IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Blaise Argent - Page 2

 

 Blaise Argent

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3  Next
AutorWiadomość
the leader
Blaise Argent
Blaise Argent
https://panem.forumpl.net/t1110-blaise-argent
https://panem.forumpl.net/t2291-blejz#31637
https://panem.forumpl.net/t1332-blaise-argent
https://panem.forumpl.net/t2001-zapiski-blejza
https://panem.forumpl.net/t1338-blaise
https://panem.forumpl.net/t1447-blaise-argent
Wiek : 31
Zawód : przedstawiciel Dystryktu 7, śledczy w stopniu oficera
Przy sobie : paczka papierosów, telefon komórkowy, broń + magazynek (15),
Znaki szczególne : kilkudniowy zarost.
Obrażenia : częste bóle brzucha

Blaise Argent - Page 2 Empty
PisanieTemat: Blaise Argent   Blaise Argent - Page 2 EmptyPią Lis 22, 2013 2:24 pm

First topic message reminder :

WYKUPIONY ALARM MIESZKANIOWY









Ostatnio zmieniony przez Blaise Argent dnia Pon Lut 09, 2015 10:05 pm, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość
the leader
Blaise Argent
Blaise Argent
https://panem.forumpl.net/t1110-blaise-argent
https://panem.forumpl.net/t2291-blejz#31637
https://panem.forumpl.net/t1332-blaise-argent
https://panem.forumpl.net/t2001-zapiski-blejza
https://panem.forumpl.net/t1338-blaise
https://panem.forumpl.net/t1447-blaise-argent
Wiek : 31
Zawód : przedstawiciel Dystryktu 7, śledczy w stopniu oficera
Przy sobie : paczka papierosów, telefon komórkowy, broń + magazynek (15),
Znaki szczególne : kilkudniowy zarost.
Obrażenia : częste bóle brzucha

Blaise Argent - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Blaise Argent   Blaise Argent - Page 2 EmptyWto Mar 25, 2014 10:33 pm

Nie mógł sobie przypomnieć, kiedy ostatnio odczuwał wyrzuty sumienia względem drugiej osoby. Nie pojawiały się często, od kilku miesięcy prawie wcale. Nie czuł ich podczas przesłuchań, ani kiedy w żywe oczy kłamał, próbując wyciągnąć jakąś istotną dla siebie informacje. Nawet kiedy w zeszłym miesiącu nie zareagował widząc, jak jakaś kobieta okrada kogoś, kogo nie cierpiał, Blaise Argent, ten pozornie porządny facet, nie kiwnął nawet palcem i wciąż miał się dobrze. Sny miał spokojne, a myśli czyste, jednak teraz konsekwencje jego decyzji z przeszłości miały się odbić głębokim echem na przyszłości, a tego nie mógł już być z obojętną miną.
Mina cierpiętnika nie przystoi dorosłemu mężczyźnie, dlatego ze wszystkich sił starał się zachować neutralny wyraz twarzy. Czuł się źle z tym, że ją okłamał, zawiódł jej zaufanie, et cetera, ale nie mógł także pozbyć się dziwnego wrażenia poirytowania, które pojawiło się dopiero po jakimś czasie. Gdyby ją okłamał, gdyby udawał, że o niczym nie wie, może sprawy potoczyłyby się inaczej. Mógł mieć udany wieczór i piękną kobietę w łóżku, a teraz skończy z niczym. Jeśli Melanie była egoistką, to kim był Blaise, który wiedząc, że straci okazję, żałował, że nie skłamał?
Po co młoda Coin rozgrzebywała takie sprawy właśnie teraz? Czy specjalnie czekała od dawna i dziś przyszła tylko dlatego, żeby dać mu nauczkę? Chcąc odgonić winę od siebie, stosował jedną ze znanych sobie taktyk – denerwował się na kogoś innego, wyszukując uchybień w jego zachowaniu.
Kolejna obelga nie zrobiła na nim większego wrażenia, nauczył się już je ignorować, choć warknięcie, jakim obdarzyła go kobieta siedząca wciąż na niego kolanach, nie zwiastowało niczego dobrego. Argent wiedział, że nie rzuci się na niego z pazurami, ale słowa potrafiły ranić bardziej, niż czyny. Nie mając wiele na swoje usprawiedliwienie, próbował oczywiście odwrócić kota ogonem.
- Spójrz mi w oczy i powiedz, że nie zrobiłabyś tego samego – wypalił w końcu, nie mogąc dłużej znieść tego spojrzenia, pełnego zawodu – Dostajesz zlecenie pilnowania kogoś obcego, kto okazuje się być bliskim twojego szefa. Odrzucasz je ot tak, bez powodu?
Spojrzał na nią wyzywającym wzrokiem, chcąc zmusić do konfrontacji. Prawda była taka, że nawet gdyby Blaise już wtedy miał przeczucie, że kiedyś może go połączyć z Melanie coś więcej, wciąż nie zrezygnowałaby z powierzonego mu zadania. Wiedział jednak, kiedy należało trzymać język za zębami, dlatego teraz milczał.
Być może wciąż nie przestali się dotykać, ponieważ każde z nich miało jeszcze nadzieję na pomyślny obrót spraw? Ale Argent wiedział już, że nici z miłego wieczoru, nie byłby w stanie skorzystać z okazji nawet, gdyby Mel siłą próbowała go zaciągnąć do łóżka. Dlatego słysząc jej ostatnie pytanie, nie wahał się nad odpowiedzią.
- Czy w jakiś sposób możesz zapewnić, że to znów się nie powtórzy?
- Chciałbym. Ale ty już zawsze będziesz mnie podejrzewać, bo teraz cię zawiodłem- przyznał, choć przyszło mu to z ciężkim sercem.
Impas.
Nie widział wyjścia z tej sytuacji, a może po prostu nie chciał go widzieć? Początkowa chęć zwalenia choć części winy wyparowała i teraz czuł się po prostu źle. Sięgnął po szklankę, która wciąż stała na stoliku przed nimi i upił kilka łyków bursztynowego płynu.
Powrót do góry Go down
the victim
Melanie Coin
Melanie Coin
https://panem.forumpl.net/t1970-melanie-coin#24819
https://panem.forumpl.net/t1444-mel
https://panem.forumpl.net/t1443-melanie-coin
https://panem.forumpl.net/t2110-melcia#27587
Wiek : 27 lat
Przy sobie : Licencja na broń palną, broń palna, para kastetów, idealna celność, fałszywy dowód tożsamości, kamera, magazynek z piętnastoma nabojami, telefon komórkowy, nóż wojskowy

Blaise Argent - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Blaise Argent   Blaise Argent - Page 2 EmptyWto Mar 25, 2014 11:43 pm

Każde z nich miało na sumieniu wiele win, jedne zniżały się do poziomu małego oszustwa, które nic nie zmieniało w życiu, inne wzrastały do rangi tortur i okrucieństwa. To zabawne, jak odmiennie zachowywali się w swoim towarzystwie i poza nim. Gdyby tylko byli normalnymi osobami z dystryktu, które lubią się bawić, tworzyliby parę idealną. Niestety ich sytuacja nie była na tyle wygodna. Zdrada boli, nieważne jak jej się dokonało. Prędzej czy później uderza w człowieka w czuły punkt, a czysty instynkt podpowiada, by trzymać się od takich sytuacji i ludzi z dala.
Nigdy nie wiadomo, co kryło się w zakamarkach świadomości Melanie Coin. Blaise mógł mieć pewność, że kobieta nie przyzna mu się do faktu, że przyszła do jego mieszkania, tylko by wydobyć z niego ważne dla niej fakty, czy może wyszło to nagle. Jeśli jednak pomyśleć dłużej nad tą sprawą, odpowiedź nasuwa się sama.
Uniosła na niego wzrok, równoznacznie biorąc do siebie jego słowa. Spojrzała mu w oczy chłodnym wzrokiem przymuszonego zwierzęcia, choć z jej twarzy mało co dało się wyczytać. Widziała, jak próbował sprowokować ją do przyznania mu racji. Życie nie było jednak na tyle przychylne, by Melanie stanęła po jego stronie.
Już w momencie, gdy usłyszała pytanie, śmiała się cicho pod nosem. Być może z jego głupoty lub prób uzyskania za wszelką cenę punktu zwrotnego w tej sprawie. Było to mało ważne. Najgorsze było to, że takie zachowanie młodej Coin nie wróżyło nic dobrego, a wręcz przeciwnie.
-Oczywiście, że bym przyjęła tą misję. -odpowiedziała z niespodziewanym entuzjazmem i tym samym zdjęła dłonie z jego szyi, przejeżdżając palcami koło uszu na zarost, gdzie poszarpała go za policzki niczym małe dziecko, które nic nie rozumie i widzi jedynie opcję zabawy. -Tylko, że ja w przeciwieństwie do ciebie w swojej pracy zachowuję profesjonalizm. -i choć tłumaczyła mu to swym naturalnym, spokojnym głosem, to wewnątrz siebie słyszała rozdarty głos, krzyczący: -trzeba było zostać na etapie współpracowników. Przy czym nie do końca wiedziała, czy ten zarzut skierowała teraz do siebie czy do niego, mimo, że sama nie była niczemu winna.
Miał szczęście, że w natłoku emocji postanowił przyznać się do prawdy. Jak wiadomo kłamcy nie kończą zbyt dobrze swojej kariery życiowej, a już z pewnością nie ci, którzy podpadli Melanie Coin.
Nie do końca docierał do niej fakt, że Argent powoli zaczyna żałować swego czynu i czuć się z nim źle. Przez te kilka chwil zdążyła zbudować dzielącą ich odległość, która stworzona była ze spróchniałego mostu.
Dłonie z policzków mężczyzny zdążyła zabrać już wcześniej, układając je na własnych udach. Powoli zaczynała ogarniać ją obojętność. Nie był pierwszym i ostatnim człowiekiem na świecie, pomimo iż 'świta' młodej Coin nie była zbyt liczna, jeśli patrzeć na pozytywne relacje. Był to na tą chwilę jedyny powód, by nie wkroczyć na ścieżkę wojenną z osobnikiem, na którym siedziała. Jak już jednak wspomniała, samotność nie była jej obca, więc i taki obrót sytuacji dałoby się znieść.
Niewidzialna maska, która dzieliła ją teraz od Argenta wciąż nie znikała. Kryjąc pod spodem satysfakcję lub rozżalenie, czego mężczyzna możliwości dostrzec nie miał.
Kolejne słowa nie wywołały już żadnej reakcji.
-Strzał w dziesiątkę. -podsumowała ze sztucznym zachwytem. Nie zamierzała mu prawić o dawaniu drugiej szansy, czy czymś w podobnym stylu. Jeśli chciał się skazać na taki dalszy rozwój tej znajomości, Melanie mogła zaakceptować to w pełni świadomości.
Dopiero teraz dostrzegała w nim to złe samopoczucie, które narodziło się po tej rozmowie. Nie mogła być jednak pewna, czym było ono spowodowane. W końcu zarzuciła kontakt wzrokowy i zsunęła mu się z kolan, siadając na kanapie obok Argenta.
Nie ma nic ciekawszego do obserwacji, niż mężczyzna, który czuje, że popełnił błąd i musi sam uparty i dumny poradzić sobie w tej sytuacji.
-Blaise... -westchnęła cicho, patrząc jak upija kilka łyków alkoholu. -Tu nie chodzi o stracone zaufanie i o to co zrobię. Masz bardzo ograniczone pole widzenia, jeśli chodzi o zrozumienie drugiego człowieka.
Spojrzała w stronę stolika, na którym stała jej szklanka, lecz jej nie ruszyła. W paru gestach poprawiła roztrzepane blond włosy i było już wiadomo, że po wysłuchaniu tego, co mężczyzna powie, o ile to zrobi, ich spotkanie powoli zacznie dobiegać końca.
Powrót do góry Go down
the leader
Blaise Argent
Blaise Argent
https://panem.forumpl.net/t1110-blaise-argent
https://panem.forumpl.net/t2291-blejz#31637
https://panem.forumpl.net/t1332-blaise-argent
https://panem.forumpl.net/t2001-zapiski-blejza
https://panem.forumpl.net/t1338-blaise
https://panem.forumpl.net/t1447-blaise-argent
Wiek : 31
Zawód : przedstawiciel Dystryktu 7, śledczy w stopniu oficera
Przy sobie : paczka papierosów, telefon komórkowy, broń + magazynek (15),
Znaki szczególne : kilkudniowy zarost.
Obrażenia : częste bóle brzucha

Blaise Argent - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Blaise Argent   Blaise Argent - Page 2 EmptySob Mar 29, 2014 12:20 pm

