IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Blaise Argent - Page 3

 

 Blaise Argent

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3
AutorWiadomość
the leader
Blaise Argent
Blaise Argent
https://panem.forumpl.net/t1110-blaise-argent
https://panem.forumpl.net/t2291-blejz#31637
https://panem.forumpl.net/t1332-blaise-argent
https://panem.forumpl.net/t2001-zapiski-blejza
https://panem.forumpl.net/t1338-blaise
https://panem.forumpl.net/t1447-blaise-argent
Wiek : 31
Zawód : przedstawiciel Dystryktu 7, śledczy w stopniu oficera
Przy sobie : paczka papierosów, telefon komórkowy, broń + magazynek (15),
Znaki szczególne : kilkudniowy zarost.
Obrażenia : częste bóle brzucha

Blaise Argent - Page 3 Empty
PisanieTemat: Blaise Argent   Blaise Argent - Page 3 EmptyPią Lis 22, 2013 2:24 pm

First topic message reminder :

WYKUPIONY ALARM MIESZKANIOWY









Ostatnio zmieniony przez Blaise Argent dnia Pon Lut 09, 2015 10:05 pm, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość
the leader
Blaise Argent
Blaise Argent
https://panem.forumpl.net/t1110-blaise-argent
https://panem.forumpl.net/t2291-blejz#31637
https://panem.forumpl.net/t1332-blaise-argent
https://panem.forumpl.net/t2001-zapiski-blejza
https://panem.forumpl.net/t1338-blaise
https://panem.forumpl.net/t1447-blaise-argent
Wiek : 31
Zawód : przedstawiciel Dystryktu 7, śledczy w stopniu oficera
Przy sobie : paczka papierosów, telefon komórkowy, broń + magazynek (15),
Znaki szczególne : kilkudniowy zarost.
Obrażenia : częste bóle brzucha

Blaise Argent - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Blaise Argent   Blaise Argent - Page 3 EmptyCzw Lip 31, 2014 12:19 am

Zazwyczaj podczas swoich przesłuchań potrafił odróżnić kłamstwo od prawdy, potrafił wskazać łgarza i rozpoznać niewinną osobę, choć podejrzliwość nie opuszczała go aż do całkowitego zakończenia i zamknięcia śledztwa. Skoro udało mu się utrzymać posadę tak długo, najwidoczniej robił to dobrze. W życiu także cieszył się nieomylnością w tych sprawach, a przynajmniej tak mu się zdawało. Rozpracowywał ludzi dwulicowych i interesownych, gdy tylko pojawiali się gdzieś w orbicie jego znajomości, ufał naprawdę niewielu osobom i być może dlatego jego życie biegło spokojnym torem, bez zbędnych wertepów.
Teraz jednak, rozmawiając z Cypriane, nie chciał w niej widzieć przesłuchiwanej, choć zaczynał już zauważać, że dziewczyna czuje się niekomfortowo w tym temacie - być może powodem była jego pozycja goła klata, a może ich zdania były tak odmienne, że bała się jego reakcji. Blaise nie chciał by obraz dziewczyny, jaki wykreował się w jego głowie, zmienił się nagle z powodu krótkiej wymiany zdań, bo to oznaczałoby, że pomylił się co do niej już na początku. Na takie błędy nie mógł sobie pozwalać.
Tłumaczył się, że być może sytuacja sprzyjała pochopnemu ocenieniu jej jako bezbronnej dziewczyny, ofiary systemu, skrzywdzonej przez Snowa i jego reżim. Im dłużej jednak przypatrywał się pannie Sean, tym bardziej utwierdzał się w przekonaniu, że obecna pani prezydent także musiała zajść jej za skórę.
Była jeszcze taka młoda, być może jej poglądy zmienią się za miesiąc, rok... Argent zaczynał powoli zapominać, że różnica wieku nie znaczyła nic jeszcze przed godziną, a teraz była doskonałą wymówką, by uznać argumenty dziewczyny za błahe.
- Oko za oko, ząb za ząb. Być może to brutalne, ale tkwimy w takim punkcie, gdzie ten, kto pierwszy przerwie zadawanie ciosów, przegra. Nie po to wywołaliśmy rebelię i obaliliśmy reżim, by teraz dać się stłamsić - mówił stanowczym tonem, ale nie podnosił głosu. Nie chciał, by Cypriane jeszcze bardziej zamknęła się w sobie, przecież była jego gościem i miała zdrowieć, a nie zamartwiać się tym, czy każde jej słowo nie zostanie opacznie zrozumiane i nie wyląduje na cenzurowanym u oficera poddanego Coin.
Mógłby dyskutować jeszcze długo na temat podobieństwa rebeliantów i mieszkańców starego Kapitolu, bo uważał, że jego towarzysze broni w żadnym stopniu nie przypominają tamtej kolorowej, bezmózgiej masy. Rebelianci nie będą wiwatować na paradzie, nie będą interesować się w niezdrowym stopniu wywiadami trybutów, te Igrzyska nie były dla nich. Miały one pokazać mieszkańcom Kolca, i tylko im, do czego prowadzi organizowanie i wspieranie ruchu oporu.
Mógł powiedzieć to wszystko i dać się wciągnąć w długą dysputę, ale westchnął tylko i nie odezwał się już przez kilka następnych chwil. Być może potraktował w ten sposób Cypriane jak dziecko, którego zdanie nie liczy się w rozmowach starszych, a może po prostu nie chciał by kolejnymi słowami budowali mur oddzielający ich od siebie. Jego podwaliny i tak stały już między nimi, kując w oczy i czyniąc atmosferę nerwową i niezręczną.
Ale najgorsze dopiero miało nadejść. Widząc minę dziewczyny, całą spiętą, jej dłonie zaciskające się mocniej na ramionach wiedział, że przesadził. Był zbyt wścibski, chciał wiedzieć za dużo, a płacił za to widokiem zbolałej twarzy Cypriane. Może nawet trochę przestraszonej? Istniało wiele rzeczy, które chciałby zrobić w tym momencie, ale co najmniej połowa z nich była bardziej niż nieodpowiednia.
- Przepraszam, jeśli cię uraziłem - odpowiedział po chwili ciszy. Mówił szczerze i starał się, aby mogła rozpoznać to tez po jego gestach i wyrazie twarzy.
Pozycja, w której się znajdowali, nagle przestała być dla niego wygodna. On siedział na kanapie, rozluźniony i odnoszący się z wyższością na każdy temat, a ona stała kilka kroków dalej, spięta i być może przestraszona. Nie mógł na to pozwolić, wskazał jej więc fotel, na którym mogła usiąść, wybierając bezpieczniejszą z opcji. Gdyby to on podniósł się na nogi, mógłby tylko pogorszyć sytuację.
- Nie zamierzam cię sprawdzać, nie zrobiłaś przecież nic złego. Każdy ma prawo do własnego zdania - o ile nie różni się ono za bardzo od oficjalnego stanowiska rządu.

Powrót do góry Go down
the civilian
Cypriane Sean
Cypriane Sean
https://panem.forumpl.net/t188-cypriane-sean
https://panem.forumpl.net/t272-cypriane
https://panem.forumpl.net/t1316-cypriane-sean
https://panem.forumpl.net/t573-cypri
Wiek : 18
Zawód : sprzedaję w Sunflower
Przy sobie : kapsułka z wyciągiem z łykołaków, leki przeciwbólowe, telefon komórkowy, dowód tożsamości
Znaki szczególne : zaawansowane sieroctwo
Obrażenia : częste bóle brzucha

Blaise Argent - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Blaise Argent   Blaise Argent - Page 3 EmptyCzw Lip 31, 2014 12:42 pm

Kiedy słyszę stanowczą nutę w głosie Blaise'a, coś każe mi się w końcu poddać, opuścić wzrok i wbić go we własne dłonie. Mimo całego strachu, który nie zdążył jeszcze minąć, wiem poniekąd, że nie mam większych szans w tej rozmowie. Nigdy nie byłam wybitnym kłamcą, prawdzie niemal zawsze udawało się przemknąć przez prawie niewidoczną szczelinę w murze fałszu i zdradzić moje myśli - czy to lekko zmarszczonymi brwiami, czy głosem, który zadrżał w nieodpowiednim momencie. Nie mogę być pewna tego, że uda mi się oszukiwać i siebie, i Blaise'a w miarę jak z ust mężczyzny będą padały kolejne, sprzeczne z moim uczuciami słowa. Nie mogę - i nie umiem - grać oddanej oraz pełnej uwielbienia dla Almy Coin dziewczyny, która na pierwszym miejscu stawia wdzięczność do obecnej prezydent. Jest we mnie zbyt wiele żalu i nienawiści do kobiety kryjącej się zazwyczaj na swojej wyspie i wymyślającej tam kolejne absurdy, bym sama mogła choć przez chwilę udawać, że w nie wierzę. To nie jestem ja.
Chociaż mogłabym skłamać w zaledwie kilku szybkich słowach, że zgadzam się mimo wszystko z Blaisem, że faktycznie nie możemy pozwalać sobie na ignorowanie buntu, uparcie tego nie robię. Poprzednie kłamstwo prawdopodobnie mnie uratowało, jednak to samo jest w stanie zrobić milczenie. Nieco rozluźniając zaciśnięte na ramieniu palce, postanawiam więc nie skomentować tego, co powiedział Argent. Być może mężczyzna uzna, iż zdołał choć trochę mnie przekonać i teraz po prostu wstyd mi przyznawać się do błędu - na to liczę. Mimo to wiem, jak zdradliwa bywa nadzieja. Wciąż nie znam zbyt dobrze Argenta, podczas gdy on z każdą chwilą zyskuje coraz większą wiedzę na mój temat, jednak cichy głos w mojej głowie mówi mi, że Blaise jest zbyt inteligentny, by uznać milczenie za kapitulację.
Dłonie powoli zaczynają mnie już boleć, lecz nie ośmielam się ich opuścić, przerywając chociażby najlżejszym szelestem ciszę, jaka zapadła w salonie. Chciałabym wiedzieć, o czym myśli Argent i w którą stronę potoczy się rozmowa - o ile jedno z nas zdecyduje się zabrać w końcu głos.
Gdyby nie obudziły mnie dźwięki hymnu, zapewne spałabym w najlepsze, a rano moim największym zmartwieniem byłoby dostanie się do własnego mieszkania i pilnowanie, bym nie przesadziła z uśmiechami oraz żartami. Teraz te ostatnie wydają się być odległym i wyblakłym wspomnieniem, które z czasem staje się coraz mniej wiarygodne - i może faktycznie powoli przestaję w nie wierzyć.
Z zamyślenia wyrywa mnie nagle głos Blaise'a. Spoglądam na niego ze zdziwieniem w oczach, jakby nie do końca wiedząc, czy rzeczywiście usłyszałam z jego ust przepraszam. Nie mogłam przewidzieć tego, co powie, jednak na pewno nie spodziewałam się przeprosin. Na dodatek szczerych.
- W porządku - odpowiadam po dłuższej chwili, starając się, aby zaskoczenie zniknęło szybko z mojej twarzy. Jednocześnie uświadamiam sobie, że już od kilku minut strach, którego nie potrafiłam się wcześniej pozbyć, zamienił się tylko w słaby niepokój.
Gdy Blaise wskazuje mi fotel, waham się jednak przez moment. Nie do końca rozumiem jego zachowanie, chociaż zapewne jest to wina tego, jak słabo go znam. Przez chwilę myślę o powrocie do sypialni, który być może okazałby się bezpieczniejszym wyjściem, lecz w końcu zaciskam nieznacznie usta i opadam na fotel. Nie chcę wyglądać jak obrażona nastolatka, więc rozluźniam ręce i podpieram jedną z nich policzek, znów błądząc wzrokiem po podłodze.
- Własne zdanie za dużo dzisiaj kosztuje - odzywam się, przenosząc spojrzenie na Blaise'a. - To ja przepraszam, nie powinnam była nic mówić. Po prostu nie wszystko jest mi łatwo zrozumieć i chyba trochę się w tym gubię. Wiem, że denerwuję przez to ludzi.
Próbując uciec od tematu Igrzysk, o dziwo mówię zgodnie z prawdą, a przynajmniej takie mam wrażenie.
Powrót do góry Go down
the leader
Blaise Argent
Blaise Argent
https://panem.forumpl.net/t1110-blaise-argent
https://panem.forumpl.net/t2291-blejz#31637
https://panem.forumpl.net/t1332-blaise-argent
https://panem.forumpl.net/t2001-zapiski-blejza
https://panem.forumpl.net/t1338-blaise
https://panem.forumpl.net/t1447-blaise-argent
Wiek : 31
Zawód : przedstawiciel Dystryktu 7, śledczy w stopniu oficera
Przy sobie : paczka papierosów, telefon komórkowy, broń + magazynek (15),
Znaki szczególne : kilkudniowy zarost.
Obrażenia : częste bóle brzucha

