IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
[Beta] Mokradła - Page 3

 

 [Beta] Mokradła

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3
AutorWiadomość
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

[Beta] Mokradła - Page 3 Empty
PisanieTemat: [Beta] Mokradła   [Beta] Mokradła - Page 3 EmptyPon Mar 24, 2014 1:36 am

First topic message reminder :

[Beta] Mokradła - Page 3 New-brunswick-5408
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość
the civilian
Reiven Ruen
Reiven Ruen
https://panem.forumpl.net/t1939-reiven-ruen#24596
https://panem.forumpl.net/t262-reiven-ruen
https://panem.forumpl.net/t1296-reiven-levittoux
https://panem.forumpl.net/t277-osobisty-dziennik-reiven-ruen
https://panem.forumpl.net/t564-reiven
Wiek : 19
Zawód : Prywatny ochroniarz
Przy sobie : Komórka, nóż ceramiczny, dowód tożsamości, klucze do mieszkania
Obrażenia : Implant w prawej nodze, częściowa amnezja - obrażenie trwałe.

[Beta] Mokradła - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: [Beta] Mokradła   [Beta] Mokradła - Page 3 EmptyWto Kwi 22, 2014 10:12 am

Miała gdzieś spojrzenia pełne złości kierowane w jej stronę, jej i Di.
- Blaise... muszę się z Tobą nie zgodzić. Lekarstwo mamy. - pokazała ampułkę. - Oby wystarczyło na odtworzenie składu leku. - chwyciła Di za dłoń - A ona leci z nami. Pozostali... odeszli. Okazuje się, że zostało tu o wiele więcej osób niż byśmy się spodziewali. - odpowiedziała. Dobrze, że nie znała myśli co poniektórych, bo pewnie by odpowiedziała siłą. Podeszła do Blaise'a - Resztę opowiem Ci potem, jak nie będzie tutaj gumowych uszu. Pewne sprawy lepiej, żeby zostały w tajemnicy... Nie chcemy wywoływać paniki. - spojrzała kontem oka na Catrice i pozostałych członków załogi. Nie mogła nikomu ufać. Sabotażysta mógł być wśród nich.
Ampułkę schowała do kieszeni. Być może to, że to ona miała lek było w tej chwili jej kartą przetargową, żeby nie tylko zabrać Di, ale żeby samemu zostać zabraną stąd. Pomogła dziewczynce wejść do poduszkowca. Przez chwilę się zastanawiała, ale w końcu posadziła Di na siedzisku i przypięła ją pasami. Jeśli nie starczy dla niej miejsca, to usiądzie na podłodze. Miała gdzieś to co myślą inni. Grunt, żeby Di była bezpieczna. Zasłużyła na to.
Powrót do góry Go down
the leader
Blaise Argent
Blaise Argent
https://panem.forumpl.net/t1110-blaise-argent
https://panem.forumpl.net/t2291-blejz#31637
https://panem.forumpl.net/t1332-blaise-argent
https://panem.forumpl.net/t2001-zapiski-blejza
https://panem.forumpl.net/t1338-blaise
https://panem.forumpl.net/t1447-blaise-argent
Wiek : 31
Zawód : przedstawiciel Dystryktu 7, śledczy w stopniu oficera
Przy sobie : paczka papierosów, telefon komórkowy, broń + magazynek (15),
Znaki szczególne : kilkudniowy zarost.
Obrażenia : częste bóle brzucha

[Beta] Mokradła - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: [Beta] Mokradła   [Beta] Mokradła - Page 3 EmptyWto Kwi 22, 2014 10:40 am

