Wiek : 21 lat Zawód : Łączniczka Kolczatki Przy sobie : Dowód tożsamości, kapsułka z wyciągiem z łykołaków, telefon komórkowy, mapa podziemnych tuneli Obrażenia : Siniaki na udach
Temat: Gaviel Cornwallis Nie Maj 25, 2014 3:24 pm
*Gaviel Sarah Cornwallis*
ft. *Emily Didonato*
data i miejsce urodzenia
*06.07.2262 Kapitol*
miejsce zamieszkania
*Kwartał Ochrony Ludności Cywilnej*
zatrudnienie
*Łączniczka*
Rodzina
*Cate Lannister Cornwallis - człowiek uczciwy, szczery, skłonny do poświęceń i bezinteresowny nie ma racji bytu w dzisiejszym świecie. Prędzej czy później i tak zostanie potraktowany jak ostatni śmieć, a ktoś niepowołany zajmie jego miejsce. Landon Cornwallis - bo czasem, żeby wejść na szczyt trzeba zdobyć niebo łamiąc przestrzeń niechcianą, jak on... niewolnik własnego poświęcenia. Augustus Cornwallis - brat. Siostra. Niby tak bliscy,jednak nie wiedzący niczego o sobie.*
Historia
*Urodziłam się w Kapitolu. Byłam egoistką, ponieważ nie zdawałam sobie sprawy jak wielki był to przywilej w czasach Głodowych Igrzysk i rządów prezydenta Snowa. Wiodłam dostatnie życie, dostawałam więcej niż potrzebowałam oraz rzeczywiście sobie na to zasłużyłam. Byłam oczkiem w głowie rodziców. Otaczali mnie nadzwyczajną troską, a każdy wybryk traktowali bardzo pobłażliwie, dopóki zbytnio nie narażałam swojego zdrowia. W sumie mieli ku temu powody… Jeszcze zanim przybyłam na ten świat, mama urodziła Augustusa - ukochanego pierworodnego, mojego starszego brata. Niestety, niedane mi było go poznać, gdyż zmarł w wieku zaledwie czterech lat na białaczkę. W dobie rozwoju medycyny oraz wielkich pieniędzy, jakimi dysponowali rodzice szanse na wyzdrowienie Gusa były całkiem duże, ale wciąż za małe, aby z nami został. Jako dla wcześniaka z bardzo obniżoną odpornością był to wyrok śmierci. To dziwne uczucie; kochać go, mimo iż wiem o nim tylko z historyjek i paru zdjęć. Po otrząśnięciu się ze śmierci syna rodzice ponownie starali się o dziecko, jednak bezskutecznie. Kiedy stracili wszelką nadzieję stał się cud. Naprawdę, nazwali to cudem. Urodziłam się szóstego dnia, siódmego miesiąca, roku dwa tysiące dwieście sześćdziesiątego drugiego. To już dwadzieścia jeden lat temu, a ja nadal czuję, że wszystko to, co wydarzyło się dalej w moim życiu jest jeszcze świeżą raną. 74. Głodowe Igrzyska miały niczym nie różnić się od pozostałych. Do Kapitolu przybyło dwudziestu czterech trybutów przerażonych, doskonale zdających sobie sprawę z tego, że tylko jeden z nich wróci do domu. Rodzice na własnej skórze odczuli, co znaczy bezradność w obliczu śmierci dziecka, dlatego nie pochwalali organizacji Igrzysk. Nigdy nie oglądaliśmy krwawej jadki toczącej się na arenie. W tym czasie zaszywaliśmy się odcięci od cywilizacji w naszym drugim domu na obrzeżach stolicy. Był to czas, kiedy razem z tatą łowiliśmy ryby i urządzaliśmy piesze wycieczki, mama piekła wtedy najpyszniejsze ciasto, a ja odpoczywałam zasypana stertami książek. Tego roku plany pokrzyżowały nam wzmianki o zamieszkach wewnątrz Dystryktów. Z tego powodu tata wyjechał do Trójki w celu stłumienia rebelii. Był wieloletnim dowódcą strażników pokoju, szczególnie cenionym za swoje oddanie. Dzięki temu i paru innym sprawom, o których zawsze mówił zwięźle oraz oschle miał szczególne względy u prezydenta. Nie musiał, do cholery naprawdę nie musiał wtedy wyjeżdżać, ale on tak niesamowicie się uparł. Mógł już rok temu odejść z czynnej służby, mama przecież tak bardzo na to nalegała. Tata zasłaniał się dumą oraz poczuciem niezastąpienia. Pogubił się w tym wszystkim; zapomniał, że poza pracą ma jeszcze resztę rodziny. Akcja, która miała w swoisty sposób przypieczętować jego poświęcenie dla służby okazała się również ostatnim pożegnaniem. Ponoć zginęli wtedy wszyscy ludzie z jego oddziału, a on, jako kapitan statku, który miał zaraz zatonąć - poszedł na dno razem z nim. Śmierć taty przemieniła nasze życie w koszmar. Dla mamy było to o jedną stratę za dużo. Uszło z niej życie, energia opuszczała jej ciało na przełomie dni. Starałam się ukoić jej ból, mimo że sama również cierpiałam. Ja jednak postrzegałam odejście taty z zupełnie innej perspektywy niż ona. Cieszyłam się, że nie będzie musiał oglądać nieuniknionego