|
Autor | Wiadomość |
---|
Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Frans Lyytikäinen i Cordelia Snow Wto Lip 08, 2014 11:12 pm | |
| Mężczyzna wygląda tak, jakby nie zauważył obejmującego go ramienia Fransa ani faktu, że Lyytikäinen pozbawił go właśnie butelki. Mruga nieprzytomnie i rzuca Cordelii kpiący uśmiech. - Niewinnych obywateli? Miałbym co do tego wątp... - jego bełkot urywa się w tym samym momencie, gdy z zaskoczeniem obserwuje przelatującą nad jego głową butelkę. Roztrzaskuje się ona o sufit. Przez moment w pokoju panuje absolutna cisza, aż w końcu oblicze Blackwella czerwienieje jeszcze bardziej i wykrzywia się w gniewie. Nim Fransowi udaje się zareagować, mężczyzna powala go na łóżko silnym ciosem w twarz. Słychać nieprzyjemne chrupnięcie, gdy pięść Blackwella trafia w nos mężczyzny. Frans może poczuć silny ból i spływającą po wargach krew, co wskazuje najpewniej na złamanie. Strażnik zatacza się, zgniatając butem rozrzucone na podłodze fragmenty lampy, co sprawia, że niektóre z nich robią się niebezpiecznie ostre. Następnie robi kilka kroków do przodu, uparcie usiłując odpiąć od paska pistolet. Gdy mu się to udaje, odbezpiecza broń i wyciąga trzymającą ją rękę w stronę leżącego na łóżku Fransa. Widocznie wszystko to kosztowało go sporo wysiłku, bo po twarzy spływa mu pot, który plami również materiał munduru na plecach, pod pachami i przy szyi. Dysząc ciężko, lecz wciąż trzymając Fransa na muszce, Blackwell szarpie za kołnierz, odsłaniając szyję. - Zabawa się skończyła - warczy, spluwając w bok i nie odrywając wzroku od Lyytikäinena. Z każdą chwilą coraz bardziej chwieje się na nogach. Strażnik grzebie przez chwilę w kieszeni, po czym wyjmuje z niej brzęczące cicho kajdanki. - Panno Snow, proszę przykuć swojego kolegę do łóżka. I proszę też niczego nie próbować, bo to może się dla niego źle skończyć. Blackwell odwraca się i rzuca stojącej nieco za nim Cordelii kajdanki, po czym z powrotem przenosi wzrok na Fransa. Lekko opuszcza wyraźnie zmęczoną rękę.
Jeżeli panna Snow ma w planach wybrnięcie z tej sytuacji, podkreślone fragmenty tekstu powinny dać jej do myślenia. |
| | | Wiek : siedemnaście Zawód : studentka, celebrytka, mścicielka Przy sobie : zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, odtwarzacz mp3, gaz pieprzowy, para kastetów, dokumenty, klucze i telefon. Znaki szczególne : i'm cordelia fucking snow, who the fuck are you? Obrażenia : wypadają mi włosy, ale od czego są peruki?
| Temat: Re: Frans Lyytikäinen i Cordelia Snow Sro Lip 09, 2014 1:11 am | |
| Uwaga Fransa rozbawiła ją na tyle, że pozwoliła sobie na kolejny złośliwy uśmieszek, tym razem jednak Strażnikowi nie dane było go zauważyć, gdyż stał do dziewczyny plecami. Skinęła głową, bo nie zamierzała już więcej wtrącać się w wymianę zdań. Obserwowała tylko, jak Frans podchodzi do nieznajomego i obchodzi się z nim stosunkowo grzecznie... a przynajmniej tak było, dopóki butelka z alkoholem nie rozbiła się o sufit. Osłaniając się przed spadającymi resztkami, Snow cofnęła się na tyle, że dotknęła plecami komody, o którą wcześniej obijał się nieproszony gość. Który dosłownie chwilę później rzucił się na Fransa, powalając go na łóżko. Tak zaskoczyło to Cordelię, że nieomal krzyknęła, na szczęście w ostatniej chwili zakryła sobie usta dłonią. Jeszcze tego brakowało, by na głowę zwaliło im się więcej negatywnie nastawionych osób. Krew na twarzy Lyytikäinena pojawiła się tak samo nagle, co pistolet w ręku pijanego Blackwella. - Zabawa się skończyła. Snow przełknęła cicho ślinę spoglądając, jak lufa pistoletu zostaje wycelowana w leżącego na łóżku mężczyznę. W tej chwili już tylko sekundy mogły dzielić całą trójkę od nieszczęścia, Strażnik chwiał się niebezpiecznie i tak naprawdę mógł wystrzelić w każdej chwili. Choć sceneria niczego nie sugerowała, Cordelii natychmiast przypomniały się Igrzyska. Wtedy też miała tylko jedno uderzenie serca na podjęcie decyzji, która uchroniłaby ją od śmierci lub boleśnie do niej przybliżyła. Dziewczyna nie wahała się więc ani chwili dłużej. Udając, że schyla się po rzucone kajdanki, chwyciła w dłonie dwa możliwie najostrzejsze kawałki zbitej lampy i z rzuciła się w stronę Blackwella, wskakując mu na plecy i próbując zatopić jedno ze szkieł w odsłoniętym fragmencie jego szyi. Wiedziała, że jest na tyle pijany, że oboje mogą zaraz runąć na ziemię, ale tylko gwałtowne pociągnięcie w tył mogło poderwać rękę z pistoletem do góry. Snow miała nadzieję, że nawet jeśli przez przypadek wystrzeli, kula ominie leżącego Fransa. Dopóki wciąż była sczepiona ze Strażnikiem, wykorzystała sytuację i drugim ostrym kawałkiem wycelowała mu prosto w oko.
|
| | | Wiek : 34 Zawód : właściciel VIolatora, sutener Przy sobie : Dowód, faje, zapalniczka, zezwolenie na broń, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, zdobiony sztylet, latarka, scyzoryk, gaz pieprzowy Znaki szczególne : Niewyspana, zmęczona morda, która chce ci wpierdolić
| Temat: Re: Frans Lyytikäinen i Cordelia Snow Sro Lip 09, 2014 10:07 am | |
| Wszystko miało być po jego myśli, ale wredny los znowu chciał wszystko zniweczyć. Stał jak gdyby sam zaskoczony swoim zachowaniem, patrzył na Blackwella i tylko zastanawiał się czy jest sens aby jakkolwiek zacząć uciekać, czy w ogóle powinien jakkolwiek reagować. Powinien, ale kiedy zobaczył poczerwieniałą ze złości twarz jegomościa było już za późno. Miał odskoczyć, zrobić jakiś elegancki odskok w bok, ale nim to zrobił, poczuł na swojej twarzy znajomy mu już ból. Pan Strażnik musiał być pewnie nieźle wyszkolony, skoro po takim uderzeniu bogu ducha winny Frans wylądował na łóżku, brocząc twarz w swojej własnej krwi i ledwo rozumiejąc, co się z nim dzieje. Ból był niewyobrażalnie silny i dziwnie przenikliwy.