Blaise Argent - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Blaise Argent   Blaise Argent - Page 3 EmptyCzw Lip 31, 2014 3:36 pm

Gdyby ktokolwiek inny siedział teraz na jego fotelu, zapewne polemika o Igrzyskach, moralności, polityce i słuszności działań Coin mogłaby się ciągnąć całą noc. Argument goniłby argument, w pewnym momencie na pewno ktoś podniósłby głos, a w efekcie mogłoby nawet dojść do kłótni. Blaise znany był ze swojej zawziętości, zdecydowanie przydawała się w pracy, przy przesłuchaniach, tym razem jednak on także postanowił odpuścić. Miał do czynienia z młodą dziewczyną, która dopiero opuściła szpital i ostatnie, czego teraz potrzebowała to dwa razy starszy od niej oficer, próbujący przekonać ją do swoich racji. Być może Argent zreflektował się w porę, inaczej już na zawsze pozostawiłby po sobie fatalne wrażenie, o ile Cypriane już nie uważała go za typowego, rządowego pieska na usługach Coin. Już dawno oduczył się udowadniania innym, że jest inaczej. Ich zdanie nie mogło go skrzywdzić, dlatego teraz też nie próbował tłumaczyć swoich słów, rozkładać ich na czynniki pierwsze. Skoro ten niezręczny temat został zamieciony pod dywan, niech tak będzie.
Powinien odesłać ją do łóżka, przecież miała wypoczywać i absolutnie się nie przemęczać, a zamiast tego jeszcze zachęcał ją, by się przysiadła i poświęciła mu trochę swego czasu i uwagi. Na co właściwie liczył? Że zaczną się sobie zwierzać, że powróci atmosfera z wczesnego wieczora, gdzie zamiast niemrawych spojrzeń królowały szerokie uśmiechy, kontrastujące z sytuacją, w której się znaleźli?
- Nigdy nie przepraszaj za szczerość - czy brzmiało to jak dobra rada, o tym musiała zdecydować sama Cypriane, w każdym razie Blaise korzystał z niej na co dzień i może dlatego niektórzy uważali go za dupka, ale inni potrafili to docenić.
Odłożył butelkę z wodą na stolik, w razie gdyby dziewczyna także miała ochotę się napić. Zauważył, że nie jest już ta spięta, jak na początku, choć mogła być to tylko świadomie przybrana postawa. Sam Argent oparł się wygodnie na kanapie, zupełnie nieskrępowany brakiem koszulki lub tym, że Sean miała na sobie jego pidżamę. Niepotrzebna pruderia mogłaby jeszcze bardziej namącić w atmosferze.
- Wydaje mi się, że nikt nie powinien oczekiwać od ciebie, byś to wszystko zrozumiała. Jasne, rebelia była przyspieszonym kursem dorastania, ale przecież wciąż jesteś młoda. Nie oglądaj się na ludzi, nie jesteś tu po to, by ich zadowalać. - być może postawa, jaką jej proponował, na pierwszy rzut oka wydawała się być bezczelna, ale nie chodziło przecież o przeistoczenie się nagle w arogancką egoistkę, a o nabranie większej pewności siebie. Nawet w jego towarzystwie, w którym mogła przecież potrenować.
- Może brzmię jak stary zrzęda, ale to wypróbowana metoda- spojrzał na nią, lekko potakując głową, co na pewno nadało mu wygląd typowego mędrka, przekonanego o własnej nieomylności.


Powrót do góry Go down
the civilian
Cypriane Sean
Cypriane Sean
https://panem.forumpl.net/t188-cypriane-sean
https://panem.forumpl.net/t272-cypriane
https://panem.forumpl.net/t1316-cypriane-sean
https://panem.forumpl.net/t573-cypri
Wiek : 18
Zawód : sprzedaję w Sunflower
Przy sobie : kapsułka z wyciągiem z łykołaków, leki przeciwbólowe, telefon komórkowy, dowód tożsamości
Znaki szczególne : zaawansowane sieroctwo
Obrażenia : częste bóle brzucha

Blaise Argent - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Blaise Argent   Blaise Argent - Page 3 EmptyCzw Lip 31, 2014 8:02 pm

Delikatnie wystukuję palcami rytm na gładkim, skórzanym oparciu fotela, próbując - nie do końca skutecznie - zebrać myśli i nie pozwolić im znów rozbiec się w popłochu. Wszystko, co w ciągu ostatnich minut przetoczyło się we mnie ogromną falą, powoli zaczyna ustępować, pozostawiając pewien rodzaj pustki, a nawet zmęczenia, jakby zbyt wiele skrajnych emocji wyczerpało skromne zapasy moich sił. Chociaż wzbraniam się przed tą myślą, może w jakiś sposób pogodziłam się już z prawdą - nie cofnę czasu i nie sprawię, że 76. Głodowe Igrzyska nie zostaną ogłoszone. Jednak w moich wspomnieniach słowa Almy Coin wciąż są głośne, jaskrawe oraz dziwnie niepasujące do rzeczywistości i bardzo chciałabym obudzić się jutro, po czym stwierdzić, iż były jedynie koszmarem, zmartwieniem, którego tak naprawdę nie ma. Aż trudno mi uwierzyć, ile mogło się wydarzyć zaledwie jednego dnia, a jak niewiele wystarczyło, aby radość i podekscytowanie zmieniły się w smutek i trwogę. Los nie mógł wymyślić lepszego początku miesiąca.
Przestaję wystukiwać palcami rytm i wsłuchuję się w słowa Blaise'a. Nie patrzę już jednak w jego stronę. Nie jestem speszona widokiem Argenta bez koszulki, po prostu nagle opuszcza mnie cała odwaga, z jaką chwilę temu poniekąd toczyłam z nim walkę na spojrzenia. Mimo to czuję, że coś, co spoczywało do niedawna na moim sercu, stopniowo przestaje na nim ciążyć. Widmo Głodowych Igrzysk nadal znajduje się gdzieś niedaleko, nie pozwalając o sobie zapomnieć i pewnie będzie tak przez najbliższe tygodnie lub nawet miesiące. Jednak powoli schodząc z tematu nieoczekiwanej decyzji rządu, chyba rzeczywiście łatwiej jest mi pogodzić się z tym, że została ona podjęta.
Nie zamierzam jednak jej zaakceptować.
- Postaram się - odpowiadam krótko na radę Blaise'a, nie mogąc wymyślić niczego lepszego. Tak naprawdę nie mam pojęcia, czy zgadzam się z jego słowami.
Szczerość bywa ostatnio jedną z najniebezpieczniejszych cech i oboje przed chwilą przekonaliśmy się o tym. Nie wiem już, czy powinnam wierzyć w nią, czy w kłamstwo.
- Wydaje mi się, że w obecnych czasach mimo wszystko ciężko jest być młodym - mówię, krzywiąc się lekko. Nieustannie wlokę ze sobą bagaż wspomnień o domu, tandetnym obrazku rodzinnego ciepła, o Igrzyskach i o rebelii. Czasem mam wrażenie, że jest tego wręcz nieproporcjonalnie dużo. - Może i nie jestem tu po to, aby zadowalać ludzi, ale nie mogę też ich ranić. Chyba w każdym prędzej czy później odezwałoby się sumienie.
Wbrew sobie wracam do wystukiwania rytmu na oparciu fotela, myśląc o całym żalu, który czułam podczas długich miesięcy w Dystrykcie Trzynastym, kiedy uświadomiłam sobie w końcu, kim byłam i co robiłam na arenie. Wiem, że Igrzyska, wpajane przez brata zasady i wola przetrwania wymusiły to na mnie, jednak ceną okazały się wyrzuty sumienia, jakich już nigdy w życiu nie chciałabym doświadczyć.
- Nie brzmisz jak stary zrzęda. Może nawet w pewnym stopniu masz rację - odpowiadam, zastanawiając się przelotnie, jakim cudem tak szybko z tematu Igrzysk zeszliśmy na filozofię.
Powrót do góry Go down
the leader
Blaise Argent
Blaise Argent
https://panem.forumpl.net/t1110-blaise-argent
https://panem.forumpl.net/t2291-blejz#31637
https://panem.forumpl.net/t1332-blaise-argent
https://panem.forumpl.net/t2001-zapiski-blejza
https://panem.forumpl.net/t1338-blaise
https://panem.forumpl.net/t1447-blaise-argent
Wiek : 31
Zawód : przedstawiciel Dystryktu 7, śledczy w stopniu oficera
Przy sobie : paczka papierosów, telefon komórkowy, broń + magazynek (15),
Znaki szczególne : kilkudniowy zarost.
Obrażenia : częste bóle brzucha

Blaise Argent - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Blaise Argent   Blaise Argent - Page 3 EmptyPon Sie 04, 2014 2:25 pm

Ironia losu zdawała się być rzeczywiście ogromna, skoro w dzień Święta Wyzwolenia ogłoszono kolejną edycję Igrzysk, które z wolnością miały niewiele wspólnego. Jednak Argent był wciąż święcie przekonany o swoich racjach i jego sumienie, póki co, nie kazało mu analizować dzisiejszych wydarzeń na sto różnych sposobów. Być może jutro, gdy będzie miał lepszy wgląd w motywy pani prezydent i jej najbliższych współpracowników (był pewien, że w pracy wszystkiego dowie się natychmiast), jego opinie mogą się nieznacznie zmodyfikować, jednakże nie dopuszczał do siebie możliwości przyznania się do błędu w ocenie.
Zmiana tematu okazała się dobrym rozwiązaniem, przynajmniej w mniemaniu Blaise'a, bo zdecydowanie lepiej czuł się rozmawiając z Cypriane, siedzącą na fotelu. Walka na spojrzenia z wystraszoną dziewczyną nigdy nie była dobrym rozwiązaniem.
- Może być ci trudno iść przez życie z takim podejściem - przyznał szczerze, bo przecież jeszcze przed chwilą właśnie o szczerości rozmawiali - Ale to szlachetne, w dzisiejszych czasach mało już takich osób - gdyby wciąż byli w rozrywkowych humorach, pewnie rzuciłby coś o nadziei w pokoleniu panny Sean, które miało szanse uczynić Panem właśnie takim, o jakie wszyscy rebelianci kiedyś walczyli.
Ciężko było przyznać, ale przecież w otoczeniu Argenta wciąż za dużo było osób związanych ze starym ustrojem, którzy jakimś cudem zyskali łaskę samej pani prezydent i dzięki temu nie wylądowali za murem getta, a w przestronnych biurach jej siedziby. To właśnie dzisiejsza młodzież miała szansę obserwować wszystkie działania z boku, wyciągać wnioski, uczyć się na błędach i w przyszłości podejmować odpowiednie decyzje. Jakkolwiek utopijnie to brzmiało, Blaise naiwnie wierzył dalej.
Jednakże słowa 'dzisiejsza młodzież' odbiły się dziwnym echem w jego głowie i natychmiast skarcił się za odgrywanie mędrca. Nie był przecież taki stary, nie pozjadał wszystkich rozumów, a kto wie, czy jego doświadczenie z rebelii nie było porównywalne do tego, co Cypriane przeszła w swoim życiu. O którym wciąż nie wiedział zbyt wiele, ale sytuacja, w której się obecnie znajdowali, nie była chyba najlepszym momentem na zwierzenia.
- I tak osądzi nas historia - westchnął jeszcze, kontynuując swoje filozoficzne wywody.
Powoli zaczął odczuwać zmęczenie po dniu pełnym wrażeń, ziewnął nawet, ale szybko starał się to zamaskować, bo przecież tak nie wypadało przy gościu. Zapadła cisza, podczas której co jakiś czas przyglądał się Cypriane, ale nie natarczywie, jej widok dziwnie go uspokajał, dlatego pozwolił sobie na ten ostatni, lekki uśmiech, skierowany w jej stronę.