Wydawać by się mogło, że wytykając mu brak profesjonalizmu, Melanie uderzyła w czułą strunę. Jednak sytuacja była już na tyle napięta, że Blaise postanowił odpuścić i nie rozpoczynać kłótni, startował przecież z przegranej pozycji. Przyznanie się do błędu przyszło mu z trudem, jednak nigdy nie był na tyle zapatrzony w siebie, by nie umieć tego zrobić. Gdyby na jego kolanach siedział ktokolwiek inny, może sytuacja potoczyłaby się odwrotnie, a okrzyki i szklanki zaczęłyby latać po salonie prędzej, czy później. Jednak panna Coin miała w sobie jakąś wewnętrzną siłę, której Blaise po prostu nie umiał się oprzeć. A może po prostu zależało mu na tej kobiecie? Nie wiedział, której z tych dwóch rzeczy bardziej się obawiał.
Gdy odsunęła ręce, Argent odebrał to jako początek końca. Ich spotkanie, które rozpoczęło się przecież tak przyjemnie, nie miało prawa ciągnąć się w nieskończoność, nie w takich okolicznościach. Z jednej strony mężczyźnie ulżyło, bo ta rozmowa naprawdę mogłaby zrobić się jeszcze bardziej niewygodna. Żałował też zaprzepaszczonej okazji na wspólnie spędzony wieczór wiedząc, że takowy nie powtórzy się jeszcze długo. A może już wcale? Wszystko zależało od tego, jak oboje rozegrają końcówkę tej gry.
Druga szansa? Jeśli chodziło o kogoś innego, Blaise ich nie uznawał, a teraz sam pragnął takową otrzymać. Hipokryta do kwadratu.
- Staram się zrozumieć – przyznał, podnosząc się powoli z kanapy. W tej chwili każdy fizyczny kontakt z Melanie, nawet przypadkowe dotknięcie dłoni, mógł wywołać w nim niepotrzebną falę pożądania – Ale wiem też, co zrobiłbym na twoim miejscu.
Nie dodał już, że bardzo by nie chciał zerwania kontaktów, nie płaszczył się, nie przepraszał… panna Coin miała swoją godność, on miał swoją, zresztą znali się na tyle, żeby nie popełniać przy sobie tak podstawowych błędów jak kłamanie w celu przypodobania się tej drugiej osobie.
Gdy jego szklanka była już pusta, odstawił ją na regał, o który oparł się po chwili, obserwując Melanie, która pozostała na kanapie. Jak teraz będą wyglądać ich relacje? Wszystko wydawało się zależeć od kobiety i jej następnego ruchu.
Powrót do góry Go down
the victim
Melanie Coin
Melanie Coin
https://panem.forumpl.net/t1970-melanie-coin#24819
https://panem.forumpl.net/t1444-mel
https://panem.forumpl.net/t1443-melanie-coin
https://panem.forumpl.net/t2110-melcia#27587
Wiek : 27 lat
Przy sobie : Licencja na broń palną, broń palna, para kastetów, idealna celność, fałszywy dowód tożsamości, kamera, magazynek z piętnastoma nabojami, telefon komórkowy, nóż wojskowy

Blaise Argent - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Blaise Argent   Blaise Argent - Page 2 EmptySob Mar 29, 2014 1:20 pm

Sytuacja zrobiła się naprawdę niewygodna, kiedy w pomieszczeniu zaczęła panować napięta atmosfera. Również Coin z niewiadomych powodów nie chciała doprowadzić do kłótni. Właściwie na takie reakcje było już o wiele za późno, bo ta nie przyniosłaby żadnego efektu. Melanie była na szczęście na tyle opanowaną i dumną kobietą, że do kłótni doprowadzała w ostateczności. Wolała milczenie lub obdarowywanie kogoś torturami, niż pokazanie światu, że ona również posiada emocje. Złość była w tym wypadku tym najgorszym objawem, gdyby tylko zaczęła wrzeszczeć, odsłoniłaby swoją największą słabość i choć wewnętrznie wiedziała, że oboje przez dziwną więź czują, że w jakiś sposób im na sobie zależy, to pokazanie tego otwarcie byłoby całkowitą klęską. Wtedy to ona startowałaby z przegranej pozycji.
W dawaniu drugich szans, Melanie nigdy nie była mistrzynią. Właściwie jej przeszłość wskazywała na tego odwrotność. Blaise mógł mieć jedynie szczęście lub młoda Coin zbytnio się do niego przywiązała, zbyt lubiła -sama dobrze nie wiedziała jak to nazwać -by potraktować go jak każdego innego człowieka, który dopuścił się kłamstwa w jej obecności. Pamiętała czasy Trzynastki, gdy za głupie nieposłuszeństwo, potrafiła znęcać się nad ludźmi, miała swego rodzaju szacunek otoczenia. W towarzystwie Argenta stawała się zwykłą dziewczyną. Nadal miała cięty język i swoje typowe zachowanie, lecz co dziwne nie czuła tej żądzy, która mówiła o dominacji nad wszystkimi i wszystkim. Gdyby jednak z minuty na minutę miała powrócić do sytuacji z chwili wcześniej, okazałaby się jedynie pustą idiotką, a przecież to daleko odbiegało od rzeczywistości, mimo iż kobieta jest blondynką.
-Bardzo dobrze, że wiesz. -jedynie tyle odpowiedziała na jego słowa, podążając wzrokiem za mężczyzną. W pewnej chwili otworzyła usta, jakby chcąc coś powiedzieć, ale ugryzła się w język i obdarowała Argenta jedynie uśmiechem. Co dziwne nie był on jakoś bardzo złośliwy, może bardziej współczujący.
Dodanie kilku słów więcej, mogłoby skończyć się jedynie pogorszeniem sytuacji. Dlatego w ciszy uniosła się z kanapy, założyła szpilki, jak i również kurtkę, która spadła na podłogę podczas ich zabawy. Było późno, a samotny powrót nie wydawał się najprzyjemniejszą rzeczą jaka mogła ją spotkać, a na pewno nie bardziej przyjemną od obudzenia się rano w łóżku po namiętnej nocy, dlatego też postanowiła się pospieszyć.
Odwróciła się jeszcze na chwilę w stronę Argenta, jej uśmiech przez te kilka minut zdążył już zbladnąć, choć nadal tlił się na twarzy, w celu podtrzymania i tak już zburzonej relacji.
-Niech los ci sprzyja jutrzejszego dnia, Blaise. -najwyraźniej wiedziała o misji już dawno i jego uczestnictwie. W końcu nie było to bardzo dziwne, to Alma wysyłała ich do Trzynastki, więc trudno by Melanie nie orientowała się w sytuacji.
Nie chciała się żegnać bezpośrednio słowem Do widzenia lub podobnym. Mogłoby to oznaczać zerwanie kontaktu, choć nie powiedziała tego może dlatego, że sama jeszcze nie wiedziała, czy chce go jeszcze kiedyś ujrzeć. Była pewna, że podczas działań Rządu z pewnością do tego dojdzie, lecz jeśli chodzi o życie prywatne, nie umiała tego określić na daną chwilę.
Wraz z zapadnięciem zmroku, w jej oczach znów pojawiła się nieprzenikniona czerń. Może planowała ten wieczór od początku. Może tak miał wyglądać. Może...
Nie dopowiedziała nic więcej, było to zbędne. Ograniczała jakikolwiek przepływ emocji przez swoje ciało. Nie chciała, by okazało się, iż żałuje tego jak to rozegrała. Nie powinna dłużej się ociągać, dlatego wiedząc, gdzie znajdują się drzwi wyjściowe z cichym westchnieniem, niesłyszalnym dla Argenta, opuściła jego mieszkanie, wiedząc, że ten nie będzie jej zatrzymywał. I wybrał najlepsze wyjście.

zt.
Powrót do góry Go down
the leader
Blaise Argent
Blaise Argent
https://panem.forumpl.net/t1110-blaise-argent
https://panem.forumpl.net/t2291-blejz#31637
https://panem.forumpl.net/t1332-blaise-argent
https://panem.forumpl.net/t2001-zapiski-blejza
https://panem.forumpl.net/t1338-blaise
https://panem.forumpl.net/t1447-blaise-argent
Wiek : 31
Zawód : przedstawiciel Dystryktu 7, śledczy w stopniu oficera
Przy sobie : paczka papierosów, telefon komórkowy, broń + magazynek (15),
Znaki szczególne : kilkudniowy zarost.
Obrażenia : częste bóle brzucha

Blaise Argent - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Blaise Argent   Blaise Argent - Page 2 EmptyNie Lip 13, 2014 2:59 pm

| opuszczone magazyny

Droga minęła im nadzwyczaj szybko, nie bez znaczenia było to, że prawy i sprawiedliwy Blaise parę razy przekroczył dozwoloną prędkość. Catrice trzymała się go mocno, a on sam nie szarżował za bardzo na motorze, więc kto by tam zwracał na to uwagę? Zajechali pod dom, wjechali do garażu i dopiero tam Argent ściągnął swój kask, przeczesując odruchowo włosy. Zerknął, jak panna Tudor przeżyła tę przejażdżkę i odebrał od niej kask, a potem zaprowadził do środka.
Wchodząc do salonu rzucił okiem na stertę papierów rozwalonych na ławie i zanim jeszcze udał się do kuchni, zgarnął je szybko do teczek i odłożył na regał, by nie korciły go już dzisiaj. Należał mu się odpoczynek.
Nie mógł jednak ukryć, że sprawa Larousse naprawdę go zaciekawiła, po drodze analizował nawet niektóre z ruchów, które mógł wykonać Anthony. Co bym zrobił na jego miejscu?
- Na jaką kawę masz ochotę? - sam preferował jedynie mocną i czarną, jednak kobiety bywały w tym względzie o wiele bardziej wymagające. Śmietanki i cukru na szczęście dziś mu nie brakowało.
Wskazał Catrice kanapy i fotel, na których mogła się rozgościć, a sam udał się do kuchni i zajął się zagotowaniem wody.
- Kto zajmuje się oficjalnie sprawą Anthony'ego? - krzyknął do panny Tudor przez ramię, ciekawy odpowiedzi.
Czy to możliwe, by to śledztwo nadawało się do przejęcia? I czy w takim razie sam Blaise miał czas i ochotę aby się w tym babrać?
Powrót do góry Go down
the leader
Catrice Tudor
Catrice Tudor
https://panem.forumpl.net/t1914-catrice-tudor
https://panem.forumpl.net/t741-catrice
https://panem.forumpl.net/t1285-catrice-tudor
https://panem.forumpl.net/t1231-you-saw-her-walking-over-poison-ivy-leaves
https://panem.forumpl.net/t740-catrice
https://panem.forumpl.net/t3453-kwatera-catrice-tudor#55562
Wiek : 20
Zawód : Strażnik Pokoju [dawniej morderca]
Przy sobie : Mundur, kamizelka kuloodporna, krótkofalówka, telefon komórkowy. Broń palna, dwa magazynki, paralizator,
Znaki szczególne : BIały mundur, długie włosy, słodki uśmiech, zawiązany czarny męski krawat na prawym nadgarstku
Obrażenia : -

Blaise Argent - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Blaise Argent   Blaise Argent - Page 2 EmptyNie Lip 13, 2014 3:43 pm

opuszczone magazyny

Blaise prowadził pewnie, nieznacznie przekraczając prędkość, co spodobało się dziewczynie. Gdyby jechał znacznie szybciej, mogłaby obawiać się o swoje życie; ale gdyby chciał się jej pozbyć, zapewne nie dałby jej kasku i jechał na złamanie karku. To wszystko przestało interesować dziewiętnastolatkę, zaledwie podjechali na posesję, gdzie mieszkał Argent.
- Wow. - wyrwało się dziewczynie, zaledwie wjechali do garażu i jej kierowca zgasił silnik. Zsiadła z motoru jeszcze przed nim i rozglądała się ciekawie po pomieszczeniu, obracając kask. W końcu pozwoliła go sobie odebrać i posłusznie ruszyła za gospodarzem.
To było... Zaskakujące. Catrice spodziewała się raczej jakiegoś dużego mieszkania w stylu takiego, jakie sama miała, gdy przebywała w Kapitolu przed rebelią, ale dom... I to w dodatku doskonale urządzony, co mogła zauważyć, podążając za Blaise'm. Nieomal powiedziała mu, że nie spodziewała się takiego kwaterunku, i że miał świetny gust, ale w porę zamknęła buzię. Na pochlebstwa przyjdzie czas, zwłaszcza, gdy przejdzie do sedna sprawy.
Rozejrzała się po salonie, nim usiadła.
- Czarną i mocną, bez cukru, dzięki - uśmiechnęła się za nim, kiedy poszedł do kuchni. To było miłe ze strony Argenta, że pozwolił jej usiąść i odsapnąć chwilę. Zupełnie jakby rozumiał, że lubi chwilę odpocząć po zabiciu kogoś. I wziąć prysznic, ale nie była tak bezczelna, by wpakować się do jego łazienki; mimo to jednak z góry założyła, że to musi być pomieszczenie urządzone równie gustownie, jak reszta tej małej posiadłości.
- Nie wiem, kto się tym zajmuje, pewnie ktoś ze śledczych, albo, co dziwniejsze, śledztwem może kierować Ruen - odparła, podnosząc się i przechodząc do kuchni. Nie lubiła rozmawiać na odległość, będąc w innym pokoju - to czasem wymagało krzyczenia, a na to miała w tej chwili ochotę. - Wiesz, zapewne instynkty macierzyńskie i ten mały bachor z Tryznastki zbytnio ją zajmują, żeby...
Umilkła dokładnie w momencie, w którym przekroczyła próg kuchni. Domyślała się, że Blaise może w tej chwili patrzeć na nią jak na wariatkę, ale miała to w przysłowiowym zapomnieniu. Kuchnia była ogromna, większa niż ta u Salingera, przestronna, doskonale oświetlona, z blatami, na których mogłaby przyrządzać do woli różne potrawy. Szczęściarz, pomyślała, uśmiechając się szeroko. Zaczęła żałować, że nie jest głodny, bo w takiej kuchni mogłaby pracować do woli.
- Przepraszam - uśmiechnęła się niewinnie. - Wracając do śledztwa, jeśli nie śledczy albo Reiven, to nie wiem, kto. Coin nie podała mi nazwiska, raporty z moich zleceń zawsze lądują bezpośrednio u mnie. A co, jesteś zainteresowany? - zapytała zaczepnie.
Podeszła do okna, wyglądając przez nie. Widok był równie przyjemny, jak myślała.
- Sama zajęłabym się tym śledztwem. - powiedziała, patrząc na Argenta. - Jego córeczka mi nie wystarcza.
Powrót do góry Go down
the leader
Blaise Argent
Blaise Argent
https://panem.forumpl.net/t1110-blaise-argent
https://panem.forumpl.net/t2291-blejz#31637
https://panem.forumpl.net/t1332-blaise-argent
https://panem.forumpl.net/t2001-zapiski-blejza
https://panem.forumpl.net/t1338-blaise
https://panem.forumpl.net/t1447-blaise-argent
Wiek : 31
Zawód : przedstawiciel Dystryktu 7, śledczy w stopniu oficera
Przy sobie : paczka papierosów, telefon komórkowy, broń + magazynek (15),
Znaki szczególne : kilkudniowy zarost.
Obrażenia : częste bóle brzucha

