|
| Frans Lyytikäinen i Cordelia Snow | |
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Frans Lyytikäinen i Cordelia Snow Nie Lip 06, 2014 10:46 pm | |
| |
| | | Wiek : siedemnaście Zawód : studentka, celebrytka, mścicielka Przy sobie : zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, odtwarzacz mp3, gaz pieprzowy, para kastetów, dokumenty, klucze i telefon. Znaki szczególne : i'm cordelia fucking snow, who the fuck are you? Obrażenia : wypadają mi włosy, ale od czego są peruki?
| Temat: Re: Frans Lyytikäinen i Cordelia Snow Nie Lip 06, 2014 11:16 pm | |
| Spiskowanie przeciwko pani prezydent musiało być doprawdy cudownym i satysfakcjonującym zajęciem, sama Cordelia podejmowała się go głównie w myślach. Cóż miała zrobić, na karku jedynie siedemnaście lat i nawet zwycięstwo w Igrzyskach nie sprawiało, że ktoś potraktowałby ją poważnie, jeśli zaczęłaby nawoływać do jakichś buntów czy rokoszy. Mogła knuć po cichu, zbierać informacje i po prostu czekać na dzień, w którym wreszcie się na coś przyda. Gdyby wiedziała o planach Fransa, pewnie by mu tylko przyklasnęła. Nie umiała czytać w myślach, ale mogła się pochwalić całkiem niezłą kobiecą intuicją, która pomogła jej szybko odkryć zapotrzebowanie Fransa na papierosy. Snow uśmiechnęła się wtedy pod nosem i pomaszerowała w stronę swojego plecaka, rzuconego gdzieś na dalszy fotel. Dawno, dawno temu, gdy spotkali się w szpitalu tuż po Igrzyskach, Cordelia wyżebrała u Fransa całą paczkę, która miała być gałązką pokoju dla Bookera. Od razu po tamtym wydarzeniu blondynka zaopatrzyła się w nowe, pełne opakowanie i nosiła je ze sobą od tego czasu, więc gdy wreszcie nadchodziła okazja do przyjemnego rewanżu, nie mogła się powstrzymać. Wróciła do łóżka, na którym siedział mężczyzna i wyciągnęła papierosy w jego stronę, obdarzając go przy okazji tajemniczym uśmiechem. Zapalniczkę też gdzieś tam miała, ale była przekonana, że Frans trzymał swoją w kieszeni. Zadowolona z siebie, jakby właśnie uratowała komuś życie, a już na pewno poprawiła samopoczucie, panna Snow zajęła miejsce niedaleko Fransa i położyła się w poprzek na łóżku. - Ukradli mi komórkę, więc w razie czego tamten numer jest nieaktualny - powiedziała po chwili milczenia, wpatrując się w sufit i rozmyślając bogowie wiedzą o czym. - Nasza kochana pani prezydent nie potrafi utrzymać porządku i po ulicach bezkarnie chodzą tacy zwyrodnialcy. |
| | | Wiek : 34 Zawód : właściciel VIolatora, sutener Przy sobie : Dowód, faje, zapalniczka, zezwolenie na broń, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, zdobiony sztylet, latarka, scyzoryk, gaz pieprzowy Znaki szczególne : Niewyspana, zmęczona morda, która chce ci wpierdolić
| Temat: Re: Frans Lyytikäinen i Cordelia Snow Pon Lip 07, 2014 11:00 am | |
| Papierosy. Teraz potrzebował tylko tego, żeby się uspokoić. Nic innego by na niego nie zadziałało, a przynajmniej takie było jego mniemanie. Dobrze, że przynajmniej istniała tak poczciwa dusza jak Cordelia, która nie tylko była pamiętliwa, ale także i dobrotliwa dla takiego starego zgreda jak on. To właśnie ona wyciągnęła w jego stronę zbawienną paczkę ćmików. Niemal jak sęp, tylko powolniej i udając, że wcale mu nie zależy, pochwycił jednego papierosa i tym razem już szybkim, niemal błyskawicznym ruchem zapalić papierosa, by chwilę później głęboko się zaciągnąć. Był tak bardzo spragniony nikotyny i tego ciężkiego dymu, że starał się nawet na siłę wciągać do nosa uchodzący z niego dym.
Dopiero po kilku buchach powrócił do rzeczywistości jaka go otaczała. Cordelia. Mówiła. Kobiety… No, ale miała też pewnie coś ważnego do powiedzenia, zapewne. Poza tym lepiej nie powstrzymywać płci pięknej od mówienia czego tam chcą, to niegrzeczne i nieuprzejme. Ostatnio był bardzo w nie swojej skórze, więc myślał dziwacznie, jak nie on. Rzeczywistość wyżerała mu rozum, najprawdopodobniej, czy coś w tym stylu.
– Hm… – zamyślił się na chwilę. – Dzięki, będę pamiętał – odpowiedział po naprawdę długiej chwili, wpatrując się w żarzącą się końcówkę papierosa. – Eeeeee taaaaam… nie ma czym się martwić.
|
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Frans Lyytikäinen i Cordelia Snow Pon Lip 07, 2014 9:59 pm | |
| Cześć, kochani, dobrze się bawicie? To świetnie, bo zaraz to się zmieni!
Pierwszym odgłosem, jaki powinien Was zaniepokoić, są przytłumione, lecz głośne i nierówne kroki, które rozbrzmiewają nagle na hotelowym korytarzu. Choć na pozór źródło dźwięku znajduje się daleko od Waszego pokoju, stopniowo jednak zaczyna się przybliżać. W pewnym momencie możecie usłyszeć nawet odgłos przypominający uderzenie szklaną butelką o ścianę, po którym następuje chwila ciszy, a potem znów słyszycie tupanie oraz słaby pijacki bełkot. Możecie sprawdzić, co dzieje się na korytarzu. Lub siedzieć cicho. |
| | | Wiek : siedemnaście Zawód : studentka, celebrytka, mścicielka Przy sobie : zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, odtwarzacz mp3, gaz pieprzowy, para kastetów, dokumenty, klucze i telefon. Znaki szczególne : i'm cordelia fucking snow, who the fuck are you? Obrażenia : wypadają mi włosy, ale od czego są peruki?