W tym momencie Lyytikäinen przestał reagować na otoczenie. Liczyło się tylko to, że krwawił, czuł się gorzej niż kiedykolwiek wcześniej, a przecież dostał tylko w twarz. Przewrócił się tylko na brzuch, żeby nie zacząć krztusić się krwią, a przecież i tak mogło się stać. Nawet nie zauważył, co robiła Cordelia, bo w tym samym czasie starał się jakimś cudem opanować krwotok z nosa. Nie miał pojęcia jak to osiągnąć.
|
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Frans Lyytikäinen i Cordelia Snow Sro Lip 09, 2014 12:21 pm | |
| Kiedy Cordelia wskakuje Blackwellowi na plecy, kilka rzeczy dzieje się jednocześnie. Zaskoczony strażnik zatacza się, wydając z siebie wrzask, który zagłuszony zostaje przez huk wypalającej w tym samym momencie broni. Mężczyzna w przypływie paniki musiał pociągnąć za spust, lecz kula trafia na szczęście w łóżko, choć niebezpiecznie blisko Fransa. Wciąż nie wypuszczając z ręki pistoletu i chcąc zrzucić z siebie Cordelię, Blackwell zaczyna się szamotać i cofać. Jego szyja oraz mundur są całe w napływającej szybko krwi - odłamek, którym posłużyła się panna Snow, najprawdopodobniej utkwił w tętnicy. Drugi natomiast nie trafia w oko, lecz zadrapuje tylko policzek mężczyzny i zanim Cordelii udaje się go złapać, spada na podłogę. Mężczyzna robi jeszcze jeden krok, powoli słabnąc i rozpaczliwie łapiąc powietrze. Potyka się o własne nogi i upada na plecy, przygniatając swoim ciałem Cordelię. Siła uderzenia, a także ciężar Blackwella wyciska z płuc dziewczyny resztki powietrza. Może także poczuć mocne uderzenie w tył głowy. |
| | | Wiek : siedemnaście Zawód : studentka, celebrytka, mścicielka Przy sobie : zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, odtwarzacz mp3, gaz pieprzowy, para kastetów, dokumenty, klucze i telefon. Znaki szczególne : i'm cordelia fucking snow, who the fuck are you? Obrażenia : wypadają mi włosy, ale od czego są peruki?
| Temat: Re: Frans Lyytikäinen i Cordelia Snow Sro Lip 09, 2014 4:22 pm | |
| Szamotanina trwała w najlepsze, ale huk wystrzału zdezorientował Cordelię. Wciąż uczepiona pleców Strażnika starała się obrócić w kierunku łóżka i sprawdzić, czy kula nie trafiła we Fransa. Z jego szczęściem do podobnych wypadków wszystko było możliwe. Snow zauważyła, że mężczyzna przewraca się na brzuch, więc chyba nic mu się nie stało, za to ona sama nie była teraz bezpieczna. Prawa dłoń dziewczyny lepiła się już od krwi Blackwella, ale wciąż nie chciała puścić szklanego kawałka i przekręciła go jeszcze z premedytacją. Z drugim odłamkiem lampy nie miała już tyle szczęścia, ledwo drasnął on policzek wroga, a ten wrzasnął, zatoczył się do tyłu i Cordelia niemal natychmiast spadła z jego pleców prosto na podłogę. Nie zdążyła jednak umknąć przez upadającym ciałem mężczyzny, poczuła jak niesamowity ciężar wgniata ją w ziemię i z jej ust wyrwał się jedynie głuchy jęk. Jakaś część munduru uderzyła ją w głowę na tyle mocno, że dziewczyna pozostawała zamroczona przez dobrych kilka sekund. Niemal natychmiast spróbowała dotknąć dłonią swojej głowy aby sprawdzić, czy nie jest poważnie ranna, ale teraz była już praktycznie cała we krwi Strażnika, nie mogłaby więc odróżnić jej od swojej. Spróbowała wyczołgać się spod przygniatającego ją ciężaru, jednak nie odnalazła w sobie tyle siły, a pulsujący ból z tyłu głowy wciąż nie pozwalał jej dobrze skupić się na wykonywanym zadaniu. Nie miała pojęcia, czy Blackwell jeszcze żyje, ale nie mogła sobie pozwolić na pozostawienie go w takim stanie. Martwy nie mógłby zagrozić jej ani Fransowi. Jej dziadek wiedziałby, co robić, a poza tym miał ludzi od czarnej roboty, a Cordelia musiała radzić sobie sama.W tej chwili priorytetem było wyrwanie pistoletu z ręki Strażnika, ale leżąc na brzuchu i będąc przyciskaną do ziemi niewiele mogła zrobić. Wzięła jednak głęboki wdech i próbując przewrócić się na bok, wyciągnęła dłoń po broń. |
| | | Wiek : 34 Zawód : właściciel VIolatora, sutener Przy sobie : Dowód, faje, zapalniczka, zezwolenie na broń, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, zdobiony sztylet, latarka, scyzoryk, gaz pieprzowy Znaki szczególne : Niewyspana, zmęczona morda, która chce ci wpierdolić
| Temat: Re: Frans Lyytikäinen i Cordelia Snow Sro Lip 09, 2014 4:57 pm | |
| Z całego przeszywającego bólu otrząsnął go krzyk mężczyzny, potem strzał na następnie krzyk Cordelii. To było zbyt wiele rzeczy naraz. Nigdy nie miał tak wielkiego szczęścia i pecha w jednym. Po pierwsze, kiedy już się otrząsnął, zauważył jegomościa leżącego na pannie Snow i pełno krwi. Po drugie, nie wiedział czy ta krew należy do Cordelii czy do Strażnika, czy do obydwóch. Gdyby nie jego lata przystosowania do interesów, w których często dochodziło do takich scen – zapewnie by oszalał i zaczął panikować. Teraz żadna z tych rzeczy nie wchodziła w grę. Nos bolał go jak oszalały, krew wciąż lała mu się z nosa, ale najważniejsza była panna Snow, a tego całego Strażnika trzeba było się na chwilę pozbyć… lub całkowicie.
Miał rozejrzeć się po łóżku i natychmiast sięgnąć po poduszkę. Potem stać nad nimi przez chwilę, starając się pomóc dziewczynie w odebraniu Strażnikowi pistoletu. To było teraz najbardziej ważne. Jeżeli to by się udało, to mógłby odciągnąć mężczyznę na bok i spojrzeć na poduszkę, którą miał zamiar go udusić, ale jednak nie taka miała być pisana śmierć pan u B.… To byłaby zbyt łatwa śmierć dla takiego ustrojstwa w mundurze. Frans jeszcze raz miał przyjrzeć się poduszce i odrzucić ją z powrotem na łóżko, jednocześnie stękając co jakiś czas z powodu okropnego bólu. Mógłby nawet założyć się o kilka tysięcy, że ten skurczybyk złamał mu nos, o ile nie zmiażdżył. Nie pozostaje mu nic innego niż wysmarkanie krwi w dłonie, a potem postaranie się by ją z nich zrzucić.
