #Mathias
Obrażenia : #Mathias

Sala Główna i Róg Obfitości - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Sala Główna i Róg Obfitości   Sala Główna i Róg Obfitości - Page 6 EmptyNie Paź 12, 2014 1:11 am

Sala Główna i Róg Obfitości - Page 6 91682-i240.photobucket.com-albums-ff174-iloverachelmyers-panda
PANDA ATAKUJE
Powrót do góry Go down
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Sala Główna i Róg Obfitości - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Sala Główna i Róg Obfitości   Sala Główna i Róg Obfitości - Page 6 EmptyNie Paź 12, 2014 1:11 am

The member 'Mathias le Brun' has done the following action : Rzuć kostkami

'Sześć oczek' : 4
Powrót do góry Go down
Emrys Everhart
Emrys Everhart
https://panem.forumpl.net/t2555-emrys-everhart
https://panem.forumpl.net/t2557-emrysa#36607
https://panem.forumpl.net/t2556-emrys-everhart
Wiek : 19 lat
Zawód : trybut
Przy sobie : nóż, biały proszek w saszetce, latarka, ząbkowany nóż, zapałki, butelka wody utlenionej, dwie pieczenie, dwa jabłka, banan, nóż do krojenia, widelczyk do ciasta, dwa widelce
Obrażenia : 2 ukąszenia gończych os - na szyi i na policzku

Sala Główna i Róg Obfitości - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Sala Główna i Róg Obfitości   Sala Główna i Róg Obfitości - Page 6 EmptyNie Paź 12, 2014 9:36 pm

Jak w zwolnionym tempie widział Mayę z nożem powoli osiągającym swój cel. Sekundy dzieliły ostrze od zetknięcia się z szyją Matta, a on właśnie w tamtym momencie zaczął zastanawiać się, czy na pewno powinni tak postąpić. To jest, zabić Turnera. Teoretycznie tak, teoretycznie właśnie wykorzystywali zdobytą przewagę i skracali swoją odległość od zwycięstwa, ale… Emrys czuł, że zabicie Matta jest jednak zupełnie inne, niż zabicie Selvyna. Pomimo tego, że obydwa morderstwa (inaczej tego nie dało się nazwać) wyglądały właściwie tak samo: Everahart nie do końca zastanawiał się, co ma robić, liczył się czas, bo zbyt wiele potencjalnych zagrożeń go otaczało, przyświecał mu tylko jeden jasny cel – pomóc Alexowi i wtedy również ktoś mu towarzyszył w czynie. Wtedy jednak Selvyn, przynajmniej w teorii, mógł się bronić, nie miał ograniczonych ruchów w żaden sposób. Turner tej możliwości nie miał, został jej pozbawiony właśnie przez Emrysa i również przez niego wystawiony na pewną śmierć. To nie było fair. Chociaż nie był pewny, czy w przypadku Igrzysk można mówić o śmierci „fair”. Żadna z nich taka nie była i żadna na dobrą sprawę w ogóle nie powinna się wydarzyć.
Emrys przez dłuższą chwilę stał w bezruchu, patrząc się to na swoje, całe we krwi, ręce, to na zastygły w przerażeniu pośmiertny wyraz twarzy Turnera. Cofnął się parę kroków do tyłu, trochę w ogłuszeniu, trochę w niedowierzaniu, po raz pierwszy bardzo dobitnie odczuwając jak to jest kogoś zabić. I nie wiedział, co ma o tym odczuciu sądzić.
Spojrzał na Mayę, szukając w jej oczach aprobację dla tego, co zrobili. Jednak już chwilę później potrząsnął głową, jakby chcąc się pozbyć z niej pewnych myśli, a kiedy ponownie otworzył oczy, już był spokojny. Przynajmniej na zewnątrz.
Musiał myśleć o ojcu, o powrocie do niego i musiał zaakceptować fakt, że żeby to osiągnąć, zabicie kogoś będzie koniecznością. Bez tego się nie obejdzie i tego nie uniknie, nie może więc od tego uciekać. Kiedyś i tak nastąpi ten moment, w którym wbije nóż w serce osobie, której będzie patrzył prosto w oczy. Tak będzie, na pewno i nie warto było się oszukiwać. Nie da się inaczej przejść tych Igrzysk, niż przez zabijanie. Mógł tylko liczyć na to, że uśmiercenie każdej kolejnej osoby będzie coraz łatwiejsze.
Rozejrzał się w końcu po sali, próbując ogarnąć, co takiego się stało. Amanda zabita, Carly i Delilah nie widział, ranna Lucy z Raphaelem próbowali przejść przez zamknięte drzwi, ranna Pandora…
Zwijamy się stąd – stwierdził nagle, ściskając mocniej w dłoni nóż. – Zwijamy się stąd! – krzyknął, żeby obwieścić to reszcie grupy. – Alex, bierz Pandorę! Daisy, dasz radę iść? – Nie czekając na odpowiedź, gdyż zauważył, że to z obojczykiem będzie problem, wziął ją szybko na ręce. – Maya, wszystko w porządku? – zapytał, po raz pierwszy bezpośrednio zwracając się do swojej partnerki w zbrodni. Następnie rozejrzał się po wszystkich drzwiach w pomieszczeniu i ruszył w kierunku tych z numerem 4.

z/t dla całej naszej zgrai, jeśli GO pozwoli!
Powrót do góry Go down
the odds
Game over
Game over
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Sala Główna i Róg Obfitości - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Sala Główna i Róg Obfitości   Sala Główna i Róg Obfitości - Page 6 EmptyNie Paź 12, 2014 9:45 pm

Emrys, Alex, Daisy, Pandora, Maya - lądujecie w korytarzu w skrzydle zachodnim. Pamiętajcie, że dziewczyny wymagają opatrzenia ran, proszę też o uzupełnienie pól 'obrażenia' i 'przy sobie', póki jeszcze pamiętacie, co się komu stało.

W pomieszczeniu zostają jedynie Lucy i Raphael. Dookoła wydaje się być spokojnie, ale gdzie podziewają się Jason, Paige i Royce?
Powrót do góry Go down
the odds
Game over
Game over
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Sala Główna i Róg Obfitości - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Sala Główna i Róg Obfitości   Sala Główna i Róg Obfitości - Page 6 EmptyWto Paź 14, 2014 11:55 pm

Równo o północy dają się słyszeć dźwięki hymnu Panem, a na hologramie pod sufitem wykwita herb Kapitolu. Następnie wyświetlane są zdjęcia poległych dzisiaj trybutów: Sebastiana Lyberga, Matthew Turnera i Amandy Gautier. Kiedy znika twarz Amandy, projekcja gaśnie, a dźwięki muzyki cichną.

Dzień trzeci dobiera końca, od jutra chcemy rozpocząć już dzień czwarty, opatrzcie więc rany, uzupełnijcie ekwipunki, oszacujcie straty i wyśpijcie się dobrze.
Powrót do góry Go down
Sponsored content

Sala Główna i Róg Obfitości - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Sala Główna i Róg Obfitości   Sala Główna i Róg Obfitości - Page 6 Empty

Powrót do góry Go down
 

Sala Główna i Róg Obfitości

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 5 z 6Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

 Similar topics

-
» Sala główna
» Lobby i sala główna
» Główna Przystań
» Główna ulica
» Główna ulica

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Panem et circenses :: Po godzinach :: Archiwum :: Lokacje :: 2. arena-