IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Plac Wyzwolenia - Page 2

 

 Plac Wyzwolenia

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next
AutorWiadomość
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Plac Wyzwolenia - Page 2 Empty
PisanieTemat: Plac Wyzwolenia   Plac Wyzwolenia - Page 2 EmptySro Lip 16, 2014 11:29 pm

First topic message reminder :





W jednej z najruchliwszych części Kapitolu znajduje się Plac Wyzwolenia - dokładnie w miejscu, w którym niegdyś wznosił się Ośrodek Szkoleniowy. Zniszczony przez nieznanych sprawców, którzy spowodowali potężny wybuch w sali treningowej, został poddany rozbiórce, ale na odbudowę się nie zdecydowano. Zamiast tego, w dokładnie rok od wybuchu rebelii, do użytku oddano spory plac eventowy, upamiętniający wyzwolenie kraju spod reżimu prezydenta Snowa.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość
the odds
Alma Coin
Alma Coin
Wiek : 52
Zawód : była prezydent Panem
Obrażenia : w śpiączce

Plac Wyzwolenia - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Plac Wyzwolenia   Plac Wyzwolenia - Page 2 EmptyNie Lip 20, 2014 2:58 pm

Przez dłuższą chwilę kobieta milczy, stojąc jedynie na podwyższeniu i obserwując zgromadzony tłum. Choć z jej twarzy jak zwykle trudno cokolwiek wyczytać, wydaje się zadowolona z tego, co ma przed oczami. Ubrana jak zwykle w charakterystyczny, szary mundur, stylizowany na stroje Trzynastego Dystryktu, zdaje się wyróżniać spośród innych, bardziej elegancko ubranych członków Rządu. Jasne, prawie białe włosy, gładko spływają na ramiona, jak zwykle idealnie proste.
- Witajcie - odzywa się w końcu. Jej głos, zwielokrotniony, roznosi się po całym placu. Sylwetka przekazywana przez rozstawione tu i ówdzie telebimy, również jest doskonale widoczna. - Nie wyobrażacie sobie, jaka to radość, widzieć Kapitol wolny, szczęśliwy i zjednoczony, w niespełna rok od rozpoczęcia rewolucji. - Po każdym kolejnym zdaniu następuje przerwa, jakby kobieta dawała swoim własnym słowom czas na przebrzmienie. Choć nie ma przed sobą żadnej kartki, trudno uwierzyć, że tekst przemówienia nie został wcześniej przygotowany. - Rozejrzyjcie się! - kontynuuje, wskazując wystudiowanym gestem dookoła, jakby chciała objąć wzrokiem wszystkich ludzi na placu jednocześnie - co oczywiście jest niemożliwe. - W niespełna rok udało się Wam - powiedziała, wyraźnie podkreślając ostatnie słowo - wywalczyć rzeczywistość, w której Wasze dzieci nie muszą żyć w strachu o następny dzień. Rzeczywistość z dala od głodu, od strachu, od uciemiężenia. To - znów zrobiła pauzę, tym razem wyciągając obie dłonie i rozkładając je szeroko - jest Wasze dzieło!
Choć oczywiście nie jest to jeszcze koniec przemówienia, głos pani Prezydent milknie na kolejną, dłuższą chwilę, a sama kobieta czeka, aż fala wiwatów na placu umilknie.
Powrót do góry Go down
the civilian
Frank Hearst
Frank Hearst
https://panem.forumpl.net/t2167-francis-hearst
https://panem.forumpl.net/t3008-zabawa-w-lekarza#46347
https://panem.forumpl.net/t2178-frank-hearst#29037
https://panem.forumpl.net/t2180-bajki-na-dobranoc#29040
https://panem.forumpl.net/t2181-franka#29041
https://panem.forumpl.net/t2193-francis-mallory-i-claire-hearst
Wiek : 43 lata
Zawód : chirurg urazowy, lekarz wojskowy
Przy sobie : leki przeciwbólowe, zdobiony sztylet, telefon komórkowy, aparat fotograficzny

Plac Wyzwolenia - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Plac Wyzwolenia   Plac Wyzwolenia - Page 2 EmptyNie Lip 20, 2014 3:12 pm

Najchętniej strąciłby dłoń Mallory ze swojej, ale przecież nie byli nastoletnimi nerwusami, przepychającymi się i i wszczynającymi wielkie, dramatyczne awantury w tak ważnym dniu. Inna sprawa, że dotychczas doskonały nastrój Franka rozprysł się w jednej chwili, sprawiając, że zacisnął zęby, prostując się sztywno na wygodnym siedzeniu.
To nie była ich pierwsza kłótnia, ba, nie była to nawet kłótnia z pierwszej setki. Żyli ze sobą ponad dwadzieścia lat i zdarzały się większe spięcia, ale od jakiegoś czasu...wydawało się, że przycichły. Od urodzenia Kacy życie Hearstów - przynajmniej z perspektywy Francisa - wyglądało na perfekcyjną sielankę, nawet, jeśli przerywała ją wojna. Nie mieli teraz na co narzekać i żadna Wielka Sprawa nie różniła ich od dawna. Teraz jednak było inaczej; Frank byłby głupi, gdyby ignorował zagrożenie, jakie cały czas wisiało nad Rebeliantami. Dlatego też dał się ponieść swojemu charakterowi, nachylając się do ucha Mallory i wcale nie przenosząc wymiany zdań do ich przestronnej kuchni, dzisiejszego wieczora.
- Chcesz skontaktować się z kimś, kto spowodował śmierć kilkudziesięciu niewinnych osób? Tylko dlatego, że pięknie szkicuje? - wysyczał szeptem, co mogłoby być wzięte za romantyczne wyznania prosto do uszka, ale jego zaciśnięte szczęki wskazywały jednoznacznie na mały małżeński kryzys. - To pierdolony morderca. Co, gdyby na moście była Katherine? Claire? Nasza rodzina? - kontynuował zapalczywie, ale zanim zdążył dokończyć, telebim tuż przed nimi rozbłysł setką kolorów. I setką podniosłych obrazów; kilkadziesiąt sekund temu byłby zachwycony, ale teraz wyprostował się gwałtownie i w końcu wyrwał dłoń z ręki Mallory, wykręcając sobie palce nerwowo. Wzburzony i nie za bardzo poświęcający uwagę wydarzeniom na ekranie, próbując uspokoić szybko bijące serce. Bezskutecznie, nawet widok i głos ukochanej Almy nie był w stanie wprowadzić go znowu w sielankowy trans. Słuchał jednak przemowy Pani Prezydent uważnie, oddychając coraz spokojniej i w końcu obdarzając początek przemowy zdawkowymi, ale mocnymi oklaskami.
Powrót do góry Go down
the civilian
Gerard Ginsberg
Gerard Ginsberg
https://panem.forumpl.net/t1912-gerard-ginsberg#24485
https://panem.forumpl.net/t1854-ginsberga#23978
https://panem.forumpl.net/t1853-gerard-ginsberg#23974
https://panem.forumpl.net/t1864-notatki-z-literatury-i-nie-tylko#24244
https://panem.forumpl.net/t1863-ginsberg#24243
https://panem.forumpl.net/t1916-gerard-i-maisie-ginsberg
Wiek : 51 lat
Zawód : naczelnik więzienia, Betonstahlbieger
Przy sobie : leki przeciwbólowe, medalik z małą ampułką cyjanku w środku. stała przepustka, telefon komórkowy, paczka papierosów, broń palna.
Znaki szczególne : praktycznie zawsze nosi skórzane rękawiczki i wojskowe buty, nie rozstaje się z cygarami

Plac Wyzwolenia - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Plac Wyzwolenia   Plac Wyzwolenia - Page 2 EmptyNie Lip 20, 2014 3:32 pm


Naprawdę bawił się doskonale, wyczuwając, w którą stronę pędzą myśli Nicole i jak próbuje rozwikłać zagadkę, która miała właściwie pod swoim nosem. Nie przeczuwała, że zagrożenie jest tak realne i oczywiste, a Ginsberg nie zamierzał jej tego ułatwiać. Jak większość ludzi, była przekonana, że anonimowe rozmowy to tylko pretekst, by nie stanąć z ofiarą twarzą w twarz, ale nie znała Gerarda. Nie wiedziała, że to człowiek, który nie cofnie się w niczym w spełnianiu zachcianek.
Nawet jeśli były one tak bardzo niedorzeczne jak chęć poznania Randalla i uściśnięcie jego dłoni, by prosto w oczy powtórzyć mu w chwili śmierci to, że pieprzył jego matkę, siostrę i że będzie brał jego dziewczynę. Nie dla siebie, Nicole pozostawała w tym względzie niemal bezpieczna - odda ją strażnikom albo zwierzynie w KOLC-u, zupełnie tak, jak obiecał, nie rzucał przecież słów na wiatr.
Dlatego teraz zbliżał się do Kendith z beztroskim uśmiechem człowieka spełnionego - tak przecież było - i oczekującego na narodziny swojego potomka, otoczonego sławą i strachem, który wyczuwał, kiedy spojrzał na gęsty tłum. Wszyscy kiwali mu głową z uprzejmą rezerwą. Doskonale wiedział, że boją się kolejnego spotkania. Wszak nie byli tacy absolutnie nietykalni, a on nie wybaczał potknięć.
Zupełnie jak kobieta, która zajęła miejsce na podeście, więc zamiast kontynuować dalej tę słowną przepychankę, wskazał na aparat.
- Chodź. Dostaniesz dobre zdjęcia - zajął miejsce, kolejne wskazał jej obok siebie. Tu powinna siedzieć Maisie jako pracownica Mervina, nie jego córka, ale i tak był wdzięczny, że krzywdy zostały zapomniane. A raczej przykryte pod warstwą wielu dokumentów, stwierdzających jej niepoczytalność. Tak naprawdę była zależna od niego i żaden Randall nie mógł jej mu odebrać.
Dlatego był tak bardzo triumfujący, obserwując swoją teściową z pierwszego rzędu i milcząco, ale bardzo sugestywnie wyrażając aprobatę w stosunku do każdego ze słów, które właśnie padały. Razem z wizją nowego Panem. Mało brakowałoby, a otarłby łzę wzruszenia na widok swojego więzienia.
Powrót do góry Go down
the leader
Mallory Hearst
Mallory Hearst
https://panem.forumpl.net/t2222-mallory-hearst#30141
https://panem.forumpl.net/t2223-mallory#30160
https://panem.forumpl.net/t2226-mallory-hearst#30163
https://panem.forumpl.net/t2224-papieros-kawa-ja#30161
https://panem.forumpl.net/t2225-mally#30162
Wiek : 42 lata
Zawód : redaktor naczelna OUTFLOW
Przy sobie : paczka papierosów, zapalniczka, latop

