|
| Pokręcony świat Charliego | |
| Autor | Wiadomość |
---|
Wiek : 18 Zawód : drobny złodziejaszek Przy sobie : aparat fotograficzny, zapalniczka, tygodniowy zapas kawy, scyzoryk wielofunkcyjny, latarka z wytrzymałą baterią, wytrych Znaki szczególne : nieodparty urok Obrażenia : niezagojona rana postrzałowa prawego barku, obtarte wnętrze prawej dłoni
| Temat: Pokręcony świat Charliego Pią Kwi 25, 2014 7:45 pm | |
| Nie warto czytać, bo i tak nic z tego nie zrozumiecie... |
| | | Wiek : 18 Zawód : drobny złodziejaszek Przy sobie : aparat fotograficzny, zapalniczka, tygodniowy zapas kawy, scyzoryk wielofunkcyjny, latarka z wytrzymałą baterią, wytrych Znaki szczególne : nieodparty urok Obrażenia : niezagojona rana postrzałowa prawego barku, obtarte wnętrze prawej dłoni
| Temat: Re: Pokręcony świat Charliego Pią Kwi 25, 2014 8:28 pm | |
| Kartka z dziennika Dzień 124 126 135 ??? Drogi przyjacielu,
Maisie wciąż nie wraca... Zaczynam sądzić, że znów to się stało. Czy naprawdę przynoszę takiego pecha? Nie mogę przestać o tym myśleć. Zabiłem Maisie, prawda? Umarła, bo się poznaliśmy. Zabiłem ją.
Znowu. Nie potrafię przestać tak myśleć. Nie potrafię... Nie chciałem tego. Naprawdę nie chciałem. To moja wina. Zastanawiam się nad tym jaki jest sens ciągnięcia tego wszystkiego. Wciąż myślę o Morranie. Ją też zabiłem. Pisałem Ci już o tym, ale wciąż nie mogę sobie tego wybaczyć. Może powinienem unikać kontaktu z ludźmi? Tylko przez to cierpią, a ja nie chcę, by cierpieli przeze mnie. To wciąż siedzi w mojej głowie, wraca jak nieproszony gość. Próbowałem zapomnieć, myśleć o czymś innym, ale to niemożliwe. Wystarczy, że zamknę oczy i oni wszyscy się pojawiają. Czy to już obłęd? Cieszy mnie tylko jedna rzecz - to, że nigdy się nie spotkamy, drogi Przyjacielu. Dla Twojego dobra. Poza tym, nie sądzę, żebyś chciał przyjaźnić się z dzieciakiem takim jak ja. Gdybyś mnie poznał... Z pewnością stwierdziłbyś, że nie chcesz mieć kogoś takiego za przyjaciela. Ale te listy, one mi pomagają. Dzięki nim wciąż jeszcze funkcjonuję. Pewnie zauważyłeś, że straciłem rachubę w liczeniu dni. Gdzieś zgubiłem pozostałe listy. Te, których pewnie nigdy nie dostaniesz. Jestem pewien, że upłynęło co najmniej sto dni od czasu, gdy tutaj przyjechaliśmy, ale ile dokładnie - nie jestem w stanie powiedzieć. Ale to chyba już nieważne...