Blaise Argent - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Blaise Argent   Blaise Argent - Page 2 EmptyPon Lip 14, 2014 9:53 am

Prawda była taka, że Blaise w żaden sposób nie przyłożył się do urządzenia tego domu. Przejął je tuż po zdobyciu Kapitolu, wcześniej należało do jakiejś szychy z rządu Snowa. Przestronne, jasne pomieszczenia i dobrze wyposażony garaż – tyle wystarczyło mu do szczęścia. Mieszkał sam i zapewne taki stan rzeczy miał się jeszcze długo utrzymać, dlatego nie widział potrzeby zmieniania czegokolwiek. A nawet gdyby takową odczuł, pewnie nie znalazłby czasu na żaden remont.
Uśmiechnął się słysząc wybór Catrice i szybko przygotował dwie takie same kawy. Skoro dziewczyna zdecydowała się dołączyć do niego w kuchni, zaproponował jej miejsce przy stole, gdzie wkrótce sam usiadł. Miał nadzieję, ze wybaczy mu brak ciasteczek czy innych słodkości, ale nigdy nie miał głowy do zakupów robionych wyłącznie pod gościnne wizyty. I tak rzadko kto tu przychodził.
- Nie, to niemożliwe – machnął ręką, szybko odrzucając podejrzenie panny Tudor, jakoby to Reiven miała zajmować się sprawą Anthony’ego Larousse. – Nie zrzucaliby na nią tego, skoro dowodzi Strażnikami. Nie wiem, gdzie byłem, gdy ją mianowali, ani co Coin sobie wtedy myślała, ale mam wrażenie, że niedługo rząd naprostuje tę pomyłkę – skomentował, wyrażając wreszcie głośno swoje zdanie o piastowaniu przez Ruen funkcji dowódcy Strażników Pokoju.
Zaczepka Catrice dała mu do myślenia i na chwilę wyłączył się z rozmowy. Z jednej strony sprawa interesowała go na tyle, że byłby w stanie wygospodarować na nią trochę czasu, a z drugiej… wymarzony urlop po raz kolejny odłożyłby się w czasie. Czy chciał się wykazywać i ryzykować? Niesmak po misji w Trzynastce pomógł mu jednak podjąć tę decyzję.
- A wiesz, że tak? – oznajmił, podnosząc głowę znad parującego kubka kawy – Dowiedzmy się, kto tym steruj i przejmijmy sprawę. Co mamy do stracenia?
Spojrzał na nią wyzywająco, licząc, że zdecyduje się na współpracę z nim. Nie zamierzał przecież proponować drugi raz.
Powrót do góry Go down
the leader
Catrice Tudor
Catrice Tudor
https://panem.forumpl.net/t1914-catrice-tudor
https://panem.forumpl.net/t741-catrice
https://panem.forumpl.net/t1285-catrice-tudor
https://panem.forumpl.net/t1231-you-saw-her-walking-over-poison-ivy-leaves
https://panem.forumpl.net/t740-catrice
https://panem.forumpl.net/t3453-kwatera-catrice-tudor#55562
Wiek : 20
Zawód : Strażnik Pokoju [dawniej morderca]
Przy sobie : Mundur, kamizelka kuloodporna, krótkofalówka, telefon komórkowy. Broń palna, dwa magazynki, paralizator,
Znaki szczególne : BIały mundur, długie włosy, słodki uśmiech, zawiązany czarny męski krawat na prawym nadgarstku
Obrażenia : -

Blaise Argent - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Blaise Argent   Blaise Argent - Page 2 EmptyPon Lip 14, 2014 10:38 am

Z uśmiechem przyjęła kawę i usiadła przy stole, skinieniem dziękując. Na szczęście, Blaise należał do tych niewielu ludzi, którzy wiedzieli, jak umiejętnie przyrządzić kawę, dlatego też z miejsca polubiła go bardziej; napój bowiem był gorący, cierpki i wyjątkowo mocny, taki, jak lubiła. Upiła łyk i uśmiechnęła się.
- Masz rację. - gdy tylko wskoczyli na temat Reiven, normalny dotąd ton głosu Catrice zmienił się na bardziej jadowity i okrutnie słodki, ironiczny. - Wiemy przecież, że wygrała Igrzyska i była jednym ze słoneczek Kapitolu; no i podobno udało się jej ubić Drake'a Snowa, w co czasem wątpię. - prychnęła, upijając kolejny łyk. - Blaise, z jakiej cholery ona dostała tę robotę? Za pomoc przy rebelii? Za wyciągnięcie trybutów z areny? Czy może za to, jak skuliła ogon i wróciła do Kapitolu, kiedy powinna walczyć?
Może kiedyś nawet lubiła Reiven, ale ta sprawa ze szczeniakiem z Trzynastki była przegięciem. Cat, obecna przy procesie tworzenia zmiechów, które miały trzymać w ryzach mieszkańców dystryktów kilka lat temu, podziwiała te stworzenia i zawsze chciała mieć jedno z nich - nie delikatne i słodkie, ale groźne i bestialskie, gotowe zabić.
- Ona nie powinna dowodzić. Dziewiętnaście lat i takie wysokie stanowisko? - lekka nuta ironii, były bowiem w tym samym wieku, ona i Reiven. - To jak szczeniak w pieluchach na stanowisku, które zajmował Larousse. Strażnikami powinien dowodzić ktoś dojrzały i w pełni wykwalifikowany. Nie ona - zamyśliła się na moment, po czym podjęła wątek. - Ale jeśli się nie mylisz, i wycofają ją ze stanowiska, będzie znakomicie. Ten cały Minchin był lepszy, ale cóż... Szybko umarł. - uśmiechnęła się.
Kiedy Blaise odpowiedział na jej zaczepkę z zapałem równym jej zapędom, posłała mu najszczerszy uśmiech zadowolenia. Właśnie dlatego Blaise Argent był tak fascynujący - nie tylko umiał się z nią dogadać, ale był też w stanie zapewnić jej odpowiednie zajęcie.
- Stoi - odpowiedziała, puszczając do niego oko. - Nie mamy nic do stracenia, a jeszcze więcej do zyskania, prawda? Poza tym... Damy radę bez problemu, a i Coin nie będzie mieć powodu do narzekań.
Powrót do góry Go down
the leader
Blaise Argent
Blaise Argent
https://panem.forumpl.net/t1110-blaise-argent
https://panem.forumpl.net/t2291-blejz#31637
https://panem.forumpl.net/t1332-blaise-argent
https://panem.forumpl.net/t2001-zapiski-blejza
https://panem.forumpl.net/t1338-blaise
https://panem.forumpl.net/t1447-blaise-argent
Wiek : 31
Zawód : przedstawiciel Dystryktu 7, śledczy w stopniu oficera
Przy sobie : paczka papierosów, telefon komórkowy, broń + magazynek (15),
Znaki szczególne : kilkudniowy zarost.
Obrażenia : częste bóle brzucha

Blaise Argent - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Blaise Argent   Blaise Argent - Page 2 EmptyWto Lip 15, 2014 9:58 pm

Temat Reiven , jej osiągnięć i doświadczeń był dla nich jak rzeka. Gdyby Blaise należał do tych mężczyzn, którzy wymieniają ploteczki przy kawie, kto wie, może pociągnęliby go bardziej. Prawda była taka, że darzył Ruen szacunkiem na tyle dużym, by powstrzymać się od, cóż, nazywajmy rzeczy po imieniu – obrabiania jej tyłka. Dlatego jedynie uśmiechnął się, słysząc słowa Catrice i skomentował jej w znacznie lżejszy sposób.
- Zamiast kwestionować jej stanowisko w pogawędce, siedząc na wygodnych krzesłach w kuchni, powinniśmy po prostu podjąć jakieś kroki – wzruszył ramionami, chwytając za swój kubek. Chociaż w środku czuł się tak samo podekscytowany tą sprawą, musiał podchodzić do niej dojrzalej. Sukces nie czekał za każdym rogiem.
Upił kolejny łyk czarnej kawy i już wiedział, że nie da rady usnąć dziś wcześnie. Może to i lepiej, dokończy zabawę w papierach, by jutro sfinalizować swoje śledztwo, podjąć ostateczne decyzje i skierować swoją uwagę na nowy projekt.
- Ach te dziewiętnastolatki – zażartował, puszczając Catrice oczko. Doskonale wiedział, co miała na myśli, ale nic nie szkodziło na przeszkodzie, by trochę się z nią podroczyć – Wybadajmy nastroje w pracy i zobaczmy, co da się z tym zrobić. Gdybyśmy mieli kogoś na jej stanowisko, sprawa byłaby prostsza.
Nawet nie przyszło mu do głowy, by samemu starać się o wygryzienie Reiven ze stołka, dowodzenie Strażnikami Pokoju było w tym momencie zbyt ryzykownym zajęciem. Argent nie był aż tak ambitny, by zgłosić się na ochotnika do posprzątania tego bajzlu. Przynajmniej nie na tę chwilę.
- W takim razie jutro dowiemy się, kogo należy uwolnić od tego obowiązku i zdobędę dla nas odpowiednie zezwolenia – zapewnił, potakując mimowolnie głową – Już dawno nie zaopatrywałem się w arsenale – przyznał z błyskiem w oku, jakby tęsknił za tego typu rozrywką. Kto wie, co czekało na niego w ramach śledztwa w sprawie Larousse? Mogło to być zarówno zlecenie jego życia, jak i takie, które naraziłoby je na ogromne nie bezpieczeństwo. Ale kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana, prawda?
Powrót do góry Go down
the leader
Catrice Tudor
Catrice Tudor
https://panem.forumpl.net/t1914-catrice-tudor
https://panem.forumpl.net/t741-catrice
https://panem.forumpl.net/t1285-catrice-tudor
https://panem.forumpl.net/t1231-you-saw-her-walking-over-poison-ivy-leaves
https://panem.forumpl.net/t740-catrice
https://panem.forumpl.net/t3453-kwatera-catrice-tudor#55562
Wiek : 20
Zawód : Strażnik Pokoju [dawniej morderca]
Przy sobie : Mundur, kamizelka kuloodporna, krótkofalówka, telefon komórkowy. Broń palna, dwa magazynki, paralizator,
Znaki szczególne : BIały mundur, długie włosy, słodki uśmiech, zawiązany czarny męski krawat na prawym nadgarstku
Obrażenia : -

Blaise Argent - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Blaise Argent   Blaise Argent - Page 2 EmptyPią Lip 18, 2014 12:05 pm

Im dłużej siedziała w towarzystwie Argenta w jego domu, Catrice zaczęła odnosić dziwne wrażenie, że byłby on lepszym współlokatorem niż Salinger, którego od momentu powrotu z misji nie widywała prawie wcale. Wciąż pamiętała wystraszoną twarz chłopca-artysty, gdy chwyciła go za brodę i zmusiła, by na nią patrzył. Słodki, niewinny młodzieniec, któremu mogła odebrać życie w ułamku sekundy; jednak w jakiś dziwny sposób czuła więź pomiędzy nim a Josephem. O mało co nie westchnęła z tylko sobie znanych powodów, zagryzła jednak dolną wargę i upiła jeszcze nieco kawy.
- Masz rację - mimowolnie powtórzyła za nim wzruszenie ramion, dodając do tego niewinną minę. W jej myślach kłębiło się to, że w wypadku Igrzysk ona i Ruen musiałyby być mentorkami, co z pewnością oznaczałoby spotkania na losowaniach trybutów, bankietach, ucztach i pokazach. No i zawsze pozostawały umówione wcześniej spotkania z potencjalnymi sponsorami, w których mentorzy musieli uczestniczyć - chyba, że mieli naprawdę gdzieś swoich podopiecznych.
- Dziewiętnastolatki są takie złe? - zaśmiała się, lekko stukając kubkiem z kawą o jego kubek; ot, lekki przyjacielski gest. Zazwyczaj używała tego na organizowanych przez Snowa bankietach, jeśli uczestniczyli w nich inni mordercy. Znienacka też poczuła gdzieś w okolicy brzucha lekki, stopniowo rozlewający się ból, który zignorowała. To nie było nic ważnego, ot, kolejna mała wada bycia kobietą (pierwszą było to przeklęte szufladkowanie płci pięknej, z czym chętnie walczyła za pomocą broni), wystarczyło do skrzywienia się.
Słowa Blaise'a skusiły ją do odpięcia noża od paska spodni. Powoli wysunęła go z pokrowca i ułożyła na lśniącym blacie, przecierając boczne ostrze rękawem. Miała niesamowity pociąg do tej właśnie broni, wręcz idealnej i przyjemnej, dobrze leżącej w jej smukłych dłoniach.
- Nie martw się o dostęp do arsenału, Blaise - przeciągnęła w ustach jego imię, stukając paznokciami wpierw w rękojeść, a potem o blat. - To mamy już załatwione po pewnej... misji w kanałach. Raczej pomóż mi załatwić możliwość wyniesienia większej ilości broni niż po dwie sztuki dla nas obojga, skoro już mamy zapolować - kąciki jej ust uniosły się w leciutkim, słodko-gorzkim uśmiechu, godnym małego mordercy. Chciała rozpocząć to polowanie jak najszybciej, ale wiedziała, że warto czekać... Zwłaszcza, gdy będzie się mordować w tak doborowym towarzystwie.
Powrót do góry Go down
the leader
Blaise Argent
Blaise Argent
https://panem.forumpl.net/t1110-blaise-argent
https://panem.forumpl.net/t2291-blejz#31637
https://panem.forumpl.net/t1332-blaise-argent
https://panem.forumpl.net/t2001-zapiski-blejza
https://panem.forumpl.net/t1338-blaise
https://panem.forumpl.net/t1447-blaise-argent
Wiek : 31
Zawód : przedstawiciel Dystryktu 7, śledczy w stopniu oficera
Przy sobie : paczka papierosów, telefon komórkowy, broń + magazynek (15),
Znaki szczególne : kilkudniowy zarost.
Obrażenia : częste bóle brzucha