Plac Wyzwolenia - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Plac Wyzwolenia   Plac Wyzwolenia - Page 2 EmptyNie Lip 20, 2014 3:58 pm


Nie chciała kłótni. Życie we względnej sielance było pożądane, nie tylko ze względu na dzieci (Kacy miała zapamiętać inny świat), ale ze względu na nią samą, mającą już dosyć stresów w pracy. Oboje żyli w szybkim tempie, czasami miała wrażenie, że Frank ma jej za złe to, że poświęca się także pracy, ale dzięki temu mogła siedzieć tutaj wyprostowana, nie przejmując się tym, że właśnie rozpętała się awantura małżeńska.
Nie pierwsza i nieostatnia. Z czasem przywykła do tego, że dyskusje z Hearstem były w dużej mierze bezsensowne (uwielbiał postawić na swoim, prawdziwy samiec alfa), ale nie byłaby sobą, gdyby nie zapalała się w tej walce na argumenty. Czasami beznadziejne (jak dziś?), a czasami kończące się grobowym milczeniem i próbą zjednania męża. Za wszelką cenę, wiedziała już, że kocha go najmocniej na świecie, zwłaszcza wtedy, gdy nie daje sobą pomiatać. Ceniła go za ten ośli upór, na równi z wiedzą medyczną, zarostem i ufnymi oczami, które zaczęły nagle ciemnieć z czystego gniewu.
Na jego nieszczęście, wyrażonego.
Nie zamierzała wprowadzać go w pewne fakty, które napawały ją przerażeniem i obrzydzeniem jednocześnie (zwłaszcza, kiedy patrzyła na Ginsberga) w miejscu, które nie przywodziło na myśl intymnej atmosfery i dyskrecji. Spojrzała na niego raz jeszcze, obserwując ich rozłączone dłonie.
- Dobrze wiesz, że oni, że ty... Jesteście dla mnie najważniejsi. Jak w ogóle możesz w to wątpić? - zapytała, odbiegając od tematu dla jego bezpieczeństwa właśnie. Nie mogli przecież dyskutować o rewolucjach i buntach pod nosem Almy, która zaczęła serię wiwatów na ich cześć. Do których się przyłączyła, patrząc niepewnie na Franka. Nie mieli zbyt wiele czasu na dyskusję, zresztą intuicja podpowiadała jej, że nie zrozumiałby, więc wszczynanie awantury było kiepskim pomysłem.
Powrót do góry Go down
the pariah
Nicole Kendith
Nicole Kendith
https://panem.forumpl.net/t1130-nicole-kendith
https://panem.forumpl.net/t3565-nicky#56034
https://panem.forumpl.net/t3564-nicole-kendith#56033
https://panem.forumpl.net/t1136-to-co-bylo-jest-i-bedzie#11701
https://panem.forumpl.net/t3566-nicky#56037
Wiek : 24 lata
Zawód : Uciekinierka
Przy sobie : pistolet, naboje, butelka alkoholu, kapsułka z wyciągiem z łykołaków, telefon komórkowy, laptop, pieniądze upchane po kieszeniach, przetarty plecak, aparat, leki przeciwbólowe
Znaki szczególne : nieufne spojrzenie, utyka na lewą nogę
Obrażenia : złamane serce, martwica nerwów w lewej nodze (nie wszystkich, prawda?)

Plac Wyzwolenia - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Plac Wyzwolenia   Plac Wyzwolenia - Page 2 EmptyNie Lip 20, 2014 4:14 pm

Normalny dzień w pracy, tak to miało wyglądać, to sobie powtarzałam w chwili, gdy moje nogi wkraczały na plac wyzwolenia. Obiecałam sobie, że nie wplącze się w nic, że spokojnie zrobię zdjęcia, takie jak potrzeba, bez wychylania się - w końcu aparat nie był mój, po czym wysłucham do końca przemówienia prezydent i ruszę w swoją stronę. Bez kłopotów, bez zbędnego stresu, zadanie, wykonanie, osiągnięcie celu. To wydawało się takie proste.
A przynajmniej dopóki nie stanęłam twarz w twarz z Gerardem. Co zresztą też mogło obyć się bez większych tragedii; gdybym rozumiała co tak naprawdę się dzieje. Nie przywykłam do takiego nastawienia Ginsberga, wręcz przeciwnie, czemu więc nagle zrobił się… miły? Czemu zaoferował przejście na ty, czemu nie ścisnął zbyt mocno mojej dłoni i w końcu czemu zaproponował mi zajęcie miejsca w pierwszym rzędzie, tuż za przemawiającą Almą Coin, miejsca tak dobre, że każdy inny pracownik Capitol Voice na moim miejscu dałby się pochlastać za możliwość ich zajęcia. Ja za to stałam przez chwilę zupełnie nie mogąc zdecydować się co mam robić. Zdezorientowana, zaskoczona, patrząc niepewnie na krzesło wskazane przez mężczyznę. Nie ufałam mu, nie widziałam powodu do nagłej zmiany nastawienia, niespodziewanych ciepłych przebłysków dobrego serca. Toczyłam walkę sama ze sobą próbując zdecydować się jak mam działać, pójść za głosem obowiązku, szepczącym mi z podekscytowania o danej mi możliwości (w końcu sama przepustka z gazety nie dałaby mi nawet połowy tego), czy może grzecznie podziękować nie narażając się więcej na kontakt z człowiekiem, który cały czas wzbudzał we mnie szereg nieprzyjaznych uczuć?
W końcu jednak wyrobiony przez miesiące pracy dryg fotografa wygrał, przez co – co prawda nie pewnie – szybko zajęłam miejsce obok Gerarda i zacisnęłam palce na aparacie.
- Dziękuje – powiedziałam cicho, nie do końca przekonana, że właśnie to chciałabym powiedzieć mężczyźnie, nadal pełna podejrzeń. Nie chciałam jednak by ktokolwiek mógł mi zarzucić brak dobrego wychowania.
Szczególnie taki człowiek jak Ginsberg.
Uniosłam aparat i szybko zmieniłam ustawienia, po czym wykonałam kilka zdjęć, po chwili jednak zsunęłam się z krzesła i przykucnęłam przed nim dla zapewnienia sobie lepszego kąta do ujęć.
Powrót do góry Go down
the pariah
Charlie Smith
Charlie Smith
https://panem.forumpl.net/t2138-charlie-smith
https://panem.forumpl.net/t2140-charlie
https://panem.forumpl.net/t2139-charlie-smith
https://panem.forumpl.net/t2149-pokrecony-swiat-charliego
https://panem.forumpl.net/t2148-charlie
https://panem.forumpl.net/t2882-opuszczone-mieszkanie-charlie-smith
Wiek : 18
Zawód : drobny złodziejaszek
Przy sobie : aparat fotograficzny, zapalniczka, tygodniowy zapas kawy, scyzoryk wielofunkcyjny, latarka z wytrzymałą baterią, wytrych
Znaki szczególne : nieodparty urok
Obrażenia : niezagojona rana postrzałowa prawego barku, obtarte wnętrze prawej dłoni

Plac Wyzwolenia - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Plac Wyzwolenia   Plac Wyzwolenia - Page 2 EmptyNie Lip 20, 2014 4:26 pm

Tłum okazał się większy, niż początkowo zakładał, ale to chyba nawet dla niego lepiej. Łatwiej będzie się ukryć, a i ludzie w większych grupach są jakoś mniej ostrożni. Przeciskał się pomiędzy kolejnymi osobami, gdy w pewnym momencie dostrzegł kątem oka znajomą, wręcz przerażającą sylwetkę. Ginsberg. Stał dumny jak paw wśród tutejszych elit, jakby to, czym się zajmował w swoim więzieniu nigdy nie miało miejsca. Ot, postronny mógłby odnieść wrażenie, że to całkiem porządny człowiek...
Ale Charlie dobrze wiedział z kim na do czynienia. Nie przyglądał mu się długo bojąc się, że mężczyzna mógłby go zauważyć (co było głupie, zważywszy, że dostrzeżenie chłopca w takim tłumie graniczyło z cudem). Niemniej szybko odwrócił wzrok i zniknął za grupką skandującą jakieś pochlebne hasła na temat prezydent.
Upewniwszy się, że zniknął z pola widzenia naczelnika zaczął rozglądać się za potencjalną ofiarą. Nie trwało to długo. Wkrótce dostrzegł doskonały cel - wyglądająca młodo dziewczyna, ubrana naprawdę porządnie (bogaczy najłatwiej było rozpoznać po stroju...). Ruszył w jej kierunku wkrótce zrównując z nią kroku. Przyjrzał jej się dokładnie, po czym zwolnił i zaczął iść za Cypriane, która dostąpi wątpliwego zaszczytu zostania pierwszą dzisiaj ofiarą kieszonkowca.
Doskonały moment nadarzył się w chwili, gdy na podwyższeniu pojawiła się prezydent Coin. Przedstawienie się zaczęło, a wzrok wszystkich skierował się w jej stronę.
Robił to już wielokrotnie, choć z różnym skutkiem. Czasami dawał się przyłapać z dłonią w tylnej kieszeni jakiegoś jegomościa, ale za każdym razem udawało mu się uciec. Tym razem liczył, że wszystko przebiegnie bez większych komplikacji.
Powolnym krokiem zbliżył się do dziewczyny udając skupienie na tym, co mówi ta stara baba, którą zwano prezydent.
'z dala od głodu, od strachu, od uciemiężenia' - prawie wybuchnął śmiechem na te słowa, ale opamiętał się w porę. Z pewnością ironiczny chichot nie byłby dobrze odebrany i kto wie... Może żołnierze dostali rozkaz, by pozbywać się ludzi wyrażających odmienne zdanie do oficjalnej polityki rządu. Obłuda władz już dawno przestała go szokować. Może jeszcze w Trzynastce liczył, że walka z 'tymi złymi' odmieni także i jego los, ale rzeczywistość szybko ostudziła jego entuzjazm. Pozostawiony sam sobie, jak wielu mu podobnych, musiał pogodzić się z tym, że nie każdy może cieszyć się lepszym życiem. Wylądował na ulicy, pośród gruzów zniszczonego miasta, ziejącego grozą szkieletu, który przypominał o tym jak łatwo jest utracić raz zdobytą władzę. Ale chyba Coin jakoś się tym nie przejmowała...
W końcu wyciągnął dłoń i sięgnął do kieszeni/torebki dziewczyny. Miał tylko chwilę, by coś z niej wyciągnąć i ulotnić się niczym cień.
Powrót do góry Go down
the victim
Joseph Salinger
Joseph Salinger
https://panem.forumpl.net/t871-joseph-salinger
https://panem.forumpl.net/t1282-joseph-salinger
https://panem.forumpl.net/t916-it-feels-like-we-only-go-backwards
https://panem.forumpl.net/t873p15-salinger
Wiek : 37 lat
Zawód : prowadzę gospodarkę Panem