| Temat: Re: Frans Lyytikäinen i Cordelia Snow Wto Lip 08, 2014 12:40 am | |
| Każdy miewał swoje słabsze dni, gdy nie myślał racjonalnie lub coś przeszkadzało mu się skupić. Cordelia nie miała nic przeciwko temu, przynajmniej dopóki Frans wciąż siedział z nią w tym samym pokoju, a ona czerpała z tego satysfakcję. Masochistka. Nawet papierosowy dym zdawał się jej nie przeszkadzać, leżała wygodnie na łóżku i rozmyślała, wpatrzona w sufit. Nie musieli prowadzić długich dysput na wyczerpujące tematy, nie musieli tez gadać o głupotach - mieli ten komfort, że mogli milczeć w swoim towarzystwie, a to milczenie wcale nie było niezręczne. A przynajmniej tak to odczuwała panna Snow. Gdzieś tam poza hotelem dalej toczyło się życie, a ona czuła się tak, jakby zapauzowała swoje; była wyjątkowo zrelaksowana i chyba nic nie mogło zmącić jej spokoju. A jednak. Początkowo kroki na korytarzu nie wydawały się w żaden sposób niepokojące - ot, ktoś wracał z imprezy do swojego pokoju hotelowego, zabawił się i teraz nie mógł iść prosto. Co tak brzęczało? Chyba butelka. Jednak gdy hałas zwiększał natężenie w okolicach ich drzwi i dało się już słyszeć pijacki bełkot, Cordelia podniosła głowę i spojrzała na Fransa. Czy to przypadek, że akurat dziś wieczór ktoś postanowił wynająć pokój obok? Mania prześladowcza i nieufność wobec Coin robiła swoje. Wszystko, co działo się na korytarzu, zaniepokoiło pannę Snow. Pokręciła powoli głową, dając swojemu towarzyszowi znać, że nie zamierza sprawdzać, co działo się na korytarzu. Miała nadzieję, że Fransowi też nie brakowało rozrywek na tyle, by rzucił się do otwierania drzwi. Ktoś sobie pokrzyczy, postuka i przejdzie, a oni dalej będą mogli cieszyć się swoim towarzystwem. |
| | | Wiek : 34 Zawód : właściciel VIolatora, sutener Przy sobie : Dowód, faje, zapalniczka, zezwolenie na broń, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, zdobiony sztylet, latarka, scyzoryk, gaz pieprzowy Znaki szczególne : Niewyspana, zmęczona morda, która chce ci wpierdolić
| Temat: Re: Frans Lyytikäinen i Cordelia Snow Wto Lip 08, 2014 10:04 am | |
| Z jednej strony cieszył się, że Cordelia postanowiła nie ciągnąć go dalej za język… a może nie postanowiła, tylko pewnie nie miała jak tego zrobić. Tak czy siak – było to na tyle dobre, bo przynajmniej mógł w ciszy i spokoju zapalić papierosa. Czy coś… i mógł na chwilę zapomnieć o bólu bycia obitym przez Mathiasa… tak jakby. Wciąż bolało, ale nie będzie jęczeć jak jakaś baba przy kobiecie, prawda? Powaga na twarzy i zero przejmowania się o siebie.
W ogóle jak to jest z płcią piękną, że one usłyszą jak ktoś idzie nawet za drzwiami, a on musiał >>zrozumieć<<, że ktoś nadchodzi tylko dzięki minie panny Snow. Był głuchy, czy co? Dopiero po chwili usłyszał pijacki bełkot, kiedy rzeczywiście skupił się na tym, co mogło dziać się za ścianą i drzwiami. Dziwaczne… no cóż, każdy może się kiedyś upić.
Chciał nawet jakoś się odezwać, bo mina dziewczyna naprawdę komiczna, ale powstrzymał się, gdy dała mu znak, że lepiej nie sprawdzać tego, co tam się dzieje. Generalnie to nawet chciał sprawdzić, ale… cóż, kobiety i ich dominująca niedominująca pozycja w grupie społecznej. Westchnął cicho i tylko zaciągnął się dymem papierosowym po raz kolejny. Potem jakby przygasł entuzjazmem do otoczenia znajdującego się poza tym pokojem i skupił się tylko na patrzeniu na Cordelię.
|
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Frans Lyytikäinen i Cordelia Snow Wto Lip 08, 2014 12:33 pm | |
| Odgłosy kroków cichną tuż przed drzwiami Waszego pokoju. Przez chwilę znów panuje cisza, która powoli zdaje się przeciągać, aż w końcu wyraźnie słyszycie, że czyjaś dłoń łapie za klamkę i powoli ją naciska. Drzwi otwierają się cicho i staje w nich młody mężczyzna w rozpiętym i poplamionym mundurze Strażnika Pokoju. Widnieje na nim naszywka - K. Blackwell. Mężczyzna w ręku trzyma butelkę, w której przy każdym ruchu przelewa się jakiś przezroczysty płyn, lecz wszystko wskazuje na to, że raczej nie jest to woda. Wydaje się być zupełnie nieświadomy obecności dwóch innych osób w pokoju, gdyż mrucząc pod nosem coś w pijackim języku, zaczyna iść w stronę łóżka, na którym leży Frans. Pod drodze jednak zatacza się i wpada na komodę, zrzucając z niej lampę. Ta pęka z hukiem, gdy zderza się z podłogą. Dopiero w tym momencie Wasz gość uświadamia o sobie, że nie jest sam. Pociągając łyk z butelki, posyła dłuższe spojrzenie załzawionych oczu najpierw Fransowi, a potem Cordelii. - Proszę, proszę - odzywa się, choć jego słowa zdają się gubić w połowie drogi do ust. - Kogo my tu mamy. Cornelia Snow i Frans Lyyti-coś tam. W miłosnym gniazdku. Blackwell chyba nieświadomie popełnia błąd w imieniu panny Snow, po czym wybucha śmiechem, jakby cała ta sytuacja bardzo go bawiła. Możecie dostrzec też pewien ważny szczegół - do pasa mężczyzny przytwierdzony jest spory pistolet. |
| | | Wiek : siedemnaście Zawód : studentka, celebrytka, mścicielka Przy sobie : zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, odtwarzacz mp3, gaz pieprzowy, para kastetów, dokumenty, klucze i telefon. Znaki szczególne : i'm cordelia fucking snow, who the fuck are you? Obrażenia : wypadają mi włosy, ale od czego są peruki?
| Temat: Re: Frans Lyytikäinen i Cordelia Snow Wto Lip 08, 2014 4:14 pm | |
| W momencie, gdy Cordelia już prawie osiągnęła to, co chciała, skupiła na sobie uwagę Fransa (nawet jeśli nie miała tu dominującej pozycji to bardzo chciałaby tak sądzić) to oczywiście coś musiało im przeszkodzić. A właściwie ktoś, bo oto powracający z imprezy pijaczyna, jak to szybko wydedukowała panna Snow, zaczął skrobać w drzwi, a w końcu klamka poruszyła się, mechanizm ustąpił... i wpuścił niechcianego gościa do ich pokoju hotelowego. Dziewczyna już podnosiła się z łóżka, już miała rzucić jakąś niewybredną uwagę, ale usta zamknął jej mundur Strażnika Pokoju, który nagle watarabanił się do pokoju, razem ze swoim właścicielem. Rozbita lampa nie zasługiwała na uwagę Cordelii, ale pistolet przy pasku już jak najbardziej. Choć nie miała często do czynienia z pijanymi w sztok mężczyznami, wiedziała, że ten jeden może zwiastować kłopoty. A gdy okazało się, że mężczyzna wie, z kim na do czynienia, Snow poważnie się zdenerwowała. No, to by było na tyle z byciem nierozpoznawalnym na fałszywych dokumentach. - Pan nas chyba z kimś pomylił - odparła uprzejmie, przywołując na twarz najbardziej niewinny z uśmiechów, nie chciała przecież prowokować tego całego Blackwella. Co tu robił i czego chciał? Czy znalazł się w hotelu przypadkiem, a może śledził ich już jakiś czas i zdążył się przy okazji wstawić? Zerknęła na Fransa, rzucając mu porozumiewawcze spojrzenie. Upojenie alkoholowe obcego było w tej chwili ich najlepszym i najgorszym przyjacielem - równie dobrze Strażnik mógł zapomnieć o swoim pistolecie, ale mógł także... nie, nie, żadna inna opcja nie wchodziła w grę, dość już strzelanin. Stawiając kroki ostrożnie i powoli, Cordelia przybliżyła się w stronę Fransa. |
| | | Wiek : 34 Zawód : właściciel VIolatora, sutener Przy sobie : Dowód, faje, zapalniczka, zezwolenie na broń, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, zdobiony sztylet, latarka, scyzoryk, gaz pieprzowy Znaki szczególne : Niewyspana, zmęczona morda, która chce ci wpierdolić
| Temat: Re: Frans Lyytikäinen i Cordelia Snow Wto Lip 08, 2014 5:39 pm | |
| To już jest jakaś totalnie śmieszna i tragiczna ironia losu. Gdzie by się Frans nie ruszył – albo napotyka Strażników, którzy będą go chcieli skopać, albo musi mieć do czynienia ze swoimi niezadowolonymi pracownikami, którzy chcieliby wszystko za darmo… i którzy na dodatek chcieli go od czasu do czasu skopać. A kiedy już się wydaje, że wszystko będzie dobrze… no niestety, pojawia się jeden z powyżej opisanych elementów, ale za to z modyfikacją! Nigdy bowiem nie widział aż tak naprutego Strażnika, nawet w Violatorze! Toż to już szczyt dna, coś bardzo obrzydliwego. Stąd też na twarzy Fransa pojawił się ogromny grymas niesmaku, szczególnie po momencie, w którym ten dziad zrzucił lampę. Mimo to starał się nie odzywać, ba, nawet nie ruszył się z łóżka, kiedy jegomość przysiadł obok niego na łóżku. Pijany na pewno będzie niegroźny, choć i trzeba było mieć na uwadze całą tę spluwę.