Powrót do góry Go down
the civilian
Cypriane Sean
Cypriane Sean
https://panem.forumpl.net/t188-cypriane-sean
https://panem.forumpl.net/t272-cypriane
https://panem.forumpl.net/t1316-cypriane-sean
https://panem.forumpl.net/t573-cypri
Wiek : 18
Zawód : sprzedaję w Sunflower
Przy sobie : kapsułka z wyciągiem z łykołaków, leki przeciwbólowe, telefon komórkowy, dowód tożsamości
Znaki szczególne : zaawansowane sieroctwo
Obrażenia : częste bóle brzucha

Blaise Argent - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Blaise Argent   Blaise Argent - Page 3 EmptyPon Sie 04, 2014 8:23 pm

Gdy wpatruję się w ciemność panującą za oknami salonu, ta z każdym mrugnięciem zdaje się przybierać coraz głębszy ton, naznaczony tylko gdzieniegdzie jasnymi, prostokątnymi plamami światła. Skupiona dotąd na rozmowie z Blaisem, nie zauważyłam, że odgłosy miasta w pewnej chwili umilkły i jedynie od czasu do czasu da się słyszeć cichy szmer przejeżdżającej niedaleko taksówki. Zastanawiam się, w którym momencie Kapitol pogrążył się w tej dziwnej ciszy - czy było to tuż po wydarzeniach na Placu Wyzwolenia, kiedy niepokój stopniowo zaczynał wzbierać w ludziach, czy przyniosła ją dopiero transmisja prezydent Coin. Nie wykluczam jednak możliwości, że cisza ta błąkała się po ulicach miasta już od wielu dni, jeżeli nie tygodni lub miesięcy, czekając tylko, aż jedna strona barykady zrobi niewłaściwy krok, który przeleje czarę goryczy i pozwoli milczeniu wkraść się do mieszkań, umysłów i słów.
- Cały czas jest mi trudno - odpowiadam odruchowo, gdy głos Blaise'a wyrywa mnie z zamyślenia. - Mimo wszystko łatwiej jest ranić ludzi. Nawet jeśli się tego nie chce.
Wzdycham cicho i opuszczam wzrok, czując nagłe ukłucie bólu w klatce piersiowej. Nie jest to jednak wina złamanych żeber, a jedynie wyrzutów sumienia, które zacisnęły się wokół mojego serca zbyt silnie, bym mogła się ich pozbyć. Zdaję sobie sprawę z tego, jak często ranię bliskich mi ludzi - w przypływie bezpodstawnej złości, przez wrodzoną lekkomyślność czy zwyczajną głupotę. Chyba w pewnym momencie uzależniłam się od tego tak bardzo, że nie potrafię już przestać, a może to po prostu ta umiejętność, która zdołała przeżyć Głodowe Igrzyska oraz rebelię, po czym bez pytania zagnieździła się w nowym życiu w Kapitolu.
Myśli stopniowo zalewają mnie spokojną falą, uciekając szybko, kiedy tylko próbuję skupić się na jakiejkolwiek z nich. Coraz trudniej mi unosić ciężkie niczym z ołowiu powieki i odpędzać podkradające się z każdą chwilą bliżej zmęczenie, chociaż wiem, że w ostatecznym rozrachunku nie mam z nim najmniejszych szans. Prawie nie docierają do mnie słowa Blaise'a, jego głos zdaje się rozpływać w panującym w salonie półmroku. Moje spojrzenie wędruje sennie w stronę mężczyzny i nawet udaje mi się spostrzec delikatny uśmiech na twarzy Argenta - pierwszy, odkąd pojawiłam się w salonie, a między nas wkradły się strach, zarzuty i zwątpienie. Chcę unieść lekko kąciki ust ku górze, lecz uświadamiam sobie, że brakuje mi na to siły.
Przez chwilę walczę jeszcze ze zmęczeniem, jednak nie trwa to długo. Głowa w końcu opada mi na ramię, oczy powoli się zamykają, a sama uciekam tam, gdzie nie znajdzie mnie rzeczywistość - do snu.
Powrót do góry Go down
the leader
Blaise Argent
Blaise Argent
https://panem.forumpl.net/t1110-blaise-argent
https://panem.forumpl.net/t2291-blejz#31637
https://panem.forumpl.net/t1332-blaise-argent
https://panem.forumpl.net/t2001-zapiski-blejza
https://panem.forumpl.net/t1338-blaise
https://panem.forumpl.net/t1447-blaise-argent
Wiek : 31
Zawód : przedstawiciel Dystryktu 7, śledczy w stopniu oficera
Przy sobie : paczka papierosów, telefon komórkowy, broń + magazynek (15),
Znaki szczególne : kilkudniowy zarost.
Obrażenia : częste bóle brzucha

Blaise Argent - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Blaise Argent   Blaise Argent - Page 3 EmptyWto Sie 05, 2014 12:56 pm

Złowroga cisza przed burzą rzeczywiście zbierała się już od dawna na ulicach Kapitolu, a pierwsze błyskawica uderzyła dziś na Placu Wyzwolenia, ciągnąc za sobą chmury, które zasłoniły całą stolicę. Igrzyska na pewno nie pozostaną bez odzewu ze strony opozycji, nawet Blaise nie mógł być tak naiwny by wierzyć, że na dobre zakończą one działania ruchu oporu. Wciąż jednak uparcie twierdził, że taka forma przewagi nad wrogiem satysfakcjonuje go w pewnym stopniu. Co innego mogłoby bowiem uderzyć w mieszkańców Kwartału bardziej dotkliwie? Chciał ich zranić, chciał się ich pozbyć, a to pragnienie zemsty skutecznie odganiało z jego głowy te bardziej racjonalne myśli, klasyfikując je z miejsca jako naiwne i litościwe.
Spoglądając na senną Cypriane, wsłuchując się w jej słowa, Argent pomyślał o swoich bliskich, do których teraz mógł już zaliczyć jedynie przyjaciół, jako iż z rodziny nie ostał mu się nikt. Czy swoim zachowaniem faktycznie mógł im sprawiać przykrość? Czy był ktoś, kogo Blaise obchodził na tyle, by odbierać jego działania personalnie, by przejmować się nimi w ogóle? W jego głowie pojawiło się nagle wspomnienie Mallory, a potem skupiona twarz Franka. Czy przyjaciel już wiedział, jakiej zdrady dopuścił się Argent? Chociaż była dla niego nic nieznacząca, wyrzuty sumienia pojawiły się i osiadły gdzieś na skraju jego myśli, drażniąc je i przypominając o tym haniebnym występku. I to by było na tyle, jeśli chodzi o nieoglądanie się na innych ludzi. Blaise z trudem słuchał się własnych rad, dlaczego więc ktoś inny miałby z nich korzystać?
Poderwał nagle głowę, przyłapując się na tym, że powoli opadała mu już na oparcie kanapy. Potrząsnął nią i przepraszającym wzrokiem natychmiast zerknął na swojego gościa, jednak właśnie wtedy zauważył, że dziewczyna już dawno odpłynęła i najzwyczajniej na świecie zasnęła na fotelu. Po raz ostatni tego dnia (i nocy) odezwała się w nim przyzwoitość, nie mógł przecież pozwolić, by spędziła kilka godzin w pozycji półleżącej, gdy jej żebra potrzebowały prawdziwego odpoczynku. Podniósł się więc ze swojej kanapy i już miał ją obudzić, gdy uznał, że nie zasłużyła sobie na kolejne, najkrótsze nawet minuty niezręczności. Pochylił się więc nad blondynką, delikatnie wsuwając ręce pod jej plecy i kolana, a potem powoli zaniósł ją do własnej sypialni i ułożył na łóżku. Do trzech razy sztuka.
Nie obudziła się (lub doskonale udawała), mógł więc być z siebie dumny. Przykrył ją kołdrą, choć w pomieszczeniu było ciepło, a zanim opuścił pomieszczenie, spojrzał jeszcze raz na jej twarz, spokojną, pogrążoną we śnie. W dziwnie opiekuńczym odruchu odgarnął kosmyk włosów z jej twarzy, a potem powoli ruszył do salonu, nie mogąc się doczekać aż jego samego zmorzy sen. Dziesięć minut później tak właśnie się stało i już nic nie przeszkodziło im tej nocy.

| zt x 2

Spoiler:
Powrót do góry Go down
the leader
Blaise Argent
Blaise Argent
https://panem.forumpl.net/t1110-blaise-argent
https://panem.forumpl.net/t2291-blejz#31637
https://panem.forumpl.net/t1332-blaise-argent
https://panem.forumpl.net/t2001-zapiski-blejza
https://panem.forumpl.net/t1338-blaise
https://panem.forumpl.net/t1447-blaise-argent
Wiek : 31
Zawód : przedstawiciel Dystryktu 7, śledczy w stopniu oficera
Przy sobie : paczka papierosów, telefon komórkowy, broń + magazynek (15),
Znaki szczególne : kilkudniowy zarost.
Obrażenia : częste bóle brzucha

Blaise Argent - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Blaise Argent   Blaise Argent - Page 3 EmptySob Sty 17, 2015 11:52 pm