Blaise Argent - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Blaise Argent   Blaise Argent - Page 2 EmptyNie Lip 20, 2014 1:34 pm

Blaise niestety nie szukał współlokatorów, wiedział doskonale, że nie nadawał się do dzielenia mieszkania. Własne cztery kąty zapewniały odpowiednią dozę prywatności, nikt niepowołany nie zaglądał do dokumentów, w zlewie nie walały się sterty brudnych kubków... Wszystko było tak, jak zarządził Argent, a on lubił być panem własnego losu i własnego mieszkania.
O Igrzyskach nie wiedział nic, przynajmniej oficjalnie. Jeśli Alma Coin planowała coś takiego to na pewno podzieliła się nowiną ze swoimi najbardziej zaufanymi pracownikami. Czy Blaise do nich należał? To już była jego tajemnica, w razie czego nie zamierzał podejmować tematu tej wątpliwej rozrywki dla mas.
Odpowiedział podobnym uśmiechem, gdy Catrice trąciła jego kubek.
- Niektóre bywają przekonane o własnej wyższości - Argent zawadiaka nie mógł sobie odpuścić tego uśmieszku, ale wiedział doskonale, że panna Tudor nie odniesie wrażenia, jakoby to ją właśnie opisał. - Ale co ja tam mogę wiedzieć.
Towarzystwo, w którym się obracał, charakteryzowała nieco wyższa średnia wieku, a Catrice była jedną z jego najmłodszych znajomych. Oczywiście Blaise należał do tych otwartych umysłów, które uważały, że o dojrzałości nie musi świadczyć metryczka. I tego się trzymajmy.
- Zobaczymy, co da się zrobić - mruknął, spoglądając z lubością na jej nóż. Choć z bronią palną radził sobie całkiem nieźle, to biała od zawsze stanowiła jego ulubioną, bez dwóch zdań. - Możemy zaszaleć i zgarnąć trochę granatów.
Może był to niewinny żart, a może śmiała propozycja. Nie wiedział przecież, co czeka ich przy okazji odkrywania tajemnic Larousse'a. Kto wie, czy nie będą potrzebowali czegoś o większym kalibrze lub sile rażenia? Dlatego właśnie należało rozgryźć całą sprawę jak najszybciej.
- Jutro przejmujemy dokumenty, zakopiemy się w nie po uszy i rozwiążemy to raz dwa - oznajmił pewnym głosem, jakby to wszystko dokładnie tak miało się potoczyć.
Powrót do góry Go down
the leader
Catrice Tudor
Catrice Tudor
https://panem.forumpl.net/t1914-catrice-tudor
https://panem.forumpl.net/t741-catrice
https://panem.forumpl.net/t1285-catrice-tudor
https://panem.forumpl.net/t1231-you-saw-her-walking-over-poison-ivy-leaves
https://panem.forumpl.net/t740-catrice
https://panem.forumpl.net/t3453-kwatera-catrice-tudor#55562
Wiek : 20
Zawód : Strażnik Pokoju [dawniej morderca]
Przy sobie : Mundur, kamizelka kuloodporna, krótkofalówka, telefon komórkowy. Broń palna, dwa magazynki, paralizator,
Znaki szczególne : BIały mundur, długie włosy, słodki uśmiech, zawiązany czarny męski krawat na prawym nadgarstku
Obrażenia : -

Blaise Argent - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Blaise Argent   Blaise Argent - Page 2 EmptyPon Lip 21, 2014 2:29 pm

Catrice zastanawiała się nad Igrzyskami. Jeśli znów się odbędą, czy Coin ponownie obsadzi ją w roli mentorki, czy pozwoli tylko trenować trybutów? Nikt nie wiedział, czy Chantelle Troy wróci na swoje stanowisko - dziewczyna jakby zapadła się pod ziemię i nikt o niej nie słyszał. Dziewiętnastolatka poświęciła chwilę na wspominanie tej dziewczyny, której nadano przydomek "wybuchowa". Dawno jej nie widziała, naprawdę dawno... Szkoda. Miała wrażenie, że mogłyby być naprawdę dobrymi przyjaciółkami.
Słysząc głos Blaise'a, który wyrwał ją z zamyślenia, zrobiła minę. Miała rację co do mężczyzny, lekko wyluzowanego i zawadiackiego w tej samej chwili.
- Dzięki losowi, że nigdy nie miałam czasu na takie przekonania - upiła jeden z ostatnich łyków kawy i przeciągnęła się leniwie. - Blaise, muszę Ci przyznać, że robisz genialną kawę, dziękuję Ci.
Ale co ja tam mogę wiedzieć, serio? Panna Tudor nie czuła większego szacunku do znacznej ilości przedstawicieli rządu - ot, na przykład taki Larousse, podstarzały ojciec, którego pragnęła skasować, był dla niej równie ciekawy, co mucha, łażąca po szybie w upalny dzień; ot, taki robal, którego można zmiażdżyć gazetą w stylu "Capitol's Voice". Była też spora ilość osób, którymi nie-do-końca-otwarcie-gardziła, ukrywając to pod maską obojętności - na przykład Reiven Ruen, Levittoux czy jak jej tam, a właściwie ona i ten jej mały szczeniaczek z Trzynastki, zarażony diabeł wie jaką chorobą. No i ci, których lubiła, a także ci, którzy zaskarbili sobie jej szacunek - w tym przedziale plasował się właśnie Blaise Argent, na równi z Gerardem Ginsbergiem, Almą Coin i paroma innymi wybitnymi ludźmi, którzy dla Catrice byli wyjątkowi.
- Podoba Ci się? - zapytała z zadowoleniem, widząc jego spojrzenie. Delikatnie obróciła ostrze i przesunęła broń w stronę Argenta, posyłając mu delikatny uśmiech zachęty. - Pasuje do Ciebie, może powinnam Ci jeden taki podrzucić? I nie koniecznie granatów, chętnie ukradnę stamtąd jakiś porządny karabin. Pracowałam już z jednym, był... Bardzo zadowalającym narzędziem.
Mrugnięcie. Tyle wystarczyło, by sprzed jej oczu zniknął widok Tima Minchina, którego zabiła jednym strzałem w kręgosłup. Czysta, szybka śmierć, nie tak brutalna, jak te, które zadawała przed rebelią. Dopiła kawę i wstała od stołu, po czym odruchowo umyła kubek i wytarła go, odstawiając na czystym blacie naczynie.
- Dzięki, Blaise. - uśmiechnęła się, siadając z powrotem obok niego. - Mam nadzieję, że oddasz mi jakieś papiery, nie chcę, żebyś sam tonął w tej robocie. I może wpadniesz kiedyś do Salingera na obiad? Ja gotuję, nie dopuszczam go do kuchni. - posłała mu kolejny uśmiech, zawieszając wzrok na nożu.
To słodkie, że ktoś taki, jak Blaise Argent zapewniał jej rozrywkę.
Powrót do góry Go down
the leader
Blaise Argent
Blaise Argent
https://panem.forumpl.net/t1110-blaise-argent
https://panem.forumpl.net/t2291-blejz#31637
https://panem.forumpl.net/t1332-blaise-argent
https://panem.forumpl.net/t2001-zapiski-blejza
https://panem.forumpl.net/t1338-blaise
https://panem.forumpl.net/t1447-blaise-argent
Wiek : 31
Zawód : przedstawiciel Dystryktu 7, śledczy w stopniu oficera
Przy sobie : paczka papierosów, telefon komórkowy, broń + magazynek (15),
Znaki szczególne : kilkudniowy zarost.
Obrażenia : częste bóle brzucha

Blaise Argent - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Blaise Argent   Blaise Argent - Page 2 EmptyWto Lip 22, 2014 8:18 pm

Oficjalne zdanie Argenta na temat Igrzysk znał już chyba naprawdę każdy. Jego dwóch młodszych braci ginęło ku uciesze Kapitolu, więc czemu dzieciaki z Kolca mogły cieszyć się teraz wolnością. Oko za oko, ząb za ząb, tej zasady prawy i sprawiedliwy Blaise trzymał się tylko przy okazji Igrzysk własnie. Co ma być, to będzie, a plany Almy Coin zna w całości tylko ona sama. Nie było sensu dywagować nad nimi i przewidywać kolejne posunięcia pani prezydent, nie w takim momencie. Do tego przydałaby się wódka, nie kawa. Może innym razem?
- Może być i tak, że ktoś wcisnął Ruen na to stanowisko żeby szybko się jej pozbyć - mruknął jeszcze, bo nagle naszła go nieprzyjemna myśl. W rządzie nie brakowało intrygantów, a Argent miał nadzieję, że sam nigdy nie zostanie nazwany jednym z nich.
Komplement na temat kawy przyjął z lekkim skinieniem głowy, przecież to nie była wielka rzecz. Nasypać, zalać i podać - ot cała filozofia. Catrice jednak mile łechtała jego ego, dlatego nie odebrał tego absolutnie jako podlizywania, czy czegoś w podobnym stylu.
Przyglądał się nożowi, podczas gdy jego właścicielka zmywała po sobie kubek (nie musiała, ale przecież nie będzie wyrywał jej go z ręki). Zamyślił się i wyłączył na chwilę. Czy on sam byłby zdolny do zabicia kogoś na zlecenie Almy Coin? Dotychczas wykonywał jej polecenia bez mrugnięcia okiem, głównie dlatego, że w całej rozciągłości zgadzał się z panią prezydent i jej decyzjami. Co by było, gdyby kazała mu kogoś zlikwidować? Na to pytanie w tej chwili nie umiał sobie odpowiedzieć.
- Snajperki nie są dla mnie - przyznał szczerze, notując w myślach by jak najszybciej nadrobić zaległości na strzelnicy. Kto to widział, żeby dziewiętnastolatka celowała lepiej od swojego oficera. - Ale chętnie zaopatrzę się w podobny na naszej misji.
Już prawie słyszał te pochwały od Coin, już widział ten medal wręczany za zasługi dla Panem... Uśmiechnął się pod nosem.
- O to możesz być spokojna - zapewnił, wstając od stołu i odprowadzając Catrice przez salon do drzwi wyjściowych - Chociaż szybko możesz pożałować swojej decyzji, jeśli materiałów nie zebrało się kilka teczek, a kartonów.
Kto wie, jak dużo mieli na Larousse'a? Już wkrótce mieli się przekonać.
- Jeśli zapraszasz, to wpadnę, dawno nie jadłem niczego smacznego - otworzył jej drzwi i skinął głową na pożegnanie - Wyśpij się, jutro czeka nas intensywny dzień. Do zobaczenia.
Obserwował jeszcze, jak idzie przez jego podjazd i wsiada do taksówki, ale zanim samochód odjechał w stronę centrum, Blaise zdążył zamknąć drzwi.

| zt









Powrót do góry Go down
the leader
Blaise Argent
Blaise Argent
https://panem.forumpl.net/t1110-blaise-argent
https://panem.forumpl.net/t2291-blejz#31637
https://panem.forumpl.net/t1332-blaise-argent
https://panem.forumpl.net/t2001-zapiski-blejza
https://panem.forumpl.net/t1338-blaise
https://panem.forumpl.net/t1447-blaise-argent
Wiek : 31
Zawód : przedstawiciel Dystryktu 7, śledczy w stopniu oficera
Przy sobie : paczka papierosów, telefon komórkowy, broń + magazynek (15),
Znaki szczególne : kilkudniowy zarost.
Obrażenia : częste bóle brzucha