Plac Wyzwolenia - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Plac Wyzwolenia   Plac Wyzwolenia - Page 2 EmptyNie Lip 20, 2014 4:29 pm

Naprawdę nie chciał konfrontować się z nikim, a już na pierwszych miejscach listy osób-które-chętnie-ominąłbym-wybierając-pieszą-wędrówkę-przez-inny-kontynent była Catrice. Nie z powodu uprzedzeń czy nienawiści, tą Joseph pałał naprawdę rzadko. Problemem była wiedza panny Tudor i jej bliskość. Im dłużej razem mieszkali, tym więcej o sobie wiedzieli, a odsłanianie się przed dziewiętnastoletnią seryjną morderczynią nie było zbyt sensowne.
Nic jednak nie mógł na to poradzić, nie chciał jej wyrzucać; dzięki jej kobiecej pomocy jako-tako egzystował, ostatnio jednak starał się wycofywać jak najefektywniej, rozsypany na kawałki przez niechcianą rozmowę z Lennartem. O którym i tak myślał prawie ciągle, starając się (bezskutecznie) upchnąć go gdzieś poza stertami pracy do wykonania. Nie było w jego umęczonej głowie miejsca na tłumaczenie się Catrice, dlatego kiedy tylko poczuł jej perfumy (węch miał zdecydowanie lepszy niż wzrok) skrzywił się (wewnętrznie, rzecz jasna) nieznacznie, podnosząc jednak głowę na pannę Tudor i obdarzając ją sympatycznym uśmiechem.
- Słońce moich oczu - powitał ją dość pretensjonalnie i znacząco - ciężko być prawie ślepym panem w przeciwsłonecznych okularkach - wskazując jej miejsce obok siebie i kiwając jednocześnie głową zbierającym się wokół nich ludziom. Szum rozmów doprowadzał jego głowę do skraju wytrzymałości; wyjął więc z kieszeni fiolkę z tabletkami przeciwbólowymi (morfalina się skończyła), połykając od razu trzy kapsułki. - Nie sądzę, Catrice. Wiesz, jak zajmująca jest praca, nawet jeśli przychodzi mi walczyć tylko z niedostarczonymi fakturami i długiem publicznym - zaczął powoli, w swoim starym, dawnym stylu, który brzmiał jednak w jego smutnej aurze dość..zgrzytliwie. - Chociaż, rzecz jasna, długu przecież nie mamy - powiedział bardziej do siebie leciutkim szeptem, kiedy na podest weszła Alma i rozpoczęła swoją piorunującą przemowę. Lud wydawał się przekonany ale sam Salinger zaklaskał dosłownie dwukrotnie, rozsiadając się wygodniej na krześle i zerkając z ukosa na Catrice.
Powrót do góry Go down
the civilian
Cypriane Sean
Cypriane Sean
https://panem.forumpl.net/t188-cypriane-sean
https://panem.forumpl.net/t272-cypriane
https://panem.forumpl.net/t1316-cypriane-sean
https://panem.forumpl.net/t573-cypri
Wiek : 18
Zawód : sprzedaję w Sunflower
Przy sobie : kapsułka z wyciągiem z łykołaków, leki przeciwbólowe, telefon komórkowy, dowód tożsamości
Znaki szczególne : zaawansowane sieroctwo
Obrażenia : częste bóle brzucha

Plac Wyzwolenia - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Plac Wyzwolenia   Plac Wyzwolenia - Page 2 EmptyNie Lip 20, 2014 6:04 pm

Kiedy z głośników rozlegają się pierwsze dumne dźwięki hymnu, wraz z setkami zaciekawionych par oczu spoglądam w stronę olbrzymiego telebimu, który chwilę później rozjaśnia się, ukazując film. Przez moment mam wrażenie, że jego autor sięgnął po kilka głęboko ukrytych w mojej pamięci wspomnień, przenosząc na ekran miejsca, w jakich byłam, oraz ludzi, których poznałam choćby z widzenia. Patrząc znów to wszystko, co przez ostatni rok towarzyszyło mi głównie w koszmarach, mam ochotę niczym przestraszone dziecko odwrócić wzrok i zacisnąć rozpaczliwie powieki. Mimo to z kamienną twarzą wbijam spojrzenie w ekran.
Kolejne minuty dokumentu błyskają barwnymi kadrami ukazującymi rebeliantów jako bohaterów, wojowników o wolność i długo wyczekiwaną sprawiedliwość. Na sam koniec na telebimie pojawia się migawka przedstawiająca dobrobyt Kapitolu i rządzącą nim twardą rękę władzy, jednak tych ostatnich sekund materiału nie mogę już znieść. Mój wzrok niemal bezwiednie podąża ponad głowami radosnego tłumu, próbując dostrzec w oddali chociaż skrawek muru otaczającego Kwartał, gdzie znajduje się Will, Minnie i wszyscy ludzie, których film określił jako niegodnych nawet jednej setnej tego dobrobytu. Z trudem tłumię wzbierającą we mnie złość, gdy znów rozbrzmiewa hymn, a przy mównicy pojawia się prezydent Coin, karmiąc tłum kolejnymi gładkimi i pełnymi przepychu kłamstwami. Aż trudno mi uwierzyć, że kiedyś się z nimi zgadzałam. Teraz mam ochotę wykrzyczeć jasnowłosej kobiecie, przypominającej bardziej lodową figurę niż człowieka, jak bardzo nienawidzę jej i rzeczywistości, podobnej raczej do koszmaru, w której nas zamknęła. Chcę powiedzieć Coin, ile zła wyrządziła, upodabniając się tym samym do Snowa, ile obłudy znajduje się w wypowiadanych przez nią słowach. Chcę, by to wszystko wiedziała.
Ale oczywiście nie odzywam się ani słowem.
Pozwalam sobie tylko na zaciśnięcie ust w wąską linię i zmarszczenie lekko brwi, chociaż nawet to może się okazać zgubne, wystarczy jedynie, że któryś z czających się w tłumie Strażników Pokoju spojrzy na mnie uważnie. Serce bije mi dziwnie szybko i głośno, jakby chciało zdradzić wszystkie krążące w głowie myśli, a usiłując opanować jego gorączkowe uderzenia, nie zauważam momentu, kiedy czyjaś dłoń sięga do mojej kieszeni.
I pewnie nigdy bym go nie zauważyła, gdyby jakiś mężczyzna nie zrobił kroku w tył, zmuszając mnie do cofnięcia się. Dopiero wtedy kątem oka dostrzegam ciemną czuprynę złodzieja i zaskoczona otwieram usta.
- Co ty do cholery wyprawiasz? - pytam, chociaż dobrze wiem, jak głupio muszą brzmieć moje słowa. Powinnam raczej wrzasnąć na całe gardło ZŁODZIEJ! i rzucić się na niego z pięściami.
Powrót do góry Go down
the pariah
Charlie Smith
Charlie Smith
https://panem.forumpl.net/t2138-charlie-smith
https://panem.forumpl.net/t2140-charlie
https://panem.forumpl.net/t2139-charlie-smith
https://panem.forumpl.net/t2149-pokrecony-swiat-charliego
https://panem.forumpl.net/t2148-charlie
https://panem.forumpl.net/t2882-opuszczone-mieszkanie-charlie-smith
Wiek : 18
Zawód : drobny złodziejaszek
Przy sobie : aparat fotograficzny, zapalniczka, tygodniowy zapas kawy, scyzoryk wielofunkcyjny, latarka z wytrzymałą baterią, wytrych
Znaki szczególne : nieodparty urok
Obrażenia : niezagojona rana postrzałowa prawego barku, obtarte wnętrze prawej dłoni

Plac Wyzwolenia - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Plac Wyzwolenia   Plac Wyzwolenia - Page 2 EmptyNie Lip 20, 2014 6:45 pm

Wiwatujący tłum zagłuszał doskonale wszystko to, co działo się wkoło, więc nie miał jakichś większych obaw co do tego, że dziewczyna przypadkiem coś usłyszy. Mógł spokojnie działać, ale nie był głupi - zachowywał pełną czujność. Może i sytuacja wydawała się bezpieczna, ale nigdy nie wiadomo, czy jakiś strażnik nie wyskoczy nagle zza jakiejś postaci i nie powali go na ziemię.
W zasadzie to podświadomie chciał, żeby go ktoś zauważył. Jego destrukcyjne skłonności na nowo rozbudziły się po ostatnich wydarzeniach. Bał się tylko jednego - Ginsberga, który mógłby go znowu złapać i dalej torturować. Nie był pewien, dlaczego wypuścił go poprzednim razem, ale teraz zapewne żywy już nie opuściłby więzienia. Chociaż... Nie musiałby się już wtedy martwić o to jak przetrwa kolejny dzień. Zapadnięcie się w nicość było całkiem nęcącą opcją, przed którą coraz trudniej było mu się bronić. Nie wierzył w coś co miało następować po śmierci. Dla niego była tam tylko nieskończona ciemność i nic więcej, ale oznacza to, że nie ma tam też żadnych cierpień, ani zmartwień.
Kradzież, która miała być dziecinnie łatwa okazała się nieco trudniejszym zadaniem niż sądził. Niespodziewanie jeden z mężczyzn zrobił krok w tył, a okradana dziewczyna chcąc uniknąć zderzenia cofnęła się. Dosłownie o stopę, ale to wystarczyło, by dostrzegła Smitha grzebiącego w jej kieszeni. Przyłapany na gorącym uczynku.
Początkowo chłopak był zupełnie zaskoczony takim obrotem spraw, prawie tak bardzo jak sama Cypriane. Uśmiechnął się do niej głupkowato, po czym szybko cofnął dłoń. Patrzył na nią chwilę zapominając, że powinien raczej zacząć uciekać. A może nie chciał tego robić? Ciągle część jego podświadomości chciała, by ktoś wreszcie go dopadł (poza Ginsbergiem, bo on nie był osobą, która skłonna byłaby zakończyć katusze Smitha w szybki i dość bezbolesny sposób). Jej pytanie jeszcze bardziej zbiło go z tropu.
- Ja? - pokręcił głową robiąc głupią minę - Nic - zaprzeczenie to było chyba zbędne, bo dziewczyna doskonale zdawała sobie sprawę z tego, co się właśnie działo.
W końcu jego mózg zaczął pracować prawidłowo. Rzucił się do ucieczki wpadając po drodze na kilka osób, wyraźnie z tego faktu niezadowolonych. Musiał zniknąć jej z oczu jak najszybciej - jeżeli niedoszła ofiara zacznie krzyczeć będzie miał przechlapane, więc biegł ile sił w nogach. Byle tylko znaleźć się jak najdalej od tego miejsca. W tłumie zniknięcie nie powinno być trudne, ale uważać musiał, by nie wbiec na jakiegoś strażnika.
Biegnący chłopak wzbudzał podejrzenia.
Powrót do góry Go down
the civilian
Reiven Ruen
Reiven Ruen
https://panem.forumpl.net/t1939-reiven-ruen#24596
https://panem.forumpl.net/t262-reiven-ruen
https://panem.forumpl.net/t1296-reiven-levittoux
https://panem.forumpl.net/t277-osobisty-dziennik-reiven-ruen
https://panem.forumpl.net/t564-reiven
Wiek : 19
Zawód : Prywatny ochroniarz
Przy sobie : Komórka, nóż ceramiczny, dowód tożsamości, klucze do mieszkania
Obrażenia : Implant w prawej nodze, częściowa amnezja - obrażenie trwałe.

