IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Pokój Fransa - Page 4

 

 Pokój Fransa

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next
AutorWiadomość
the civilian
Frans Lyytikäinen
Frans Lyytikäinen
https://panem.forumpl.net/t1955-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t3422-relacje-fransa
https://panem.forumpl.net/t1264-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t853-frans-violator
https://panem.forumpl.net/f68-violator
Wiek : 34
Zawód : właściciel VIolatora, sutener
Przy sobie : Dowód, faje, zapalniczka, zezwolenie na broń, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, zdobiony sztylet, latarka, scyzoryk, gaz pieprzowy
Znaki szczególne : Niewyspana, zmęczona morda, która chce ci wpierdolić

Pokój Fransa - Page 4 Empty
PisanieTemat: Pokój Fransa   Pokój Fransa - Page 4 EmptyPon Maj 27, 2013 5:09 pm

First topic message reminder :

Nieodpowiednim osobom wstęp wzbroniony.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość
the civilian
Frans Lyytikäinen
Frans Lyytikäinen
https://panem.forumpl.net/t1955-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t3422-relacje-fransa
https://panem.forumpl.net/t1264-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t853-frans-violator
https://panem.forumpl.net/f68-violator
Wiek : 34
Zawód : właściciel VIolatora, sutener
Przy sobie : Dowód, faje, zapalniczka, zezwolenie na broń, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, zdobiony sztylet, latarka, scyzoryk, gaz pieprzowy
Znaki szczególne : Niewyspana, zmęczona morda, która chce ci wpierdolić

Pokój Fransa - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Fransa   Pokój Fransa - Page 4 EmptyNie Kwi 13, 2014 7:15 pm

Violator niebezpiecznym miejscem? Nie… no skądże! Przecież to taki piękny teatro-baro-burdel, że nigdzie indziej takiego drugiego nie ma! Jest niepowtarzalny, ma wspaniałą atmosferę, choć generalnie jest tu biednie i nieco drogo, ale trzeba walczyć o jakieś środki do życia i utrzymania lokalu prawda? Może inaczej… jest to genialne miejsce, bardzo przyjemne dla tych, którzy nie wychylają się za bardzo i nie chcą zaszkodzić Fransowi lub komuś, na kim by mu mogło zależeć (ekonomicznie – przede wszystkim).

Racją było jednak to, że panowie Strażnicy nieco zbłądzili i to za bardzo… lub też zwyczajnie zagalopowali się w swoich poczynaniach albo nie znali schematu według jakiego powinni postępować tutaj, na tym bezbożnym terytorium. Strach tego kolesia, którego Frans dręczył kawałkiem mózgu był wystarczającym przykładem tego, co się dzieje, kiedy ktoś nie potrafi się zachować dostatecznie przyzwoicie… no i nie wspominajmy o tych kolejnych trupach w wojnie Violator kontra Coin.

A Frans miał wiele pomysłów, które chciał wykonać… wpierw jednak trzeba było zająć się jedynym żyjącym Strażnikiem na terytorium byłego niszowego teatru. Uśmiechał się nieprzyzwoicie w stronę jegomościa i delikatnie przejeżdżał mu po twarzy kawałkiem mózgu jego szefa.

Mphm – mruknął tylko w odpowiedzi do Rose. Główkował co zrobić z jedynym żyjącym fantem na tej jakże wspaniałej loterii chwilowego szczęścia. – Tak, tak, weź mundury – zaśmiał się. – Weź też paru zaufanych ludzi z którymi pójdziesz do tej… knajpki – nie miał pojęcia jak określić tę knajpkę Dory czy jakkolwiek miała na imię jej właścicielka. – A ja pobawię się z jegomościem i potem go doniosę… O, Rose! Przy okazji weź kup jakąś dużą kopertę... nie! Weź kup pudełko i parę ozdób! Zaczynamy wojnę… prawda, panie Niemowo? – puknął Strażnika palcem w miejsce, gdzie mniej więcej znajdowało się jego serce.

Frans zwyczajnie chciał się wyraźnie wyżyć, poznęcać i poćwiczyć coś, czego nie robił od dawna. Ba, chciał nawet zrobić prezent Coin, jako że miał już po dziurki w nosach tego całego beznadziejnego traktowania… no bo jak tak można! On jej płaci podatki, napierdala nadgodziny, a ona i tak chce zniszczyć jedno ze swoich źródeł finansowych? Otóż będzie miała swoją wymarzoną wojnę, którą zapewne chciała sprowokować już na początku tego całego przewrotu we władzy!

Nie bój się, nie bój, będzie boleć tylko przez kilka godzin, ale pomyśl, że zrobisz to w imię Odyna i wszystkich Asów, i Wanów! – pogłaskał Strażnika po twarzy. Wyprostował się, przechylił na krótko głowę, a następnie kopnął jegomościa z glana w twarz, tak żeby zemdlał. A następnie przełożył go przez ramię i zaczął iść w stronę drzwi. – Jakby co, będę w kuchni.

/Teoretycznie zu kuchnia gehen, praktycznie Frans wybiera się po kuchni do DR, Buggying Snow
Powrót do góry Go down
the civilian
Helen Favley
Helen Favley
https://panem.forumpl.net/t2318-tabitha-gautier
https://panem.forumpl.net/t2322-tabbstytutkowe-biznesy
https://panem.forumpl.net/t2319-tabitha-gautier
Wiek : 20
Zawód : pracownica kawiarni 'Vanillove'
Przy sobie : dowód tożsamości [Helen Favley], breloczek z kluczami, gotówka, okulary przeciwsłoneczne -> wszystko w przepastnej torbie
Znaki szczególne : potrójna blizna (jak po szponach) w kolorze malinowym na lewym boku szyi
Obrażenia : amnezja (bardzo ciekawe "obrażenie" xD)

Pokój Fransa - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Fransa   Pokój Fransa - Page 4 EmptyNie Sie 03, 2014 10:01 pm

/kilka dni po wydarzeniach w mieszkaniu

Teoretycznie swoisty powrót Amandy do świata żywych powinien przynosić Tabithcie same pozytywne skutki i odczucia. Teoretycznie... W praktyce bowiem ani myślało być tak łatwo. Jeśli miała być ze sobą szczera, a była z niej przecież osoba częstokroć wręcz aż nazbyt szczera, można powiedzieć, że do bólu... Jeśli właśnie miała być, musiała sama przed sobą przyznać, że wcale nie było lepiej.
Już na samym początku, po tej chwilowej uldze i napadzie radości, wiedziała naturalnie, że nie będzie im łatwiej. Zwłaszcza podczas tego pierwszego okresu, w którym musiała wytłumaczyć wszystko siostrze. Najlepiej jak najdelikatniej, lecz tutaj zwyczajnie nie dało się być jakimś pieprzonym motylkiem, który muska człowieka skrzydełkami po policzkach i kojącym głosem przedstawia aktualną sytuację.
Sytuację będącą tak do dupy, jak to tylko możliwe było, a może nawet jeszcze bardziej. No... Bo w końcu... Jak może zareagować dosyć delikatny człowiek, na dodatek po przebytej ciężkiej chorobie, któremu nagle uderza się prosto w twarz informacją, że jego gówniane życie ma mieć teraz swe miejsce już w zupełnej gnojowni? I że, według jakże wspaniałej i dobrotliwej władzy!, ludzie w tym miejscu nie zasługują nawet na miano bydła?
Starczy chyba powiedzieć, że to nie były łatwe rozmowy. Ani dla Tabby, ani jej bliźniaczki, ani też dla nikogo, kto później musiał znosić fatalny humor tej pierwszej. Bowiem Tabitha przeżywała to wszystko nadzwyczaj mocno i chyba nic nie było w stanie tego zmienić. To było jak przeżywanie początków w Kwartale na nowo, jednak z tą różnicą, że teraz odczuwała jeszcze większe poczucie winy. Mimo że jej siostra przyjęła to w dosyć dobry sposób i nie zaczęła nagle rzucać talerzami w co popadnie czy coś.
Głównie chyba z braku porządnych talerzy w mieszkaniu, które dostały nóżek i wyniosły się gdzieś wraz z resztką zastawy stołowej, kredensem, lampką nocną, wazonem na kwiaty, dwoma szafkami, najładniejszym tabithowym szalem, trzema starannie chowanymi, do czasu! KOLCowicze wszystko wyniuchają!, maleńkimi buteleczkami alkoholu i odrobiną suszonych ziół... To było tak abstrakcyjne, że aż mogło się wydawać zabawne. Przynajmniej na samym początku, bo później wszystko było już jak najbardziej negatywne.
Łącznie z proszeniem sąsiadów o przenocowanie u siebie Amandy, resztki honoru Tabithy kazały jej nie żebrać o nic więcej i spędzić noc w nadpalonym mieszkaniu, oraz pobudką w śmierdzącym spalenizną pokoju i powolnym przypominaniem sobie wszystkich wydarzeń z ubiegłego wieczoru. Nawrót w pamięci tamtych scen był do tego stopnia nieprzyjemny, że nawet w tym momencie przechodził ją dosyć nieprzyjemny dreszcz.
A zwłaszcza już na wspomnienie o tym, że prawie zbratała się ze swym wrogiem. Nawet w celu zapewnienia Mandy lepszych warunków, a co za tym idzie - lepszego życia, to było takie... Złe i wprawiające ją w coś w rodzaju obłędu. Do tego stopnia, że na samą myśl o współpracy z Valeriusem robiło jej się już wybitnie niedobrze. Dlatego też szukanie wyjścia, w którym nie byłaby dłużniczką tego bydlaka, było dla niej rzeczą całkowicie naturalną. Wszystko. Byleby nie to.
Po raz kolejny zostawiła więc Amandę pod bacznym okiem sąsiadki w ich wieku i z obietnicą załatwienia w zamian jej kilku drobnych sprawunków, a po tym udała się na poszukiwanie wszystkich możliwych opcji, jakie tylko mogły pomóc jej odwołać umowę z Angelinim i jednocześnie nic na tym nie stracić.
O dziwo!, jedna z najgenialniejszych myśli ostatniego czasu przyszła jej tuż po wyjściu z budynku. I Tabby miała szczerą nadzieję, że to właśnie było poszukiwane wyjście doskonałe. Z taką też nadzieją udała się więc do Violatora i teraz właśnie stała przed odpowiednimi drzwiami, pukając niezbyt natarczywie, ale jednak na tyle wyraźnie, by nie wychodzić na strachliwą panienkę. Co jak co, ale nie bała się otwarcie prosić Fransa o przysługę. Nawet tak dużą. Bardziej już obawiała się odmowy.
Powrót do góry Go down
the civilian
Frans Lyytikäinen
Frans Lyytikäinen
https://panem.forumpl.net/t1955-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t3422-relacje-fransa
https://panem.forumpl.net/t1264-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t853-frans-violator
https://panem.forumpl.net/f68-violator
Wiek : 34
Zawód : właściciel VIolatora, sutener
Przy sobie : Dowód, faje, zapalniczka, zezwolenie na broń, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, zdobiony sztylet, latarka, scyzoryk, gaz pieprzowy
Znaki szczególne : Niewyspana, zmęczona morda, która chce ci wpierdolić

Pokój Fransa - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Fransa   Pokój Fransa - Page 4 EmptyPon Sie 04, 2014 8:29 pm

/Załóżmy, że kilka godzin po tym jak Mathias ostrzelał Violator

Był zdenerwowany, zezłoszczony i miał wszystkiego dosyć. Nigdy nie spodziewałby się takiego chamstwa, takiej obelgi od swojego ulubionego pracownika. W takim razie czego mógł spodziewać się od reszty? Brakowało mu słów i wiary w ludzkość. Spodziewał się albo fali zwolnień na żądanie, albo strachu, albo obelg… Tak czy siak – wszystko to mogło być „plamami” na wizerunku jego i Violatora. Dobrze, że przynajmniej zareagował wielokrotnym wystrzałem ze strzelby, choć nie spodziewałby się, że będzie musiał jej użyć na Mathiasie.

Od momentu kiedy zamknął balkon, kiedy nie miał zamiaru nikogo wpuścić do biura – siedział w swoim ulubionym, starym krześle i myślał. Co zrobić? Jak się zachować? Jak mieć wciąż klientów? Co zrobić ze zdewastowanym klubem? Na Odyna… a żyrandol!... Przecież to właśnie ta gigantyczna lampa, pozostałość po dawnym teatrze była między innymi wizytówką lokalu. Trzeba będzie zamknąć lokal i posprzątać wszystko – to z kolei oznaczało drobne straty. Przeklęty le Brun. Gdyby tylko wiedział, że nie zrobił krzywdy Fransowi, a innym pracownikom. Ech! Co za idiota!