Był zły, podirytowany, rozwścieczony, pełny goryczy do Strażników. Ciągle, ale to ciągle się za nim pałętali, jak muchy do gówna, ale dzisiejszy dzień był przesadą. Nie obchodziło go to, czy skończy się to więzieniem czy nie, miał już dosyć. Po odrzuceniu poduszki jako przedmiotu zbrodni, miał wytrzeć krew z twarzy o rękaw, zacisnąć zęby i z pewnego rodzaju „rozpędzeniem” nadepnąć na twarz mężczyzny. Raz, mocno, ale z agresją, całą możliwą siłą, jaką mógłby wyciągnąć ze swojego chucherkowatego, ale wysokiego cielska. Dopiero po tym mógłby ruszyć w stronę Cordelii i przykucnąć przy niej, a następnie zapytać:
– Trzymasz się?
|
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Frans Lyytikäinen i Cordelia Snow Sro Lip 09, 2014 5:43 pm | |
| Strażnik znacznie ułatwia Cordelii przewrócenie się na drugi bok, bo przez moment szamocze się nieco silniej i przetacza w stronę łóżka. Jego broń znów wypala - tym razem prosto w ścianę - a następnie mężczyzna wypuszcza ją z ręki. Teraz panna Snow, wciąż lekko zamroczona przez niesłabnący ból głowy, z łatwością może ją chwycić. Blackwell panicznie przyciska ręce do szyi i szarpie za materiał munduru, chcąc zatamować nim ranę. Jednak każdy bardziej gwałtowny ruch powoduje, że jego ubranie coraz bardziej nasiąka krwią, której spora kałuża zaczyna tworzyć się na podłodzie. Na twarzy mężczyzny maluje się ból, szok i gniew, lecz gdy spogląda wybałuszonymi i pełnymi łez oczami na Fransa i Cordelię, można dostrzec w nich jakąś dziwną formę błagania. Jego sine usta poruszają się niewyraźnie, wyrzucając zapewne ostatnią w jego życiu wiązankę przekleństw, a na pokrytej czerwoną posoką twarzy powoli pojawia się trupia bladość. Jego ruchy stopniowo słabną, natomiast wzrok staje się zamglony, lecz mężczyzna jeszcze żyje.
Frans, choć wygląda na to, że krwawienie ustało, twój nos puchnie i boli przy najlżejszym dotyku. Jest także lekko przekrzywiony w prawo. |
| | | Wiek : siedemnaście Zawód : studentka, celebrytka, mścicielka Przy sobie : zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, odtwarzacz mp3, gaz pieprzowy, para kastetów, dokumenty, klucze i telefon. Znaki szczególne : i'm cordelia fucking snow, who the fuck are you? Obrażenia : wypadają mi włosy, ale od czego są peruki?
| Temat: Re: Frans Lyytikäinen i Cordelia Snow Sro Lip 09, 2014 9:34 pm | |
| Kolejny wystrzał poprzedził głośne przekleństwo, które wyrwało się z ust Cordelii. Jeśli za pierwszym razem nikt nie usłyszał strzału, za drugim na pewno nie będzie już tak naiwny. Ile mieli czasu żeby załatwić sprawę do końca, zanim zleci się obsługa hotelowa? Jęcząc z bólu pod nosem, dziewczyna wyciągnęła rękę i wytrąciła broń z ręki z Strażnika, a ta potoczyła się dalej. Snow nie miała zamiaru przejmować pistoletu zanim oboje z Fransem nie ustalą, co należy z nim zrobić. Zabrać ze sobą, czy zatrzeć ślady? Sytuacja w pokoju hotelowym za nic nie przypominała samobójstwa, więc jednak coś należało wykombinować. - Wszystko w porządku - wysapała, wyczołgując się całkowicie spod ciała Blackwella - Nieźle cię urządził - skomentowała, zauważając puchnący nos mężczyzny. Przez to miała jeszcze większą ochotę aby nadepnąć Strażnika w podobny sposób, co jej towarzysz. Cała we krwi, spojrzała z góry na konającego przeciwnika i ani przez chwilę nie zrobiło jej się go żal. Załzawione oczy i nieme błaganie nie były w stanie poruszyć panny Snow. Pewnie, mogłaby sięgnąć po pistolet i skrócić jego cierpienia, ale nie była ani na tyle głupia, by zostawiać odciski palców na broni, ani na tyle miłosierna, by okazać mu łaskę. - Niech jęczy, musimy ogarnąć ten bajzel zanim zlecą się jego kumple - rozejrzała się po pokoju, ale ten przypominał obraz nędzy i rozpaczy. Kule w łóżku i w ścianie, zaplamiona pościel, rozbita lampa, rozlany alkohol, krew na dywanie... lepiej zwiewać, póki nikt trzeci nie wmieszał się w sprawę. Lista rzeczy do zabrania z miejsca zbrodni powiększyła się o poduszkę ze śladami krwi Fransa, ale Snow wciąż nie miała pojęcia, jakim cudem uda jej się minąć ochronę w zakrwawionych ciuchach. Gdyby to wciąż był stary Kapitol, zgarnęłaby puchaty szlafrok z łazienki i przedefilowała w nim po holu z podniesioną głową, a u nikogo nie wzbudziłaby podejrzeń. Ale to był nowy Kapitol, pod rządami Almy Coin, w którym pewna siedemnastolatka i towarzyszący jej właściciel domu uciech musieli się głowić, gdzie by tu ukryć zwłoki.
|
| | | Wiek : 34 Zawód : właściciel VIolatora, sutener Przy sobie : Dowód, faje, zapalniczka, zezwolenie na broń, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, zdobiony sztylet, latarka, scyzoryk, gaz pieprzowy Znaki szczególne : Niewyspana, zmęczona morda, która chce ci wpierdolić
| Temat: Re: Frans Lyytikäinen i Cordelia Snow Sro Lip 09, 2014 10:26 pm | |
| To chyba będzie koniec samowoli. Cały hotel, chociaż wydawał się być banalnie prostym i spokojnym miejscem, był teraz dla niego pułapką. Zresztą pal licho dla niego, ale dla panny Snow? Snow! Na litość Odyna! SNOW! Dziadek Prezydent to by chyba niemało się na to wszystko oburzył. Co najmniej oburzył. Zresztą sam Frans poczuł nagle zbyt wysoką odpowiedzialność, jeżeli można to tak niezgrabnie i nieskładnie nazwać. Jak z tego wszystkiego wybrnąć? Co on powinien zrobić, żeby Cordelia wyszła z tego cała i zdrowa? Po raz pierwszy poczuł tak bardzo paraliżujący strach, którego chyba nie czuł od czasów, kiedy wywinął rodzicom numer ze studiami. Z tym, że tamten strach nie mógł się nawet liczyć z tym. Zbyt dużo strzałów, zbyt dużo krwi i Cordelia jako wisienka na torcie komplikacji tego dnia. Co powinien zrobić? Przed południem Strażnik zginął na stole kuchennym w Violatorze, ale został „pogrzebany” tam, gdzie nikt by go nigdy nie miał zamiaru szukać, ale tego morderstwa ukryć się nie da.