Plac Wyzwolenia - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Plac Wyzwolenia   Plac Wyzwolenia - Page 2 EmptyNie Lip 20, 2014 7:00 pm

Rozglądała się dokoła, tak, że nie umknęło jej uwadze pojawienie się kolejnych reprezentantów fan-clubu Reiven Ruen. Miała w głębi serca nadzieję, że los jeszcze będzie jej sprzyjał. Tyle razy mogła umrzeć, a nadal żyła. Potrzebowała jeszcze trochę czasu by naprawić to co pomogła zniszczyć. A jeśli dane jej będzie jeszcze żyć wiele lat, to miała nadzieję, że w końcu jej życie będzie takie jak być powinno. Dość miała walki, ale były jeszcze bitwy które należało stoczyć.
Jej myśli wracały do ruin. Do Michaela. Do tego co jej powiedział, do prawdy... Kolejny powód by jeszcze powalczyć. Teraz już miała powód by przeżyć, by się nie poddać. Nawet jeśli o powodzie nie mógł dowiedzieć się nikt, nawet najbliżsi przyjaciele jak Finn czy Joff.
Drgnęła niespokojnie gdy ktoś do niej podszedł od tyłu. Rozpoznała głos Rose i odetchnęła z ulgą. Nawet lekko się uśmiechnęła odwracając się do przyjaciółki.
- Codzienne troski. - odparła trochę wymijająco. Dobrze, że wyglądała na zmartwioną. Pierwszy raz w życiu cieszyła się z tego, że miała czym się martwić i o czym rozmyślać. Nikt nie mógł rozpoznać dzięki temu jak była szczęśliwa... przynajmniej w jednej kwestii. Bo cała reszta waliła się jak domek z kart. - Powodów jest sporo. Mój ojciec zmarł kilka dni temu. - głos jej zadrżał. Mimo wszystko nadal mówienie o tym sprawiało jej ból, nawet jeśli już raz uznała go za martwego, nawet jeśli już raz opłakiwała jego śmierć. - Ale Ty żyjesz. Przepraszam za tamto... - przypomniała sobie ich ostatnie spotkanie, w wiezieniu - Mam nadzieję, że nie uderzyłam Cię zbyt mocno. - drgnęła niespokojnie. Przypomniała sobie, że wcześniej udawały wrogów, a teraz gawędziły. Będą musiały być wyjątkowo ostrożne.
Powrót do góry Go down
Rosemary Garroway
Rosemary Garroway
https://panem.forumpl.net/t1921-rosemary-garroway
https://panem.forumpl.net/t1019-we-walk-a-thin-line-between-hope-and-despair
https://panem.forumpl.net/t1305-rosemary-garroway
https://panem.forumpl.net/t1020-rosemary
https://panem.forumpl.net/t1046-rosemary-garroway
Wiek : 25 lat
Zawód : Pani doktor w Kwartale, która wszystkich nienawidzi
Przy sobie : Kapsułka cyjanku, broń palna, dokumenty, portfel, telefon oraz inne osobiste rzeczy.
Znaki szczególne : Ona cała jest szczególna.
Obrażenia : Rysa na psychice głęboka jak jezioro w Dwójce

Plac Wyzwolenia - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Plac Wyzwolenia   Plac Wyzwolenia - Page 2 EmptyNie Lip 20, 2014 9:11 pm

Rose nie wiedziała czy ktokolwiek prosił ją po drodze o jakiekolwiek zainteresowanie z jej strony, bo nie zwracała najmniejszej uwagi na ludzi dookoła. Krzyk dzieci ją irytował, a gdy któreś na nią wpadło patrzyła jak demon, więc to było bardziej niż pewne, że jeśli ktoś miał ochotę, to ją stracił. Zresztą minęło już wiele lat od jej zwycięstwa, ale to właśnie cieszyło Garroway, bo nie znosiła sławy, nie lubiła, że znał ją każdy wypierdek na tym świecie. Im dalej w czas, tym szybciej ludzie zapominają, a Rose coraz lepiej idzie radzenie sobie ze wspomnieniami po rzeźni, którą sama rozpętała. Ale cóż, każdy ma swój sposób na zwycięstwo. Ona wybrała taki i to była jej osobista decyzja. Jeżeli komuś się ona nie podobała, mógł z nią o tym porozmawiać, a ona powiedziałaby, jak bardzo jej z tego powodu wszystko jedno.
Ona też miała nadzieje, dużo nadziei, chciała różnych rzeczy, ale to była natura człowieka - chcemy tego, czego nie mamy. A Rose nie miała szczęśliwego życia, obiecującej przyszłości przed sobą i ogólnie siły, więc marzyła, żeby się to zmieniło. Ona też mogła umrzeć, ale żyła, z taką różnicą, że Garroway uznawała to za jakąś karygodną pomyłkę.
Lekko uśmiechnęła się na wspomnienie o codziennych troskach, jakby chciała się zaśmiać sarkastycznie, ale się powstrzymała. Jeśli naprawdę chodzi o to, to doskonale wiedziała, co czuje Reiven. Rose przeżywała "codzienne troski" siedem razy w ciągu dnia. - Przykro mi. I nie mówię tego, bo tak trzeba, naprawdę mi przykro. Wiem, jak to jest. - kiwnęła głową i spojrzała na Ruen z troską i uśmiechnęła się na chwilę pocieszająco. - I nie masz za co przepraszać. Powinnam ci raczej dziękować. Gdyby to był ktoś inny, skończyłabym raczej marnie. Otrzymywałam gorsze ciosy, przywykłam do bólu, prawie go już nie czuję. - starała się zażartować, ale dopiero gdy dotarło do niej, co powiedziała, zauważyła jej jakie to było ponure. Przygryzła wargę i spojrzała na przemawiającą Almę Coin, słuchając jej słów od niechcenia. Miała wrażenie, że zaraz zrobi pełną zdegustowania minę, ale słysząc oklaski i wrzawę tłumów, zrezygnowała. Zbliżyła się bardziej do Reiven, nachylając twarz do jej ucha. - Cudowne przemówienie. Rzygam tęczą. - szepnęła, oddalając się i puszczając oczko do dziewczyny, starając się powstrzymać śmiech, choć szło jej to nieudolnie. Uważała słowa pani prezydent za wyjątkowo żałosne i godne pożałowania. Śmiechu warte. Szkoda, że nie wspomniała jak im się udało do tego dojść, szkoda, że nie powiedziała, że lepiej jest tylko dla nich. Naprawdę było jej żal Coin, że była hipokrytką na tak szeroką skalę.
Powrót do góry Go down
the civilian
Reiven Ruen
Reiven Ruen
https://panem.forumpl.net/t1939-reiven-ruen#24596
https://panem.forumpl.net/t262-reiven-ruen
https://panem.forumpl.net/t1296-reiven-levittoux
https://panem.forumpl.net/t277-osobisty-dziennik-reiven-ruen
https://panem.forumpl.net/t564-reiven
Wiek : 19
Zawód : Prywatny ochroniarz
Przy sobie : Komórka, nóż ceramiczny, dowód tożsamości, klucze do mieszkania
Obrażenia : Implant w prawej nodze, częściowa amnezja - obrażenie trwałe.

Plac Wyzwolenia - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Plac Wyzwolenia   Plac Wyzwolenia - Page 2 EmptyNie Lip 20, 2014 9:26 pm

Pomyłka, przypadek, wola losu. Po coś żyły, po coś nadal żyły, choć dawno powinny były umrzeć. Na Igrzyskach, w trakcie rebelii, z wyroku Coin. Fakt jednak był niepodważalny, że żyły, a Reiven należała do ludzi, którzy uważają, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Jeśli więc żyła, to żyła w jakimś celu. A od kilku dni ten cel rysował się przed nią nader klarownie, tak jasno jak nigdy.
- Dziękuję. - uścisnęła lekko dłoń przyjaciółki - Po uroczystościach chciałabym pojechać na kilka dni do domu, do Pierwszego Dystryktu pochować ojca obok matki. - wyznała. Co prawda w grobie rodziców nie było wcale ich prochów. Rei nigdy się nie dowiedziała gdzie pochowano jej matkę gdy zabito ją na torturach. Ale grób matki był w Pierwszym Dystrykcie i tam chciała też pochować ojca.
- Mimo wszystko mam poczucie, że mogłam zrobić więcej. Cieszę się, że udało się Ciebie odbić. - uśmiechnęła się do Rose. Akcje wrogów Coin czasem na prawdę przypadały Rei do gustu. Wyjątkiem może było wysadzenie mostu, bo zbyt wiele osób wtedy zginęło.
Przemówienie Coin było puste. Odklepane formułki i aż do bólu przypominało przemówienia Snowa. Nasłuchała się ich tak wiele w tak krótkim życiu. Słowa Rose wywołały uśmiech rozbawienia u blondynki.
- Zdaje się, że osoba od pisania przemówień pozostała ta sama co za poprzedniego prezydenta. - nie mogła sobie darować cichego komentarza. Nikt nie mógł ich usłyszeć, panował zbyt duży gwar i każdy był zajęty czymś innym. Ale i tak Rei się powstrzymywała by nie wylać całej swojej opinii o przemówieniu Coin. Byłoby w niej dużo niecenzuralnych słów i ściągnęłoby to na obie panie pewnie sporo kłopotów. Przez chwilę obie milczały, ale w końcu Rei objęła mocno Rose.
- Losie, jak dobrze widzieć Cię całą. - wybuchła, jakby wszelkie emocje które wstrzymywała miały ochotę wydostać się na zewnątrz. - Potrzeba Ci czegoś? - zapytała. Nie znała losów Rose po uwolnieniu. To karygodne jak niewiele czasu miała dla przyjaciół.
Powrót do góry Go down
Rosemary Garroway
Rosemary Garroway
https://panem.forumpl.net/t1921-rosemary-garroway
https://panem.forumpl.net/t1019-we-walk-a-thin-line-between-hope-and-despair
https://panem.forumpl.net/t1305-rosemary-garroway
https://panem.forumpl.net/t1020-rosemary
https://panem.forumpl.net/t1046-rosemary-garroway
Wiek : 25 lat
Zawód : Pani doktor w Kwartale, która wszystkich nienawidzi
Przy sobie : Kapsułka cyjanku, broń palna, dokumenty, portfel, telefon oraz inne osobiste rzeczy.
Znaki szczególne : Ona cała jest szczególna.
Obrażenia : Rysa na psychice głęboka jak jezioro w Dwójce