Godziny mijały, a Lyytikäinen zaangażował się w papierkową robotę. Trzeba będzie wydać jakieś oświadczenie, wstrzymać nieco ruch w Violatorze na parterze, a rozruszać ten ruch na piętrze. Strażnicy Pokoju zapewne długo będą się z tego powodu cieszyć. Co najmniej! Pracował i pracował… aż nagle ktoś zapukał do drzwi biura. Nie był to na pewno żaden pracownik, bo ci użyliby kodu (odpowiedniego sposobu pukania). Kto to był?

Wstał, mimo wszystko, jakby zaintrygowany czy czasem jakiś Strażnik nie przyszedł na zwiady czy coś w tym stylu. Ku swojemu zdziwieniu ujrzał kobietę, młodą, aż nazbyt młodą, ale nie wpuścił jej jeszcze do środka. Chciał wiedzieć kim jest i po co tu przyszła.

Frans Lyytikäinen, właściciel pubu i klubu muzycznego „Violator”, w czym mogę pomóc? – Wymienił formułkę.
Powrót do góry Go down
the civilian
Helen Favley
Helen Favley
https://panem.forumpl.net/t2318-tabitha-gautier
https://panem.forumpl.net/t2322-tabbstytutkowe-biznesy
https://panem.forumpl.net/t2319-tabitha-gautier
Wiek : 20
Zawód : pracownica kawiarni 'Vanillove'
Przy sobie : dowód tożsamości [Helen Favley], breloczek z kluczami, gotówka, okulary przeciwsłoneczne -> wszystko w przepastnej torbie
Znaki szczególne : potrójna blizna (jak po szponach) w kolorze malinowym na lewym boku szyi
Obrażenia : amnezja (bardzo ciekawe "obrażenie" xD)

Pokój Fransa - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Fransa   Pokój Fransa - Page 4 EmptyPon Sie 04, 2014 11:51 pm

Personaliów właściciela tego miejsca nie sposób było chyba nie znać. Nawet sama Tabitha, a nie była przecież osobą jakoś nad wyraz mocno wściubiającą nos tam, gdzie to nie było konieczne, słyszała je na tyle często, że myśl o proszeniu o przysługę w takim a nie innym miejscu... Cóż, przyszła do niej jakoś samoistnie, nawet bez większego myślenia.
O zgrozo!, nie było też wtedy nawet najmniejszego rozkminiania tego, co mogłaby powiedzieć, by nie wypaść na zupełną idiotkę, która szuka jakiegoś naiwniaka, bo potrzebuje akurat środków pieniężnych. Oczywiście, jej samej nigdy by nawet przez myśl nie przeszło stwierdzenie, że faktycznie "szuka naiwniaka", jednak gdy tak teraz myślała...
To zdecydowanie mogło wyglądać na coś właśnie w tym stylu, bo przecież zazwyczaj nie przychodziło się do całkowicie sobie nieznanych osób z takimi prośbami. Ha! Nawet do bliskich znajomych czy też rodziny niezbyt często można było pójść z czymś takim, bowiem ci w nadzwyczaj wielu wypadkach okazywali się zwykłymi mojkami i skąpcami, którzy prędzej ucięliby sobie całkowicie specjalnie łapsko i wydali fortunę na przyszycie go niż pożyczyli kilka groszy.
A w wypadku, gdy jeszcze ci znajomi są przyjaciółmi z Kwartału... Już zupełnie szkoda gadać. Ważniejsze zresztą było raczej to, że ani myślała iść do kogoś jej znanego. Nie ze względu na jakieś tam wybitnie wybujałe poczucie własnego honoru czy coś w ten deseń, bo dla Mandy bywała w stanie chować ów honor w kieszeń, a koronę zrzucać z głowy o wiele bardziej niż często.
Nawet nie myślała o nich ze względu na jedną, nadzwyczaj prostą, prawdę. Sami ledwo posiadali fundusze na zapewnienie sobie odpowiedniego życia. A przynajmniej - tak odpowiedniego, jak tylko to było możliwe. Nie chciała i nie zamierzała namawiać ich do pożyczki, którą nawet nie wiedziała kiedy będzie mogła spłacić.
Co innego już rozmowa z, a przynajmniej tak słyszała, z jedną z prawdziwych grubych ryb w KOLCu. Przed tym się nie wahała. Nawet po krótkim przemyśleniu wszystkich za i przeciw. Wiedziała, że będzie walczyć o swoje mimo wszystko. I miała szczerą nadzieję, że tym razem nie zawiedzie, bo Mandy...
Zwyczajnie nie mogła wrócić do domu jako życiowa sierota, bo jej siostra potrzebowała tego, co tylko Tabitha mogła jej zapewnić. No, w pewnym sensie Valerius też i to z większą łatwością, jednak Tabby nie chciała zniżać się do jego poziomu. Po głębszym przemyśleniu, cóż, zwyczajnie nie mogła. Była to kwestia resztek jej honoru i godności, które z pewnością współpraca z Angelinim zmiotłaby z powierzchni planety już doszczętnie.
Czekała przez chwilkę, by wreszcie się doczekać. Pytania... Przygryzła dolną wargę i przeczesała palcami końcówki włosów zebranych w kucyk, czując wreszcie tę odrobinę strachu, ale starając się nie dać tego po sobie poznać. Nie była przecież jakąś wystraszoną dziewczynką, a można powiedzieć, że wręcz przeciwnie.
Zazwyczaj się nie bała, więc dlaczego by miała teraz? Uniosła głowę, prostując plecy, które mimowolnie wcześniej przygarbiła. Obyła się bez westchnięcia czy odchrząknięcia, ale i też bez zwyczajowego przywitania, bo to najwyraźniej mężczyzna pominął, a ona nie była przecież jakąś grzeczną uczennicą i nie rozmawiała z wielkim-i-złym profesorem.
- Tabitha Gautier, właścicielka dziewięćdziesięciu dziewięciu problemów i jeszcze jednego. - Odpowiedziała, uśmiechając się nieznacznie. - Jakkolwiek to brzmi, chciałabym porozmawiać o interesach. - Stwierdziła zwyczajnie, oddychając powoli w duchu.
- I dobry wieczór. - Dodała po chwili, wciąż czesząc palcami włosy.
Powrót do góry Go down
the civilian
Frans Lyytikäinen
Frans Lyytikäinen
https://panem.forumpl.net/t1955-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t3422-relacje-fransa
https://panem.forumpl.net/t1264-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t853-frans-violator
https://panem.forumpl.net/f68-violator
Wiek : 34
Zawód : właściciel VIolatora, sutener
Przy sobie : Dowód, faje, zapalniczka, zezwolenie na broń, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, zdobiony sztylet, latarka, scyzoryk, gaz pieprzowy
Znaki szczególne : Niewyspana, zmęczona morda, która chce ci wpierdolić

Pokój Fransa - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Fransa   Pokój Fransa - Page 4 EmptySro Sie 06, 2014 10:00 pm

Był wyraźnie niezadowolony z tego powodu, że ktoś mu przerwał kolejną godzinę kontemplacji. Na jego czole pojawiła się przerażająca zmarszczka, z jego oczu biła dziwna, złowroga energia. Jednakże, potencjalnemu klientowi nie mógł odmówić spotkania, w szczególności kiedy mógł za niedługo stracić nie tylko chętnych do korzystania z usług „Violatora”, ale także personelu, który w każdej chwili mógł się zwolnić. Wszystko „dzięki” le Brunowi, a gorzej już chyba być nie mogło.

Patrzył na tę kruszynę. Sam był przecież bardzo wysoki, nieco chuderlawy, a ostatnio zirytowany przez cały, otaczający go świat. A tu pojawiała się jakaś dziwna, niezidentyfikowana duszyczka i domagała się od niego rozmowy o sprawach ważnych, biznesowych… ale co tak naprawdę chciała? Czy można było jej ufać? Skąd miał to wiedzieć? Nie miał pojęcia, ale nadzieja jest matką głupich. Poza tym zapowiedź panny Tabithy była nieco… interesująca i na pewno pomysłowa. Wskazywało to zwyczajnie, że ta jest kreatywna. I dobrze. Poza tym była przynajmniej wychowana…

Dobry wieczór – opamiętał się i nieco zaczerwienił ze wstydu, że z tej całej złości zapomniał o zasadach kultury. – Zapraszam do środka – dodał po chwili, otwierając drzwi znacznie szerzej i pozwalając tym samym, aby kobieta przekroczyła „magiczny” próg biura właściciela „Violatora”. Sam następnie usiadł za biurkiem i wskazał na krzesło petenta za biurkiem. – Proszę usiąść i wytłumaczyć mi o co chodzi z tymi interesami.
Powrót do góry Go down
the civilian
Helen Favley
Helen Favley
https://panem.forumpl.net/t2318-tabitha-gautier
https://panem.forumpl.net/t2322-tabbstytutkowe-biznesy
https://panem.forumpl.net/t2319-tabitha-gautier
Wiek : 20
Zawód : pracownica kawiarni 'Vanillove'
Przy sobie : dowód tożsamości [Helen Favley], breloczek z kluczami, gotówka, okulary przeciwsłoneczne -> wszystko w przepastnej torbie
Znaki szczególne : potrójna blizna (jak po szponach) w kolorze malinowym na lewym boku szyi
Obrażenia : amnezja (bardzo ciekawe "obrażenie" xD)

Pokój Fransa - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Fransa   Pokój Fransa - Page 4 EmptyCzw Sie 07, 2014 1:26 am

Szczerze? Nie miała bladego pojęcia, dlaczego zaczynała świrować wewnątrz siebie, skoro nie było to nic wielkiego. Robiło się przecież nie takie rzeczy, nie? Nie? No, może i faktycznie w życiu nie robiła czegoś, co mogło być chociaż w niewielkim stopniu zbliżone do takiego bezczelnego przychodzenia do całkiem sobie obcej osoby i chęci proszenia jej o przysługę, jednak z pewnością nie miała nawet najmniejszych powodów do wątpienia.
Nie była przecież jakimś małym dzieciakiem, który może ukryć się za szeroką spódnicą mamusi i pozwolić na to, aby to ona brała na siebie wszelką odpowiedzialność. W sumie... Nigdy nie miała okazji, by zwalić swoje problemy na matkę. Nie z powodu ich braku, bo przecież zawsze jakieś miała, mniejsze czy większe - mało istotne, lecz z zupełnie innej przyczyny.
Jej matka najzwyczajniej miała własny świat, w którym królowała i w którym dzieci były tylko czymś w rodzaju milutkich pupilków, które można było ubierać w coraz to śliczniejsze sukieneczki. Nie ze względu na ich lubowanie się w tym czy też przyjemność, jaką sprawiało im strojenie się. O nie! To by było aż nazbyt proste i zupełnie nie w stylu Raveny, dla której opinia towarzystwa oraz przychylność nawet obcych ludzi były znacznie ważniejsze od szczęścia rodzinnego.
Tak więc... Radziła sobie dosyć dobrze już wcześniej, więc dlaczego tym razem miałoby być inaczej? No dobrze, może ostatnio faktycznie prześladowały ją same nieszczęścia, ale kiedyś musiał być wreszcie ich koniec. A Amanda potrzebowała jej opieki. Całej opieki, choć nie całodobowej, jaką tylko mogła jej zapewnić Tab.
I to właśnie się liczyło. Nie wewnętrzne opory, których z początku nie miała przecież wcale. Zawsze przecież mogła zrezygnować z dalszej rozmowy, jeśli ta nie szła by po jej myśli. Z twarzą lub bez twarzy. Lepsze to niż zupełne poddawanie się, które prędzej czy później i tak pozbawiłoby ją wszystkiego.
Poza tym nie było chyba aż tak źle. Przynajmniej takie wrażenie odniosła do tej chwili. To sprawiło, że odrobinę się rozluźniła, a cień zawstydzenia na twarzy Lyytikäinena tylko dopełnił sprawy.
- Dziękuję. - Uśmiechnęła się już wyraźniej, wchodząc do pomieszczenia i kątem oka rejestrując jego wygląd.
Normalnie pewnie otwarcie by się rozejrzała, ale tym razem coś jej mówiło, że mogło nie być to zbyt dobrze przyjęte. Może i się myliła, ale... Przezorny zawsze ubezpieczony, czyż nie? Właśnie - przezorny. Jej zerknięcie na pomieszczenie miało nie o tyle rolę oceniającą dekoracyjność czy też inne bzdetki tego typu, co pozwalającą jej na określenie czy nie ma przypadkiem do czynienia z psychopatycznym mordercą, wariatem czy kimś w tym rodzaju. Może i słyszała co nieco, ale i tak wolała upewnić się sama.
I było to jak najbardziej pozytywne upewnienie się, które sprawiło, że nie przysiadła na brzeżku krzesła, a usiadła na nim całkiem wygodnie, przyjmując pozycję człowieka rozluźnionego i pewnego siebie. A gdy z ust Fransa wyszło stwierdzenie o wytłumaczeniu, puściła wreszcie koniec końskiego ogona i otwarcie przeszła do sprawy.
- Nie mam do zaoferowania złotych gór na łańcuszku, nie sprzedaję aktówek i nie wciskam abonamentów radiowo-telewizyjnych, choć może wtedy byłoby to łatwiejsze do przełknięcia. Tymczasem... Mam siostrę, która dopiero dochodzi do siebie po poważnej chorobie. Nie mam za to funduszy wystarczających, by zapewnić jej wszystko, czego w tej chwili potrzebuje i czego zapewne potrzebować będzie w przyszłości, ale mam za to układ, mam nadzieję, że tymczasowy, z osobą będącą w stanie mi pomóc, jednak... Mimo wszystko, posiadam też resztki swojego honoru, które aż zwijają się na samą myśl o jakiejkolwiek pomocy od zdradzieckiego szczura, któremu zdaje się, że jest Wielce Dobrym Rebeliantkiem i Strażniczkiem. Ten sam osobnik zrobił sobie ze mnie i z moich uczuć szmatę do podłogi, a następnie pomógł wtrącić do Kwartału, czym zyskał sobie moją dozgonną nienawiść i pragnienie zemsty. Zemsty, nie współpracy, tymczasem... - Wzięła głęboki wdech, patrząc Fransowi prosto w oczy. - Szukam wyjścia z tej sytuacji, które nie skończy się źle dla ostatniej osoby, jaka mi jeszcze pozostała. I tak, wiem jak to brzmi, ale Mandy jest dla mnie wszystkim.
Powrót do góry Go down
the civilian
Frans Lyytikäinen
Frans Lyytikäinen
https://panem.forumpl.net/t1955-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t3422-relacje-fransa
https://panem.forumpl.net/t1264-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t853-frans-violator
https://panem.forumpl.net/f68-violator
Wiek : 34
Zawód : właściciel VIolatora, sutener
Przy sobie : Dowód, faje, zapalniczka, zezwolenie na broń, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, zdobiony sztylet, latarka, scyzoryk, gaz pieprzowy
Znaki szczególne : Niewyspana, zmęczona morda, która chce ci wpierdolić