Frans postanowił go przez chwilę bardzo dokładnie obejrzeć. Prawdopodobnie musiał być na służbie – na co wskazywał mundur, poza tym coś się stało, – nie wiadomo czy było to coś dobrego, czy złego, – skoro Strażnik tak bardzo się uchlał. Spojrzał mu prosto w załzawione oczy. Ech, alkohol… Nie miał jednak zamiaru odezwać się w jakikolwiek sposób. Wolał zostawić to na ten czas Cordelii, która chciała przyjąć pozór udawania, że nie jest osobą, za którą jest uważana i którą w rzeczywistości jest. Westchnął cicho. Zgasił końcówkę papierosa i podniósł się z łóżka jak gdyby nigdy nic. Miał już dosyć widoku Strażników, szczególnie po tym jak z jednym musiał własnoręcznie pobawić się w chirurga, żeby stworzyć najpiękniejszy prezent dla Prezydent Coin. Z jednej strony serce waliło mu jak oszalałe, bo przecież zabił jednego z kumpli pana jakiegoś-tam, z drugiej był aż nader spokojny, w obawie, że krzywda mogła tym razem przydarzyć się Cordelii, a nie jemu samemu.
– Jest totalnie zalany – odezwał się w stronę panny Snow, jak gdyby chciał ją upomnieć, że nie ma sensu się tłumaczyć z taką personą. Ponadto obdarzył ją niespotykanym wcześniej niemrawym uśmiechem, sygnalizując że i on nie jest z tego całego zajścia zadowolony, bo kto by był? Jednak zamiast jakkolwiek wybraniać się z zarzutu bycia tym, kim był, postanowił wziąć koc i przykrył pijaczynę, jak gdyby ten był jego starym druhem. Poza tym miał w tym też inny cel, który wymagałby z całą pewnością dłuższej działalności i znajomości niż to jedno spotkanie.
|
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Frans Lyytikäinen i Cordelia Snow Wto Lip 08, 2014 6:17 pm | |
| Mężczyzna niezdarnie odrzuca koc, jakim przykrył go Frans, i usiłuje wstać, zataczając się jeszcze bardziej. Opiera się o krawędź komody, z którą chwilę temu się zderzył, po czym znów wybucha śmiechem. - "Pan nas chyba z kimś pomylił" - przedrzeźnia Cordelię piskliwym głosem i znów upija trochę przezroczystego płynu z butelki. Być może nie robi tego celowo, ale dotyka nieznacznie pistoletu. - Nie jestem głupi. A wy nie bądźcie tacy skromni. To jest kwartałowy burdeltata...którego nie powinno tu być... - wskazuje trzęsącą się ręką na Fransa. - A tu mamy kapitolińską ślicznotkę numer jeden. Wnusię Snowa. Cukiereczek, który niejeden mężczyzna chciałby schrupać. Blackwell oblizuje wargi i rzuca Cordelii nieco lubieżne spojrzenie. Robi kilka chwiejnych kroków w stronę dziewczyny, po czym łapie ją kciukiem i palcem wskazującym za policzek. - Lyytikäinen, podzielisz się swoim cukiereczkiem? - pyta, tryskając kroplami śliny i dysząc Cordelii w twarz alkoholowym oddechem. |
| | | Wiek : siedemnaście Zawód : studentka, celebrytka, mścicielka Przy sobie : zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, odtwarzacz mp3, gaz pieprzowy, para kastetów, dokumenty, klucze i telefon. Znaki szczególne : i'm cordelia fucking snow, who the fuck are you? Obrażenia : wypadają mi włosy, ale od czego są peruki?
| Temat: Re: Frans Lyytikäinen i Cordelia Snow Wto Lip 08, 2014 7:31 pm | |
| Cordelia nie bała się krzywdy samej w sobie, cały czas żyła w przeświadczeniu, że jest dzieckiem szczęścia i jeśli Igrzyska jej nie zabiły, to już niewiele jest w stanie jej zagrozić. A próżność była przydatna w sytuacjach takich, jak te, kiedy trzeba zachować zimną krew i stawić czoła choćby takiemu rodzajowi przeciwnika, jak pijany Strażnik Pokoju. Za cholerę nie podobała się jej więc zaistniała sytuacja, ale mężczyzna cały czas bardziej ją irytował niż wzbudzał najmniejszy choćby strach. Gdy zaczął ją przedrzeźniać, nie mogła powstrzymać oburzonej miny. Okej, jedna z taktyk nie zadziałała, czas najwyższy wypróbować kolejną. Ale Blackwell szybko pomieszał jej szyki, bo przejeżdżając dłonią po pistolecie dał znać, że jednak o nim pamięta. Pochlebstwa nigdy nie robiły na niej wrażenia, a takie fałszywe i ironiczne nauczyła się już dawno ignorować. Nie podobało jej się jednak, że Strażnik pomimo upojenia alkoholowego był w stanie rozpoznać ją i Fransa - już samo to czyniło go groźniejszym, niż początkowo przypuszczała. Już w tym momencie wiedział za dużo, a na dodatek jego zachowanie tak obrzydzało Cordelię, że najchętniej sprzątnęłaby go na miejscu, gdyby tylko mogła. Nie ugięła się pod lubieżnym spojrzeniem, odpowiadając mężczyźnie zabójczym wzrokiem, ale wciąż niewzruszoną miną. I pewnie komentarz o byciu cukiereczkiem nie zrobiłby na niej wrażenia, gdyby Strażnik nie posunął się do złapania jej za policzek. Tego było już za wiele i panna Snow stanowczo wyrwała się nieznajomemu. - Łapy przy sobie - warknęła, odchodząc na bok i cofając się dwa kroki w stronę komody i drzwi. Nie chciała wykonywać żadnych gwałtownych ruchów, chociaż najchętniej znokautowałaby go jego własną strażniczą pałką - mierzyła jednak siły na zamiary i nie próbowała szamotaniny. To śmieszne, mieli z Fransem przewagę liczebną, a ich przeciwnik był pijany, jednak ten jeden, mały pistolet, był w stanie zniweczyć każdą strategię, którą by obrali. Skinęła krótko Lyytikäinenowi, wskazując na drzwi, w których wciąż znajdował się klucz. Gdyby udało im się do nich przedostać, mieliby szansę uciec na korytarz i zamknąć Blackwella w pokoju. |
| | | Wiek : 34 Zawód : właściciel VIolatora, sutener Przy sobie : Dowód, faje, zapalniczka, zezwolenie na broń, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, zdobiony sztylet, latarka, scyzoryk, gaz pieprzowy Znaki szczególne : Niewyspana, zmęczona morda, która chce ci wpierdolić
| Temat: Re: Frans Lyytikäinen i Cordelia Snow Wto Lip 08, 2014 8:14 pm | |
| Westchnął ciężko. Myślał, że mężczyzna zwyczajnie zaśnie od nadmiaru alkoholu albo nie będzie już w stanie ruszyć się z łóżka, skoro zazwyczaj totalnie zalane osoby mają z tym problem… a jednak! Nie dość, że był w stanie wstać, to jeszcze mówił na tyle wyraźnie i spójnie, że aż nie dało się w to wszystko wierzyć. Gorzej być już chyba nie mogło. Miał już dosyć tych przeklętych, bezmózgich debili w mundurkach jak jakieś uczennice szkół prywatnych. Język owego jegomościa tym bardziej mu się nie podobał. Gdyby nie to, że nauczył się jako tako panować nad swoimi emocjami to już dawno by mu przywalił i próbował wyciąć kawałek twarzy na pamiątkę.
