Spotkanie z mentorką nie zadziałało na nią korzystnie, w żadnym wypadku. Nie czuła się ani trochę pewniej, ba! Może nawet jeszcze bardziej zwątpiła w swoje powodzenie. Jej harda mina mówiła jednak coś zupełnie innego. Miętowe spojrzenie omiotło beznamiętnie swojego stylistę po czym ponownie skryło się za powiekami. Zacisnęła mocno usta. Równie mocno zacisnęła swoje pięści.
- Nie wyjdę w różu. - stanowczy głos dziewczęcia sprawił, że na twarzy jednej ze stylistek zawitał smutek, tak ogromny, a jednak będący jedynie namiastką jej rozpaczy.
- Dobrze! - bąknął urażony stylista - W takim razie radź sobie sama! W różu wyglądałabyś niesamowicie! - podsunął tylko i ponownie zatopił palce w jej włosach. - A może by tak ponętne loki? Co ty na to? - zagadnął głosem wesołym jak przed kłótnią odnośnie koloru kostiumu. Rosa znów wywróciła oczami.
- Czy nie mogę wyglądać po prostu jak ja? - była kompletnie zrezygnowana, jej głos brzmiał chwilowo jak typowy głos szesnastolatki czyli kompletnie nie podobnie do jej normalnego zachowania, normalnego tonu, na chwilę obecną była kimś kim nigdy nie chciała być - Prooooooooooszę... - błagalne spojrzenie spoczęło na dwójce stylistów. Niska kobieta o turkusowych, krótkich włosach ułożonych tak, że przypominały kocie uszy wydawała się niesamowicie sympatyczna, dlatego też Rosana chwyciła ją za rękę - Nie chcę udawać kogoś kim nie jestem i nie byłam. - och tak, trik uderzający prosto w serce, zadziałał dokładnie tak jak sobie tego życzyła. Kobietka pogłaskała ją po dłoni i pociągnęła mężczyznę w stronę wyjścia.
- Okej, dziecino, masz wolną rękę, ale... ale gdybyś potrzebowała pomocy jesteśmy za drzwiami! - widać było, że nie chce opuszczać tego pomieszczenia, że chce wziąć udział w kreowaniu kostiumu. Rosana jednak miała już swoją wizję, i zgrabnymi ruchami przelała ją na papier. Rysunek był koślawy, ale kiedy po trzydziestu minutach zawołała stylistów do siebie obydwoje, chociaż niechętnie zgodzili się na projekt. Oczywiście nie obyło się bez negocjacji, w zamian za brak diademu na głowie i srebrnych tatuaży na całym ciele Rosana miała nałożyć lśniącą chustę przypominającą nieco welon. Na taką koncepcję mogła przystać, ba! Pomysł wydawał jej się bardzo dobrym uzupełnieniem całości.
Po kilku godzinach cały komplet trybutki był gotowy, wisiał na wieszaku czekając aż właścicielka założy go na siebie. Kiedy to się stało długie, szczupłe dłonie niewielkiej kobiety splotły się za plecami Rosy, trzymając ją w ciasnym uścisku.
- No! - rzuciła tylko i zaklaskała w dłonie - Nie wygląda źle! - klepnęła mężczyznę w ramię. "Nie.... nie wygląda" pomyślała, uśmiechając się do swojego lustrzanego odbicia.
kolorowy szkic kostiumu na paradę