Charlie |
| | | Wiek : 18 Zawód : drobny złodziejaszek Przy sobie : aparat fotograficzny, zapalniczka, tygodniowy zapas kawy, scyzoryk wielofunkcyjny, latarka z wytrzymałą baterią, wytrych Znaki szczególne : nieodparty urok Obrażenia : niezagojona rana postrzałowa prawego barku, obtarte wnętrze prawej dłoni
| Temat: Re: Pokręcony świat Charliego Nie Maj 11, 2014 9:46 pm | |
| Krótkie w treści zeznanie napisane na jakiejś wymiętej kartce nierównymi i krzywymi literami - gdzieniegdzie widać jakieś plamy (krwi? potu?) Przepraszam za to wszystko, co się stało, nie chciałem, by komukolwiek stała się jakaś krzywda. Maisie poznałem na ziemiach niczyich, siedem dziewięć niecały rok temu. Pomagaliśmy sobie, nic więcej. Nie wiedziałem, że jest Pana córką - za murami takie rzeczy nie mają znaczenia. Zniknęła dwa miesiące temu i aż do wczorajszego dnia nie dawała znaku życia. To było przypadkowe spotkanie, nigdy nie naraziłbym jej na niebezpieczeństwo. Ucieklibyśmy wcześniej, gdybym wiedział, że zaczną do nas strzelać. Ktoś (nie wiem, czy byli to żołnierze, czy bandyci) otworzył ogień z niewiadomych powodów. Udało nam się uciec, ale zostałem postrzelony w ramię. Maisie opatrzyła moją ranę, po czym odeszła. Nie chciałem, żeby stało się jej coś złego. Maisie pomogła mi, gdy tego potrzebowałem, to wszystko nie jej wina. Ja naprawdę nic poza tym nie wiem. |
| | | Wiek : 18 Zawód : drobny złodziejaszek Przy sobie : aparat fotograficzny, zapalniczka, tygodniowy zapas kawy, scyzoryk wielofunkcyjny, latarka z wytrzymałą baterią, wytrych Znaki szczególne : nieodparty urok Obrażenia : niezagojona rana postrzałowa prawego barku, obtarte wnętrze prawej dłoni
| Temat: Re: Pokręcony świat Charliego Pon Maj 26, 2014 12:20 pm | |
| Kartka z dziennika Dzień 1 Drogi przyjacielu
Piszę do Ciebie ten list, bo potrzebuję kogoś, kto mnie wysłucha. Nie oczekuję i nie chcę byś kiedykolwiek odpowiedział na któryś z tych listów. Wystarczy mi sama świadomość, że istnieje ktoś z kim mogę podzielić się swoimi przeżyciami. Ktoś, kto nie będzie bez przerwy krytycznie oceniał mojego postępowania, a zamiast tego spróbuje zrozumieć. Chcę wiedzieć, że tacy ludzie istnieją. Być może listy te wydadzą Ci się zabawne, ale to nic - najważniejsze, że będziesz. Jestem też świadomy, że nigdy ich nie dostaniesz. Musisz wiedzieć, że to, co Ci opiszę jest wynikiem wielu wydarzeń, najczęściej nieszczęśliwych wypadków i zbiegów okoliczności, które sprawiły, że znalazłem się w tym, a nie innym miejscu. Z pewnością łatwiej byłoby, gdybym znał swoich rodziców, ale z tego co mi wiadomo, ci odeszli, gdy byłem jeszcze niemowlakiem. Przez wiele lat obwiniałem się o ich śmierć, ale doszedłem w pewnym momencie do wniosku, że dziecko, które nie potrafi jeszcze chodzić, czy mówić nie mogłoby zrobić nikomu krzywdy. A przynajmniej próbuję w to wierzyć. Wiem jedno - gdzieś tam, na Kapitolu mieszka moja rodzina. Zabawnie to wygląda - nigdy nie postrzegałem siebie, jako kogoś, kto mógłby powiedzieć, że posiada jakichś żywych krewnych. A jednak... Z tego co udało mi się dowiedzieć, to właśnie oni są winni tego, co stało się moim rodzicom. Staram się ich za to nie winić, ale to naprawdę trudne - świadomość, że mógłbym mieszkać z mamą i tatą.... Ale nie o tym chciałem pisać. W powietrzu wyczuwa się niepokój przed nadchodzącą rebelią, o uczestnictwo w której zabiegałem przez tak wiele czasu. Nikomu tego nie powiedziałem i nikt się o tym nie dowie, ale czuję, że Tobie mogę zdradzić ten 'sekret'. Boję się. Nigdy wcześniej tak bardzo nie lękałem się tego, co się wydarzy - czym innym jest przygotowywanie się do walki, a czym innym sama walka. Lada dzień wyruszamy i być może list ten będzie pierwszym jak i ostatnim, który do Ciebie napiszę, dlatego chciałbym Cię przeprosić - nie chciałem na samym wstępie przytłoczyć Cię moimi problemami i mam nadzieję, że mi to wybaczysz.