Wyraz szczerego zdziwienia odmalował się na jego twarzy, gdy tylko Reiven wspomniała o leku i na dodatek pokazała mu ampułkę. Miał ochotę wyściskać ją z radości, bo najpewniej uratowała jego karierę, ale zaraz potem pierwsza fala wątpliwości doszła do głosu. A co, jeśli to nie jest właściwy lek? Jeśli przekazali jej go ci sami ludzie, którzy przyprowadzili dziewczynkę, równie dobrze mógł to być wirus, mający zdziesiątkować ludność Kapitolu.
- Przekażesz to do laboratorium od razu po lądowaniu w stolicy - oznajmił, spoglądając stanowczo na Rei, ale później po prostu musiał się uśmiechnąć - Dobra robota.
Nie mógł nie zauważyć napięcia, jakie powstało na linii Ruen - Tudor, jednak mokradła nie były dobrym miejscem do wymiany poglądów. Spojrzał na Catrice i wzruszył ramionami, bo choć także nie był do końca przekonany obecnością dziewczynki, wiedział, że Reiven będzie walczyła o nią jak lwica. I na co to komu? Jakby nie mieli wystarczającej ilości zmartwień po misji. Posłał więc młodszej koleżance spojrzenie mówiące 'Odpuść', ale nie mógł puścić Ruen bez słowa, musiał ją ostrzec.
- Śledczy na pewno będą chcieli zamienić z nią kilka słów - miał na myśli dziewczynkę, którą przecież czekało regularne przesłuchanie, bo wszyscy widzieli, że wsiada z nimi na pokład i Argent nie mógł udawać, że wszystko jest okej, a następnie puścić ją do domu. Zamierzał jednak postarać się o jakąś przyjemną agentkę rządową, aby dziecko nie wystraszyło się za bardzo i zaczęło mówić.
Zgadzał się z uwagą Catrice, nie było sensu szukać pozostałych, nie w taką pogodę. Jeśli nie było z nimi kontaktu od dłuższego czasu, istniało duże prawdopodobieństwo, że już nie żyją.
Ponownie przeniósł swoją uwagę na Cypriane, której imię zakołatało mu się gdzieś z tyłu głowy. Ich tempo wciąż nie było najlepsze, a Blaise nie miał ochoty przemoczyć ubrania kompletnie. Uśmiech dziewczyny wystarczył mu więc za pozwolenie chwycenia jej na ręce i pokonania pozostałej drogi w taki właśnie sposób. Nawet jej mokry kombinezon nie ciążył mu za bardzo, a fakt, że do poduszkowca dotarli już po chwili przemawiał wyraźniej, niż wszelkie usprawiedliwienia.

| Poduszkowiec
Powrót do góry Go down
the leader
Catrice Tudor
Catrice Tudor
https://panem.forumpl.net/t1914-catrice-tudor
https://panem.forumpl.net/t741-catrice
https://panem.forumpl.net/t1285-catrice-tudor
https://panem.forumpl.net/t1231-you-saw-her-walking-over-poison-ivy-leaves
https://panem.forumpl.net/t740-catrice
https://panem.forumpl.net/t3453-kwatera-catrice-tudor#55562
Wiek : 20
Zawód : Strażnik Pokoju [dawniej morderca]
Przy sobie : Mundur, kamizelka kuloodporna, krótkofalówka, telefon komórkowy. Broń palna, dwa magazynki, paralizator,
Znaki szczególne : BIały mundur, długie włosy, słodki uśmiech, zawiązany czarny męski krawat na prawym nadgarstku
Obrażenia : -

[Beta] Mokradła - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: [Beta] Mokradła   [Beta] Mokradła - Page 3 EmptyWto Kwi 22, 2014 11:28 am

Doprawdy, gdyby Reiven tylko szczeknęła, Tudor z dziką radością dałaby jej w twarz tak mocno, że szczerząca zęby panienka poleciałaby na jakieś drzewo razem ze swoim nowo przygarniętym siedliskiem zarazków – bo jak inaczej można było określić dziecko mieszkające tutaj? Cholera wie, czym mogła się zarazić, na co chorowała i jakie bakterie mogła przywlec ze sobą do Kapitolu.
Gdy usłyszała, że Ruen znalazła ampułkę leku, wzruszyła ramionami, ale gdy doszła do niej wzmianka o „gumowych uszach”, nie powstrzymała się i wydała z siebie głośne, pogardliwe prychnięcie. Na spojrzenie blondynki odpowiedziała z tak bezczelnym uśmiechem, na jaki było ją stać. Głupi ma zawsze szczęście, pomyślała, rozglądając się po ludziach. Nie tylko ona jedna niechętnie patrzyła na bachora, nawet Argent nie wyglądał na zachwyconego. Ale logicznym posunięciem ze strony dowódczyni była postawa głosząca „ja mam lek, to dzieciak jest mój, wypchać się”. Nie byłaby zdziwiona, gdyby to ona była sabotażystką; pewnie zrobiłaby wszystko, żeby mieć dzieciaka przy sobie. Zresztą, biorąc pod uwagę krążące po siedzibie rządu szeptane ploteczki...
Wzruszenie ramion Blaise’a przyjęła ze stoickim spokojem, jak i niewypowiedziany nakaz milczenia. Nie miała nic przeciwko, chociaż na miejscu dowodzącego misją podesłałaby szczeniakowi kogoś pokroju Gerarda Ginsberga, by mieć całkowitą pewność, że ptaszek wyśpiewa wszystko. Ale nie, to byłoby zbyt piękne, zwłaszcza, że lwica musi teraz bronić swojego… Lwiątka. Poczekała, aż Ruen wróci do świergotania nad dzieckiem i zaniesie ją do poduszkowca, po czym podeszła do Cypriane i uściskała ją serdecznie.
- Dobrze, że jesteś cała i zdrowa, cieszę się – pocałowała Sean w policzek i spojrzała na Blaise’a uważnie. – W magazynie leków był jedynie dyktafon, możliwe, że jest na nim jakieś nagranie. – spojrzała znacząco na swoją kieszeń i przeniosła wzrok z powrotem na Argenta.
Zrobiwszy to, odeszła od poduszkowca z kołaczącą się po głowie myślą, że siądzie jak najdalej od Ruen i tego smarkacza, żeby nie wywoływać awantury.