Plac Wyzwolenia - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Plac Wyzwolenia   Plac Wyzwolenia - Page 2 EmptyNie Lip 20, 2014 9:57 pm

Jedyną rzeczą zdolną wytłumaczyć Rose jej ciągłe istnienie było słynne powiedzenie "złego diabli nie biorą". Nie wierzyła w zbiegi okoliczności, ani wolę bożą, wydawało jej się, że Bóg ją opuścił, więc te słowa były bardzo adekwatne. Jedynym możliwym celem jej egzystencji była misja szerzenia jeszcze większego zła, odbierania jeszcze większej ilości żyć i robienia jeszcze większych szkód w swoim życiu. Stała się straszną egoistką, choć to rzeczywiście wyglądało na prawdę.
- Chętnie wybrałabym się z tobą, ale to byłoby zbyt podejrzane. - mruknęła, posyłając mordercze spojrzenie przemawiającej Coin. W zasadzie miała gdzieś jak wyglądałaby ich wspólna wycieczka w oczach innych, tak naprawdę nie chciała wracać do Dystryktów. Doskonale wiedziała, że gdyby postawiła nogę w Jedynce, musiałaby odwiedzić i Dwójkę, a na to nie była gotowa. Jej matka nie dawała znaków życia, a jeżeli nie żyła, to Rose nie chciała teraz o tym wiedzieć. To było dla niej zbyt wiele.
- Nie masz takiego obowiązku. Masz swoje życie, a mnie nigdy nie idzie po myśli. Dlatego jeszcze trochę pożyje. - powiedziała, uśmiechając się gorzko. Czuła się źle, że powiedziała Reiven w taki sposób, że wolałaby nie żyć, ale nie skomentowała tego. Odwróciła wzrok i powiodła nim po tłumie, jakby szukała drogi ucieczki. - A póki jeszcze żyje, należy popsuć co poniektórym trochę krwi, prawda? - uśmiechnęła się pod nosem, jakby sama do siebie. Nikt jej nie zabroni tego robić.
- Ja myślę, że mają losowy generator do przemówień. W końcu technika mknie do przodu jak szalona! - powiedziała z udawanym entuzjazmem. Zaśmiała się cicho, przykrywając usta dłonią. Miała ochotę wybuchnąć śmiechem, ale bała się zwrócenia na siebie uwagi. Nie przepadała za atencją, ale naprawdę mogłaby się teraz ponabijać.
- I wzajemnie. - powiedziała, odwzajemniając uścisk. Lubiła się przytulać, ale rzadko tego doświadczała. - Jedyne czego mi potrzeba, to butelki alkoholu. Przechodzę dziwny okres w życiu, nie wiem czy mam go określić desperacją czy rozpaczą, ale tylko alkohol może mi ulżyć. Może to brzmi głupio, ale jeżeli coś jest głupie i działa, to znaczy, że wcale takie nie jest. - stwierdziła, uśmiechając się jak gdyby nigdy nic. Ostatnio bardzo jej się spodobało mówienie o swoich problemach, jakby to nie było nic poważnego. W końcu lepiej to brzmiało niż wyznanie przebijające się przez szloch.
Powrót do góry Go down
the pariah
Lophia Breefling
Lophia Breefling
https://panem.forumpl.net/t1982-lophia-breefling
https://panem.forumpl.net/t514-loph
https://panem.forumpl.net/t1299-lophia-breefling
https://panem.forumpl.net/t744-wspomnienia-panny-breefling
https://panem.forumpl.net/t751-lophia
https://panem.forumpl.net/t745-lophia-breefling
Wiek : 22
Zawód : Sprzedawczyni, samozwańczy lekarz, zastępca szefa Kolczatki
Przy sobie : Dokumenty, paczka papierosów, zapalniczka, broń, telefon komórkowy
Znaki szczególne : ukryte pod bransoletkami blizny na nadgarstkach

Plac Wyzwolenia - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Plac Wyzwolenia   Plac Wyzwolenia - Page 2 EmptyNie Lip 20, 2014 10:13 pm

Skupiona na wydarzeniach w okolicy mównicy niemal nie zauważyła przechodzącej obok niej kobiety. Zwykła dziewczyna z torbą, znikająca w toalecie na chwilę. Lo przyglądała jej się uważnie, więc tym razem dostrzegła zmianę: bagaż zniknął. A więc zaczęło się na dobre.
Niezauważona wślizgnęła się do łazienki i odnalazła paczkę, wydobyła z niej broń, wyciągając ją przez kawałek ręcznika papierowego. Przeładowała, sprawdziła ilość pocisków, wzięła głęboki oddech i wcisnęła pistolet za paczkę od spodni.
Zgodnie z instrukcją, spokojnym krokiem ruszyła do sektora medialnego widząc już doskonale swoją ofiarę. Wolała nie zastanawiać się nad tym, że ta kobieta miała rodzinę, przyjaciół... Ale najwyraźniej miała też wrogów, a Lophia okazała się jednym z nich: była członkiem rządu, który wyjątkowo nie leżał Kolczatce. Więc musiała zginąć.
Kolejny głęboki oddech, po którym na mównicy pojawiła się Alma Coin. Breefling przez moment miała ochotę zabić ją, nie pionka, ale samą szefową. Wiedziała jednak, że zniszczyłaby plan, a śmierć dyktatora nie oznaczała upadku dyktatury.
Kilkanaście sekund od początku słów pani prezydent Lophia szybkim ruchem wydobyła broń zza paska, wycelowała dokładnie w głowę Iris Rochester, po czym oddała pewny strzał. Bez mrugnięcia okiem. Wolała nie myśleć, skupienie pozostawało kluczem do sukcesu zwłaszcza, że była pewna, że ma jedną, jedyną szansę.
Z sektora do mediów skręciła za róg, wyrzuciła broń w niskie krzaczki, po czym slalomem ruszyła w kierunku toalet. Krew szumiała jej w uszach, a rozum podpowiadał, że w każdej chwili mogła zginąć...
Namiar na kabiny. Oddech. Dotarcie do celu. Mogła zostać tu tylko kilka sekund...
Powrót do góry Go down
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Plac Wyzwolenia - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Plac Wyzwolenia   Plac Wyzwolenia - Page 2 EmptyNie Lip 20, 2014 10:34 pm

Początkowo prawie nikt nie zauważa, że coś jest nie tak. Strzał, oddany z pistoletu z tłumikiem, zostaje zagłuszony przez wiwaty tłumu, choć okazuje się celny. Kula trafia generał Iris Rochester w czoło - kobieta osuwa się bezwładnie na ziemię w sektorze dla Rządu, zaraz obok Franka i Mallory. Kilka osób, które akurat patrzyły w tamtą stronę, podnosi krzyk.
- Zabójstwo!
- Ktoś strzela!
Narastający niepokój przechodzi wzdłuż zgromadzonych ludzi jak fala, szybko zamieniając się w panikę. Im więcej czasu mija oraz im więcej ust przekazuje informacje, tym bardziej stają się one zniekształcone i przerażające. Wkrótce zapanowuje chaos, uczestnicy uroczystości zaczynają szukać drogi ucieczki, popychając się, wywracając, krzycząc, taranując cienkie linki, rozgraniczające sektory. Grupa biegnących mężczyzn przez przypadek przewraca jeden z wysokich głośników i na terenie całego placu rozlega się huk, który większość błędnie bierze za wybuch. Strażnicy Pokoju próbują interweniować, ale jest ich za mało, żeby udało się im opanować tysiące ludzi na placu. Padają pierwsze strzały, najprawdopodobniej ostrzegawcze, ale we wszechobecnym chaosie nie wiadomo nawet, kto właściwie zdecydował się otworzyć ogień - ani do kogo. Kilkunastu umundurowanych Strażników natychmiast otacza Almę Coin, sprowadza ją z podestu i eskortuje do wyjścia, ale pozostali członkowie Rządu muszą radzić sobie sami.


Wszyscy - od tego, co teraz zrobicie, będzie zależało to, w jakim stanie opuścicie event. Możecie próbować kierować się w stronę wyjść, możecie próbować pomóc Strażnikom ogarnąć sytuację i zorganizować ewakuację, ale nie wolno Wam wyjść z tematu dopóki Mistrz Gry nie napisze, że Wam się to udało.
Powrót do góry Go down
the odds
Kolczatka
Kolczatka

Plac Wyzwolenia - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Plac Wyzwolenia   Plac Wyzwolenia - Page 2 EmptyNie Lip 20, 2014 10:39 pm

Gdy tylko Lophia dotarła do kabin, poczuła jak coś szarpie ją za ubranie i ciągnie w stronę wąskiego przejścia między prowizorycznymi budynkami. Wysoki, nieznajomy mężczyzna, ubrany w mundur Strażnika Pokoju, przycisnął ją do ściany, rozejrzał się szybko na boki, po czym wcisnął jej do rąk identyczny uniform, jak sam miał na sobie.
- Pośpiesz się, zaraz zrobi się gorąco - powiedział tylko, wciąż sprawdzając teren i z niepokojem obserwując rosnące zamieszanie na placu.
Powrót do góry Go down
the civilian
Reiven Ruen
Reiven Ruen
https://panem.forumpl.net/t1939-reiven-ruen#24596
https://panem.forumpl.net/t262-reiven-ruen
https://panem.forumpl.net/t1296-reiven-levittoux
https://panem.forumpl.net/t277-osobisty-dziennik-reiven-ruen
https://panem.forumpl.net/t564-reiven
Wiek : 19
Zawód : Prywatny ochroniarz
Przy sobie : Komórka, nóż ceramiczny, dowód tożsamości, klucze do mieszkania
Obrażenia : Implant w prawej nodze, częściowa amnezja - obrażenie trwałe.