– Dziękuję bardzo – skwitował bardzo poważnym tonem, wywracając przy tym oczy do „akompaniamentu” irytacji, która osiągnęła całkowite maksimum. – Ale pan jest totalnie zalany, poza tym jest pan na służbie, a ona umie… – chciał dokończyć mówiąc: „…zabijać dzieci na wiele sposobów”, ale powstrzymał się, jako że mogłoby to być bardzo niesmaczne, a komu jak komu, ale na pannie Snow mu zależało i to bardzo. – Nieważne zre…
Już miał machnąć ręką na to wszystko, kiedy ten jegomość (a od tego momentu „zasraniec jeden!”) dotknął dziewczyny. Wtedy cała aura opanowania i spokoju jaką sztucznie stwarzał Frans pękła. Momentalnie przybrał bardzo, bardzo poważną i srogą minę, choć trochę komiczną – trzeba było przyznać. Natychmiast chwycił Strażnika za nadgarstek ręki, którą ten wysunął by oddzielić go od Cordelii. Był zły i było to widać po grymasie na jego twarzy i „żyłce” na jego czole. Póty co nic nie mówił, chciał usłyszeć i zobaczyć jak jegomość na to zareaguje. Nie był w humorze na rozmowy, poza tym wciąż bolały go żebra i brzuch po ostatnim spotkaniu ze Strażnikami Pokoju. Był bardzo zły i miał głupie wrażenie, że gdzieś miał jeszcze ślady krwi po ostatniej „operacji”. Głupie, ale jednak wciąż to na nim ciążyło, choć pewnie niepotrzebnie.
Miał gdzieś jak skończy, ale córki Snowa tknąć nie da. Poza tym nie pozwalał mu na to głupi sentyment do Cordelii, czy jakkolwiek można by było to nazwać. Stał więc i patrzył w załzawione oczy strażnika „Blackwella”, głupio zresztą licząc na to, że ten się opanuje i nie wywoła jakiejś burdy… a jeżeli tak – to w tym momencie Snowówna będzie mogła sobie po cichu zwiać. |
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Frans Lyytikäinen i Cordelia Snow Wto Lip 08, 2014 9:09 pm | |
| - Poczekaj, kochanie! - woła Blackwell do oddalającej się Cordelii. - Potrafię być równie dobry co twój Frans. Mężczyzna z każdą chwilą zdaje się być coraz bardziej pijany. Po raz kolejny zanosi się pijackim śmiechem, jednak lekko poważnieje, gdy Lyytikäinen łapie go nadgarstek. Pociąga łyk z butelki i wyrywa rękę z jego uścisku. - Posłuchaj, przyjacielu - odzywa się, patrząc na mężczyznę i starając się zachować powagę. Jego słowa powoli przestają być tak wyraźne jak wcześniej. - Nikt nie musi się dowiedzieć, że jesteś w Dzielnicy Rebeliantów. Sam bym uciekł z tego cholernego Kwartału, byleby się tu znaleźć. Nie pisnę ani słówka przełożonym, jeżeli pożyczysz mi swojego cukiereczka na kilka chwil. Blackwell posyła Cordelii uśmiech, po czym robi krok w tył, rozluźniając się lekko, jakby był pewien, że Frans przystanie na jego propozycję. |
| | | Wiek : siedemnaście Zawód : studentka, celebrytka, mścicielka Przy sobie : zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, odtwarzacz mp3, gaz pieprzowy, para kastetów, dokumenty, klucze i telefon. Znaki szczególne : i'm cordelia fucking snow, who the fuck are you? Obrażenia : wypadają mi włosy, ale od czego są peruki?