Pokój Fransa - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Fransa   Pokój Fransa - Page 4 EmptyCzw Sie 07, 2014 10:19 pm

Pan Lyytikäinen zasiadł wygodnie na swoim ulubionym, nieco już pościeranym, skórzanym i co najważniejsze – starym fotelu. Jako, że nie wiedział z czym za chwilę wyskoczy mu owa nieznana wcześniej panna Gautier – postanowił, że zwyczajnie zainteresuje się na chwilę letnią już herbatką w ulubionym kubku. Chciał tym samym pozwolić owej pannicy się przygotować do tego, co miała do powiedzenia – jak wiadomo, każdego może zjeść trema, nawet w takiej zwyczajnej rozmowie. Bywa też tak, że czasem zżera kogoś złość – jak Fransa, ale prowodyrem takiego stanu na pewno nie była wyżej wymieniona petentka.

Kiedy dziewczyna postanowiła w końcu przejść do sedna, – jak mu się wydawało, - odstawił kubek i już miał czekać na krótkie wyjaśnienie sprawy, jakiejś transakcji czy czegoś w tym rodzaju… spotkał się z długą historią rodziną. Niby coś z niej rozumiał, niby nie za bardzo. Dowiedział się, że panna Gautier ma siostrę, na której jej bardzo zależy, że nie lubi Strażników oraz… że lubi gawędzić dookoła, dookoła i jeszcze bardziej dookoła, ale nie trafiać w sedno. Nikt chyba nie nauczył jej wymieniać wprost swoich zachcianek. Mógł wnioskować, że chodziło jej o znalezienie pracy tutaj, w Violatorze, ale nie usłyszał formuły, która mogłaby o tym świadczyć, czegoś a la: „Szukam pracy”, ewentualnie: „Szukam pracy jako sprzątaczka/ochroniarz/prostytutka”.

Przez chwilę patrzył więc na dziewczynę, jak gdyby był nieco zirytowany. Lubił bajdurzenie, ale w książkach, których od dłuższego czasu w ogóle nie czytał, ze względu na swoją pracę i ciągły ruch. Z drugiej strony – dziewczyna miała jakiś własny pomysł na przedstawienie siebie i nie dało się tego zauważyć. Brała go na litość, owszem, ale też starała się to robić tak, żeby on nie wywalił jej po dwóch, może trzech zdaniach. Zacmokał więc, jakby dając sygnał, że myśli na jej wypowiedzią…

Mówiąc krócej to szuka pani pracy, prawda? – Zapytał marszcząc czoło. Nie chciał wyjść na niemiłego, bo rozumiał, że cała ta rebelia, KOLC i tak dalej zbierało nie tylko „żniwa” w postaci trupów, ale także urazów psychicznych i kłopotów. Mimo to… cóż, nieco na takiego wychodził, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. – Na jakim stanowisku? – Dodał, chcąc aby dziewczyna sprecyzowała swoją podpowiedź.
Powrót do góry Go down
the civilian
Helen Favley
Helen Favley
https://panem.forumpl.net/t2318-tabitha-gautier
https://panem.forumpl.net/t2322-tabbstytutkowe-biznesy
https://panem.forumpl.net/t2319-tabitha-gautier
Wiek : 20
Zawód : pracownica kawiarni 'Vanillove'
Przy sobie : dowód tożsamości [Helen Favley], breloczek z kluczami, gotówka, okulary przeciwsłoneczne -> wszystko w przepastnej torbie
Znaki szczególne : potrójna blizna (jak po szponach) w kolorze malinowym na lewym boku szyi
Obrażenia : amnezja (bardzo ciekawe "obrażenie" xD)

Pokój Fransa - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Fransa   Pokój Fransa - Page 4 EmptyPią Sie 08, 2014 3:23 am

Była otwartą osobą, można powiedzieć nawet, że czasem aż nazbyt otwartą i, jakby to już samo w sobie nie wystarczało!, na dodatek jeszcze dosyć gadatliwą. Może nie na samym początku rozmowy, ale z każdym wymienionym słowem już coraz bardziej.
Matka natura może i poskąpiła jej wzrostu, lecz z pewnością nie zostawiła Tab z pustymi rękami. O nie! Dziewczyna często nadzwyczaj stwierdzała, że zamiast długich nóg dostała długi język. Może nie w sensie jej wypaplywania wszystkim dookoła cudzych tajemnic, bo tego akurat by nie zrobiła za żadne skarby tego i innego świata, ale w sensie prawie ciągłego nadawania.
Mogła gadać i gadać, i gadać... Dosłownie aż do całkowitego wyczerpania tematu, a i wtedy zawsze jakimś trafem znajdował się kolejny. I tak praktycznie non stop. No, do czasu aż sama z siebie nie padała ze zmęczenia lub rozmówca jej nie opuszczał. O dziwo!, wcale nie dla drugiego świata.
Dosyć często zdarzało jej się wbić w temat do tego stopnia, że przez dłuższy czas zwyczajnie nie zauważyła odejścia tego do kogo w chwili obecnej mówiła. Tak przynajmniej było jeszcze za czasów Starego Kapitolu. Wtedy to też znaczną część jej paplaniny brał na siebie jej przyjaciel. Który teraz był jej największym wrogiem, warto dodać. Przypadek? Raczej nie.
Tamten okres minął, niestety czy stety - mało istotne, a w KOLCu to raczej milczenie było w cenie. A przynajmniej milczenie w tematach, które mogły zniechęcić rozmówcę do tego stopnia, że nagle postanawiał pobawić się w mistrza rzucania nożami do celu, który po kilku chwilach stawał się już ruchomy. I to wcale nie była najgorsza z możliwych opcji, jakie mogły czekać na zbyt gadatliwą osobę. Innych chyba raczej lepiej nie wspominać.
Zresztą ważniejsze było to, że Tabitha naprawdę starała się oduczyć wyciągania na wierzch zupełnie niepotrzebnych rzeczy. A to jak jej to wychodziło... Cóż, może i nie można było zaliczyć tego do zbyt udanych prób pokonania dawnych przyzwyczajeń, ale jakoś to było. Niezbyt specjalnie, lecz raczej wystarczająco. Przynajmniej dla niej samej.
Bowiem coś w aktualnym rozmówcy mówiło jej, że ten raczej nie ma zbytniej ochoty na rozmowę mało zwięzłą i rozciągającą się w czasie przez jej dokładne opisywanie wszelkich okoliczności oraz obecnej sytuacji.
Może było to tylko jej osobiste wrażenie, jednak wystarczyło, by zapisała sobie w umyśle notkę o braku rozdrabniania się w towarzystwie tego człowieka. Nie chciała bowiem zaprzepaścić tym sobie szansy, której prawdopodobieństwo zaistnienia gdzieś poza jej głową malało z minuty na minutę.
A tego w żadnym razie nie chciała ze względu właśnie na wspomnianą wcześniej niestabilną i dosyć nieciekawą sytuację. Skróciła więc, i tak!, znacznie swój monolog, patrząc cały czas wprost na mężczyznę i starając się analizować jego ruchy, choć nie mogła powiedzieć, by była najlepsza w takich sprawach.
- Dokładnie tak. - Potwierdziła kiwnięciem głowy i jakby lekko zawstydzonym uśmiechem. Zdecydowanie mówiła wcześniej za dużo i to na dodatek w większości nie na temat,  a coś w tym człowieku sprawiało,  że zaczynała czuć się odrobinę głupio. - Przez wiele lat brałam lekcje tańca. Wiem doskonale, że tutaj różni się to dosyć diametralnie, jednak wszystkiego się można nauczyć, a to jest raczej ułatwieniem. Znacznym. Mogę więc tańczyć. Na wszelkie sposoby. Nie jestem pruderyjna. - Powiedziała bez zawahania czy choćby drgnięcia powieki.
Powrót do góry Go down
the civilian
Frans Lyytikäinen
Frans Lyytikäinen
https://panem.forumpl.net/t1955-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t3422-relacje-fransa
https://panem.forumpl.net/t1264-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t853-frans-violator
https://panem.forumpl.net/f68-violator
Wiek : 34
Zawód : właściciel VIolatora, sutener
Przy sobie : Dowód, faje, zapalniczka, zezwolenie na broń, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, zdobiony sztylet, latarka, scyzoryk, gaz pieprzowy
Znaki szczególne : Niewyspana, zmęczona morda, która chce ci wpierdolić

Pokój Fransa - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Fransa   Pokój Fransa - Page 4 EmptyNie Sie 10, 2014 8:33 am

Frans był za bardzo zdenerwowany, żeby móc znosić tak długie opowieści o wszystkim i niczym, które toczyły się dookoła najważniejszej części tej rozmowy – czyli sedna. Dziewczyna przyszła tutaj po pracę, nie wiadomo jeszcze jaką, ale on już nie za bardzo wiedział czy chciała bardziej opowiadać bajki dla dzieci, czy może robić coś bardziej… pożytecznego, co znaczy – pracować w typowym dla Violatora stylu, czyli „zapierdalać” ile się da.

Ledwo skupiał się na swojej rozmówczyni. W międzyczasie próbował nabazgrać na kartce papieru pisemne prośby o wsparcie w remoncie. Wiedział doskonale, że le Brun oleje jego prośbę… A przecież on, Frans, nawet jeżeli miał spróbować go zabić i w ten sposób zastraszyć (tylko czy dało się to zrobić z tym szaleńcem?) to potrzebował pilnego odnowienia klubu. Musiał też stworzyć jakieś ogłoszenie dotyczące naprawy żyrandolu. Oby w KOLCu był ktoś, kto będzie w stanie naprawić ten zabytek.

Dziewczyna postanowiła kontynuować, a wtedy jego głowa „poszybowała” w górę. Spojrzał na nią ponownie, jak gdyby był wyraźnie zmęczony wszystkim i wszystkimi. Znowu krążyła dookoła tematu, a on miał wrażenie, że będzie musiał bawić się w pana od języka angielskiego… w Juliusza Cezara, który nienawidził długich, rozbudowanych, wielokrotnie złożonych zdań.