Spojrzał na pannę Snow. Zazwyczaj był pewny siebie, zadziorny, chamski, wredny, ale teraz miał jakąś dziwną pustkę w oczach. Ona jak głupia myślała, że można z tego normalnie wyjść. Niby jak? Strażnik jeszcze żył. Jeszcze, ale zaraz mógł kipnąć, w każdej chwili. Tak czy siak – zapowiada się dość wisielczy lub wystrzałowy wieczór. Rozstrzelanie przez pluton egzekucyjny? Czy coś w tym stylu? Chyba taka była kara za zabicie Strażnika? A może nie? Nie miał pojęcia… ale to będzie naprawdę „zabawny” dzień. A on miał przecież jeszcze wiele rzeczy do zrobienia na tej przeklętej Ziemi, żeby podenerwować Prezydent Coin. Miał przecież zobaczyć jak zareaguje na jego anonimowy prezent w postaci serca Strażnika, miał sam, własnoręcznie pozbawić ją wszystkiego, co mogło ją kiedykolwiek uradować…
Zacisnął zęby. Jeszcze chwila, a zamieniłby się w ryczącą babę. Wziął głęboki wdech. Stracił przecież niemal cały majątek przez Coin, cały swój dotychczasowy sposób życia, możliwość czerpania korzyści na wszelkie możliwe sposoby… I miał beczeć nad Strażnikiem, który mógłby go wkopać w wielkie bagno? Nawet jeżeli… KOLC straci szefa Violatora, zrobi się burda, będzie głośno, a pani Prezydent będzie musiała się w tym wszystkim babrać. Cokolwiek by się nie stało, wychodzi na jego – na istny chaos. Jeżeli nie chwilowy, to okresowy, a to mogłoby go nawet ucieszyć. Ba, cieszyło go.
– Wyjdziesz i schowasz się tam gdzie możesz, a jeżeli ci się nie uda, zacznij krzyczeć, płakać, szlochać, cokolwiek. W razie małych problemów powiadom… – Mathiasa? Przecież chyba go znienawidził… nie było sensu w powiadamianiu Mathiasa… – Lucasa lub kogokolwiek z Violatora. W razie naprawdę wielkich problemów, otwórz dolną szufladę w moim biurku i przekaż ją Mathiasowi. Już!
Sięgnął zaraz po broń, zabezpieczył ją na chwilę, żeby sprawdzić ile kul mieści się w magazynku, a potem zerknął ponownie na pannę Snow i ponaglił ją ruchem głowy, marudząc pod nosem: „No dalej!”. Ponownie wpakował magazynek do środka, odbezpieczył broń i przysiadł obok Strażnika Pokoju, celując mu w pierś. Nie był na tyle niemiły, żeby patrzeć na jego cierpienia, tym bardziej że musiało go boleć bardziej, niż Fransa bolała twarz, nie mówiąc o samym nosie, który piekł, bolał i tak dalej, a trzymał się na nogach tylko dzięki adrenalinie. Tylko, ale był w zbyt dużym szoku, żeby jakkolwiek to zauważyć. Poklepał Strażnika głowie, a następnie wypalił. Teraz było już pewne, że ktoś tu się przyczłapie, a z całą pewnością będzie to zwiększona liczba pobratymców… ofiary.
|
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Frans Lyytikäinen i Cordelia Snow Czw Lip 10, 2014 11:49 am | |
| Zgodnie z przewidywaniami Cordelii i Fransa już po kilku sekundach od wystrzału na korytarzu rozlegają się kroki. Męski głos wykrzykuje co chwila przekleństwa i wygląda na to, że w przeciwieństwie do nieżyjącego już Blackwella, zbliżający się mężczyzna nie jest pijany. - Blackwell! Gdzie jesteś i co ty do cholery wyprawiasz? - wykrzykuje. Przy sąsiednim pokoju słychać głośne pukanie, a następnie odgłos przywodzący na myśl szarpanie klamki. Wygląda na to, że Cordelia i Frans mają tylko kilka chwil, żeby coś wymyślić, nim do ich pokoju wpadnie kolejny nieproszony gość. |
| | | Wiek : siedemnaście Zawód : studentka, celebrytka, mścicielka Przy sobie : zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, odtwarzacz mp3, gaz pieprzowy, para kastetów, dokumenty, klucze i telefon. Znaki szczególne : i'm cordelia fucking snow, who the fuck are you? Obrażenia : wypadają mi włosy, ale od czego są peruki?
| Temat: Re: Frans Lyytikäinen i Cordelia Snow Czw Lip 10, 2014 1:17 pm | |
| Oczywiście, że wciąż miała nadzieję iż będą mogli z tego normalnie wyjść. Gdy dorasta się pod jednym dachem z dziadkiem prezydentem wszystko wydaje się możliwe, jeśli tylko ma się wystarczająco werwy i bezczelności. Nie było mowy o żadnej karze za zabicie Strażnika, bo Cordelia wciąż uparcie twierdziła, że da się to jakoś odkręcić. Gdyby pozwoliła sobie na chwilę zwątpienia, na pewno już dawno by się rozsypała i zaczęła panikować. Nie mogła sobie na to pozwolić, oboje mieli za dużo do stracenia. Gdy więc Frans zaczął wydawać jej polecenia, spojrzała na niego tak, jakby miała ochotę zaprotestować i gdyby tylko czas był po ich stronie, na pewno wdałaby się w dyskusję nad słusznością tego planu. Nie mieli jednak tego komfortu ani żadnego lepszego pomysłu w odwodzie, więc panna Snow jedynie skinęła głową i ruszyła w stronę fotela, by zgarnąć swój plecak, gdy nagle... - Blackwell! Gdzie jesteś i co ty do cholery wyprawiasz? Zastygła w bezruchu w pół kroku, gdy na korytarzu rozległ się kolejny męski głos. Za późno na ucieczkę, plan spalił na panewce. Martwy Strażnik na podłodze, Frans z pistoletem w ręku i ona cała w nie swojej krwi - taki obrazek mógł przywołać tylko jedno skojarzenie, na dodatek całkiem słuszne. Mieli tylko kilka chwil by zdecydować co robić dalej, zanim nieznajomy szarpnie za klamkę i otworzy drzwi do ich pokoju. Za mało, by podbiec i przekręcić klucz. - Stań za drzwiami - niemalże bezgłośnie zwróciła się do Fransa, pospieszając go. Ich jedynym przyjacielem był teraz element zaskoczenia - jeśli ktokolwiek, kto wjedzie przez te drzwi, zobaczy martwego Blackwella i stojącą nad nim pannę Snow na pewno nie zadziała tak gwałtownie, jak mógłby to zrobić widząc Lyytikäinena z bronią. A poza tym, pod blond czupryną urodził się właśnie kolejny plan, który być może pozwoli im wyjść z tej sytuacji bez szwanku. Potrzebowaliby cudu, ale przecież te się zdarzają. - Celuj w głowę - wyszeptała jeszcze, jakby była pewna, że Frans przewidzi jej działania. Tak łatwo byłoby upozorować, że Blackwell i mężczyzna, który teraz go szukał, pozabijali się nawzajem. To była ich ostatnia szansa, bo szczerze mówiąc Cordelia nie widziała następnej.