| Temat: Re: Frans Lyytikäinen i Cordelia Snow Wto Lip 08, 2014 9:41 pm | |
| Spojrzała z politowaniem na pijanego mężczyznę, a gdyby sytuacja była jedynie komiczna, pewnie zdobyłaby się na jakieś odpyskowanie mu, bo szczerze wątpiła by choćby w połowie mógł równać się z jej Fransem. Parsknęła krótko śmiechem, okazując jak bardzo absurdalna wydała jej się przechwałka Strażnika. Znała ten typ, porównywalny do podchmielonych robotników na wszelkich budowach, który słodkie słówka mieszał z lubieżnymi spojrzeniami. Blackwell zdecydowanie trafił pod zły adres. Szlag trafił spokój i nie wykonywanie gwałtownych ruchów, gdy Frans chwycił Strażnika za nadgarstek. A ten, jak gdyby nigdy nic, po raz kolejny pociągnął z butelki i szybko wyrwał się z tego uścisku. Cordelia zerknęła na pozostałą ilość alkoholu oceniając, jak dużo czasu zostało, nim Strażnik będzie miał do dyspozycji obie dłonie. A później padła ta prześmieszna propozycja. Snow zachichotała złowieszczo, wciąż morderczym wzrokiem wpatrzona w nieznajomego. Nie było opcji, żeby Frans na to przystał, już dawno nie była niczego tak pewna. Ze zdumieniem stwierdziła, że odkrycie, że jednak ktoś się o ciebie troszczy, wywołuje bardzo miłe uczucie. Nie pozwoliła sobie jednak na rozluźnienie z tego powodu, w przeciwieństwie do Strażnika, któremu chyba wydawało się, że złożył własnie Lyytikäinenowi ofertę nie do odrzucenia. Nie miała zamiaru sama uciekać z pokoju i zostawiać Fransa samego z tym całym bajzlem, nawet gdyby tego od niej wymagał. Jakkolwiek patetycznie to brzmiało, tkwili w tym razem, więc wspólnymi siłami powinni rozwiązać problem. Była jednak na tyle zirytowana, że wymsknęło jej się kolejne warknięcie. - Twoi przełożeni i tak się o tym dowiedzą, a ty wylecisz na zbity pysk za nękanie niewinnych obywateli - Frans miał przepustkę (o ile nic nie zmieniło się od ich ostatniego spotkania), a Cordelia w zasadzie też była tu legalnie, bo Strażnik nie miał pojęcia o fałszywych dokumentach tkwiących na dnie jej plecaka. Wypił już sporo, więc jutro rano spotkanie to będzie mu się jawić raczej jako mara, a nie rzeczywistość. Nikomu nie doniesie i wszystko rozejdzie się po kościach... prawda? Na wszelki wypadek Snow przesunęła się o krok ku rozbitej lampie, dostrzegając cień szansy w jej odłamkach, gdyby sytuacja uległa pogorszeniu. |
| | | Wiek : 34 Zawód : właściciel VIolatora, sutener Przy sobie : Dowód, faje, zapalniczka, zezwolenie na broń, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, zdobiony sztylet, latarka, scyzoryk, gaz pieprzowy Znaki szczególne : Niewyspana, zmęczona morda, która chce ci wpierdolić
| Temat: Re: Frans Lyytikäinen i Cordelia Snow Wto Lip 08, 2014 10:10 pm | |
| Coraz bardziej miał ochotę temu człowiekowi przywalić, porządnie, z liścia. Może i wtedy by się opanował i zachował porządnie, a nie jak jakiś brudas spod monopolowego. Ta sytuacja coraz bardziej ilustrowała jemu jedną rzecz – pomimo tego, że stary Kapitol był pogrążony w dziwaczności, cukierkowatości i okrucieństwu to miał chyba większe morale niż ten nowy „lepszy” Kapitol. Ten jegomość wyglądał gorzej niż on sam po wielu pijackich orgiach w Violatorze… nie licząc śpiączki spowodowanej trefnym alkoholem. Patrzył na ten podmiot zepsucia społecznego jak na coś naprawdę obrzydliwego. Chciał się przed tym bronić, ale jak miał to zrobić, skoro Strażnik niemal sam się o to prosił? Ba, gdyby nie był w złym humorze już dawno zacząłby śmiać mu się w twarz, bo jego groźby były co najmniej śmieszne.
Wysłuchał go, mimo wszystko, wysłuchał choć mógłby go praktycznie powalić i wyjść stąd z Cordelią jak gdyby nic się wydarzyło w tym przeklętym pokoju hotelowym. W końcu to tu został też postrzelony – o ironio losu. Kiedy więc pan Blackwell skończył swój jakże „zacny” monolog, Frans uśmiechnął się delikatnie, nieco zadziornie i podszedł do niego, wygładzając mu niego pognieciony mundur, jakby w ogóle przejmował się wyglądem nieznajomego. To zadziwiające, jak mundur potrafi dodać pewności siebie… zadziwiające. Położył ręce na barkach Strażnika i jakby je pomasował, ale w rzeczywistości chwycił je mocno.
– Ech, ech, ech… – Mruknął sięgając po butelkę znajdującą się w dłoni nieznajomego , a następnie jakby go objął. – Albo stąd pójdziesz albo twoje jaja zawisną nad barem Violatora obok jaj kilku innych podludzi. – Poklepał go po plecach i rzucił butelką tak, aby przeleciała obok jegomościa i rozbiła się o sufit. – Wyjazd… – wskazał głową na drzwi. A Cordeli wskazał, żeby póty co odeszła na bok, jak najdalej od jegomościa, byleby była za jego plecami. No i żeby póty co nic nie mówiła.
|
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Frans Lyytikäinen i Cordelia Snow Wto Lip 08, 2014 11:12 pm | |
| Mężczyzna wygląda tak, jakby nie zauważył obejmującego go ramienia Fransa ani faktu, że Lyytikäinen pozbawił go właśnie butelki. Mruga nieprzytomnie i rzuca Cordelii kpiący uśmiech. - Niewinnych obywateli? Miałbym co do tego wątp... - jego bełkot urywa się w tym samym momencie, gdy z zaskoczeniem obserwuje przelatującą nad jego głową butelkę. Roztrzaskuje się ona o sufit. Przez moment w pokoju panuje absolutna cisza, aż w końcu oblicze Blackwella czerwienieje jeszcze bardziej i wykrzywia się w gniewie. Nim Fransowi udaje się zareagować, mężczyzna powala go na łóżko silnym ciosem w twarz. Słychać nieprzyjemne chrupnięcie, gdy pięść Blackwella trafia w nos mężczyzny. Frans może poczuć silny ból i spływającą po wargach krew, co wskazuje najpewniej na złamanie. Strażnik zatacza się, zgniatając butem rozrzucone na podłodze fragmenty lampy, co sprawia, że niektóre z nich robią się niebezpiecznie ostre. Następnie robi kilka kroków do przodu, uparcie usiłując odpiąć od paska pistolet. Gdy mu się to udaje, odbezpiecza broń i wyciąga trzymającą ją rękę w stronę leżącego na łóżku Fransa. Widocznie wszystko to kosztowało go sporo wysiłku, bo po twarzy spływa mu pot, który plami również materiał munduru na plecach, pod pachami i przy szyi. Dysząc ciężko, lecz wciąż trzymając Fransa na muszce, Blackwell szarpie za kołnierz, odsłaniając szyję. - Zabawa się skończyła - warczy, spluwając w bok i nie odrywając wzroku od Lyytikäinena. Z każdą chwilą coraz bardziej chwieje się na nogach. Strażnik grzebie przez chwilę w kieszeni, po czym wyjmuje z niej brzęczące cicho kajdanki. - Panno Snow, proszę przykuć swojego kolegę do łóżka. I proszę też niczego nie próbować, bo to może się dla niego źle skończyć. Blackwell odwraca się i rzuca stojącej nieco za nim Cordelii kajdanki, po czym z powrotem przenosi wzrok na Fransa. Lekko opuszcza wyraźnie zmęczoną rękę.