Chciałaby pani być stripteaserką – podsumował, uśmiechając się delikatnie, ale tak jak gdyby zawód zmuszałby go do tego. – Aczkolwiek nic mi po samej stripteaserce… Jeżeli chce pani tego, to musiałaby też pani pracować na piętrze, czyli być dziewczyną do usług indywidualnych. – Jakoś nie miał ochoty na zdrobnienia i inne tego typu rzeczy.
Powrót do góry Go down
the civilian
Helen Favley
Helen Favley
https://panem.forumpl.net/t2318-tabitha-gautier
https://panem.forumpl.net/t2322-tabbstytutkowe-biznesy
https://panem.forumpl.net/t2319-tabitha-gautier
Wiek : 20
Zawód : pracownica kawiarni 'Vanillove'
Przy sobie : dowód tożsamości [Helen Favley], breloczek z kluczami, gotówka, okulary przeciwsłoneczne -> wszystko w przepastnej torbie
Znaki szczególne : potrójna blizna (jak po szponach) w kolorze malinowym na lewym boku szyi
Obrażenia : amnezja (bardzo ciekawe "obrażenie" xD)

Pokój Fransa - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Fransa   Pokój Fransa - Page 4 EmptyPon Sie 11, 2014 8:46 pm

Zdecydowanie nie podobała jej się ta cała atmosfera panująca w pokoju. Miała pełnię świadomości, co do tego, że jej rozwodzenie się nad wszystkim, no i jednocześnie również nad niczym!, miało na to wszystko nadzwyczaj duży wpływ, jednak jakoś szczerze nie potrafiła wyrzucić z głowy myśli, która jej się tam obijała. Myśli o tym, iż musiało być coś jeszcze, co sprawiało, że właściciel tego przybytku był tak wyraźnie niezadowolony. I… Zdenerwowany? Zdegustowany również?
Nie potrafiła jakoś tak tego dokładniej określić, ale posiadane przez nią informacje w zupełności wystarczały jej, by na powrót czuła się coraz bardziej nieswojo. Może i tym razem nie była zdenerwowana czy przestraszona, lecz z pewnością miała wrażenie, że jest tutaj tylko zupełnie niepożądanym intruzem.
I to wybijało ją w pewien sposób z rytmu. Nie całkowicie, ale jednak raczej na tyle odpowiednio, aby popadała w drobną konsternację praktycznie za każdym razem, w którym jej wzrok kierował się bezpośrednio na Lyytikäinena. A musiała przyznać, że coraz częściej patrzyła na wszystko, byleby nie na niego, co z pewnością po części spowodowane było powstrzymywaniem ciekawości, która nakazywała jej spojrzeć na to, co mężczyzna tam tak pilnie notuje.
Notuje i wyjątkowo mocno ją przy tym olewa, choć w sumie mu się nie dziwiła. Wiedziała przecież nadzwyczaj doskonale, jak bardzo jej rozgadanie się mogło być męczące. Zwłaszcza już dla ludzi, którzy nie znali jej na co dzień i dla których jedynym wyjściem z sytuacji było ignorowanie jej do czasu aż całkowicie nie zamilknie. Wtedy najczęściej budzili się z tego swoistego transu.
I tak też było mniej więcej teraz, gdy wyraźniejszą reakcję zauważyła dopiero po jako-takim dojściu do sedna całej sprawy. Co jak co, ale nie mogła powiedzieć, że ją to zaskoczyło. Zdążyła się już do takich sytuacji na tyle przyzwyczaić, by nawet praktycznie nie zwracać na nie zbyt dużej uwagi. Były to były, pogodziła się z nimi.
Bardziej już wprawiło ją w szok stwierdzenie o pracy na piętrze. Nie to dokładnie było w jej planach, gdy tu przychodziła. Ba! Ona nawet nie pomyślała o czymś takim, ale teraz… To mogła być jedna z jej ostatecznych szans na zapewnienie Mandy jakiegokolwiek wrażenia dobro… no, może nie do końca szło to nazwać dobrobytem, ale z pewnością czymś na jakimkolwiek lepszym poziomie. Bo chwilowo ich poziom równał się dnu, wodorostom i stu metrom mułu.
Wzięła więc głęboki oddech, starając się nie myśleć nad tym niepotrzebnie, bo jeszcze mogło wpaść jej do głowy to, by zrezygnować. A nie mogła sobie przecież na coś takiego pozwolić. W żadnym razie.
- Na jakich dokładnie warunkach by się to odbywało? – Odezwała się po chwili ciszy, starając się zachować kamienną twarz.
Powrót do góry Go down
the civilian
Frans Lyytikäinen
Frans Lyytikäinen
https://panem.forumpl.net/t1955-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t3422-relacje-fransa
https://panem.forumpl.net/t1264-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t853-frans-violator
https://panem.forumpl.net/f68-violator
Wiek : 34
Zawód : właściciel VIolatora, sutener
Przy sobie : Dowód, faje, zapalniczka, zezwolenie na broń, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, zdobiony sztylet, latarka, scyzoryk, gaz pieprzowy
Znaki szczególne : Niewyspana, zmęczona morda, która chce ci wpierdolić

Pokój Fransa - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Fransa   Pokój Fransa - Page 4 EmptyPią Wrz 12, 2014 1:01 pm

Oczywiste powinno być też to, że Frans wcale nie chciałby, żeby kobieta czuła się nieswojo. Niestety, taka sytuacja zdarzyłaby się tylko wtedy, gdyby wcześniej Mathias nie rozwaliłby mu miejsca pracy. W ten sytuacji... cóż, nie było sensu tłumaczyć tej panience co się stało, bo Frans nie należał do tego typu osób, które rozgadują się jak jasna cholera o wszystkim nowo poznanym osobom. Prawdopodobnie więc panna Gautier musiała jakoś to przełknąć lub ewentualnie przetrzymać... mogła też opuścić gabinet Fransa lub w ogóle Violator. Wszystko jednak wskazywało na to, że chciała zdobyć jakąś pracę. Dlaczego by jej trochę nie pomóc?

Złość na le Bruna stopniowo się zmniejszała. Stopniowo. Lyytikäinen powoli studził swoje emocje i w tym samym tempie zaczynało do niego dochodzić, że chyba nie zachowuje się przyzwoicie względem zainteresowanej pracą. I jak tu teraz z tego wyjść? Nie miał pojęcia... mógłby co prawda dalej być nieco niemiły i nieprzyjemny, bo to miałoby ręce i nogi. Tylko czy to było w jego stylu? Tak trochę nie za bardzo... Może zwyczajnie powinien zobaczyć jak dalej będzie reagować na to pani Gautier? To już bardziej rozsądna myśl!

Poza tym... pani Kandydatka w końcu zaczęła zadawać sensowne pytania i chyba postanowiła mówić bardziej konkretnie, bez jakiś elementów upiększających, co wyraźnie spodobało się Fransowi. Plus za dostosowanie. Dodatkowy plus za myślenie – chyba... i jeszcze jeden za dobrze sformułowane pytanie.

- W zależności od miesiąca od trzydziestu do czterdziestu procent z otrzymanych pieniędzy idzie do mnie. Co prawda, zdarzają się miesiące w których biorę więcej. A reszta chyba jest oczywista. Wymagam tylko dużej higieny osobistej, wymiarów i kultury osobistej. No i bezwzględnego poszanowania klientów.

Wszystko, prócz stawki, było chyba najoczywistsze w świecie. Typowy niezbyt piękny świat biznesu powiązanego z seksem i podobnymi sprawami

- Co do stripteaserki... stawka godzinowa. Co do napiwków to wydaje mi się, że część będę musiał niestety przez pewien czas zabierać, ze względu na burdel jaki urządził nam pewien były pracownik.

Teraz tylko czekał na dalsze pytania, o ile panna Gautier miałaby takowe wymyślić.
Powrót do góry Go down
the civilian
Helen Favley
Helen Favley
https://panem.forumpl.net/t2318-tabitha-gautier
https://panem.forumpl.net/t2322-tabbstytutkowe-biznesy
https://panem.forumpl.net/t2319-tabitha-gautier
Wiek : 20
Zawód : pracownica kawiarni 'Vanillove'
Przy sobie : dowód tożsamości [Helen Favley], breloczek z kluczami, gotówka, okulary przeciwsłoneczne -> wszystko w przepastnej torbie
Znaki szczególne : potrójna blizna (jak po szponach) w kolorze malinowym na lewym boku szyi
Obrażenia : amnezja (bardzo ciekawe "obrażenie" xD)

Pokój Fransa - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Fransa   Pokój Fransa - Page 4 EmptyNie Wrz 14, 2014 9:31 pm

Zdecydowanie załapała już, że nie powinna być aż tak dużą gadułą, więc zaczynała już umiejętnie powstrzymywać w sobie skłonność do nawijania trzy po trzy. Co prawda niezbyt luźna, ba!, zdecydowanie napięta atmosfera w pomieszczeniu aż prosiła się o rozluźnienie za pomocą kilku luźniejszych tekstów, lecz mimo wszystko nie były one raczej na miejscu w tym przypadku.
Tabby zajęła się więc głębszym rozmyślaniem nad tym wszystkim, co spotkało ją już do tej pory i co jeszcze miało się jej przytrafić, pozostawiając właściciela tego przybytku po części samemu sobie. I tak jakoś niespecjalnie widziała zainteresowanie z jego strony, wyraźnie zajęty był czymś ważniejszym od niej samej, więc zapewne nie miał niczego zauważyć. Nie to, że nie poczuła się dosyć perfidnie ignorowana. Zwyczajnie zaczynało jej to coraz bardziej zwisać, dosłownie z każdą mijającą sekundą.
Oczywiście, wciąż zależało jej na zdobyciu pracy, jednak sytuacja przedstawiała się w coraz bardziej nieciekawy sposób. Nie miała co prawda pojęcia, jak to będzie układać się za chwilę, lecz teraz nie dawało to zbyt dużych nadziei na polepszenie atmosfery. Zaś dosyć, przyznajmy szczerze, podła robota w jeszcze bardziej nieciekawym towarzystwie niezbyt ją kręciła.
Lecz nie opuściła, przynajmniej jeszcze, pomieszczenia. Za mocno ciekawiło ją to, co może wydarzyć się dalej i to, co też odpowie jej mężczyzna na dosyć niewygodne dla większości osób pytanie o warunki. Ludzie pracujący w fachu takim jak ten raczej nie przepadali za zagłębianiem się w szczegóły, wiedziała to z doświadczenia. Co prawda nie swojego własnego, lecz kogoś, komu po części ufała i kto nie raz przejechał się na czymś takim.
Tak czy inaczej, nadal siedziała na swoim miejscu i nie zamierzała chwilowo go opuszczać. Patrzyła za to na Lyytikäinena wyraźniej i znacznie bardziej otwarcie, uważnie śledząc każdy ruch. Czas spoglądania kątem oka miała już za sobą. Teraz wyszła z założenia, że rozmowa rozwinęła się w kierunku, przy którym należało wyzbyć się pewnych delikatności. Dlatego też właśnie to zrobiła, przestając grać dyskretną.
Wciąż była lekko zakręcona przez myśl o pracy jako, nie patyczkujmy się, burdelowa dziwka, lecz zaczynała się chyba godzić z nią na tyle, by zauważać w niej całkiem sporo rzeczy dających nazwać się pozytywami. Jak większa płaca, a co za tym szło – możliwość zapewnienia siostrzyczce o wiele lepszych warunków, może nawet znalezienia sobie lepszego lokum. I to zupełnie bez pomocy żałosnych Strażniczków w typie Angeliniego! Po raz kolejny miała szansę, by poradzić sobie całkowicie sama i miała zamiar w pełni ją wykorzystać. Nawet jako pracownica domu publicznego.
Przełknęła jakoś informację o procencie kwoty zabieranym przez właściciela, przecież wszędzie tak było, przyjmując te, jak i następne, wiadomości ze skinieniem głowy na potwierdzenie, że wszystko doskonale rozumie, by zatrzymać się na dłużej przy temacie problemów urządzonych przez byłego pracownika.
- Burdel w burdelu? A niech mnie. – Uniosła brew, spoglądając w niejakim rozbawieniu na Lyytikäinena, aby spoważnieć już po chwili. – Co tak właściwie się stało? Nie będę dodawać jeśli mogę spytać, bo zapewne nie jest to wygodny temat i niekulturalne będzie zadanie takiego pytania, ale czuję się w obowiązku wiedzieć. Jak często coś takiego się zdarza? Ktoś ucierpiał? Na ile było to niebezpieczne? – Uważnie spojrzała na mężczyznę.
Powrót do góry Go down
the civilian
Frans Lyytikäinen
Frans Lyytikäinen
https://panem.forumpl.net/t1955-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t3422-relacje-fransa
https://panem.forumpl.net/t1264-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t853-frans-violator
https://panem.forumpl.net/f68-violator
Wiek : 34
Zawód : właściciel VIolatora, sutener
Przy sobie : Dowód, faje, zapalniczka, zezwolenie na broń, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, zdobiony sztylet, latarka, scyzoryk, gaz pieprzowy
Znaki szczególne : Niewyspana, zmęczona morda, która chce ci wpierdolić

Pokój Fransa - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Fransa   Pokój Fransa - Page 4 EmptyPon Wrz 15, 2014 10:33 am

/Pierdzielę pierdoły, pardon.