| przed grą z Catrice

Nie pamiętał, kiedy ostatnio zatęsknił za Siódemką, na co dzień praktycznie nic już nie łączyło go z rodzimym Dystryktem, choć kiedyś obiecywał sobie, że nie zapomni, skąd tak naprawdę pochodzi. Wspomnienia bladły i wydawało mu się, że pragnienie zemsty jest już od nich silniejsze. Ale przecież odbyły się dwie edycje Igrzysk, getto było likwidowane, a mieszkańców Starego Kapitolu nie czekał wcale spokojny los. Agrent wciąż czuł niedosyt, chociaż kolejny rozlew krwi wcale nie był tym, czego pragnął. Łaknął satysfakcji, chciał poznać wreszcie uczucie pełnego triumfu, bo wszystkie zwycięstwa po drodze okazały się nagle za małe. Być może właśnie zbliżała się okazja, by to zmienić.
Nigdy nie podejrzewał, że zabawa w śledztwa wciągnie go do tego stopnia, że tak bardzo zaangażuje się w rozpracowywanie i analizowanie cudzego życia, poświęcając przy tym lwią część własnego. Pracoholizm nie był jednak, póki co, negatywnym skutkiem podjęcia pracy dla Almy Coin (teraz dla Adlera). Póki miał w co włożyć ręce, nie zastanawiał się nad tym, jak bardzo stracił z oczu wszystkie swoje cele i jak zmienił się przez te miesiące. A użalanie się nad sobą było dobre dla mięczaków.
Odliczał już minuty do wizyty Avery, która miała rozstrzygnąć wreszcie na czym tak naprawdę stoją w śledztwie dotyczącym wydarzeń w Galerii. Tygodnie przesłuchań, kilkadziesiąt stron zeznań, dwie wizje lokalne - to i jeszcze więcej sprawiło, że śledczym powoli udało się połączyć wszystkie elementy układanki w całość. Blaise cieszył się, że współpracował przy tej sprawie z Avery, był jej naprawdę wdzięczny za tę propozycję. Kto wie, co przyniesie przyszłość? Gdy ich dwójka zamelduje wreszcie oficjalnie, że śledztwo zostało zakończone, a winni trafią do więzienia... pociągając za sobą członków Kolczatki, której temat oczywiście musiał pojawić się w toku przesłuchań. Niewiadome zamieniły się w pewniki, podejrzani w oskarżonych, lojalni w zdrajców. Z tego ostatniego nikt nie mógł być zadowolony, a Argent cieszył się, że nic nie dotknęło go personalnie.
Odkładając kolejny plik kartek na stosik zebrany na stoliku, mężczyzna zerknął na zegarek i po raz ostatni sprawdził, czy pomieszczenie wygląda przyzwoicie. Służbowo czy nie, wizyta Arrington pozostawała wizytą kobiety, a Argent nie mógł się przecież wstydzić za wygląd własnego salonu. Zawartość lodówki, choć zazwyczaj pozostawiała wiele do życzenia, tym razem była naprawdę zadowalająca. Gdyby mieli zabunkrować się tu z Avery do rozwiązania ostatniego supełka w śledztwie, przynajmniej nie umarliby z głodu.
Powrót do góry Go down
the leader
Avery Arrington
Avery Arrington
https://panem.forumpl.net/t2744-avery-arrington
https://panem.forumpl.net/t2747-avery
https://panem.forumpl.net/t2746-avery-arrington
https://panem.forumpl.net/t2787-avery#42622
https://panem.forumpl.net/t3424-avery-arrington
Wiek : 30 lat
Zawód : naczelnik więzienia oraz przewodnicząca sztabu wyborczego Francisa Hargrove'a
Przy sobie : paczka papierosów, kapsułka z wyciągiem z łykołaków, zapalniczka, telefon komórkowy
Znaki szczególne : krótkie włosy, piegi, wyprostowana sylwetka, idealna fryzura, chłód
Obrażenia : lekkie osłabienie

Blaise Argent - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Blaise Argent   Blaise Argent - Page 3 EmptyCzw Sty 22, 2015 6:53 pm

/ około dwóch tygodni po przesłuchaniu

Krople deszczu rozbijające się cicho o rozpięty materiał parasola działały na nią kojąco. Ich delikatny plusk i świadomość, że nie musiała obawiać się zmoknięcia sprawiały, że wrześniowy spacer, pomimo aury smutku i przygnębienia, nabierał jasnych barw. Avery, oddzielona niewidzialną bańką od reszty świata oraz deszczu, przemierzała ostatnie już ulice Kapitolu dzielące ją od wyznaczonego celu, jednocześnie wdychając wprost do płuc charakterystyczny zapach jesieni. Czuła się lekko oraz pewnie, spacerując z wysoko podniesioną głową, nienaganną sylwetką oraz nadal suchymi włosami, tym razem związanymi w koka, podczas gdy większość mijanych przez nią osób zdawała się już dawno poddać kaprysom nieubłaganej pogody. Nie spoglądała na nich z góry - gdy nie miała żadnego konkretnego powodu, była tylko zwykłą, szarą rebeliantką zbyt zajętą własnymi sprawami, aby zwracać uwagę na przypadkowych przechodniów. Jej głowę, niemalże od chwili wyjścia na zewnątrz, zajmowało przeczuwanie bliskiego zakończenia sprawy oraz wielkie nadzieje na dotarcie do Kolczatki.
Mimo że minęło już trochę czasu od przesłuchania Gerarda i że obiecała sobie, iż najpierw doprowadzi do końca morderstwo Vernon, nie potrafiła nie myśleć o poszukiwanych, wśród których figurowała jej siostra. Być może w tej właśnie chwili razem z Argentem byli bliżej rozwiązania sprawy niż ktokolwiek inny. Patrząc na informacje przekazane od Ginsberga oraz szczegółowe akta odnośnie Maisie, pewne kwestie zdawały się być aż nazbyt oczywiste. Niestety, nie oznaczało to, że faktycznie tak było. Aż za dobrze wiedziała, że śledztwo to monotonny proces, który bazuje raczej na łączeniu zebranych faktów, a nie domysłów, bez względu na to, jak bardzo prawdopodobne się wydawały. Dlatego właśnie musiała zaczekać. Przyrzekła sobie, że potem przejrzy wszystko skrupulatnie, od początku do końca, na świeżo i bez świadomości, że wisi nad nią jeszcze inne, niedokończone dochodzenie.
Może i była trochę pracoholiczką, ale ona to kochała. Poświęcała wiele czasu swojej pracy, czasem nie spała po nocach, bo analizowała zebrane poszlaki, lecz w tym właśnie Avery odnajdywała się najlepiej. Świat logicznego myślenia, w którym wszystko układało się w większą całość był jej światem. Dlatego też zwykle nie miała problemów z nadgodzinami, tak jak dzisiaj. W sumie nie była pewna, czy spotkanie z Blaise’m kwalifikowało się do nich (w końcu nikt im za to nie płacił), jednak tak jak on zdawała sobie sprawę, że będzie niezbędne przy zakończeniu pracy nad morderstwem.
Właśnie dotarła do odpowiedniej uliczki oraz odnalazła wzrokiem poszukiwany budynek. Minęła niewielką odległość dzielącą ją od niego i po paru minutach znajdowała się już przed progiem mieszkania mężczyzny. Złożyła parasolkę, po czym zadzwoniła krótko dzwonkiem znajdującym się tuż obok. Kiedy drzwi się otworzyły, posłała gospodarzowi lekki uśmiech, rzuciła – Cześć – i, przed wejściem do środka, wytarła wilgotne podeszwy butów.
Powrót do góry Go down
the leader
Blaise Argent
Blaise Argent
https://panem.forumpl.net/t1110-blaise-argent
https://panem.forumpl.net/t2291-blejz#31637
https://panem.forumpl.net/t1332-blaise-argent
https://panem.forumpl.net/t2001-zapiski-blejza
https://panem.forumpl.net/t1338-blaise
https://panem.forumpl.net/t1447-blaise-argent
Wiek : 31
Zawód : przedstawiciel Dystryktu 7, śledczy w stopniu oficera
Przy sobie : paczka papierosów, telefon komórkowy, broń + magazynek (15),
Znaki szczególne : kilkudniowy zarost.
Obrażenia : częste bóle brzucha

Blaise Argent - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Blaise Argent   Blaise Argent - Page 3 EmptyPią Sty 23, 2015 5:39 pm

Choć pogoda pozostawiała wiele do życzenia, Avery jak zwykle wyglądała perfekcyjnie. Żaden dziki kosmyk nie uwolnił się z jej koka, a stanowcza mina sprawiła, że Blaise jeszcze wyraźniej poczuł to, w jakiej sprawie się spotykają. Skończyli, rozwiązali tę sprawę, następne kroki były formalnością, swoistym podsumowaniem.
Skinął głową na powitanie, uśmiechając się nieznacznie. Odsunął się od otworzonych przed chwilą drzwi i wpuścił kobietę do środka, odbierając od niej parasol i odstawiając go w stojaku, by po chwili zaoferować swoją pomoc w ściągnięciu płaszcza. Był dobrym gospodarzem i szarmanckim mężczyzną, więc takie gesty miał już doskonale wyuczone.
- Kawy, herbaty, czegoś mocniejszego? – zanim przejdą do rzeczy, należało zadbać o odpowiednią oprawę ich spotkania. Czy to za wcześnie, by świętować sukces w ten sposób?
Zaprosił Avery do środka, dając jej znać, że bez najmniejszego problemu może zacząć grzebać w jego papierach, rozłożonych na stoliku. Gdyby miał korzystać wyłącznie z tabletu albo holo-stołu, znalezienie potrzebnych informacji zajęłoby mu dwa razy więcej czasu. Wciąż nie do końca radził sobie z najnowszymi technologiami, pozostawał więc wierny tradycyjnym metodom.
- Jak tam, pracujesz już nad przemową, którą wygłosisz po awansie? – zapytał, poruszając wymownie brwiami.
Nie oczekiwał nie wiadomo czego, był po prostu pewny, że nagroda za wykonaną pracę ich nie minie. Podwyżka byłaby bardzo na miejscu, choć nie miał jeszcze żadnych specjalnych zachcianek. Pieniądze dawały mu pewien rodzaj bezpieczeństwa, o czym jeszcze rok temu nawet by nie pomyślał, a być może nawet wzgardziłby taką postawą.
Pozostawała jeszcze tylko kwestia Kolczatki. Czy zdecydują się na połączenie tych śledztw i dalej będą kontynuować poszukiwanie informacji i podejrzanych? Przeczucie mówiło mu, że Avery wiedziała już, kogo następnego powinni zaprosić do Sali przesłuchań. Doskonale pamiętał jej minę, gdy Gerardowi Ginsbergowi wymsknęło się zbyt wiele podczas przesłuchania. Argent nie miał wątpliwości, że jego partnerka podzieli się z nim tą informacją. Pokazał się jej chyba z dobrej strony i wiedziała, że mogła mu ufać. Jeśli nie ogólnie, to chociaż w sprawach pracy.
Powrót do góry Go down
the leader
Avery Arrington
Avery Arrington
https://panem.forumpl.net/t2744-avery-arrington
https://panem.forumpl.net/t2747-avery
https://panem.forumpl.net/t2746-avery-arrington
https://panem.forumpl.net/t2787-avery#42622
https://panem.forumpl.net/t3424-avery-arrington
Wiek : 30 lat
Zawód : naczelnik więzienia oraz przewodnicząca sztabu wyborczego Francisa Hargrove'a
Przy sobie : paczka papierosów, kapsułka z wyciągiem z łykołaków, zapalniczka, telefon komórkowy
Znaki szczególne : krótkie włosy, piegi, wyprostowana sylwetka, idealna fryzura, chłód
Obrażenia : lekkie osłabienie

Blaise Argent - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Blaise Argent   Blaise Argent - Page 3 EmptyWto Sty 27, 2015 9:02 pm