Blaise Argent - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Blaise Argent   Blaise Argent - Page 2 EmptyCzw Lip 24, 2014 8:55 pm

| szpital

Dzięki byciu pedantem, Blaise po raz kolejny miał uniknąć kompromitacji, tym razem objawiającej się w postaci przyprowadzenia gościa do nieuporządkowanego domu. Gratulował sobie tego w duchu podczas drogi powrotnej, choć dość szybko ta myśl wydała mu się infantylna i błaha, bo przecież było teraz tyle tematów, na które należało zwrócić uwagę. Zamach, poszukiwanie sprawcy, śmierć Josepha... wszystko to zeszło na drugi plan, gdy Cypriane potrzebowała pomocy, a on miał jej udzielić.
Sam nie wiedział, skąd wzięło się to nagłe poświęcenie dla sprawy. Próbował tłumaczyć to odpowiedzialnością za młodą dziewczynę, którą przecież osobiście wyniósł z panikującego tłumu. A może podłożem było tu dystryktowe wychowanie, dzięki któremu nie przesiąkł jeszcze rządowością i wciąż potrafił zachować się jak człowiek? Prawda leżała pośrodku, a dochodził do niej jeszcze jeden aspekt, taki, którego sam Argent na razie się nie domyślił.
Potrzebował po prostu kogoś, komu będzie mógł zaufać, nawet tak błahej sprawie jak przyprowadzenie do domu i pozostawienie na noc. Żyjąc w rządowym cyrku miał oczy dookoła głowy, był wyczulony na wszelkie podstępy, znał reputację wszystkich ludzi, którymi się otaczał i o każdym miał wyrobione zdanie. A Cypriane miała u niego czystą kartę, znał jedynie jej imię i nazwisko oraz jeden, smutny aspekt z historii - uczestnictwo w Igrzyskach Głodowych. Być może zaproszenie jej na noc było rozpaczliwą próbą nawiązania więzi z kimś, kto pozwoli mu choć na chwilę odetchnąć od rzeczywistości, ale póki co Argent widział w tym tylko próbę niesienia pomocy. I oby panna Sean nie pomyślała, że jest inaczej.
Wykupienie lekarstw i wydostanie się ze szpitala zajęło im trochę czasu, wszędzie kręcili się ludzie; czy to lekarze i pielęgniarki, czy poszkodowani w efekcie chaosu na placu. Kolejną chwilę spędzili oczekując na taksówkę, a podróż do domu minęła im we względnej ciszy, od czasu do czasu przerywana jedynie komunikacją z kierowcą bądź uprzejmymi pytaniami o stan zdrowia. Blaise otworzył przed swoim gościem drzwi wejściowe i po chwili znaleźli się w przedpokoju, a stamtąd powędrowali do salonu. Mężczyzna musiał uważać, by nie zostać uznanym przez natręta, gdyby w razie czego za często proponował Cypriane pomoc z przemieszczeniem się z miejsca na miejsce. Żebra musiały ją boleć, ale nie mógł jej przecież we wszystkim wyręczać, bo gdyby ktoś tak zachowywał się względem niego, mógłby poczuć się urażony.
- Rozgość się - powiedział więc z uśmiechem, wskazując ręką na kanapę, a drugą dłoń chowając za plecami, zaciskając w pięść i rozluźniając dwa razy, bo już chciał ją nastawić do pomocy dziewczynie - Kawy, herbaty, może czegoś zimnego? Wstawię wodę i zmienię pościel, a Ty pomyśl nad komplementem, jakim mogłabyś obdarzyć to idealnie czyste kawalerskie mieszkanie - zażartował i udał się w stronę do kuchni odbierając jej zamówienie.
Absolutnie nie traktował swoich słów jako próby flirtu, bo dziś miał stanowczo za wiele na głowie, by patrzeć na Cypriane jak na każdą kobietę wkraczającą w jego życie. Dziś traktował ją po prostu jako człowieka, a ludzie potrzebują w życiu odrobiny humoru.




Powrót do góry Go down
the civilian
Cypriane Sean
Cypriane Sean
https://panem.forumpl.net/t188-cypriane-sean
https://panem.forumpl.net/t272-cypriane
https://panem.forumpl.net/t1316-cypriane-sean
https://panem.forumpl.net/t573-cypri
Wiek : 18
Zawód : sprzedaję w Sunflower
Przy sobie : kapsułka z wyciągiem z łykołaków, leki przeciwbólowe, telefon komórkowy, dowód tożsamości
Znaki szczególne : zaawansowane sieroctwo
Obrażenia : częste bóle brzucha

Blaise Argent - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Blaise Argent   Blaise Argent - Page 2 EmptyPią Lip 25, 2014 4:00 pm

// szpital.

Droga do mieszkania Blaise'a upływa prawie w zupełnej ciszy, której nie próbuję przerywać, pogrążając się w myślach. Ulice są spokojne i zalane ciepłym światłem zachodzącego powoli słońca, jednak nie zauważam na nich zbyt wielu ludzi. Choć znajdujemy się w zupełnie innej części miasta, widmo wydarzeń na Placu Wyzwolenia wkradło się również tutaj - jest coś dziwnego w widoku pozamykanych sklepów i nielicznych przechodniów o lekko pobladłych twarzach, jakby niewidzialna, żelazna obręcz zacisnęła się na całym Kapitolu. Usilnie wmawiam sobie, że tylko mi się wydaje, lecz tak naprawdę w żaden sposób nie mogę pozbyć się wrażenia wzbierającego gdzieś we mnie niepokoju, który sam jest niczym żelazna obręcz. Moja dłoń nieustannie podąża ku kieszeni, by wyjąć z niej telefon, jednak w połowie drogi zmienia plany, zaciskając się ostatecznie na trzymanej na kolanach papierowej torbie z lekami. Upominam się w myślach, że moje zachowanie jest co najmniej głupie i już dawno powinnam sprawdzić, czy z garstką wytrzymujących jeszcze ze mną osób wszystko w porządku. Mimo to obawiam się momentu, w którym miałabym usłyszeć coś złego. Obawiam się chwili, kiedy rzeczywistość znów upomniałaby się o swoje prawa, sprowadzając mnie na ziemię. Dobrze wiem, że Los nie sprzyja nam tak często, jak go o to prosimy, raczej kpi z naszej naiwności i przekonania, iż wszystko będzie dobrze. Nie zdajemy sobie z tego sprawy do momentu, gdy wszystko zaczyna rozpadać się niczym domek z kart, a wtedy jest już za późno. Czy wolę w takim razie liczyć na to, że jedyną poszkodowaną podczas zamieszek osobą, na której mi zależy, jestem ja? Dotykając lekko palcami chłodnej szyby i przemykając wzrokiem po mijanych budynkach, wolę tak właśnie myśleć.
Gdy docieramy do mieszkania Blaise'a, mimowolnie przewracam oczami, kiedy mężczyzna otwiera przede mną drzwi i ledwo powstrzymuje się od zaproponowania mi pomocy, co widać bardziej, niż się wydaje. Wciąż czuję ból w klatce piersiowej i przy głębszym wdechu nieco się krzywię, ale na szczęście czuję się już bez porównania lepiej.
Przechodzę za mężczyzną do salonu, z ciekawością rozglądając się po mieszkaniu. Chyba nie spodziewałam się, w jakiej czystości będzie utrzymane, więc na mojej twarzy musi się zapewne malować wyraz lekkiego zaskoczenia. Nie chcę jednak, by Blaise poczuł się urażony, że oczekiwałam chaosu podobnego do tego, który panował na Placu Wyzwolenia, zatem szybko odwracam głowę, przyglądając się równo poukładanym na półkach książkom.
- Wystarczy woda. Chyba muszę zrobić użytek z tych leków - mówię, słysząc pytanie Argenta i wzdychając przy ostatnim zdaniu. - I nie wydaje mi się, żeby to mieszkanie było takie idealne. Tam w kącie jest trochę kurzu.
Opuszczam wzrok i kręcę głową jakby z rozczarowaniem, jednak zaraz później posyłam Blaise'owi rozbawiony uśmiech. Odnoszę wrażenie, że mężczyzna na równi z obowiązkami w pracy stawia porządek w domu, więc prawdopodobnie nie znajdę tutaj nawet najcieńszej warstwy kurzu. Kiedy Argent znika w kuchni, kładę torbę z lekami na stoliku, po czym siadam ostrożnie na kanapie i mimo głośnych oraz bolesnych protestów żeber podciągam kolana pod brodę. Nieco bardziej ośmielona niż przed chwilą, wodzę spojrzeniem po białych ścianach salonu i przeciągam dłonią po gładkim, jasnym obiciu kanapy.
Powrót do góry Go down
the leader
Blaise Argent
Blaise Argent
https://panem.forumpl.net/t1110-blaise-argent
https://panem.forumpl.net/t2291-blejz#31637
https://panem.forumpl.net/t1332-blaise-argent
https://panem.forumpl.net/t2001-zapiski-blejza
https://panem.forumpl.net/t1338-blaise
https://panem.forumpl.net/t1447-blaise-argent
Wiek : 31
Zawód : przedstawiciel Dystryktu 7, śledczy w stopniu oficera
Przy sobie : paczka papierosów, telefon komórkowy, broń + magazynek (15),
Znaki szczególne : kilkudniowy zarost.
Obrażenia : częste bóle brzucha

Blaise Argent - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Blaise Argent   Blaise Argent - Page 2 EmptyPią Lip 25, 2014 6:52 pm

Skoro jeszcze dziś wieczorem nadany miał zostać komunikat specjalny, każdy wyczuwał, że coś wisi w powietrzu. Co zadecyduje Alma Coin? Jaką taktykę podejmie pani prezydent? A może złapano już sprawcę i wkrótce zostanie on pociągnięty do odpowiedzialności? Blaise miał dziwne przeczucie, że to, co dziś usłyszy, może mieć wpływ na najbliższe miesiące jego pracy w siedzibie głównej. Prowadził obecnie dwa śledztwa, ale Coin z łatwością mogła przesunąć go do jakiegoś innego zadania. Telefon na szczęście milczał (na razie), więc Argent był dobrej myśli i mógł w pełni poświęcić się opiece nad swoim gościem.
Spędził w kuchni krótką chwilę, wyławiając z szafki butelkę z wodą i zanosząc ją razem ze szklanką do salonu, w którym rozgościła się Cypriane.
- Jeszcze nie wzięłaś leków, a już majaczysz, tam nie ma żadnego kurzu - udał oburzenie, stawiając przyniesione przedmioty na stoliku, ale już po chwili on także odpowiadał uśmiechem na uśmiech.
Nie tracił czasu i w momencie, gdy dziewczyna zajmowała się tymi wszystkimi tabletkami i syropami, powędrował do sypialni by zmienić pościel. Wyciągnął z komody jeden z elegantszych kompletów, choć nawet nie podejrzewał się wcześniej o jego o posiadanie. Być może był to jeden z tych prezentów od matki, które tak namiętnie wysyłała mu po osiedleniu się w stolicy. Wygrał walkę z poszewkami i z wyrazem zadowolenia wymalowanym na całej twarzy wyłonił się z sypialni tylko po to, przy przedefilować przez salon i zniknąć w łazience. Tam zlokalizował świeże ręczniki położył je w widocznym miejscu, nie miał jednak żadnych typowo damskich przyborów do kąpieli, więc najzwyklejsze mydło musiało tym razem wystarczyć, no chyba, że Cypriane chciała by jej włosy pachniały rano szamponem dla mężczyzn.
Upewniając się, że wszystko zostało zapięte na ostatni guzik, a jego gościowi niczego nie zabranie, wrócił do salonu, zmierzając powoli w stronę kanapy.
- A teraz najważniejsza kwestia - zaczął grobowym głosem, by już po chwili zdradzić się wesołymi ognikami w oczach - Kolacja. Jestem kulinarnym beztalenciem, ty nie możesz się męczyć, więc co zamawiamy?
Przez chwilę poczuł się tak, jakby po prostu to był kolejny spokojny wieczór, a mieszkanie odwiedzała dobra znajoma. Widmo Almy Coin i jej decyzji ciągle nad nimi wisiało, ale rozwiązywaniem rządowych problemów Blaise miał zająć się w nocy, gdy jego gość będzie już smacznie spał.
Nie chciał, by Cypriane czuła się niezręcznie lub miała go za wariata, który przyprowadza do domu młode dziewczęta, by bawić się z nimi w dom. Po prostu potrzebował w tej chwili odwrócenia uwagi, więc wszystkie wysiłki włożył odgrywanie wzorowego i wyluzowanego gospodarza.
- Jeśli nie zechcesz ze mną zjeść, zrozumiem - oznajmił już spokojnym i poważnym, choć wciąż przyjacielskim tonem - Mam nadzieję, że się nie narzucam, ale jeśli tak jest to daj znać.
Naskakiwaniem trudno było zjednać sobie ludzi, a Argent faktycznie mógł teraz wyglądać na takiego, który przedobrzył z kofeiną lub dopalaczami, a na dodatek spoufala się z dużo młodszą dziewczyną. Miał jednak nadzieję, że Cypriane nie odbiera tego w ten sposób.