A jednak... mógł nie mówić o sprawach czysto związanych z jego kompetencjami. Chociaż kto tam już wie dlaczego o tym wspomniał, sam nie do końca wiedział. Być może szło o to, że chciał usprawiedliwić cały lokal za to, co się stało. Tak czy siak... trzeba było wziąć się do pracy, a obecnie musiał dopełnić formalności związane z rekrutacją personelu do końca. Oderwał się od papieru, na którym starał się napisać formułkę o tym, że chętnie skorzysta z usług jakiegoś mechanika czy kogokolwiek, kto będzie w stanie naprawić żyrandol ze sali na parterze. Zadziwiające jak bardzo ludzie zainteresowani są problemami, które nie leżą na ich głowie. Uśmiechnął się delikatnie.

Tak czy siak, nie miał zamiaru odpowiadać dziewczynie na pytanie: „Co się stało?”, w końcu i tak prędzej czy później usłyszy od kogoś co tak naprawdę stało się w Violatorze. Ba, zapewne jeszcze dzisiaj zobaczy bałagan, jaki powstał na dole. Gdyby tylko Mathias chciał trochę oprzytomnieć. I gdyby tylko Coin dostała paczuszkę, którą miała dostać... kto wie czy w ogóle ją dostanie. Tak czy siak – wkrótce pojawi się jeszcze więcej problemów związanych z panem le Brunem.

Nie ważne – odpowiedział po chwili. – Co do pani obowiązków... mam nadzieję, że nie muszę ich wyjaśniać. Gdyby oferta byłaby wystarczająco interesująca to pracowałaby pani w godzinach wieczornych i nocnych, co jest chyba oczywiste. Wszelkie problemy musiałaby pani zgłosić do mnie lub do ochroniarzy. Co do pracy stripteaserki to możemy negocjować stawkę godzinową. Czy jest pani zainteresowana tą pracą? – Tu złączył ręce i jakby przysunął się do przodu, na tyle na ile pozwalało mu na to biurko.

Kto wie czy panna Tabitha się zgodzi. Pewnie będzie potrzebowała trochę czasu, szczególnie jeżeli chodzi o jej własne ciało. A on jakoś bardzo chciał zauważyć jej mimikę, kiedy będzie podejmować ostateczną decyzję. Potem będzie musiał wydrukować niby-umowę na pierwszą część pracy, a co do drugiej to chyba oczywiste, że na czarno, ale będzie przynajmniej ubezpieczony tą pierwszą.
Powrót do góry Go down
the civilian
Helen Favley
Helen Favley
https://panem.forumpl.net/t2318-tabitha-gautier
https://panem.forumpl.net/t2322-tabbstytutkowe-biznesy
https://panem.forumpl.net/t2319-tabitha-gautier
Wiek : 20
Zawód : pracownica kawiarni 'Vanillove'
Przy sobie : dowód tożsamości [Helen Favley], breloczek z kluczami, gotówka, okulary przeciwsłoneczne -> wszystko w przepastnej torbie
Znaki szczególne : potrójna blizna (jak po szponach) w kolorze malinowym na lewym boku szyi
Obrażenia : amnezja (bardzo ciekawe "obrażenie" xD)

Pokój Fransa - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Fransa   Pokój Fransa - Page 4 EmptyCzw Wrz 18, 2014 10:20 pm

Szczerze? Jak najbardziej mogła spodziewać się obrotu spraw, w którym niczego by się i tak nie dowiedziała. A przecież, gdy ktoś wspominał jej o incydencie, skrajną głupotą byłoby machnięcie na to ręką i przyjęcie roboty bez dodatkowego wypytywania o szczegóły tejże nieprzyjemności. Choć Tabitha nie była przecież na tyle głupia, by sądzić, że cokolwiek ważniejszego padnie w tym temacie z ust właściciela przybytku.
Rzeczą dosyć naturalną było dbanie o jako-taką dobrą opinię, choć domy publiczne z natury miały ją w typie co najmniej mieszanym, za czym szło nie robienie sobie samemu złej reklamy. Zaś rozpowiadanie na prawo i na lewo o tym, że byłym pracownikom zdarza się od czasu do czasu stwierdzić, że za mało burdelu jest w tym burdelu, więc trzeba poprawić kilka rzeczy, było robieniem sobie antyreklamy dosłownie na własne życzenie.
Nawet biorąc pod uwagę ten fakt, Tabby musiała dosyć poważnie zastanowić się nad wchodzeniem w coś takiego. Co innego pracować w takim miejscu, gdy ma się zapewnioną dosyć dobrą gwarancję bezpieczeństwa, lecz przy jej braku lub też naprawdę minimum, w którym nie można było niczego zagwarantować… Nie kręciło jej tracenie kończyn, nagłe rany kłute czy też postrzałowe i inne tego typu przyjemności.
Fundusze były jej jednak potrzebne wręcz na gwałt, swoją drogą – dosyć odpowiednie słowo przy opcji pracy jako tania dziwka, więc raczej nie miała nawet prawa wybrzydzać. Wbrew pozorom, dostała jej się nawet całkiem opłacalna fucha.
Jeśli odrzucić utratę godności osobistej, zapewne zniesmaczenie samą sobą i dosyć ciężkie przełamywanie się, by odwalić coś po raz pierwszy. Co innego było uprawiać seks z kimś z własnej, nieprzymuszonej!, woli, a co innego przez to, że okoliczności akurat do tego zmuszają.
Lecz nie była przecież osobą jakoś specjalnie wydelikaconą. Zbytnio pruderyjną też nie, więc przynajmniej te dwie rzeczy jej odpadały, pozwalając na serio brać pod uwagę taką a nie inną ewentualność. Podjęcie decyzji zdecydowanie nie mogło się przeciągać w czasie czy też być zbyt niepewne, wiedziała to. Nie zmieniało jednak faktu, że czucie się nieswojo było chyba przy tym w cenie. Cóż…
Rozmowa rozmową, pożądanych informacji odnośnie niedawnego wypadku z udziałem byłego pracownika mogła dowiedzieć się od kogoś innego, skoro sam właściciel tego miejsca nie zamierzał puścić pary z ust. Plotki miały przecież to do siebie, że wręcz z prędkością światła, zaś ona umiała raczej odróżniać prawdę od zbytniego przerysowania.
- Nie spodziewałam się niczego innego. – Powiedziała na wspomnienie o oczywistości, pomijając już wcześniejszy temat, by płynnie przejść dalej. – Na chwilę obecną jestem, jednak wszystko zależy od wspomnianej stawki, która na chwilę obecną jest…? – Spytała, licząc na korzystną ofertę ze strony Lyytikäinena.
Powrót do góry Go down
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Pokój Fransa - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Fransa   Pokój Fransa - Page 4 EmptySob Lis 15, 2014 12:23 pm

Przeskok czasowy przenosi nas do pierwszej połowy września 2283.
Rozgrywka może zostać dokończona w retrospekcjach.
Powrót do góry Go down
Mathias le Brun
Mathias le Brun
https://panem.forumpl.net/t1940-mathias-le-brun
https://panem.forumpl.net/t3011-mathias#46489
https://panem.forumpl.net/t1311-mathias-le-brun
https://panem.forumpl.net/t2098-come-to-mommy-my-little-fucker
Wiek : 26 lat
Zawód : #Mathias
Przy sobie : kapsułka cyjanku wszyta w kołnierz, rewolwer, miljon ton heroiny i jakieś podróżne ciuszki
Znaki szczególne : #Mathias
Obrażenia : #Mathias

Pokój Fransa - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Fransa   Pokój Fransa - Page 4 EmptySro Lis 26, 2014 12:11 am

Na początku pojawiło się zdziwienie, potem irytacja, tak idealnie odbita na jego twarzy, zwarta w tych dwóch rozżarzonych ognikach wbitych prosto w twarz Fransa. A on stał nadal niewzruszony, po prostu. I tak to się miało skończyć. Ta myśl, taka jednorazowa, przepłynęła po jego umyśle gładko niczym strzała po sercu. To rozczarowanie. Tysiące pytań, narkotyczne dyskusje z własnym ego, które nie dostrzegało w tej abstrakcyjnej sytuacji żadnej winy, która należałaby do niego. W tym momencie poczuł się jak dziecko, któremu odebrano najlepszą zabawkę w imieniu jakiegoś czynu, którego nie popełniło, a nawet jeśli, nie zawiniło. I to poczucie skrzywdzenia, poczucie braku zrozumienia, które towarzyszyło mu od zawsze, ale tym razem osaczyło go ze wszystkich stron tak samo jak ramiona ochroniarza, które wysunęły się ku niemu niczym macki ośmiornicy. On jednak odsunął się automatycznie od stolika, prawie przewrócił z krzesłem, na którym siedział i znalazł zaraz na równych nogach, aby cofnąć się na stosunkowo bezpieczną odległość. Przez moment wpatrywał się we Fransa intensywnie z twarzą zasnutą jakimś niepojętym skupieniem. Po chwili rozluźnił się, objęła go senna obojętność, przez której warstwę starały się przebić inne, bardziej ludzkie i negatywne uczucia. On jednak pozwolił, aby gniew który w nim drzemał, skupił się na dłoniach:
-W porządeczku – rzucił ostrożnie strzepując w siebie niewidzialny kurz – To z klamką pośrodku to drzwi, wiem jak się przez nie wychodzi – dodał tylko i ruszył przed siebie, plecami do pleców, każdy w inną stronę. I tak to właśnie miało się zakończyć.
To bolało, ale był niemal pewien, że to tylko wściekłość, która się w nim nagromadziła i której nie mógł z siebie wydobyć w odpowiednim momencie, ale gdy wyżył się na niewinnej ścianie w jakiejś ciemnej uliczce, nadal nie czuł ulgi, bo coś ciążyło na nim, wwiercało się do żołądka, ściskało go i miażdżyło. I to nie był koniec, to dziwaczne i znajome uczucie wcale nie uciekło, jakby sobie tego życzył. I ten mętlik w głowie, zwyczajne zagubienie, nie potrafił nawet skupić się na celu swojego intensywnego i energicznego spaceru, bo dokąd by nie zmierzał, punkt wyjścia zawsze znajdował się tam, skąd wracał. Z domu rozpusty i pożądania, jedynego miejsca, które nie przyjęłoby go z szeroko rozwartymi ramionami. Nawet na posterunku cieszyli się, gdy wpadał na herbatkę lub na noc. Alma Coin zapewne też nie mogła usiedzieć ze szczęścia w swoim gabinecie, gdy odwiedził jej siedzibę. Dlatego wysłała do niego tę swoją córeczkę, żeby się mogli wspólnie pobawić. Ale tę część przesłuchania chyba przespał, bo niczego takiego nie pamiętał. Przykro.
Nagle wszystko wydawało się niezrozumiałe, bezcelowe. Na tę chwilę jego punkt widzenia i rozumienia skupił się na tym drobnym problemie. Doszukiwał się, naiwnie, przyczyn, winy, w dodatku posunął się do tego, aby podczepić ją pod swoje nazwisko, ale zaraz potem się rozmyślił, odetchnął głęboko i mniej więcej piętnaście minut później, bo choć zdawałoby się, że minęło więcej czasu, że zdążył przebrnąć przez cały Kwartał, on w rzeczywistości ciągle krążył wokół tego samego budynku. Do środka wszedł ukradkiem, nie frontowymi drzwiami, od strony podwórka. Przekradł się przez kuchnię, minął jakiegoś ochroniarza udając, że on to nie on. W końcu znalazł się na górze, chwilowo zadowolony, czując się jakby zdobył szczyt Mount Everest uświadamiając sobie nagle, że czeka go jeszcze jedno wyzwanie. Przez moment dusił się odpowiedzialnością, która na niego runęła, świadomością, że czeka go poważna rozmowa, że czeka go dyskusja. Nigdy nie był dobry w kwestiach dyplomatycznych, nigdy nie był, po pierwsze, rozsądny, więc trudno oczekiwać, że tym razem nie wyskoczy z jakimś szalonym pomysłem, który uderzy mu do głowy, gdy Frans przekroczy jego granicę cierpliwości. Problem jednak polegał na tym, że on nie był cierpliwy, nie był odpowiedzialny i nie był tu mile widziany, więc to się mogło źle skończyć. Ale mimo to ruszył do przodu, nacisnął na klamkę pogoniony świadomością, że zanim się zdecyduje, ktoś w końcu sprzątnie go z korytarza i wywali na zewnątrz. Wszedł do środka i natychmiast zatrzasnął za sobą drzwi:
-Krzyknij, zrób coś, a cię zniszczę, nie wiem jak, ale Cię zniszczę – rzucił na wejściu celując w niego palcem – Więc proszę Cię, cicho, cicho. I, dziękuję – prawie się ukłonił, uśmiechnął, przez jego twarz przeszło milion emocji, od zdenerwowania po stężoną determinację, aż w końcu ten ciekawy film zatrzymał się na stonowanym zaciekawieniu – Więc zacznę od tego, że nie wiem co Ci odpierdala, PMS, naprawdę? Wywalasz mnie z baru, jakbym był jakimś pieprzonym złodziejem, okej, rozwaliłem Ci żyrandol, połowę lokalu, w porządku, MOJA WINA, NIE MÓWIĘ, ŻE NIE. Wiesz na czym to polega? Nadstawiam za Ciebie kark, a ty to lubisz, robię Ci dobrze, co? „Przekaż do Almie Coin”, „Weź udział w zamachu”, bo Alma Coin to moja sąsiadka a mosty podczas bankietów wysadza się pierdnięciem, a potem oczywiście znikasz. Jak Harry Potter, kurwa, i cię nie ma. Tylko to nie jest takie proste. Skoro było mi tam tak przyjemnie, w tym pięciogwiazdkowym więzieniu, to dlaczego nie wpadłeś do mnie z wizytą na weekend, poopalalibyśmy się w kratkę, pilibyśmy pierwszorzędne drinki z pisuarów. A teraz znowu tutaj jestem, przez Ciebie, bo Ty mi kazałeś. Jakbym zdychał na ulicy, to też by Cię to nie obeszło?
Powrót do góry Go down
the civilian
Frans Lyytikäinen
Frans Lyytikäinen
https://panem.forumpl.net/t1955-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t3422-relacje-fransa
https://panem.forumpl.net/t1264-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t853-frans-violator
https://panem.forumpl.net/f68-violator
Wiek : 34
Zawód : właściciel VIolatora, sutener
Przy sobie : Dowód, faje, zapalniczka, zezwolenie na broń, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, zdobiony sztylet, latarka, scyzoryk, gaz pieprzowy
Znaki szczególne : Niewyspana, zmęczona morda, która chce ci wpierdolić