poduszkowiec Alfa
Powrót do góry Go down
the pariah
Lophia Breefling
Lophia Breefling
https://panem.forumpl.net/t1982-lophia-breefling
https://panem.forumpl.net/t514-loph
https://panem.forumpl.net/t1299-lophia-breefling
https://panem.forumpl.net/t744-wspomnienia-panny-breefling
https://panem.forumpl.net/t751-lophia
https://panem.forumpl.net/t745-lophia-breefling
Wiek : 22
Zawód : Sprzedawczyni, samozwańczy lekarz, zastępca szefa Kolczatki
Przy sobie : Dokumenty, paczka papierosów, zapalniczka, broń, telefon komórkowy
Znaki szczególne : ukryte pod bransoletkami blizny na nadgarstkach

[Beta] Mokradła - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: [Beta] Mokradła   [Beta] Mokradła - Page 3 EmptyWto Kwi 22, 2014 1:03 pm

Deszcz spływał z nieba gęstymi strugami, przemaczając wszystkich do suchej nitki. Lophia zupełnie się tym nie przejmowała. Wygrzebała z plecaka batonik energetyczny i ostrożnie podała małej. Dziwną radość sprawiała jej opieka nad Di. Może chodziło po prostu o to, że Lo nie musiała ustalać żadnych planów przetrwania, uczestniczyć w ewentualnych sporach. Mogła pomóc małej, przestraszonej istotce.
Nic dziwnego, że w momencie, w którym nadleciał poduszkowiec, zaczęła przedstawiać dziewczynce kolejno wysiadających, starając się dodać jej otuchy. W końcu przyleciała kolejna grupa zupełnie obcych i nie do końca zadowolonych ludzi. Breefling miała wrażenie, że połowa załogi najchętniej kazałaby zasuwać im do Kapitolu na piechotę, a jeszcze inna część zostawiłaby ich tu, żeby utopili się w sięgającym już do kostek błocie. Potargała Di po włosach i wyprostowała się, czując przebiegające przez całe ciało dreszcze. Półtorej godziny na deszczu bez kurtki. Na szczęście nigdy nie miała problemów z odpornością, ale mokre ubranie nie było zbyt wygodne, jeśli chodziło o jakiekolwiek ruchy. Przez jej głowę nie przebiegło żadne „jesteśmy uratowani, chwała bohaterom”, zajęła się tym, żeby poinformować przenoszących Isabel, że ta ma połamane żebra i trzeba ją delikatnie przetransportować na pokład. Kiedy zauważyła upadającą Cypriane już chciała pobiec w jej kierunku, kiedy zauważyła Blaise'a, który po dżentelmeńsku chwycił ją w pasie i zaczął prowadzić do poduszkowca.
Wtedy zobaczyła Javiera. Nie liczcie tu na hollywoodzką scenę wpadnięcia sobie radośnie w ramiona. Lophia wiedziała, że nie może pozwolić sobie na nic z tych rzeczy. To byłoby podejrzane i niebezpieczne. A jednak cieszyła się, że jest cały i zdrowy. Była jednocześnie wściekła, słysząc informacje o sabotażyście i pustych magazynach. Gdyby nie przypadkowe spotkanie, nie mieliby leków. Ta misja była naprawdę jednym wielkim niepowodzeniem. Trzęsła się ze złości, zimna i przemęczenia, ale na jej twarzy nie widać było cienia grymasu. Uspokoiła się na tyle, żeby nie szczękać zębami i dopiero wtedy podniosła wzrok na mężczyznę. Spodziewała się raczej cywilnego powitania. Nie odezwał się ani słowem. Okrył jej ramiona kurtką, narzucił jej kaptur na głowę, a potem objął ramieniem, czym narażał się na niezbyt przychylne spojrzenia. Nie była „dobrą partią”, nie odkąd wmieszała się w działalność opozycjną. Ale kiedy spoglądała kilka miesięcy wstecz wiedziała, że nie mogła dokonać innych wyborów.
W innych okolicznościach pewnie rzuciłaby, żeby ją puścił, bo też będzie cały w błocie, że da sobie radę, ale nie. Pozwoliła prowadzić się do poduszkowca, chociaż szła wyprostowana i tylko Hughes mógł wyczuć delikatne drżenie jej palców, kiedy musnęła jego dłoń zabandażowaną ręką. A zaraz potem usłyszała to jedno, krótkie słowo „przepraszam”.
Za co ty mnie do k**** nędzy przepraszasz?!
Nie odezwała się. Chwyciła go za podbródek i zmusiła do spojrzenia sobie w oczy. Był wyższy i silniejszy, ale nie mógł jej lekceważyć. Spojrzała na niego najpierw z pełną złością, wyrażającą mniej więcej to, o czym pomyślała. Chyba znał ją na tyle. A później zmiękła, nie potrafiła się wściekać, nie teraz. Może jeśli dostanie coś ciepłego do picia i się zdrzemnie. W innym wypadku pewnie już oddałaby mężczyźnie kurtkę krzycząc na niego, że sam zmarznie.
Złamała się. Może to on ją złamał. Albo raczej jej własne decyzję. Zanim zabrała rękę i odwróciła wzrok, mógł zobaczyć w jej oczach wszystko. Strach, miłość, przerażenie, ale też siłę, którą w sobie miała.