Powrót do góry Go down
the civilian
Cypriane Sean
Cypriane Sean
https://panem.forumpl.net/t188-cypriane-sean
https://panem.forumpl.net/t272-cypriane
https://panem.forumpl.net/t1316-cypriane-sean
https://panem.forumpl.net/t573-cypri
Wiek : 18
Zawód : sprzedaję w Sunflower
Przy sobie : kapsułka z wyciągiem z łykołaków, leki przeciwbólowe, telefon komórkowy, dowód tożsamości
Znaki szczególne : zaawansowane sieroctwo
Obrażenia : częste bóle brzucha

Blaise Argent - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Blaise Argent   Blaise Argent - Page 2 EmptyPią Lip 25, 2014 9:55 pm

Czekając na Blaise'a, przeglądam zawartość papierowej torby ze szpitalnej apteki i odkrywam w niej dwa niewielkie pudełka - jedno z pastylkami na kaszel, drugie z lekami przeciwbólowymi. Obracam w dłoniach jasne, niewinnie wyglądające opakowanie i przypominam sobie, że jeszcze nie tak dawno stos podobnych piętrzył się w moim mieszkaniu, pomagając mi zagłuszyć wszelkie zmartwienia, kiedy te zaczynały robić się zbyt głośne. I choć obiecałam, że już nigdy nie sięgnę po białe tabletki, które kiedyś wpędziły mnie w nałóg, teraz mimo wszystko jestem usprawiedliwiona, by złamać dane sobie słowo.
Blaise zjawia się z powrotem w salonie, niosąc szklankę oraz butelkę wody, i od razu odpowiada na moje zarzuty odnośnie kurzu w jego mieszkania. Nie kryje scenicznego oburzenia, a chwilę później znów się uśmiecha.
- Nie majaczę. Tam jest cała góra kurzu - mówię, krzywiąc się z niesmakiem i z trudem powstrzymując od śmiechu. - Jeżeli go nie posprzątasz, będę musiała spać na korytarzu.
Dopiero kiedy Blaise wychodzi, pozwalam sobie na cichy chichot, chociaż rozsądek mówi mi z przyganą, że zachowuję się niczym głupiutka nastolatka, którą zresztą jestem. Milknę więc szybko. Czuję, jak płoną mi policzki, a gdy usiłuję zastanowić się, co takiego właściwie wyprawiam, nawet nie umiem sobie odpowiedzieć. Biorę głęboki wdech, starając się opanować, bo zdecydowanie nie chciałabym się zakrztusić podczas popijania leków wodą. Chwilę później sięgam po szklankę i napełniam ją, po czym wyjmuję z pudełek po jednej tabletce i przyglądam im się przez moment. Za ten czas w salonie znów pojawia się Blaise, a na twarzy mężczyzny maluje się głębokie zadowolenie. Gdy znika w innej części mieszkania, dochodzę do wniosku, że Argent chyba nie będzie spokojny, póki nie przygotuje absolutnie każdego pomieszczenia w domu specjalnie dla gościa. Wzdycham i kręcę lekko głową, bo moje wymagania wcale nie są tak duże, jak można byłoby się tego spodziewać po siedemnastolatce, a idąc stereotypami - blondynce. Skupiam jednak uwagę na trzymanych w dłoni lekach, po czym rzucając im ostatnie, nieco nieufne spojrzenie, połykam je i popijam wodą.
Blaise wchodzi ponownie do salonu i grobowym głosem pyta mnie o kolację, choć jego szaroniebieskie oczy błyszczą rozbawieniem, które szybko udziela się również mnie. Mimo to w tym samym momencie zauważam, że twarz Argenta lekko poważnieje. Chyba jako pierwszy z nas dwojga uświadomił sobie w końcu, że już od jakiegoś czasu zachowujemy się tak, jakby spora różnica wieku między nami przestała istnieć. I nawet mnie - uchodzącą na pierwszy rzut oka za tę bardziej lekkomyślną - zaczyna zastanawiać, jak wiele uśmiechów oraz żartów padło i czy nie przekraczamy przypadkiem jakiejś niewidzialnej granicy.
- Nie narzucasz się. Próbujesz być po prostu dobrym gospodarzem - odzywam się po dłuższej chwili, a rozsądek znów pyta mnie złośliwie, czy próbuję usprawiedliwić Blaise'a, czy może siebie samą. Przybieram podobny ton głosu co Argent, przyjazny, choć nie tak rozbawiony jak wcześniej. - Myślę, że każde kulinarne beztalencie potrafi zrobić kanapki, a na zamówione jedzenie czekalibyśmy długo. Chciałabym się po prostu wcześniej położyć.
Pozwalam sobie na lekki uśmiech, stwierdzając, że chyba obojgu nam będzie łatwiej, gdy pójdę już spać.
Powrót do góry Go down
the leader
Blaise Argent
Blaise Argent
https://panem.forumpl.net/t1110-blaise-argent
https://panem.forumpl.net/t2291-blejz#31637
https://panem.forumpl.net/t1332-blaise-argent
https://panem.forumpl.net/t2001-zapiski-blejza
https://panem.forumpl.net/t1338-blaise
https://panem.forumpl.net/t1447-blaise-argent
Wiek : 31
Zawód : przedstawiciel Dystryktu 7, śledczy w stopniu oficera
Przy sobie : paczka papierosów, telefon komórkowy, broń + magazynek (15),
Znaki szczególne : kilkudniowy zarost.
Obrażenia : częste bóle brzucha

Blaise Argent - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Blaise Argent   Blaise Argent - Page 2 EmptySob Lip 26, 2014 8:00 pm

Jego koledzy próbowali teraz pewnie zapanować nad chaosem, jaki powstał w wyniku zamachu na Placu, a on zaśmiewał się w najlepsze, na dodatek w towarzystwie nieletniej, która najbliższą noc spędzi w jego mieszkaniu. Być może już dawno powinien był pędzić do biura, spróbować pomóc ogarnąć cały zamęt lub po prostu być do dyspozycji. Nie zdecydował się jednak na żaden z tych kroków, bowiem rezygnacja z raz podjętej decyzji była dla niego prawie niemożliwa. Jeśli zdecydował się pomóc Cypriane, to to właśnie zamierzał dziś zrobić. Istnieją przecież telefony, gdyby był naprawdę niezbędny w pracy, na pewno otrzymałby wezwanie. Zresztą, dzisiejszy wieczór mógł być ostatnim, który spędzi w spokoju, a wszystko zależało od wieczornego orędzia pani prezydent.
I wtedy wreszcie nastąpił moment, w którym szerokie uśmiechy i luźno rzucane żarty przestały wydawać się odpowiednie, ta dziwacznie radosna atmosfera prysła niczym bańka mydlana, a Blaise i Cypriane przypomnieli sobie, jak wiele ich dzieli. Nie chodziło o metryki, choć ta różnica faktycznie była najbardziej widoczna, nawet gołym okiem. Czy pannę Sean krępował jego wiek? Argent wolał nie znać odpowiedzi na to pytanie, inaczej najprawdopodobniej po raz kolejny przesadziłby z opiekuńczością i tłumaczeniem się i wyszedłby na kompletnego szaleńca. Ostatnio przyzwyczaił się do towarzystwa Catrice, która była przecież niewiele tylko starsza od blondynki. Do obu miał nieco bardziej pobłażliwy stosunek, niż do reszty ludzkości, przypominały mu bowiem jego młodszych braci. Wiek nigdy nie był dla niego przeszkodą w zawieraniu znajomości, o ile w ogóle zdecydował się na taki ruch, znany ze swego kulawego obycia w kontaktach międzyludzkich. Domyślał się jednak, że niektórym może to przeszkadzać lub być źle odbierane.
Przyjął zamówienie na kanapki krótkim skinieniem głowy, choć wcale nie spochmurniał od nagłego przeskoku na bardziej oficjalną formę relacji. Przygotowując kolację wciąż miał przed oczyma rozbawioną twarz Cypriane i wcale nie wydało mu się to dziwne. Minął dłuższy moment, nim wszystkie składniki znalazły się na swoim miejscu, a kanapki wylądowały na talerzu. Tym razem nie pytał już, na co konkretnie miałby ochotę jego gość, nie tylko dlatego, że jego lodówka ograniczała się do posiadania żółtego sera, czerwonej papryki i polędwicy. Przygotował kilka wariantów i miał nadzieję, że któryś zasmakuje dziewczynie. Sam zdał sobie sprawę, że jest głodny dopiero wtedy, gdy talerz wylądował na stoliku w salonie.
- Smacznego - życzyło kulinarne beztalencie, serwując kanapki.
Nie chciał czynić sytuacji bardziej niezręczną, więc zamienił obserwację jedzącej Cypriane na podróż do sypialni w celu przeniesienia koca i laptopa kanapę w salonie. Wrócił po chwili ze wspomnianym ekwipunkiem pod pachą.
- Za tamtymi drzwiami masz już wszystko przygotowane, nie krępuj się i wołaj śmiało, gdyby coś było nie tak - nie chciał się wdawać w szczegóły. Wymówienie na głos tego, że będzie spała w jego sypialni, że znajdzie w niej też bezpośrednie drzwi do łazienki i świeże ręczniki, wydało mu się nagle dziwnie nie na miejscu, wciąż więc uśmiechał się uprzejmie, podłączając kabel od laptopa do gniazdka i kątem oka spoglądając na swojego gościa.


Powrót do góry Go down
the civilian
Cypriane Sean
Cypriane Sean
https://panem.forumpl.net/t188-cypriane-sean
https://panem.forumpl.net/t272-cypriane
https://panem.forumpl.net/t1316-cypriane-sean
https://panem.forumpl.net/t573-cypri
Wiek : 18
Zawód : sprzedaję w Sunflower
Przy sobie : kapsułka z wyciągiem z łykołaków, leki przeciwbólowe, telefon komórkowy, dowód tożsamości
Znaki szczególne : zaawansowane sieroctwo
Obrażenia : częste bóle brzucha

Blaise Argent - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Blaise Argent   Blaise Argent - Page 2 EmptyNie Lip 27, 2014 12:57 am

Wpatruję się zawzięcie we własne dłonie, jakby nagle stały się najbardziej interesującą rzeczą na całym świecie, starając się jednocześnie powstrzymać rumieniec wstydu wypełzający powoli na moje policzki. Serce zaczyna bić mi może nawet trochę zbyt szybko, kiedy uświadamiam sobie, jak właściwie wyglądam - chuderlawa nastolatka o rozczochranych blond włosach, posyłająca uśmiechy do dorosłego mężczyzny, którego ledwie zna. Choć kilka minut wcześniej prawie dusiłam się ze śmiechu, teraz ogarnia mnie tak wielkie poczucie wstydu, że nie umiem wydobyć z siebie głosu. Moje myśli rozbiegają się w popłochu na wszystkie strony, przynosząc po chwili stresujące pytanie, czy Blaise nie odniósł przypadkiem wrażenia, że próbuję z nim flirtować. Gdyby tak było, chyba nie umiałabym spojrzeć mu później w twarz.
Z drugiej strony ta bardziej naiwna część mnie chyba wciąż stara się wymyślić jakieś usprawiedliwienie - żartując i śmiejąc się, nie wyrządziliśmy przecież światu krzywdy. Ten dzień jest wystarczająco smutny, by za coś złego uznać próbę poprawienia go sobie chociaż w niewielkim stopniu.
Przygryzam lekko wargę, mimo wszystko dochodząc do wniosku, że moje usprawiedliwienia są równie żałosne co ja sama i lepiej, abym nie wypowiedziała ich na głos.
Gdy Blaise stawia na stoliku talerz z kanapkami, mruczę pod nosem coś na kształt dziękuję i od razu sięgam po jedną z nich, chcąc skupić na czymś uwagę. Prawie nie zwracam uwagi na to, co jem - może dlatego, że dopiero teraz zauważam, jak bardzo jestem głodna, a może po prostu wolę zjeść szybko kanapki i iść spać, uwalniając się od dziwnej ciszy, która zapadła w salonie.
Kiwam tylko głową, kiedy Argent wskazuje mi drzwi, po czym zajmuje się przyniesionym przed chwilą laptopem i kocem. Jest mi trochę głupio, że będzie musiał spędzić noc na kanapie, ostatecznie znacznie mniej wygodnej niż łóżko, lecz nie odzywam się ani słowem.
Kiedy kończę jeść, odkładam ostrożnie talerz na stolik i podnoszę torbę z lekami.
- To... dobranoc - wyduszam z siebie, rzucając Blaise'owi szybkie spojrzenie. Chyba na więcej nie umiem się zdobyć.
Wstaję, po czym kieruję się do wskazanych mi przez mężczyznę drzwi, gdzie odkrywam schludną - jakżeby inaczej - sypialnię oraz inne drzwi, prowadzące z kolei do łazienki. Kładę torbę na stoliku nocnym, krzywiąc się, gdy szeleści cicho, za co od razu upominam się w myślach. Nie mogę zachowywać się bezdźwięcznie niczym włamywacz, więc chcąc jakby dodać sobie otuchy, powracam do drzwi sypialni i zamykam je wyraźnie. Teraz, kiedy jestem już sama, przynajmniej łatwiej mi myśleć.
W łazience natrafiam na stos czystych ręczników, mydło i złożoną w kostkę pidżamę tak, pidżamę Blejza. Po krótkim prysznicu, który ostatecznie zmywa ze mnie nie tylko pył przeniesiony z Placu Wyzwolenia, ale i cały stres dzisiejszego dnia, przyglądam jej się przez chwilę, myśląc, jak głupio będę wyglądała w za dużych ubraniach. Za to też upominam się w myślach - przecież nikt nie będzie mnie oglądał. Szybko zakładam więc komplet składający się ze spodni, które ściągam mocno w pasie tasiemką z materiału, i zapinanej na guziki koszuli. Wisi na mnie niczym na strachu na wróble.
Płuczę usta wodą, po czym sięgam po jeszcze jeden ręcznik i przecieram nim mokre włosy, przeczuwając, że jutro będę musiała wyrwać ich co najmniej połowę, by choć trochę się uczesać. Składam równo oba ręczniki i kładę je na skraju wanny, a wracając do salonu, zbieram z podłogi swoje ubrania. Po krótkim namyśle robię z nimi to samo, co z ręcznikami, po czym odkładam stoisk na komodę.
Wykonawszy te wszystkie czynności, uświadamiam sobie, że z każdą chwilą coraz bardziej zamykają mi się oczy. Zmęczenie stopniowo przedziera się falami przez pulsujący, choć słaby ból żeber oraz skręconego nadgarstka, więc nie myśląc wiele, wpełzam do łóżka i owijam się chłodną kołdrą.
Po chwili zasypiam.
Powrót do góry Go down
the leader
Blaise Argent
Blaise Argent
https://panem.forumpl.net/t1110-blaise-argent
https://panem.forumpl.net/t2291-blejz#31637
https://panem.forumpl.net/t1332-blaise-argent
https://panem.forumpl.net/t2001-zapiski-blejza
https://panem.forumpl.net/t1338-blaise
https://panem.forumpl.net/t1447-blaise-argent
Wiek : 31
Zawód : przedstawiciel Dystryktu 7, śledczy w stopniu oficera
Przy sobie : paczka papierosów, telefon komórkowy, broń + magazynek (15),
Znaki szczególne : kilkudniowy zarost.
Obrażenia : częste bóle brzucha