Pokój Fransa - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Fransa   Pokój Fransa - Page 4 EmptyCzw Lis 27, 2014 1:39 pm

/z baru

Rozczarowanie? Czy Mathias czuł rozczarowanie? Jeżeli tak to Frans mógłby czuć, że są kwita. Tylko skąd Lyytikäinen miał wiedzieć, że ten dupek rzeczywiście tak się czuł? Skąd miał mieć tę pewność. No właśnie, po prostu nie mógł. Zresztą – teraz go to za bardzo nie obchodziło, liczył się powrót do biura, do papierów, do pracy, bo tej miał co najmniej dużo, jeżeli nie za dużo, a jeszcze pozostawały problemy organizacyjne na następny tydzień, plan utrzymania Violatora na kolejny miesiąc i można by to wszystko tak mnożyć i mnożyć w nieskończoność. Frans zwyczajnie nie miał czasu zajmować się gburami, których nie da się nauczyć szacunku do niczego. Le Brun był niereformowalny i tyle!

Problem w tym wszystkim polegał na tym, że o ile Lyytikäinen nie przywiązywał się za bardzo do ludzi to do takiego marudy, chama i prostaka jak Mathias zwyczajnie się przywiązał. Ba, kto wie (prócz samego F.) czy nie było i tak, że uważał go za swojego przyjaciela? Albo jeżeli słowo „przyjaciel” było nie odpowiednim słowem to może był po prostu dobrym kompanem dla niego? „Przeciwko wszystkim, dla chaosu”, chciałoby się powiedzieć i zaraz dodać: „oraz dla przyjemności!”. Swego rodzaju nihilizm… Kto inny, jak nie ktoś tak podobny duchowo do le Bruna, miał go zrozumieć? Kto? Brakowało takich osób, szczególnie wtedy, kiedy siedziało się w zamkniętej na cztery spusty dzielnicy, w której brakowało prądu, ciepłej wody, gazu… wszystkiego! Na Odyna!

Biurko przy którym siedział nie było co prawda zawalone papierami, ale wystarczył mały stosik pełen statystyk, żeby Frans mógł się załamać. Jak miał się skupić nad czymś, skoro w głowie miał wiele innych, różnych i niekoniecznie potrzebnych mu do życia spraw? Drapał się po głowie, przecierał i tak już zmęczone oczy i nie miał pojęcia jak się zmusić do analizy. Kilka głębokich wdechów, wydechów… czas zabrać się do roboty. Żadnego Mathiasa le Bruna w głowie, żadnego martwienia się o wypłaty, tylko dane statystyczne… Teraz czuł się lepiej. Męczenie umysłu było mu chyba potrzebne do życia i dawało mu dziwną radość.

I wtedy, do jego biura, wpadł ktoś kogo już dawno nie powinno być nawet w rejonie Violatora. Z całą litanią żalów i czy czegoś w tym stylu. Po co mu to było? No po co? Spalił wszelkie mosty pomiędzy własną osobą a tym budynkiem, dawną pracą… Po co było mu to wylewanie żali? Nie zaufał mu, Fransowi, więc wyleciał i tyle. Brak zaufania z jednej strony to brak zaufania z drugiej strony i tyle. Do niczego go nie zmuszał. Przed powstaniem Kwartału le Brun miał wolną wolę, po powstaniu Kwartału także… sam wybierał, sam zgadzał się na taką ekstremalną pracę, więc dlaczego był tak bardzo przejęty tym wszystkim?

Frans westchnął tylko i pokręcił głową. Naprawdę, Mathias le Brun był niereformowalną osobą, która oczekiwała zbyt wiele od otoczenia.

Gdyby Violator był religią mógłbyś być osądzony za herezję – wybąknął w końcu Lyytikäinen i przewrócił kolejną stronę statystyk, które czytał.
Powrót do góry Go down
Mathias le Brun
Mathias le Brun
https://panem.forumpl.net/t1940-mathias-le-brun
https://panem.forumpl.net/t3011-mathias#46489
https://panem.forumpl.net/t1311-mathias-le-brun
https://panem.forumpl.net/t2098-come-to-mommy-my-little-fucker
Wiek : 26 lat
Zawód : #Mathias
Przy sobie : kapsułka cyjanku wszyta w kołnierz, rewolwer, miljon ton heroiny i jakieś podróżne ciuszki
Znaki szczególne : #Mathias
Obrażenia : #Mathias

Pokój Fransa - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Fransa   Pokój Fransa - Page 4 EmptyNie Lut 08, 2015 4:40 pm

Zatrzymał się. Czego właściwie oczekiwał? Bukietu kwiatów? Fanfar na jego cześć? Oczywiście! Karnet do SPA przydałby się także, a tęczowy kucyk byłby znakomitym dodatkiem do całego kompletu. Och, ironio losu. Nie spodziewał się nigdy, że będzie mu dane wpraszać się do własnego domu. Własnego domu? Czy nie powinien był rzucić tego w cholerę? Czy nie powinien był pieprzyć tego wszystkiego? W gruncie rzeczy Violator wiązał się z wieloma nieprzyjemnymi wspomnieniami, a mimo to nadal lgnął do tej pieprzonej oazy, przytułku dla spragnionych wiedzy o ludzkiej biologii, którą zgłębiał co tydzień w jednym z tych pięknych rozkosznych pokoików. I nawet kiedy o tym myślał, to życie znajdowało się daleko za nim, bo obok nie było Katy, którą musiałby chronić, dla której oszczędzałby każdy kolejny nieprzepuszczony w narkotykach grosz, nie było Sonei, która wściekałaby się o każdą kolejną pseudo-zdradę, gdyby faktycznie mogła to nazwać. A to wszystko bolało, bo Violator był miejscem, którego nie znał, a do którego nadal chciał wrócić, jakby starał udowodnić sobie, że może, że ma do tego cholerne prawo i żaden Frans nie stanie mu na drodze od spełnienia swoich zachcianek. Brzmi egoistycznie, okrutnie. Zwłaszcza że to jeden z tych powodów, dla których wciąż wracał i pozwalał podziurawić się po raz kolejny, na dowód własnej niezmierzonej głupoty. Lub tęsknoty za tym dziwacznym poczuciem bezpieczeństwa bo od momentu, kiedy pałęta się po ulicach Kwartału bez plakietki „Violator” przypiętej do piersi Strażnicy coraz częściej zaczepiają go na krótką czasem bardziej lub mniej bolesną pogawędkę. I to nie są luźne rozmowy o pogodzie. A mogłyby być, a mogłyby. Trzecim najdziwniejszym powodem, dla którego Mathias opierał się o blat wpatrując intensywnie we Fransa był ten małomówny rozmówca, który jego najpiękniejsze i najgłębsze zwierzenia w życiu skomentował skromnym i jak najbardziej irytującym zdaniem, jakie mógłby wyprodukować za swojej Kwartalnej kadencji. To kwestia przywiązania, nienazwanej nigdy swoim imieniem troski oraz wkurwienia na każde kolejne słowo. Dlatego odsunął krzesło, opadł na nie i uśmiechnął się najuprzejmiej, najmilej wręcz jak potrafił.
-Moje podanie zostało w końcu pozytywnie rozpatrzone czy mam spierdalać? - rzucił sucho nadal wtapiając w niego swoje wściekłe spojrzenie, które zmiękło zdecydowanie, gdy westchnął, a jego usta uformowały się w kolejne, spokojniejsze już słowa – No tak, po co pytam – jego uśmiech poszerzył się odsłaniając rząd ząbków – Ale w tym momencie i tak nie masz niczego do stracenia. Likwidują getto, wiesz o tym, przyjdzie kolej na ciebie, na mnie, twój piękny Violator rozbiorą. Wybudujesz burdel w dwunastce? W kopalni brudu? Co będziesz tam robił? Rozstawiał węgiel po kątach jak swoich dawnych pracowników? Uciekniesz z kraju? Może rusz dupę, zrób coś, bo kiedyś Ci – nam – dobrze szło. Słyszałeś o Kolczatce? Jeśli tak to na co czekasz? Aż spadnie ci na prosto z nieba i uratuje twoją urzędniczą leniwą dupę?
Nadal był zły, po części, ale jego resztki rozsądku podpowiedziały mu, że zamieniając gabinet Fransa w kupę pyłu, do niczego sensownego nie dojdzie. Zwłaszcza do konsensusu.
Powrót do góry Go down
the civilian
Frans Lyytikäinen
Frans Lyytikäinen
https://panem.forumpl.net/t1955-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t3422-relacje-fransa
https://panem.forumpl.net/t1264-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t853-frans-violator
https://panem.forumpl.net/f68-violator
Wiek : 34
Zawód : właściciel VIolatora, sutener
Przy sobie : Dowód, faje, zapalniczka, zezwolenie na broń, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, zdobiony sztylet, latarka, scyzoryk, gaz pieprzowy
Znaki szczególne : Niewyspana, zmęczona morda, która chce ci wpierdolić

Pokój Fransa - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Fransa   Pokój Fransa - Page 4 EmptyNie Lut 08, 2015 11:26 pm

Żadnych fanfar, ni kwiatów. Życie w K.O.L.C.-u było współcześnie za bardzo poważne na takiego typu powitania. Jak już zostało to wiele razy poruszone – Mathias zwyczajnie nie zasłużył sobie na coś takiego jak „huczne powitanie”, nawet jeżeli byłoby ono możliwe. Do tego jednak potrzeba by było odpowiednich warunków historycznych i społecznych, których le Brun nie spełniał. To nie był ten sam ośrodek jak za czasów Coin. Ponadto sytuacja w Kwartale pogarszała się z dnia na dzień. Zamiary nowego Prezydenta były coraz bardziej klarowne, bardziej zrozumiałe. Jego cel to likwidacja „Niepotrzebnych”, czyli byłych obywateli Kapitolu, tych za czasów Snowa. Czy słusznie? Kto wie... Wielu było bowiem ludzi zawładniętych manią likwidowania „jakiś” osób, bez względu na to jakie mieli osiągnięcia indywidualne, a o osiągnięciach grupowych nie ma celu mówić. Jednostka bowiem nigdy, ale to przenigdy nie liczy się dla jakiegokolwiek cesarstwa, imperium czy jakkolwiek by nazwać terytorialnego kolosa-państwa. Frans nie miał żalu osobistego do Prezydenta... nie, Prezydent-ÓW(!). Miał ogromny żal organizacyjny. Władze Panem wybitnie nie potrafiły nad niczym zapanować. Tak czy siak – biorąc pod uwagę resztę Prezydentów – ten przynajmniej starał się coś w tym kierunku zrobić. A że kosztem Violatora? Kogo to obchodziło? A jeżeli nawet? Przecież to potencjalna siedziba konspiracji i siedlisko przeciwników nowej władzy, bo to właśnie władza chciała „śmierci” KOLCa, a przez to i tegoż skromnego baru na jego terenie.