Twój Charlie |
| | | Wiek : 18 Zawód : drobny złodziejaszek Przy sobie : aparat fotograficzny, zapalniczka, tygodniowy zapas kawy, scyzoryk wielofunkcyjny, latarka z wytrzymałą baterią, wytrych Znaki szczególne : nieodparty urok Obrażenia : niezagojona rana postrzałowa prawego barku, obtarte wnętrze prawej dłoni
| Temat: Re: Pokręcony świat Charliego Nie Lis 16, 2014 8:43 pm | |
| Koniec lata 2283 Sytuacja w państwie była więcej niż nieciekawa. Charlie starał się za wszelką cenę trzymać z boku tego wszystkiego, co działo się na szczycie, zwłaszcza, że jego ostatnie doświadczenia z mieszaniem się w politykę skończyły się dla niego dość nieprzyjemnie. Został wyrzutkiem, który musiał każdego dnia walczyć o przeżycie na terenach, które niekoniecznie można było nazwać przyjaznymi. Egzystencja na Ziemiach Niczyich nie była tym, o czym Coin i jej ludzie zapewniali rebeliantów z Trzynastki. Smith, jak wielu mu podobnych, uwierzył w wizję lepszego świata, wolnego od cierpień i ukrywania się w podziemiach państwa, które oficjalnie nie istniało. Rebelia miała być szansą na nowe życie, na odnalezienie rodziny. Gazety, które wpadały mu do rąk jasno wskazywały, że gdzieś na Kapitolu żyje siostrzeniec jego matki, jedyny wciąż oddychający członek niezbyt dużej familii, do której Charlie należał. Kilkukrotnie pojawiał się przed budynkiem redakcji, ale za każdym razem wycofywał się w pośpiechu. Co miałby powiedzieć? Cześć, jestem twoim kuzynem, fajnie, nie?Wszystko to wydawało się tak bardzo absurdalne. Zwłaszcza, gdy uświadomił sobie, że wygłodzony dzieciak w podartych i brudnych łachach nie jest zbyt przekonujący. Z tego też powodu żył marzeniami, w których Charles z radością reaguje na wieści o żyjącym krewnym. Taaak. Był pesymistą, a w najlepszym razie realistą, który świadomy był tego, że szanse na takie zakończenie tej historii są raczej mniej niż marne. Nie łudził się też, że Maisie, która teraz wiodła szczęśliwe życie za murami miasta chciałaby kiedykolwiek znów się z nim zobaczyć. Podczas ich ostatniego spotkania dała mu jasno do zrozumienia, że jest on teraz dla niej niewygodną przeszłością, o której wolałaby zapomnieć. Wciąż go to bolało i pomimo prób wymazania dziewczyny ze swej pamięci nadal trzymał na dnie plecaka jej zdjęcie. Uwielbiał swój aparat, ale teraz wszystko wydawało się nie mieć sensu. Przez pewien czas znów zaczął myśleć o samobójstwie. Skok z wieżowca i roztrzaskanie sobie czaszki o twarde podłoże wydawały się przyjemną alternatywą dla życia, które teraz wiódł. Nigdy nie lubił obchodzić swoich urodzin, ale te osiemnaste były swoistym zakończeniem pewnego rozdziału. Przestał być dzieckiem, a stał się mężczyzną, chociaż tak naprawdę Charlie jeszcze długo szukał będzie szans na szczęśliwe dzieciństwo. Wyprawa do Violatora nie miała być niczym szczególnym, ot, upiłby się do nieprzytomności. Przypadkowe spotkanie sprawiło, że dzień ten z pewnością będzie miłym punktem z przeszłości, do którego z przyjemnością chłopak będzie wracał. Nie zmienią tego nawet utrata ubrań, czy dwie noce spędzone w areszcie. Cypriane była promykiem, który dawał nadzieję na, może niekoniecznie odmianę losu, ale bez wątpienia na jego poprawę. Zapomniał już jak to jest czuć się źle ze świadomością, że się kogoś okradło. Żałował, że kilka miesięcy temu próbował wyciągnąć fanty z kieszeni dziewczyny. Może nawet bardziej niż tego, że