Blaise Argent - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Blaise Argent   Blaise Argent - Page 2 EmptyNie Lip 27, 2014 9:33 pm

Problem Blaise'a polegał na tym, że mógł nie rozpoznać próby flirtu nawet gdyby była ona bardzo mało subtelna. Kilka ostatnich lat swojego życia poświęcił wyłącznie rebelii i na inne sprawy po prostu nie starczyło mu czasu, wyzbył się pewnych przyzwyczajeń. Nawet Melanie musiała dać mu znać niemal wprost, że jest zainteresowana czymś więcej, niż tylko pracą, bo sam zorientowałby się o tym o wiele za późno. A przypadek z Mallory w windzie tylko potwierdzał fakt, że Argent na kobietach nie znał się wcale.
- Dobranoc - odpowiedział więc z uśmiechem na twarzy, odprowadzając Cypriane wzrokiem.
Gdy zamknęły się za nią drzwi sypialni, powoli podniósł się z kanapy i odniósł talerz po kanapkach do kuchni, by pozmywać go przed całkowitym zanurzeniem się w sprawach pracy. W kuchni spędził jednak tyle czasu, również podjadając z lodówki, że gdy wrócił do salonu, z łazienki nie dochodził już dźwięk prysznica. W momencie, gdy zdał sobie sprawę, że nasłuchuje, natychmiast potrząsnął głową, zgasił światło i zasiadł na kanapie, kładąc sobie laptop na kolanach, a telefon odkładając na bezpieczną odległość.
W sieci wrzało po zamachu, ale u Verite nie pojawił się jeszcze żaden paszkwil, choć nie sprawiło to wcale, że Blaise poczuł ulgę. Miał nadzieję, że chociaż Capitol's Voice stanie na wysokości zadania i opisze rzeczywiste zdarzenia na placu, nie próbując ukryć nieudolności niektórych służb. Lowell był posłusznym pieskiem, ale do idioty jednak było mu daleko.
Argent nie zauważył nawet, kiedy zmęczenie zaczęło wygrywać. Odłożył laptop, ruszył do łazienki i wziął błyskawiczny prysznic, by potem przebrać się w dresowe spodnie i ułożyć się na kanapie. Wciąż oczekiwał komunikatu telewizyjnego pani prezydent, ale był coraz bardziej senny, w końcu przymknął jedno oko, potem drugie...
Ocknął się, gdy twarz Almy Coin spoglądała na niego z ekranu telewizora, zaprogramowanego na odbieranie rządowych audycji. Mężczyzna natychmiast zsunął koc na bok i podniósł się do pozycji siedzącej, wpatrzony uważnie w swoją szefową.
W miarę padania z jej ust kolejnych słów, Argent miał coraz dziwniejsze przeczucie, że zaraz wydarzy się coś niespodziewanego. I rzeczywiście.
- ...zorganizowanie Siedemdziesiątych Szóstych Głodowych Igrzysk.
Dopóki nie wypuścił głośno powietrza, nie wiedział nawet, że wstrzymywał oddech. Jego dłonie momentalnie powędrowały na skronie, rozmasowując je delikatnie, bowiem w jego myślach już rozpoczęła się batalia o słuszności zorganizowania kolejnych Igrzysk. To jasne, że należało jak najszybciej zlikwidować Kwartał, ale przecież w pamięci mężczyzny żywo zapisały się wydarzenia z zakończenia poprzedniej imprezy, zamach na moście, czwórka zwycięzców, uwolnienie winnych i Snowa... Blaise wierzył jednak w Almę Coin i skoro zdecydowała się ona na podjęcie takiego kroku, na pewno przemyślała go dokładnie, a on jutro w pracy będzie musiał poznać jej motywy. I tyle.
Powrót do góry Go down
the civilian
Cypriane Sean
Cypriane Sean
https://panem.forumpl.net/t188-cypriane-sean
https://panem.forumpl.net/t272-cypriane
https://panem.forumpl.net/t1316-cypriane-sean
https://panem.forumpl.net/t573-cypri
Wiek : 18
Zawód : sprzedaję w Sunflower
Przy sobie : kapsułka z wyciągiem z łykołaków, leki przeciwbólowe, telefon komórkowy, dowód tożsamości
Znaki szczególne : zaawansowane sieroctwo
Obrażenia : częste bóle brzucha

Blaise Argent - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Blaise Argent   Blaise Argent - Page 2 EmptyPon Lip 28, 2014 5:18 pm

Budzą mnie dźwięki hymnu.
Gdy otwieram oczy, panujące w pokoju ciemności umykają powoli przed moim wzrokiem, przywołując w mroku niewyraźne kontury mebli. Przez krótką chwilę wierzę nawet, że to jedynie kolejny sen, jednak szybko naiwną nadzieję zagłusza kaskada dźwięków. Gorączkowy galop serca, zdający się z każdą sekundą dudnić coraz głośniej. Szelest, z jakim moje palce zaciskają się kurczowo na poduszce. Świst wciąganego do płuc powietrza. Echo spanikowanych, krążących mi w głowie myśli, które - wyrwane z cichego i spokojnego snu - nie potrafią choć na moment się zatrzymać. Prawie nie zauważam, że wstrzymuję oddech, jakby w oczekiwaniu na cios, póki nie zaczyna mi brakować powietrza.
Leżę przez dłuższą chwilę w bezruchu, wpatrując się w odległy, zagubiony w ciemnościach kraniec pokoju. Sekundy biegną powoli, a ja żałuję, że nie dostrzegam nigdzie zegarka, by sprawdzić, czy nie zmieniły się przypadkiem w wieki. Moje serce powoli zwalnia, wybijając już tylko nerwowy rytm, wraz z którym narasta we mnie niepokój. Skrywałam go zbyt długo i zbyt głęboko, a teraz nie potrafię schować głębiej, więc pozwalam mu opanować każdą spłoszoną myśl w mojej głowie, jaka podąża do salonu, skąd najprawdopodobniej dobiegają odgłosy telewizora. Wsłuchuję się w niewyraźne dźwięki hymnu, a gdy ten w końcu cichnie, rozlega się kobiecy głos. Wyłapuję zaledwie pojedyncze słowa, lecz nie zwracam na to większej uwagi - bez wątpienia w Panem jest tylko jedna osoba, która układa zdania tak, jakby rzeźbiła w lodzie. Alma Coin.
Nie zastawiając się długo, wstaję nieco chwiejnie z łóżka i robię kilka kroków w stronę drzwi. Kiedy moja dłoń dotyka chłodnej klamki, czuję pierwsze ostre igły strachu, przeszywające mnie boleśnie. Ignoruję je z trudem, lecz w rzeczywistości wiele bym dała, aby pogrążyć się znów we śnie. I w niewiedzy.
Zaciskam usta w wąską linię, po czym wychodzę na korytarz, cicho zamykając za sobą drzwi. Chociaż od salonu nie dzieli mnie więcej niż kilkanaście kroków, stawiam je z wysiłkiem. Tym samym, z którym próbuję powstrzymać strach, kiedy docierają do mnie słowa Almy Coin. Nie powiedziała jeszcze nic konkretnego, a już tracę pewność, czy chcę wysłuchać jej do końca.
Blaise siedzi na kanapie, wpatrując się uważnie w ekran telewizora, na którym gości surowa twarz prezydent. Nie odzywam się ani słowem, stając nieco dalej, lecz po raz pierwszy w pełni dociera do mnie, że cokolwiek powie Coin, zapewne mężczyzna zgodzi się z nią. Należy do rządu, a kobieta, której nienawidzę za każde kłamstwo, każde cierpienie i każdą krzywdę, jest jego szefową.
Odwracam wzrok od Argenta akurat w momencie, gdy po krótkiej ciszy Alma Coin znów się odzywa.
Spływające z jej ust słowa są niczym zatrute sztylety. Znika gdzieś poczucie bezpieczeństwa i nadzieja, że wszystko skończy się dobrze - w tym momencie moje dwa osobiste kłamstwa ponownie okazują się być jedynie bezsensowną próbą zamknięcia sobie oczu na rzeczywistość. Być może Siedemdziesiąte Szóste Głodowe Igrzyska są ceną za uciekanie z niej, karą nie dla opozycjonistów, a dla ludzi uparcie trzymających się naiwności, takich jak ja. Mogę winić tylko siebie - z wilgotnymi, nierozczesanymi włosami, w za dużej pidżamie i z bladą, drżącą twarzą wyglądam niczym dziecko, które właśnie uświadomiło sobie, że cały czas było oszukiwane w zabawie wyłącznie z powodu własnej głupoty.
- Jestem żałosna - odzywam się cicho wbrew sobie, kręcąc głową. Nie myślę o tym, że Blaise może mnie usłyszeć. Nie próbuję powstrzymać tych słów. Jedynie owijam się ciasno ramionami, jakbym lada moment miała się rozpaść na kawałki.
I może rzeczywiście się rozpadnę.
Powrót do góry Go down
the leader
Blaise Argent
Blaise Argent
https://panem.forumpl.net/t1110-blaise-argent
https://panem.forumpl.net/t2291-blejz#31637
https://panem.forumpl.net/t1332-blaise-argent
https://panem.forumpl.net/t2001-zapiski-blejza
https://panem.forumpl.net/t1338-blaise
https://panem.forumpl.net/t1447-blaise-argent
Wiek : 31
Zawód : przedstawiciel Dystryktu 7, śledczy w stopniu oficera
Przy sobie : paczka papierosów, telefon komórkowy, broń + magazynek (15),
Znaki szczególne : kilkudniowy zarost.
Obrażenia : częste bóle brzucha

Blaise Argent - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Blaise Argent   Blaise Argent - Page 2 EmptyPon Lip 28, 2014 10:41 pm

Wyłączył czujność, skupiając się wyłącznie na słowach pani prezydent i analizując konsekwencje, jakie mogły one ze sobą nieść. Zakończył się okres zaostrzania rygoru w Kwartale, Alma Coin podjęła stanowcze działania, dając wyraźny sygnał, że nie będzie negocjować z terrorystami. Czy miała w zanadrzu jeszcze jakieś asy? Argent był tego pewien, choć nie dostąpił zaszczytu ich poznania, był przecież zwykłym oficerem, a ślepe wspinanie się po drabinie kariery nigdy nie należało do jego ulubionych zajęć.
Zauważył, że nie jest sam w pokoju, gdy Cypriane szepnęła coś pod nosem. Natychmiast odwrócił głowę i dojrzał, jak obejmuje się ramionami, stojąc niewielki kawałek od kanapy. W przydużej pidżamie, z wilgotnymi włosami i smutną miną, wyglądała tak, jak skrzywdzona mała dziewczynka. Blaise nie usłyszał jej słów i być może dlatego wyciągnął błędne wnioski, ale domyślił się, że musiała oglądać transmisję Coin razem z nim.
Tym razem musiało obyć się bez pocieszających uśmiechów i żartów, bo żadne z nich ewidentnie nie miało na nie ochoty. Argent nie mógł się jednak powstrzymać przed komentarzem, więc po zakończeniu orędzia nie wyłączył telewizora, by móc widzieć swoją rozmówczynię.
- Nie martw się, jesteś bezpieczna - powiedział pewnym głosem, naiwnie sądząc, że panna Sean mogła obawiać się ponownego wylosowania i wzięcia udziału w Igrzyskach.
Była teraz jedyną osobą, z którą mógł porozmawiać o decyzjach pani prezydent, ale Blaise nie był pewien, czy na pewno może z nią na ten temat rozmawiać. Nie chciał sprawiać jej przykrości, narzucać własnego punktu widzenia... a może bał się, że ma całkiem odmienne zdanie i ono z miejsca ustawi ich po przeciwnej stronie barykady? W tym temacie Cypriane miała nad nim zdecydowaną przewagę, wiedziała bowiem, komu jest posłuszny i co może, a czego nie powinna przy nim mówić.
- Na tym placu były przecież setki ludzi - rzucił po prostu, adresując swoją wypowiedź kompletnie w przestrzeń - Ruch oporu działa zbyt chaotycznie. To zwykli zamachowcy, a nie opozycja.
Mówił tak, jakby wygłaszał właśnie powszechnie znaną prawdę. Cypriane mogła podjąć temat i wdać się w długą polemikę, ale mogła też po prostu słuchać, bowiem nie było to wszystko, co Argent miał do powiedzenia.
- Moi bracia i przyjaciele ginęli na Arenie, bo tłum potrzebował corocznej rozgrywki. Kolejne Igrzyska nawet w połowie temu nie zadośćuczynią.
Miejsce na przeciwległym fotelu wciąż było wolne, ale nie wskazał go swojemu gościowi, nie chciał, by dziewczyna czuła się w jakikolwiek sposób zobowiązana do rozmowy. On musiał po prostu wyrzucić swoje żale, by choć trochę sobie ulżyć. Niestety, z marnym skutkiem.