|
| | | Wiek : 34 Zawód : właściciel VIolatora, sutener Przy sobie : Dowód, faje, zapalniczka, zezwolenie na broń, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, zdobiony sztylet, latarka, scyzoryk, gaz pieprzowy Znaki szczególne : Niewyspana, zmęczona morda, która chce ci wpierdolić
| Temat: Re: Frans Lyytikäinen i Cordelia Snow Pią Lip 11, 2014 1:26 pm | |
| Tak jak myślał… kto by nie usłyszał trzech strzałów. Oczywiście, że każdy! Dosłownie każdy! Frans westchnął ciężko i zerknął na Cordelię, która ni cholerę chciała mu pomóc w działaniach, a przede wszystkim samej sobie. Kobieta nie może choć raz wysłuchać mężczyzny, bo po co… ach ta przeklęta chęć bycia ponad płcią brzydką przez płeć piękną. I dlaczego to wszystko tak było? „Bo ponieważ”, dałoby się usłyszeć. Gdyby go posłuchała albo sama wpadła na pomysł ucieczki to kłopot miałby tylko on, a tak musiał i myśleć o niej. I co miał teraz zrobić?
Właściwie to mógłby to wszystko pierdolnąć, usiąść na podłodze i mieć spokój, a tak musiał się pakować w drugie zabójstwo. Drugie w tym pokoju. Trzecie z własnej ręki. Ponad sto czterdzieste czy nawet pięćdziesiąte, a kto wie czy i nie było tego więcej, ale ważne, że ustalone przez niego w tym samym roku kalendarzowym. Statystyki były bardzo obiecujące, aż nadto. Dobrze, że Lyytikäinen nie należał do leni i nie miał zamiaru walczyć o przewodnictwo w tej grupie, bo najważniejsze było wydostać się z tej sytuacji żywym. Natychmiast podbiegł w stronę drzwi i stanął nieco na prawo od nich, tak żeby móc idealnie wycelować w głowę i strzelić, kiedy Strażnik Pokoju postanowi wejść do środka.
Nie zamierzał się zawahać, ponieważ i tak miał do czynienia tylko i wyłącznie ze śmieciami społecznymi. Ba, teraz był tego aż ponadto pewien. Ci wszyscy funkcjonariusze to bardziej zboczone i chamskie świnie niż najgorsi z najgorszych przedstawicieli Starego Kapitolu, którzy bawili u niego nie jeden raz w barze i korzystali z usług jego panien na pierwszym piętrze Violatora. Frans był przygotowany, miał palec na spuście i tylko czekał aż jegomość nadstawi swoją głowę do odstrzału. Raz… dwa…
|
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Frans Lyytikäinen i Cordelia Snow Pią Lip 11, 2014 9:24 pm | |
| Zdaje się, że mijają wieki, nim ciężkie kroki zbliżają się w końcu do drzwi Waszego pokoju. Tym razem wyraźnie da się słyszeć nieustanne przekleństwa mamrotane pod nosem przez mężczyznę, potem trzy szybkie uderzenia, aż wreszcie szarpnięcie za klamkę. - Już nie żyjesz, Blackwell... - zaczyna gość, wchodząc do pokoju i zaledwie po chwili zdając sobie sprawę z tego, jak muszą brzmieć jego słowa w obliczu widoku, który zastał. Zgodnie z naszywką na mundurze, strażnikiem jest Julian Carax, jednak w tym momencie największe znaczenie ma fakt, że mężczyzna nie zauważa stojącego za drzwiami Fransa. Wytrzeszczonymi oczami wpatruje się natomiast w Cordelię i leżącego w kałuży krwi Blakwella. Dłoń Craxa nieznacznie przesuwa się w stronę przytwierdzonego do pasa pistoletu, lecz w jego przypadku na interwencję może być już niestety za późno. |
| | | Wiek : siedemnaście Zawód : studentka, celebrytka, mścicielka Przy sobie : zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, odtwarzacz mp3, gaz pieprzowy, para kastetów, dokumenty, klucze i telefon. Znaki szczególne : i'm cordelia fucking snow, who the fuck are you? Obrażenia : wypadają mi włosy, ale od czego są peruki?
| Temat: Re: Frans Lyytikäinen i Cordelia Snow Pią Lip 11, 2014 9:52 pm | |
| Dwóch martwych Strażników i zero podejrzeń w kierunku Cordelii i Fransa, kontra ucieczka panny Snow i... no właśnie, brak jakiejkolwiek gwarancji. Równanie było więc banalnie proste, dlatego dziewczyna wcale nie czuła się źle podejmując szybką decyzję i przeciwstawiając się planom swojego towarzysza. Zresztą i tak nie miałaby szans wymknąć się z pokoju niezauważona, kumpel Blackwella już chwytał za klamkę i otwierał drzwi do tego nieszczęsnego pokoju hotelowego. Dobór słów Strażnika numer dwa rozbawił Cordelię, jednak nie dała tego po sobie poznać - gdyby parsknęła śmiechem w takim momencie mogłaby zmarnować całą jego podniosłość. A tak, stała nad zakrwawionymi zwłokami z niewinną miną i wpatrywała się w kolejnego nieproszonego gościa. Frans miał tylko kilka sekund na reakcję, ale Snow ani przez chwilę w niego nie zwątpiła. Choć jeszcze-żywy Strażnik zaczął sięgać po pistolet, blondynka była pewna, że mu się to nie uda. Spoglądała na jego twarz bez mrugnięcia okiem, starając się nie ominąć momentu, w którym kula przeszyje ją na wylot. W swoim krótkim życiu napatrzyła się na śmierć już tyle razy, że nie robiła ona na niej większego wrażenia. A przynajmniej tak to lubiła sobie wmawiać panna Snow. |
| | | Wiek : 34 Zawód : właściciel VIolatora, sutener Przy sobie : Dowód, faje, zapalniczka, zezwolenie na broń, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, zdobiony sztylet, latarka, scyzoryk, gaz pieprzowy Znaki szczególne : Niewyspana, zmęczona morda, która chce ci wpierdolić
| Temat: Re: Frans Lyytikäinen i Cordelia Snow Pią Lip 11, 2014 10:53 pm | |
| Zanim drzwi ostatecznie się otworzyły – Frans nabrał powietrza w usta i przestał na moment oddychać, żeby tylko poprawić swoją skuteczność w strzelaniu. Każdy oddech równał się temu, że celownik mógł drgnąć o trochę, a im dalej znajdywał się cel, tym bardziej mógł spudłować. Pistolet był odblokowany od momentu, w którym pan Blackwell postanowił strzelać, poza tym Frans wcześniej sprawdził spust. Teraz pozostało tylko namierzyć cel i strzelić, a potem… pal licho, zwiewać jak najdalej, a jeszcze potem zjebać pannę Snow za to, że naraziła się niebezpieczeństwo, na więzienie i kto wie czy może i na egzekucję. Ba, wszystko zależało od tego czy Strażnicy dojdą do tego kto strzelał z broni… cokolwiek. Dobrze, że sam Lyytikäinen miał pozwolenie na broń. Przynajmniej coś.