wypił z nią zdecydowanie za dużo alkoholu, co odpokutował dzień później. Kac. Okropna przypadłość, z którą wolałby nie mieć więcej nic wspólnego. Może i whisky była w stanie na jakiś czas odgonić złe myśli, ale cena, którą trzeba było zapłacić za tą chwilową ulgę była dla Charliego zdecydowanie zbyt wysoka. Całą noc spędził wymiotując nad toaletą umieszczoną w celi. Nie tak wyobrażał sobie dorosłość, nawet po tych wszystkich doświadczeniach. Życie zdawało się wymierzać mu cios pięścią prosto w twarz. Jesteś dorosły? CIERPZabawne, jak z pozoru nic nieznaczące sytuacje z życia, potrafią zmienić całą przyszłość. Spotkanie z Cypriane, czy kradzież zwykłego scyzoryka, która miała być tylko jednym z wielu wykroczeń, które popełnił w trakcie swojego niezbyt długiego żywota nie zdawały się zwiastować niczego konkretnego. A jednak. Chłopak, który postanowił wyżyć się na Charliem (wciąż nie znał jego imienia!) zapisał się w pamięci Smitha, pomimo swojej wrogości, w dość pozytywny sposób. Gdyby nie wspólna ucieczka przed Strażnikami Pokoju z pewnością wciąż tkwiłby na Ziemiach Niczyich. A kto wie. Może w obecnej chwili, po tych wszystkich czystkach, zostałby zesłany do jakiejś kopalni w Dwunastce? Na szczęście nic takiego się nie wydarzyło. Decyzja o ukryciu się w niewielkim zaułku była jednym z najbardziej znaczących faktów z jego życia. To właśnie wtedy odnalazł klucz, do którego była przyczepiona kartka z dokładnym adresem. Dzielnica Rebeliantów. Długo zastanawiał się, czy powinien udać się na wyprawę, która z pozoru wydawała się być z góry skazana na porażkę. Jeszcze więcej czasu prowadził obserwację mieszkania, do którego trzymał klucz. W końcu, stwierdziwszy, że nikt z niego nie korzysta, zdecydował się przekroczyć próg apartamentu. Serce biło mu jak szalone, a dłonie drżały jak nigdy wcześniej. Wybrał porę dnia, gdy większość z mieszkańców budynku była w pracy, czy też oddawała się przyjemnościom zapewnianym przez bogate centrum. Nie mógł ryzykować, że ktoś by go zobaczył. W mocno sfatygowanych spodniach i równie mizernie wyglądającym plecaku przewieszonym przez ramię zwracał uwagę. Jakkolwiek starałby się doprowadzić do względnego porządku tak wciąż przypominał bardziej bezdomnego kota aniżeli rozkapryszonego nastolatka. Niewiele miał do stracenia, a zyskać mógł naprawdę sporo. Nie snuł jeszcze żadnych planów o przyszłości w Dzielnicy Rebeliantów, gdyby okazało się, że mieszkanie rzeczywiście jest opuszczone. Do końca życia zapamięta dzień, kiedy pierwszy raz się tam pojawił. Bijący z każdego kąta luksus (dla chłopaka zwykła łazienka była synonimem luksusu) zaparł mu dech w piersiach. Nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, jak przyjemna może być długa gorąca kąpiel, zwłaszcza, gdy z wanny ostatni raz korzystało się przed ponad rokiem. Materac w łóżku był tak miękki, że Charlie nie był w stanie porównać go z niczym sobie znanym. Ten zatęchły, na którym sypiał w opuszczonym muzeum nie mógł równać się nawet z podłogą, która również okazała się niezwykle wygodna. Początkowo mieszkanie odwiedzał sporadycznie robiąc sobie z niego przystanek na krótkie wizyty, podczas których mógł się wyspać w wygodnym łóżku, czy wziąć porządną kąpiel. Z czasem jednak coraz częściej odwiedzał to miejsce, aż w końcu bywał tu częściej niż w swojej dawnej kryjówce. Strach o przyłapanie stawał się mniejszy z każdą spędzoną