Avery, jak to kobieta, była bardzo drobiazgowa, więc kiedy tylko została wpuszczona do środka, dyskretnie omiotła wzrokiem mieszkanie. Oczywiście nie miała nic do zarzucenia czystości, wystrojowi czy nawet samemu właścicielowi. Może i nie zaliczała się do osób, które ulegają stereotypom, lecz czasem po prostu nie potrafiła oprzeć się pokusie porównywania ich z osobami z najbliższego otoczenia. Argent od początku ich znajomości zdawał się nie wpisywać w żaden schemat, który przychodził jej do głowy, dlatego ucieszyła się, że domysły po raz kolejny zostały potwierdzone.
Podała mu swój parasol i pozwoliła, aby pomógł jej ze ściągnięciem płaszcza, za co zaraz potem podziękowała. – Na razie kawę – odpowiedziała, sięgając po torebkę. – Z czymś mocniejszym możemy jeszcze zaczekać – dodała, mając na myśli chwilę, w której śledztwo zostanie oficjalnie zamknięte, a wtedy naprawdę będzie co świętować. Może i faktycznie chodziło już jedynie o tę parę kroczków w przód, ale to właśnie one miały odegrać najważniejszą rolę w całym tym procesie. Jednak aby się do tego zabrać, potrzebowali pełnej dokumentacji, jaką zgromadzili do tej pory. Podążyła więc za Blaisem prosto do pomieszczenia, gdzie przygotowane papiery leżały już na stoliku. Zaraz potem wyciągnęła swoją teczkę, z której wyjęła raporty z przesłuchań Maisie oraz Gwen i do tego jeszcze parę innych druków. Usiadła wygodnie, próbując ogarnąć wzrokiem wszystko to, co się przed nimi znajdowało, jednak zanim udało jej się to zrobić, usłyszała jeszcze pytanie mężczyzny.
- Przemowa? – powtórzyła za nim, próbując wyobrazić sobie swoją osobę, wygłaszającą mowę. Albo w ogóle siebie porywającą jakiekolwiek towarzystwo. Aż zaśmiała się cicho. – Nie, to raczej nie dla mnie. Ale myślę, że tym razem mogłabym nieco zmienić zasady. W końcu Ginsberg dał mi do tego świetny powód –stwierdziła, przypominając sobie tamten pamiętny dzień, po czym spojrzała na Argenta. – A co z Tobą? Gdyby jednak nie udało mi się niczego napisać, dobrze byłoby, żeby choć jedno z nas czymś się popisałorzuciła, akcentując ostatnie słowo. Na chwilę powróciła wzrokiem do dokumentów, próbując czytać fragment jakiegoś akapitu, ale jej uwagę z powrotem przykuło słowo „awans”. Trzeba przyznać, że brzmiało naprawdę obiecująco. Pieniądze nie grały dla niej większej roli, były tylko środkiem potrzebnym do przeżycia, ale prestiż… to zupełnie inna sprawa. – Wracając jeszcze do Gerarda – nie sądzisz, że mieliśmy sporo szczęścia?  - zapytała, mając na myśli fakt, że gdyby nie morderstwo Vernon, prawdopodobnie nie dowiedzieliby się o niczym aż do momentu pierwszych przesłuchań. - Chociaż mógł też zrobić to, żeby odwrócić uwagę od swojej osoby. Jakoś niewiele mówił na temat treści artykułu. – Uśmiechnęła się smutno, zerkając też na raport z tamtego przesłuchania.
Powrót do góry Go down
the leader
Blaise Argent
Blaise Argent
https://panem.forumpl.net/t1110-blaise-argent
https://panem.forumpl.net/t2291-blejz#31637
https://panem.forumpl.net/t1332-blaise-argent
https://panem.forumpl.net/t2001-zapiski-blejza
https://panem.forumpl.net/t1338-blaise
https://panem.forumpl.net/t1447-blaise-argent
Wiek : 31
Zawód : przedstawiciel Dystryktu 7, śledczy w stopniu oficera
Przy sobie : paczka papierosów, telefon komórkowy, broń + magazynek (15),
Znaki szczególne : kilkudniowy zarost.
Obrażenia : częste bóle brzucha

Blaise Argent - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Blaise Argent   Blaise Argent - Page 3 EmptySob Sty 31, 2015 10:10 pm

Pedant, pracoholik, praworządny, flegmatyk… tych schematów i stereotypów było pewnie jeszcze kilka, ale Blaise na pewno ucieszyłby się, gdyby wiedział, że Avery nie przyczepiła mu w swojej głowie etykietki i nie schowała do jednej z szuflad. Ona sama zajmowała w jego myślach podobne miejsce i poruszała podobne struny – w jej towarzystwie czuł się swobodnie, ale w grę nie wchodziło żadne spoufalanie. Czysta, koleżeńska relacja, jednak z tych najbardziej przez Argenta ulubionych.
Przyjmując zamówienie, na chwilę zniknął w kuchni, nie spiesząc się wcale. Mieli przecież sporo czasu, Avery zdąży się rozgościć, a on w tym czasie przygotuje kawę – plan idealny. Mężczyzna wlał wodę do elektrycznego czajnika i włączył go, następnie sięgnął do szafki, by wyjąć z niej dwa kubki. Nie był typem człowieka, który piłby z filiżanek i miał nadzieję, że jego gość się za to nie obrazi. Poza tym, taki deszczowy dzień zasługiwał na bycie pokonanym przez kawę podaną w domowych warunkach.
Oczekując na sygnał czajnika, wyjrzał z kuchni i zerknął na pannę Arrington, pochyloną nad dokumentami. Dobrze, że od razu postanowiła zabrać się do rzeczy, na pewno zdołają ogarnąć wszystko szybciej i sprawniej, niż gdyby mieli rozwlekać tę wizytę w nieskończoność. Blaise nie miał najmniejszego zamiaru wyganiać kobiety, chodziło mu tylko i wyłącznie o ostateczne zakończenie śledztwa. Raz a porządnie.
Woda wreszcie się zagotowała, Argent natychmiast rozlał ją do kubków i ruszył w kierunku salonu, zgarniając po drodze cukiernicę i łyżki, ale kompletnie zapominając o śmietance, po którą szybko się wrócił, tak na wszelki wypadek. Gdy wszystko stało już na stole (z którego część papierów odgarnął na kupkę na roku), opadł na kanapę i mógł odpowiedzieć na zadane wcześniej pytanie.
- Od wczoraj ćwiczę miny przed lustrem – zażartował, sięgając po kawę, której nie zamierzał słodzić -  Ale możesz być spokojna, w razie czego coś wymyślę. Albo po prostu będziemy improwizować.
Mina prezydenta Adlera na widok dwojga śledczych, którzy wymieniają porozumiewawcze, ponaglające spojrzenia, na pewno byłaby bezcenna.
Poruszenie tematu Gerarda kazało mu się zastanowić przez chwilę, którą wykorzystał na umoczenie ust w gorącym napoju i odstawienie naczynia z powrotem na stolik. Wcale nie próbował wymigać się od odpowiedzi, musiał po prostu stosownie ułożyć słowa, by nie zabrzmiały jak oskarżenie, którego nie chciał wysuwać. Jeszcze.
- Zastanawia mnie, skąd w ogóle znał jego treść – mężczyzna potarł palcami skronie, usiłując przypomnieć sobie, czy może popełnił błąd podczas którejś prywatnej rozmowy z naczelnikiem więzienia, jednak nie mógł przypomnieć sobie nic takiego – Jego relacje z podopieczną nie powinny nas interesować, ale gdy wspomniał o jej bracie, powiązanie samo się wytworzyło. Co mówi raport kuratorki Maisie?
Pobieżnie znał jego treść, ale powtórzenie tego na głos na pewno by nie zaszkodziło. Być może Avery doszła do wniosków, które jemu umknęły? W końcu dlatego spotkali się dziś, by kontynuować współpracę i uzupełnić nawzajem swoje luki.
- Co z danymi jej brata? – zapytał jeszcze, szukając odpowiednich dokumentów na stercie ze stolika.
Powrót do góry Go down
the leader
Avery Arrington
Avery Arrington
https://panem.forumpl.net/t2744-avery-arrington
https://panem.forumpl.net/t2747-avery
https://panem.forumpl.net/t2746-avery-arrington
https://panem.forumpl.net/t2787-avery#42622
https://panem.forumpl.net/t3424-avery-arrington
Wiek : 30 lat
Zawód : naczelnik więzienia oraz przewodnicząca sztabu wyborczego Francisa Hargrove'a
Przy sobie : paczka papierosów, kapsułka z wyciągiem z łykołaków, zapalniczka, telefon komórkowy
Znaki szczególne : krótkie włosy, piegi, wyprostowana sylwetka, idealna fryzura, chłód
Obrażenia : lekkie osłabienie

Blaise Argent - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Blaise Argent   Blaise Argent - Page 3 EmptySro Lut 04, 2015 9:57 pm

Uśmiechnęła się słysząc odpowiedź mężczyzny, ale nie dodała już nic od siebie. Perspektywa awansu naprawdę była kusząca, ale przy tym Avery miała nadzieję, że nikomu naprawdę nie przyjdzie do głowy, aby prosić ich o wygłoszenie jakiejkolwiek mowy. Pomijając fakt, że pewnie byłoby to bardzo rozczarowujące wydarzenie dla widowni (tak jak mówiła – nie była zbyt dobra w tych sprawach), to również w pewien sposób kompromitujące dla niej. Tak naprawdę czuła, że nie wiedziałaby co powiedzieć, bo chyba nie powinna streszczać przebiegu śledztwa ani roztrząsać się nad metodami, które umożliwiły jej zamknięcie sprawy. Co prawda mogłaby podziękować Argentowi, ewentualnie Adlerowi, ale na tym jej pomysły się kończyły. W końcu do tej pory działali samodzielnie. Zresztą o to też chodziło w ich awansie – o ogrom pracy, który na siebie wzięli oraz czas, jaki mu poświęcili.
Sięgnęła po przyniesiony kubek z kawą i dolała do środka trochę śmietanki, po czym na chwilę objęła go obiema dłońmi, próbując je ogrzać. Dopiero potem upiła mały łyczek, słuchając odpowiedzi mężczyzny. Miał rację. Ginsberg, ponieważ był jedną z osób opisanych w artykule, został odsunięty od sprawy, a przynajmniej tak właśnie jej powiedziano. Nigdy nie powinien on nawet dostać go w swoje ręce, nie wspominając o treści, która najwyraźniej była mu znana. Wiadome było, że Maisie opowie mu o przebiegu swojego przesłuchania, jednak sprawy, które wyszły na jaw kilka tygodni potem, na pewno nie były tymi, o których ona wspominała podopiecznej Gerarda. – Najwyraźniej, ktoś kto miał dostęp do naszej dokumentacji przekazał go mu albo streścił – zasugerowała spokojnym głosem. Teraz i tak było to bez znaczenia. Nie mogła cofnąć czasu, przesłuchanie już się odbyło. Pomyślała jednak, że kiedy tylko dowie się, kto śmiał grzebać w tych papierach, osobiście obedrze go ze skóry. Nienawidziła, gdy ktoś wtrącał się w jej sprawy, nie wspominając o jakimkolwiek patrzeniu na ręce.
Gdy zapytał o raport, błyskawicznie odnalazła właściwy plik i podała go Argentowi. – Właściwie to wiele i nic. – Wzruszyła ramionami, czekając na jego reakcję. – Maisie niechętnie odpowiada na pytania, więc niewiele można dowiedzieć się o jej rodzinie – dodała. Z kolei kiedy zapytał o dane brata, uśmiechnęła się pewnie i podała mu materiały przysłane jakiś czas temu przez pewną osobę. – Dobrze, że pytasz, bo właśnie zamierzałam do tego przejść. Tutaj są dość istotne informacje o pannie Ginsberg, z uwzględnieniem rodzeństwa. Malcolm Randall – bo to o nim mowa – najstarszy brat i, jak pewnie wiesz, mentor na tegorocznych Igrzyskach. Co ciekawe, jego siostra, Lizbeth Randall, jest poszukiwana, między innymi za przynależność do Kolczatki – wyjaśniła, wskazując mu kolejne papiery zawierające zebrane do tej pory informacje o podejrzanym, w tej chwili będące rozłożone na stole. – Oczywiście był już raz przesłuchiwany w tej sprawie i udowodniono, że nie miał nic wspólnego z zamachem, ale skoro w jego przypadku znów wraca temat Kolczatki, myślę, że warto o tym wspomnieć.
Spojrzała na partnera wyczekująco, myśląc o czymś. Nie wiedziała, czy powinni brać to pod uwagę, w końcu był to tylko domysł. Ufała jednak Argentowi i zdecydowała się dorzucić coś jeszcze. – Zastanawiam się, czy to wszystko nie ma jakiegoś głębszego dna. Gdyby Gerardowi zależało na rodzinie, raczej nie wydałby tak po prostu Malcolma, a oboje wiemy, że do najszlachetniejszych ludzi nie należy, więc na pewno przy zeznawaniu nie kierowały nim żadne takie pobudki. Myślisz, że mógłby chcieć wykorzystać sytuację Randalla i ewentualnie dobić go?  
Powrót do góry Go down
the leader
Blaise Argent
Blaise Argent
https://panem.forumpl.net/t1110-blaise-argent
https://panem.forumpl.net/t2291-blejz#31637
https://panem.forumpl.net/t1332-blaise-argent
https://panem.forumpl.net/t2001-zapiski-blejza
https://panem.forumpl.net/t1338-blaise
https://panem.forumpl.net/t1447-blaise-argent
Wiek : 31
Zawód : przedstawiciel Dystryktu 7, śledczy w stopniu oficera
Przy sobie : paczka papierosów, telefon komórkowy, broń + magazynek (15),
Znaki szczególne : kilkudniowy zarost.
Obrażenia : częste bóle brzucha