Jeżeli panna Snow ma w planach wybrnięcie z tej sytuacji, podkreślone fragmenty tekstu powinny dać jej do myślenia. |
| | | Wiek : siedemnaście Zawód : studentka, celebrytka, mścicielka Przy sobie : zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, odtwarzacz mp3, gaz pieprzowy, para kastetów, dokumenty, klucze i telefon. Znaki szczególne : i'm cordelia fucking snow, who the fuck are you? Obrażenia : wypadają mi włosy, ale od czego są peruki?
| Temat: Re: Frans Lyytikäinen i Cordelia Snow Sro Lip 09, 2014 1:11 am | |
| Uwaga Fransa rozbawiła ją na tyle, że pozwoliła sobie na kolejny złośliwy uśmieszek, tym razem jednak Strażnikowi nie dane było go zauważyć, gdyż stał do dziewczyny plecami. Skinęła głową, bo nie zamierzała już więcej wtrącać się w wymianę zdań. Obserwowała tylko, jak Frans podchodzi do nieznajomego i obchodzi się z nim stosunkowo grzecznie... a przynajmniej tak było, dopóki butelka z alkoholem nie rozbiła się o sufit. Osłaniając się przed spadającymi resztkami, Snow cofnęła się na tyle, że dotknęła plecami komody, o którą wcześniej obijał się nieproszony gość. Który dosłownie chwilę później rzucił się na Fransa, powalając go na łóżko. Tak zaskoczyło to Cordelię, że nieomal krzyknęła, na szczęście w ostatniej chwili zakryła sobie usta dłonią. Jeszcze tego brakowało, by na głowę zwaliło im się więcej negatywnie nastawionych osób. Krew na twarzy Lyytikäinena pojawiła się tak samo nagle, co pistolet w ręku pijanego Blackwella. - Zabawa się skończyła. Snow przełknęła cicho ślinę spoglądając, jak lufa pistoletu zostaje wycelowana w leżącego na łóżku mężczyznę. W tej chwili już tylko sekundy mogły dzielić całą trójkę od nieszczęścia, Strażnik chwiał się niebezpiecznie i tak naprawdę mógł wystrzelić w każdej chwili. Choć sceneria niczego nie sugerowała, Cordelii natychmiast przypomniały się Igrzyska. Wtedy też miała tylko jedno uderzenie serca na podjęcie decyzji, która uchroniłaby ją od śmierci lub boleśnie do niej przybliżyła. Dziewczyna nie wahała się więc ani chwili dłużej. Udając, że schyla się po rzucone kajdanki, chwyciła w dłonie dwa możliwie najostrzejsze kawałki zbitej lampy i z rzuciła się w stronę Blackwella, wskakując mu na plecy i próbując zatopić jedno ze szkieł w odsłoniętym fragmencie jego szyi. Wiedziała, że jest na tyle pijany, że oboje mogą zaraz runąć na ziemię, ale tylko gwałtowne pociągnięcie w tył mogło poderwać rękę z pistoletem do góry. Snow miała nadzieję, że nawet jeśli przez przypadek wystrzeli, kula ominie leżącego Fransa. Dopóki wciąż była sczepiona ze Strażnikiem, wykorzystała sytuację i drugim ostrym kawałkiem wycelowała mu prosto w oko.
|
| | | Wiek : 34 Zawód : właściciel VIolatora, sutener Przy sobie : Dowód, faje, zapalniczka, zezwolenie na broń, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, zdobiony sztylet, latarka, scyzoryk, gaz pieprzowy Znaki szczególne : Niewyspana, zmęczona morda, która chce ci wpierdolić
| Temat: Re: Frans Lyytikäinen i Cordelia Snow Sro Lip 09, 2014 10:07 am | |
| Wszystko miało być po jego myśli, ale wredny los znowu chciał wszystko zniweczyć. Stał jak gdyby sam zaskoczony swoim zachowaniem, patrzył na Blackwella i tylko zastanawiał się czy jest sens aby jakkolwiek zacząć uciekać, czy w ogóle powinien jakkolwiek reagować. Powinien, ale kiedy zobaczył poczerwieniałą ze złości twarz jegomościa było już za późno. Miał odskoczyć, zrobić jakiś elegancki odskok w bok, ale nim to zrobił, poczuł na swojej twarzy znajomy mu już ból. Pan Strażnik musiał być pewnie nieźle wyszkolony, skoro po takim uderzeniu bogu ducha winny Frans wylądował na łóżku, brocząc twarz w swojej własnej krwi i ledwo rozumiejąc, co się z nim dzieje. Ból był niewyobrażalnie silny i dziwnie przenikliwy.
W tym momencie Lyytikäinen przestał reagować na otoczenie. Liczyło się tylko to, że krwawił, czuł się gorzej niż kiedykolwiek wcześniej, a przecież dostał tylko w twarz. Przewrócił się tylko na brzuch, żeby nie zacząć krztusić się krwią, a przecież i tak mogło się stać. Nawet nie zauważył, co robiła Cordelia, bo w tym samym czasie starał się jakimś cudem opanować krwotok z nosa. Nie miał pojęcia jak to osiągnąć.
|
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Frans Lyytikäinen i Cordelia Snow Sro Lip 09, 2014 12:21 pm | |
| Kiedy Cordelia wskakuje Blackwellowi na plecy, kilka rzeczy dzieje się jednocześnie. Zaskoczony strażnik zatacza się, wydając z siebie wrzask, który zagłuszony zostaje przez huk wypalającej w tym samym momencie broni. Mężczyzna w przypływie paniki musiał pociągnąć za spust, lecz kula trafia na szczęście w łóżko, choć niebezpiecznie blisko Fransa. Wciąż nie wypuszczając z ręki pistoletu i chcąc zrzucić z siebie Cordelię, Blackwell zaczyna się szamotać i cofać. Jego szyja oraz mundur są całe w napływającej szybko krwi - odłamek, którym posłużyła się panna Snow, najprawdopodobniej utkwił w tętnicy. Drugi natomiast nie trafia w oko, lecz zadrapuje tylko policzek mężczyzny i zanim Cordelii udaje się go złapać, spada na podłogę. Mężczyzna robi jeszcze jeden krok, powoli słabnąc i rozpaczliwie łapiąc powietrze. Potyka się o własne nogi i upada na plecy, przygniatając swoim ciałem Cordelię. Siła uderzenia, a także ciężar Blackwella wyciska z płuc dziewczyny resztki powietrza. Może także poczuć mocne uderzenie w tył głowy. |
| | | Wiek : siedemnaście Zawód : studentka, celebrytka, mścicielka Przy sobie : zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, odtwarzacz mp3, gaz pieprzowy, para kastetów, dokumenty, klucze i telefon. Znaki szczególne : i'm cordelia fucking snow, who the fuck are you? Obrażenia : wypadają mi włosy, ale od czego są peruki?