W końcu drzwi ruszyły, zaledwie kilkanaście sekund po tym jak Frans nabrał powietrza. Strażnik wszedł, stanął, wymamrotał coś – nie ważne co, nie skupiał się na jego paplaninie. Najważniejsze było teraz wycelować w łeb i strzelić. W łeb czy klatkę piersiową? W łeb, potem w klatę piersiową na bezpieczeństwa… Celownik znalazł się więc na środku łba, a jedyne co pozostało Fransowi to nacisnąć spust, więc tak też zrobić… no i pozostało czekać na efekt.
|
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Frans Lyytikäinen i Cordelia Snow Pią Lip 11, 2014 11:30 pm | |
| W przeciwieństwie do Blackwella śmierć Caraxa jest szybka. Mężczyzna oczywiście nie spodziewa się, że ktokolwiek stoi za drzwiami i trzyma go na muszce, a coś świta mu w głowie dopiero wtedy, gdy słyszy huk wystrzału. Strażnik pada na podłogę. Wokół jego głowy momentalnie tworzy się niewielka kałuża krwi. Najgorsze chyba właśnie minęło, jednak wciąż pozostaje jeszcze kilka spraw do załatwienia. Hotelowa obsługa z pewnością nie będzie zachwycona widokiem dwóch ciał Strażników Pokoju, stłuczonej lampy, krwi na podłodze i pościeli oraz kul w ścianie i łóżku. |
| | | Wiek : siedemnaście Zawód : studentka, celebrytka, mścicielka Przy sobie : zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, odtwarzacz mp3, gaz pieprzowy, para kastetów, dokumenty, klucze i telefon. Znaki szczególne : i'm cordelia fucking snow, who the fuck are you? Obrażenia : wypadają mi włosy, ale od czego są peruki?
| Temat: Re: Frans Lyytikäinen i Cordelia Snow Sob Lip 12, 2014 1:45 am | |
| Cordelia nie zdawała sobie sprawy, że wstrzymuje powietrze, dopóki Strażnik nie upadł na podłogę, a ona sama nie odetchnęła z wielką ulgą. Plan wymyślony na poczekaniu miał szansę zadziałać, jeśli tylko oboje z Fransem nie będą się kłócić o jego dalszy przebieg. Spojrzała na mężczyznę, wciąż trzymającego broń w ręku i ruszyła w jego kierunku, przechodząc nad trupami i chwytając po drodze swój plecak. Zapewne i tym razem nie mieli wiele czasu, więc darowała sobie pytania o samopoczucie, w końcu w pokoju doszło właśnie do podwójnego zabójstwa. - Teraz ja tu zostanę i narobię rabanu - oznajmiła, wczepiając się w rękaw Fransa i zmuszając mężczyznę, by spojrzał jej prosto w oczy - Opowiem im, że do mojego pokoju wpadło nagle dwóch kłócących się mężczyzn, jeden był pijany, drugi próbował go powstrzymać, ale ten pierwszy wypalił, gdy ten drugi próbował przeprosić mnie za wtargnięcie. Byłam jedynym świadkiem, spróbował się mnie pozbyć, walczyliśmy, ale on w końcu nie wytrzymał i po rpsotu się zastrzelił. Już teraz zdawała się brzmieć przekonująco, a przecież gdyby ta wersja została zaakceptowana, nie byłoby problemem oszukać ochronę i kolejnych Strażników. Dziury w łóżku i w ścianie mogły przecież powstać w wyniku celowania do uciekającej Cordelii, lampa była rozbita, butelka też - wszystkie elementy układanki pasowały do siebie, przynajmniej w mniemaniu panny Snow. Szukając aprobaty u Fransa, zadarła głowę do góry i wpatrywała się w niego wyczekująco, zagryzając dolną wargę. - Wyczyścisz pistolet i znikniesz, wszystko będzie w porządku. Nikt nie będzie mnie podejrzewał, Coin nie pozwoli sobie na nagłośnienie takiej niesubordynacji Strażników i zapewne nie da mnie tknąć. Nie ma innej opcji, po prostu nie ma. Niewinne miny i perfekcyjnie opanowana sztuka mówienia nieprawdy (ćwiczona najpierw na rodzicach, później na reszcie Kapitolu) działały na korzyść Snow. Zresztą, kto by podejrzewał siedemnastolatkę o jej posturze o coś takiego? Pozostawała jeszcze kwestia fałszywych dokumentów, których nie mogli przy niej znaleźć. Cordelia sięgnęła więc do plecaka i wyjęła papiery, podsuwając je w stronę Fransa. Jeśli je weźmie, wtedy na pewno się zgodzi, pomyślała. |
| | | Wiek : 34 Zawód : właściciel VIolatora, sutener Przy sobie : Dowód, faje, zapalniczka, zezwolenie na broń, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, zdobiony sztylet, latarka, scyzoryk, gaz pieprzowy Znaki szczególne : Niewyspana, zmęczona morda, która chce ci wpierdolić
| Temat: Re: Frans Lyytikäinen i Cordelia Snow Sob Lip 12, 2014 12:13 pm | |
| Drugi trup. Będzie ciekawiej, jak za chwilę zleci się tu obsługa lub jeszcze większa liczba Strażników Pokoju. Wtedy mieliby przerąbane do kwadratu. I wszystko z tego powodu, że jeden z nich zaczął się za bardzo przystawiać do Cordelii. No, ale przecież nie mógł pozwolić na to, żeby stała jej się krzywda… zresztą… jeżeli teraz zrobią coś, co nie wypali… jeżeli funkcjonariuszom odbije… cokolwiek… Nie warto o tym myśleć, trzeba było zaufać losowi. Co ma się stać, to i tak się stanie, byleby nie jej.