upadku Kapitolu, bo pękłoby mu serce. Z kolejnymi dniami rebelianci posuwali się coraz dalej w swoich działaniach. Już wtedy wiedziałam, że bezpieczeństwo stolicy jest mocno zagrożone. Rozważałam wtedy ucieczkę do naszego drugiego domu, o którym już wcześniej wspominałam. Mama była jednak jak przyklejona do okna z salonu, zza którego rozciągał się widok na cały Kapitol. Siedziała i patrzyła w dal - to nadawało sens jej życiu. Ruch oporu z Almą Coin na czele wreszcie pewnie wkroczył do stolicy obalając dotychczasowe władze. Po uwięzieniu prezydenta Snowa straciłam ostatniego sprzymierzeńca oraz resztki nadziei na powrót do normalności. Pierwszym celem rebeliantów było uwięzienie kapitolińskiej ludności w getcie zwanej Kwartałem Ochrony Ludności Cywilnej, całkiem inaczej niż gadka o obiecanej wolności i równości, prawda? Kiedy zaczęło się zapędzanie do KOLCa mama kazała mi uciekać, a sama postanowiła zostać, aby rozwiać podejrzenia o ucieczce domowników. Zniknęłam na obrzeżach uznana za poległą podczas najazdu na Kapitol. Nie mogłam jednak wiecznie ukrywać się przed nieuniknionym, poza tym kończyły mi się wszelkie zapasy. Postanowiłam wrócić do stolicy, ale nie byłam gotowa ujrzeć tego, co rzeczywiście tam zastałam. Nasz dom został zrównany z ziemią, a ja nie miałam gdzie się podziać. Włóczyłam się tygodniami, żywiąc się znaleźnymi resztkami i śpiąc w opuszczonej fabryce. Odnaleźli mnie strażnicy pokoju, miałam ich za wybawców, ale jak się przekonałam - wojsko szybko podporządkowało się zasadom nowej pani prezydent. Wszyscy już zapomnieli o Landonie Cornwallis, któremu niegdyś tyle zawdzięczali. Teraz byłam Brudem, którego miejsce znajdowało się wśród reszty sobie podobnych - w getcie. Długo chorowałam, nie tylko fizycznie, ale również psychicznie. Szukałam sposobów na przeżycie Kwartale; nigdy nie rzucałam się w oczy, więc postanowiłam to wykorzystać. Zwerbowano mnie do pracy łączniczki między różnymi, nielegalnie działającymi organizacjami, aby szanowna pani Coin wróciła tam skąd przybyła. Wszystko to, aby Kapitol wrócił do czasów dawnej świetności. Tej prawdziwej, bez Igrzysk, Dystryktów i innych dziwnych podziałów. Wierzę, że to możliwe. W coś przecież trzeba wierzyć. Prawda? *
Charakter
*Buntowniczka? Z wyboru. Cyniczna? Nauczona doświadczeniem. Lojalna? Od początku do końca. Wrażliwa? Lubię to w sobie. Tajemnicza? Niezauważana. Uparta? Tylko wierząca. Delikatna? Bardzo uczuciowa. Bezkompromisowa? W tych czasach.*
Ciekawostki
*- choruję na anemię, - miałam zginąć podczas detonacji ładunku wybuchowego, przygnieciona gruzami budynków, - regularnie odwiedzam grób Gusa. Kiedy tam jestem potrafię długo opowiadać mu o moich problemach i niejednokrotnie proszę go o pomoc, - nigdy nie byłam w związku,*
Ostatnio zmieniony przez Gaviel Cornwallis dnia Wto Lip 15, 2014 12:04 pm, w całości zmieniany 1 raz
Ashe Cradlewood
Wiek : 21 Przy sobie : czarna, skórzana torba, a w niej: fałszywy dowód tożsamości, mapa podziemnych tuneli, wytrych, medalik z kapsułką cyjanku, nóż ceramiczny, zapalniczka, paczka papierosów, leki przeciwbólowe, latarka z wytrzymałą baterią Obrażenia : złamane serce
Temat: Re: Gaviel Cornwallis Wto Lip 15, 2014 11:32 am
Karta zaakceptowana!
Witaj na forum! Mamy nadzieję, że będziesz czuć się tutaj jak u siebie, i że zostaniesz z nami długo. Załóż jeszcze tylko skrzynkę kontaktową i możesz śmigać do fabuły. Nie zapomnij też zaopatrzyć się w naszym sklepiku. Na start otrzymujesz kapsułkę z wyciągiem z łykołaków, gaz pieprzowy i leki przeciwbólowe. W razie jakichkolwiek pytań pisz śmiało. Zapraszamy też do zapoznania się z naszym vademecum.
Uwagi: Karta bardzo mi się podoba; biografię, mimo długości, czytało mi się lekko i szybko. Świetnie osadziłaś Gaviel w realiach. Jedyne co mi nie gra, to wzmianka o zamachu na Snowa - prezydent żyje, po rebelii został uwięziony, a później uwolniony w nagrodę, kiedy jego wnuczka, Cordelia, wygrała Igrzyska dla Kapitolińczyków, ale w porównaniu do całej Karty potknięcie jest mało istotne, więc nie miało wpływu na akceptację. Zostawię Ci jedynie jeszcze przez jakiś czas temat otwarty, gdybyś chciała to poprawić.
No ale, nie przynudzam już, śmigaj do fabuły i baw się dobrze! <3