| Temat: Re: Frans Lyytikäinen i Cordelia Snow Sro Lip 09, 2014 4:22 pm | |
| Szamotanina trwała w najlepsze, ale huk wystrzału zdezorientował Cordelię. Wciąż uczepiona pleców Strażnika starała się obrócić w kierunku łóżka i sprawdzić, czy kula nie trafiła we Fransa. Z jego szczęściem do podobnych wypadków wszystko było możliwe. Snow zauważyła, że mężczyzna przewraca się na brzuch, więc chyba nic mu się nie stało, za to ona sama nie była teraz bezpieczna. Prawa dłoń dziewczyny lepiła się już od krwi Blackwella, ale wciąż nie chciała puścić szklanego kawałka i przekręciła go jeszcze z premedytacją. Z drugim odłamkiem lampy nie miała już tyle szczęścia, ledwo drasnął on policzek wroga, a ten wrzasnął, zatoczył się do tyłu i Cordelia niemal natychmiast spadła z jego pleców prosto na podłogę. Nie zdążyła jednak umknąć przez upadającym ciałem mężczyzny, poczuła jak niesamowity ciężar wgniata ją w ziemię i z jej ust wyrwał się jedynie głuchy jęk. Jakaś część munduru uderzyła ją w głowę na tyle mocno, że dziewczyna pozostawała zamroczona przez dobrych kilka sekund. Niemal natychmiast spróbowała dotknąć dłonią swojej głowy aby sprawdzić, czy nie jest poważnie ranna, ale teraz była już praktycznie cała we krwi Strażnika, nie mogłaby więc odróżnić jej od swojej. Spróbowała wyczołgać się spod przygniatającego ją ciężaru, jednak nie odnalazła w sobie tyle siły, a pulsujący ból z tyłu głowy wciąż nie pozwalał jej dobrze skupić się na wykonywanym zadaniu. Nie miała pojęcia, czy Blackwell jeszcze żyje, ale nie mogła sobie pozwolić na pozostawienie go w takim stanie. Martwy nie mógłby zagrozić jej ani Fransowi. Jej dziadek wiedziałby, co robić, a poza tym miał ludzi od czarnej roboty, a Cordelia musiała radzić sobie sama.W tej chwili priorytetem było wyrwanie pistoletu z ręki Strażnika, ale leżąc na brzuchu i będąc przyciskaną do ziemi niewiele mogła zrobić. Wzięła jednak głęboki wdech i próbując przewrócić się na bok, wyciągnęła dłoń po broń. |
| | | Wiek : 34 Zawód : właściciel VIolatora, sutener Przy sobie : Dowód, faje, zapalniczka, zezwolenie na broń, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, zdobiony sztylet, latarka, scyzoryk, gaz pieprzowy Znaki szczególne : Niewyspana, zmęczona morda, która chce ci wpierdolić
| Temat: Re: Frans Lyytikäinen i Cordelia Snow Sro Lip 09, 2014 4:57 pm | |
| Z całego przeszywającego bólu otrząsnął go krzyk mężczyzny, potem strzał na następnie krzyk Cordelii. To było zbyt wiele rzeczy naraz. Nigdy nie miał tak wielkiego szczęścia i pecha w jednym. Po pierwsze, kiedy już się otrząsnął, zauważył jegomościa leżącego na pannie Snow i pełno krwi. Po drugie, nie wiedział czy ta krew należy do Cordelii czy do Strażnika, czy do obydwóch. Gdyby nie jego lata przystosowania do interesów, w których często dochodziło do takich scen – zapewnie by oszalał i zaczął panikować. Teraz żadna z tych rzeczy nie wchodziła w grę. Nos bolał go jak oszalały, krew wciąż lała mu się z nosa, ale najważniejsza była panna Snow, a tego całego Strażnika trzeba było się na chwilę pozbyć… lub całkowicie.
Miał rozejrzeć się po łóżku i natychmiast sięgnąć po poduszkę. Potem stać nad nimi przez chwilę, starając się pomóc dziewczynie w odebraniu Strażnikowi pistoletu. To było teraz najbardziej ważne. Jeżeli to by się udało, to mógłby odciągnąć mężczyznę na bok i spojrzeć na poduszkę, którą miał zamiar go udusić, ale jednak nie taka miała być pisana śmierć pan u B.… To byłaby zbyt łatwa śmierć dla takiego ustrojstwa w mundurze. Frans jeszcze raz miał przyjrzeć się poduszce i odrzucić ją z powrotem na łóżko, jednocześnie stękając co jakiś czas z powodu okropnego bólu. Mógłby nawet założyć się o kilka tysięcy, że ten skurczybyk złamał mu nos, o ile nie zmiażdżył. Nie pozostaje mu nic innego niż wysmarkanie krwi w dłonie, a potem postaranie się by ją z nich zrzucić.
Był zły, podirytowany, rozwścieczony, pełny goryczy do Strażników. Ciągle, ale to ciągle się za nim pałętali, jak muchy do gówna, ale dzisiejszy dzień był przesadą. Nie obchodziło go to, czy skończy się to więzieniem czy nie, miał już dosyć. Po odrzuceniu poduszki jako przedmiotu zbrodni, miał wytrzeć krew z twarzy o rękaw, zacisnąć zęby i z pewnego rodzaju „rozpędzeniem” nadepnąć na twarz mężczyzny. Raz, mocno, ale z agresją, całą możliwą siłą, jaką mógłby wyciągnąć ze swojego chucherkowatego, ale wysokiego cielska. Dopiero po tym mógłby ruszyć w stronę Cordelii i przykucnąć przy niej, a następnie zapytać:
– Trzymasz się?
|
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Frans Lyytikäinen i Cordelia Snow Sro Lip 09, 2014 5:43 pm | |
| Strażnik znacznie ułatwia Cordelii przewrócenie się na drugi bok, bo przez moment szamocze się nieco silniej i przetacza w stronę łóżka. Jego broń znów wypala - tym razem prosto w ścianę - a następnie mężczyzna wypuszcza ją z ręki. Teraz panna Snow, wciąż lekko zamroczona przez niesłabnący ból głowy, z łatwością może ją chwycić. Blackwell panicznie przyciska ręce do szyi i szarpie za materiał munduru, chcąc zatamować nim ranę. Jednak każdy bardziej gwałtowny ruch powoduje, że jego ubranie coraz bardziej nasiąka krwią, której spora kałuża zaczyna tworzyć się na podłodzie. Na twarzy mężczyzny maluje się ból, szok i gniew, lecz gdy spogląda wybałuszonymi i pełnymi łez oczami na Fransa i Cordelię, można dostrzec w nich jakąś dziwną formę błagania. Jego sine usta poruszają się niewyraźnie, wyrzucając zapewne ostatnią w jego życiu wiązankę przekleństw, a na pokrytej czerwoną posoką twarzy powoli pojawia się trupia bladość. Jego ruchy stopniowo słabną, natomiast wzrok staje się zamglony, lecz mężczyzna jeszcze żyje.
Frans, choć wygląda na to, że krwawienie ustało, twój nos puchnie i boli przy najlżejszym dotyku. Jest także lekko przekrzywiony w prawo. |
| | | Wiek : siedemnaście Zawód : studentka, celebrytka, mścicielka Przy sobie : zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, odtwarzacz mp3, gaz pieprzowy, para kastetów, dokumenty, klucze i telefon. Znaki szczególne : i'm cordelia fucking snow, who the fuck are you? Obrażenia : wypadają mi włosy, ale od czego są peruki?