Tuż po zabiciu Strażnika zaczął wpierw ścierać z pistoletu krew, przy pomocy swojego rękawa. Potem zacząć go pucować, żeby wyglądał na względnie czysty i niewiele razy używany, a przede wszystkim żeby nie miał aż tyle jego odcisków. Rzucił broń na ciało ostatniego zabitego tutaj mężczyzny. W tym czasie Cordelia wyjaśniała obmyślony przez nią plan, a on słuchał jak gdyby słyszał najbardziej pokręconą bajkę w swoim usranym życiu. To było zbyt bajeczne rozwiązanie. Nie uwierzą jej, choćby nie wiadomo co. Była przecież wnuczką Snowa, jednym z wielu głównych symboli Starego Kapitolu. Jak mogli jej uwierzyć? Im więcej pozbędą się starych symboli „starego” systemu, tym lepiej dla nich. Spojrzał na nią nieco mało przekonany w pomyślność tego ubzduranego planu. Mogliby po prostu się zmyć, oboje. I tyle. Nie byłoby ich. Cordelia nie zostałaby przesłuchana. Przedostaliby się jakoś do Violatora, gdziekolwiek. Chociaż nie… dla panny Snow Violator nie był teraz bezpiecznym miejscem, szczególnie po ostatnim postanowieniu Fransa, w którym Strażnicy nie mieli wstępu do lokalu.
Nie miał pojęcia, co powinien zrobić, żeby zapewnić jej bezpieczeństwo. A w tym przypadku jej plan miał jakiś irracjonalny sens. Westchnął ciężko i wlepił wzrok w jakiś nieistniejący punkt na ścianie. Powinien jej zaufać? A raczej płatającemu figle losowi? Coin… co zrobi Coin? Nie miał pojęcia, ale to było zapewne jeszcze trudniejsze pytanie.
W końcu kiwnął głową, że się zgadza… co prawda niechętnie, ale co innego miał zrobić? Co miał powiedzieć? Wziął od niej papiery i schował je do tylnej kieszeni jego spodni, tak żeby tylko nie wyleciały mu w biegu.
– W razie jakichkolwiek problemów masz spróbować się ze mną skontaktować, nie ważne w jaki sposób, zrozumiano? Uważaj na siebie – dodał jeszcze, całując ją w czoło. Następnie poklepał ją po ramieniu, potem zasalutował, a następnie wyszedł z pokoju, starając odnaleźć się jakieś boczne wyjście, przez które nikt by go nie zauważył.
/zt, pytanie: czy MG chce sobie pokierować tą ucieczką, czy nie?
|
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Frans Lyytikäinen i Cordelia Snow Sob Lip 12, 2014 5:01 pm | |
| Frans, myślę, że możesz spokojnie uciekać, MG nie będzie Cię już dręczył. Do zobaczenia. <:
Wygląda na to, że plan Cordelii może się powieść, jeśli tylko dziewczyna przekonująco odegra swoją rolę. Po wyjściu Fransa w pokoju nastaje dziwna cisza i aż trudno uwierzyć, iż przez ostatnie pół godziny rozbrzmiewały w nim kolejno wrzaski, huki wystrzałów i znów wrzaski. Wszystko jakby zamarło w oczekiwaniu na sprawdzian umiejętności aktorskich panny Snow. |
| | | Wiek : siedemnaście Zawód : studentka, celebrytka, mścicielka Przy sobie : zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, odtwarzacz mp3, gaz pieprzowy, para kastetów, dokumenty, klucze i telefon. Znaki szczególne : i'm cordelia fucking snow, who the fuck are you? Obrażenia : wypadają mi włosy, ale od czego są peruki?
| Temat: Re: Frans Lyytikäinen i Cordelia Snow Sob Lip 12, 2014 6:33 pm | |
| Gdyby zmyli się oboje, Strażnicy postawiliby na nogi cały Kapitol, by odnaleźć zabójców. Monitoring na ulicy, przesłuchania świadków, nagrody za jakiekolwiek informacje na temat zabójcy... prędzej czy później to mogło skończyć się bardzo, bardzo źle. Dlatego Cordelia nie mogła sobie pozwolić na zwątpienie we własny plan, nie na tym etapie zaawansowania. Jedno z nich zostaje i rozgrywa to najlepiej, jak potrafi - padło na nią, bo ta cała hotelowa sytuacja byłaby wtedy tak abstrakcyjna, że aż prawdziwa. A poza tym, panna Snow zawsze dostawała to, czego chciała, tak miało być i tym razem. Oby. - Dam Ci znać jak tylko się z tego wyrwę - obiecała, przymykając oczy na czas otrzymywania pocałunku w czoło. Również zasalutowała Fransowi i patrzyła jak znika za drzwiami. W pokoju zapanowała nagle przejmująca cisza, a dziewczyna wykorzystała to, by jeszcze raz rozejrzeć się dookoła i powtórzyć w myślach wszystkie kroki, które za chwilę miała podjąć. Nie mogła czekać zbyt długo, dlatego wzięła trzy ostatnie głębokie oddechy i wybiegła na korytarz, prezentując przy okazji swój repertuar krzyków, od mrożącego krew w żyłach, po czystą, niczym nie zmąconą panikę. Miała nadzieję, że nie będzie musiała dobiegać do recepcji i ściągać na siebie uwagę wszystkich zebranych w holu. - Pomocy! - krzyknęła po raz ostatni, podpierając się dla efektu dłonią o ścianę. Załzawione oczy byłyby teraz bardzo na miejscu, dlatego przez chwilę próbowała zmusić się do płaczu i o dziwo udało jej się to już za pierwszym podejściem. Doprawdy, takie umiejętności mogłaby swobodnie prezentować na scenie.
|
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Frans Lyytikäinen i Cordelia Snow Sob Lip 12, 2014 9:35 pm | |
| Już po kilku chwilach na korytarzu po raz trzeci rozlegają się kroki, tym razem znacznie lżejsze, które należą do kobiety w średnim wieku. Jej kręcone, poprzetykane nielicznymi pasmami siwizny włosy okalają twarz o łagodnym wyrazie. Wnioskując po stroju, jaki ma na sobie, pracuje w hotelu jako recepcjonistka. - To pani wzywała pomocy? - pyta, powoli podchodząc do Cordelii. Ze współczuciem patrzy na łzy w jej oczach. - Co się stało? |
| | | Wiek : siedemnaście Zawód : studentka, celebrytka, mścicielka Przy sobie : zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, odtwarzacz mp3, gaz pieprzowy, para kastetów, dokumenty, klucze i telefon. Znaki szczególne : i'm cordelia fucking snow, who the fuck are you? Obrażenia : wypadają mi włosy, ale od czego są peruki?