Plac Wyzwolenia - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Plac Wyzwolenia   Plac Wyzwolenia - Page 2 EmptyNie Lip 20, 2014 10:44 pm

Trochę z nich pesymistki były. Ale w Panem ciężko było być optymistą. Najpierw żyjesz w strachu przed byciem wylosowanym na Igrzyska, potem walczysz w nich o życie. Jak przeżyjesz, to stajesz się Kapitolińską dziwką (bez względu na to czy sprzedajesz swoje towarzystwo, czas, czy ciało). A potem jest rebelia i albo cię zabijają, albo chcą zabić.
- Tą podróż muszę odbyć sama. - zagryzła wargi. Nie, wcale nie miała nadziei, że Michaelowi też uda się wyrwać z Kapitolu i spotkają się w Pierwszym Dystrykcie. To by było zbyt piękne. Ale jednak w jakimś stopniu prawdopodobne. Ich spotkania jednak musiały pozostać tajemnicą. Skoro Coin chciała ich rozdzielić, to niech myśli, że rozdzieliła. Razem byli silniejsi. Nawet jeśli tylko oni o tym wiedzieli. Obecność Michaela bardzo by się przy tym przydała, miała pożegnać się z ojcem.
- Moim obowiązkiem jest chronienie ludzi mi bliskich. Jesteś jednym z nich Rose. - była bardzo poważna gdy to mówiła. Wierzyła w to co mówiła. Reszta Panem obchodziła ją o tyle, o ile żyli tu jej bliscy, rodzina, przyjaciele. - Mam nadzieję, że pożyjesz. Byłoby smutno bez Ciebie. - szturchnęła lekko przyjaciółkę w bok. Uśmiechnęła się na myśl o psuciu krwi innym. Nie była pewna czy mają na myśli tych samych innych, ale było spore prawdopodobieństwo, że choć jedna osoba jest ta sama. Może była nią właśnie ta pieprząca farmazony na scenie. - Jeśli to generator, to powinni poszerzyć zasób słownictwa. - wywróciła oczami. Czy Coin serio wierzyła w te brednie? Na pewno nie. Prawdziwe przemówienie powinno brzmieć: "Mija rok, od kiedy Wy, bando idiotów, zdecydowaliście się mi pomóc zdobyć władzę. Łaskawie pozwalam Wam deptać po moich równiutkich chodnikach, ale jak tylko odważycie się je zabłocić, to Was skrócę o głowy. Mam gdzieś co się z Wami dzieje tak długo jak mam władzę i pieniądze. A jak Wam coś nie pasujcie to pogadajcie z moimi przydupasami - chętnie Wam wyprują flaki."
- Coś spróbuję wykombinować. - uśmiechnęła się i już miała zapytać o adres, kiedy padł strzał. Rei puściła szybko Rose i rozejrzała się po tłumie by zorientować się co się stało. Gdy zauważyła kogo zabito miała mieszane uczucia, z jednej strony czuła rozczarowanie, że zabito pionka jakim była generał Iris, z drugiej radość... bo sama będzie mogła zabić Coin.
Na placu wybuchła panika. Ludzie zaczęli biegać, strażnicy pokoju próbowali coś z tym zrobić, ale niestety na próżno.
- Wybacz, muszę wracać do pracy. Wróć do domu. Zadzwonię potem. - ucałowała przyjaciółkę w policzek i biegiem skierowała się w stronę Coin. Pozory trzeba było zachować. W biegu wydawała rozkazy:
- Zapewnijcie drożne przejścia! Pilnujcie, żeby się wzajemnie nie stratowali! - i tym podobne. Po chwili była już na podeście by zapewnić bezpieczny odwrót Coin.
- Zawieźcie ją w bezpieczne miejsce!- poleciła tym strażnikom, którzy eskortowali prezydent. Sama została na podwyższeniu szukając spojrzeniem napastnika, ciężko jednak było coś dostrzec w rozszalałym tłumie.
Powrót do góry Go down
the civilian
Frank Hearst
Frank Hearst
https://panem.forumpl.net/t2167-francis-hearst
https://panem.forumpl.net/t3008-zabawa-w-lekarza#46347
https://panem.forumpl.net/t2178-frank-hearst#29037
https://panem.forumpl.net/t2180-bajki-na-dobranoc#29040
https://panem.forumpl.net/t2181-franka#29041
https://panem.forumpl.net/t2193-francis-mallory-i-claire-hearst
Wiek : 43 lata
Zawód : chirurg urazowy, lekarz wojskowy
Przy sobie : leki przeciwbólowe, zdobiony sztylet, telefon komórkowy, aparat fotograficzny

Plac Wyzwolenia - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Plac Wyzwolenia   Plac Wyzwolenia - Page 2 EmptyNie Lip 20, 2014 10:49 pm

Małżeńskie kłótnie może i były normalnym aspektem codziennego życia dwójki ludzi, ale Frank nie chciał przenosić ich na forum publiczne. Mało jednak przejmował się opiniami ludzi; chodziło bardziej o uszanowanie wspaniałego święta, pokazującego Panem z jak najlepszej strony. Zignorował więc słowa Mallory - właściwie grzecznie się jej słuchając; powinni dokończyć to w domu, kiedy to kategorycznie zakaże jej kontaktów z kimkolwiek spoza Dzielnicy - wsłuchując się w drugą część przemówienia Almy. Myślami będąc jednak daleko, przy ewentualnych niebezpieczeństwach, jakie mogła ściągnąć na nich Mally, beztrosko zachwycając się bohomazami jakiegoś terrorysty, czyhającego na życie porządnych obywateli Kapitolu.
I właśnie, kiedy już układał w swojej głowie żołnierską przemowę...cóż, Frank nigdy nie wierzył w zjawiska nadprzyrodzone, przeznaczenie czy inne filozoficzne dyrdymały, ale kiedy sekunda po sekundzie, klatka po klatce, obserwował jak siedząca tuż obok Iris osuwa się na ziemię, zalewając się krwią...Cóż. Przez sekundę zaczął wierzyć w Los.
Oczywiście sekundę później, bo pierwsze cząstki sekund poświęcił na dość brutalne popchnięcie Mallory na ziemię, nie bawiąc się w delikatne łapanie za rączkę. Nie było na to czasu; był pewien, że za chwilę kolejna kula ugodzi głowę kolejnej osoby z rządu. Nie, nie zastanawiał się, co by było, gdyby Iris zamieniła się miejscami z Mally. Był żołnierzem - reagował odruchowo, po chwili przyciskając Mallory do ziemi swoim ciałem i zastanawiając się, co się dokładnie dzieje.
Ciężkie do zorientowania się; coś wybuchło, rozległy się kolejne strzały i wrzaski; odetchnął tylko głęboko prosto we włosy Mally, pewny, że jest cała, po czym przesunął się nieznacznie do ciała Iris, jednak jako lekarz wiedział doskonale, że nie dało się już nic zrobić. Nie wyczuł pulsu, stracił więc zainteresowanie zwłokami, będąc tak spiętym w swoim chłodnym rozsądku, że rozbolały go wszystkie mięśnie.
Wiedział, że tłum zacznie zaraz tratować się wzajemnie, ale było też ryzyko kul. Zawahał się tylko przez chwilę i szarpnął Mallory do pozycji stojącej, rozglądając się wokoło i próbując zobaczyć najbliższe wyjście z Placu.
Powrót do góry Go down
the civilian
Gerard Ginsberg
Gerard Ginsberg
https://panem.forumpl.net/t1912-gerard-ginsberg#24485
https://panem.forumpl.net/t1854-ginsberga#23978
https://panem.forumpl.net/t1853-gerard-ginsberg#23974
https://panem.forumpl.net/t1864-notatki-z-literatury-i-nie-tylko#24244
https://panem.forumpl.net/t1863-ginsberg#24243
https://panem.forumpl.net/t1916-gerard-i-maisie-ginsberg
Wiek : 51 lat
Zawód : naczelnik więzienia, Betonstahlbieger
Przy sobie : leki przeciwbólowe, medalik z małą ampułką cyjanku w środku. stała przepustka, telefon komórkowy, paczka papierosów, broń palna.
Znaki szczególne : praktycznie zawsze nosi skórzane rękawiczki i wojskowe buty, nie rozstaje się z cygarami

Plac Wyzwolenia - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Plac Wyzwolenia   Plac Wyzwolenia - Page 2 EmptyNie Lip 20, 2014 11:08 pm

Nie bał się śmierci. Ani jako dziecko, które miało dostęp do okultystycznych dzieł matki, ani jako młodzieniec, owijający jej ciało szatami jak niegdyś owijano Jezusa z Nazaretu, ani tym bardziej jako mężczyzna, który sięgał po broń w sytuacjach, gdy ktokolwiek zagrażał jemu czy jego rodzinie. Oczywiście taką wizję przedstawiał wielokrotnie, jeszcze w Trzynastce, kiedy wracali z Maisie do momentu strzelania w lesie bądź w ich małej chatce. Bez opowiadania o tym, jaką przyjemność sprawiała mu śmierć i obserwowanie, jak dusza uchodzi z ciała.
Przecież wierzył, że to nie tylko atomy kształtują jego wartki umysł, skupiony obecnie nie tylko na przemowie (nudy, ale konieczne), obserwowaniu Nicole (kiedyś wbije jej nóż prosto w trzewia i będzie ją torturował powoli) czy innych rządowych (głupi Pani Dowódca!), ale przede wszystkim na skupianiu się na niebezpieczeństwie. Którego nie wyczuł wcale. Nie on był tutaj nastolatką, która powinna ogarnąć strażników i to nie on padał jak rażony piorunem, zalewając mundur krwią.
Chciałby powiedzieć, że widok martwej Iris - jego niemal szwagierki - wzbudził w nim jakieś głębsze emocje, ale poza rozpierającą go radością i energią do działania, nie zostało w nim nic. Poza chęcią przetrwania, jego instynkt łowcy podpowiadał mu, że to dopiero początek i wzorem wszystkich wpadł pod krzesło, łapiąc przezornie Nicole w pasie (to do niego należało zabicie jej) i opadając na grząski grunt.
Dosłownie, dobrze wiedział, że mogą pojawić się granaty, ale mimo wszystko trzymał dziewczynę w objęciach, próbując przeczekać atak. Zrobiło się głośno, hałaśliwie, ludzie uciekali, a on puścił wreszcie Nicole, usiłując przeczołgać się do Rose, która leżała niedaleko.
- Pilnujcie się - rzucił do kobiet, przekonany, że to jeszcze nie koniec i wyjął broń, którą odbezpieczył z lekkim uśmiechem na ustach. Pozostając nadal na kolanach, przynajmniej raz w życiu mógł pochwalić się taką pozycją. Wiedział, że nie może zginąć, więc....walczył po swojemu, włączając raczej instynkt napastnika (gotowego strzelić do każdego) niż obrońcy uciśnionych.
Powrót do góry Go down
the civilian
Cypriane Sean
Cypriane Sean
https://panem.forumpl.net/t188-cypriane-sean
https://panem.forumpl.net/t272-cypriane
https://panem.forumpl.net/t1316-cypriane-sean
https://panem.forumpl.net/t573-cypri
Wiek : 18
Zawód : sprzedaję w Sunflower
Przy sobie : kapsułka z wyciągiem z łykołaków, leki przeciwbólowe, telefon komórkowy, dowód tożsamości
Znaki szczególne : zaawansowane sieroctwo
Obrażenia : częste bóle brzucha