| Temat: Re: Frans Lyytikäinen i Cordelia Snow Sro Lip 09, 2014 9:34 pm | |
| Kolejny wystrzał poprzedził głośne przekleństwo, które wyrwało się z ust Cordelii. Jeśli za pierwszym razem nikt nie usłyszał strzału, za drugim na pewno nie będzie już tak naiwny. Ile mieli czasu żeby załatwić sprawę do końca, zanim zleci się obsługa hotelowa? Jęcząc z bólu pod nosem, dziewczyna wyciągnęła rękę i wytrąciła broń z ręki z Strażnika, a ta potoczyła się dalej. Snow nie miała zamiaru przejmować pistoletu zanim oboje z Fransem nie ustalą, co należy z nim zrobić. Zabrać ze sobą, czy zatrzeć ślady? Sytuacja w pokoju hotelowym za nic nie przypominała samobójstwa, więc jednak coś należało wykombinować. - Wszystko w porządku - wysapała, wyczołgując się całkowicie spod ciała Blackwella - Nieźle cię urządził - skomentowała, zauważając puchnący nos mężczyzny. Przez to miała jeszcze większą ochotę aby nadepnąć Strażnika w podobny sposób, co jej towarzysz. Cała we krwi, spojrzała z góry na konającego przeciwnika i ani przez chwilę nie zrobiło jej się go żal. Załzawione oczy i nieme błaganie nie były w stanie poruszyć panny Snow. Pewnie, mogłaby sięgnąć po pistolet i skrócić jego cierpienia, ale nie była ani na tyle głupia, by zostawiać odciski palców na broni, ani na tyle miłosierna, by okazać mu łaskę. - Niech jęczy, musimy ogarnąć ten bajzel zanim zlecą się jego kumple - rozejrzała się po pokoju, ale ten przypominał obraz nędzy i rozpaczy. Kule w łóżku i w ścianie, zaplamiona pościel, rozbita lampa, rozlany alkohol, krew na dywanie... lepiej zwiewać, póki nikt trzeci nie wmieszał się w sprawę. Lista rzeczy do zabrania z miejsca zbrodni powiększyła się o poduszkę ze śladami krwi Fransa, ale Snow wciąż nie miała pojęcia, jakim cudem uda jej się minąć ochronę w zakrwawionych ciuchach. Gdyby to wciąż był stary Kapitol, zgarnęłaby puchaty szlafrok z łazienki i przedefilowała w nim po holu z podniesioną głową, a u nikogo nie wzbudziłaby podejrzeń. Ale to był nowy Kapitol, pod rządami Almy Coin, w którym pewna siedemnastolatka i towarzyszący jej właściciel domu uciech musieli się głowić, gdzie by tu ukryć zwłoki.
|
| | | Wiek : 34 Zawód : właściciel VIolatora, sutener Przy sobie : Dowód, faje, zapalniczka, zezwolenie na broń, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, zdobiony sztylet, latarka, scyzoryk, gaz pieprzowy Znaki szczególne : Niewyspana, zmęczona morda, która chce ci wpierdolić
| Temat: Re: Frans Lyytikäinen i Cordelia Snow Sro Lip 09, 2014 10:26 pm | |
| To chyba będzie koniec samowoli. Cały hotel, chociaż wydawał się być banalnie prostym i spokojnym miejscem, był teraz dla niego pułapką. Zresztą pal licho dla niego, ale dla panny Snow? Snow! Na litość Odyna! SNOW! Dziadek Prezydent to by chyba niemało się na to wszystko oburzył. Co najmniej oburzył. Zresztą sam Frans poczuł nagle zbyt wysoką odpowiedzialność, jeżeli można to tak niezgrabnie i nieskładnie nazwać. Jak z tego wszystkiego wybrnąć? Co on powinien zrobić, żeby Cordelia wyszła z tego cała i zdrowa? Po raz pierwszy poczuł tak bardzo paraliżujący strach, którego chyba nie czuł od czasów, kiedy wywinął rodzicom numer ze studiami. Z tym, że tamten strach nie mógł się nawet liczyć z tym. Zbyt dużo strzałów, zbyt dużo krwi i Cordelia jako wisienka na torcie komplikacji tego dnia. Co powinien zrobić? Przed południem Strażnik zginął na stole kuchennym w Violatorze, ale został „pogrzebany” tam, gdzie nikt by go nigdy nie miał zamiaru szukać, ale tego morderstwa ukryć się nie da.
Spojrzał na pannę Snow. Zazwyczaj był pewny siebie, zadziorny, chamski, wredny, ale teraz miał jakąś dziwną pustkę w oczach. Ona jak głupia myślała, że można z tego normalnie wyjść. Niby jak? Strażnik jeszcze żył. Jeszcze, ale zaraz mógł kipnąć, w każdej chwili. Tak czy siak – zapowiada się dość wisielczy lub wystrzałowy wieczór. Rozstrzelanie przez pluton egzekucyjny? Czy coś w tym stylu? Chyba taka była kara za zabicie Strażnika? A może nie? Nie miał pojęcia… ale to będzie naprawdę „zabawny” dzień. A on miał przecież jeszcze wiele rzeczy do zrobienia na tej przeklętej Ziemi, żeby podenerwować Prezydent Coin. Miał przecież zobaczyć jak zareaguje na jego anonimowy prezent w postaci serca Strażnika, miał sam, własnoręcznie pozbawić ją wszystkiego, co mogło ją kiedykolwiek uradować…
Zacisnął zęby. Jeszcze chwila, a zamieniłby się w ryczącą babę. Wziął głęboki wdech. Stracił przecież niemal cały majątek przez Coin, cały swój dotychczasowy sposób życia, możliwość czerpania korzyści na wszelkie możliwe sposoby… I miał beczeć nad Strażnikiem, który mógłby go wkopać w wielkie bagno? Nawet jeżeli… KOLC straci szefa Violatora, zrobi się burda, będzie głośno, a pani Prezydent będzie musiała się w tym wszystkim babrać. Cokolwiek by się nie stało, wychodzi na jego – na istny chaos. Jeżeli nie chwilowy, to okresowy, a to mogłoby go nawet ucieszyć. Ba, cieszyło go.
– Wyjdziesz i schowasz się tam gdzie możesz, a jeżeli ci się nie uda, zacznij krzyczeć, płakać, szlochać, cokolwiek. W razie małych problemów powiadom… – Mathiasa? Przecież chyba go znienawidził… nie było sensu w powiadamianiu Mathiasa… – Lucasa lub kogokolwiek z Violatora. W razie naprawdę wielkich problemów, otwórz dolną szufladę w moim biurku i przekaż ją Mathiasowi. Już!
Sięgnął zaraz po broń, zabezpieczył ją na chwilę, żeby sprawdzić ile kul mieści się w magazynku, a potem zerknął ponownie na pannę Snow i ponaglił ją ruchem głowy, marudząc pod nosem: „No dalej!”. Ponownie wpakował magazynek do środka, odbezpieczył broń i przysiadł obok Strażnika Pokoju, celując mu w pierś. Nie był na tyle niemiły, żeby patrzeć na jego cierpienia, tym bardziej że musiało go boleć bardziej, niż Fransa bolała twarz, nie mówiąc o samym nosie, który piekł, bolał i tak dalej, a trzymał się na nogach tylko dzięki adrenalinie. Tylko, ale był w zbyt dużym szoku, żeby jakkolwiek to zauważyć. Poklepał Strażnika głowie, a następnie wypalił. Teraz było już pewne, że ktoś tu się przyczłapie, a z całą pewnością będzie to zwiększona liczba pobratymców… ofiary.
|
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Frans Lyytikäinen i Cordelia Snow Czw Lip 10, 2014 11:49 am | |
| Zgodnie z przewidywaniami Cordelii i Fransa już po kilku sekundach od wystrzału na korytarzu rozlegają się kroki. Męski głos wykrzykuje co chwila przekleństwa i wygląda na to, że w przeciwieństwie do nieżyjącego już Blackwella, zbliżający się mężczyzna nie jest pijany. - Blackwell! Gdzie jesteś i co ty do cholery wyprawiasz? - wykrzykuje. Przy sąsiednim pokoju słychać głośne pukanie, a następnie odgłos przywodzący na myśl szarpanie klamki. Wygląda na to, że Cordelia i Frans mają tylko kilka chwil, żeby coś wymyślić, nim do ich pokoju wpadnie kolejny nieproszony gość. |
| | |
| Temat: Re: Frans Lyytikäinen i Cordelia Snow | |
| |
| | | | Frans Lyytikäinen i Cordelia Snow | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|