| Temat: Re: Frans Lyytikäinen i Cordelia Snow Nie Lip 13, 2014 5:13 pm | |
| Szczęście się do niej uśmiechnęło, pierwszą napotkaną osobą była kobieta. I choćby miała się okazać najgorszą zołzą na planecie, Cordelia przez chwilę czuła prawdziwą ulgę. Miała nadzieję obudzić współczucie w każdej przybyłej istocie, a to właśnie z przedstawicielkami płci pięknej szło jej (o dziwo) łatwiej. Podniosła załzawione oczy na recepcjonistkę, obdarzając ją najbardziej zbolała miną, jaką była w stanie przywołać. - Tam... tam w pokoju - wskazała drżącą ręką na otwarte drzwi, specjalnie nawet nie odwracając głowy w tamtą stronę. - Niech pani zadzwoni po pogotowie, oni mogą jeszcze... - urwała w odpowiednim momencie, starając się nadać tej scenie jeszcze więcej dramatyzmu. Serce biło jej jak szalone i powoli naprawdę dostawała dreszczy. A co będzie, jeśli się nie uda? Snow wiedziała, że nie może pozwolić sobie na taki fatalizm, ale przecież wszystko może się zdarzyć. Oddychając ciężko, oparła się plecami o ścianę, a po chwili osunęła po niej powoli. Zastraszona, ubrudzona krwią siedemnastolatka - to musiało zadziałać, a Cordelia musiała dalej grać swoją rolę. Nie tylko jej wolność leżała teraz na szali. |
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Frans Lyytikäinen i Cordelia Snow Nie Lip 13, 2014 7:17 pm | |
| Kobieta patrzy ze zmarszczonymi brwiami na Cordelię, po czym z wahaniem wchodzi do pokoju. Dziewczyna może usłyszeć, jak recepcjonistka prawie zachłystuje się powietrzem i łapie kurczowo na framugę drzwi. Wychyla jeszcze głowę, by zerknąć na Cordelię i wysłuchawszy jej słów, wraca do pokoju. Kobieta, nie kryjąc obrzydzenia, sprawdza puls najpierw u Caraxa, a później u Blackwella. Zaciska wargi w wąską linię i rozgląda się po pokoju, próbując dociec, co musiało się w nim stać. Po chwili jednak rezygnuje i podchodzi do szafki, a następnie wyjmuje z niej koc. Wraca na korytarz i przyklęka obok Cordelii, okrywając ją nim. - Obaj strażnicy już nie żyją - mówi miękko, po czym grzebie przez chwilę w kieszeni. W jej dłoni pojawia się telefon. - Będę musiała zadzwonić na policję, bo nie możemy tak tego zostawić. Zostaniesz najpewniej poproszona o wyjaśnienie całej sytuacji, ale postaram się, żeby nie trwało to długo. Kobieta zerka jeszcze raz ze współczuciem na drżącą i zakrwawioną Cordelię, po czym wstaje, wybiera numer i dzwoni. Po krótkiej rozmowie znów przyklęka obok panny Snow. - Powinni być tutaj za około pięć minut. A teraz powiedz mi, co się tutaj stało? |
| | | Wiek : siedemnaście Zawód : studentka, celebrytka, mścicielka Przy sobie : zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, odtwarzacz mp3, gaz pieprzowy, para kastetów, dokumenty, klucze i telefon. Znaki szczególne : i'm cordelia fucking snow, who the fuck are you? Obrażenia : wypadają mi włosy, ale od czego są peruki?
| Temat: Re: Frans Lyytikäinen i Cordelia Snow Pon Lip 14, 2014 9:54 am | |
| Przyjęła koc z prawdziwą ulgą wymalowaną na twarzy i kiwnęła krótko głową na znak, że dociera do niej wszystko, co mówi recepcjonistka. Gdy kobieta wykonywała telefon, Cordelia opatuliła się szczelniej nakryciem i udawała, że wcale nie podsłuchuje rozmowy, chociaż słyszała każde słowo. Odpowiednie służby powinny się już niebawem pojawić w hotelu, więc Snow nie mogła ani na chwilę wypaść z roli. Z drugiej strony nie mogła także przekombinować, dlatego od razu ustaliła, że nie poda zbyt wielu szczegółów i będzie uważać na każdy gest, który mógłby ją zdradzić. Gdy kobieta ponownie się do niej zwróciła, blondynka przetarła łzy wierzchem dłoni. - Jeden z nich po prostu wpadł do mojego pokoju, był pijany, wymachiwał pistoletem – opowiadała, żałośnie wpatrując się w recepcjonistkę – Chyba mnie rozpoznał, bo zaczął coś mówić o dziadku. Ale zaraz potem przybiegł ten drugi i zaczęli się kłócić, nawet nie pamiętam już kto strzelił pierwszy… Przełknęła głośno ślinę i przez dłuższą chwilę nie powiedziała ani słowa, zastanawiając się, czy może postawić wszystko na jedną kartę i rozryczeć się w najlepsze, ale zrezygnowała z tego zagrania na rzecz czegoś, co uznała za bardziej skuteczne. - Myślałam, że po Igrzyskach dadzą mi spokój – jęknęła zbolałym głosem i schowała twarz w dłoniach.
|
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Frans Lyytikäinen i Cordelia Snow Pon Lip 14, 2014 1:28 pm | |
| Kobieta słucha Cordelii z pobladłą twarzą, na której maluje się i zatroskanie, i strach. Kiedy dziewczyna wspomina o Igrzyskach, recepcjonistka marszczy nieznacznie brwi i rzuca pannie Snow nieco bardziej intensywne spojrzenie. Widocznie dopiero teraz zauważa, kim jest drżąca i zapłakana dziewczyna, tak niepodobna do pewnej siebie i znanej wnuczki byłego prezydenta. - Wszystko będzie dobrze - mówi i gładzi Cordelię po ramieniu. Mija kilka minut, aż w końcu na korytarzu pojawia się dwóch Strażników Pokoju, którzy dostrzegając recepcjonistkę i pannę Snow, natychmiast zmierzają w ich stronę. Kobieta podrywa się z miejsca i szybkim krokiem podchodzi do mężczyzn. - Kathleen Richardson, to ja panów wzywałam - przedstawia się, wyciągając rękę na powitanie. Następnie zaczyna tłumaczyć coś cichym głosem, a spojrzenia całej trójki co chwila padają na Cordelię. Strażnicy przyglądają jej się nieco podejrzliwie, jednak malujące się na ich twarzach zmęczenie i tęsknota za kolejną kawą są widocznie silniejsze, bo kiwają tylko głowami, słuchając Kathleen. Po chwili oboje wchodzą do pokoju. Przez moment panuje cisza, którą przerywa kilka cichych przekleństw i rozdrażnione westchnienie, a następnie jeden z mężczyzn wychodzi z pomieszczenia. - Dobrze - wzdycha i kuca obok panny Snow. - Strażnik Bennett. Pani Richardson streściła nam to, co się tutaj wydarzyło, a mój partner właśnie zabezpiecza ślady. Jednak chcę teraz usłyszeć wszystko od ciebie. Postaraj się podać jak najwięcej szczegółów, ponieważ będą one istotne w śledztwie. Mężczyzna wyjmuje z kieszeni niewielki notes i długopis, po czym spogląda na Cordelię. Przez sekundę w jego oczach dziewczyna może dostrzec coś na kształt współczucia. - To nie potrwa długo - dodaje jeszcze. |
| | |
| Temat: Re: Frans Lyytikäinen i Cordelia Snow | |
| |
| | | | Frans Lyytikäinen i Cordelia Snow | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|