Plac Wyzwolenia - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Plac Wyzwolenia   Plac Wyzwolenia - Page 2 EmptyNie Lip 20, 2014 11:37 pm

Wpatruję się z niedowierzaniem w uśmiechniętą beztrosko twarz złodzieja, który właśnie próbuje mi udowodnić, że wcale nie usiłował mnie okraść. Kiedy kręci z niewinną miną głową, czuję nagły przypływ irytacji, a po poprzednim zaskoczeniu nie ma ani śladu. Już otwieram usta, by coś powiedzieć jednak w tym samym momencie chłopak nagle odwraca się i znika w tłumie, nim udaje mi się zrobić chociażby kilka kroków. Przez chwilę jego ciemne włosy majaczą pomiędzy wpatrzonymi w Coin twarzami, jednak ze wzbierającą irytacją odpuszczam sobie ściganie go - niewykluczone, że przez całą uroczystość krążyłabym po placu, potykając się co chwila o ludzi, podczas gdy on byłby już daleko. Sprawdzam więc tylko kieszenie lekkiej kurtki, którą mam na sobie, choć i tak nie znajduje się w nich nic wartościowego. Jedynie niewielkie i wyjątkowo pogniecione pudełko leków przeciwbólowych, zapewne już dawno opróżnione.
Wzdycham głęboko, łapiąc się na tym, że nadal usiłuję odnaleźć w tłumie złodzieja, po czym odwracam w końcu wzrok i z niechęcią skupiam go na przemawiającej właśnie Almie.
Nie jest jej jednak dane powiedzieć zbyt wiele, bo nagle jedna z kobiet siedzących wraz z innymi członkami rządu osuwa się na ziemię. Nie mija nawet kilka sekund, a cała uroczystość rozsypuje się niczym domek z kart, gdy czyjś głos wznosi się ponad gwar tłumu, wykrzykując zaledwie trzy słowa, które stają się iskrą zapalną.
Zabójstwo! Ktoś strzela!
Echo tych krótkich zdań wciąż rozbrzmiewa mi w głowie, kiedy w lekkim otępieniu wiodę wzrokiem najpierw po odległym podeście, gdzie już zaroiło się od Strażników Pokoju eskortujących Almę Coin, a potem po morzu przerażonych ludzi, którzy zdawszy sobie sprawę, co się właśnie stało, zaczynają panikować i przepychać się w stronę wyjść. Niedaleko słychać huk, a wokół mnie ktoś zaczyna panicznie krzyczeć - wrzaski rozlegają się zresztą w niemal każdej części placu. Nadal oszołomiona, rozglądam się na boki, ustępując miejsca przepychającym się ludziom. Również we mnie zaczyna narastać niepokój, a gdzieś w głębi czai się panika, że jeśli się nie ruszę, zostanę najpewniej stratowana przez tłum. Podejmuję więc decyzję, by dotrzeć do straganów, które nie mogą znajdować się daleko i przy których powinno być trochę wolnego miejsca. Tam mogłabym poczekać, aż sytuacja zostanie opanowana, a przynajmniej taką mam nadzieję.
Zaczynam przepychać się między ludźmi.
Powrót do góry Go down
the pariah
Nicole Kendith
Nicole Kendith
https://panem.forumpl.net/t1130-nicole-kendith
https://panem.forumpl.net/t3565-nicky#56034
https://panem.forumpl.net/t3564-nicole-kendith#56033
https://panem.forumpl.net/t1136-to-co-bylo-jest-i-bedzie#11701
https://panem.forumpl.net/t3566-nicky#56037
Wiek : 24 lata
Zawód : Uciekinierka
Przy sobie : pistolet, naboje, butelka alkoholu, kapsułka z wyciągiem z łykołaków, telefon komórkowy, laptop, pieniądze upchane po kieszeniach, przetarty plecak, aparat, leki przeciwbólowe
Znaki szczególne : nieufne spojrzenie, utyka na lewą nogę
Obrażenia : złamane serce, martwica nerwów w lewej nodze (nie wszystkich, prawda?)

Plac Wyzwolenia - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Plac Wyzwolenia   Plac Wyzwolenia - Page 2 EmptyNie Lip 20, 2014 11:45 pm

Właściwie potrzebowałam chwili by dotarło do mnie co tak naprawdę się dzieje. Najpierw kucałam spokojnie robiąc zdjęcia, coraz bardziej podekscytowana faktem, że mogłam znaleźć się tak blisko, poza strefą dla mediów, mając chyba najlepszą ze wszystkich obecnych pozycje do fotografowania tego co się dzieje podczas uroczystości. Byłam tak zafascynowana tym faktem, że nawet nie rejestrowałam tego co mówi Coin; to jednak mogło być również próbą ratowania moich i tak nieźle zniszczonych nerwów. Każde słowo padające z ust pani prezydent musiało mieć posmak kłamstwa, jak zresztą wszystko co mówiła ostatnimi czasy.
Dlatego też fakt, iż dzieje się coś złego w pełni zabłysł w moim umyśle dopiero, gdy plecami uderzyłam o podest przyciągnięta do siebie przez człowieka po którym najmniej bym się tego spodziewała.  Przyciągnęłam do siebie aparat starając się chronić sprzęt jak najbardziej przed każdym możliwym uszkodzeniem i wstrzymałam oddech, rozszerzonymi oczami obserwując wszystko co działo się dookoła nas. Miałam ochotę poderwać się i ruszyć za tłumem – co było najbardziej durnym pomysłem jaki mógł mi przyjść do głowy – jednak nad brakiem rozsądku przewagę wziął odruch wyrobiony na froncie, zamarłam więc gotowa jednak na reagowanie na jakiekolwiek zagrożenie. Usilnie wmawiając sobie, że ręka Gerarda na moim pasie wcale nie przysłużyła się do przyśpieszenia akcji mojego serca i dławiącego uczucia paniki, które na chwilę ścisnęło moje gardło.
Dopiero, gdy poczułam, że ciało obok mnie znika przekręciłam się na brzuch i uniosłam odrobinę, rozglądając się po otoczeniu, tym razem już uważniej. Ludzie uciekali, panowała ogólna panika. W takich warunkach nie wiadomo było czy przypadkiem zaraz nie padnie kolejny strzał, nie dało się przewidzieć skąd mógłby on paść, a już tym bardziej w kogo trafić. Przygnieciona tą świadomością nagle poczułam się totalnie bezbronna; fakt, iż w plecaku nie leżała pistolet, który w normalnych warunkach zawsze brałam ze sobą na każdą wyprawę dodatkowo nasilił to odczucie, dlatego też szybko zaczęłam się rozglądać za czymś co mogłoby zastąpić mi pistolet.
W ten oto sposób mój wzrok zatrzymał się na martwej generał i rewolwerze przypiętym do jej boku. Nie zastanawiając się co robię podczołgałam się do niej i szybko wyszarpnęłam broń z kabury, pośpiesznie sprawdziłam czy jest naładowana, dopiero po tym decydując się na nieznaczne uniesienie się i rozejrzenie dookoła. Broń – odbezpieczoną, nie ważne jak by to nie było nierozsądne wolałam być przygotowana na możliwość natychmiastowego oddania strzału, trzymałam w luźnej dłoni, lufą skierowaną w ziemię. Odetchnęłam kilka razy, po czym zbliżyłam się ponownie do Gerarda.
- Trafili kogoś oprócz niej? – spytałam strzelając wzrokiem na wszystkie strony. Liczyłam się z tym, że mogłam coś przeoczyć, a jednak wolałam mieć pełen wgląd w sprawę.


Ostatnio zmieniony przez Nicole Kendith dnia Pon Lip 21, 2014 12:28 am, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
the leader
Mallory Hearst
Mallory Hearst
https://panem.forumpl.net/t2222-mallory-hearst#30141
https://panem.forumpl.net/t2223-mallory#30160
https://panem.forumpl.net/t2226-mallory-hearst#30163
https://panem.forumpl.net/t2224-papieros-kawa-ja#30161
https://panem.forumpl.net/t2225-mally#30162
Wiek : 42 lata
Zawód : redaktor naczelna OUTFLOW
Przy sobie : paczka papierosów, zapalniczka, latop

Plac Wyzwolenia - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Plac Wyzwolenia   Plac Wyzwolenia - Page 2 EmptyNie Lip 20, 2014 11:49 pm

Ewentualne sprzeczki traktowała czasami jak sport, wyzwanie intelektu nad rzeczowymi argumentami Franka, czasami wstęp do sypialni, bo reagowała wówczas żywiołowo i namiętnie, nigdy jako zwiastun do czegoś tak dramatycznego. Planowała spędzić ten czas inaczej. Niekoniecznie brała pod uwagę kłótnię (wydarzyła się, więc nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem), ale cała reszta miała przebiegać, niczym jak w zegarku. Pani Hearst lubiła porządek i harmonię, nic dziwnego, że w jakiś pokręcony sposób odnajdowała się w Rządzie, który już dawno przestał nim być. Nie chronił obywateli w należyty sposób.
O tym właśnie myślała, kiedy usłyszała... Nie, najpierw zobaczyła krew obok siebie, plamiła jej jasną sukienkę, płynęła z ciała koleżanki. Być może gdyby nie przeklęta, cholerna Trzynastka, to zaczęłaby histeryzować, ale zamiast tego lądowała na ziemi, podpierając się z całej siły rękami.
Mogłaby myśleć w tej chwili o tym, jak perfekcyjnie są zgrani i wyćwiczeni z Frankiem (to było chore, że umieli sobie radzić w takich sytuacjach) albo o dzieciach, które gdzieś majaczyły z tyłu jej głowy, napawając ją czystym przerażeniem - miała zabrać tu Kacy - ale zamiast tego leżała niemal bezwładnie, próbując to sobie wszystko poukładać. Nie przestać się bać, strach gdzieś uleciał z zapachem męża przy sobie, ale sprawić, by wszystko stało się odrobinę jaśniejsze.
- Kto? - zapytała, próbując się wyrwać z jego objęć i stanąć na nogi. Dopiero teraz dotarło do niej, że może być celem ataku i że... ktoś może próbować spalić całe miasto, razem ze śpiącymi dziewczynkami.
Spojrzała na niego uważnie, łapiąc go za ramię.
- Frank, dzieci - poprosiła, obserwując tłum, który właśnie gęstniał przy każdym wyjściu.
Powrót do góry Go down
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Plac Wyzwolenia - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Plac Wyzwolenia   Plac Wyzwolenia - Page 2 EmptyPon Lip 21, 2014 1:08 am

Krzyki Reiven niestety giną w ogólnym hałasie i chociaż kilku Strażników Pokoju zaczyna wykonywać jej polecenia, a prezydent Coin znika z pola widzenia, ogólny efekt jest niewielki. Krzyki przerażenia mieszają się z wrzaskami bólu, gdy ktoś traci równowagę, wywraca się, a następnie jest zadeptywany przez pędzący tłum. Gdzieś nad lewym ramieniem kobiety świszczy kula, druga o włos mija jej ucho; to jeden ze Strażników, straciwszy panowanie nad sytuacją, zaczął strzelać na oślep we wszystkich kierunkach.