Powrót do góry Go down
the civilian
Cypriane Sean
Cypriane Sean
https://panem.forumpl.net/t188-cypriane-sean
https://panem.forumpl.net/t272-cypriane
https://panem.forumpl.net/t1316-cypriane-sean
https://panem.forumpl.net/t573-cypri
Wiek : 18
Zawód : sprzedaję w Sunflower
Przy sobie : kapsułka z wyciągiem z łykołaków, leki przeciwbólowe, telefon komórkowy, dowód tożsamości
Znaki szczególne : zaawansowane sieroctwo
Obrażenia : częste bóle brzucha

Blaise Argent - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Blaise Argent   Blaise Argent - Page 2 EmptyWto Lip 29, 2014 6:18 pm

Żałuję, że nie zostałam w pokoju, kupując sobie kilka godzin nieświadomości.
Mogłam zawrócić, położyć się z powrotem do łóżka i starać się zasnąć, jakby dźwięki hymnu nigdy mnie nie obudziły, jakbym nie usłyszała słów, które padły przed chwilą z ust prezydent Coin. Może ucieczka od prawdy jak zwykle nie zmieniłaby wiele - zaledwie odwlekła w czasie nieuniknione - lecz w tym momencie dałabym wszystko, aby dostać jeszcze jedną szansę. Wykorzystałabym ją bez wahania, choć wiem, że za unikanie prawdy zawsze płacę większą cenę, niż mnie na to stać. A mimo to uparcie nie chcę przestać. Boję się po prostu konsekwencji, boję się chwili, gdy przyjdzie mi się skonfrontować z rzeczywistością, lecz dopiero teraz uświadamiam sobie, iż stawiając jej czoła, wcale nie jest lepiej. I może tak naprawdę nigdy nie będzie.
Gdy Blaise odwraca głowę, spoglądając na mnie, uciekam szybko wzrokiem, wbijając go w jakiś odległy punkt na ścianie. Nie chodzi jednak o to, że prezentuję się głupio w pidżamie Argenta, a sam mężczyzna jest tylko w spodniach od dresu. Nagle dociera do mnie, jak wielkim błędem było odezwanie się i ujawnienie tym samym swojej obecności. Przez żal, który nie zdołał jeszcze przeminąć, powoli przebija się pełna strachu myśl, że muszę być ostrożna. Ogłoszenie Igrzysk rzuciło między nas bombę i naprawdę niewiele trzeba, aby ta wybuchła. Mam przed sobą oficera, człowieka należącego do rządu, przy którym zbyt niebezpieczne byłoby pozwolenie sobie na szczerość, jeżeli chodzi o moje poglądy. I któremu być może nie powinnam ufać.
Kiedy po chwili słyszę jego zapewnienie, że jestem bezpieczna, kiwam tylko sztywno głową, powstrzymując się od rozżalonego prychnięcia. Nie grozi mi wylosowanie podczas Dożynek, ale nikt, kto znajduje się w Kwartale i jest w wieku od czternastu do dwudziestu lat, nie ma takiej gwarancji. Poza tym zbyt szybko wzrasta liczba osób z KOLCa, na których mi zależy.
Słucham w milczeniu Blaise'a, wciąż na niego nie patrząc. Wiele rzeczy jest w stanie mnie zdradzić - nieznaczne drgnięcie policzka, cień krzywego, błąkającego się na twarzy uśmiechu, nawet samo spojrzenie. Dlatego staram się przybrać obojętną maskę, by Argent niczego się nie domyślił.
- Zwykli zamachowcy - powtarzam po nim głucho. Nie twierdzę jednak, że nie ma racji - w wyniku zamieszek musiało zginąć wiele niewinnych osób, a jeszcze więcej zostało zapewne rannych.
Pogrążam się znów w milczeniu, lecz nie trwa ono długo. Kiedy słyszę następne słowa Blaise'a, znikąd pojawia się we mnie złość, która powoduje, że odwracam gwałtownie głowę w jego stronę. Choć przez kilka sekund współczuję mężczyźnie utraty rodziny, uczucie to zagłusza gniew. Coś krzyczy we mnie, bym się opanowała, bym nie mówiła absolutnie nic, czego mogłabym później żałować, ale nie potrafię znieść kolejnego absurdu.
- Teraz to my jesteśmy tłumem potrzebującym corocznej rozrywki. Nawet nie corocznej - odzywam się, a głos drży mi lekko przy drugim zdaniu. Kiedy milknę, dopiero wtedy zdaję sobie sprawę, co powiedziałam, ale mimo wszystko jest już za późno, by ugryźć się w język. Szkarłat wypełza powoli na moje policzki, po czym znika, ustępując miejsca bladości. Kręcę z roztargnieniem głową. - Zapomnij, że cokolwiek mówiłam.
Powrót do góry Go down
the leader
Blaise Argent
Blaise Argent
https://panem.forumpl.net/t1110-blaise-argent
https://panem.forumpl.net/t2291-blejz#31637
https://panem.forumpl.net/t1332-blaise-argent
https://panem.forumpl.net/t2001-zapiski-blejza
https://panem.forumpl.net/t1338-blaise
https://panem.forumpl.net/t1447-blaise-argent
Wiek : 31
Zawód : przedstawiciel Dystryktu 7, śledczy w stopniu oficera
Przy sobie : paczka papierosów, telefon komórkowy, broń + magazynek (15),
Znaki szczególne : kilkudniowy zarost.
Obrażenia : częste bóle brzucha

Blaise Argent - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Blaise Argent   Blaise Argent - Page 2 EmptySro Lip 30, 2014 2:22 pm

I to by było na tyle, jeśli chodzi o chęć zaufania drugiej osobie, którą Blaise tłumaczył sobie wcześniejsze przywiązanie do spotkania z Cypriane. Gdy tylko pojawił się temat Igrzysk, od razu zaczęły ujawniać się też inne, dotychczas skrzętnie ukrywane, omijane bądź bagatelizowane. Nie było już miejsca na uśmiechy i udawanie, że różnica wieku nie istnieje, bo przecież z każdym można się dogadać. Mężczyzna miał jasne i wyjątkowo wyraźne poglądy polityczne, jego gość na pewno o tym już wiedział, ale w momencie, gdy dziewczynie wymknęło się ostatnie zdanie, Argent zaczął zastanawiać się, z kim naprawdę ma do czynienia.
Czyżby Cypriane Sean, Zwyciężczyni Igrzysk sprzed dwóch lat, mentorka sprzed roku i ofiara systemu Snowa, nie stała teraz po jedynej słusznej stronie Almy Coin? Czyżby nie podobały jej się rządy obecnej pani prezydent? A może po prostu chciała przetestować jego samego?
- A więc nie uważasz Igrzysk za dobre rozwiązanie - nie silił się nawet, by zabrzmiało to jak pytanie.
Z jednej strony zawsze dopuszczał do siebie możliwość, że jego rozmówca może mieć inne zdanie (łaskawca), ale nie mógł uwierzyć w to, że akurat ona ze wszystkich ludzi nie chciała się mścić na mieszkańcach dawnego Kapitolu. Może chodziło o to, że trybuci byli w jej wieku, a nawet starsi, a może wiek w ogóle nie miał tu nic do rzeczy.
Chciał poznać motywy Cypriane, ale jednocześnie obawiał się, że jeśli zaryzykują pełną szczerością, ich relacja może potoczyć się w nieciekawym kierunku. W momencie, gdy uświadomił sobie, że obawia się o to ostatnie, mało brakowało, a ugryzłby się w język.
- Jesteśmy tylko tłumem, który pragnie zemsty. Brud pozwala sobie na zbyt wiele - nie przebierał w słowach, ale nawet gdyby miał pojęcie, że po drugiej stronie muru znajduje się ktoś ważny dla Cypriane, nie cofnąłby swoich słów.
Wyprostował się już całkowicie, odrzucając koc gdzieś na bok kanapy. Nie był zły ani nawet poddenerwowany, ale jego chłodna obojętność na pewno nie poprawiała atmosfery w salonie. Sięgając po butelkę z wodą, spojrzał na swoją rozmówczynię uważnie, próbując wybadać, jak bardzo uraziły ją jego słowa. Nie planował tego, dzisiejszy dzień i tak był zbyt abstrakcyjny, by wciąż mieć pod kontrolą swoje słowa i myśli. Nawet Argent już tego nie potrafił.
Chaos na placu, chaos w jego głowie po śmierci znajomego. Tylko w domu udawało mu się jeszcze zgrywać stanowczego, niezłomnego mężczyznę. Póki co.
- Masz kogoś za murem? - dopiero gdy zadał to pytanie zdał sobie sprawę, jak niewłaściwie ono zabrzmiało. Było już jednak za późno żeby się wycofać, więc odważnie spojrzał jej w oczy, wzywając do szczerej odpowiedzi. Choć gdyby kazała mu się odczepić, też na pewno zarobiłaby kilka punktów.



Powrót do góry Go down
the civilian
Cypriane Sean
Cypriane Sean
https://panem.forumpl.net/t188-cypriane-sean
https://panem.forumpl.net/t272-cypriane
https://panem.forumpl.net/t1316-cypriane-sean
https://panem.forumpl.net/t573-cypri
Wiek : 18
Zawód : sprzedaję w Sunflower
Przy sobie : kapsułka z wyciągiem z łykołaków, leki przeciwbólowe, telefon komórkowy, dowód tożsamości
Znaki szczególne : zaawansowane sieroctwo
Obrażenia : częste bóle brzucha

Blaise Argent - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Blaise Argent   Blaise Argent - Page 2 EmptySro Lip 30, 2014 8:40 pm

Krew szumi mi w uszach tak głośno, że zagłusza łomoczące dziko w piersi serce i przez moment jestem prawie pewna, iż hałas ten da się słyszeć w całym mieszkaniu. Powietrze z trudem dociera do moich płuc, a może raczej to ja nie pozwalam mu tam dotrzeć, obawiając się kolejnych słów, które mogłabym później powiedzieć. Zresztą już żałuję tych poprzednich.
Gniew powoli ustępuje, pozostawiając w każdej mojej myśli zimny i wręcz obezwładniający strach. Jedyny ruch, na jaki sobie pozwalam, to zaciśnięcie mocniej palców na ramionach, niemalże w obronnym geście. Nie odrywam też wzroku od Blaise'a, wiedząc, że mężczyzna przygląda mi się uważnie. Być może już jestem na straconej pozycji - ile przesłuchań Argent ma za sobą i jak szybko prawda wyjdzie na jaw?
Niepokoi mnie to, iż zaczęłam myśleć o naszej rozmowie w kategorii przesłuchania.
Czuję się prawie jak w uliczce przed kilkoma dniami, gdy stanęłam oko w oko z Gerardem Ginsbergiem i chociaż uczucie to pod wieloma względami jest błędne, po prostu nie mogę się go ot tak pozbyć Ciężar oraz głośne echo słów, które powiedziałam, zdają się wracać do mnie za każdym razem zwielokrotnione. Nie wiem, ile czasu mi zostało, nim przybrana na twarz kamienna maska popęka i odpadnie, uwalniając targające mną emocje. Jestem zła, że dałam im sobą zawładnąć, tak naprawdę dobrze wiedząc, z jaką łatwością mogą zdradzić i mnie, i moje myśli.
- Po prostu są inne, równie dobre rozwiązania, które nie wymagają następnego przelewu krwi - odzywam się, z wysiłkiem utrzymując spokojny ton głosu. Nie mogę nadać swoim słowom gniewnej czy oskarżycielskiej nuty, bo nie przyniosłoby to niczego dobrego. Boję się jednak reakcji Blaise'a. - Które nie wymagają upodabniania się do nich.
Akcentuję wyraźnie ostatnie słowo, niemal nieświadomie przywołując w myślach odległe wspomnienie parady trybutów 74. Głodowych Igrzysk, zamieszania, błysku kosztownych strojów, podekscytowanego tłumu, który czekał z niecierpliwością, aż znajdziemy się na arenie. Wspomnienie tysięcy twarzy i tysięcy par śledzących nas oczu - wrogo, oceniająco, z podziwem, niesmakiem, całą gamą uczuć. Niekoniecznie ze współczuciem.
Może w tym, co powiedziałam, nie było wcale zbyt wiele kłamstwa.
Wrażenie to rozwiewa się jednak szybko, gdy docierają do mnie następne słowa Blaise'a. Czuję się tak, jakby ktoś właśnie mnie spoliczkował, choć udaje mi się nie skrzywić. Nie mogłabym. Nie powinnam.
Postanawiam nie odpowiedzieć dla własnego dobra.
Nie mam jednak aż tyle szczęścia, kiedy ciszę w końcu przerywa pytanie, którego zupełnie się nie spodziewałam, a które prawie wytrąca mnie z równowagi. Mrugam kilkakrotnie, napotykając uważny wzrok Blaise'a - mężczyzna patrzy mi prosto w oczy i teraz jakiekolwiek kłamstwo przyjdzie mi z jeszcze większym trudem.
Zbieram w sobie wszystkie siły.
- Nie mam tam nikogo. Ale przecież zawsze możesz mnie sprawdzić.
Wymuszam na swoim głosie lodowate brzmienie, myśląc o niewzruszonej twarzy prezydent Coin, o Willu, którego ze ściśniętym sercem nazwałam nikim, o każdej fałszywej przepustce autorstwa Johanny i o wszystkim, co sprawia, że nienawidzę muru wznoszącego się na krańcu miasta.
Moje myśli są zakazane i nie powinny istnieć, ale stanowią jedyną rzecz, jaka daje mi w tym momencie siłę.
Powrót do góry Go down
Sponsored content

Blaise Argent - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Blaise Argent   Blaise Argent - Page 2 Empty

Powrót do góry Go down
 

Blaise Argent

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 3Idź do strony : Previous  1, 2, 3  Next

 Similar topics

-
» Blaise Argent
» Blaise Argent
» Cyprian Sean & Blaise Argent & MG
» Blaise
» Vivian - Blaise

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Panem et circenses :: Kapitol :: Dzielnica Południowa :: Mieszkania-