w mieszkaniu chwilą. Sąsiedzi okazali się mniej podejrzliwi, niżby się tego spodziewać. Cóż, na Kapitolu mało kto interesował się życiem obcych ludzi, chyba, że ci coś znaczyli. Charlie był dla nich po prostu kolejnym bogatym dzieciakiem, któremu rodzice zafundowali wyjątkowo kosztowny prezent. Interesami w stolicy kierowała polityka i władza, która coraz częściej pokazywała swoją prawdziwą, okrutną twarz. Dlatego też, wiele miesięcy temu, obiecał sobie, że nigdy więcej nie będzie uczestniczył w żadnych powstaniach. Polityka nie była tym, co przynosiło mu szczęście. O zamachu na prezydent dowiedział się ze specjalnego komunikatu w telewizji. Jeszcze tego samego dnia opuścił mieszkanie i uciekł na Ziemie Niczyje. Bał się, że zmiana na szczycie pociągnie za sobą nieprzyjemne konsekwencje. Całe miasto aż huczało od plotek, a władze niechętnie wydawały jakiekolwiek oświadczenia. Jego lęki wcale nie okazały się tak bardzo absurdalne. Likwidacja Kwartału, przeczesywanie Ziem Niczyich i czystka wśród najbliższych współpracowników prezydenta nie zwiastowały niczego dobrego. Powrót do szarej rzeczywistości, z sypianiem na zapleśniałym materacu, okazał się trudniejszy niż to sobie wyobrażał. Każdego dnia pragnął znów przekroczyć próg mieszkania, a kluczyk stał się dla niego prawie tak cenny jak jego stary aparat. Po prawie miesiącu ukrywania się w opuszczonych ruinach sytuacja zdawała się w końcu stabilizować. Wciąż musiał uważać na złapanie (bo to było równoznaczne ze zsyłką do obozu pracy), ale wydawało się, że może znów wrócić do Dzielnicy Rebeliantów, którą teraz zaczęto zwać Dzielnicą Wolnych Obywateli. Nigdy nie rozumiał zamiłowania ludzi do zmieniania nazw wszystkiemu i wszystkim. Nowy prezydent? Odwróćmy do góry nogami cały system! Na szczęście dla ludzi takich jak on takie zmiany nie były niczym, co sprawiałoby większe problemy. Żadna różnica, czy okrada się rebelianta, czy Wolnego Obywatela. To tylko kosmetyczna zmiana, która nie wnosiła niczego nowego. Zupełnie jak to było w przypadku zamiany Snowa na Coin, czy teraz Almy na Adlera. Dla Charliego wszystko to było raczej obojętne, choć może starał się po prostu coś takiego sobie wmawiać. Oczywistym było przecież, że zawirowania we władzach dotknęły także i jego. Musiał uważać na każdy swój krok, bo konsekwencje złapania przestały być tylko groźbą wizyty u Ginsberga (którego, pomimo upływu kilku tygodni, wciąż się panicznie bał), a stały się realną możliwością wywiezienia z Kapitolu do jednego z Dystryktów. Nie po to ryzykował tak wiele podczas rebelii, by teraz poddać się bez walki i dać się na powrót zamknąć w obrębie Dystryktu. Charlie Smith z pewnością nie był osobą, która brałaby czynny udział w ostatnich przetasowaniach we władzach, ale bez wątpienia chłopaka dotknęły te zmiany. Ukrywanie się w mieszkaniu w Dzielnicy Wolnych Obywateli wydawało się całkiem rozsądnym rozwiązaniem, zwłaszcza, że niewiele osób spodziewałoby się odnaleźć wyrzutka tuż pod własnym nosem. Ryzykowna decyzja, która na razie naprawdę mu się opłacała. Nie musiał codziennie zmieniać miejsca swojego pobytu, co byłoby koniecznością, gdyby pozostał na Ziemiach Niczyich, które teraz patrolowano prawie bez przerwy wyłapując niedobitki uciekinierów. |
| | |
| Temat: Re: Pokręcony świat Charliego | |
| |
| | | | Pokręcony świat Charliego | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|