Cypriane udaje się przejść kilka kroków, kiedy jakiś biegnący na oślep, potężny mężczyzna, odpycha ją na bok. Dziewczyna traci równowagę i - nie mając w zasięgu ręki niczego nieruchomego, czego mogłaby się złapać - upada na ziemię. Tłum bynajmniej nie zatrzymuje się, żeby jej pomóc; przerażeni ludzie uciekają, nie patrząc pod nogi i nie robi im specjalnej różnicy, czy nadeptują na przewrócone krzesło, czy czyjąś nogę. Tak więc zanim Cypriane zdąży zorientować się, co się dzieje, ktoś niechcący nadeptuje jej na nadgarstek, a inna para butów boleśnie kopie ją w żebra. Sytuacji nie ułatwia również fakt, że niecałe dwadzieścia metrów dalej przybywające na miejsce posiłki Strażników Pokoju zaczynają rozpylać w tłumie gaz łzawiący - broń, zamiast unieszkodliwić ludzi, sprawia, że zaczynają miotać się jeszcze gwałtowniej, wywołując prawdopodobnie więcej szkód. Chmura gazu rozprasza się powoli, ale nieubłagalnie zbliża się w kierunku leżącej na ziemi dziewczyny.

Nicole, Gerard, Mallory i Frank - na razie jesteście bezpieczni, ale radzę się ruszyć - nie minie dużo czasu, zanim tłum dotrze i do Was.
Powrót do góry Go down
the civilian
Reiven Ruen
Reiven Ruen
https://panem.forumpl.net/t1939-reiven-ruen#24596
https://panem.forumpl.net/t262-reiven-ruen
https://panem.forumpl.net/t1296-reiven-levittoux
https://panem.forumpl.net/t277-osobisty-dziennik-reiven-ruen
https://panem.forumpl.net/t564-reiven
Wiek : 19
Zawód : Prywatny ochroniarz
Przy sobie : Komórka, nóż ceramiczny, dowód tożsamości, klucze do mieszkania
Obrażenia : Implant w prawej nodze, częściowa amnezja - obrażenie trwałe.

Plac Wyzwolenia - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Plac Wyzwolenia   Plac Wyzwolenia - Page 2 EmptyPon Lip 21, 2014 1:26 am

Chaos był coraz większy. Instynkt kazał wiać, ale Rei słuchała instynktu tylko czasami. Częściej słuchała swojego sumienia. A sumienie nakazywało spróbować opanować sytuację. Ciężko się jednak było skupić na wymyśleniu planu, skoro ludzie darli się w niebogłosy a jakiś kretyn prawie ją zastrzelił. Zaskoczenie tym, że omal nie została trafiona, trwało krótko. Zaraz odnalazła strażnika który strzelił i podbiegła do niego. Odebrała mu broń i uderzyła go w twarz.
- Uspokój się! To rozkaz! - wrzasnęła przekrzykując tłum. - Prawie mnie zabiłeś! - wściekłość napędzała adrenalinę w jej żyłach. A może adrenalina napędzała wściekłość.
Kątem oka zauważyła Cypri, która zaraz znikła jej z pola widzenia. Znały się może słabo, ale Rei czuła coś na kształt odpowiedzialności za wszystkich zeszłorocznych trybutów.
- Pomóż jej stąd wyjść! - poleciła strażnikowi i pchnęła go lekko w stronę Cypriane. Jeden niesubordynowany strażnik miał już jakieś zajęcie. Nie dane jej było jednak odetchnąć z ulgą. Któryś geniusz wpadł na pomysł rozpylenia gazu łzawiącego. Czy na prawdę pracowali z nią sami kretyni? Dowód na to, że jej funkcja była tylko na papierze. Pięknie, ją oskarżą o gaz i strzelanie w powietrze mimo iż nie wydała żadnego z tych rozkazów. Zaczęła myśleć, że to wszystko jest ustawione.
Ktoś prawie na nią wpadł, zachwiała się ale nie straciła równowagi. Pora była się też stąd ewakuować. Nigdzie nie widziała już Rose, ani nikogo znajomego. Gaz zbliżał się złowrogo a nie miała ochoty potem nic nie widzieć przez resztę dnia. Pewnym krokiem zaczęła brnąć w kierunku jednej z bocznych uliczek, korzystając z tego, że znała miasto jak własną kieszeń. Trochę niósł ją tłum, ale starała się wciąż utrzymywać na własnych nogach. Kilkakrotnie pomagała komuś wstać.
Powrót do góry Go down
Rosemary Garroway
Rosemary Garroway
https://panem.forumpl.net/t1921-rosemary-garroway
https://panem.forumpl.net/t1019-we-walk-a-thin-line-between-hope-and-despair
https://panem.forumpl.net/t1305-rosemary-garroway
https://panem.forumpl.net/t1020-rosemary
https://panem.forumpl.net/t1046-rosemary-garroway
Wiek : 25 lat
Zawód : Pani doktor w Kwartale, która wszystkich nienawidzi
Przy sobie : Kapsułka cyjanku, broń palna, dokumenty, portfel, telefon oraz inne osobiste rzeczy.
Znaki szczególne : Ona cała jest szczególna.
Obrażenia : Rysa na psychice głęboka jak jezioro w Dwójce

Plac Wyzwolenia - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Plac Wyzwolenia   Plac Wyzwolenia - Page 2 EmptyPon Lip 21, 2014 7:49 am

Odprowadziła Reiven wzrokiem, po czym zaczęła się podejrzliwie i szybko rozglądać dookoła siebie. Co za idiota zaczął strzelać? Eliminacja wrogów w tak ściśniętym tłumie nie pomoże w niczym, jedynie sprawi, że cała gawiedź zacznie zachowywać się jakby zostały im trzy minuty życia i zaczną walić drzwiami, oknami, straganami, byleby stąd uciec, chociaż powinni paść na ziemię i leżeć. O wiele ładniej i sprawniej by to poszło, gdyby złapać tę generał w ciemnej uliczce, zabić i się wyewakuować zanim ktoś zauważy. Zero pomysłu na zabijanie i oni się do kolejnej rewolucji pchają. Boże, widzisz, a nie grzmisz.
Zaraz po wystrzałach padła na ziemię, więc teraz powoli oparła się na rękach i podniosła się, zatrzymując w takiej pozycji i ugiętych kolan. Szlag by trafił bramki wykrywające metal, najbardziej teraz marzyła o czymkolwiek czym w razie czego mogłaby przypierdolić, zanim ktoś zrobi coś z nią. Cicho klęła pod nosem, a w duszy sobie przysięgła, że więcej nie pójdzie na żadną publiczną schadzkę przydupasów Coin, choćby ją darli na siłę. Musieli mieć jakieś ukryte zdolności paranormalne, zapewne wyhodowane w radioaktywnej Trzynastce, bo naboje leciały do nich jak muchy. Nie, żeby jej się to nie podobało, ale nigdy nie mówiła, że chce być tego świadkiem. Błogosławieni ci, co nie widzieli, a uwierzyli, czy jakoś tak.
Zobaczyła zbliżającego się Gerarda i nie wiedziała, czy się cieszyć, czy płakać. Z jednej strony miał broń, z drugiej strony był rządowym, a nie chciała dostać kulki, bo ktoś pomylił jego czuprynę z włosami Rose.
- Ginsberg, ja tu nie będę stać i czekać, aż oberwę lub stratuje mnie tłum. - wysyczała przez zaciśnięte w gniewie zęby, po czym podniosła się i lekko pochylona pobiegła do sektora dla rządu. Przeskoczyła przez linki i wbiła się na podest obok Mallory i Franka, biorąc jedno z tamtych krzeseł. Naprawdę poważnie rozważała obronę tym meblem, lepsze to niż nic. Od dzisiaj to krzesło nazywa się Rozpierdalacz 2000, a jeżeli przetrwa (i ono i ona), to sobie je postawi w domu. Nie kradnie, pożycza, Coin biedniejsza nie będzie.
- Gerard, bierz koleżankę i się zwijamy. - powiedziała, łapiąc go od tyłu za fraki i ciągnąc do góry. - Lubię cię, ona też wydaje się sympatyczna, a naprawdę prosicie się o śmierć. Chodź. - dodała twardo i naprawdę poważnie, w jednej ręce trzymając krzesło za oparcie. W końcu puściła Ginsberga i ruszyła w stronę wyjścia dla rządu, bo Rose to pieprzona księżniczka, dumnie dzierżąc przed sobą w obydwu dłoniach krzesło.
Ale najbardziej bolało ją, że przez tych idiotów upierdzieliła się nikczemnie, a naprawdę lubiła tę sukienkę.


Ostatnio zmieniony przez Rosemary Garroway dnia Pon Lip 21, 2014 10:36 am, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Sponsored content

Plac Wyzwolenia - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Plac Wyzwolenia   Plac Wyzwolenia - Page 2 Empty

Powrót do góry Go down
 

Plac Wyzwolenia

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 5Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

 Similar topics

-
» Event #10 | Dzień Wyzwolenia | Zakończony
» Opustoszały plac zabaw
» Opustoszały plac zabaw
» Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Panem et circenses :: Kapitol :: Centrum-