Blaise Argent - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Blaise Argent   Blaise Argent - Page 3 EmptyPią Lut 06, 2015 5:46 pm

Nawet przez chwilę nie wierzył w to, by Avery była osobą, która przekazała Gerardowi treść artykułu, ale dopiero słowa kobiety kazały mu myśleć, że naprawdę mieli w swoim zespole kreta. Kto wie, czy nie wyciekło więcej dowodów i czy nie tylko naczelnik więzienia był ich odbiorcą. Oczywiście, że na tę chwilę nie podejrzewał nikogo o przekazywanie tajnych informacji, nie był nawet pewny, czy cokolwiek takiego zdarzyło się mu w przeszłości. Nie było jednak sensu teraz tego rozpamiętywać, spokojny głos jego partnerki pomógł powrócić myślom Argenta na właściwe tory – gdy nie było już możliwości tego cofnąć, należało po prostu wyciągnąć wnioski.
- W takim razie kuratorka zakończyła już chyba swoją robotę. Nie ma sensu wysyłać jej tam dłużej – subtelnie zasugerował odwołanie kobiety z pozycji obserwatora w domu Ginsbergów, co z kolei kazało mu się zastanowić nad słusznością umieszczenia jej tam.
Gdyby wtedy wiedział tyle, co dziś, być może nigdy by do tego nie doszło. Kuratorka mogła być dla Gerarda sygnałem ostrzegawczym, przy niej na pewno pilnowałby się bardziej, więc gdyby faktycznie miał coś na sumieniu, doświadczenie kazałoby mu rozegrać to wszystko spokojnie. Sytuacja robiła się coraz bardziej skomplikowana.
Powiązania pomiędzy przesłuchiwanymi, oskarżonymi i poszukiwanymi pojawiały się praktycznie na każdym kroku i choćby chcieli, nie mogli ich teraz zignorować. Przecież Kolczatka miała w swoich szeregach prawdziwych terrorystów, rozbicie tej grupy powinno być priorytetem, a póki co, kończyło się na przesłuchaniach. Które miały odbyć się także tym razem.
- Wzywamy go z powrotem – zadecydował więc, spoglądając pobieżnie na dokumenty Malcolma i odrzucając je po chwili na stolik. Gdyby nie przejrzał wcześniej niektórych akt, teraz na pewno gubiłby się w powiązaniach rodzinnych Ginsbergów, wiele dobrego zrobił dla nich także informator Avery – Prewencyjnie wezwałbym też jego dziewczynę, zobacz – podsunął jedną z kartek bliżej brunetki – Jest fotografem w Capitol’s Voice. Coś za dużo tutaj zbiegów okoliczności.
Wysłuchał spokojnie ostatnich słów Arrington, których nie zdecydował się skomentować od razu, musiał ułożyć sobie w głowie kolejną układankę. Jak głęboko sięgała ta siatka wzajemnych powiązań, jak bardzo poważna była sprawa zabójstwa Vernon?
- Ginie dziennikarka, wielu nie chciało, by jej artykuł wyszedł na jaw, ale ktoś go przecież zlecił. Tutaj przez śmierć Morrigan dochodzimy do Larousse’a ukrywającego się w getcie byłego członka rządu, działającego przeciwko niemu – przypomniał o fakcie, który odkryli już jakiś czas temu – Mając podobne motywy, co Kolczatka, Larousse mógł być jej członkiem lub satelitą, a zakładając, że Randall rzeczywiście jest tam Szefem, tych dwóch mogło sprzymierzyć się przeciwko Gerardowi, obecnemu opiekunowi prawnemu siostry Randalla – zrobił krótką pauzę, zanim zagłębił się w rozplątywanie kolejnych komplikacji na głos – Wydanie go w tej chwili na pewno jest Gerardowi na rękę, pytanie brzmi, jak długo trzymał to w tajemnicy i dlaczego to robił? Z pobudek czysto egoistycznych, czy może faktycznie chciał dbać o podopieczną? Tutaj powraca treść artykułu, skąd Vernon miała takie informacje? Myślisz, że Randall to odkrył i faktycznie mógł je dostarczyć Anthony’emu?
Wyglądało na to, że mieli do czynienia z dwoma mężczyznami, którzy nienawidzili się do tego stopnia, że byli w stanie zrobić wszystko i po trupach dojść do tego, by zobaczyć, jak upada drugi z nich.
Powrót do góry Go down
the leader
Avery Arrington
Avery Arrington
https://panem.forumpl.net/t2744-avery-arrington
https://panem.forumpl.net/t2747-avery
https://panem.forumpl.net/t2746-avery-arrington
https://panem.forumpl.net/t2787-avery#42622
https://panem.forumpl.net/t3424-avery-arrington
Wiek : 30 lat
Zawód : naczelnik więzienia oraz przewodnicząca sztabu wyborczego Francisa Hargrove'a
Przy sobie : paczka papierosów, kapsułka z wyciągiem z łykołaków, zapalniczka, telefon komórkowy
Znaki szczególne : krótkie włosy, piegi, wyprostowana sylwetka, idealna fryzura, chłód
Obrażenia : lekkie osłabienie

Blaise Argent - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Blaise Argent   Blaise Argent - Page 3 EmptyWto Lut 10, 2015 8:12 pm

- W porządku – powiedziała, odnotowując w myślach, aby jutro rano wysłać odpowiednie pismo do sądu. Nie ukrywała, że Blaise miał rację. Dalsze wizyty kuratorki w mieszkaniu Ginsberg’ów były faktycznie bezsensowne oraz nie wnosiły niczego nowego do śledztwa. Mimo to Avery i tak bardzo cieszyła się, że w ogóle ktoś zajął się tą sprawą. Kiedy kilka miesięcy temu przygotowywała wniosek, odrobinę obawiała się, czy będzie miał realne szanse na pozytywne rozpatrzenie. Chcąc nie chcąc Gerard był szanowaną postacią w stolicy, a Arrington jedynie niewiele znaczącą śledczą – kroplą w morzu organów władz, nieznaną, dopiero wspinającą się na wyżyny. Mimo to próbowała nie zaprzątać sobie myśli ewentualną porażką. Wiedziała, że to ona stoi po właściwiej stronie, więc szala sprawiedliwości tak czy tak kiedyś musiała przechylić się na jej korzyść. Zdjęcie kuratora może i oznaczało koniec tego małego zwycięstwa, lecz przecież naczelnik oraz jego córka nie mogli się już do niczego przydać. Teraz wręcz przeciwnie – powinni trzymać Gerarda na odległość, a najlepiej z dala od dokumentów dotyczących Kolczatki.
Tym bardziej, że on oraz Randall byli spowinowaceni i teraz nie ulegało to wątpliwością. Również była za ponownym przesłuchaniem Malcolma. Miała prawie stuprocentową pewność, że osoba, która rozmawiała z nim za pierwszym razem, nie miała pojęcia na temat jego drugiej siostry i tym samym, nie wezwała Ginsberga na świadka. Kolejne niedopatrzenie, które mogło kosztować życie mieszkańców Kapitolu. Kolczatka może i zdawała się ostatnimi czasy usunąć w cień, lecz Avery czuła, że ten stan nie potrwa długo. Może to jedyna szansa na zatrzymanie jej przed kolejnymi działaniami?
- Nicole Kendith – przeczytała nazwisko, po czym przepisała je do przyniesionego ze sobą notesu. – Wyślę zaproszenie jutro, razem z wnioskiem o odwołanie kuratora – zakomunikowała, chowając rzeczy do torebki. Sięgnęła po kubek i upiła kolejny łyk gorącego napoju. Słyszała, że nieszczęścia chodzą parami. Czy Kendith również była zaangażowana w działalność terrorystyczną czy raczej zajmowała się tylko ukrywaniem tożsamości partnera? Szansa, że nie zdawała sobie z tego sprawy była naprawdę niewielka, dlatego warto było spróbować z nią porozmawiać. Zresztą dobrze byłoby też dowiedzieć się, jak wyglądała relacja Malcolm-Gerard jej okiem.
Dobrze, że powiedziała Argentowi o swoich spostrzeżeniach, bo najwyraźniej nie tylko ona dostrzegała drugie dno tej sprawy. Wysłuchując wizji połączeń między kolejnymi osobami, zdała sobie sprawę, że jeszcze nigdy nie zajmowała się tak ogromną sprawą. Oczywiście, o ile wszystko to było zgodne z prawdą. Musiała przez chwilę przetrawić to, co usłyszała, a potem na nowo w swojej głowie prześledziła jego tok rozumowania. – Myślę, że Ginsberg tylko czekał, aż ktoś w końcu odwali za niego brudną robotę. Może i zbierał te wszystkie informacje na temat Kolczatki, ale bardzo prawdopodobne, że sam nie chciał nigdy się w to angażować, jedynie przyczynić i obserwować koniec Randalla, zakładając, że faktycznie dowodzi Kolczatką. Ewentualnie próbował odwrócić uwagę od siebie i artykułu – zastanawiała się na głos. – Skoro już przy tym jesteśmy - wydaje mi się, że jedyne informacje, jakie Randall mógłby przekazać Larousee to te o Ginsbergu. A co z resztą: ze Scarlett, Ruen i Roycem? To chyba nie on był jego źródłem albo nie był jedynym źródłem. Nie mam pojęcia, skąd Antohny miałby wiedzieć o tym wszystkim, może po prostu dorwał się do jakiś starych archiwów, popytał trochę. Sam był przecież w Rządzie, na pewno miał swoje źródła – dodała. – Myślę, że najlepiej będzie po prostu przesłuchać tamtą dwójkę i znaleźć Larousee, może wtedy znajdziemy coś jeszcze – zaproponowała, spoglądając na Argenta. Upiła kolejny łyk kawy, a potem odłożyła kubek na stolik. – No chyba że masz lepszy pomysł.
Powrót do góry Go down
the leader
Blaise Argent
Blaise Argent
https://panem.forumpl.net/t1110-blaise-argent
https://panem.forumpl.net/t2291-blejz#31637
https://panem.forumpl.net/t1332-blaise-argent
https://panem.forumpl.net/t2001-zapiski-blejza
https://panem.forumpl.net/t1338-blaise
https://panem.forumpl.net/t1447-blaise-argent
Wiek : 31
Zawód : przedstawiciel Dystryktu 7, śledczy w stopniu oficera
Przy sobie : paczka papierosów, telefon komórkowy, broń + magazynek (15),
Znaki szczególne : kilkudniowy zarost.
Obrażenia : częste bóle brzucha

Blaise Argent - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Blaise Argent   Blaise Argent - Page 3 EmptyCzw Lut 12, 2015 9:26 pm