A Mathias? Mathias musiał się w końcu nauczyć, że życie nie jest kolorowe. Nigdy nie było i nigdy nie będzie. Czas skończyć z tą samowolką jaka się działa i na jaką on sam sobie pozwalał lub którą sobie wymuszał. Nie chodziło tu wcale o jego sposób bycia, bo można być zdystansowanym do otaczającego świata. Jest to nawet zdroworozsądkowe. W tym przypadku chodziło jednak o szacunek do przełożonego, o wiarę w to, że szef za dobrą pracę nagradza a za złą surowo karze. Teraz należała się le Brunowi kara. Można powiedzieć „nie podoba mi się coś tam”, ale takim sposobem jakim zrobił to on? Czy rozwalenie baru i spowodowanie strat materialnych można nazwać normalnym? Czy rozwalenie w pewnym stopniu zabytkowego żyrandola można nazwać zwykłym buntem? Nie. To już był akt nie tylko przeciwko właścicielowi jakiegoś tam baru i burdelu, który starał się na każdym kroku dopiec aktualnej władzy, ale i w sztukę, i w historię! A le Brun nie mógł tego pojąć! Ni w ząb! I te jego pytania! Te jego formy przekonania Lyytikäinena, że dobrze by zrobił, gdyby pozwolił mu wrócić! To była czysta kpina!

Jak powinien zareagować Frans? Normalnie. Ale co to znaczy „normalnie”? Otóż, od pewnego czasu przyzwyczaił się do tego, że okazywanie silnych, gwałtownie wywołanych emocji nie ma sensu. Trzeba wszystko przyjmować na poważnie, bo agresja, radość są niepotrzebne. Czy to zapewni przeżycie? Nie. Życie przecież i tak na każdym kroku chce samo przez się udowodnić, że lepiej być martwym niż żywym i jednocześnie wymusza na wszystkich chęć do zbuntowania się i powiedzenia: „Gówno prawda!”. Stąd też Frans przyjął słowa Mathiasa aż nader spokojnie, ale w środku wszystko mu się gotowało. Ledwo powstrzymywał się na wykrzyczenie chłoptasiowi, że: „gówno wie o życiu w KOLCu i zarządzaniu”.

Z drugiej jednak strony, ten spokój w przyjmowaniu krytyki pozwalał mu na zastanowienie się nad sobą i obecnym stanem. Nierozsądnym byłoby wykrzyczeć le Brunowi wszystkie te emocje, które w nim się kłębiły. To byłoby sprzeczne z tym co zaczął ostatnio „wyznawać”, a co zostało wspomniane powyżej. Liczyły się korzyści i stopień tego w jakim mogło mu to umożliwić przeżycie w nadchodzącym czasie. Jemu i jego pracowników, którym obiecał zapewnić opiekę. Frans uśmiechnął się skromnie, niezbyt ochoczo, odłożył papiery, które niedawno czytał i analizował.

Drogi Panie Mathiasie, mam tylko jedno pytanie. Co ty jesteś w stanie mi w ogóle zaoferować? Bo ostatnio poniosłem przez ciebie tylko straty. Na sporą kwotę. – Tu Frans wyraźnie sposępniał i zerknął na swoje dłonie. Bo doskonale wiedział, że każdemu tutaj wiodło się źle. A z drugiej stronie był wdzięczny, że żaden z jego pracowników, w związku z tym nie wszczął podobnego buntu. – Nie rób z siebie idioty takimi przemówieniami. Bo moja urzędniczo-leniwa dupa, drogi Panie le Brun, stara się zapewnić życie ponad dwudziestu osobom, które tutaj pracują. Chleb, picie, minimum higieny osobistej, tworząc mini-komunę, której ty nigdy nie zrobiłeś i nigdy nie próbowałeś stworzyć. Ba, stworzyłem pseudo-komunę pod której opieką sam byłeś, bawiąc się jak mało kto w tym padole, ale w zamian decydując się na ekstremalną pracę wobec której się zbuntowałeś, bo nagle stwierdziłeś, że źle ci z toną alkoholu, jedzeniem, którego wielu mieszkańców getta nie doświadcza. Więc jeżeli chcesz tu wrócić to powiedz mi raczej co masz do zaoferowania, bo to obecnie twoja jedyna ochrona, żeby nie wylecieć stąd z postrzeloną dupą.
Powrót do góry Go down
Mathias le Brun
Mathias le Brun
https://panem.forumpl.net/t1940-mathias-le-brun
https://panem.forumpl.net/t3011-mathias#46489
https://panem.forumpl.net/t1311-mathias-le-brun
https://panem.forumpl.net/t2098-come-to-mommy-my-little-fucker
Wiek : 26 lat
Zawód : #Mathias
Przy sobie : kapsułka cyjanku wszyta w kołnierz, rewolwer, miljon ton heroiny i jakieś podróżne ciuszki
Znaki szczególne : #Mathias
Obrażenia : #Mathias

Pokój Fransa - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Fransa   Pokój Fransa - Page 4 EmptyWto Lut 10, 2015 2:25 pm

Wpatrywał się we Fransa oczyma wyrażającymi jedynie ciekawość. Przeszywające na wskroś zainteresowanie, które wsiąkało w twarz rozmówcy starając się wysadzić ją od środka potężną narkomańską siłą woli. Nie obierał taktyki, więc nie miał jej jak zmienić, co skutkuje tym, że w jednej sekundzie stojąc przed niezbyt przyjemnym ultimatum znalazł się w gównie. Z którego pachnąco i tańcząco postanowił się wygrzebać wykorzystując swój wrodzony talent dyplomaty i obierając minę wprawionego negocjatora. Twarz zelżała, uśmiechnął się uprzejmie nadal wpatrując się w dawnego pracodawcę oczyma kobry. To idealny moment, aby zagrozić mu wysadzeniem Violatora, najidealniejszy z naijdealniejszych. Gdyby nie fakt, że w gruncie rzeczy starał się o pracę a nie kolejną ranę postrzałową czy dziurę w dupie i dlatego, mimo chęci odpyskowania, obdarzył rozmówcę miękkim i spokojnym głosem. Ze zdziwieniem spostrzegł, że było go na to stać:
-Tak się składa mój dawny-przyszły pracodawco, że mam Ci wiele do zaoferowania – odparł prostując się nieco na krześle.
Wysłuchał jego przemowę, przeanalizował skrupulatnie i doszedł do wniosku, że prędzej przyjęliby go na posadę wiceprezydenta, niżby Frans zgodziłby się przyjąć go na podobnych warunkach co kiedyś. I nie wyobrażał sobie pójście na ugodę z tym oto panem, nawet jeśli oznaczało to kategoryczne odłączenie się od Violatora i porzucenie troski o bezpieczeństwo jego pracowników. Ale przestańmy się oszukiwać. Tutaj nie chodziło o nikogo innego jak jego samego. Po części też Fransa, który najwyraźniej radził sobie niezbyt dobrze, ale zdanie „pomógłbymciwspółpracujmybyłofajnie” nie przeszłoby mu przez gardło, nawet jako niewyraźny ciąg zlepionych ze sobą słów. Kurczowe trzymanie się przeszłości, która sprawiała, że było dobrze, umiarkowanie spokojnie, nie khykhykhykhy... zależało mu na Rose, Katy spała zawsze pod ścianą w tym samym miejscu, a on wędrował między komisariatem a Violatorem bawiąc się ze Strażnikami w kotka i myszkę, a gdy robili rewizję baru poszukując jego szlachetnej osoby, udawał, że wprawdzie nie chodziło o niego. Kiedy wracał wieczorem lub popołudniu kradł butelkę whisky lub paczkę papierosów, zależnie od nastroju, wciskał się w wolne łóżko wtulając w czyjeś pocieszne ramię (jeśli Sonea znów gdzieś znikała, zapewne było to ramię jakiejś miłej prostytutki), aby zakończyć dzień kolejną działką. Nic szczególnego się nie działo. Czasem ktoś umarł – to było ciekawe i ekscytujące! Ale nie było Igrzysk, najważniejsze, że nie było Igrzysk.
I tak idąc tropem ku iluzorycznemu szczęściu, tęskniąc jak małe niedouczone dziecko za czymś niebezpiecznym i trudnym, za rutyną dnia codziennego, starał się przywrócić namiastkę tego, co kiedyś tworzyło tę normalność.
Tak się składa mój dawny-przyszły pracodawco, że mam Ci wiele do zaoferowania.
Doprawdy? Co masz mu do zaoferowania, le Brun? Zbieg okoliczności i zdarzeń, które sprawiły, że coś faktycznie znaczysz? Chociaż odrobinę? Czy to ma w ogóle jakąkolwiek wartość?
-Moją osobę – oświadczył. Miało brzmieć uroczyście i pysznie, ale wycofał się z jaskini sarkazmu, dopóki Frans nie stracił cierpliwości – Udział w zyskach z handlu wszelakimi zakazanymi środkami na terenie Twojego lokalu, będę odwalał wszelaką czarną robotę, ratował Ci dupę i gwiazdorzył, bo lubię – wyrecytował swój plan na następne tygodnie, o ile wcześniej Strażnicy nie zainwestują w ekspresową wycieczkę wakacyjną do Dwunastki, oferta specjalna proszę państwa! - Ponadto posiadam kontakty z osobami, które należą do Kolczatki i nie tylko ja jestem zdania, że Violator powinien stać się zarzewiem buntu w gettcie. Mogę postarać się o kontakt, bo widzisz!, jednak nie jestem taki be-zu-ży-te-czny – odsłonił rząd ząbków w szerokim serdecznym uśmiechu – To ile wyniosły te straty?
Powrót do góry Go down
the civilian
Frans Lyytikäinen
Frans Lyytikäinen
https://panem.forumpl.net/t1955-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t3422-relacje-fransa
https://panem.forumpl.net/t1264-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t853-frans-violator
https://panem.forumpl.net/f68-violator
Wiek : 34
Zawód : właściciel VIolatora, sutener
Przy sobie : Dowód, faje, zapalniczka, zezwolenie na broń, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, zdobiony sztylet, latarka, scyzoryk, gaz pieprzowy
Znaki szczególne : Niewyspana, zmęczona morda, która chce ci wpierdolić

Pokój Fransa - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Fransa   Pokój Fransa - Page 4 EmptyWto Lut 10, 2015 4:39 pm

Zainteresowanie, niechęć, niewyobrażalny żal względem osoby le Bruna – tak można byłoby w skrócie opisać emocje, jakie w danym momencie odczuwał Lyytikäinen. Czy w ogóle powinien go wysłuchać? Czy warto było poświęcać ileś minut swojego życia na „przemowę” kogoś, kto w pewien sposób dopuścił się zdrady? Może jednak powinien wziąć strzelbę, którą trzymał w szafie i przestrzelić zad jegomościa? Albo wziąć sztylet, który leżał na jego biurku jako ozdoba i rzucić nim, i liczyć na szczęście, że trafi on w le Bruna? Nie wiedział czy byłoby to rozsądnym posunięciem, ale to i tak byłoby pozbawione sensu. Chyba... Poza tym głupio by było przepuścić taką okazję, bo kto wie, Mathias mógł mieć coś ciekawego do powiedzenia. To znaczy – Frans chciał usłyszeć co tym razem wymyśli jego były pracownik, żeby uniknąć odpowiedzi. Zapewne też Lyytikäinen nie miał usłyszeć żadnej propozycji.

Nic dziwnego, że kiedy usłyszał o jakiejkolwiek ofercie zaczął rechotać jak szalony. „Mam ci wiele do zaoferowania”... kokainy? Amfetaminy? Metaamfetaminy? Przecież w świecie le Bruna wszystko toczyło się wokół alkoholu i narkotyków, a Frans już nie ćpał! Co prawda, ciężko mu było bez narkotyków, ale nie miał czasu na tego typu wariactwa. Ba, nie miał czasu nawet na alkohol, na zabawę! No, chyba że była ona powiązana z interesami. Ostatnio bowiem wszystko toczyło się u niego wokół uzdrowienia gospodarki Violatora. Ciekawe! Śmieszne! „Mam Ci wiele do zaoferowania”! Nigdy wcześniej nie słyszał tak komicznego zdania wypowiedzianego przez otwór gębowy le Bruna. Nigdy!