// Poduszkowiec  :)


Ostatnio zmieniony przez Lophia Breefling dnia Wto Kwi 22, 2014 3:11 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
the civilian
Cypriane Sean
Cypriane Sean
https://panem.forumpl.net/t188-cypriane-sean
https://panem.forumpl.net/t272-cypriane
https://panem.forumpl.net/t1316-cypriane-sean
https://panem.forumpl.net/t573-cypri
Wiek : 18
Zawód : sprzedaję w Sunflower
Przy sobie : kapsułka z wyciągiem z łykołaków, leki przeciwbólowe, telefon komórkowy, dowód tożsamości
Znaki szczególne : zaawansowane sieroctwo
Obrażenia : częste bóle brzucha

[Beta] Mokradła - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: [Beta] Mokradła   [Beta] Mokradła - Page 3 EmptyWto Kwi 22, 2014 2:11 pm

Pewnej otuchy dodaje mi widok tylu osób witających się ze sobą, jakby nie mogły uwierzyć, że to już koniec, a za chwilę poduszkowiec wzbije się w powietrze i poleci do Kapitolu, zostawiając tutaj strach oraz pełne niepokoju oczekiwanie na ratunek. Na mokradłach robi się niemalże tłoczno, gdy kolejne osoby wysiadają z poduszkowca i kierują się w stronę ocalałych z załogi Bety. Gdzieś kątem oka zauważam Noah pomagającego przenieść ranną kobietę, Isabelle, więc rzucam mu lekki, pokrzepiający uśmiech, licząc na to, że go dostrzeże. Jakkolwiek trudne były ostatnie godziny, udało nam się przetrwać.
Napotykam również wzrokiem Javiera, którego poznałam podczas Dnia Nowego Początku i który zmierza właśnie w stronę Lophii. Cieszę się, że tych dwoje znów może być razem, jednak wnioskując po minie Breefling, dziewczyna nie jest do końca uszczęśliwiona. Odwracam wzrok, nie przypatrując im się dłużej i co chwila kierując go na zdradliwy teren. Mimo ramienia Blaise'a bardzo łatwo mogę stracić równowagę - wtedy tylko Argent zdołałaby uratować mnie przed upadkiem w błoto.
Odległość między nami a poduszkowcem stopniowo się zmniejsza i po chwili zauważam idącą w naszą stronę Catrice. Zamieniwszy kilka słów z Blaisem, przytula mnie i całuje w policzek. Chociaż nie znamy się dobrze, już zdążyłam ją polubić.
- Ja też się cieszę, że nic ci nie jest - opowiadam, znów pozwalając sobie na uśmiech. Dotąd nie sądziłam, że gdy ta misja się skończy, będę obdarowywała nim każdą napotkaną osobę.
Chociaż Blaise znacznie mi pomaga, nadal idziemy bardzo powoli, a większość podążających do poduszkowca osób już dawno nas wyprzedziła. Nagle ku mojemu zaskoczeniu mężczyzna bierze mnie na ręce, jednak nie protestuję. Z ust wydobywa mi się natomiast chichot, lecz cichnie, nim zaczynam się zastanawiać, co takiego wyprawiam.

// poduszkowiec.
Powrót do góry Go down
Sponsored content

[Beta] Mokradła - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: [Beta] Mokradła   [Beta] Mokradła - Page 3 Empty

Powrót do góry Go down
 

[Beta] Mokradła

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 3 z 3Idź do strony : Previous  1, 2, 3

 Similar topics

-
» Poduszkowiec 'Beta'
» [Beta] Wzgórze
» [Beta] Brzeg jeziora
» [Beta] Strumień w głębi lasu

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Panem et circenses :: Reszta Panem :: Dystrykty :: Trzynastka :: Powierzchnia-