Kiedy właściwie śledztwo dotyczące morderstwa w Galerii zamieniło się w śledztwo dotyczące działań opozycji i wyłapywania ich członków? Te sprawy mogły być powiązane, ale wcale nie musiały. Co, jeśli Blaise i Avery wpakowali się właśnie w sprawę bez dna? Dobrze, że spotkali się dziś, by podsumować wszystko, mogli teraz jasno nakreślić, kiedy nastąpi koniec przesłuchań i jakie kroki zostaną podjęte by odnaleźć oskarżonych. Ale najpierw należało zamknąć za sobą wszystkie furtki, lub przekazać klucze do nich zupełnie komu innemu.
Blaise odchylił się nieznacznie, sceptycznie spoglądając na dokumenty zalegające na jego stoliku. Nie zorientował się nawet, kiedy jego praca zamieniła się w papierkową, bo przecież tak właśnie teraz to wszystko wyglądało. Na szczęście można to było odkręcić już niebawem, jeśli tylko zaangażowałby się osobiście w zabawę w szpiega w getcie. Chciał tego chociażby dlatego, by wyrwać się spod sterty akt, w których ostatnio był zakopany po uszy.
Przytaknął dwa razy, za każdym zgadzając się z decyzją Avery. Doskonale mu się z nią pracowało, była inteligentna, bystra i racjonalna, nie mógł chyba liczyć na lepszą partnerkę i miał nadzieję, że ich współpraca nie zakończy się na jednym śledztwie. Choć po tym konkretnym niewątpliwie będą musieli odpocząć od siebie choć trochę.
- Daliśmy mu dwa tygodnie, czekamy na nazwiska – przypomniał o decyzji, jaką podjęli podczas przesłuchiwania naczelnika więzienia – Wie, jakie będą konsekwencje, jeśli nie dostarczy niczego.
Oskarżenie o utrudnianie prowadzenia śledztwa nie byłoby może tak straszne dla Ginsberga, gdyby od objęcia urzędu przez Adlera nie był na cenzurowanym. Jeśli chciał podzielić los swojej przyjaciółki Ashworth, wystarczyło tylko nie robić nic.
- Koniec końców Scarlett straciła stołek, Ruen zdegradowano do pozycji mentorki, obecnie jest kompletnie bezużyteczna, a po Sorenie ślad zaginął – westchnął, przypominając sobie, co stało się z tymi wszystkimi osobami, które jeszcze tak niedawno mijał w Siedzibie - Oczywiście, że możemy doszukiwać się powiązań między nimi i Laroussem, ale zgadzam się z tobą, nie widzę tutaj niczego poza wygrzebanymi plotkami i domysłami, które włożył w usta dziennikarce. Sama Vernon też mogła coś wywęszyć, bo wątpię, że napisałaby coś tak jadowitego, jeśli nie byłaby tym zainteresowana, nawet jeśli było to zwykłe zlecenie.
Argent miał nieodparte wrażenie, że cała sprawa zaczyna przypominać coraz bardziej batalię między Randallem a Ginsbergiem, na czym mógł zyskać główny oskarżony. Nawet jeśli sprawa zahaczała o Kolczatkę, Blaise i Avery musieli doprowadzić do końca swoje śledztwo. Mężczyzna nie miał zamiaru bawić się w wymierzanie sprawiedliwości dwóm dorosłym ludziom, którzy nie potrafią się dogadać. Jeśli przesłuchanie Randalla i jego dziewczyny nie wykaże ich związku ze sprawą Vernon, podejrzeniami o działanie w opozycji będzie się musiał zająć ktoś inny.
- Nie mam – odparł więc, zgodnie z prawdą, dopijając swoją herbatę i odstawiając kubek na wolne miejsce – Skontaktuje się ze swoim człowiekiem w getcie i za tydzień powinniśmy mieć już wszystko. A później wielka obława, awans i spokojna emerytura w Czwórce – rodzinna Siódemka musiała mu wybaczyć, bowiem to morski klimat był teraz tym, na co Blaise miał ochotę.
Powrót do góry Go down
the leader
Avery Arrington
Avery Arrington
https://panem.forumpl.net/t2744-avery-arrington
https://panem.forumpl.net/t2747-avery
https://panem.forumpl.net/t2746-avery-arrington
https://panem.forumpl.net/t2787-avery#42622
https://panem.forumpl.net/t3424-avery-arrington
Wiek : 30 lat
Zawód : naczelnik więzienia oraz przewodnicząca sztabu wyborczego Francisa Hargrove'a
Przy sobie : paczka papierosów, kapsułka z wyciągiem z łykołaków, zapalniczka, telefon komórkowy
Znaki szczególne : krótkie włosy, piegi, wyprostowana sylwetka, idealna fryzura, chłód
Obrażenia : lekkie osłabienie

Blaise Argent - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Blaise Argent   Blaise Argent - Page 3 EmptySob Lut 14, 2015 10:44 pm

Kawa w jej kubku znikała w zastraszającym tempie, a razem z nią większość wątpliwości oraz pytań, na które usiłowała odpowiedzieć sobie podczas ostatnich paru tygodni. Z czystym sumieniem mogła zaliczyć to nadgodzinowe spotkanie do udanych, lecz nie tylko ze względu jego użyteczność przy śledztwie. Avery nie należała do najbardziej kontaktowych osób w Kapitolu.  Mimo to, a może właśnie dlatego?, istniała niewielka grupa osób, których towarzystwo ceniła sobie szczególnie, a Blaise spokojnie mógł się do niej zaliczać. Może i nie powiedziała mu tego wprost, niemniej jednak cieszyła się, że zgodził się pomóc przy śledztwie, bo nie tylko ściągnął z jej barków część odpowiedzialności, ale też sprawił, iż spędziła czas w miłym towarzystwie.
Ten z kolei coraz bardziej zbliżał się ku końcowi, podobnie jak w wypadku Ginsberga, któremu ostateczny termin na podanie nazwisk został wytyczony już prawie dwa tygodnie temu. – Właśnie dlatego mam przeczucie, że już wkrótce coś dostarczy – odpowiedziała wesoło. Możliwość przesłuchania Gerarda była naprawdę ciekawym doświadczeniem, ale perspektywa jego aresztowania wydawała się jeszcze lepsza. Nie oszukiwała się jednak, że nie będzie miała szansy dokonać tego w najbliższym czasie. Wydawało jej się, że raczej nie chciałby narażać się na ponowne zwrócenie na siebie uwagi organów władzy, ale kto wie, może kiedyś jeszcze nadarzy się okazja. Na chwilę obecną musiała jednak o tym zapomnieć.
Wiedziała, że nie mogli obarczyć całą winę Larousee, zgadzała się, że Vernon też święta nie była.  – No i się doszukała. Tak to jest jak ktoś wsadza w nos nieswoje sprawy – podsumowała ją, wzruszając ramionami. Zwykła dziennikarka z działu kulturalnego nagle zabiera się za politykę z zamiarem oczernienia władzy – czy to nie brzmi jak kopanie własnego grobu? Czy Savannah faktycznie była na tyle naiwna, aby myśleć, że ujdzie jej to na sucho? Gdyby nie tak spektakularna śmierć mająca miejsce podczas bankietu, któryś z rządowców dopadłby ją prędzej czy później. – Może chociaż dzięki temu niektórzy w końcu zrozumieją, dlaczego w Panem nie warto bawić się w bohaterów – dodała, choć obawiała się, że zna odpowiedź na to pytanie. Kolczatka, getto oraz parę pojedynczych jednostek walczących o sprawiedliwe rządy. Nawet teraz, gdy Adler roztoczył swoje opiekuńcze ramiona nad państwem, wiele osób było bardzo niezadowolonych z powodu bieżącej sytuacji. Szkoda tylko, że nie zdawali sobie też sprawy, że wizja państwa utopijnego była niemożliwa do zrealizowania.
Dopiła gorący napój do końca, wysłuchując już zapewne ostatnich słów Blaise. Skinęła głową, lecz zaraz potem spojrzała na niego ciekawie. – Emerytura w Czwórce? Może lepiej od razu zacznij oszczędzać pieniądze z awansu na domek nad morzem – zaproponowała, odkładając kubek i wstając. Może i nie sprawdzała ostatnio giełd, ale Czwórka cały czas podnosiła się z gruzów po bombardowaniu i to, że w tej chwili ziemia nie była tam droga, nie znaczyło, że za parę lat, po odbudowaniu, ceny nie wzrosną. W końcu kto nie normalny nie marzył o spędzeniu choćby chwili w otoczeniu szumu morskich fal rozbijających się o piaszczysty brzeg?
- To już chyba wszystko. Myślę, że będę zbierać się do wyjścia. - Kilkoma sprawnym ruchami zebrała swoje papiery, po czym schowała je do teczki, a tą do torebki. Upewniła się, czy na pewno wszystko ma i dopiero potem przeszła na korytarz. Ubrała swój jesienny płaszcz, zabrała parasol, który najwyraźniej zdążył już wyschnąć, lecz zanim minęła próg, zatrzymała się jeszcze w drzwiach. – Dziękuję za spotkanie oraz kawę. – Posłała Agentowi delikatny uśmiech i wyszła na zewnątrz, wprost na przemoczoną ulicę oraz do przechodniów. Deszcze nie odpuszczał, z uporem maniaka uderzał o dachy i chodniki, ale dla Avery nie stanowił żadnego problem. Rozciągnięty materiał chronił ją przed nim. Ruszyła przed siebie, z zamiarem jak najszybszego powrotu do domu i przygotowania się na najbliższy tydzień.

zt


Ostatnio zmieniony przez Avery Arrington dnia Sro Kwi 01, 2015 1:58 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
the civilian
Cypriane Sean
Cypriane Sean
https://panem.forumpl.net/t188-cypriane-sean
https://panem.forumpl.net/t272-cypriane
https://panem.forumpl.net/t1316-cypriane-sean
https://panem.forumpl.net/t573-cypri
Wiek : 18
Zawód : sprzedaję w Sunflower
Przy sobie : kapsułka z wyciągiem z łykołaków, leki przeciwbólowe, telefon komórkowy, dowód tożsamości
Znaki szczególne : zaawansowane sieroctwo
Obrażenia : częste bóle brzucha

Blaise Argent - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Blaise Argent   Blaise Argent - Page 3 EmptyNie Lut 15, 2015 8:28 pm

czasoprzestrzeń

Pokonując kolejne stopnie, próbowałam wmówić sobie, że wcale się nie denerwuję, choć miałam świadomość, jak żałosne było to kłamstwo. Za bardzo zdradzało mnie lekkie drżenie palców zaciśniętych na pasku torby i własny oddech, który z każdym krokiem zdawał się coraz bardziej świszczeć mi w uszach. Po raz kolejny powtórzyłam w myślach adres i przebiegłam nerwowo wzrokiem po najbliższych drzwiach, bojąc się przegapić odpowiedni numer. Mimo to czułam, że znalazłabym je nawet bez tych kilku linijek tekstu wydrukowanych na niewielkiej, trzymanej w dłoni kartce. Od czerwca niewiele się tutaj zmieniło.
Musiałam przyznać sobie w duchu rację - po części zachowywałam się irracjonalnie. Nie byłam przecież jedyną osobą, której przez ostatnie dni stan Moon River spędzał w nocy sen z powiek. Nie tylko ja otrzymałam komunikat o ewakuacji i nie tylko mnie zostało przydzielone zastępcze mieszkanie. Nie spodziewałam się jednego – że na kartce, którą gorączkowo ściskałam w dłoni, będzie widniał adres Blaise'a Argenta.
Podobno przypadki chodzą po ludziach, ale chyba powoli zaczynałam w to wątpić.
Przystanęłam na moment, chcąc poprawić ciążącą mi na ramieniu torbę i choć trochę poukładać myśli. Prawda była na taka, że nie wiedziałam, jak mam się zachować wobec Blaise'a po naszej kłótni w szpitalu – i chyba właśnie to stanowiło źródło mojego lęku. Nie miałam pewności, czy powinnam go przeprosić; czułam wyrzuty sumienia, jednak nie tak duże, bym zapomniała o wszystkich słowach, jakie padły wówczas z jego ust. Wbrew pozorom nadal byłam dumna, co chwilami nawet mnie bawiło, jednak najczęściej wręcz przeciwnie. Zdania wciąż dźwięczały mi w głowie niebezpiecznie głośno mimo upływu czasu, który – jak naiwnie myślałam – miał zagłuszyć choć połowę z nich, jeśli nie wszystkie. Nie po raz pierwszy złapałam się na myśli, że w pewnym momencie po prostu musiało zawisnąć nade mną wyjątkowo złośliwe fatum.
Westchnęłam ciężko, po czym podjęłam wędrówkę po schodach, jednak już po kilku krokach zorientowałam się, że dotarłam na właściwe piętro. Zacisnęłam mocniej palce na pasku torby, próbując dodać sobie otuchy. Nie chciałam wyglądać jak przerażona, wręcz spanikowana nastolatka, ale czy kiedykolwiek wyglądałam inaczej? Skrzywiłam się nieznacznie, odnajdując wzrokiem drzwi mieszkania Argenta.
Uniosłam rękę, zatrzymując wciąż drżące palce zaledwie kilka milimetrów od dzwonka, a tyle wystarczyło, bym szybko ją opuściła. Mimo wszystko nie zamierzałam odwrócić się i odejść; potrzebowałam po prostu chwili, by zastanowić się, co właściwie powiem. Jednak tak jak podejrzewałam, nic nie przyszło mi do głowy.
Znów z wahaniem uniosłam rękę i w końcu nacisnęłam dzwonek, wsłuchując się w jego dźwięk.
Powrót do góry Go down
the leader
Blaise Argent
Blaise Argent
https://panem.forumpl.net/t1110-blaise-argent
https://panem.forumpl.net/t2291-blejz#31637
https://panem.forumpl.net/t1332-blaise-argent
https://panem.forumpl.net/t2001-zapiski-blejza
https://panem.forumpl.net/t1338-blaise
https://panem.forumpl.net/t1447-blaise-argent
Wiek : 31
Zawód : przedstawiciel Dystryktu 7, śledczy w stopniu oficera
Przy sobie : paczka papierosów, telefon komórkowy, broń + magazynek (15),
Znaki szczególne : kilkudniowy zarost.
Obrażenia : częste bóle brzucha