Jakże głupio mu się zrobiło, kiedy usłyszał coś sensownego, wypowiedzianego przez le Bruna. Ten nie zawsze mówił z sensem. I nie zawsze było to coś tak konkretnego jak to, co zaproponował. Mina zrzedła mu jak nigdy. Zawsze uważał, że Mathias zgrywa głupka lub po prostu nim jest. Był taką osobą, która nigdy mu nie szkodziła, nigdy mu nie zawadzała i która zazwyczaj była w miarę pożyteczna. Tak było do czasu buntu powiązanego ze zdemolowaniem Violatora przy pomocy użycia broni palnej. Kolczatka, interesy... Czyli miałby dwie pieczenie na jednym ogniu. Skinął głową, jakby winszował le Brunowi pomysłu by nie wyjść z pubu z postrzelonym tyłkiem. Ktoś zaczął nad sobą pracować i doskonalić się, no proszę.

Czy warto było wrócić do współpracy z Mathiasem? A co jeżeli ten znowu się zbuntuje? Ich stosunki i tak nie są takie same jak niecały rok, czy nawet i pół roku temu. W tym wszystkim najgorzej będzie z zaufaniem, bo to był ten element, którego brakowało Fransowi. Czy warto byłoby dać mu „kredyt” i ponownie spróbować jego sił? Westchnął ciężko, dając le Brunowi widoczny znak tego, że miał niełatwy orzech do zgryzienia. Musiał coś sprawdzić... więc wstał i przeszedł do regału z posegregowanymi papierami dotyczącymi zarządzania firmą. Stamtąd wyciągnął jedną z teczek i wrócił na swoje miejsce za biurkiem. Przeglądał dokumenty, które znajdowały się wewnątrz... czy warto? To pytanie wciąż krążyło po jego głowie. Nie był pewien tego na co za chwilę miał się zdecydować.

Chcę – tu zawiesił głos i zaczął stukać palcami o blat biurka za którym siedział – znać strukturę Kolczatki i kompetencje każdego kto wschodzi w skład tej organizacji, Panie le Brun. Chcę znać cele i zadania tej grupy na najbliższy czas. – Po tym złożył ręce jak do modlitwy i zaczął nad czymś dumać, wciąż patrząc na dokumenty w teczce. Następnie wziął długopis, zaczął coś obliczać na małej karteczce, która już wcześniej służyła mu jako brudnopis do obliczeń. – Na razie zatrudniam cię na darmowy, nieokreślony okres próbny. Później dogadamy się co do wypłaty i co do odszkodowania za poniesione straty – odpowiedział w końcu.
Powrót do góry Go down
the pariah
Blanche Moore
Blanche Moore
https://panem.forumpl.net/t3418-blanche-moore
https://panem.forumpl.net/t3419-blanche-moore#54514
Wiek : 23
Zawód : Wyrabianie drewnianych figurek
Przy sobie : Leki przeciwbólowe (6 tabletek), paczka papierosów i wytrych
Znaki szczególne : Albinizm, mocny makijaż
Obrażenia : Parę drobnych poparzeń od słońca

Pokój Fransa - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Fransa   Pokój Fransa - Page 4 EmptyNie Lip 05, 2015 1:33 pm

//z baru. Mam nadzieję, że nie pomyliłam lokacji.

Cóż. Przynajmniej odpowiedział, jeden punkt z głowy. Nie zachowywał się przy tym jak pseudofilozof, więc też dobrze. Może uda mi się znaleźć cokolwiek w tym Violatorze. W sumie nie kubiłam barów. Są obleśne. Mimo wszystko, była to chyba najkepsza szansa na zatrudnienie w Kwartale - przychodziło tu dużo osób i można było na tym zarobić. Nie wiem jak z warunkami leacy, ale barmanki wydawały mi się zadowolone.

Wymamrotałam krótkie "Dziękuję" i poszłam we wskazanym kierunku. Frans... to chyba był Frans, albo jakoś podobnie. Nie wiem ile ma lat, wyglądał dość młodo. Jeśli rzeczywiście,  to szkoda że pali w młodym wieku. Choć sama nie byłam przecież w tej kwestii aniołem, co ja będę pouczać innych.

Przeszłam obok kuchni, patrząc co się tam gotuje. Może będę pracowaçrazemz nimi. Może.

Doszłam do biura i rozejrzałam się, po czym usiadłam na najbliższym krześle.

[Przepraszam, że tak krótko, nie miałam jakoś weny.]
Powrót do góry Go down
the civilian
Frans Lyytikäinen
Frans Lyytikäinen
https://panem.forumpl.net/t1955-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t3422-relacje-fransa
https://panem.forumpl.net/t1264-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t853-frans-violator
https://panem.forumpl.net/f68-violator
Wiek : 34
Zawód : właściciel VIolatora, sutener
Przy sobie : Dowód, faje, zapalniczka, zezwolenie na broń, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, zdobiony sztylet, latarka, scyzoryk, gaz pieprzowy
Znaki szczególne : Niewyspana, zmęczona morda, która chce ci wpierdolić

Pokój Fransa - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Fransa   Pokój Fransa - Page 4 EmptyNie Lip 05, 2015 2:52 pm

W czasie drogi do swojego biura Frans nie mógł powstrzymać się od tego by nie opowiedzieć co nieco o swoim barze i w ogóle o tym budynku. Musiał wspomnieć o tym, że przed otwarciem Violatora budynek ten był teatrem, że z początku, po założeniu przedsiębiorstwa a przed wybuchem rebelii, miał to być ekskluzywny klub dla najbogatszych. Po niej – miał porzucić to wszystko, ale skoro już coś zbudował to nie mógł zostawić majątku. Uważał Violator za „żyłę złota”, więc postanowił zostać w Kwartale z własnego wyboru zamiast przedostać się do Meksyku lub gdziekolwiek, gdzie byłoby „lepiej”. Mówił o tym wszystkim by wzbudzić w dziewczynie zaufanie. Wiedział, że im bardziej będzie wierzyć, że Frans jest szczery, że mówi o sobie i o barze to tym bardziej powinna być nastawiona na dobrą, uczciwą pracę… przynajmniej w teorii.

Oprowadził ją dookoła korytarza na pierwszym piętrze. Przecież nie mógł jej wpuścić do swojej części mieszkalnej, która była zapełniona papierami, zdjęciami, aktami i słoikami zapełnionymi ustnikami wypalonych papierosów. To nie byłby dobry krok aby wzbudzić w dziewczynie zaufanie. Od razu pomyślałaby o jakiś szemranych interesach, które mają tu miejsce… W zamian za to przedłużył historię Violatora, omijając niewygodne szczegóły takie jak np. wybryki Mathiasa czy nagłe strzelaniny w barze. O tym miał zamiar poinformować dziewczynę w odpowiednim czasie, kiedy już zyska jej zaufanie. Jednakże, jeżeli dziewczyna słyszała już o tych wszystkich niewygodnych faktach… to chyba lepiej dla niej. Powinna wiedzieć na co się pisze, szukając w miejscu takim jak to pracy.

W końcu też dotarli do jego biura, Frans otworzył drzwi i przepuścił przez nie dziewczynę pierwszą. Sam, już po zachęceniu pannicy by usiadła na krześle przed biurkiem, usiadł na swoim wygodnym, starym fotelu i oparł się o blat.

Dobrze… ja już opowiedziałem co niego o sobie i o moim barze, teraz, mam taką nadzieję, że to szanowna Pani opowie co nieco o sobie i pokaże mi dowód tożsamości. Jak Pani ma na imię, ile ma Pani lat, na jakim stanowisku chciałaby Pani pracować, dlaczego wybrała Pani akurat Violator… –wyjaśnił. Musiał wiedzieć z kim mado czynienia i gdzie powinien umieścić dziewczynę. – Prosiłbym też o informacje o poprzednim zatrudnieniu, jeżeli oczywiście takowe Pani posiada, dobrze?

Grał dobrego biznesmena ze złej dzielnicy, ale potrzebował ludzi i to na gwałt. Dziewczyny za barem się wyrabiały, kuchnia ledwo, ale dawała radę, ale nie miał żadnych ludzi na zmianę, gdyby nagle okazało się, że rząd organizuje kolejną wywózkę w której udział wziąłby ktoś z jego ludzi.
Powrót do góry Go down
the pariah
Blanche Moore
Blanche Moore
https://panem.forumpl.net/t3418-blanche-moore
https://panem.forumpl.net/t3419-blanche-moore#54514
Wiek : 23
Zawód : Wyrabianie drewnianych figurek
Przy sobie : Leki przeciwbólowe (6 tabletek), paczka papierosów i wytrych
Znaki szczególne : Albinizm, mocny makijaż
Obrażenia : Parę drobnych poparzeń od słońca

Pokój Fransa - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Fransa   Pokój Fransa - Page 4 EmptyPon Sie 03, 2015 11:41 am

[Wielki powrót]

Słuchałam historii o Violatorze wsłuchując się w każdy szczegół. Nie należała do osób, które nużą takie historie. Lubiłam słuchać o miejscach. No i jeśli chciałam tu pracować musiałam znać to miejsce. Nawet jeśli miałabym być zwykłą sprzątaczką. Sprzątaczka to dobry zawód. Nie jest zvytnio prestiżowy, nie jest też poniżany. Można patrzeć. Przyglądać się, przewiercać ludzi na wylot, poznawać ich historię, a nikt się nie zorientuje. Sprzątaczka to wbrew pozorom świetny zawód. Mogłabym poznać prawdziwą historię tego miejsca, bez ozdóbek i zamalowanych fragmentów.

Nie zdziwiłabym się, gdyby miały tu miejsce szemrane interesy, nielegalny handel i inne takie. Nie przeszkadzało mi to. Liczyła się kasa i żarcie. Resztę mogę sobie darować. Wzięłam głęboki oddech. Nie potrafię mówić.
- Blanche Moore, lat 23, preferowany zawód sprzątaczka, jednak w razie potrzeby, służę pomocą w innych dziedzinach -powiedziałam przedstawiając jednoczeście dowód.
Powrót do góry Go down
the civilian
Frans Lyytikäinen
Frans Lyytikäinen
https://panem.forumpl.net/t1955-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t3422-relacje-fransa
https://panem.forumpl.net/t1264-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t853-frans-violator
https://panem.forumpl.net/f68-violator
Wiek : 34
Zawód : właściciel VIolatora, sutener
Przy sobie : Dowód, faje, zapalniczka, zezwolenie na broń, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, zdobiony sztylet, latarka, scyzoryk, gaz pieprzowy
Znaki szczególne : Niewyspana, zmęczona morda, która chce ci wpierdolić

Pokój Fransa - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Fransa   Pokój Fransa - Page 4 EmptyPią Sie 07, 2015 10:46 am

Wziął od panny Blanche jej dokumenty tożsamości. Przyjrzał się jej i zacykał, jak gdyby chciał uwidocznić fakt swojego procesu analitycznego w mózgu. Po prostu chciała być sprzątaczką? Ech, jej wola. Najwyżej, jak zauważy jakieś dobre cechy u niej to ją przemianuje na coś innego. Tym bardziej, że za niedługo mogło w Violatorze zabraknąć sporej grupy osób zdolnej do pracy. Westchnął cicho.

Mogę się zwracać po imieniu, panno Blanche? – Zaproponował i nawet nie czekał na zgodę, tylko kontynuował już inaczej. – Nie mam nic przeciwko objęciu przez ciebie stanowiska sprzątaczki, naprawdę. Tylko miej na uwadze to, że tutaj jest mnóstwo pracy. Szczególnie, jeżeli chodzi o łazienki. Klienci naprawdę chcą zapomnieć o tym, co dzieje się na co dzień, więc upijają się w sztok, a potem niestety jest dużo sprzątania.

Chciał być szczery, ale dziewczyna powinna już wiedzieć, że zgodził się na jej pracę w Violatorze. Przynajmniej po tych słowach. Nie wiedzieć dlaczego, ale prośba o bycie sprzątaczką nieco go zasmuciła. Wszystko dzięki temu, co wyprawiało się na scenie politycznej. Ach… aż wstyd patrzeć na młodych ludzi, którzy chwytają się wszystkiego, czego mogą.

A inne dziedziny o których mówiłaś to?...
Powrót do góry Go down
Sponsored content

Pokój Fransa - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Fransa   Pokój Fransa - Page 4 Empty

Powrót do góry Go down
 

Pokój Fransa

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 4 z 5Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

 Similar topics

-
» Relacje Fransa
» Pokój nr 5
» Pokój nr 12
» Pokój #1
» Pokój #2

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Panem et circenses :: Kapitol :: Dzielnica Wschodnia :: Violator-