Blaise Argent - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Blaise Argent   Blaise Argent - Page 3 EmptyWto Lut 17, 2015 5:11 pm

Spełniając swój obywatelski obowiązek, zdecydował się przyjąć pod swój dach kogoś, kto wcześniej musiał opuścić własne mieszkanie w związku z zagrożeniem skażenia. Nie zastanawiał się dwa razy, osobiście zgłosił się do tego programu, ale nawet przez myśl mu nie przyszło, że los po raz kolejny doprowadzi do niego znajomą osobę. Cypriane Sean miała po raz drugi, tym razem oficjalny i narzucony z góry, spędzić noc w jego mieszkaniu. Kiedy wcześniej udzielał jej schronienia, właściwie jej nie znał, a ich kontakty pozostawały neutralne. Teraz sporo się zmieniło, a duży wpływ na sytuację miała kłótnia w szpitalu, do dziś niewyjaśniona. Blaise nie rozpamiętywał jej, zepchnął ją gdzieś na skraj swoich myśli, ale oto powróciła niczym bumerang, gdy dostawiał łóżko dla nowego lokatora w swoim gabinecie.
Nie wiedział, jak powinien się zachowywać, a był przecież dorosłym facetem, którego takie zachowania w ogóle nie powinny dotyczyć. Cypriane była tylko dzieckiem, naburmuszonym i szczerym do bólu, ale nie powinien przecież czuć się winny atmosfery, w jakiej przyjdzie im zamieszkać. Powiedzieli sobie kilka słów prawdy, oboje nie potrafili utrzymać języka za zębami i chociaż Argent nie wiedział, jak czuje się z tym dziewczyna, sam miał już pierwsze objawy wyrzutów sumienia. Nie była przecież jego rówieśnicą, nie była tak dojrzała, by zrozumieć pewne sprawy, a on wykorzystał to do granic, sprawiając, że poczuła się źle. I jeszcze, przez pewien czas, miał z tego gorzką satysfakcję. No to w końcu które z nich było bardziej dojrzałe?
Nie kontaktował się z nią przed przeprowadzką, nie oferował pomocy w tejże, jego męska duma wciąż pozostawała nieco urażona. Przygotował jednak swój gabinet, dostawił łóżko, sprzątnął w łazience i zadbał o to, by tym razem lodówka była pełna. Nie wyobrażał sobie, by po raz kolejny miał ją krępować zmuszaniem do spania w jego własnej sypialni. Tamten jeden niezręczny raz wystarczył. Przeczuwał jednak, że i teraz nie będą się czuli w swoim towarzystwie do końca swobodnie, a bycie spiętym we własnym domu zachodziło już pod prawdziwe przekleństwo.
W wyznaczonym dniu wrócił z pracy wcześniej i zdążył wpaść w lekką paranoję odnośnie wizyty swojej przyszłej współlokatorki, ścierając niewidzialny kurz i wyrzucając praktycznie pusty worek ze śmieciami. Nie lubił swojej pedantycznej strony, zawsze zwiastowała ona nadchodzące zdenerwowanie. Jednak tym razem nie miał czasu, by się zdenerwować, bo dzwonek do drzwi zadzwonił wcześniej, niż się tego spodziewał. Do przedpokoju ruszył natychmiast, poprawiając swoją marynarkę i mimowolnie przeglądając się w lustrze na korytarzu. Potarł dłonią hodowaną od jakiegoś czasu brodę (choć do długości pasującej drwalom z Siódemki jeszcze trochę jej brakowało), chwycił za klamkę i otworzył wreszcie drzwi, nie pozwalając Cypriane sterczeć za nimi nawet chwili dłużej.
- Wejdź – powiedział uprzejmie, wpuszczając ją do środka i od razu wyciągając rękę po torbę, która wyraźnie ciążyła dziewczynie na ramieniu – Dopiero wróciłem do domu, napaliłem w kominku, więc zaraz powinno zrobić się cieplej – nie zamierzał się tłumaczyć, skąd więc wziął się ten słowotok?
Nie wiedział, co powiedzieć i czy w ogóle powinien to robić. Z jednej strony ich kłótnia była na tyle poważna, by zranić jego dumę, z drugiej jednak wolał mieć już wszystko za sobą i nie czuć się winny doprowadzenia dziewczyny niemalże do płaczu. Milczał jednak, prowadząc ją w głąb mieszkania, które być może pamiętała z poprzedniej wizyty.
Powrót do góry Go down
the civilian
Cypriane Sean
Cypriane Sean
https://panem.forumpl.net/t188-cypriane-sean
https://panem.forumpl.net/t272-cypriane
https://panem.forumpl.net/t1316-cypriane-sean
https://panem.forumpl.net/t573-cypri
Wiek : 18
Zawód : sprzedaję w Sunflower
Przy sobie : kapsułka z wyciągiem z łykołaków, leki przeciwbólowe, telefon komórkowy, dowód tożsamości
Znaki szczególne : zaawansowane sieroctwo
Obrażenia : częste bóle brzucha

Blaise Argent - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Blaise Argent   Blaise Argent - Page 3 EmptyPią Lut 20, 2015 12:47 am

Nie znosiłam tego uczucia, gdy czas zdawał się tkwić niewzruszenie w miejscu, wystawiając moje nerwy na próbę. Czekanie zawsze stanowiło dla mnie pewną trudność, choć nie dlatego, że brakowało mi cierpliwości - w którymś momencie swojego życia zdołałam się jej o dziwo nauczyć. W takich chwilach miałam po prostu wrażenie, że moje myśli rozbiegały się we wszystkie strony, popychając mnie bezlitośnie i usiłując przewrócić. Im więcej ich było, tym większy wysiłek musiałam włożyć w to, by nie stracić równowagi. Toczyłam batalię, na której wciąż tylko traciłam, a niewiele zyskiwałam.
Nie miałam więc wątpliwości, że tym razem nie będzie wcale inaczej. Odkąd dzwonek zamilkł, mętlik w mojej głowie jedynie przybrał na sile. Mieszały się we mnie różne uczucia – od zakłopotania i niepewności po rozżalenie i gniew. Moja złość wynikała jednak tylko z faktu, że nie potrafiłam przestać przejmować się tym, co nastąpi. Obawy kłębiły się we mnie niczym toksyczny dym. Gdybym kierowała się w życiu rozsądkiem, może zdołałabym zachować chłodną obojętność i stać spokojnie, czekając, aż Blaise otworzy drzwi. Mogłabym przekonać samą siebie, że rozpamiętywanie naszej kłótni nie ma najmniejszego sensu – w końcu dlaczego miałabym przejmować się słowami kogoś, z kim nie łączyło mnie nic oprócz kilku przypadkowych spotkań? Wiele rzeczy widziałabym w zupełnie innym świetle, gdybym tylko była trochę bardziej rozsądna.
Ale nie byłam. Nigdy nie byłam.
Przestąpiłam z nogi na nogę i odgarnęłam z twarzy kosmyk włosów, zakładając go powoli za ucho. Cichy odgłos otwieranych drzwi przedarł się brutalnie do mojej świadomości, wyrywając mnie z zamyślenia. Czas nagle zerwał się z miejsca i znów pomknął przed siebie, uświadamiając mi, że nie mogło minąć więcej niż kilkanaście sekund. W moim odczuciu było to jednak znacznie więcej.
Podniosłam nieśmiało spojrzenie, napotykając wzrok Blaise'a. Nie dopatrzyłam się na jego twarzy niechęci czy złości, lecz nie wiedziałam, czy uznać to za dobry znak. Zdążyłam się już domyślić, że mężczyzna musiał mieć wprawę w ukrywaniu własnych emocji. Nie pozostawało mi chyba nic innego jak wziąć z niego przykład.
Skinęłam odruchowo głową i z lekkim wahaniem weszłam do środka, zamykając za sobą drzwi. Niechętnie oddałam Argentowi torbę – teraz nie wiedziałam, co zrobić z rękoma, więc szybko skrzyżowałam je na piersiach, starając się ukryć tym samym nieznaczne drżenie dłoni. Próbowałam przybrać obojętny wyraz twarzy, mimo że miałam poważne wątpliwości, czy choć trochę pozbyłam się z niej emocji.
Podążając za Blaisem, czułam lekkie déjà vu; nie chciałam jednak wracać myślami do wieczoru sprzed kilku miesięcy, kiedy po raz pierwszy zdarzyło mi się powiedzieć za dużo. Przekraczając próg mieszkania Argenta, obiecałam sobie, że tym razem do tego nie dopuszczę.
Byłam ciekawa, jak długo zdołam wytrwać w tym postanowieniu.
Słowa Blaise'a dotarły do mnie z lekkim opóźnieniem, ale znów kiwnęłam głową na znak, że rozumiem. Na chwilę zapadła cisza, podczas której gorączkowo szukałam w myślach czegokolwiek, co mogłabym powiedzieć. Wolałam nie pozwalać sobie na zbyt wielką poufałość, ale z drugiej strony nie byłam w stanie milczeć. Cisza wszystko wyostrzała.
- Gdzie mogę zostawić swoje rzeczy? – zapytałam w końcu, krzywiąc się w duchu. Mój głos zabrzmiał nienaturalnie głośno.
Nie wzięłam z mieszkania zbyt wiele; wszystko bez trudu zmieściło się w niesionej przez Blaise'a torbie. Chyba podświadomie wierzyłam, że nie ma sensu pakować wszystkiego, skoro w każdej chwili mogłam zostać powiadomiona o zlikwidowaniu skażenia.
Powrót do góry Go down
Sponsored content

Blaise Argent - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Blaise Argent   Blaise Argent - Page 3 Empty

Powrót do góry Go down
 

Blaise Argent

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 3 z 3Idź do strony : Previous  1, 2, 3

 Similar topics

-
» Blaise Argent
» Blaise Argent
» Cyprian Sean & Blaise Argent & MG
» Blaise
» Vivian - Blaise

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Panem et circenses :: Kapitol :: Dzielnica Południowa :: Mieszkania-